W tekście o technikach suchych wspominałam, że na farby akwarelowe zwykle decydują się osoby, które lubią przedstawiać rzeczy ulotne i niedopowiedziane. Jako entuzjastka eksperymentowania postanowiłam wykorzystać je zupełnie inaczej.

Ponownie sięgnęłam po farby Winsor & Newton, ponieważ posiadają niezwykle precyzyjny, dobrze przycięty pędzelek, który jest niezastąpiony przy malowaniu szczegółów. Bardzo przydatny okazał się też płyn maskujący. Pokryłam nim miejsca, które powinny pozostać białe.
 


 

Pierwsze warstwy akwareli nałożyłam zgodnie z logiką pracy z tym medium. Zaczęłam od nałożenia najjaśniejszych kolorów i cierpliwie czekałam, aż wyschną. Dzięki temu uniknęłam niekontrolowanego rozpływania się pigmentu we wszystkich kierunkach. Pracowałam metodą „od ogółu do szczegółu”, malując duże powierzchnie zamaszystymi ruchami. Farby akwarelowe lubią zasychać ciemniej na brzegach, dlatego starałam się kłaść warstwy tak, by ich granice nie wypadały na środku jasnego obszaru. Pomocnym narzędziem może się okazać także guma arabska, którą dodajemy do farb, w celu poprawienia ich właściwości.

Akwarele - jak nazwa wskazuje - to farby stworzone do łączenia ich z wodą. Ja jednak tym razem potrzebowałam precyzji, dlatego wody stosowałam coraz mniej. Czasem rysowałam detale jedynie lekko zwilżonym pędzelkiem. Zazwyczaj podczas malowania farbami wodnymi używamy zamaszystych ruchów, które zaganiają wodę i pigment tam, gdzie trzeba. Tym razem stosowałam ruchy podobne do rysowania kredkami - stawiałam delikatne, krótkie i precyzyjne linie lub kropki. Niektóre detale np. rzęsy, malowałam całkiem suchym pędzlem. 

Zastosowanie precyzyjnych ruchów, które znamy z pracy z kredkami daje nam zupełnie nowe możliwości. W zależności od wielkości kartki, jaką dysponujemy oraz ilości czasu, jesteśmy w stanie stworzyć obraz nawet hiperrealistyczny.

 

Czy twoim zdaniem akwarele nadają się do takiego stylu czy lepiej używać ich w tradycyjny sposób?