Bardzo często zdarza mi się siadać do stołu we trójkę. Ktoś wpadnie w odwiedziny, zajrzy do nas przyjaciółka, albo któryś z potencjalnych graczy zajmuje się przygotowaniem kolacji. Często więc ściągamy z półki gry, co do których mamy pewność, że dadzą nam mnóstwo frajdy w trzyosobowym składzie.

 

Coś szybkiego

Lubicie sushi? Ja uwielbiam. Ale nawet jeśli nie jesteście fanami pożerania surowych ryb, to możecie z łatwością wcielić się w doświadczonych sushimasterów i porolować w Sushi Go! Jest to bardzo prosta gra karciana, w której co i rusz podejmujemy bardzo ważne decyzje! W moim gronie grywały to jednak nawet sześciolatki, więc z pewnością możemy zaliczyć tę grę to kategorii lekkiej. Moim ulubionym składem graczy do Sushi Go są właśnie trzy osoby - gra się szybko, jednocześnie mając kontrolę nad tym, co dzieje się u innych. Bardzo fajne!

Skoro jesteśmy już w krajach Orientu, koniecznie przyjrzyjmy się Hanabi. Jest to bardzo sprawna, kooperacyjna gra karciana, w której nasze karty widzą wszyscy… poza nami! Wspólne zadanie, jakie stoi przed graczami to pozbycie się całej talii kart w odpowiedniej kolejności, co wcale nie jest łatwe. Dlaczego najbardziej lubię grać w trzy osoby? Otóż we dwie jest moim zdaniem zbyt łatwo, a w cztery niemożebnie trudno! Grając we trójkę mam przyjemne poczucie rozwiązywania zagadki, która jednak jest do pokonania.

Lubicie Scrabble? To pokochacie Paperback! To niezwykle pomysłowe przełożenie popularnych literaków na grę karcianą, na dodatek z bardzo ciekawym elementem budowania talii. W dwie osoby jest bardzo “szachowo”, a w cztery z kolei mam poczucie, że tracę kontrolę nad rozgrywką. Trójka to idealny zestaw graczy do Paperbacka. Uprzedzam, że osoby z dużym doświadczeniem w Scrabble’ach będą miały tutaj sporą przewagę nad nowicjuszami!

Baldar, gra strategiczna Paperback - Baldar

Paperback

 

Coś wymagającego

Concordia to jedna z moich absolutnie ukochanych gier planszowych. Nie wiem, czy to za sprawą intuicyjnych zasad, które mieszczą się (dosłownie!) na jednej kartce, czy niepowtarzalności rozgrywki, którą niesie ze sobą każda partia, a może dzięki wielu dodatkom, które urozmaicają z czasem grę? Wiem jednak, że w trzy osoby gra się doskonale w ten ciekawy, przyjemnie łaskoczący szare komórki tytuł. W trakcie gry będziemy rozprzestrzeniać się po mapie starożytnej Europy, budować domy, handlować towarami, wytyczać szlaki handlowe, ale przede wszystkim zbierać karty, które będą zarówno stanowić o sile naszych akcji, jak i o końcowej punktacji.

Kolejnym, nieco bardziej wymagającym tytułem jest klasyczna już Epoka Kamienia. Niech o jakości gry świadczy fakt, że powstała w 2008 roku, a wciąż jest na nowo drukowana. W świecie gier planszowych jedenaście lat to całe wieki! Mimo to, gracze wciąż sięgają po Epokę Kamienia, wysyłają swoich jaskiniowców po zasoby, budują domy i turlają kostkami. We trzy osoby w grze utrzymuje się doskonały balans, każdy musi pilnować pozostałych, co sprawia, że gra jest zwykle wyrównana do samego końca!

Wreszcie Splendor! To doskonała przekąska na trzydzieści-czterdzieści minut (chyba, że gramy z dodatkiem, wtedy może być ciut dłużej). Tu możemy spokojnie siadać zarówno w dwie, trzy, jak i cztery osoby, ale ja chyba najczęściej gram we trójkę. Wyścig do zwycięskich piętnastu punktów jest zacięty i emocjonujący, walka o karty na stole także. Jeśli nie znacie jeszcze Splendoru - kupujcie w ciemno. Zebrał chyba wszystkie możliwe nagrody na świecie i jest naprawdę wyjątkowo satysfakcjonujący. Jeśli z kolei ograliście go już trochę, zainwestujcie w dodatek - zawiera cztery moduły, z których każdy zmienia rozgrywkę i dodaje jej przyjemnej świeżości.

Splendor

A wy w co gracie najczęściej w trzy osoby?