Większość ludzi sądzi, że wydawanie psu komend i poleceń jakie ma wykonać to komunikacja z psem. Tymczasem to nic innego jak kontrolowanie zwierzęcia. Powodów, dla których ludzie biorą pod swój dach psy, jest mnóstwo, choć najczęściej kieruje nami chęć otrzymania uwagi i miłości w wersji nielimitowanej. Niektórzy kupują psa nie mając czasu na spacery i treningi, bo słyszeli, że dzieci powinny się wychowywać ze zwierzakiem w domu. Niektórzy dostają psa znienacka w prezencie albo odruchowo przygarniają pupila w myśl zasady, że w domu powinien być „jakiś” pies. W tym scenariuszu bierzemy psa i oczekujemy, że będzie nam dawał to, czego od niego chcemy. Takie jednostronne podejście „my czerpiemy, a ty dajesz” prowadzi do emocjonalnego zaniedbania, a prędzej czy później może zaowocować narastającymi problemami z psem. Początkowe okrzyki zachwytów z czasem milkną wśród morza obowiązków, jakie idą w parze ze zwierzakiem. No wiecie, pies ma emocjonalność trzyletniego dziecka, więc hej, to nie przelewki - tu są seryjne potrzeby! Jeśli wzbijemy się na szczyty człowieczeństwa i założymy, że pies, zupełnie tak jak my, ma swoją własną osobowość, potrzeby oraz motywacje i pojmiemy, że zaspokojenie tych potrzeb jest mu niezbędne do satysfakcjonującego życia, a my możemy mu w tym pomóc, to będziemy mieli szansę zbudować mityczną, głęboką więź łączącą psa i człowieka. Efektem ubocznym będzie zminimalizowanie prawdopodobieństwa występowania problemów z jego zachowaniem. A czy wszyscy nie marzymy o idealnym życiu z radosnym, bezproblemowym psem?

Bycie „właścicielem psa” zostało ustanowione w zamierzchłych czasach, gdy prawa zwierząt dopiero się rodziły w ciężkich bólach. Normą było, że psa się zabierało, jeśli się spodobał. Przypisanie psa do człowieka i „posiadanie go” chroniło przed przywłaszczeniem pupila i pozwalało jasno wskazać do kogo ów należy. Aktualnie przechodzimy kolejne zmiany w społeczeństwie. Określenia „właściciel psa” coraz częściej używamy już nie jako jedynej, prawilnej nazwy, ale jako synonimu do określeń o milszych konotacjach. Opiekun psa, partner, psia mama - określeń jest wiele. Każde z nich podkreśla rolę człowieka w zaspokajaniu psich potrzeb i czerpaniu obopólnych korzyści. Co robi prawdziwy opiekun psa?

 

Poznaje jego potrzeby i stara się je zaspokoić poprzez:

  • Ćwiczenia umysłowe, np. trening posłuszeństwa, nosework, czyli praca nosem lub inne aktywności, które sprawiają Wam obojgu przyjemność. To jest jak danie psu pracy i szansy wykazania się. Ważne, by trening odbywał się bez kar, a zadania były jak najbardziej obliczone na sukces (tzw. szkolenie pozytywne). Pies musi odnosić sukcesy, żeby się nie zniechęcić - zupełnie jak my.

 

  • Ruch. Sposób na wywalenie złych emocji, rozładowanie napięcia i pozbycie się nadwyżki energetycznej. Spacer 5 minut wokół bloku nie jest satysfakcjonujący dla zdrowego psa, który z natury jest eksploratorem. Warto zapewnić mu aktywność ruchową.

 

  • Dobry spacer z możliwością węszenia. Węszenie jest czynnością uspokajającą psa, a przy okazji odczytuje „słupy ogłoszeniowe” i wie co się dzieje w jego okolicy. Pamiętajmy, że spacer jest dla psa, nie dla człowieka - chodzenie przy nodze to żadna atrakcja. Nie szarpmy go, by szedł szybciej, ale pozwólmy zeskanować informacje z przydrożnego krzaczka i przestudiować zapach ze słupka. Pies „widzi” świat za pośrednictwem śladów zapachowych.

 

  • Jasne reguły i konsekwencja w ich przestrzeganiu. To istotne, by pies wiedział jakie w Waszej rodzinie są zasady i czego się od niego oczekuje. Zastanów się jakie zachowania są dla Ciebie akceptowalne, a na jakie nie chcesz się zgodzić (np. skakanie na gości, wchodzenie na kanapę) i zaproponuj mu zachowania zastępcze, które działają o wiele lepiej niż zakazy. Jeśli masz problem z ustaleniem zasad i konsekwencją, zwróć się do psiego trenera lub behawiorysty, który pomoże Wam we wprowadzeniu ich w życie.

 

  • Komunikacja, która zakłada możliwość dialogu zamiast ślepego posłuszeństwa w obawie przed karą. Wciąż jeszcze panuje w świadomości ludzi dawno już obalona naukowo teoria dominacji, według której pies miałby tylko czyhać aż wysunie się na prowadzenie w hierarchii stada, jakim jest rodzina i skradać się po cichu w kierunku tronu, gdy tylko opuścimy nieco gardę. Nic podobnego. To, na czym psu naprawdę zależy, to kontrolowanie swojego życia, nie naszego. Pies chciałby wiedzieć, kiedy wyjdzie na spacer czy jakie są szanse na smakołyk i umieć przewidzieć, co się zaraz będzie działo w jego życiu. Warto mówić do psa, najlepiej powtarzalne sformułowania, żeby jak najwięcej rozumiał z tego co się dzieje. Większość psów rozumie doskonale słowo „spacer” czy „chcesz coś zjeść?”. Jeśli stoimy na pasach na czerwonym świetle, możemy przekazać mu wyjaśnienie – „czerwone, czekamy”. Jeśli zrobimy to kilkanaście czy kilkadziesiąt razy, pies nawet nie będzie próbował wciągnąć nas zniecierpliwiony na ulicę, jak to być może miał dotychczas w zwyczaju, bo skojarzy, że komunikat „czerwone, czekamy” wiąże się ze staniem w miejscu przez krótki okres czasu i że niedługo ruszy znowu przed siebie. Takie działanie nie wymaga uczenia komendy, jest przekazaniem informacji, która uczy psa reguł i ułatwia życie obu stronom. Warto również zwrócić uwagę na komunikację niewerbalną - niezależnie od tego czy odzywamy się do psa, czy nie, stale wysyłamy sygnały ciałem, a psy to świetni antropologowie i czytają z nas jak z otwartej książki. Pies idzie w tą stronę, w którą zwracasz swoje ciało - jeśli chcesz byście poszli w drugą stronę, wpierw odwróć się w tamtą i zawołaj psa, by podążył za tobą.

Jak napisała trenerka, którą uważam za jedną z najbardziej oświeconych w kwestii zachowań psów osób w Polsce:

 

„Najlepiej z rezerwą przyjmować wszystko to, co słyszymy lub czytamy, a najbardziej zaufać psu. Większość właścicieli wie, kiedy ich pies jest szczęśliwy, dlatego powinni też wiedzieć, kiedy pies się czegoś boi lub jest zestresowany. Dlatego komunikacja z własnym psem to kwestia nauczenia się jego osobowości i zachowań w różnych sytuacjach, a nie kupowanie książki o zachowaniach i na tej podstawie próba zrozumienia, co pies chce nam przekazać.” - Paulina Ziółkowska, talkingdogs.pl

 

Podążajmy za psem, a on podąży za nami.