Odliczałam dni do Festiwalu Gier Planszowych, bo byłam szczególnie ciekawa tego tytułu, a właśnie na festiwalu miał on swoją premierę. Propozycje nadsyłane na branżowe konkursy często są świeże i oryginalne, a większość z nich pochodzi nie od projektantów gier a od osób, które po prostu grają w planszówki i się tym fascynują. Tak było i tym razem – Wyścig balonów to debiut designerski Grzegorza Buźniaka, gracza z Gdańska. To dość znamienne, w końcu właśnie w tym mieście powstało największe polskie wydawnictwo, Rebel, będące dziś częścią ogromnego światowego konglomeratu wydawniczego - Asmodee. Grzegorzowi Buźniakowi pozostaje więc życzyć, by jego debiut był zaledwie początkiem równie wspaniałej drogi! 

Gra Wyścig balonów

 

Do lotu gotowi, start

Wyścig balonów przeznaczony jest dla od 2 do 4 graczy w wieku powyżej 8 lat. Jest grą wyścigową, czyli taką w której zależy nam na tym by jak najszybciej dostać się do mety. Podobnie jak w Pędzących żółwiach każdy z graczy kibicuje konkretnemu zawodnikowi na planszy, lecz to, któremu, zachowuje w tajemnicy. Gracze mają wpływ na kierunek lotu wszystkich balonów – w trakcie rozgrywki próbują więc nie tylko utrudnić grę swoim przeciwnikom, ale i zdobyć dodatkowe punkty za odpowiednie sterowanie balonami. Czy prosto jest zatem nauczyć się grać w Wyścig balonów? Oczywiście! A wygrywać? Cóż, to już nie takie łatwe.


Gra Wyścig balonów

 

Gra wysokich lotów

Uwagę przykuwa śliczna okładka z zapadającą w pamięć, oryginalną grafiką. Ale prawdziwa zabawa zaczyna się po otwarciu pudełka. Grę rozpoczynamy od ustawienia po przeciwnych stronach planszy płytki startowej i płytki lądowiska oraz rozdaniu każdemu z graczy jego karty balonu. Na planszy rozkładamy dodatkowo przeszkody oraz listy. Na początku rundy losowane są także karty kolejności wykonywania ruchów. Osoba, która wylosowała kartę „pierwszy” jako pierwsza rzuca pięcioma kośćmi i stara się (pod presją czasu, dopóki piasek w klepsydrze się nie przesypie) przyporządkować każdą z kości do konkretnego balonu. Od wyniku na kości zależy kierunek, w jakim balon się będzie poruszał. I tak 1 to dwa ruchy w lewo, 2 to dwa ruchy na skos w górę w lewo, 3 dwa ruchy pionowo w górę, 4 dwa ruchy na skos w prawo, 5 to dwa ruchy w prawo a 6 to dwa ruchy w dowolnym kierunku. Jeśli w trakcie ruchu balon uderzy w przeszkodę, bądź w inny balon – gracz otrzymuje punkty ujemne. Jeśli zaś zakończy swój ruch na liście – punkty dodatnie. Na koniec swojego ruchu gracz przesuwa przeszkody na planszy, by nieco utrudnić grę swoim przeciwnikom. Rozgrywka kończy się, gdy pierwszy z balonów wyląduje na lądowisku. Może teraz brzmi to nieco skomplikowanie, ale wierzcie mi – wcale takie nie jest. Instrukcja do gry ma zaledwie 4 strony i jest naprawdę przejrzysta.  

 

Ładnie polatane

Wyścig balonów bardzo łatwo jest wytłumaczyć, nawet mniej grającym znajomym czy dzieciom. W zależności od zestawu graczy, w jakim do niej usiądziemy, znajdziemy w niej za każdym razem coś innego. Beztroską zabawę z najmłodszymi, którzy często z wypiekami na twarzy śledzą ruchy każdego z latających, majestatycznych koszy. Cudowną grę imprezową na wieczór z przyjaciółmi przy winie i krakersach. Albo pełną napięcia, bezlitosną grę dla wyjadaczy gier wyścigowych. Oczywiście, w rozgrywce dużo zależy od szczęśliwych rzutów, ale tam gdzie liczy się szczęście są też i ogromne emocje. Szczególnie, gdy mamy określony czas na ruch a piasek w klepsydrze przesypuje się szybciej niż byśmy tego chcieli. 

 

A co po lataniu?

Jeśli podoba się wam sama idea wyścigu, warto spojrzeć i na inne pozycje. Oglądacie czasem Tour de Pologne? Rzućcie okiem na Wielką pętlę! Różne trasy do wyboru, całe drużyny kolarskie do prowadzenia, ciekawa mechanika zagrywania kart, pokonywanie wzniesień i ostrych zakrętów - miodzio! A może wolicie nieco bardziej przygodowe klimaty? W takim wypadku czeka was Wyprawa do El Dorado, czyli przepięknie zilustrowany hit jednego z najpłodniejszych twórców gier planszowych - Rainera Knizii. To kolejna gra typu “łatwo się nauczyć grać, ale trudniej wygrywać”. Innowacyjne podejście do klasycznego “dobiegnij do mety” sprawia, że naprawdę trudno się oderwać od kolejnych partii. Przebiegłe wielbłądy to już klasyka gatunku - powinniście ją poznać, jeśli nie zrobiliście tego do tej pory. Była pierwszą grą nowego wówczas wydawnictwa Lucrum i zaledwie kilka miesięcy po premierze zdobyła nagrodę Spiel des Jahres - planszowego Oskara. Nie zapominajcie też o najmłodszych - Monza to ukochana gra wszystkich moich najmłodszych współgraczy. Kolorowe kostki, za pomocą których poruszamy swój mały drewniany samochodzik, mają w sobie coś absolutnie magicznego. No i możemy przejechać się po legendarnym, lombardzkim torze!

Jeśli wy też macie pomysły na swoje planszówki - zagrajcie w następnej, nowej edycji konkursu i pokażcie swój pomysł. Szczegóły znajdziecie tutaj, a także klikając w poniższy baner:

Konkurs-wskocz.png