Spotkanie muzyków, którzy zdobyli doświadczenie i osiągnęli sukces w różnych gatunkach, może być albo początkiem konfliktu, albo... wybuchem supernowej. Piotr Rogucki wspólnie z kolegami z zespołu Coma osiągnął w muzyce rockowej wszystko co można osiągnąć - sukces artystyczny i miłość fanów.

Kuba Karaś zaczynając jako bardzo młody człowiek z The Dumplings, wprawił osłupienie największych speców od branży muzycznej, który mówili: „Taki dzieciak, a taki zdolny?”. Teraz te dwa światy zderzyły się ze sobą i powstała nowa jakość. Projekt KARAŚ/ROGUCKI to suma wszystkiego, co było najlepsze w dotychczasowym życiu artystycznym obu panów, plus coś zupełnie nowego, co powstało w wyniku ich współpracy. Tak, to jest wybuch supernowej. To propozycja, która albo pogodzi fanów rocka i electro pop, albo… zrobi jeszcze większe zamieszanie. O spotkaniu, tworzeniu materiału na płytę „Ostatni bastion romantyzmu” i planach na przyszłość opowiadają nam Piotr Rogucki i Kuba Karaś.

„Ostatni bastion romantyzmu” (CD)

 

Wywiad z Kubą Karasiem i Piotrem Roguckim

Piotr Miecznikowski: - Media piszące o projekcie KARAŚ/ROGUCKI, z zaskakującym uporem podkreślają różnicę wieku między wami. Jak to rzeczywiście wygląda? Czy wiek ma jakikolwiek wpływ na to co tworzycie? Na wasze relacje? Samopoczucie?

Piotr Rogucki: - Muzyka przenosi się poza wiekiem poza płcią i poza klasyfikacjami. Spotkaliśmy się po to żeby zrobić muzykę i świetnie nam się razem pracowało, ale to dopiero początek przygody, wspólna praca uzmysłowiła nam, że się lubimy i że kiedy zaczynamy tworzyć, nie istnieją żadne bariery, dlatego też nie możemy się doczekać trasy koncertowej bo będzie to kolejny etap naszej przygody.

 

Powiedzcie w takim razie kiedy i w jakich okolicznościach się poznaliście?

Kuba Karaś: - Poznaliśmy się na koncercie The Dumplings. Zaprosiliśmy Piotra jako gościa na jeden z naszych koncertów z orkiestrą żeby zaśpiewał razem z Justyna utwór „Mewy”. Polubiliśmy się i po latach znajomości pojawił się pomysł na wspólny album. W międzyczasie przecinaliśmy się oczywiście na różnych festiwalach i większych imprezach muzycznych, gdzie powoli omawialiśmy sobie koncepcję płyty.

 

Kto pomagał przy nagrywaniu i produkcji albumu? Z kim współpracowaliście w trakcie całego procesu jego powstawania?

Kuba: - Producentem albumu jestem ja, ale współpracowaliśmy jeszcze z Kamilem Kryszakiem, który jest współkompozytorem kilku piosenek oraz nagrywał gitary na ten album. Bębny nagrał nam Wojtek Deręgowski, ale na scenie gra z nami Wiki Jakubowska.

Mix i mastering powierzyliśmy naszemu przyjacielowi Rafałowi Smoleniowi, z którym pracuję od kilku lat przy każdej mojej produkcji.

 

Wideo do piosenki „Bolesne Strzały w Serce” jest niezwykłe - kto wymyślił tę konwencję? W jakiś sposób udało się wam tym klipem utrzymać uwagę widzów w czasach, kiedy treści wideo publikowane w sieci nie przekraczają trzydziestu sekund.

Kuba: - Za pomysł, scenariusz i reżyserię klipu odpowiada jeden człowiek, ten sam, z którym robiliśmy sesję zdjęciową w kwietniu zeszłego roku. To Przemek Dzienis. Człowiek orkiestra, wulkan pomysłów. Już przed sesją fotograficzną załapaliśmy z nim wspólny język, ale to co wydarzyło się podczas, zaowocowało naszą dalszą współpracą i zrobiliśmy z Przemkiem nie tylko „Bolesne Strzały w Serce”, ale także nasz najnowszy klip do singla „Katrina”. Jesteśmy mega zadowoleni z efektów tej współpracy.

 

Artyści, powtarzają często, że piszą przede wszystkim dla siebie, a dopiero później dla publiczności. Jak to jest w waszym przypadku? Myśleliście w trakcie pracy, kto będzie słuchaczem waszego projektu? Fani Comy i The Dumplings, czy zupełnie nowy odbiorca?

Piotr: - Liczymy na to, że ta płyta znajdzie swoich odbiorców, ale nic nie zakładaliśmy tworząc ten materiał. Ta płyta powstała po prostu z przyjemności spotkania, przebywania ze sobą, dzielenia się inspiracjami. Klimat tej płyty, to wypadkowa naszych fascynacji muzycznych.

 

Czego się od siebie nauczyliście? Co ta współpraca zmieniła w waszym postrzeganiu muzyki, grania, tworzenia? 

Kuba: - Nauczyliśmy się od siebie bardzo dużo. Każdy z nas pochodzi z trochę z innego świata muzycznego. Postawa, która nas połączyła, to otwartość na pomysły i inspiracje. Starając się nie blokować energii, korzystaliśmy ze wszystkiego, co przynosiła nam praca twórcza.

 

 

Przekaz zawarty w tekstach - to bardziej komentarz, czy zapis obserwacji? Osobisty czy uniwersalny?

Piotr: - Teksty są kreacją artystyczną. Otwartym komunikatem opartym na konkretnych założeniach.

Chcieliśmy porozmawiać o tym czy miłość jest możliwa w atmosferze kryzysu cywilizacji, dotyczącego czy to zagrożeń związanych z ekologią, czy rozwojem technologicznym czy też mocno wpływającymi na nasze życie procesami przemian politycznych na całym świecie.

 

Jak będą wyglądały wasze koncerty?  Będzie grać jako duet, czy pojawi się większy skład?

Kuba: - Będziemy grali w 4 osobowym składzie, ale nasza ekipa to łącznie 8 osób. Przygotowujemy koncertowe aranżacje i przede wszystkim jedziemy w Polskę, żeby zobaczyć jak ludzie reagują na naszą muzykę na żywo. Szczerze mówiąc nie możemy się doczekać, bo bardzo dobrze nam się gra te utwory na próbach.

 

Czy na tym etapie wiecie już, albo przeczuwacie jaki będzie dalszy los zespołu KARAŚ/ROGUCKI? To jednorazowa przygoda, czy chcecie nagrywać kolejne albumy?

Piotr: - Na tym etapie trudno naprawdę powiedzieć. Na razie czerpiemy przyjemność z możliwości debiutowania po raz kolejny na żywo, kiedy jeszcze nikt nie ma oczekiwań i nie próbuje nas zaszufladkować. To bardzo mile uczucie. Co przyjdzie później, czas pokaże.