Wiosną 2008 roku wielu fanów komiksów z niecierpliwością oczekiwało premiery filmu „Iron Man”. Mimo bardzo optymistycznego nastawienia, chyba żaden z nich nie był w stanie wyobrazić sobie tego, co zostało wówczas zapoczątkowane. Najbardziej dochodowego i największego filmowego świata, który zdobył uznanie krytyków oraz serca i portfele widzów. Marvel Cinematic Universe to fenomen, którego kulminacja - film „Avengers: Wojna bez granic” - właśnie możemy oglądać na ekranach kin.

 

Faza 1

W maju 2008 roku na ekranach pojawił się film „Iron Man” z charyzmatycznym Robertem Downeyem Jr. w tytułowej roli. Po latach wyprzedawania praw do postaci i słabej kondycji, mało kto wierzył w sukces nowego dzieła z logo Marvel. Tymczasem niespecjalnie znany na świcie superbohater stał się popkulturową ikoną, film zarobił 585 milionów dolarów, a dzięki scence po napisach pojawiła się nadzieja, że komiksomaniacy dostaną coś więcej, niż tylko kolejny film o niezwykłym bohaterze. Zasugerowano istnienie inicjatywy Avengers, a potem szybko zrealizowano plan.

Pierwsza faza uniwersum to sześć filmów – „Iron Man” doczekał się kontynuacji, poznaliśmy także „Kapitana Amerykę”, „Thora” i nowe wcielenie Hulka (Erica Banę zastąpił Edward Norton). Z tym ostatnim filmem wiąże się zresztą ciekawostka - powstał on nieco wcześniej niż „Iron Man”, ale chyba nie do końca wierzono w sukces i dano Tony'emu Starkowi pierwszeństwo. Opłaciło się, bo „The Incredible Hulk” to produkcja słabsza, ale na fali popularności pierwszego filmu z uniwersum, producenci nie mieli na co narzekać. Finałem tego etapu był film „Avengers” w reżyserii Jossa Whedona (z jeszcze jednym nowym Hulkiem, Markiem Ruffalo). Produkcja, która udowodniła, że można połączyć w sensowną całość rożnych bohaterów i pokazać w akcji prawdziwe filmowe uniwersum. 1,5 miliarda dolarów zdobyte w światowym box office mówi samo za siebie.


Faza 2

Między majem 2013 a lipcem 2015 pojawiło się kolejnych 6 filmów z MCU - na drugą fazę składały się, kolejno: „Iron Man 3”, „Thor: Mroczny Świat”, „Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz”, „Strażnicy galaktyki”, „Avengers: Czas Ultrona” i „Ant-Man’. Szef Marvel Studios, Kevin Feige, powielił swoją receptę za sukces. Dał więcej starych znajomych i odważnie prowadził nowe twarze. Największym zaskoczeniem tej fazy był niezwykle lekki, kolorowy i komediowy styl kosmicznej ekipy, w której skład wchodzą gadający szop i chodzące drzew. „Strażnicy galaktyki” udowodnili, że uniwersum Marvela ma wiele twarzy, a z kolei „Zimowy żołnierz” do dzisiaj wymieniany jest jako jeden z najlepszych filmów z logo Domu Pomysłów - superbohaterskie kino ubrane w ciuchy szpiegowskiej opowieści spodobało się na tyle, że jego twórcy, bracia Russo, stali się przodownikami w kolejnej fazie.


Faza 3

Dotarliśmy do fazy trzeciej, a ta zaczęła się z przytupem. Bracia Russo stworzyli spektakl znany jako „Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów”, który równie dobrze mógłby być filmem pod tytułem „Avengers 2,5”. Mnóstwo postaci na ekranie nie przysłoniło dobrze opowiedzianej historii i przyniosło wytwórni świetne recenzje (75% średnia ocen w agregacie recenzji Metacritic) i grubo nad miliard dolarów w box office. Plan się sprawdza bez zarzutu i nie jest dziwnym, że pojawili się naśladowcy.

W czasie, gdy Marvel wypuszczał koleje filmy fazy trzeciej (od oryginalnego „Doktora Strange'a”, przez odświeżonego Thora aż po triumfalnie wracającego „do domu” Spider-Mana), konkurencja spod znaku DC zdawała się nie rozumieć podstawowej zasady. Aby stworzyć udane uniwersum, trzeba najpierw zbudować bohaterów i świat wokół nich, a nie wrzucać widzów do chaotycznie prowadzonej historii bez jasnego planu na przyszłość. Obecnie tylko Marvel Cinematic Universe może pochwalić się tak dobrze zbudowaną filmową piaskownicą, w której zabawa zadowala wszystkich jej uczestników - filmowców, księgowych, szefów wytwórni, twórców postaci, aktorów i widzów. Film numer 19 – „Avengers: Wojna bez granic” - ma pokazać wszystkim, dlaczego Marvel nadal jest górą. I co ważne, to wcale nie jest koniec. Faza trzecia potrwa jeszcze rok, aż do premiery tajemniczego czwartego filmu ze słowem avengers w tytule.