Jim Morrison wielkim poetą był. Był też ekscentrykiem, ikoną rocka, kwintesencją wolności i nonkonformizmu. Samozwańczy Król Jaszczur. Wiedział, jak zawładnąć tłumem. Bywał nieprzyjemny. Bywał genialny. 

 

Co ukształtowało Jima Morrisona?
Urodził się w rodzinie irlandzko-angielskiej 8 grudnia 1943 roku w Melbourne na Florydzie. Jego ojciec był admirałem floty amerykańskiej, więc Morrisonowie często przenosili się z miasta do miasta. Mały James zmieniał szkoły i nie nawiązywał trwałych relacji z rówieśnikami. 

Podobno jako mały chłopiec był świadkiem wypadku drogowego, w którym ucierpieli Indianie. To wydarzenie, jak sam przyznawał, odcisnęło na nim piętno. Ten wątek pojawiał się także w jego twórczości. 

W domu panowała wojskowa dyscyplina, której James nie chciał się podporządkować. Ojciec był jednak bardzo zawziętym człowiekiem. Podobno potrafił ignorować syna całymi tygodniami, do momentu, w którym ten nie przeprosił go za swoje zachowanie. 

Nie należał do najgrzeczniejszych uczniów, jednak pochłaniał ogromne ilości książek. Jego zainteresowanie literaturą było tak duże, że znał nawet najmniej popularne tytuły. Nauczyciele, niedowierzając sprawdzali w bibliotece, czy chłopak nie wymyśla tytułów. 

W wieku około 15 lat zafascynował się postaciami Fryderyka Nietzschego i Williama Blake’a. Odkrył także dziewiętnastowiecznych poetów, takich jak Arthur Rimbaud, Paul Verlaine i Charles Baudelaire. Prawdopodobnie w tym czasie zaczął pisać wiersze.

W roku 1963 po raz pierwszy został zatrzymany za pijaństwo na stadionie i kradzież policyjnego kasku.

W 1964 roku Morrison rozpoczął studia filmowe na uniwersytecie UCLA w Los Angeles. Tam zaczął palić haszysz i eksperymentować z LSD. 

 

Jak powstało The Doors?
Ta kultowa kapela nie powstała gdyby nie przypadkowe spotkanie Morisona i klawiszowca Raya Manzarka na kalifornijskiej plaży. To wydarzenie muzyk opisywał Marii Szabłowskiej w radiowej Jedynce w ten sposób: 
„Poprosiłem, żeby coś zaśpiewał, a on odpowiedział, że jest bardzo nieśmiały. Gdy w końcu Morrison dał się przekonać, wykonał „Moonlight Drive”. Uznałem, że to najlepszy rockowy tekst, jaki słyszałem kiedykolwiek. Potem Morrison zaśpiewał kilka innych piosenek. Wiedziałem już, że stworzymy zespół rockowy i zarobimy milion dolarów.” 

Wkrótce po tym uformował się czteroosobowy zespół, w skład którego weszli Jim Morrison, Ray Manzarek, Robby Krieger oraz John Densmore.

Nazwa the Doors wzięła się od książki Aldousa Huxleya „The Doors of Perception” (pol. „Drzwi percepcji”).

Początki nie były łatwe…
Jim nie był na początku „zwierzęciem scenicznym”. Podczas pierwszych koncertów Morisson stał onieśmielony tyłem do publiczności i prawie nie wydawał z siebie żadnego dźwięku. Główny wokal należał wtedy do Manzarka.

Z czasem jednak stawał się bardziej odważny. Jego koncerty hipnotyzowały coraz większe tłumy, a fanki go pokochały.

Po kilku miesiącach prób, z pierwszymi piosenkami zaczęli podbijać kolejne sceny. Udało im się zakontraktować występ w owianym legendą klubie Whisky A Go-Go. To tam Muzycy zostali dostrzeżeni przez wytwórnię Electra Records, co doprowadziło do podpisania kontraktu. 

Wydarzyło się to tuż przed skandalem, który wywołał Jim, wykonując pod wpływem narkotyków utwór „The End”. To wtedy zaśpiewał „Father, I want to kill you. Mother, I want to fuck you”, szokując publiczność, tak samo jak swoich kolegów z The Doors.

Po tej aferze zespół został wyrzucony z Whisky A Go-Go.

W 1967 ukazał się krążek „The Doors” z singlami „Break on Through” oraz „Light my Fire”.
W tym czasie Jim poznał miłość swojego życia Pamelę Courson. Ich związek przeszedł wiele burz, zdrad i zawirowań, ale mimo wszystko trwał do ostatnich dni artysty. 

Rodzice nie mieli pojęcia o sukcesie syna. Dowiedzieli się dopiero, gdy ktoś pokazał im okładkę płyty, na której był Jim. Matka zadzwoniła do wytwórni, ale przekazano jej, że Morrison twierdzi, że jego rodzice nie żyją.

Wokalista nie chciał mieć z nimi kontaktu. Ojciec ciągle umniejszał jego talentowi, namawiał do ścięcia włosów i zaciągnięcia się do wojska.

Pod koniec 1967 roku wyszła płyta „Strange Days” z legentadnym utworem „Pepole Are Strange”. 

W roku 1968 rozpoczęła się europejska trasa Doorsów. Wtedy też pojawiła się płyta „Waiting for the Sun”, na której znalazły się „Hello I Love You” oraz „Unknown Soldier”. 

 

Skandal gonił skandal 
Historia Jima to także historia skandali. W 1967 aresztowano go w New Haven, gdzie tuż przed koncertem zaszył się z dziewczyną w miejscu, w którym nie miał prawa przebywać. Policjant, który kazał mu wyjść, usłyszał od rockmana „pier*** się”. W konsekwencji Morrison został potraktowany gazem pieprzowym, a na scenę wyszedł załzawiony. Opowiedział o tym wszystkim widowni, nazywając funkcjonariusza „małym człowieczkiem w niebieskiej czapeczce”.

Z kolei występ Doorsów w Amsterdamie został przerwany, ponieważ Jim dostał na nim zapaści, gdy pomieszał haszysz i alkohol.

Jim został także aresztowany w Las Vegas za wyzywanie i zaczepianie stróża, który wezwał policję. 

Dochodzimy w końcu do następnego kontrowersyjnego występu Morrisona, podczas którego miał się obnażyć i symulować seks oralny.
 

Marzenie o stabilizacji
W 1970 roku Jim wydał tomik poezji zatytułowany „An American Prayer”. Wtedy też ludzie z jego otoczenia zauważyli, że wokalista dojrzewa, myśli o stabilizacji.

W międzyczasie pojawiła się płyta „The Soft Parade”, która bardzo różniła się od dotychczasowej twórczości zespołu, a następnie album „Morrison Hotel” oraz „L.A. Woman”, bardzo ciepło przyjęty przez krytyków i fanów.

W 1971 roku Morrison opuścił zespół i wraz z Pamelą wyjechał do Paryża. Przeprowadzka dobrze zrobiła Jimowi – pisał wiersze, przechadzał się uroczymi uliczkami i często odwiedzał cmentarz Pere Lachaise i groby Oscara Wilda i Chopina. 
 

Śmierć
3 lipca 1971 Jim Morrison został znaleziony martwy w wannie. Podód jego śmierć jest źródłem nieustających spekulacji. Oficjalna wersja mówi o zawale serca. Inne wersje mówią o przedawkowaniu heroiny.

Niektórzy twierdzą z kolei, że to FBI zabiło Króla Jaszczura. Są też tacy, którzy nie wierzą w śmierć Morrisona i widzą tu genialną mistyfikację. W końcu Jim, obok Elvisa i Tupaca Shakura, jest jednym z najczęściej widywanych nieżyjących. 

Jak naprawdę jest, pewnie nigdy się nie dowiemy. Grób Jima znajduje się na cmentarzu Pere Lachaise w zakątku poetów.