Tak naprawdę tworząc oba seriale, scenarzystom, reżyserom i producentom przyświecały zupełnie inne cele. „Gra o Tron” miała być nakręconą z hollywoodzkim rozmachem ekranizacją bestsellerowej książki George’a R.R. Martina, a „Korona Królów” telewizyjną telenowelą, która wpisze się w misję prowadzoną przez telewizję publiczną. Jakie są jednak szanse, żeby rodzima produkcja zyskała nad Wisłą uznanie podobne do serialu HBO?


Gra o tron - pakiet wszystkich sezonów na Blu-ray
 

Budżetowa przepaść

Oczywiście porównując obie produkcje na pierwszy plan wybija się kwestia budżetu. „Gra o Tron” jest serialem, gdzie koszt nakręcenia jednego odcinka przekroczył 15 milionów dolarów w finałowym sezonie. Tym samym stał się najdroższą odcinkową produkcją w historii. Tymczasem pieniądze wydawane na odcinek „Korony Królów” są nieduże, nawet w porównaniu do innych produkcji TVP, jak chociażby „M jak Miłość”. Nieduże wydatki na serial stały się obiektem żartów, a dystans do produkcji pokazał nawet aktor, który w niej występuje. Mateusz Król, czyli serialowy Kazimierz Wielki, wystąpił w parodii „Korony Królów” w SNL Polska z Tomaszem Karolakiem. Pomijając możliwości finansowe HBO i TVP, wynika to również z innych celów, obranych przez twórców. „Korona Królów” nigdy nie aspirowała do miana ogromnej, polskiej produkcji. Celem nadrzędnym było ukazanie historii średniowiecznej Polski i dynastii panujących ówcześnie władców. W obsadzie pojawiło się wielu debiutantów, ale też uznane nazwiska jak Robert Gonera, Jan Wieczorkowski czy Grażyna Szapołowska. Do tego pojawiają się aktorzy zagraniczni, jak Wenanty Nosul, Igor Aronov, czy wcielający się w rolę króla Władysława Jagiełły Vasili Vasylyk, który wcześniej zagrał m.in. w „Wołyniu” Wojciecha Smarzowskiego. Jak podkreślają twórcy „Korony Królów”, sukcesem był już sam start historycznej telenoweli, która wymaga sporego zaangażowania, chociażby pod względem kostiumowym.


Korona królów - cały sezon pierwszy na DVD

 

Moda na historię

Niekwestionowanym plusem, jaki trzeba zapisać po stronie „Korony Królów”, jest wpisanie się w panujące w kulturze trendy. Co więcej, pod tym względem telenowela przebija samą „Grę o Tron”. Dlaczego? Otóż produkcja HBO jest czystą fantastyką, a George R.R. Martin jedynie inspirował się kilkoma historycznymi wydarzeniami, dostosowując je do realiów smoków i wiedźm. Tymczasem wyniki oglądalności i poczytności wszelkiego rodzaju treści mówią wprost – historia jest na topie. Lubimy zagłębiać się w wydarzenia z przeszłości, przywoływać historyczne postaci, co „Korona Królów” czyni. Możemy nie znać dokładnie historii Polski, jednak tacy bohaterowie jak Władysław Jagiełło czy Kazimierz Wielki znane są każdemu widzowi. Chętnie więc obserwujemy codzienność dawnych władców, ich problemy i wyzwania. Najlepszym przykładem tego, jak łakniemy elementów własnego dziedzictwa kulturowego jest fenomen Wiedźmina. Chociaż w prozie Andrzeja Sapkowskiego, słowiańskość jest jedynie częścią wykreowanego świata, pokochaliśmy Białego Wilka i uczyniliśmy z niego bohatera eksportowego, który bryluje w grach i serialu. Zaczytujemy się też w książkach historycznych - zarówno dokumentach, jak i w tych pisanych w luźniejszej formie, np. przez blogera Wojciecha Drewniaka, autora m.in. „Historii bez cenzury”, gdzie część czwarta poświęcona jest w całości średniowieczu. Trudno więc się dziwić, że „Korona Królów” przyciąga przed ekrany sporą liczbę widzów, nie tylko starszych. Choć młode pokolenie powoli odwykło od zasiadania przed telewizorem o określonej porze w oczekiwaniu na kolejny odcinek, to wielu jest dobrze zaznajomiony z produkcją TVP, a wydanie na DVD znika z półek. Co więcej, serialem zainteresowały się zagraniczne stacje telewizyjne. Już teraz „Koronę królów” można oglądać na Białorusi, a od niedawna historię Polski mogą poznawać także Japończycy, ponieważ w jednej z tamtejszych stacji rodzima produkcja cieszy się popularnością wśród miłośników egzotycznej (z ich punktu widzenia oczywiście) kultury.

Historia bez cenzury

 

Cel – misja

Jeszcze jednym ważnym wątkiem, który trzeba uwzględnić porównując „Grę o Tron” do „Korony Królów” jest cel, jaki chcą osiągnąć twórcy. Produkcja HBO miała osiągnąć rekordowe zyski i ostatecznie się to udało, natomiast polski serial historyczny ma przede wszystkim realizować misję, do której zobowiązana jest telewizja publiczna. Przekazywanie prawdy historycznej (często ubarwianej dodatkowymi, fikcyjnymi wątkami), eksponowanie postaci historycznych jest w „Koronie Królów” ważniejsze niż efekty specjalne. Jako że dzieło TVP jest telenowelą, warto też wstrzymać się z jednoznacznym osądem, ponieważ ten gatunek ma to do siebie, że zaskarbia sympatię widzów przez dłuższy czas. Nad skomplikowanymi intrygami rodem z „Gry o Tron” przeważa potrzeba przedstawienia losów historii Polski. Warto też dodać, że twórcy „Korony Królów” szerzą też wiedzę historyczną w internecie. Chodzi o fanpage serialu na Facebooku, gdzie często zamieszczane są ciekawostki na temat realiów przedstawianych w produkcji TVP. Strona ma już ponad 20 tysięcy polubień.

      
Korona królów na DVD - pierwszy sezon w trzech częściach
 

Czy zatem można porównywać superprodukcję HBO z polską telenowelą? Warto obejrzeć oba tytuły i wyrobić sobie zdanie.