W upiornym upale dotarłam do Palermo, na każdym straganie z tandetą straszyła gęba Marlona Brando-Corleone. Tymczasem lokalne muzeum pokazywało wystawę poświęconą ofiarom mafii, a mały sklep, w którym kupiłam pierścionek, miał na drzwiach naklejkę informującą o przynależności do kooperatywy, która odmawia płacenia haraczy i stara się walczyć z dziedzictwem mafii. I jakoś tak mnie wtedy zmroziło – Cosa Nostra to nie jest popkultura. To prawdziwa organizacja, działająca między innymi na tej właśnie ulicy Palermo. Organizacja, która przyczyniła się do tysięcy tragedii, odpowiedzialna za śmierć setek niewinnych ludzi. Jakim cudem wstrętne gadżety z ojcem chrzestnym cały czas są tak chętnie kupowane przez turystów? Książka wydana właśnie przez Rebis przynajmniej częściowo tłumaczy zjawisko romantyzowania świata przestępczego.

W „Życiu mafii…” dziennikarz śledczy Federico Varese zajmuje się, przewidywalnie, tematami związanymi z mafiami: rosyjską Vory w Zakone, włoską (Cosa Nostra, Camorra, ’Ndràngheta), japońską Yakuzą, chińskimi Triadami. W kilku rozdziałach analizuje aspekty życia członków organizacji przestępczych, zastanawiając się nad podobieństwami i różnicami w zakresie metod działania i celów. Całość tekstu ma, w zamierzeniu autora, pokazać życie mafiosa – od „narodzin” (czyli inicjacji na członka gangu) po przedwczesną zazwyczaj śmierć.

„Życie mafii. Śmierć, pieniądze i miłość”

 

Varese korzysta z opracowań specjalistów, z zapisów rozmów, z akt procesowych i, last but not least, z własnego doświadczenia i rozmów z mafijnymi bossami. Jak należy rozmawiać z tuzami świata przestępczego? Delikatnie, nie można dociskać, trzeba dostrzec w nich ludzi, bo na tym im głównie zależy – należy jednak potem oddzielić autokreację od prawdy i nie ulegać urokowi zaprawionych w manipulacjach kryminalistów.

W rozdziale „Narodziny” autor opisuje mafijne rytuały inicjacyjne, kody związane ze specyficznym słownictwem, strojem czy tatuażami. Szalenie ciekawy jest opis tych ostatnich: w przypadku yakuzów tatuaże pokrywają większość ciała, są dziełami sztuki, ale pozostają niewidoczne dla postronnych. Vory w Zakonie, rosyjska mafia wywodząca się z XIX-wiecznych gildii złodziei, preferuje tatuaże o tematyce religijnej, łączące się w całość symbolicznie, ale nie graficznie – ciało vora wygląda jak brudnopis, pokryty szkicami. W więzieniu każdy kryminalista musi „rozliczyć się” z tatuaży. Jeżeli nie zasługuje na poszczególne emblematy, zostaną one z niego w brutalny sposób zdarte. Varese zwraca uwagę na fakt, że mafie uważają się często za depozytariuszy właściwego, konserwatywno-patriarchalnego porządku moralnego, który we współczesnym świecie rozmył się bezpowrotnie. Tworzą struktury podobne państwu i pojawiają się najczęściej w miejscach i momentach, kiedy oficjalny porządek nie działa – mafie zastępują instytucje państwowe i są od nich często skuteczniejsze, chociaż swoje panowanie opierają na przemocy i zastraszeniu.

W „Życie mafii. Śmierć, pieniądze i miłość” Varese opisuje status kobiet w mafii – z zasady nie mają tam nic do roboty, ponieważ mafie reprezentują ww. konserwatywny obraz świata, podkreślają tez przywiązanie do religii (katolickiej, prawosławnej), w której kobiety nie są dopuszczone do pełnienia żadnych znaczących funkcji. W zbiorze zasad pojawia się zazwyczaj surowy zakaz dobierania się do żon i córek współczłonków organizacji, ale autor podkreśla, że nie ma to nic wspólnego z szacunkiem dla kobiet, które są po prostu własnością mężczyzn. Mafioso okradziony z własności nie byłby figurą godną szacunku, a to powodowałoby tarcia w łonie organizacji. Nieco inaczej wygląda sytuacja w mafiach na wschodzie – żony głównych yakuzów pełnią funkcję Wielkich Sióstr, do których mniej ważni gracze mogą zgłaszać się z problemami. One nadzorują także budżety wynagrodzeń etc., autor opisuje przypadek, w którym Wielka Siostra po śmierci męża i jego kolejnych następców (odsiadujących wyroki) faktycznie zarządzała interesem, chociaż formalnie nie została inicjowana. Większość małżeństw mafijnych jest aranżowana, prawdziwa miłość i namiętność postrzegane są jako zagrożenie – mafioso ma być lojalny tylko wobec rodziny przestępczej, nadmierne uczucie do żony stanowi zagrożenie dla organizacji. Z kolei darzące mężów zbyt silnym uczuciem kobiety mogą w wypadku ich śmierci zbyt łatwo zamienić się we współpracowniczki policji czy organów ścigania aby w dostępny sobie sposób pomścić śmierć partnera.

Świetny jest też rozdział o filmowych reprezentacjach mafii (azjatyckie biopicki konta seria o Ojcu Chrzestnym). Filmy o yakuzach albo powstają na zamówienie mafii (i wtedy nie podobają się publiczności), albo wbrew ich interesom (i wtedy reżyserzy narażeni są na grube nieprzyjemności, z pocięciem twarzy włącznie). Trylogia „Ojciec chrzestny” Francisa Forda Coppoli podbiła serca wszystkich – autor pisze, że to nie Mario Puzo wzorował się na mafii, to mafia wzorowała się na filmie i książce, zmieniając sposób ubierania się, mówienia, a nawet postrzegania samych siebie, pomimo wielu błędów i przekłamań w narracji (np. władza w mafijnych rodzinach nie jest dziedziczna, rzadko przechodzi z ojca na syna). Słynny odcięty, koński łeb także był wymysłem Puzo, ale spodobał się kryminalistom i przeszedł do repertuaru realnych wydarzeń/ostrzeżeń.

„Ojciec chrzestny”

Varese zastanawia się nad przyszłością mafii w dobie globalizacji: nowoczesne technologie, a szczególnie bezgotówkowe transakcje, bardzo mocno uderzyły w mafie włoskie, które dodatkowo muszą radzić sobie z napływem przestępczych organizacji imigracyjnych (gangi afrykańskie, szczególnie nigeryjskie). Największym biznesem w tym rejonie jest obecnie szmuglowanie ludzi z Afryki, mafie włoskie nie mają nad nim kontroli. Ratunkiem dla podupadających finansów jest ryzykowny handel kokainą.

Także, drodzy czytelnicy i drogie czytelniczki, czytajmy książki uczciwie opisujące przestępców i pamiętajmy, że to nie są romantyczni bohaterowie spod znaku „łobuz kocha najbardziej”, patrzący ekscytująco groźnym wzrokiem spod rond stylowych kapeluszy.