Na okładce antologii Maciej Parowski wygląda trochę jak kanadyjski astronauta Mike Hadfield, i jak on w stroju przypominającym kombinezon unosi się wśród gwiazd. Odkąd został kierownikiem działu literatury polskiej w miesięczniku „Fantastyka” w 1982 roku, przez ponad trzydzieści lat (do 2013 roku) wprowadzał na literackie salony polską literaturę fantastyczną, promował jej autorów, żywo o niej dyskutował. Zdaje się, że całe jego dorosłe życie krążyło po kosmicznej orbicie tego gatunku literackiego.

Fantastyka i wszystko w niej

W antologii „Wasz cyrk, moje małpy…”, Parowski zebrał eseje i rozmowy traktujące o sytuacji literatury fantastycznej, ale znalazło się w niej także ponad dwieście portretów twórców, którzy debiutowali lub regularnie publikowali w miesięczniku przez trzydzieści lat jego pracy. Te dwa tomy to must have każdego, kto dziś chce wiedzieć jak najwięcej o tym wciąż żywym i mocno zmieniającym się gatunku polskiej literatury.
 

Maciej Parowski wasz cyrk
 

Po śmierci Macieja Parowskiego w czerwcu tego roku media społecznościowe zaroiły się od kondolencji, wspomnień i podziękowań jego byłych współpracowników i autorów. Łukasz Orbitowski, który przez lata pisał do „Nowej Fantastyki” wspominał: „Był wielkim i dobrym człowiekiem. Chyba jednym z największych i najlepszych, jacy kiedykolwiek urodzili się w Polsce. Ostatni raz widziałem go rok temu, kiedy przyszedł na moje krakowskie spotkanie autorskie. Potem ciągnął mnie na piwo. (…) Ta strata, odejście Maćka, bardzo boli. Przebywanie z nim było zaszczytem. Śpieszmy się pić piwo z kumplami. Tak szybko odchodzą.” „Wiele mu zawdzięczam, bardzo wiele zawdzięcza mu polska kultura. Cześć jego pamięci” - dodał Szczepan Twardoch.
 

Zawsze interesowało go to, co nowe

Jednak chyba najtrafniej ujmuje to jakim człowiekiem był Parowski jego następca w „Nowej Fantastyce” Michał Cetnarowski.

- Uderzające było w nim dla mnie zawsze to, że choć mógłby być moim dziadkiem, to zawsze najbardziej go interesowało to, co nowe, od książek, przez komiksy, po filmy. I w tym trzymaniu ręki na pulsie współczesności, w pilnowaniu nowych trendów, wcale nie ustępował młodszym, a po prawdzie często nas wyprzedzał – opowiada. - Do końca, zamiast spocząć na zasłużonych laurach, miał ambicję, by śledzić nowości, nazywać trendy, definiować to, co się w kulturze pojawia. To czyniło go prawdziwym człowiekiem kultury i świetnym redaktorem - dodaje. Krążyła o nim anegdota, że zapytany raz, czy prędzej opublikowałby opowiadanie znanej gwiazdy, czy równie dobre debiutanta, odpowiedział, że zawsze debiutanta, bo to debiut niesie świeżość, jest szansą na coś, czego jeszcze nie było.
 

Maciej Parowski antologia
 

 „Skąd ja wziąłem tę fantastykę?” - zastanawiał się w rozmowie z Tomaszem Pindelem w niedawno wydanej książce „Historie fandomowe”. - „My, młodzi dziennikarze, którzy pisaliśmy felietony w latach siedemdziesiątych, wszyscy czytaliśmy Lema i jakoś tak naturalnie wychodziły nam scenki fantastyczne. (...) Nie wiedzieliśmy, że coś nas łączy, ale mieliśmy wspólne doświadczenie: przekonanie, że żyjemy w systemie totalnej manipulacji”.

Parowski zaczął przygodę z fantastyką własnym tekstem – zadebiutował opowiadaniem „Bunt robotów” w tygodniku „Na Przełaj”, a niedługo potem powieścią fantastyczną „Twarzą do ziemi”. Potem stał współautorem kultowego komiksu „Funky Koval” oraz komiksowej wersji „Wiedźmina”. Ale – jak przyznają wspominający go redaktorzy z „Nowej Fantastyki” i przyjaciele, miał największą satysfakcję, gdy udało mu się wypromować innych, gdy publikował opowiadanie, które uważał za genialne. Całe pokolenie pisarzy ma wobec niego dług wdzięczności.
 

Wiedźmin komiks
 

„Po przeczytaniu opowiadania „Kwestia ceny” wykrzyknął: „Jezus Maria! Jak to się ładnie zaczyna. Teraz się dziecko urodzi i… dopiero będzie. To jest całkiem ładny kawałek” – tak jego reakcję wspominał przed laty pisarz Andrzej Sapkowski, autor cyklu powieści o wiedźminie Geralcie” - napisał o Parowskim Michał Wojtczuk w „Gazecie Wyborczej”. To dzięki naczelnemu „Nowej fantastyki” polscy czytelnicy dowiedzieli się o takich autorach jak Łukasz Orbitowski, Jakub Małecki, Wojciech Chmielarz czy Wit Szostak. O Jacku Dukaju, którego odkrył dla literatury tak Maciej Parowski mówił w wywiadzie dla tygodnika „Polityka”: „Bardzo namieszał w gatunku Dukaj, ponownie zwrócił uwagę autorów i wydawców na science-fiction, choć pamiętam, że na początku młodzi autorzy zazdrośni o jego sławę i kunszt pytali z głupia frant – co to takiego ten Dukaj, nic specjalnego? (…) Nikt nie mógł uwierzyć, że tak młoda osoba, potrafi tak dobrze pisać”.

Gdy w 1982 roku został kierownikiem działu literackiego w miesięczniku „Fantastyka” (potem „Nowa Fantastyka”) w świat literatury wkroczył z przytupem. Pierwszy numer wywołał szok – na okładce półnaga wojowniczka z ledwo zasłoniętymi piersiami. Fani nowego pisma szybko zaczęli ustawiać się po nie w kolejkach albo zamawiać je spod lady. Dziś to wciąż jedno z najlepiej sprzedających się miesięczników w Polsce. Dla dzisiejszego pokolenia trzydziesto- i czterdziestolatków nadal kultowe.

Parowski stał się też zarzewiem konfliktu na polskiej scenie literackiej. Pisarze pokroju Rafała Ziemkiewicza czy Tomasza Kołodziejczaka, młodsi od niego o połowę, buntowali się i krytykowali jego decyzje redaktorskie, narzekając, że blokuje im wstęp na łamy „Nowej Fantastyki”, że przy publikacjach nie wpuszcza młodych. - Faktycznie w swoich redaktorskich decyzjach Parowski kierował się poczuciem misyjności literatury, widział w fantastyce medium, które ma siłę metaforyzowania rzeczywistości, więc prędzej stawiał na orwellowskie dystopie niż przygodowe opowiadania w stylu „Gwiezdnych wojen” - tłumaczy Michał Cetnarowski. - Wolał tekst może gorzej napisany, ale walczący o słuszną, w jego rozumieniu, sprawę niż lepszy, ale „rozrywkowy”. I przeciwko takiemu podziałowi buntowali się młodzi – dodaje.
 

Historie fandomowe
 

Przyznaje, że największą zasługą Parowskiego było doprowadzenie do nazwania tego sporu, do wprowadzenia podziału na fantastykę „rozrywkową” i „problemową”. Chciał stworzyć narzędzia do wartościowania literatury, nie pozostawiając jej oceny jedynie subiektywnemu „podobało się”/„nie podobało się”. Zwłaszcza że w latach 90. literatura fantastyczna cały czas traktowana była jako ta niepoważna, z niższej półki, a Parowski otwierając dyskusję o tym gatunku, doprowadził do tego, że zaczęto nobilitować komiks czy fantastykę. - Chciał poszerzyć pole walki i to mu się udało – dodaje Cetnarowski.

Więcej artykułów znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam.