„Bydlęce brzemię” Sunaury Taylor (w przekładzie Katarzyny Makaruk) to esej na temat, który z pozoru brzmi ryzykownie. Autorka zastanawia się, gdzie w nowoczesnych społeczeństwach stykają się kwestie uprzedmiotowienia osób z niepełnosprawnością i zwierząt. Komu jesteśmy skłonni przyznać podmiotowość, komu odebrać i w jakim zakresie. Jak konstruujemy podziały „my-oni/one” i gdzie przebiega mechanizm wykluczenia. Taylor od razu ustawia narrację na osobistym poziomie: sama jest osobą z niepełnosprawnością, z powodu wrodzonej sztywności stawów porusza się na wózku inwalidzkim - ale robi to bardzo subtelnie. Najpierw opowiada o wakacjach, podczas których wraz z rodzeństwem zdecydowała się zrezygnować z jedzenia mięsa, patrząc na ciężarówki przewożące przeznaczony na ubój drób, potem opisuje urodziny siostry, podczas których chciała tańczyć z innymi dziećmi, ale zorientowała się, że ciało jej na to nie pozwala - w ten sposób i czytelnicy orientują się, że autorka jest Inna. Pyk, optyka natychmiast się zmienia. Czy powinna?

Bydlęce brzemie

Emancypacja osób z niepełnosprawnością

Taylor pisze o stosunkowo świeżym (w Stanach Zjednoczonych) ruchu na rzecz emancypacji osób z niepełnosprawnością. Emancypacja ma dwa wymiary: praktyczny i symboliczny. Praktyczny jest w miarę oczywisty: windy, podjazdy, tabliczki w języku Braille’a etc., chociaż w Stanach pojawia się jeszcze jeden aspekt – olbrzymi przemysł związany z domami opieki i ich dofinansowaniem. Autorka pisze, że osoby z niepełnosprawnością, szczególnie umysłową, często są umieszczane w takich placówkach, które odzierają je z wszelkiej godności i podmiotowości, podczas gdy w innym systemie możliwe byłoby wprowadzenie instytucji opiekuna domowego. Ludzie objęci opieką mogliby wtedy decydować w pewnym zakresie o swoim życiu, zamiast wegetować w koszmarnym odosobnieniu.

Drugi wymiar – symboliczny – polega na odzyskaniu godności i sprawczości w budowaniu narracji o sobie. Autorka pisze, że dominująca w kulturze zachodniej narracja zbudowana jest na pewnym wzorze ciała i posługiwania się nim. Jest to sprawne ciało białego mężczyzny. Wszystkie inne ciała ustawiane i kategoryzowane są według niego, tymczasem sposobów funkcjonowania w świecie są tysiące, jeżeli nie miliony. Jak kształtowany jest system, który odbiera im wartość i prawo do istnienia? Dlaczego jeden rodzaj czucia jest wartościowany pozytywnie, a inne muszą znaleźć się poza tabelą? Ta refleksja nieuchronnie prowadzi do pytania o prawa zwierząt – dlaczego także im nie jesteśmy w stanie przyznać prawa do bycia równego naszym prawom, a jeżeli już to robimy, to na bardzo mocno określonych i obwarowanych zasadach?

Taylor uderza w filozofię ableismu, czyli w przekonanie, że niepełnosprawność jest słabością, z którą należy walczyć, medycznie i psychologicznie. Taylor przeszła w dzieciństwie serię operacji, które zmieniły/usprawniły (do pewnego stopnia) jej ciało – ale ono nadal nie jest „normalne”. Kim w takim razie jestem? – zastanawia się Taylor. Czy utraciłam część siebie „korygując” niepełnosprawność, czy to niepełnosprawność odbiera mi pełnię? Dążenie do wzorca sprawności to gra, którą akceptuje społeczeństwo, przyjmując że „pokonanie niepełnosprawności” stanowi indywidualne wyzwanie i my, osoby neutralne, nie mamy tu nic do zrobienia. Oklaskujemy paraolimpijczyków, mówców motywacyjnych bez kończyn, chwalimy dzieci z niepełnosprawnością, które chodzą do „normalnych” szkół i zdobywają wykształcenie lub jesteśmy wręcz skłonni sami sobie dokręcać śrubę, posługując się kliszami niepełnosprawności. „Ona nie ma rąk, ale skończyła studia i mieszka sama, a tobie nie chce się wstać z łóżka”? Taylor mówi, że to wszystko musi się skończyć. Niepełnosprawność sama w sobie nie musi być wartościowana, to społeczeństwo czyni z niej doświadczenie zawsze i jednoznacznie negatywne.

Gatunkowy ableism

No dobrze, a co ze zwierzętami? Ich zjadanie i przetwarzanie także stanowi splot kwestii biznesowych i etycznych. Opresja wobec zwierząt, paradoksalnie, nasila się wraz z rozwojem technologii, pozwalających modyfikować je genetycznie, faszerować antybiotykami i trzymać na przemysłowych farmach. Równolegle jednak badania naukowe przełamują kolejne mity – zwierzęta czują, używają narzędzi, mają świadomość istnienia, upływu czasu, potrafią przekazywać wyuczone umiejętności potomstwu. Nigdy w historii badań naukowych nie okazało się, że zwierzęta są MNIEJ inteligentne i czujące. Zawsze następuje sytuacja odwrotna, padają kolejne bastiony zarezerwowane tylko dla ludzi, czy – w ostateczności – małp człekokształtnych. Autorka zauważa jednak, że myśląc o zwierzętach w ten sposób, konstruujemy odpowiednik gatunkowego ableismu. Jesteśmy w stanie przyznać pewną podmiotowość stworzeniom, które zachowują się jak ludzie: szympansom, które posługują się językiem migowym, żeby komunikować swoje emocje, świniom, które inteligencją dorównują dzieciom czy „rozumiejącym” człowieka psom. A co z całą resztą? Dlaczego sposób funkcjonowania w sposób podobny do ludzkiego ma stanowić probierz prawa do istnienia innych gatunków?

Niezwykle poruszające są fragmenty, w których autora zderza świat ludzki i świat zwierzęcy, pokazując, jak negatywnie wartościowane jest jego przenikanie się, które mogłoby być piękne i znaczące. Mając niesprawne ręce, Taylor często posługuje się ustami. Wiąże się to z „niechlujnym” jedzeniem, kapiącą śliną, widokami, które budzą w nas odrazę. Taylor pisze natomiast, że ona czuje się w ten sposób bliżej swojego ukochanego psa, który także bada świat pyskiem – i nie jest to dla niej porównanie uwłaczające. Pisze o wartościowaniu języka migowego, przez wiele lat uważanego za gorszy rodzaj ekspresji („nawet małpa może się go nauczyć”), wiązany z „prymitywnymi” kulturami (czyli nie-białymi) i o ludziach głuchoniemych, którzy byli uczeni „mówienia”, żeby jednak nie musieli posługiwać się rękami, jak dzicy. Wspomniane zostają wystawy ludzi, organizowane na początku XX- wieku (chociaż w Belgii nawet po II wojnie światowej), freak-shows (chłopiec z psią głową, kobieta-małpa, człowiek-wąż), rozmaite sposoby deprecjonowania ludzi poprzez zestawienie ich cech ze zwierzęcością.

Podsumowując: fantastyczna książka, pomimo poważnej i poniekąd pionierskiej tematyki napisana w sposób niezwykle przystępny i plastyczny, obnażająca nasze nawyki myślowe/językowe, stereotypy, uprzedzenia.

Więcej recenzji znajdziesz na Empik Pasje w dziale Czytam.