Twórcy literatury kryminalnej często zamykają świat przedstawiony w granicach niedużej miejscowości, gdzie prawie każdy każdego zna. Teoretycznie w takiej scenerii trudniej o zatuszowanie morderstwa albo porwania, jednak wtedy do gry wkracza pomysłowość pisarzy. Z kolei czytelnicy doceniają oryginalny koncept. Którym polskim i zagranicznym literatom udało się uknuć trzymającą w napięciu intrygę zamykając ją w niewielkiej miejscowości?

Niebezpieczna skandynawska prowincja

Prezentując bestsellery osadzone w niewielkich miasteczkach nie sposób zacząć od innego autora niż Camilla Läcberg. Szwedka niemal do perfekcji opanowała sztukę tuszowania zbrodni w cichym i spokojnym mieście Fjällbacka, które zna od podszewki, gdyż tam właśnie urodziła się królowa skandynawskich kryminałów. Pisarka stworzyła osiem tomów morderstw w tej turystycznej mieścinie. Gdy na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że ktoś z miejscowych popełnił samobójstwo, do akcji wkracza duet głównych bohaterów, czyli Erika Falck oraz Patrik Hedström. Jednym z kluczowych zagadnień książek Läcberg jest przeszłość, która bardzo często macza palce w motywach morderców. Osadzenie toku spraw w niedużej miejscowości sprawiło, że pobliskie morze oraz senna atmosfera poza sezonem turystycznym, budują niepowtarzalny klimat. Dopiero w najnowszej powieści „Złota klatka” autorka zabiera nas do tłocznego Sztokholmu, jednak duch Fjällbaki wciąż o sobie przypomina.

Ucieczka z dużych miast

Po napisaniu dziewięciu tomów perypetii Joanny Chyłki, Remigiusz Mróz ucieka ze stolicy i przygotowuje nową serię, która ma swój początek w małej miejscowości. Tym samym dołącza do grona autorów, którzy wyznają zasadę „największe tajemnice drzemią w małych miasteczkach”. W „Listach zza grobu” Mróz zabiera nas do kilkutysięcznego miasta, które charakteryzują się tym, że ciągle wpada się na kogoś znajomego. Przeważnie ucina się krótką pogawędkę i każdy rusza w swoją stronę. Nigdy jednak nie możemy mieć pewności, że nasz rozmówca nie skrywa jakiejś strasznej tajemnicy. Czy tak jest w przypadku Seweryna Zaorskiego, który wraz z dwójką córek porzucił zakorkowany Kraków na rzecz ciszy i spokoju? Czy to jedyna motywacja bohatera? To pytania, które nierzadko zadają sobie miejscowi, gdy ktoś nowy wprowadza się do miasteczka. Potem jednak zapominają, tymczasem Remigiusz Mróz sięga głębiej, dzięki czemu dowiadujemy się, dlaczego Kaja otrzymuje listy od zmarłego przed laty ojca. Najbardziej płodny pisarz w Polsce zaprasza na prowincję od 15 maja i zapowiada kolejną powieściową serię.

Listy zza grobu - Mróz Remigiusz
 

Nudna prowincja? Nic podobnego!

Mimo że Lipowo nie istnieje naprawdę, a jedynie w wyobraźni Katarzyny Puzyńskiej, przypomina setki, a nawet tysiące podobnych miejscowości w Polsce. Sporo dzikiej natury, domy rozrzucone co kilka kilometrów lub skupione płot w płot. Jeżeli bardzo chcemy poczuć klimat książkowego Lipowa, musimy wybrać się w okolice Brodnickiego Parku Krajobrazowego na pograniczu województwa Kujawsko-Pomorskiego. To właśnie tam pisarka ulokowała akcję powieści i ponoć inspirowała się prawdziwym miejscem tamtych stron. Lipowo zamieszkują różni ludzie, a każda z tych postaci ma swoją historię. Taka mieszanka nierzadko może doprowadzić do zupełnie niespodziewanych sytuacji. Jeżeli jeszcze nie sięgnęliście po serię Puzyńskiej, pierwszy tom to „Motylek”, a opowiada o tajemniczej śmierci zakonnicy. W małej społeczności każdy, na pozór zwykły człowiek, może mieć coś wspólnego ze zbrodnią, więc trudno złapać faktycznego sprawcę. Autorka nie ukrywa, że decydując się na stworzenie Lipowa inspirowała się Agathą Christie, której kryminały również w sporej części rozgrywały się na prowincji, gdzie powstawała klasyczna zagadka zamkniętego pokoju. Jeśli do tego wszystkiego dodamy zaskakującą ewolucję głównego bohatera i wnikliwe portrety psychologiczne, otrzymujemy naprawdę dobrą, dziesięciotomową serię.

Historia ludzi i miejsca

Opisując książki z dreszczykiem, których akcja rozgrywa się w niewielkich miejscowościach, warto wspomnieć o Jędrzeju Pasierskim. Jest on autorem serii kryminałów o podkomisarz Ninie Warwiłow, a nas interesuje przede wszystkim drugi tom, zatytułowany „Roztopy”. Główna bohaterka trafia do okolic Gorlic, niedużego miasta w Beskidzie Niskm, gdzie doszło do straszliwej zbrodni. Region uwikłany jest w polityczno-historyczny konflikt polsko-ukraiński. Akcja toczy się wokół społeczności Łemków i łączy w sobie trzy zasadnicze elementy: świetnie dopracowany wątek kryminalny, malowniczy krajobraz tamtych stron oraz bogate tło historyczne. Miłośnicy kryminałów wiedzą już, że taka mieszanka jest przepisem na udaną powieść. Tym, którzy po Pasierskiego jeszcze nie sięgnęli, polecamy pierwszy tom cyklu, czyli „Dom bez klamek”.

Zobaczyć i napisać

Wśród pisarzy najstaranniej oddających w swoich powieściach miejsce, w którym rozgrywa się fabuła, przoduje Katarzyna Bonda. Jej kryminały, często oparte o prawdziwe zbrodnie, zawsze poprzedzone są gruntownym rozeznaniem: obejrzeniem lokalizacji czy sprawdzeniem dostępnych dokumentów. Tak było chociażby w przypadku „Okularnika”, którego akcja toczy się na Podlasiu, w okolicach miasteczka Hajnówka, z którego pochodzi autorka. Podobnie jak u Pasierskiego, Bonda funduje nam mieszaninę faktów historycznych oraz czystej literackiej fantazji. Dzięki temu powieść jest czymś więcej niż tylko ciekawym konceptem. Taką samą wartość dodaną stanowią opisy lokalizacji oraz zachowań ludzi, które pisarka dobrze zna i wiernie oddała. Decyzja o wysłaniu w tamte rejony Saszy Załuskiej, głównej bohaterki serii Cztery Żywioły, z pewnością spodoba się fanom zbrodni w małych miastach. Każdy w Hajnówce może być nie tylko uwikłany w najnowszą historię morderstw, ale też jest związany wielopokoleniową pamięcią o wydarzeniach powojennych i żołnierzach wyklętych.

Zderzenie z murem

Jednym z najlepszych przykładów tego, jak bardzo wielkomiejskie śledztwa różnią się od tych, prowadzonych na prowincji jest druga powieść Zygmunta Miłoszewskiego z trylogii o Teodorze Szackim, czyli „Ziarno prawdy”. Warszawski prokurator trafia do Sandomierza, gdzie ma rozwikłać śmierć pewnej kobiety. Początkowo działania Szackiego nie różnią się od tych w stolicy, jednak szybko musi zrewidować swoje zamiary. Nieduża społeczność niechętnie dzieli się skrywanymi tajemnicami, a wzajemne zależności jeszcze bardziej komplikują drogę do rozwikłania zagadki morderstwa. Do tego główny bohater dysponuje dużo mniejszą wiedzą o podejrzanych, niż mieszkańcy miasteczka. Autor znakomicie zestawia malowniczą miejscowość z brutalnymi przestępstwami i bezwzględnym mordercą. Bezpardonowo niszczy panującą sielankę, otwierając przed czytelnikiem długą drogę do odnalezienia prawdy.

Istnieje zatem wiele czynników, które sprawiają, że zbrodnia w małej miejscowości jest w pewnym sensie wyjątkowa. W przeciwieństwie do dużych aglomeracji, w niewielkich społecznościach panuje określony porządek, którego nawet morderstwo nie powinno zmącić. W związku z tym zagadka jest trudniejsza do rozwiązania. A przyjemność z lektury większa.