Autorki: Olga Wadowska, Katarzyna Kowalewska

Political fiction to gatunek niezwykle popularny wśród czytelników na całym świecie. Swoje korzenie ma w starożytności – za pierwsze dzieło utrzymane w tym klimacie uważa się bowiem „Państwo” Platona. Dziś przyglądamy się książkowym propozycjom, w których polityka nie stanowi osi fabuły, jednak trudno je sobie wyobrazić bez niej.

#1 „Harry Potter”, J.K. Rowling

Niektórym może się to wydać zaskoczeniem, jednak wierni fani twórczości J.K. Rowling doskonale wiedzą, jak ważną rolę – szczególnie w późniejszych częściach sagi – odgrywała polityka. Pierwszym skojarzeniem jest tu oczywiście Voldemort i jego polityczne aspiracje, skupiające się na przeniknięciu do Ministerstwa Magii. Autorka potwierdziła, iż inspiracjami dla stworzenia tej demonicznej postaci byli Adolf Hitler i Józef Stalin – to od nich zaczerpnęła „megalomańskie i paranoiczne” cechy jego charakteru. Nagonka wobec czarodziejów spokrewnionych z mugolami bardzo przypomina nazistyczną segregację rasową. Autorka zaprzeczyła jednak, iż blond fryzura Draco Malfoy’a miała świadczyć o jego „aryjskiej” urodzie i kojarzyć się z nazistami.

Kolejną postacią, którą Rowling wzorowała na prawdziwej, politycznej rzeczywistości, był Cornelius Fudge, Minister Magii Zjednoczonego Królestwa, którego pierwowzorem był Neville Chamberlain. Brytyjski polityk, torys i premier w latach 1937-1940 tak bardzo bał się konkurencji ze strony Winstona Churchilla, iż podczas swojej kadencji rozpętał kampanię propagandową, mającą na celu przedstawienie Churchilla jako straszącego rodaków nadchodzącą (wówczas „rzekomo”) wojną z Trzecią Rzeszą. Chamberlain używał prasy do bagatelizowania zagrożenia ze strony Niemiec, w wielu przypadkach wstrzymując publikację informacji zagranicznych, świadczących o niebezpiecznych, imperialnych zapędach Hitlera.

Rowling przyznała w wywiadzie dla hiszpańskiego magazynu „XLSemanal”, iż gotowość Chamberlaina do „patrzenia w drugą stronę” w obliczu realnego zagrożenia wojną była dla niej dużą inspiracją w stworzeniu postaci Corneliusa Fudge’a.

A czy wiecie, że w krajach anglojęzycznych polityczny potencjał sagi był porównywany do tego, jaki niegdyś miała postulująca zniesienie niewolnictwa książka „Chata wuja Toma”? U Rwoling aż roi się od ważnych tematów politycznych, związanych nie tylko z nieetycznymi przywódcami i rasizmem, ale także z indoktrynacją, sekciarstwem, terroryzmem... Warto dojarzalszym okiem spojrzeć na to wyjątkowe uniwersum i zobaczyć, co skrywa się pod baśniową otoczką.

 

Harry Potter, wszystkie tomy

..

#2 „Wiedźmin”, Andrzej Sapkowski

Saga autorstwa Andrzeja Sapkowskiego, będącą najpierw kanwą dla szalenie popularnej serii gier, następnie zaś serialu Netfliksa, jest najlepszym polskim popkulturowym towarem eksportowym od lat.

„Wiedźmin” to przede wszystkim świetna rozrywka: ciekawa, wciągająca fabuła, osadzona w rozbudowanym, pełnym fantastycznych stworów świecie, dobrze skonstruowane postaci, tajemnice, szczegółowe, ale i trzymające w napięciu opisy walk oraz mocno ironiczne podejście do rzeczywistości głównego bohatera. Jednak to nie tylko sensacyjna opowieść o sprawiedliwym, choć niejednoznacznym i mocno pogubionym pogromcy potworów – to historiao etyce i powinnościach. Sapkowski nie czyni jej moralizatorską opowiastką ani przestrogą. Nie ma tu jasnego, kategorycznego podziału na dobro i zło, ale są wątki, które trawią ludzkość nieustannie: problemy rasizmu, nacjonalizmu i seksizmu, konflikty klasowe i mizoginia.

 

Kadr z serialu Wiedźmin

Kadr z serialu „Wiedźmin”

 

Cały, niezwykle rozbudowany i skomplikowany (również geograficznie) świat stworzony przez autora oddaje mnogość sił, wpływów i interesów, które krzyżują się, wspierają i zwalczają w przeróżnych konfiguracjach. Głównym wątkiem politycznym w „Wiedźminie” jest zwalczanie „nie ludzi” przez ludzi, w majestacie prawa i z zachętą ze strony władz. I choć sam Geralt polityką się brzydzi, to, po pierwsze, zmuszony jest opowiedzieć się po którejś ze stron; a po drugie przecież zawód, który wykonuje, wpisuje się w politykę lansowaną przez władających Czterema Królestwami. Część amerykańskich czytelników porównuje tę postać do samotnego szeryfa.

 

Wiedźmin, Sapkowski, t. 1

 

 

#3 „Kroniki Diuny”, Frank Herbert

Pierwsza z serii bestsellerowych powieści Franka Herberta, wydana w 1965 roku „Diuna”, określana jest mianem najlepszej powieści science fiction w historii, znajduje się też w ścisłej czołówce tych najpopularniejszych. Jako jeden z powodów ogromnego sukcesu cyklu wskazywane jest między innymi mistrzowskie połączenie wątków dotyczących polityki, religii, ekologii i technologii. Misternie skonstruowane uniwersum to nie tylko mnogość galaktyk, planet, ras i stworów; to także – a nawet, mając na uwadze fabułę, przede wszystkim – wielowarstwowy system polityczny.

Stabilność świata z 24. tysiąclecia oparta jest na równowadze pomiędzy trzema siłami: Imperatorem, Landsraadem i wszechświatową kompanią eksploatacyjną. Najważniejszym surowcem jest melanż, dający możliwość bezpiecznego jasnowidzenia i przedłużający życie. Występuje tylko na jednej planecie, Arrakis (zwanej także Diuną), a posiadanie kontroli nad złożami „przyprawy” jest kluczem do kontroli całej galaktyki.

Uniwersum, w którym rozgrywa się akcja, jest przez Herberta opisane niezwykle szczegółowo i wydawać się może bardzo odległe ze względu na całą baterię klasycznych rozwiązań stosowanych w gatunku science fiction, jednak w rzeczywistości jest nam bliższe, niż mogłoby się wydawać. Mamy tu bowiem bezwzględną walkę o władzę, zakulisowe intrygi, wielowarstwowe spiski, przewroty i rewolucje, prześladowanie jednych i wywyższanie innych grup społecznych. Autor wiele miejsca poświęca także relacjom ekonomicznym i społecznym, które wciąż są niezwykle aktualne i rezonujące w świecie współczesnym. Co ciekawe, przed stworzeniem tego uniwersum, pisarz pracował jako naukowiec i badał obszary pustynne. Interesował się także sytuacją w Iraku, w tym rewolucją w 1958 r. będącą sprzeciwem wobec odprowadzania ropy z tych terenów, bez przekazywania jakichkolwiek zysków lokalnej ludności. W latach 60. z kolei, podczas pisania powieści, fascynował się Azją. W wywiadach porównywał cenną fikcyjną substancję melanż do oleju, a uważni czytelnicy dostrzegą arabski rodowód imion wielu bohaterów.

 

Diuna, Kroniki Diuny, t. 1, Frank Herbert

 

#4 „Blade runner. Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?”, Philip K. Dick

Philip K. Dick to pisarz niestroniący od używek i podatny na wiarę w teorie spiskowe. Chociaż krytykował kapitalizm, fanatycznie wręcz tropił ślady komunizmu chociażby w dziełach Stanisława Lema, którego zadenuncjował do FBIA, twierdząc, że to w ogóle nie jest konkretna osoba, a konglomerat piszący na szkodę Stanów Zjednoczonych. Zwariowanych historii wokół tego pisarza jest znacznie więcej, lecz nie o nich teraz mowa, lecz o wyjątkowej powieści zatytułowanej „Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?”. Brzmi znajomo? Na pewno – przecież „Łowca androidów” Ridleya Scotta z Harrisonem Fordem w roli głównej to klasyka filmowego science-fiction, przez wielu uważana za najwybitniejszy film tego gatunku, jaki kiedykolwiek powstał i przedostał się do mainstreamu. Niestety literacki pierwowzór nie jest równie znany. Tym bardziej warto go przypomnieć, zwracając uwagę na rolę polityki, bez której ta książka, w konsekwencji jej filmowa adaptacja, by nie powstały.

 

Kadr z filmu Blade Runner (1982)

Kadr z filmu „Blade Runner” (1982)

 

W 1962 r., na 6 lat przed publikacją „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?” Dick ukończył pracę nad swoją być może najbardziej polityczną powieścią, „Człowiekiem z wysokiego zamku”. Książka przedstawia alternatywne dzieje Zachodu, gdyby Stany Zjednoczone przegrały II wojnę światową. Władzę polityczną dzierżą zwłaszcza dwie siły: imprium Japonii oraz nazistowska Rzesza. Pisarz intensywnie zgłębiał dzieje II wojny światowej, by swój równolegly świat wyprowadzić z rzeczywistych źródeł historycznych. Uderzyły go zwłaszcza mechanizmy wykluczenia i system działania obozów koncentracyjnych, w których więźniowie byli traktowani bez choćby cienia empatii. Zupełnie jak gdyby przestali być ludźmi. Nawet jeśli nie cztaliście książki Dicka, to pytanie na pewno jest wam znane z filmu. Pytanie o to, co jest esencją bycia człowiekiem i gdzie przebiega granica między tym co ludzkie a nie-ludzkie, nęka tego pisarza w jego wielu utworach, ale w „Blade runnerze” porusza szczególnie. Dick przedstawia świat skażony, w którym wiele gatunków wyginęło na skutek wojny nuklearnej, co stanowiło powszechną obawę podczas zimnowojennego wyścigu zbrojeń.

W czasach konfliktów wojennych trudno zachować kompas etyczny. Z tym problemem mierzy się właśnie Rick Deckard, który sam już nie wie, co jest dobre, a co złe. I kim lub czym właściwie jest. Zagubienie między tym co dobre a złe i zwątpienie w autorytety to dosyć powszechne reakcje za zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w wojnę w Wietnamie. Oczywiście, ostatecznie zarówno książka jak i film zadają więcej pytań filozoficznych niż politycznych, jednak warto pamiętać o kontekstach, które tę książkę ukształtowały. A czy oglądaliście nowego „Blade Runnera 20149”? Czy waszym zdaniem Denis Villeneuve wskrzesił Dickowskiego ducha?

Blade runner, Dick

 

#5 „Gra o Tron”, George R.R. Martin

Nie da się ukryć, że w serii powieści George’a R.R. Martina (oraz hitowym serialu HBO, który powstał na jej podstawie) to właśnie polityka nakręca większość fabuły i jest podstawą działań każdego w zasadzie bohatera. Praktycznie wszyscy pretendenci do tronu z kontynentu Westeros (oraz innych terytoriów tej rozległej krainy), mogą być sklasyfikowani albo jako źli do szpiku kości, niebezpieczni tyrani (jak psychopatyczny król Joffrey), albo jako wiedzeni dobrymi intencjami, jednak wciąż katastroficznymi w skutkach swoich działań – jak Robb Stark.

Nawet te postaci, które wzbudzają sympatię i wydają się działać zgodnie z zasadami etycznymi, w kluczowych momentach stawiają honor i prestiż swoich rodów ponad życie i szczęście swoich poddanych. Wyjątkiem jest tu oczywiście Daenerys Targaryen, wojownicza królowa, która chce przywrócić do władzy dynastię odsuniętą od niej lata przed rozpoczęciem fabuły sagi. W ramach swojej walki o odzyskanie tronu uwalnia tysiące niewolników i angażuje się w poprawę życia „zwykłych” ludzi. I jako jedyna (co widać szczególnie w telewizyjnej adaptacji, znacznie bardziej eksplorującej ten konkretny wątek) ma w planach reformę rządów i uczynienie ich bardziej sprawiedliwymi, nie zaś tylko służącymi realizacji partykularnych interesów danej grupy.

„Gra o Tron” to opowieść niezwykle wciągająca za sprawą doskonałego opanowania przez Martina snucia narracji na wielu poziomach. Widzimy więc wielowątkowość tego fantastycznego uniwersum z polityką w tle: od mikro-relacji o kluczowym dla fabuły znaczeniu, aż po wielkie sojusze i potężne spiski, mające na celu stworzenie geopolitycznej przewagi i przejęcie władzy. A czy zauważyliście, że autor inspirował się rzeczywistymi wydarzeniami historycznymi, tj. XV-wieczna Wojna Dwóch Róż (konflikt domowy w Anglii), tzw. Czarny Obiad (zarysowany jako Krwawe Gody), krucjaty oraz wojna suletnia?

Dla nas te nawiązania są mniej czytelne, bo Martin inspirował się głównie dziejami Anglii, Szkocji i Francji, znanymi nam pobieżnie.

 

Gra o tron

 

#6 451 stopni Fahrenheita, Ray Bradbury

Najpowszechniejsza interpretacji tej zekranizowanej przez François Truffaut powieści jest taka, że ta dystopijna fabuła opowiada o cenzurze. Oczywiście, zakaz czytania oraz posiadania książek odgrywa w fabule kluczową rolę. I rzeczywiście, kontekst polityczny wydaje się potwierdzać taki trop. W 1953 r. w Stanach Zjednoczonych trwała tak zwana czerwona panika związana z możliwością wybuchu rewolucji komunistycznej w Stanach Zjednoczonych. Już rok później zmodyfikowano prawo, by móc ograniczać swobodę wypowiedzi promujących właśnie komunizm, a wkrótce twórcy oskażerni o czerwone sympatie spotykali się z ostracyzmem. Z paranoidalną atmosferą wiążą się też motywy wybuchu nuklearnego, obecne w książce.

Warto jednak wiedzieć, iż w wywiadach Ray Bradbury podkreślał, że pisząc, kierował się przede wszystkim niepokojem o rosnący wpływ mediów masowych na społeczeństwo. Rzeczywiście, w dystopijnym świecie ludzie twierdzą, że nie potrzebują czytać książek, bo zamiast nich oglądają telewizję. Przykładem ogłupionej przez media i leki bohaterki jest żona strażaka Guya Montaga. To ofiara ery spod znaku telewizora, niezdolna już do własnych myśli, uczuć, o wiecznie szklanym wzroku. Żyjąca jedynie od show do show.

 

Kadr z filmu "451 stopni Fahrenheita" (1966)

Kadr z filmu „451 stopni Fahrenheita” (1966)

 

Pisarz wyrażał też zaniepokojenie faktoidami (to określenie będące terminowym przodkiem fake newsa). Społeczeństwo, w którym strażacy wywoływali pożary, zamiast je gasić, przyjęło, że książki są szkodliwe i niepotrzebne, bo tak im wmówił system, w znacznej mierze swoją siłę czerpiący z propagandy medialnej.

Swoją drogą, radio równieżnie cieszyło się sympatią tego pisarza tak zainteresowanego przecież scenariuszami przyszłości. Być może, przewidując czarne scenariusze, zdawał sobie sprawę, że będą one zdeterminowane właśnie przez nowe technologie.

 

451 stopni Fahrenheita, Ray Bradbury

 

Dla fanów klasycznego political fiction

Na koniec kilka bardziej oczywistych tytułów political fiction – pozycji czerpiących garściami lub mocno się tą stylistyką inspirujące (oraz pozbawione elementów magicznych czy fantastycznych). Oczywiście książek z tego gatunku wydawanych jest co roku setki, my jednak skupimy się na tych najpopularniejszych i najbardziej uznanych. W sam raz na rozpoczęcie przygody z political fiction lub przypomnienie sobie najlepszych przedstawicieli owego nurtu.

Pierwszą propozycją jest oczywiście „House of Cards”, a dokładniej oryginalna powieść Michaela Dobbsa, brytyjskiego polityka związanego z Partią Konserwatywną, byłego doradcy Margaret Thatcher. Wydany w 1989 roku „Domek z kart” stał się bestsellerem oraz inspiracją dla twórców pierwszego międzynarodowego hitu Netfliksa z Kevinem Spacey i Robin Wright w rolach głównych. My polecamy zarówno oryginalną serię Dobbsa, opisującą brutalne, bezwzględne środowisko polityczne Wielkiej Brytanii lat 80. i 90., jak i książki towarzyszące serialowi streamingowego giganta.

 

House of cards, t. 2

 

Idąc dalej tropem serialowym, bez wątpienia warto przeczytać pierwowzór produkcji Hulu, czyli „Opowieść podręcznej” Margaret Atwood. Wydana oryginalnie w 1985 roku antyutopia była krytyką polityki ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Ronalda Regana, którego administrację oskarżano o ograniczanie praw kobiet i zdobyczy emancypacji. Atwood w niezwykle szczegółowy i przekonujący sposób opisuje formowanie się Republiki Gileadu, rządzonej przez religijnych fanatyków. Jej twórcy – zdobywający władzę w wyniku serii zamachów i brutalnych czystek – w odpowiedzi na postępującą degradację środowiska naturalnego, skutkującą „epidemią bezpłodności”, wyłapują i gromadzą pozostałe kobiety zdolne do wydania na świat zdrowego dziecka. Czynią je „podręcznymi”, seksualnymi niewolnicami, które oddają się swoim „komendantom”, przywódcom nowego państwa, których żony nie mogą dać im potomstwa.

 

opowiesci podrecznej ksiazka

 

Kolejną powieścią, którą przeczytać powinien każdy miłośnik political fiction, jest „Pierwszy między równymi” Jeffreya Archera. To jego najpopularniejsza (oczywiście obok bestsellerowego „Kane’a i Abla”) powieść. Archer (podobnie jak Dobbs były polityk brytyjskiej Partii Konserwatywnej) przedstawia bezkompromisową, zakulisową walkę o najwyższy urząd w państwie, czyli stanowisko premiera – tytułowego „pierwszego między równymi”. Czterech głównych bohaterów (dwóch torysów i dwóch laburzystów) poznajemy na początku ich politycznej kariery, kiedy po raz pierwszy zasiadają w parlamentarnych ławach. Dzieli ich wszystko: pochodzenie, wykształcenie, status społeczny i poglądy. Łączy, oczywiście, chęć zdobycia władzy, wpływu i prestiżu, w wielu przypadkach za wszelką cenę.

 

Pierwszy między równymi, archer jeffrey

 

Jednym z najbardziej poczytnych współczesnych autorów political fiction pozostaje nieżyjący już Philip Roth. Na uwagę zasługują także powieści Herberta George'a Wellsa, George'a Orwella, Ursuli K. le Guin. W przypadku niektórych książkowych tropów fani do dziś nie są zgodni. Na przykład czy Tolkienowscy hobbici to społeczność komunistyczna? Czy cykl C.S. Lewida można czytać jako przypowieść o dobrym, prawowitym władcy i bezwzględnym uzurpatorze? A w jakich popularnych tytułach wy doszukujecie się politycznego przesłania? Czy zdarzało się wam mieć wątpliwości, jakie poglądy chciał wyrazić autor?

A może jest tak, że polityka (rozumiana też jako relacje władzy) i historia zawsze odciskają na książce większe bądź mniejsze piętno?

Więcej artykułów o książkach znajdziecie w pasji Czytam.