Jest rok 1985. Yale i jego przyjaciele spotykają się na uroczystościach żałobnych Nico, młodego mężczyzny z ich kręgu. AIDS błyskawicznie zrujnowało organizm Nico, od diagnozy do śmierci minęło zaledwie sześć tygodni. Dla Yale’a to pierwszy zgon tak bliskiej osoby, naturalnej żałobie towarzyszy wrażenie, że jest to punkt zwrotny, moment, w którym pojawiają się bardzo zasadnicze pytania o społeczny i praktyczny wymiar choroby. Nico, wyrzucony przez rodziców z domu jako nastolatek, jako chory ponownie trafił pod ich wrogą kuratelę – jego partner, Terrence, jest oficjalnie obcy, nie może nawet uczestniczyć w pogrzebie. Gdyby nie młodsza siostra Nico, Fiona, od lat lojalnie wspierająca brata przeciwko rodzicom, nie miałby nawet szans na pożegnanie w szpitalu. Wirus rozwija się u kolejnych znajomych, borykających się z utratą pracy, brakiem ubezpieczenia zdrowotnego, brakiem wsparcia rodziny. Panika  rozlewa się w dwóch kierunkach: społeczeństwo boi się gejów, geje boją się śmierci w samotności i upokorzeniu (oraz śmierci jako takiej, oczywiście).

Yale, pracujący w fundacji uniwersyteckiej zarządzającej galerią sztuki współczesnej, związany jest z Charliem, redaktorem naczelnym gejowskiego magazynu. Zanurzenie się w zadaniach zawodowych pomaga Yale’owi nie myśleć o rozpadzie świata wokół niego – szczęśliwie trafia na wyjątkowo ciekawą sprawę. Cioteczna babka Nico i Fiony chce ofiarować galerii szkice i obrazy, które przywiozła z Paryża w latach 20. Nora twierdzi, że była modelką najsłynniejszych malarzy tego okresu i że w jej skrytce bankowej znajdują się oryginały Modiglianiego, Foujity i innych artystów z kręgu bohemy. Rodzina starszej pani jest wściekła z powodu planowanej darowizny i stara się jej zapobiec, uniwersyteccy spece mają wątpliwości co do autentyczności dzieł, Cecily, równorzędna pozycją Yale’owi zarządzająca działem darowizn także nie jest zachwycona planowaną operacją. Yale decyduje się postawić na szali swoją pozycję zawodową i pozyskać kolekcję. Nora stawia jeden warunek – jej zbiór ma być eksponowany jako całość, a więc z kiepskimi obiektywnie rysunkami nieznanego szerszej publiczności i krytykom Ranko Novaka, jej młodzieńczej miłości. 

Wierzyliśmy jak nikt (okładka twarda)

 

Z narracją „1985/6” przeplata się „2015” – pięćdziesięcioletnia Fiona szuka w Paryżu swojej córki, Claire, która wraz z synem Cecily należała do sekty, ale potem z niej odeszła. Zatrzymuje się u Richarda, który obecnie jest uznanym fotografem, czekającym na retrospektywę w Pompidou, a w latach 80. dokumentował życie/śmierć Nico i jego znajomych (nieco jak Nan Goldin, chociaż to porównanie nie pada w powieści). Fiona rozmyśla o swoim życiu, od najwcześniejszych lat naznaczonym przez orientację Nico i stosunek rodziców do syna-homoseksualisty. Fiona jest dla brata całą rodziną, a kiedy on umiera, zajmuje się jego znajomymi, chorymi, samotnymi, konającymi w szpitalach. Narodziny Claire zbiegają się ze śmiercią Yale’a w tym samym szpitalu. Fiona i jej córka latami żyją w cieniu traumy spowodowanej hekatombą całego pokolenia młodych mężczyzn, których w dodatku nie bardzo wypadło opłakiwać – bo przecież HIV było postrzegane (dość szeroko) jako kara za gejowską rozwiązłość i bycie gejem w ogóle, a zarażeni wirusem mężczyźni zostali z obrzydzeniem odrzuceni przez przerażone możliwością zarażenia społeczeństwo.

Autorka zaznacza w posłowiu, że korzystała z wielu źródeł, opisujących atmosferę tamtych lat, i to widać. Oprócz jednostkowej, melodramatycznej opowieści o konkretnym mężczyźnie i jego przyjaciołach, dostajemy wymowną panoramę problemów związanych z wybuchem epidemii HIV.

Napisałam właśnie, że losy Yale’a są melodramatem, ale to nie do końca wada. Jest coś tragicznie pięknego w „straconym pokoleniu” młodych, atrakcyjnych mężczyzn, którzy właśnie wyzwolili się ze społecznych pęt, żeby po króciutkim „złotym wieku” paść ofiarą przerażającej choroby. Przerażającej z wielu powodów – po pierwsze, długo nie wiadomo, że choroba w ogóle istnieje. Dalej: przenoszenie HIV drogą płciową znacznie ogranicza swobodę seksualną. HIV/AIDS znowu spychają gejów do defensywy wobec społeczeństwa, a w dodatku ustawiają wzajemne kontakty mężczyzn w fałszywych kategoriach winy i kary (kto zaraził kogo, po ilu razach, kto był bardziej nieodpowiedzialny, kto był niewinną ofiarą etc.). Last but not least, sam mechanizm działania wirusa jest okrutny: nie wiadomo, jak szybko rozwinie się choroba, jakie będą jej objawy, jak bardzo upokarzający koniec (demencja, biegunki). Testy na HIV budzą dużą nieufność, wielu mężczyzn nie chce ich robić: po pierwsze boją się, że to sposób rządu na rejestrowanie i inwigilowanie zakażonych, po drugie, po co wiedzieć, że wkrótce się umrze? Argumenty o odpowiedzialności wobec jeszcze-zdrowych przebijają się do świadomości bardzo powoli.

W Polsce epidemia HIV wyglądała zupełnie inaczej, o chorobie mówiło się głównie w kontekście narkomanów-heroinistów. Książka, której autorką jest Rebecca Makkai, pokazuje kawałek zupełnie nieznanego nam świata, który coraz częściej zaczyna pojawiać się w amerykańskich powieściach – kiedy widzę lata osiemdziesiąte i bohatera geja wiem już, że nie będzie dobrze. Nora mówi w pewnym momencie, że wybrała Yale’a na powiernika swojej kolekcji, bo tylko on potrafi wczuć się w sytuację jej pokolenia, które w powojennym Paryżu lat 20. czuło się jak w mieście duchów – tak wielu mężczyzn zginęło na wojnie, tak wielu zostało przez nią okaleczonych psychicznie i fizycznie, a ci, którzy pozostali, nie do końca umieli poradzić sobie z życiem pośród pustki. Ostatnia scena „The Great Believers”, w której podczas retrospektywy Richarda Fiona widzi surowe nagranie wideo, z Nico i jego znajomymi wygłupiającymi się na tle burzonego budynku gejowskiego klubu, jest – pomimo pewnej łatwości wzruszeń – naprawdę porażająca i na trochę ze mną zostanie. A jeżeli kogoś mniej interesują wątki gejowskie, to ma tutaj romans, problemy na linii rodzice-dzieci, trochę szalonej, paryskiej bohemy (wątek Nory jest całkiem znaczący objętościowo) i zamach w klubie Bataclan.

Mocni, wiarygodni bohaterowie, kawałek historii społecznej słabo znanej w Polsce. Będę dobrze wspominać tę lekturę.

 

Więcej recenzji książek znajdziesz w naszym cyklu Książka tygodnia.