Tytuł „Ostatnia płyta” narodził się spontanicznie, właściwie bez powodu i bez chęci spisania testamentu czy schodzenia z muzycznej sceny. Trochę jako marketingowa prowokacja – który fan nie chciałby mieć ostatniej płyty lubianego zespołu? Może również jako część impulsywnej tradycji – w końcu nazwa zespołu również nie ma szczególnej genezy i powstała się tak po prostu, z braku pomysłu na inną, dobrze brzmiącą, a Kryzys był już zajęty. Także minimalistyczna okładka nie może się poszczycić intrygującym kontekstem – Kazik chciał, by było na niej dużo miejsca na autografy.

 

„Ostatnia płyta” Kult na vinylu

 

A jednak zamysł na zawartość albumu wydaje się intrygujący. Chociaż nieprzesiąknięty nostalgią, jest zanurzony w przeszłości, zwłaszcza tej przedtransformacyjnej. Wokalista powraca do młodzieńczych wspomnień i pomiędzy poszczególnymi utworami czyta fragmenty własnego pamiętnika z października 1979 roku, czyli momentu, gdy jako szesnastolatek formował swój pierwszy zespół – Poland. Opowiada o związanych z tym perypetiach, a także przywołuje postać kolegi z zespołu (i ze szkoły), zmarłego w 1989 roku Roberta Schmidta. Płytę otwiera piosenka „Jutro także będzie dzień”, napisana przez szesnastoletniego Kazika krytykującego PRL-owski marazm. Tekst kończy się jednakże raczej pocieszającą myślą: „Póki jutro też jest dzień/Nie załamuj się”. To, czy mamy o niej pamiętać, słuchając ostatniej piosenki albumu traktującej o tym, że Polska zmarnowała swoją szansę na zmianę i przypominającej żałobny hymn, pozostaje kwestią indywidualnej interpretacji. Jako że album zachęca do podsumowań, przyjrzyjmy się biografii Kazika, koncentrując się na dwóch pierwszych dekadach działalności „Kultu”.

 

Ostatnia płyta, Kult

 

Romantyczność według Kazika

Kazik, a właściwie Kazimierz Staszewski, to rocznik 63., rok młodszy o Krzysztofa Grabowskiego, dwa lata od Roberta Brylewskiego, innych muzycznych gwiazd buntowniczego panteonu w Polsce. Pochodził z rodziny inteligenckiej, tak jak większość warszawskich wokalistów-tekściarzy rocka alternatywnego. Jego ojciec, Stanisław Staszewski, był niedocenionym warszawskim bardem, nazywanym czasem „ostatnim emigrantem romantycznym”, chociaż to właśnie z mitami romantycznymi gorzko się rozprawiał. Należał do pokolenia Osieckiej, Bursy, Wojaczka, Hłaski. W swoich tekstach utrwalał peerelowski marazm i paradoksy codzienności.

W przyszłości Kazik – za namową matki Krystyny – sięgnie po teksty ojca, które okażą się rezonować także w późniejszej rzeczywistości. Jednym z najbardziej znanych kawałków stanie się gorzki „Baranek”, w którym znanej z II części „Dziadów” Pasterce świetnie się powodzi dzięki romansom z majętnymi kochankami.

Młodzi, gniewni, rapujący

Kazik jako szesnastolatek założył swój pierwszy zespół Poland, krótko występujący również pod nazwą Novelty Poland. W końcu w 1982 roku wraz z basistą Piotrem Wieteską stworzył zespół Kult – nazwa miała się okazać proroctwem przyszłego sukcesu. Zadebiutowali w warszawskim klubie Remont, sprzedając 14 biletów. Dawali niewiele koncertów, na większość przygotowywali osobny repertuar o antysystemowym wydźwięku.

W 1984 roku Wietesce skradziono pożyczoną gitarę basową. Aby ją spłacić, artyści przyjęli zaproszenie Tonpressu do nagrania jednej piosenki do kompilacji „Jeszcze młodsza generacja”. „Piosenka młodych wioślarzy” okazała się hitem – najpierw radiowym, a po nagraniu teledysku – telewizyjnym. Wielu fanów hip-hopu doszukuje się w niej rapowych brzmień, a niektórzy nawet nazywają Kazika „pierwszym raperem Rzeczpospolitej”, chociaż standardowo klasyfikuje się Kult jako zespół punkrockowy. Zresztą na początku lat 90. Kazik, próbując kariery solowej, będzie z rapem intensywnie flirtował i narobi przy okazji sporo zamieszania. Ostatecznie prowokacja to część jego sposobu bycia.

 

 

Kazik na dworcu w Kutnie

W 1984 r. Kazik wziął ślub z Anną, z którą do dziś pozostaje w związku małżeńskim, doczekawszy się zarówno dzieci, jak i wnuków. Piosenka miłosna „Do Ani”, czyli opis podróży do mieszkającej w Toruniu ukochanej, stała się przebojem. Co ciekawe, by odwiedzić swą lubą , artysta przesiadał się na utrwalonym w innym utworze dworcu w Kutnie.

W 1986 r. zespół – między innymi bez Wieteski – wystąpił na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu oraz na festiwalu w Jarocinie, a wkrótce wydali swoją debiutancką płytę „Kult”, z której jednak Kazik nie był zadowolony, zarówno ze względu na jakość nagrania, jak i na nowy skład zespołu. Ponadto wiele piosenek nie przeszło cenzury, więc wybór utworów był dosyć przypadkowy. Znalazł się wśród nich „Konsument”, który je, aby jeść.

Kilka miesięcy później ukazał się drugi album Kultu „Posłuchaj to do ciebie”. Tytuł pochodził od jednej z piosenek z płyty poprzedniej i taka zasada nazewnicza utrzymywała się z nielicznymi wyjątkami do 1993 r., kiedy to powstał „Tata Kazika”. W „Posłuchaj to do ciebie” miała się znaleźć „Polska”, nieoficjalny hymn młodego pokolenia opisujący rzeczywistość PRL-u okresu schyłkowego. W zablokowanym przez cenzurę tekście pojawiają się bezmózgie służby porządkowe, mundurowe dziwolągi, akty agresji pod nocnymi sklepami oraz słynny dworzec w Kutnie w nocy, gdzie „jest tak brudno i brzydko, że pękają oczy”.

 

Posłuchaj to do ciebie Kult

 

Macie przecież telewizję

Następną płytą było trochę psychodeliczne „Spokojnie” z fenomenalną „Arahją” opowiadającą o podziale Berlina. W 1988 r. Kazik rozwiązał zespół i wyemigrował do Anglii w celach zarobkowych. Niebawem jednak wrócił i reaktywował „Kult”. Na płycie „Kaseta” udało się w końcu zamieścić wcześniej zatrzymane przez cenzurę „Po co wolność”, z przesłaniem silnie rezonującym (tak jak i wiele innych tekstów Kazika) również dziś. Po powrocie z koncertów w Brazylii zespół zrealizował album „45/89”. W tytułowy kawałek Kazik, bacznie obserwujący potransformacyjne pozostałości komunizmu, wplótł fragmenty PRL-owskich przemówień oraz pieśni masowych.

Teledysk do piosenki wyreżyserował Yach Paszkiewicz, uznany za ojca polskiego wideoklipu, po 1989 stającego się ważnym elementem promocji. Materiał audiowizualny zdobył Grand Prix na Yach Film Festival, a w latach 90. został okrzyknięty „teledyskiem dziesięciolecia”. Album nie spotkał się jednak ze szczególnym entuzjazmem, na co mogło wpłynąć między innymi to, że część piosenek Kazik wykonywał po angielsku.

 

 

Kultowy hymn Polski

W latach 90. Kazik równocześnie próbował twórczości solowej, jak i dalej działał jako lider zespołu. Z Kultem nagrał płytę „Your Eyes”, zawierającą reminiscencje stanu wojennego oraz wspomnienia solidarnościowych opozycjonistów. Z kolei pierwszy solowy album wokalisty nosił tytuł „Spalam się” i zawierał utwór stanowiący kontynuację „Polski” (znanej także jako „Mieszkam w Polsce”) oraz nawiązujący do początku polskiego hymnu – „Jeszcze Polska”. Kazik śpiewał, że mimo upływu połowy dekady oraz transformacji ustrojowej nasz kraj mierzy się wciąż z tymi samymi problemami, a nowa władza wcale nie oferuje lepszych perspektyw. Rozczarowany pierwszym okresem po przemianie wokalista pytał: „Coście skurwysyny uczynili z tą krainą?” oraz pointował: „Już umiera ta kraina, tego nikt już nie powstrzyma”.

Teledysk do utworu ponownie wyreżyserował Yach Paszkiewicz, a kadry kręcono na molo w Sopocie oraz na gdańskim bazarze, po którym Kazik szedł w towarzystwie przebranego za milicjanta kolegi. Jednym z efektów specjalnych był rozpikselowany padający śnieg.

Senator Jan Szafraniec doszukał się w utworze parodii hymnu Polski i złożył nawet zawiadomienie do prokuratury. To jednak nie pociągnęło za sobą żadnych istotnych konsekwencji. Oczywiście utworu nie można było posłuchać w żadnej stacji radiowej.

 

 

Kazik wśród złodziei

Z piosenką „Jeszcze Polska” Kazik pojechał do Sopotu 91. Nie spodobało mu się jednak, że kazano mu śpiewać z playbacku, w związku z czym podczas koncertu zamiast mikrofonu trzymał w ręku suszarkę do włosów. Ponadto muzycy pozamieniali się instrumentami. Rok później organizatorzy dali niepokornemu wykonawcy większą swobodę, co ten ochoczo wykorzystał, śpiewając „Piosenkę trepa” oraz „100 000 000” z refrenem „Wałęsa oddaj moje sto milionów”. Sprawa trafiła na pierwsze strony gazet, ale nie wywołała kryzysu politycznego. Utwór ukazał się na drugiej płycie podpisanej imieniem Kazika, zatytułowanej „Spalaj się!” i – jak sam tytuł wskazuje – pełnej ognia. W jednej z piosenek wokalista wykrzykiwał: „Płoń, płoń parlamencie”.

Wydanie albumu przypadło na czas rozkwitu kasetowego piractwa, kiedy na straganach w całej Polsce sprzedawano tysiące nielegalnych nagrań, ze sprzedaży których muzycy nie otrzymywali żadnych profitów. Realia spaczonego rynku wydawniczego i kapitalistyczne przemiany Kazik złośliwie opisał w albumie „Muj wydafca” z 1994 roku. Okładkę płyty stanowiło zdjęcie związanego i obklejonego taśmą reżysera-wydawcy Sławka Pietrzaka, chociaż to nie do niego odnosił się zarzut: „Mój wydawca jest złodziejem”.

 

Muj wydafca Kult

 

Wertując Pismo Święte

Jednym z zawartych na płycie utworów był „Psalm 151”, stanowiący jedno z licznych świadectw zainteresowania wokalisty Biblią, szczególnie silne w latach 80., gdy Kazik na kilka lat dołączył do światków Jehowy. To utwór mający formę rozmowy z Bogiem, jednak nie – Bogiem katolickim, do katolicyzmu bowiem Kazik podchodził krytycznie. Widać to w takich utworach jak „Religia wielkiego Babilonu”, „Babilon", „Kapłani babilońscy” czy „Komuna mentalna”, a także w pochodzącej z nowej płyty „Wierze”. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” o swojej krytyce Kościoła opowiadał tak:

– Byłem chyba jedynym, który atakował struktury Kościoła katolickiego, nie jako ateista, lecz z pozycji człowieka wierzącego. Bo Kościół literalnie stoi w niezgodzie z tym, co mówi Pismo Święte, a je wertowałem dość dokładnie. Niby w cenzurze teksty antykościelne należały do dobrze widzianych, ale moje teksty nie przechodziły, bo były jakby nie z tej ziemi.

Koło roku 98 akcenty religijne w utworach Kazika zaczęły wygasać – w albumie  „Ostateczny krach systemu korporacji” w piosence „Grzesznik” wokalista śpiewał tak: „Niech życie płynie zgodnie z własnym sumieniem/Kierując się odruchu sercem”. Ponad odgórnie narzuconymi zasadami stawiał więc indywidualizm i etykę wyrastającą z ludzkiego wnętrza. Warto też wiedzieć, że Kazik, jeszcze na lata przed tym, jak został agnostykiem, oddalił się od Światków Jehowy, ponieważ zalecono mu rezygnację z grania. We wspomnianym wywiadzie swoją decyzję o odejściu skomentował tak:

– Graliśmy hobbystyczne, a zatem marnowaliśmy czas, który powinniśmy poświęcić na głoszenie Słowa Bożego. Na początku 1986 r. Wieteska i Szymoniak zrezygnowali z grania, ja nie potrafiłem tego zrobić. Nie miałem przekonania, żeby rezygnować z tego, co naprawdę umiłowałem, czyli patrząc z perspektywy czasu, moje zaangażowanie nie było jednak do końca pełne i szczere, bo gdyby było, to wszystko inne bym rzucił.

Religijne motywy możemy znaleźć w jego piosenkach do dziś. Diamentowa płyta Kultu „MTV Unplugged” z 2010 roku zawiera na przykład piosenkę „Maria ma syna” (znajdującą się również w „Hurra!” z 2009 roku). W tekście Kazik reinterpretuje religijną historię przyjścia Jezusa na ziemię. Syn Maryi „Przyniesie wojnę pod Twój dom”. Wokalista pointuje także: „Nie ma wiary bez niewoli”. Piosenkę wykorzystał Wojtek Smarzowski w „Klerze”.

 

 

Politycy i staniki

Przed solowym „Moim wydafcą” wokalista jako członek formacji Kult – z Januszem Grudzińskim, Ireneuszem Wereńskim, Piotrem Morawcem, Krzysztofem Banasikiem, Andrzejem Szymańczakiem w skadzie – wydał album „Tata Kazika”, a w nim takie piosenki jak „Baranek”, „Celina”, „Kurwy wędrowniczki” i „Bal kreślarzy”. Kolejne piosenki Stanisława Staszewskiego znalazły się na albumie „Tata 2” z 1996 roku. „Kochaj mnie, a będę twoją” Kazik zaśpiewał w duecie z Violettą Villas. Zaadaptował ponadto dwa wiersze Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego – „Śmierć poety” oraz „Balladę o dwóch siostrach”.

W 1998 roku, po solowych  albumach „Oddalenie” i „12 groszy”, Kult promował płytę „Ostateczny krach systemu korporacji”. Głośny przebój „Panie Waldku czyli lewy czerwcowy” 35-letni już buntownik skierował do Waldemara Pawlaka, następcy Jana Olszewskiego na stanowisku premiera po obaleniu rządu. W teledysku Kazik parodiuje polityka – udaje „dużego chłopca”, a w jednym z kadrów paraduje w staniku. Dziś najbardziej rozpoznawalną piosenką z albumu pozostaje żartobliwe „Gdy nie ma dzieci”. Poważny charakter ma z kolei „Komu bije dzwon”, zadedykowany zmarłemu nagle niedługo przed premierą Andrzejowi Szymańczakowi, przezywanemu Szczotą.

Po wydaniu „Ostatecznego krachu systemu korporacji” Kult po raz pierwszy wyruszył w – później kultywowaną co roku – „pomarańczową trasę”, której promocja wizualna bazuje oczywiście na kolorze pomarańczowym. W tym samym roku muzycy zaangażowali się również w kampanię społeczną „Muzyka Przeciwko Rasizmowi”.

Niektórzy uważni obserwatorzy kariery Kazika twierdzą, że „Ostateczny krach korporacji” był ostatnim tak wielkim sukcesem zespołu – może aż do kontrowersyjnego „Twój ból jest lepszy niż mój”, odgórnie zdjętego z listy przebojów radiowej Trójki, w następstwie czego większa część stałego składu stacji odeszła.

 

 

Problemy z wolnością

O całej twórczości Kazika można by napisać rozprawę. Ten muzyk – tekściarz, wokalista, saksofonista, lider – nagrywał covery, miał epizod z zespołem Silna Grupa pod Wezwaniem, później znanym też jako Silny Kazik pod Wezwaniem. Występował w założonym przez Piotra Wieteskę Buldogu, a także w projektach Kazik & Mazzol Arythmic Perfection, El Dupa (zespół występował też pod bardziej cenzuralnymi wersjami swojej nazwy) , Kazik i Kwartet Pro Forma, Yugoton czy Zuch Kazik z utworami peerelowskimi w prześmiewczym wykonaniu. Ponadto nagrywał – zarówno samodzielnie, jak i z zespołem piosenki do filmów – niedawno do „25 lat niewinności. Sprawy Tomka Komendy”.

Po roku 2000 zrealizował z Kultem albumy „Salon Recreativo” oraz „Poligono Industrial”, który to zyskał status złotej płyty. Następnie muzycy nagrali krążki: „Hurra!”, „Prosto” oraz „Wstyd”. One wszystkie pokryły się platyną.

Słuchając najlepszych piosenek wokalisty dziś, można dojść do wniosku, że wiele z nich wciąż jest nadzwyczaj aktualnych. Widać w nich oko obserwatora-socjologa – Kazik zresztą podjął w latach 80. studia socjologiczne, których nigdy nie skończył. Pracując na zachodzie, analizował problemy społeczeństw kapitalistycznych z wolnością, zanim jeszcze musiało się zmierzyć z nimi polskie społeczeństwo.

Ku słońcu świata starego i nowego

Na tle wcześniejszej twórczości Kazika „Ostania płyta” istotnie może sprawiać wrażenie tematycznie, a do pewnego stopnia także muzycznie, wtórnej. Deklaracja „Polityk zawsze będzie moim wrogiem” kojarzy się z manifestem „Nienawidzę was z obu stron/Psie syny, za wasze występki, za wasze winy/ […]/Idę prosto, mam w dupie obie wasze Polski/Idę prosto, nie zbaczam ni w lewo ni w prawo” z piosenki „Prosto”. Dostajemy więc przekaz, który już dobrze znamy i kilka nierockowych eksperymentów, które jednak – jeśli uważnie prześledzić całą dyskografię Kazika – również niejednokrotnie już się odbywały. Największym muzycznym zaskoczeniem okazuje się chyba dynamiczne, wręcz dyskotekowe „Szok szok disco pop” nawiązujące do nielegalnych imprez podczas pandemii.

Na tle reszty mocno wybrzmiewa „Wiara”, w której księdza określa się jako „Faceta w sukience, co rucha dzieci”. Z kolei w „Donosie do Boga” w twarz najwyższemu śmieje się bestia w czarnej sukni. Chociaż problem pedofilii w Kościele niejednokrotnie znajdował się już na świeczniku debaty publicznej, to wciąż nie został on rozwiązany. Stąd prawdopodobnie decyzja, by go ponownie poruszyć.

 

 

W wywiadzie dla Wirtualnej Polski wokalista komentował:

– Mi się wydaje, że jak na mnie to i tak bardzo mało. Nie przywaliłem aż tak mocno. Chyba podświadomie starałem się unikać grzebania w dialektyce negatywnej dotyczącej polityki. Chciałem, żeby te wiersze śpiewane obroniły się same. Myślę że dotykają tylu różnych spraw, że mają na to szansę.

A wy co sądzicie o „Ostatniej płycie”? Dajcie znać w komentarzach, czy macie ulubioną piosenkę Kultu.