Zawsze byłam bardziej “analogowa” niż “cyfrowa” i uwielbiałam przeglądać wielkie albumy z rodzinnymi zdjęciami, zamiast wyświetlać je na komputerze. Ponieważ zbliżają się Walentynki, wykonałam książkę, w której umieszczę swoje wspomnienia - nie tylko zdjęcia ale też bilety, wiersze czy zapiski!

 

Zaczęłam od okładki

Jako bazę do mojego projektu wybrałam album, którego spiralka była w kolorze złotym a nie  jak to zwykle bywa - czarnym. Moim zdaniem ten drobny detal bardzo pozytywnie wpływa na efekt końcowy. Dodatkowo znajdują się w nim strony w przyjemnym dla oka jasnobrązowym kolorze.
 

Okładkę postanowiłam tym razem obkleić materiałem. W przypadku projektów “okołowalentynkowych” zwykle pierwszym wyborem są odcienie czerwieni i motyw róż lub serc. Osobiście uważam, że dużo lepszym pomysłem jest wybranie spokojnych kolorów na tło i zostawienie wyrazistych motywów na detali. Znalazłam w Empiku delikatną, bawełnianą tkaninę w biało-niebieskie zygzaki. Jej odcienie są tak jasne, że nawet wyrazisty motyw nie daje wrażenia chaosu. Jeśli mam taką możliwość, szukam wzorów, które umożliwiają łatwe wyliczanie proporcji np kratkę lub pasy. Dzięki temu nawet bez linijki potrafię sprawnie wyznaczyć środek projektu czy wykonać równą ramkę. 


 

Zaczęłam od rozmontowania albumu. Ostrożne zdjęcie spirali zajmuje dodatkowy czas, ale moim zdaniem praca na spiętych kartkach grozi niechlujnym efektem końcowym, bo wymagałaby cięcia materiału w miejscach dziurek. Przymierzyłam materiał do sztywnej okładki, by wyciąć fragment o kilka centymetrów większy niż ona, żeby zostawić zapas na zakładki. Na brzegu tkanina była nieco grubsza i ten fragment postanowiłam umieścić nad dziurkowaną częścią, żeby mieć pewność, że się nie postrzępi podcza dziurkowania. Przed przystąpieniem do pracy dodatkowo wyprasowałam wszelkie zagniecenia żelazkiem na lewej stronie. (Jeśli nie masz go pod ręką, często wystarcza prostownica do włosów.) Przed prasowaniem upewnij się, czy materiał się do tego nadaje. Ja stosowałam tkaninę bawełnianą. Ułożyłam ją na stole lewą stroną do góry, a na niej dopasowałam okładkę. Przycięłam rogi tak, by można było je później założyć na siebie. Materiał kleiłam wyłącznie po wewnętrznej stronie okładki, żeby w reprezentacyjnym miejscu sie nie falował lub wybrzuszał i starałam się go lekko naciągnąć, by lepiej przylegał. Do mocowania używałam kleju na gorąco. Jeśli ta metoda nie jest ci dobrze znana, zajrzyj do artykułu, w którym opowiadam o tym, jak zacząć. 
 


 

Czerwone serca są bardzo wyrazistym motywem, dlatego sądzę, że komponując okładkę z ich użyciem, warto postawić na minimalizm. Zbyt duża ilość ozdób może dawać wrażenie przesady. Wybrałam sobie cztery serca z filcowego zestawu - dwa większe jako główny punkt oraz dwa mniejsze dla zrównoważenia dolnej części projektu. Jedną z kartek z bazowego albumu poświęciłam na zrobienie z niej miejsca na tytuł. Kwadratowe dziurki stanowią dodatkowo dekorację. Brzegi kartki obkleiłam pięknymi naklejkami w kształcie płatków

Nie miałam specjalnego szydła / szpikulca, więc poradziłam sobie używając korkociągu. (Nawiasem mówiąc, zupełnie nie potrafiłam odnaleźć w głowie nazwy na tą specjalną gałkę, która służy do precyzyjnego przebijania papieru. Na szczęście zadziałała moc mediów społecznościowych i w minutę dostałam podpowiedzi od czytelników :)).  

 

Strony albumu scrapbookingowego

Strony postanowiłam utrzymać w biało-niebiesko-czerwonej stylistyce starając się nie przesadzać z dodatkami. To zdjęcia miały być głównym punktem. Z pięknego wiosennego zestawu papierów do scrapbookingu wybrałam kartki w odcieniach biało-niebieskich. Ja na projekcie umieściłam pocztówkę z Paryża - miasta światła i miłości - ale oczywiście najlepsze będą własne zdjęcia! Można wywołać je w wielu punktach lub nawet zamówić naklejki w dobrej jakości. 

Wszystkie elementy kompozycji najpierw zaplanowałam “na sucho”, by móc zobaczyć, jak się razem prezentują. Jako motyw przewodni pierwszej strony wybrałam wyraziste marynarskie pasy i czerwony brokat. Udało mi się znaleźć czerwoną taśmę washi z drobinkami  i pasujące naklejki

 

I gotowe! Mam teraz wielką ochotę wyruszyć na sesję zdjęciową, by wypełniać kolejne strony fotografiami!