Teraz Hagedorn powraca w wielkim stylu z koleją, obszerną pozycją. Wydaną w identycznym formacie co pierwsza książka i z podobną kolorystycznie okładką „Twarz, brzuch, głowę” łączy z poprzednim komiksem osoba narratorki. Tym razem jednak Hagedorn odbywa krótsze wycieczki w osobistą przeszłość, skupiając się na tym, co aktualnie i uniwersalne: na patriarchalnej opresji, w której żyjemy wszyscy, ale której ciężar odczuwają przede wszystkim kobiety, skazane na wieczną walkę o równą mężczyznom pozycję w świecie.

Poruszająca i autentyczna

Opowieść podzielona jest na trzy części: w pierwszej, najbardziej osobistej, narratorka opowiada o dniu, w którym została niespodziewanie przyporządkowana do grona starych kobiet, które mają już wnuki. Jak znosi to radykalna feministka? Czy prycha lekceważąco i idzie dalej, bo są ważniejsze sprawy niż zmarszczki i utrata wyraźnego konturu twarzy? Otóż nie. Porte parole Hagedorn wpada w panikę, a potem w przygnębienie. Nie czuje się stara, nie chce być tak postrzegana i wykluczona z grona ludzi dynamicznych i budzących zainteresowanie. Decyduje się na serię niezbyt inwazyjnych (w założeniu) zabiegów kosmetycznych.

 Ich skutki brawurowo pokazuje Ola Szmida, rysowniczka wyróżniająca się dynamiczną, zamierzenie brzydką kreską i sarkastycznym poczuciem humoru, widocznym w przerażających kadrach, dokumentujących przemianę Wandy starej w Wandę gładką. Przemianie towarzyszy wszechogarniający, podwójny wstyd. Narratorka wstydzi się twarzy, ale wstydzi się także faktu, że nie umie nie poddać się presji poprawiania wyglądu, że angażuje czas, pieniądze, myśli i zdrowie w walkę skazaną z góry na porażkę.

Twarz brzuch głowa

Ile czasu poświęcamy walce z własnym ciałem?

Rozdział „Brzuch” skupia się na ogóle kobiecych ciał, modyfikowanych, przycinanych, retuszowanych, pozbawionych ciężaru realności. Od najmłodszych lat oglądamy wiotkie księżniczki, które nigdy nie jedzą i nie są głodne, słyszymy, żeby wciągnąć brzuch, zatuszować fałdki, zrezygnować z deseru, zapisać się na aerobik. Co więcej, stajemy się strażniczkami innych kobiet, doradzając im automatycznie, mimowolnie oceniając, porównując i komentując.

Ponownie: ile czasu, ile energii poświęcamy walce z własnym ciałem? Czy dla patriarchatu nie jest to podejrzanie wygodna sytuacja? Kobiety nie mogą się buntować, bo są głodne i chude. Kobiety nie mogą się buntować, bo siedzą na laserowej depilacji bikini. Kobiety nie mogą się buntować, bo ich matki, siostry i koleżanki pilnują, żeby wypełniały obowiązki swojej płci - a podstawowym jest dbanie o wygląd. Nie każda kobieta jest piękna, ale każda może być zadbana, prawda? Nie chcemy chyba, żeby ktoś wziął nas za stereotypową feministkę, ubraną bez stylu, grubą, owłosioną w nieodpowiednich miejscach.

Wszystkie te refleksje spina rozdział trzeci, poświęcony aktywizmowi, wspólnocie, wypełniony krzykiem, który coraz częściej - ale nadal zbyt rzadko - wydobywa się z kobiecych ciał. Cały komiks obudowany jest cytatami z filozofek, pisarek, feministek i aktywistek, przywołuje te znane z pierwszych stron gazet (o ile jeszcze ktoś czyta gazety, ale zachowam to mocno anachroniczne sformułowanie), jak i praktycznie nierozpoznawalne ofiary brutalnej, męskiej przemocy.

Wanda Hagedorn i Ola Szmida zawierają w tym komiksie wszystko, czego szukam w dobrej lekturze. "Twarz, brzuch, głowa" to książka poruszająca, autentyczna, opowiedziana bez krygowania się i przymykania oczu na brzydkie prawdy, otwarcie feministyczna i otwarcie gniewna, stanowiąca wspaniały punkt wyjścia do refleksji - i, mam nadzieję, do działania.

Więcej recenzji znajdziesz na Empik Pasje w dziale Czytam.