Światowy Dzień UFO, przypadający na 2 lipca, to święto, które powstało stosunkowo niedawno, bo w 2001 roku i stanowi swoisty dzień celebracji dla wszystkich żywo zainteresowanych zjawiskiem UFO, w tym wielu aktywnych organizacji, badaczy i entuzjastów tematyki, o której dyskutuje się już od lat. Sama data nie jest tu przypadkowa, bowiem 2 lipca obchodzona jest rocznica głośnego incydentu w Roswell. Jest upamiętnieniem katastrofy, którą było rozbicie się niezidentyfikowanego obiektu latającego w niewielkiej miejscowości w stanie Nowy Meksyk, w Stanach Zjednoczonych. Para farmerów siedząc na werandzie zauważyła na niebie jarzący się obiekt, który z ogromną prędkością przeleciał przed ich oczami. Obiekt pozostawał w zasięgu ich wzroku jeszcze przez ok. 50 sekund, dlatego zdołali się mu przyjrzeć, a dzięki temu później także opisać, jako owalny kształt, który mocno świecił. Kilka dni później ten sam farmer znalazł na swoim terenie szczątki niezidentyfikowanego obiektu. Następnego dnia zgłosił to miejscowemu szeryfowi. Na miejsce wysłano ludzi z bazy lotnictwa z Roswell, którzy zebrali szczątki. Armia początkowo zorganizowała nawet na ten temat konferencję prasową. Kilka dni później jednak zdementowała plotki informując, że to co znaleziono to szczątki balonu meteorologicznego. Wydarzenie z 1947 roku do dziś intryguje badaczy i dzieli opinię publiczną. Bowiem tak naprawdę nie ma pewności, czym był obiekt, który uległ wtedy zniszczeniu.
 

Temat, który krąży od dawna

UFO (ang. unidentified flying object), czyli niezidentyfikowany obiekt latający, to popularne określenie pod którym kryje się wiele zagadnień uosabiających niewyjaśnione zjawiska bardzo luźno związane z kosmitami, takie jak np. widywane na niebie i nie dające się zidentyfikować pojazdy, kwestia życia istot pozaziemskich czy tajemnicze kręgi w zbożu. Po incydencie z Roswell, którego świadkowie opisywali dziwny obiekt na niebie jako dysk lub spodek, UFO widywano też w innych miejscach. W czasie II wojny światowej, gdy na niebie widywali je alianccy i niemieccy piloci, dla określenia latających obiektów powstał termin „foo fighters”, który dosłownie oznacza „ogniste, żarzące się kule” (od tego określenia powstała później nazwa znanego amerykańskiego zespołu, którego lider jest zapalonym ufologiem). Od wtedy UFO już na zawsze zaczęto określać jako okrągłe, płaskie pojazdy w kształcie spodka, a liczni twórcy w ten sposób zaczęli przedstawiać i opisywać statki kosmiczne. UFO to też zagadnienie, z którym związane jest mnóstwo teorii spiskowych, m.in. o tym, że Amerykanie od lat prowadzą sekretne badania nad UFO czy mówiące o tym, że w Strefie 51 (amerykańska baza wojskowa w Nevadzie) rzekomo przetrzymywano istoty pozaziemskie odnalezione na miejscu katastrofy w Roswell. UFO bez dwóch zdań wzbudza kontrowersje i stanowi jedno z najbardziej intrygujących zagadnień w dziejach.

 

Wojna światów nadchodzi

O tym, że UFO i związana z nim inwazja kosmitów może stanowić całkiem prawdopodobne zagrożenie, przekonali się 30 października 1938 roku, mieszkańcy Stanów Zjednoczonych, którzy wysłuchali pewnej audycji radiowej. Słuchowisko rozgłośni CBS pt. „Wojna światów”, zrealizowane według książki Herberta George’a Wellesa, doprowadziło do paniki w New Jersey a także w pozostałej części kraju. Twórca audycji Orson Welles przedstawił w nim fikcyjną relację z inwazji Marsjan na Ziemię. Doniesienia, które zrelacjonowano w bardzo autentyczny sposób, przy zastosowaniu działających na wyobraźnię środków wyrazu, stały się przyczyną powszechnego strachu i paniki wśród słuchaczy, którzy potraktowali ją za prawdziwą. Audycja została zaprezentowana tak naturalnie i przekonywująco, że słuchacze z przerażeniem dzwonili do rozgłośni, pytając co mają robić, a kilka osób po jej wysłuchaniu zmarło tego dnia na atak serca. Do dziś audycja jest uznawana za jedną z najlepiej przygotowanych produkcji radiowych w dziejach.
 

Czy kosmici to szare ufoludki?

Często wyobrażamy sobie, że istoty pozaziemskie wyglądają w określony sposób, ponieważ napotkaliśmy je w książkach, filmach lub programach telewizyjnych, co oznacza, że kiedy myślimy o kosmitach, zwykle myślimy o produkcie cudzej wyobraźni. Ale jak ewoluował wizerunek przybyszy z kosmosu i dlaczego utarło się, że kosmici to szare ufoludki? Hollywood nie czerpie swoich wyobrażeń znikąd, tylko opiera się na prawdziwych raportach dotyczących bliskich spotkań z przybyszami spoza Ziemi, analizowanych przez rządy i zgłaszanych przez ludzi. Stąd też po incydencie w Roswell zaczęto mówić o obiektach w kształcie spodków, a w miarę późniejszych doniesień także o humanoidalnych kosmitach, którzy charakteryzowali się szarym lub zielonym kolorem skóry, mieli duże oczy, małe uszy i nie mieli nosa, Tak wykreował się najbardziej rozpowszechniony w kulturze wizerunek obcych, który w latach 90-tych XX wieku zastąpił niemal wszystkie inne istniejące wcześniej wyobrażenia o tym, jak może wyglądać kosmita. Jednak w miarę postępu lat i technologii w zakresie efektów specjalnych, wizerunek ten zaczął się zmieniać. Hollywood w celach rozrywkowych zawłaszczyło sporą cześć tego obszaru, dewaluując oryginalne raporty i przekształcając oparte na faktach szczegóły w aktualną stylistykę science fiction. Tak powstały potwory z sagi „Obcy” i „Dystryktu 9”.

Zmienia się także sposób prezentowania tych postaci. Nie są już też wyłącznie złowrogimi najemcami, którzy chcą zniszczyć Ziemię i wykonują eksperymenty na uprowadzonych ludziach. To także sympatyczne istoty, które nie mają wobec człowieka złych zamiarów, jak chociażby E.T. lub zabawny Alf z planety Melmac z popularnego pod koniec lat 80-tych XX wieku serialu telewizyjnego.
 

I want to believe – czyli boom na UFO

Według psychologów wiara w istnienie istot pozaziemskich, które znamy z filmów o UFO i tak duże, obserwowane współcześnie zainteresowanie tą tematyką, można wytłumaczyć chęcią poradzenia sobie z licznymi wewnętrznymi lękami czy brakiem zaufania wobec współczesnego świata, w tym rządów i tradycyjnych źródeł informacji. Zjawisko to stanowi też sposób poszukiwania odpowiedzi na wielkie egzystencjalne pytania, których nie dają inne sfery życia jak np. religia. W dużej mierze właśnie dzięki tym czynnikom temat istot pozaziemskich i niezidentyfikowanych obiektów latających trafił do popkultury, a sam motyw z powodzeniem odnajduje się w filmie, muzyce, sztuce, modzie (gdzie od lat króluje futurystyczny trend) czy architekturze. W tej ostatniej sferze mamy w Polsce całkiem godną reprezentację. Popularny katowicki Spodek, czyli znana hala widowiskowo-sportowa, do której ze względu na bryłę bezwzględnie kojarzącą się z niezidentyfikowanym obiektem latającym, przylgnęła ta nietypowa nazwa, jest dziś jednym z najbardziej rozpoznawalnych obiektów architektonicznych w kraju.
 

„Z Archiwum X” i inne „Bliskie spotkania III stopnia”

Boom na obecność UFO w popkulturze trwa od dawna. Wydaje się, że największe osiągnięcia zyskało w sferze produkcji filmowej, których ilość odzwierciedla fascynację zjawiskiem, a także to w jaki zmieniał się sposób prezentowania motywów związanych z tajemniczymi spodkami. Najlepsze czasy dla entuzjastów zjawiska rozpoczęły się w latach 90-tych XX, co niezaprzeczalnie związane było z emisją serialu „Z Archiwum X”, który stanowi wręcz pozycję obowiązkową dla fanów tematyki. Ta fascynacja trwa do dziś. Bo też najeźdźcy stale infiltrują popkulturę i są tu dość często obecni.

Wcześniej także interesowano się tą tematyką. Do klasyki gatunku należą już wspomniana wcześniej „Wojna światów” (1953) i „Bliskie spotkania III stopnia” (1977), w reżyserii Stevena Spielberga. Filmy, w których zarówno kosmici jak i ich statki dla współczesnych widzów mogą wydawać się anachroniczne, jednak w momencie powstawania produkcji wyznaczały trendy w przedstawianiu istot pozaziemskich. Na lata utarło się bowiem, że są to niewysokie humanoidalne postacie z wielką głową i oczami oraz skórą w odcieniach zieleni i szarości, a statki kosmiczne były niedoścignione technologicznie i miały kształt talerzy. Już wtedy obcy przybywali, by nawiązać kontakt i poznać naszą cywilizację. Jednak ich zamiary nie zawsze były przyjazne. Inaczej przybysza z kosmosu przedstawił wspomniany już reżyser w kolejnym swoim filmie zrealizowanym wokół tej tematyki. „E.T.” to opowieść o całkiem przyjaznej istocie, która pozostawiona przez przypadek na Ziemi, zaprzyjaźnia się z chłopcem o imieniu Elliot. Razem przeżyją wiele przygód, a między bohaterami rozwinie się przyjacielska relacja i szczególna telepatyczna więź. Film to jeden z najlepszych w dziejach przykładów kina science fiction i kasowy przebój reżysera. To także obraz, który wprowadza do kina odmienny niż dotychczas sposób przedstawiania kosmitów – jako bezbronne, wrażliwe istoty, które wcale nie chcą zrobić ludziom krzywdy.
 

E.T. Kolekcja VHS - Spielberg Steven

Nowe, kolekcjonerskie wydanie E.T. na DVD

 

Prawda jest gdzieś tam

Motyw UFO w kinematografii trudno analizować bez przyjrzenia się kultowemu już „Z Archiwum X”. Jest to bowiem serial, który oprócz skojarzeń ze sprawami związanymi ze zjawiskami paranormalnymi, przywodzi na myśl właśnie tematykę kosmitów i niezidentyfikowanych obiektów. Para: Mulder i Scully stanowią duet, który niestrudzenie przez kilka sezonów będzie dążył do wyjaśnienia zagadki zniknięcia siostry agenta FBI, która prawdopodobnie została uprowadzona przez kosmitów. Mulder, głęboko wierzący w istnienie istot pozaziemskich oraz sceptycznie nastawiona do tych teorii agentka Scully to także przykład bohaterów, którzy w całym wątku dotyczącym UFO będą doszukiwać się rządowego spisku. Kolejnym serialem z gatunku jest „Roswell: W kręgu tajemnic”, który odwołuje się do niewyjaśnionych wydarzeń z 1947 roku. To opowieść o trójce przybyszów z kosmosu, która ocalała po katastrofie UFO i teraz wiedzie życie nastolatków, skrzętnie ukrywając swoją tajemnicę. Jednak nie jest to wcale takie łatwe.

Natomiast film pt. „Znaki” z Melem Gibsonem w roli głównej, wykorzystuje często utożsamiany ze zjawiskiem UFO motyw kręgów w zbożu. Główny bohater, były pastor, który po rodzinnej tragedii próbuje ułożyć sobie życie na farmie, pewnego razu odnajduje na polu kukurydzy tajemniczy ogromny symbol. Wkrótce z całego świata dochodzą głosy o podobnych zjawiskach, a ludzie zaczynają się zastanawiać co się dzieje i kto jest za to odpowiedzialny? „Znaki” świetnie budują napięcie i mają rewelacyjną obsadę (Mel Gibson, Joaquin Phoenix), jednak samo zakończenie filmu może wywołać pewien niedosyt.

Jednym z bardziej popularnych kinowych motywów zwianych z UFO jest inwazja wrogich przybyszów z kosmosu w celu przejęcia kontroli nad światem. W „Dniu Niepodległości” ten scenariusz spełnia się w najstraszliwszym wydaniu. Kosmici niemal zmiatają z powierzchni największe metropolie na świecie i są już o krok od zagłady ludzkości. Na szczęście do walki z monstrualnymi statkami kosmicznymi stają zmobilizowane siły całego świata i kilku genialnych bohaterów. Film z 1996 roku doczekał się kontynuacji pt. „Dzień Niepodległości: Odrodzenie”. Obie produkcje to obrazy spektakularnej walki z inwazją kosmitów z wykorzystaniem imponujących efektów specjalnych. 

Filmów z motywem dotyczącym UFO powstało już w historii kina sporo. Dotykają rozmaitych aspektów zagadnienia i w różny sposób prezentują wątki. W „Uprowadzeniu” pojawia się, charakterystyczny w kontekście kosmitów, motyw tajemniczego zniknięcia młodego chłopaka. „Faceci w czerni” (poniżej zwiastun najnowszej, kinowej wersji tego hitu) i „Marsjanie atakują” to przykłady produkcji, które z przymrużeniem oka traktują tematykę inwazji kosmitów, natomiast „Nowy początek” ze względu na sposób realizacji, uznano jednym z lepszych filmów science fiction ostatnich lat.   

A wy, macie swój ulubiony film o przybyszach z kosmosu?