Pisarz i górnik

Kiedy rozmawiamy przez telefon Jarek przeprasza, że tak głośno mówi do słuchawki i co jakiś czas każe powtórzyć sobie coś, o co zapytałam. - Jestem trochę głuchy przez tę pracę na kopalni, wszyscy w rodzinie tak mamy – tłumaczy.

Górnik i pisarz to brzmi naprawdę mocno, no bo który pisarz dziś jest gotów przyznać się do pracy innej niż nad kolejną książką? Co chłopak, rocznik 1989, robił na kopalni? To samo, co jego brat, ojciec, dziadek i pradziadkowie ze strony mamy i taty. Jarek urodził się na Nikiszowcu, i do niedawna – przez pięć, sześć lat – fedrował w kopalni Staszic. Pięć lat w życiu trzydziestolatka to raczej dużo.

Ale na tym nie kończy się jego oryginalny życiorys. W rozmowie z Jarosławem Mikołajewskim przyznał, że edukację zakończył na gimnazjum.

„W liceum mi nie poszło, oblałem dwa razy, rodzice nie robili problemu, dawali tysiące szans, ale powiedzieli, że skoro tak sobie wymyśliłem życie, to żebym poszukał sobie pracy i wynajął coś za własne pieniądze. Pracowałem jako kwiaciarka, mieszkałem w kilku miejscach, nie zawsze płaciłem, więc chowałem się przed właścicielem do szafy” - opowiadał w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” („Igor Jarek, górnik i poeta: Nadstawiam łba za 1800 ziko”).

Pracował jeszcze w McDonaldzie, a potem już na kopalni. Pytam, czy zawsze chodziło o pisanie. – Zawsze dobrze mi się pisało, wiedziałem to, ale uwielbiałem czytać, wydawało mi się, że czytanie jest najważniejsze – opowiada. – A potem  Kasia Zdanowicz – Cyganiak, poetka, autorka między innymi świetnego tomiku „Jak umierają małe dziewczynki”, zajmująca się grupą „dziennikarską” w Miejskim Centrum Kultury zaczęła namawiać mnie na pisanie, podrzucała wartościowe książki i trochę mnie ociosała. Rzuciłem szkołę, ale zacząłem pisać – dodaje.

Igor Jarek Halny

Górnicy są świetnymi bajarzami

Na literacką scenę wkroczył wcześnie, bo w wieku zaledwie 18 lat wydał tomik wierszy „Różyczka”. Potem wydał jeszcze jeden zbiór, „Białaczka”, a w międzyczasie powstawały i powstają komiksy, do których pisze scenariusze, a rysuje jego żona, Judyta Sosna.

Zadebiutowali komiksem „Słowackiego”, po nim w Kulturze Gniewu wydali kolejno „Spodoustych” i „Czarną studnię”. W tym czasie przenieśli się z Katowic do Nowej Huty, a Jarek spacerując po dzielnicy z malutką córką zaczął pisać opowiadania, które złożyły się na zbiór „Halny”. To historie o brutalnych facetach, okrutnych czynach, bez happy endu. Jarek używa wulgaryzmów, jak przecinków, ale język jakim tworzy świat „Halnego” jest żywy, świeży, mocny i wciągający.

„To jest świat, o którym umiem opowiadać. Może dlatego, że przerwałem naukę w liceum, nie zrobiłem matury, nie chodziłem nigdy na studia i jeszcze zanim zacząłem pracować na kopalni, to miałem takie roboty, gdzie spotykałem ludzi różnorodnych i ciekawych, i to jest też ich język. (…) Odkryłem, że górnicy są świetnymi bajarzami. Na kopalni, na dole, nie ma telefonów komórkowych, w które można by zajrzeć w przerwie od roboty, nie ma gazety, jest za to bardzo mocno rozwinięta tradycja gadania ze sobą, często w mocny, wulgarny sposób.” - opowiadał w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”.

 I przyznaje w nim, że to, co łączy go z bohaterami „Halnego” to fatum, które sprawia, że

 „że kiedy wydaje mi się, że już zaczynam wygrywać, to się okazuje, że nie skończyłem szkoły albo że mam dziecko z autyzmem. Już sobie myślisz: dobra, dobra, wychodzę na prostą – jeb, coś się przydarza.”

To prawda, i to kolejny rys, który go wyróżnia. Od kilku Jarek jest prawnym opiekunem swojej córki, u której zdiagnozowano autyzm. Otrzymuje od państwa zapomogę, ale w związku z tym nie może podjąć płatnej pracy. Ale o tym za chwilę.

Czarna studnia Igor Jarek

Stylistyczny skok na główkę

Opowiadania o chłopakach ze społecznych nizin przeleżały trochę, bo wysyłane do teatrów, bo Igor Jarek liczył, że nadają się na scenę, ale nie spotkały się z zainteresowaniem. Doceniła je dopiero właścicielka wydawnictwa Nisza, Krystyna Bratkowska i wydała jako zbiór pt. „Halny”. I posypały się nominacje. A zaraz za nimi próby wsadzenia Jarka w jakąś szufladę. Może głos tych, których nikt nie chce słuchać? Albo spowiedź chłopaka z nizin?

 – Pojawiła się silna potrzeba utożsamienia mnie z moimi bohaterami, ale to tak nie jest – śmieje się Igor. – Łatwo przykleić etykietę człowiekowi, ale to bez sensu. Nawet na kopalni nigdy nie wiesz z kim pracujesz. Po kilku tygodniach może się okazać, że typ, z którym codziennie fedrujesz, po pracy robi w domu wspaniałe sery. Tak samo ja, piszę o dresach, ale sam jestem mieszczańskim synkiem – dodaje.

Przyznaje, że chce pisać o ludziach pokroju bohaterów z „Halnego”, bo dobrze ich zna; nawet jeśli wydają się odpychający, to w końcu okazuje się, że coś w nich jest.

I to zostało docenione. W uzasadnieniu nagrody „Odkrycia Empiku” napisano o nim:„Za oddanie głosu tym, którzy w życiu mają pod górkę. Za stylistyczny skok na główkę, za język, który męczy, kłuje i uwiera, ale nie pozwala się oderwać. Za przeniesienie Nowej Huty w świat rodem z filmów Tarantino. Za narodziny pisarza”.

Igor Jarek Bestsellery
Igor Jarek odbiera nagrodę Odkrycie Empiku. Fot. Akpa

„Temat cały czas do mnie wraca”

Gdy rozmawiamy, Igor spaceruje po dzielnicy z psem. Po powrocie spędzi czas z córką, Igą. To Iga zresztą, a nie nominacje, spowodowała, że o Igorze Jarku, młodym ojcu dziecka z niepełnosprawnością, usłyszała cała Polska. Bo kiedy okazało się, że otrzymał nominację do Paszportów „Polityki” (tygodnik wyjątkowo, z powodu pandemii, postanowił nagrodzić finansowo nie tylko laureatów konkursu ale także nominowanych), napisał pamiętny post na Facebooku, w którym przyznał, że prawdopodobnie nie będzie mógł przyjąć obiecanego wynagrodzenia, bo nie pozwala mu na to system opieki nad osobami z niepełnosprawnością. A on, jako prawny opiekun Igi, otrzymuje świadczenie pielęgnacyjne od państwa – w tym roku to 1970 zł, ale w związku z tym nie może wykonywać pracy, która może przynieść gratyfikację finansową.

Wpis wywołał burzę komentarzy, ale za nim poszło coś więcej. Jarek przypomniał o sytuacji rodziców dzieci z niepełnosprawnością, o absurdalnych ograniczeniach, jakie nakłada na nich państwo. We wspomnianym wywiadzie dla „Wysokich Obcasów” sprostował, że choć pozwolono mu odebrać nagrodę Paszportów „Polityki”, to:

 „(…) pani w urzędzie powiedziała, że to ostatni raz. Nie tylko o to chodzi, powiedziała, że pan jakieś pieniądze dostaje, bo pan tego oczywiście nie może robić, ale źle, że pan w ogóle pracuje. Bo my to widzimy: wychodzi książka, więc pan pracował. Czyli wykonywał pan inną pracę niż zajmowanie się córką.”

Jarek otrzymał wiele wsparcia od internautów i rodziców z dzieci z niepełnosprawnością. Gdy pytam, czy liczy na to, że burza, jaką wywołał w mediach, coś zmieni w sytuacji rodziców dzieci z niepełnosprawnością, przyznaje, że trudno mu w to uwierzyć, skoro przez tyle lat nic się nie wydarzyło.

 – Ale temat cały czas do mnie wraca, wiem, że skoro udało się obudzić nim zainteresowanie, to nie mogę tego zaniedbać. Tym bardziej, że chcę pisać więcej, bo muszę zadbać o przyszłość Igi – mówi.

Halny Igor Jarek

A same opowiadania mają szansę dotrzeć do nowych odbiorców za sprawą audiobooka dostępnego od 2.03. w aplikacji Empik Go. Książkę „Halny” Igora Jarka czytają: Marta Dylewska, Fabian Kocięcki, Michał Podsiadło. W dniu premiery o 18.00 odbędzie się spotkanie z autorem i aktorami w ramach cyklu #premieraonline. Transmisja ze spotkania będzie dostępna na facebookowym profilu Empiku.

Zdjęcie na okładce: autorka: Judyta Sosna