Rozmowa z Mario Escobarem

 

Fabuła zarówno „Kołysanki z Auschwitz”, jak i „Dzieci żółtej gwiazdy” nawiązuje do historii II wojny światowej. Czy ten okres jest dla Ciebie szczególnie ważny?

Mario Escobar: - Od zawsze pasjonowałem się trzema rzeczami: pisaniem, czytaniem i historią. Na początku nie odważyłem się na powieści historyczne, ponieważ chciałem, aby były pisane z pieczołowitością historyka, ale żeby to nie miało wpływu na fabułę. Napisałem wiele powieści przygodowych i kryminalnych, ale kiedy pojawiła się Kołysanka z Auschwitz, przepadłem. Okres lat 30. i 40. XX wieku wydaje mi się ekscytujący i straszny zarazem. Myślę, że możemy wyciągnąć z niego wiele ważnych lekcji moralnych i etycznych.

 

W lutym tego roku odwiedziłeś Polskę z okazji przyznania nagród Bestsellery Empiku 2019. Czy to była Twoja pierwsza wizyta w naszym kraju?

- Nie, po raz pierwszy odwiedziłem Polskę w 2015 roku wspólnie z moją żoną Elisabeth. Byliśmy w Krakowie i w Auschwitz. Zachwycił nas szczególnie Kraków oraz miłość Polaków do książek.
Natomiast doświadczenie z Bestsellerami Empiku było spektakularne. Wszyscy cieszyliśmy się gościnnością Polaków, a zwłaszcza troską zespołu z mojego polskiego wydawnictwa. Pokochaliśmy Warszawę i nie możemy się doczekać powrotu do Polski w przyszłości.


Kołysanka z Auschwitz

 

Czy zawsze myślałeś o tym, żeby zostać pisarzem? Kiedy zacząłeś pisać swoją pierwszą książkę?

- Zawsze marzyłem o pisarstwie. Gdy byłem dzieckiem, nazywano mnie „Mario marzycielem”, ponieważ często wymyślałem różne historie. Zacząłem pisać opowiadania, gdy miałem dziesięć lat, a kiedy skończyłem dwanaście, napisałem dwa przedstawienia teatralne, które wystawiono w szkole. Wygrałem konkurs literacki jako nastolatek i w wieku dziewiętnastu lat zacząłem swoją pierwszą powieść, ale jej nie skończyłem. W czasie studiów skupiłem się na pracy i karierze. W 2000 roku zostałem poproszony o opublikowanie pracy, którą napisałem dla uniwersytetu, i od tej chwili próbowałem stworzyć powieść. Wziąłem udział w konkursie, jednak go nie wygrałem – powstały wtedy dwie powieści, które nigdy nie zostały opublikowane. W 2015 roku podpisałem swoją pierwszą umowę wydawniczą, a kilka miesięcy później ukazała się moja książka pt. „Conspiración Maine” [Spisek Maine] i co ciekawe, została przetłumaczona na język polski.

 

Jakie książki są najpopularniejsze w Twoim rodzinnym kraju, Hiszpanii?

 - W Hiszpanii moją najpopularniejszą książką była „Kołysanka z Auschwitz” w wydaniu papierowym, ale przez trzy lata byłem jednym z najlepiej sprzedających się pisarzy z książkami w formacie elektronicznym, przede wszystkim z powieścią  „El Círculo”. „Dzieci żółtej gwiazdy” były kolejną z książek najlepiej sprzedających się w wydaniu papierowym. Moje powieści zostały bestsellerami w Meksyku, Argentynie, Brazylii, Peru, Kolumbii, a także w USA w hiszpańskiej wersji. Aktualnie są tłumaczone na język angielski oraz niemal wszystkie języki europejskie. Były także bestsellerami w RPA i Kanadzie.

 

Jaka książka miała na Ciebie największy wpływ?

- Od zawsze byłem świetnym czytelnikiem i wielkim fanem powieści Stephena Kinga oraz Artura Pereza-Revertego, choć książka, która wywarła na mnie największy wpływ, to niewątpliwie Biblia, którą czytam od dziecka. Wpłynęli na mnie również wielcy pisarze XIX wieku, zarówno rosyjscy oraz francuscy, jak i brytyjscy.

 

Która z napisanych przez Ciebie powieści jest najbliższa Twemu sercu?

- Wszystkie są ważne, ponieważ stanowią etapy mojego życia, chociaż bardzo lubię „El país de las lágrimas”, która opowiada o historii mojej mamy i babci w trakcie hiszpańskiej wojny domowej. Uwielbiam też „Kołysankę z Auschwitz” oraz „Dzieci żółtej gwiazdy”.


Dzieci żółtej gwiazdy

 

Napisanie dobrej powieści historycznej jest nie lada wyzwaniem. Jak wyglądał research przed stworzeniem książki „Dzieci żółtej gwiazdy”?

- Z „Dziećmi żółtej gwiazdy” było podobnie jak z „Kołysanką z Auschwitz” – ta historia do mnie przyszła. Stowarzyszenie Casa Sefarad-Israel w 2011 roku zaprosiło mnie wraz z grupą historyków, dziennikarzy i działaczy na wycieczkę po Francji. Byliśmy w Muzeum Pamięci Shoah w Paryżu, a następnie na południowym zachodzie, na północ od Lyonu. Usłyszeliśmy tam świadectwa mieszkańców wsi, którzy pomagali schronić się żydowskim dzieciom, szczególnie w miejscowości Le Chambon-sur-Lignon.
Po napisaniu „Kołysanki z Auschwitz” czułem się emocjonalnie i dosłownie pusty. Nie wiedziałem, co napisać, ale moja żona poradziła, abym po prostu zaczął następną książkę. Pewnego dnia na moim biurku znalazłem publikację, która dotyczyła tej podróży do Francji. Zacząłem badać temat Le Chambon-sur-Lignon i w 2016 roku odwiedziliśmy to miasto ponownie; byliśmy w muzeum, a później przeczytałem wszystko, co zostało opublikowane na ten temat i na temat okupacji niemieckiej na terenie Francji. Zawsze poświęcam mnóstwo czasu na dokumentację i badania, dwa razy więcej, niż na pisanie książki.

 

Co chciałbyś przekazać dzięki tej książce?

 - Głównym przesłaniem tej książki jest znaczenie rodziny. Wiem, że nie wszyscy mieli wspaniałą rodzinę, ale wierzę, że jest nią nasza ojczyzna, nasz dom. Tak samo jak wartość ludzkiego braterstwa. Uważam, że literatura jest dobrą szczepionką przeciwko nietolerancji, ultranacjonalizmowi oraz totalitaryzmom faszystowskim i marksistowskim.

 

Pandemia zmieniła życie nas wszystkich. Czy mógłbyś podzielić się z czytelnikami pozytywną myślą w tym nietypowym i trudnym czasie?

 - Każde pokolenie musi przezwyciężyć własne traumy i trudności. Pokolenie moich rodziców zmagało się z odbudową kraju zniszczonego wojną i dyktaturą, my musimy walczyć z kryzysem gospodarczym, a teraz zdrowotnym, ale uważam, że najgorszy kryzys, z jakim mamy do czynienia, to kryzys wartości i zasad. Ta pandemia może pomóc nam docenić najważniejsze rzeczy, które nie są związane z pozycją społeczną czy ekonomiczną. Najważniejszą rzeczą jest kochać i być kochanym. Wszystko inne jest tylko miłym tłem.