1. Zakochany kundel (1955) reż. Hamilton Luske / Wilfred Jackson

Ważną część dorobku słynnej wytwórni Walta Disneya stanowią filmy o psach. Jednym z największych jej dokonań tej jest „Zakochany kundel”. Trwająca niewiele ponad godzinę animacja to jak na dzisiejsze standardy stosunkowo krótki utwór, ale zawierający przynajmniej kilka scen, które zapisały się w dziejach X muzy i są rozpoznawalne przez kolejne pokolenia. Najsłynniejsza to wspólny posiłek tytułowego bohatera z wybranką jego serca.

 

 

„Zakochany kundel” to nie tylko poruszająca uczuciowa opowieść, lecz także animacja z ważnym przekazem – miłość może być odwzajemniona i pielęgnowana przez obie strony bez względu na pochodzenie i majątek, status społeczny czy wykształcenie. Liczy się przede wszystkim okazywana dobroć i troska o drugą połówkę. Jeżeli filmy o psach mają mieć wymiar edukacyjny dla ludzi, to „Zakochany kundel” bezsprzecznie taki jest. W pierwszej polskiej wersji dubbingu, z 1962 roku, głosu użyczyli m.in. Kalina Jędrusik, Danuta Szaflarska oraz Ignacy Gogolewski. W wersji z 1997 roku widzowie usłyszą np. Jolantę Wilk oraz Cezarego Pazurę.

 

zakochanykundel

 

2. 101 dalmatyńczyków (1961) reż. Hamilton Luske / Clyde Geronimi

Podobno co za dużo, to niezdrowo – trudno jednak się z tym zgodzić, mając na uwadze sympatyczną i szaloną gromadę biało-czarnych piesków, które co pewien czas powracają na ekran w nowej odsłonie. Powstał już bowiem sequel, nakręcono dwa filmy fabularne, kilkadziesiąt odcinków serialu, a niedawno osobnej historii doczekała się Cruella DeMon. Niemniej najważniejsza i najbardziej ceniona pozostaje produkcja sprzed ponad 60 lat.

 

 

„101 dalmatyńczyków” zgrabnie łączy w sobie elementy komediowe i miłosne, dynamiczną akcję oraz zdecydowanie mroczniejsze sceny. Są przede wszystkim wyśmienitym kinem familijnym oraz dowodem na to, że czasami warto zdecydować się na radykalne zmiany względem literackiego oryginału. Twórców filmu uhonorowano prestiżową nagrodą BAFTA. Można śmiało założyć, że gdyby w 1962 roku przyznawano również Oscara najlepszą animację, to „101 dalmatyńczyków” świętowałoby kolejny triumf.

 

101dalmatynczykow

                                                               

3. Hachikō monogatari (1987) reż. Seijirô Kôyama

Można wskazać również te filmy o psach, które reprezentują gatunek filmowych biografii i oferują widowni poznanie prawdziwej historii. W 2009 roku Lasse Hallström opowiedział o opartej na faktach wyjątkowej relacji człowieka z psem. Cieszący się popularnością film to jednak amerykański remake obrazu w reżyserii Seijirô Kôyamy. Pod koniec lat 80. ten japoński twórca przeniósł na ekran autentyczną historię Hachikō, który wykazał wręcz niespotykane przywiązanie do swojego właściciela. O przypadku oddanego psa pisano na łamach rodzimej prasy. Na czym wobec tego konkretnie polegał wyczyn Hachikō, którym zdobył niemały rozgłos? Wiąże się z tym zaskakujący w filmie Kôyamy zwrot akcji, czego lepiej przed seansem nie zdradzać. Pewne jest natomiast to, że jeżeli w obcowaniu z kinem oczekuje się potężnej dawki emocji oraz powodów do niemałego wzruszenia, to „Hachikô monogatari” stanowi ich gwarancję. W porównaniu do amerykańskiego remake’u jest obrazem zdecydowanie surowszym i odartym z obecnej w filmie Hallströma przesadnej ckliwości. W efekcie wydaje się bardziej naturalny w kreowaniu odpowiedniej atmosfery i przekazywaniu uczuć.

 

 

4. Wszystkie psy idą do nieba (1989) reż. Don Bluth

„Wszystkie psy idą do nieba” to jeszcze jeden zasłużony klasyk, który dla niejednego widza jest filmem z dzieciństwa. Na tle innych animacji z psimi bohaterami wyróżnia go tematyka – dotycząca życia pozagrobowego zwierząt. Ekranowa historia w reżyserii Dona Blutha jest niezwykle dojrzałą animacją i pod wieloma względami skierowaną nawet do dorosłych widzów. Nie wszystkie filmy o psach również tak wnikliwie starają się pokazać wnętrze, bardziej duchową sferę czworonożnych zwierząt, a podjęcie tematyki ich śmierci oraz następującego po niej dalszego etapu egzystencji czyni z „Wszystkie psy idą do nieba” dzieło przełomowe. Ten wyjątkowy tytuł charakteryzuje także efektowna oprawa wizualna oraz rozczulające utwory muzyczne – na czele z przypuszczalnie najbardziej znanym z całej ścieżki „Miłość trwa”.

 

 

5. Beethoven (1992) reż. Brian Levant

Dekada lat 90. to wysyp mnóstwa amerykańskich seriali oraz familijnych pełnometrażowych produkcji, które na długie lata zapełniły ramówki polskich telewizji. Są wśród nich także filmy o psach, a zwłaszcza jeden – „Beethoven”. Wizerunek słynnego bernardyna z filmu Briana Levanta to wręcz ikona.

 

 

 Z pewnością niejeden młody widz utożsami się z dziecięcymi postaciami, które chcą przekonać niechętnego do przygarnięcia szczeniaka swojego ojca. „Beethoven” z poczuciem humoru przybliża rozmaite perypetie przeciętnej amerykańskiej rodziny, które będą zrozumiałe (i zabawne) także dla polskiego widza. Najważniejszy w całej historii pozostaje jednak psi bohater, o którym nakręcono pełną ciepła i mnóstwa gagów opowieść z istotnym przekazem dla całej familii.

 

beethoven6

 

6. Scooby-Doo na Wyspie Zombie (1998) reż. Hiroshi Aoyama / Jim Stenstrum

Niezliczona wydaje się być liczba produkcji w popularnej franczyzie Scooby-Doo. Animowane filmy i seriale poświęcone brązowemu psu powstają od ponad półwiecza i każdego kolejnego roku rynek kinowo-telewizyjny wzbogacają świeże tytuły. Z tak długiej listy tytułów trudno wyselekcjonować nawet dziesięć najlepszych, ale bezsprzecznie jednym z najbardziej cenionych jest „Scooby-Doo na Wyspie Zombie”.

 

 

Powstały pod koniec lat 90. pełnometrażowy film cechuje wszystko to, co w uniwersum Scooby-Doo najistotniejsze i zarazem najbardziej pożądane przez wiernych fanów psich przygód – mroczny, gęsty klimat; tajemnicze postaci ze świata grozy, a także zgrabnie zawiązana kryminalna intryga z wyposażonymi w detektywistyczne zdolności bohaterami. Oczywiście, jak to w przypadku animacji Scooby-Doo bywa, nie brakuje także akcentów bardziej komicznych, które w odpowiednich momentach rozładowują wysoki poziom napięcia i dostarczają odbiorcom filmu brawurowej rozrywki.

 

scoobydoowyspazombie

 

7. Togo (2019) reż. Ericson Core

Stosunkowo rzadko zdarza się, aby film mający premierę dwa-trzy lata temu zdążył zapracować na miano kultowego. Tak jest w przypadku „Togo”, amerykańskiego dramatu. Film Ericsona Core’a pod względem gatunku oraz formy znacząco odbiega od dotychczasowych dokonań tego reżysera. Jest kinem bardziej intymnym i mniej efektownym, potwierdzającym także to, że filmy o psach mogą uczyć historii. Napisany przez Toma Flynna scenariusz do „Togo” stanowi adaptację życiorysu maszera Leonharda Seppali (1877-1967) i jego tytułowego psa. Duet postaci ma za zadanie znaleźć lek dla zagrożonej wyginięciem z przyczyn epidemicznych społeczności niewielkiego miasteczka. Okraszony spektakularnymi zdjęciami, świetną scenografią oraz kolejną znakomitą rolą Willema Defoe „Togo” stanowi rewelacyjną pozycję. W trakcie jej oglądania widz odczuje trud, z jakim zmagają się dzielnie walczące o przetrwanie i wypełnienie swojej misji zwierzęta.

 

 

Więcej artykułów o filmach znajdziesz w pasji Oglądam.

Zdjęcie okładkowe: Shutterstock.