Rozmowa z Olą Sieńko i Weroniką Muszkietą, autorkami książki  „Projekt rośliny”

Aleksandra Woźniak - Tomaszewska: Mnie, jako osobę, która dopiero uczy się pielęgnacji roślin zaskakuje to, jak wiele mitów na ten temat funkcjonuje wśród moich bliskich i znajomych. Jednym z nich jest słynna „nieśmiertelna roślina”. Gdy pytałam o rady osoby z pięknymi, zazielenionymi parapetami, zwykle słyszałam: „wybierz coś, co jest mało wymagające”. W tej chwili mam na sumieniu kilku takich gagatków. Może czas wreszcie obalić mit rośliny, która przetrwa wszystko?

  • Weronika Muszkieta: Naszym zdaniem są rośliny, które są mało wymagające, ale warto się zastanowić nad tym, co w tym wypadku oznacza „nieśmiertelność”. Każda roślina jest organizmem żywym więc, ma prawo umrzeć. Bardzo ważne jest pielęgnacja – wpłynie na to, jak ona będzie funkcjonowała i wyglądała. Jedyne naprawdę niezniszczalne rośliny to te z plastiku.
  • Ola Sieńko: Śmiało można powiedzieć, że obalamy ten mit – nieśmiertelnej, w ogóle niewymagającej rośliny. A już na pewno możemy obalić mit, że coś się nada do ciemnej łazienki bez okna. To jest bardzo popularna sprawa, dużo osób pyta nas o gatunek, który przetrwa w takich warunkach. Niestety, ale roślina to organizm żywy, który potrzebuje do życia wody i światła.

Autorki ksiazki Projekt rosliny, fot Wiktoria Muszkieta/mat wydawnictwa

Ola Sieńko i Weronika Muszkieta, autorki książki „Projekt rośliny”

Nie tylko więc trzeba ten mit obalić, ale wręcz zaznaczyć, że nie warto myśleć o roślinach tylko pod kątem ich wytrzymałości. Zwłaszcza, jeśli mamy świadomość, że nie będziemy w stanie stworzyć dla nich przyjaznych warunków – chociażby zagwarantować im dostępu do dziennego światła.

  • Weronika: Dokładnie. My patrzymy na rośliny przez szerszy pryzmat. Oczywiście dostrzegamy to, że są gatunki mało wymagające, średnio wymagające i bardzo wymagające. Ale każda z tych kategorii ma swoje potrzeby, które trzeba zaspokoić.

A co z mitem osoby, która ma „rękę do roślin”? Wy się z tą legendą dość dobrze rozprawiacie w swojej książce, która pierwszy raz została wydana trzy lata temu, a już w maju zostanie wznowiona. Wprost napisałyście, że nie ma czegoś takiego, ale mam wrażenie, że świadomość tego, o czym mówimy na samym początku może tę „rękę” w rozumieniu smykałki czy drygu zastąpić.

  • Ola: Można powiedzieć, że „ręka do roślin” równa się wiedzy o roślinach. Do naszego sklepu we Wrocławiu przychodzą osoby, które są świeżymi maniakami zieleni i skarżą się, że nakupowali sobie kilka różnych gatunków, ale wszystko zwiędło.
    Radzę im wtedy, żeby zaczęli od początku, kupili jedną roślinę i spróbowali się z nią zaprzyjaźnić, oswoić, zrozumieć, czego jej potrzeba i dopiero później poszerzać swoją kolekcję. Doświadczenie plus chęci do zdobywania wiedzy są kluczem do fajnego utrzymywania roślin.
    Poza tym, jeśli obserwowaliśmy rodziców zajmujących się roślinami w domu, to naturalny dryg do pielęgnacji kwiatów czy w ogóle chęć ich posiadania, mogliśmy od nich przejąć. Jeśli tak było, to warto wykorzystać międzypokoleniowe triki.
  • Weronika: Myślę, że my też jesteśmy dobrym przykładem. Nie jesteśmy po botanice, ani po innym przyrodniczym kierunku. Wiedzę zdobywałyśmy wraz z doświadczeniem. Nadal się uczymy. Każdą roślinę staramy się zabierać do domu i obserwować ją. Sprawdzać, czego jej potrzeba, by móc potem opowiadać o tym klientom. Każdy może mieć „rękę do kwiatów” dlatego też staramy się obalać mit, że to jakiś rzadki talent.

Fot. Michał Sierakowski/Projekt Rosliny/Mat wydawcy

Fot. Michał Sierakowski

Jak wybrać roślinę? Co powinno być punktem wyjścia? Nasze upodobania, konkretne pomieszczenie, pora roku? Czy wybieranie rośliny jest trochę kompromisem – między tym, co chcemy a tym, co możemy?

  • Weronika: Najważniejsze jest miejsce, w którym chcemy ulokować roślinę. Podczas rozmów z klientami zawsze pytam o stanowisko – czy jest naświetlone, czy jest duże itp.. Dopiero kiedy to ustalimy, zaczynamy poruszać aspekt wizualny. Wiadomo, że roślina musi się podobać. Staramy się zatem dobierać gatunek do potrzeb. Jeśli komuś marzy się monstera, ale ma w pokoju bardzo dużo słońca, to niestety. Monstera nie lubi pełnej ekspozycji na światło dzienne. Ważne jest też to, czy w danym miejscu są przeciągi albo kaloryfer.
  • Ola: Myślę, że punktem wyjścia zakupów roślinnych jest wizja lokalna naszej przestrzeni (śmiech). Musimy sprawdzić, na jakie strony świata wychodzą nasze okna – sama informacja, że w pokoju jest jasno, może nie być wystarczająca.

Czyli żeby w ogóle móc poprosić o pomoc w doborze rośliny, trzeba być dobrze zorientowanym w swoich możliwościach.

  • Weronika: Tak. Do nas często przychodzą osoby ze zdjęciem miejsca, w którym chcą wystawić roślinę. Niekiedy pokazują nam całą galerię zdjęć, a my na tej podstawie dobieramy im gatunki i rodzaje do każdego pomieszczenia (śmiech). Całe szczęście mamy taką wiedzę, która nam na to pozwala i dzielimy się nią.

Projekt rośliny okładka

A lubicie to dzielenie się wiedzą i pasją? Cieszy was udzielanie rad początkującym? Pewnie sporo pytań się powtarza, a częste uświadamianie, że nie każdą roślinę można ustawić na małym parapecie może być wyzwaniem.

  • Weronika: Jesteśmy bardzo cierpliwe (śmiech).
  • Ola: Doszłyśmy do momentu, w którym nasz zespół się rozbudował. Nie zawsze osobiście obsługujemy klientów, ale jak już jesteśmy to traktujemy to jako miły powrót do korzeni. Ja robię to z dużą przyjemnością.

Projekt Rosliny/mat wydawcy

Fot. - mat. wydawnictwa

Spotykacie na swojej drodze wielu pasjonatów roślin, którzy wpadają do was bardziej żeby porozmawiać niż na zakupy?

  • Ola i Weronika: Oczywiście (śmiech)!
  • Ola: Jest dużo osób, które lubią przyjść, pogadać, pokazać zdjęcia swoich roślin. Myślę, że to jest miłe – wpaść do nas, rozsiąść się na kanapie i spędzić trochę czasu, szczególnie w okresie pandemii. Teraz nie ma dużo miejsc, do których można pójść i zrelaksować się. My jak najbardziej jesteśmy otwarte i zapraszamy na roślinne pogaduchy.

Wróćmy do samych roślin i metod dbania o nie. Co jest największym „grzechem” pielęgnacji roślin?

  • Ola i Weronika: Przelewanie!

A jednak! Czyli nie brak światła, nie za mały parapet, tylko nadmiar wody.

  • Ola: Tak. I nadgorliwość (śmiech)! Wydaje mi się, że często nadopiekuńczość, doszukiwanie się problemów i sposobów na polepszenie życia roślin prowadzą do tego, że „wlewa nam się” za dużo wody. A na skutek przelania rozwija się bakteria gnilna i wtedy bardzo ciężko jest uratować roślinę. Oczywiście są sposoby, żeby temu zapobiec. Potrzebna jest szybka reakcja. Taką roślinę trzeba dokładnie osuszyć i przesadzić. Wymienić jej podłoże i podciąć te liście, które są w najgorszym stanie. To dużo pracy. Jeśli roślinę się przesuszy albo przewieje, jest dużo łatwej podlać lub przestawić doniczkę niż odratować przelany kwiat.
  • Weronika: Są też inne grzeszki. Na przykład trzymanie kaktusów w ciemnej łazience (śmiech). Co do wody – oprócz faktu podlewania, ważna jest też ilość tej wody. Samo „podlewanie raz w tygodniu” może być pułapką. Trzeba sprawdzać stan nawodnienia. Najłatwiej zrobić to wkładając palec do gleby – jeśli ziemia jest przesuszona wcześniej niż zakładaliśmy, to znak, że nasza roślina wchłania więcej.
  • Ola: Test palucha (śmiech)!

[Tu następuje moje wyznanie win i przyznanie się Oli i Weronice do kilku błędów. Chwilę dyskutujemy o monsterze, dogorywającym bluszczu i bambusie. I gdy już zaczynam marudzić, że mam ciemne mieszkanie, dostrzegam błysk w oku moich rozmówczyń – są gotowe pomóc profesjonalną radą, więc przywołuję się do porządku i pytam dalej]

Rozmawiałyśmy o wodzie, czyli jedzeniu. Przejdźmy do tematu suplementów i witamin, czyli odżywek i nawozów. Czy można dobrze dbać o roślinę bez nawożenia jej chemicznie?

  • Weronika: Można pielęgnować rośliny bez nawożenia, ale moim zdaniem warto je nawozić. W innym wypadku nie będziemy w stanie dostarczyć kwiatom wszystkich niezbędnych mikroelementów, które znajdują się też w nawozach naturalnych. Produkujemy swój nawóz, który jest na bazie alg. Istnieją też inne preparaty, jak chociażby biohumus. To rozwiązanie, po które warto sięgać. To pomaga budować odporność, ukorzeniać się i piękniej rosnąć.
  • Ola: To jest trochę tak, jak u człowieka. Zróżnicowana dieta to dostarczanie różnych substancji odżywczych. Mamy specyficzny klimat – zimą i jesienią jest bardzo ciemno. I kiedy życie przebudza się po tym okresie, warto wspomóc nasze rośliny. My się chwalimy, że nasz nawóz jest tak naturalny, że nawet jakby go wypić, to by się nic nie stało (śmiech), ale tego nie rekomendujemy! Co ciekawe, niektórzy faktycznie mylą ten nawóz z produkt spożywczym. To pewnie ta szklana butelka i ładna etykieta (śmiech).

fot Agata Piatkowska/Projekt Rosliny/mat wydawnictwa

Fot. Agata Piątkowska

Na rynku jest więcej produktów do domowej hodowli: doniczki, osłonki, łopatki, podpórki – jak wybierać te rzeczy?

  • Weronika: Musimy się zastanowić, w jakim stylu chcemy urządzić, zazielenić swoje wnętrze. My preferujemy rośliny w doniczkach produkcyjnych, włożone do ceramicznych osłonek. To pozwala nam łatwo odlać nadmiar wody z osłonki. Jaką osłonkę wybierzemy to indywidualna kwestia. A jeśli chodzi o podpórki – my wybieramy rzeczy bambusowe, nie ma u nas plastiku. Jednak trzeba pamiętać, że istnieją elementy wykonane z plastiku recyklingowego. Warto robić research i szukać takich wsporników, które są dobrej jakości. W przypadku niektórych gatunków wsparcie dla rośliny jest niezbędne. Są gatunki, które na początku rosną w górę, ale po jakimś czasie będą chciały się piąć. Jeśli wcześniej nie poczytamy i nie dobierzemy sprzętu, będzie to ze szkodą dla nich. To są decyzje, które podejmujemy na samym początku – jeszcze przed zakupem samej rośliny.
  • Ola: Niektórzy uwielbiają mieć rośliny w białych donicach, a inni lubią kolorowy miszmasz. Myślę, że przez nasze zamiłowanie do estetyki i designu bardzo skupiamy się wybieraniu osłonek. Lubimy kiedy uroda rośliny jest podkreślona przez doniczkę. Mamy małego fizia na tym punkcie (śmiech). Interesujemy się wnętrzami, dużo o tym rozmawiamy. Lubimy ładne rzeczy (śmiech).

Jaka roślina jest według was najmniej wymagająca, a jaka najbardziej?

  • Ola i Weronika: Najtrudniejsze do zabicia są rośliny z sansevieria oraz zamioculas. Najtrudniejsze w pielęgnacji są natomiast: calathea, senecio rowleyanus i eucaliptus. Potem możemy podesłać ci zdjęcia, żebyś wiedziała, co kupować, a czego się wystrzegać (śmiech).

Bardzo chętnie. A właśnie, skoro mówimy o zdjęciach. W waszej książce „Projekt Rośliny” jest ich bardzo dużo. Oprócz wywiadów, opisów poszczególnych gatunków i ciekawostek jest też bardzo dużo pięknych fotografii. Dzięki temu świetnie się ją czyta i ogląda. Mam wrażenie, że to taki analogowy Instagram. Na waszych profilach w mediach społecznościowych też można znaleźć masę inspiracji i materiałów wizualnych. Myślicie, że bliskość roślin sprawiła, że jesteście bardziej wrażliwe na piękno?

  • Ola: Zdecydowanie. Jak pracowałam w małej agencji marketingowej, tego piękna wokół mnie nie było. Skupiałam się na czymś innym – na rozwoju firmy, strategiach. Od czterech lat jestem cały czas wśród roślin i otaczam się ładnymi rzeczami i zdjęciami.

Czy tworząc książkę myślałyście o niej, jak o kompendium, które może być narzędziem dla każdego, kto chce zacząć przygodę z hodowlą roślin? Jest w niej dużo twardych danych, konkretów – to nie tylko wskazówki czy opowieść o pasji, ale też zbiór ważnych informacji.

  • Weronika: Myślę, że jak najbardziej. Zależało nam na tym, żeby tą książką pokazać nasz świat, który zbudowałyśmy. My uczyłyśmy się roślin i byłyśmy kompletnie zielone, a teraz mamy sklep, podpowiadamy wszystkim, jak dbać o rośliny. Chciałyśmy pokazać, że ta droga nie jest taka trudna. Wystarczy poczytać, na przykład naszą książkę i dowiedzieć się kilku rzeczy, które wpływają na rośliny. W nowym wydaniu poszerzyłyśmy książkę o wywiady, bo dla nas bardzo ważni są ludzie. Od zawsze mówimy, że od innych można się wiele nauczyć. Ludzie są na maksa inspirujący. Książka skierowana jest do osób początkujących. Dla osoby, która jest kompletnie zielona jest tam ogrom wiedzy i moim zdaniem jest ona dobrym startem.
  • Ola: Dokładnie. „Dobry start” to jest najlepsze podsumowanie.

Wiecej artykułów o książkach i wywiadów z autorami znajdziesz w naszej Pasji Czytam.

Zdjęcia: mat. wydawnictwa.