Autorka: Ewa Świerżewska

Wojciech Mikołuszko, przyrodnik, dziennikarz naukowy, autor książek dla dzieci. Najczęściej pisze o przyrodzie, w tym o ewolucji, paleontologii i ekologii. Jego artykuły ukazują się w wielu ogólnopolskich gazetach i magazynach. Autor książek z serii „Tato, a dlaczego?” (Wyd. Multico). Nakładem Wydawnictwa Agora ukazały się dotychczas cztery tytuły jego autorstwa: „Wielkie pytania małych ludzi” i „Wielkie eksperymenty dla małych ludzi”, „Wojtek” oraz „Wielkie przygody w świecie przyrody". Prowadzi też zajęcia popularnonaukowe dla dzieci.

Przecinek i kropka

Rozmowa z Wojciechem Mikołuszko

Ewa Świerżewska: Mimo że jest Pan naukowcem, nie zamknął się Pan w laboratorium czy na uniwersytecie, za to postanowił Pan dzielić się swoją wiedzą, pasją i doświadczeniem z najmłodszymi.

  • Wojciech Mikołuszko: Cóż, brutalna prawda jest taka, że czynną pracę badawczą porzuciłem już ponad 20 lat temu. Odkąd pamiętam, pasjonowała mnie zarówno przyroda oraz nauka, jak i książki, a nawet szerzej: opowieści. Długo biłem się z myślami, którą ze ścieżek wybrać jako mój zawód w życiu dorosłym. Najpierw więc studiowałem nauki przyrodnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Potem krótko pracowałem jako naukowiec. Z żalu, że zostawia mi to za mało czasu na pisanie, porzuciłem ten kierunek i poszedłem na podyplomowe studia dziennikarskie. A wkrótce potem odkryłem, że obie aktywności można połączyć. Tak zostałem najpierw dziennikarzem naukowym, a później też autorem książek dla dzieci i młodzieży. Ale nadal się rozwijam i uczę się nowych umiejętności.

Wojtek

Pana opowieści można nie tylko czytać, ale też niekiedy można ich posłuchać w radiu (np. w „Zagadkowej Niedzieli”). Woli Pan pisać czy mówić?

  • Z pewnością moim pierwszym żywiołem jest pisanie. Mówienie pozwala jednak przekazać emocje tonem głosu, intonacją zarazić słuchaczy ciekawością. Daje też bezpośredni kontakt z rozmówcą, umożliwia reagowanie wprost na jego pytania i dostosowanie wypowiedzi do jego zainteresowań. Dlatego lubię być gościem w audycjach radiowych czy telewizyjnych. Natomiast brakuje w nich czasu na zastanowienie się, sprawdzenie informacji. Nie można też skreślić tego, co się już powiedziało. Dlatego po gościnnej wizycie w radiu czy telewizji wracam spokojnie do swego domu, czyli pisania.

Tato

Według jakiego klucza dobrał Pan bohaterów książki „Wielkie przygody w świecie przyrody”?

  • Oczywiście musiały to być osoby, które w życiu inspirowały się przyrodą. Poza tym kluczem była różnorodność. Chciałem pokazać, do jak wielu działań może inspirować przyroda. Dlatego w książce opisałem kobiety i mężczyzn, naukowców i artystów, osoby młode i stare, wyciszone i pełne energii, żyjące w dawnych czasach i dzisiaj. Miałem nadzieję, że dzięki temu czytelnik nie tylko znajdzie tu kogoś, kto go zainspiruje, ale też zaufa własnym pomysłom i poszuka swojej ścieżki w przyrodzie.

Wielkie przygody w świecie przyrody

Czy dla kogoś zabrakło miejsca?

  • Oj, zabrakło tu wielu osób. Na pierwszej liście kandydatów do opisania było tylu przyrodników, że sam nie byłem w stanie „zredukować” ich liczby do planowanej dwudziestki. Bardzo mi w tym pomogła redaktorka książki, Karolina Oponowicz. Przyznam się więc, że z wielkim bólem skreśliłem na przykład Konrada Lorenza, badacza zachowań zwierzęcych, laureata Nagrody Nobla i autora świetnych, mądrych i zabawnych książek. Uznaliśmy, że mamy w książce już innych słynnych naukowców-mężczyzn, więc musimy zrobić miejsce dla postaci o innych cechach i zainteresowaniach. Chciałem też opisać Neri Oxman, pochodzącą z Izraela amerykańską profesorkę, która zajmuje się projektowaniem rozmaitych konstrukcji czy ubrań. Wykorzystuje ona przyrodę, na przykład bakterie czy gąsienice jedwabnika, by tworzyć nowoczesne ekologiczne materiały. Miałem jednak mało informacji o jej życiu i musiałem z nią porozmawiać. Niestety, w trakcie pracy nad książką Neri Oxman była na urlopie macierzyńskim i nikomu nie udzielała wywiadów. Przez kilka miesięcy odbijałem się od jej sekretarki, a czas naglił. W końcu więc musiałem zrezygnować z opisania tej postaci.

„Wielkie przygody…” to nie tylko wartościowa i pełna wiedzy lektura, ale też książka niezwykle piękna graficznie. Jak układała się Pana współpraca z ilustratorką, Joanną Rzezak?

  • Z Asią Rzezak pracowałem już wcześniej przy dwóch innych książkach: „Wielkie pytania małych ludzi” oraz „Wielkie eksperymenty dla małych ludzi”. Mieliśmy już więc ustalone zasady współpracy. Do każdego rozdziału dopisywałem informacje, co moim zdaniem warto pokazać na ilustracjach. Skanowałem też zdjęcia z książek czy wklejałem linki do sprawdzonych stron w internecie, żeby Asia wiedziała, jak wygląda dany bohater, zwierzę czy roślina. Na tej bazie Asia tworzyła własne pomysły. To osoba bardzo kreatywna, która ciągle się rozwija i – co niezwykle cenne - uważnie słucha. Dzięki temu mogły powstać ilustracje artystyczne, a jednocześnie poprawne z naukowego punktu widzenia.

Wielkie eksperymenty dla małych ludzi

Wiem, że miłośnicy Pana książek – zarówno ci mali, jak i ich rodzice, którzy raz w tajemnicy, innym razem całkiem jawnie, zaczytują się w serii „Z tatą” i pozostałych tytułach, czekają na nowości. Czego mogą się spodziewać w najbliższej przyszłości?

  • Obecnie pracuję nad scenariuszem filmu familijnego opartego na motywach mojej powieści „Dzieci doktora Motyla”. Na ten projekt otrzymaliśmy niedawno dofinansowanie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i musimy zintensyfikować prace.

Wielkie pytania małych ludzi

Natomiast jeśli chodzi o książki, to postanowiłem sobie zrobić przerwę. Doszedłem do wniosku, że za mocno wpadłem w pewien rytm. Naprawdę, bardzo lubię to, co robię, ale poczułem, że muszę coś zmienić. Potrzebuję jednak czasu, by się zastanowić, jaką ścieżką teraz mam powędrować. Może powinienem napisać powieść fantasy, oczywiście z elementami przyrodniczymi i naukowymi, dla młodzieży? A może gorący romans dla dorosłych? Albo książkę o medycynie dla dzieci? Jeśli czytelnicy mają jakieś konkretne oczekiwania, niech je opiszą w komentarzach pod naszą rozmową. Bardzo chętnie je poczytam.

Dziękuję za rozmowę!