Gdyby szpitale wyglądały tak jak na ekranie, pewnie chętniej korzystalibyśmy ze służby zdrowia. Na wstępie witałaby nas siostra Jackie, a do sali wkroczyłby dr House - podając genialne rozwiązanie naszych problemów ze zdrowiem. No cóż, świat prezentuje się trochę inaczej, może dlatego tak chętnie oglądamy te nietuzinkowe postacie w serialach.

 

Nietypowe początki

Pamiętacie od czego zaczęły się seriale medyczne? Wcale nie od wielkich diagnostycznych zagadek „House’a” ani wielosezonowych konfliktów w „Chirurgach”. Za jeden z pierwszych seriali o tej tematyce (choć przybiera tu ona wątek medyczno-komediowy) wskazuje się „M*A*S*H.” z 1970 roku. Zamiast nowoczesnej kliniki mamy polowe warunki podczas wojny w Korei. 

Wielu z nas pamięta jeszcze inną lekarkę, która pracowała w niesprzyjających warunkach. Chodzi o kultową dr Michaelę Quinn, która porzuciła życie w Bostonie na rzecz Dzikiego Zachodu. Miłość, zawodowe wyzwania, emancypacja – w tym serialu z 1993 roku było niemal wszystko! Dopiero rok później nakręcono pierwszy odcinek pierwowzoru wszystkich współczesnych seriali medycznych, czyli „Ostrego Dyżuru” z Georgem Clooneyem. Historia lekarzy pracujących w County General stała się pierwszym medycznym tasiemcem, którego sukces zachęcił następców do seriali ze służbą zdrowia w tle.


Ostry Dyżur

 

Popularność bohaterów kroczących szpitalnymi korytarzami zainspirowała też rodzimych twórców serialowych. W tym roku już dwudzieste urodziny obchodzić będzie „Na dobre i na złe” – kultowy polski serial medyczny. Któż z nas nie chciał być ratowany przez doktor Zosię?

 

Ciężar geniuszu

Zwróćcie uwagę, że za każdym wyjątkowym bohaterem serialu o służbie zdrowia kryje się dramatyczna historia, która mocno wpłynęła na charakter postaci. Całą paletę takich osobowości otrzymujemy w „Chirurgach”. Zdolni i nieustraszeni lekarze również przeżywają własne dramaty, co my – widzowie uwielbiamy oglądać. Pozorni superbohaterowie są nam wtedy bliżsi, przez co jeszcze bardziej wciągamy się w fabułę serialu.

Niedoścignionym wzorcem genialnego lekarza jest Gregory House. Mimo że serial zakończono już siedem lat temu, wciąż chętnie wracamy do złośliwych komentarzy oraz wizjonerstwa inteligentnego diagnosty ze szpitala Princeton Plainsboro w New Jersey. House bywał zabawny, ale i nieznośny. Mając jednak na uwadze jego chroniczny ból nogi i uzależnienie od Vicodinu - przez co wycofał się z życia społecznego, jako widzowie byliśmy gotowi wybaczyć mu wszystko. Twórca tego serialu, David Shore, odpowiada także za kolejną niezwykłą postać w następnej produkcji, czyli Shawna Murphy’ego z „The Good Doctor”. Tym razem główny bohater jest autystyczny, a ponadto cierpi na zespół Sawanta, czyli rzadko spotykany stan, gdy osoba z zaburzeniami rozwoju jest wybitnie uzdolniona, co jest zazwyczaj połączone z doskonałą pamięcią. Wobec tego, mimo wybitnego umysłu, napotyka wiele przeciwności dla realizacji swojej pasji, jaką jest chirurgia.

 

Kokaina i rentgen, czyli jak było kiedyś

Jednym z powodów, dla których seriale o tematyce medycznej cieszą się niesłabnącą popularnością, jest po prostu ciekawość. Zazwyczaj lekarze serwują nam gotowe rozwiązania, podczas gdy my chętnie poznalibyśmy cały proces poprzedzający diagnozę. Co dzieje się na sali operacyjnej? Jak przebiegają zabiegi? Jak przywraca się do zdrowia? Fascynują nas tajemnice, chcemy odkrywać nieznane. Do tego dochodzi ryzyko, odpowiedzialność, adrenalina, trudne decyzje, walka z czasem – stawką jest przecież ludzkie życie.

Kolejną niezmiernie fascynującą sprawą jest przeszłość, a w zasadzie historia i postęp technologii. Wiadomo, że medycyna sporo zyskała wraz z rozwojem nauki, a leczenie jeszcze sto lat temu diametralnie różniło się od dzisiejszych standardów. Dlatego z szeroko otwartymi z wrażenia oczami oglądaliśmy chociażby „The Knick” - z Clivem Owenem w roli pionierskiego lekarza z początku XX wieku. Jak wyglądały pierwsze cesarskie cięcia? Do czego wykorzystywano kokainę oraz dlaczego robiono sobie sesje zdjęciowe aparatem rentgenowskim? „The Knick” jest pełen tego typu smaczków, które stanowią świetne tło dla fabuły serialu.


The Knick


Podobny klimat utrzymują „Zapiski młodego lekarza”, gdzie główną rolą dzielą się Daniel Radcliffe („Harry Potter”) oraz znany m.in. z „Mad Mena” Jon Hamm. Pierwszy gra młodego doktora Vladimira Bomgarda, który trafia na początku swojej kariery na rosyjską prowincję w 1934 roku. Serial oparty na opowiadaniach Bułhakowa, ze sporą dozą humoru, pokazuje nie tylko przestarzałe medyczne metody, ale też mentalność ludzi, którzy ponad wykształcenie stawiają doświadczenie.

To zainteresowanie przekłada się też na popularność książek o tematyce medycznej. Odkrywają one tajniki trudnych zawodów. Takie tytuły jak „Seksuolożki. Sekrety gabinetów”, „Tajemnice pielęgniarek” czy „Jak dawniej leczono czyli plomby z mchu i inne historie” stały się bestsellerami, ponieważ dostarczają nam wielu odpowiedzi, których nie udzieli nam lekarz pierwszego kontaktu.

 

Zysk ponad zdrowie

Jak w każdej branży, również służba zdrowia posiada swoją ciemną stronę. Odkrycie jej to kolejny powód, dla którego oglądamy seriale medyczne. Zwłaszcza w USA, gdzie panuje prywatny sektor opieki zdrowotnej, jest to temat drażliwy, ponieważ często na drodze do walki o zdrowie i życie stają pieniądze. „Rezydenci” to jeden z lepszych seriali ukazujących smutną prawdę o tym, że ważne ubezpieczenie jest cenniejsze niż ratowanie życia. Szpital w Atlancie, gdzie pracują bohaterowie zarządzany jest jak korporacja, a jak wiadomo, tam brakuje miejsca na sentymenty. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda pięknie i niemal idealnie, jednak rzeczywistość bywa okrutna.

Z serialami medycznych jest podobnie jak z horrorami. Lubimy je oglądać, ale za nic w świecie nie zamienilibyśmy się w bohaterów, których życie jest zagrożone. O tym, jak dalej potoczą się losy ulubionych medyków przekonamy się niebawem, ponieważ jesienią wracają nowe sezony „Chicago Med” (25 września), „Rezydentów” (24 września), „The Good Doctor” (23 września) oraz „Chirurgów” (26 września).

A jaki Wy macie ulubiony serial o lekarzach?