Pomoc naukowa czy zabawka?

Co możemy zrobić, aby nasz uzdolniony przedszkolak nie stracił matematycznego talentu? Jak go wesprzeć, zwłaszcza, jeśli sami nigdy nie lubiliśmy tego przedmiotu? Jest to prostsze niż się wydaje. Wystarczy sięgnąć po pomoce i zabawki matematyczne. Wybór jest tak duży, że można je dostosować do każdego wieku i predyspozycji dziecka. Co ważniejsze możemy skorzystać równolegle z dwóch rodzajów wsparcia. Po pierwsze: z typowych pomocy matematycznych jak liczmany, modele ułamków, tabliczki mnożenia, liczydła, sortowniki, zegary – kiedyś trzeba było je kupować w specjalistycznych hurtowniach szkolnych i przedszkolnych, dziś są dostępne dla każdego! Ale możemy też zdecydować się na zabawki matematyczne, gdzie nauka ukryta została w grach, puzzlach, quizach czy układankach.

Kup teraz

Czy to nie za wcześnie na zabawki matematyczne?

Nigdy nie jest „za wcześnie” na matematykę. Bo matematyka otacza dzieci od pierwszych dni życia. Jeśli to wykorzystamy, zaszczepimy w nich myślenie matematyczne i ustrzeżemy przed trudnościami z nauką tego przedmiotu w przyszłości.

Najważniejsze jest to, aby dziecko nie uczyło się matematyki, tylko ją poznawało. Najpierw tę konkretną, w domu, na spacerze. Liczbę drzew za oknem, kubków w szafce, dni tygodnia, rytm pór roku, prawą i lewą stronę. Niech dowie się, że istnieje czas, długość, waga, szacowanie, pojęcia krótsze-dłuższe, mniejsze-większe-równe, pary, zbiory, kształty itd. Oczywiście nie zaczynamy od jednostek miary i nauki pisania cyfr. Jest wiele sposobów na dotknięcie matematyki nawet przez dwulatka. Można na przykład zwrócić jego uwagę na zmianę pór dnia. Albo pokazać, ile to jest minuta. Wystarczy poprosić malucha, by położył się na łóżku i nie ruszał się 60 sekund. 

Matematyka otacza nas z każdej strony. To oznacza, że po pierwsze: możemy z tego korzystać w domowych zajęciach z dzieckiem. Po drugie: nie ma racji ten, kto mówi „nauka matematyki do niczego mi się nie przydała”. Czy tego chcemy, czy nie, ta dziedzina będzie zawsze obecna w życiu naszych dzieci, a z powodu cyfryzacji, będzie jej coraz więcej.
 

Zabawa zamiast korepetycji, czy to jest możliwe?

Równolegle do obserwacji matematyki w życiu, możemy wprowadzać zabawki do nauki zapisu, nazewnictwa czy działań. Dla maluchów mamy na przykład proste układanki „dłonie” i „stopy” goki, na których ćwiczymy liczenie, dopasowanie kształtów, poznajemy cyferki i strony prawa–lewa.

Warto wiedzieć, że faza wrażliwa (sensytywna) na matematykę, czyli moment, gdy dziecku najłatwiej zrozumieć tę dziedzinę, przypada na wiek 4–6 lat. Wtedy możemy sięgnąć po całkiem złożone zabawki. Szczególnie polecam quizy czy gry edukacyjne. Jak choćby „quiz matematyka” z serii „mały geniusz”. Tematem tej planszówki jest arytmetyka, a zadania opracowano w oparciu o program nauczania. Ale wiecie, co jest w niej najważniejsze? Sposób przyswajania wiedzy. Wyobraźcie sobie, że macie się czegoś nauczyć. I nagle okazuje się, że zamiast siedzieć nad książką i notatkami, możecie zdobyć te kompetencje podczas świetnej, emocjonującej zabawy z rodziną i przyjaciółmi! Nie musicie nawet się wysilać, zaangażowanie w zabawę wystarczy. Taką właśnie moc ma ta gra. Taką właśnie moc mają zabawki matematyczne. Dlatego powtórzę to, co zawsze mówię rodzicom: nie ma nic lepszego niż edukacja przez zabawę.