Od fantastycznego soulowego utworu „Fallin”, którym Alicia Keys podbiła serca melomanów na całym świecie minęło już okrągłe dwadzieścia lat. Od tego czasu wydała osiem studyjnych albumów. W Polsce właśnie ukazało się najnowsze dzieło tej fantastycznej wokalistki. Z tej okazji przypominamy sylwetkę tej fantastycznej piosenkarki.

 

 

12 milionów na początek

W muzycznym roku 2001 dominowała różnorodność. Czołówki list przebojów okupował pop w wykonaniu Enrique Iglesiasa oraz Kylie Minogue, ale słuchaliśmy też ballad od Leonarda Cohena i łotewskiej grupy Brainstorm. W Polsce folkowe klimaty promował zespół Brathanki. Idealnym uzupełnieniem tego miszmaszu okazała się Alicia Keys, grająca R&B lub utwory czysto soulowe. Czym jednak wyróżniła się na tle innych muzyków? Otóż od razu można było wyczuć z jej kawałków autentyczność oraz świadomość tworzonych przez siebie melodii. W czasach kiedy muzyczne gwiazdy były wręcz taśmowo produkowane, Keys odróżniała się bardzo dojrzałym jak na swój wiek podejściem do muzyki. Wynikało to przede wszystkim z muzycznego wykształcenia, jakie pobierała już od najmłodszych lat.

Choć w jej muzyce często możemy napotkać nawiązania do lokalnej kultury, to horyzonty Alicii są znacznie szersze. W wielu wywiadach przyznaje m.in. swoją miłość do Chopina. Muzyka polskiego kompozytora towarzyszyła wokalistce w czasie nauki gry na fortepianie. Równie swobodnie Keys czuje się więc grając klasyczne etiudy, co podczas wspólnego grania z Jayem-Z „Empire State of Mind”. Znakomicie można to poczuć, słuchając najnowszego albumu artystki – „Keys”.

 

„Songs In A Minor”  Alicia Keys

 

Do debiutanckiego albumu „Songs in A Minor” sama napisała zdecydowaną większość tekstów oraz skomponowała muzykę. Wykonała też jeden cover, który również wiele mówi o jej muzycznych zainteresowaniach. Na płycie znajdziemy bowiem aranżację utworu „How Come You Don’t Call Me” Prince’a. Efekt albumu przerósł wszelkie oczekiwania, gdyż krążek sprzedał się w liczbie ponad dwunastu milionów egzemplarzy.

Królowa R&B i mama

Sukcesy kolejnych albumów wokalistki sprawiły, że szybko zaczęto mianować ją królową R&B. Piosenki subtelnie łączyły rytmy miasta z soulową delikatnością. Z gracją poruszała się między współczesnymi brzmieniami a klasyką, o której nigdy nie zapomniała. Element muzyki poważnej zazwyczaj pojawiał się w postaci intra, jak np. „As I Am (Intro)” z trzeciej studyjnej płyty, gdzie Keys gra w pewnym momencie fragment utworu Fryderyka Chopina. To nietuzinkowe zestawienie przypadło do gustu fanom. Płyty sprzedawały się w milionach egzemplarzy, a Alicia była rozpędzona, niczym w singlu „Girl on fire” z albumu o tym samym tytule. Zgarniała kolejne statuetki Grammy, których w sumie uzbierała aż piętnaście. Kwitła też kariera aktorska, bowiem Keys pojawiała się u boku takich hollywoodzkich sław jak Ben Affleck (zagrała drugoplanową rolę w komedii kryminalnej „As w rękawie. Towarzyszyła też Scarlett Johansson w komediodramacie „Niania w Nowym Jorku”, gdzie wystąpiła również m.in. z Chrisem Evansem. Jej ostatnim dotychczas aktorskim epizodem była główna rola w krótkometrażowym dramacie „Let Me In” w 2016 roku.

 

„Girl On Fire”  Alicia Keys

 

W międzyczasie w życiu artystki pojawiły się dzieci, przez co Alicia więcej czasu poświęciła rodzinie. Synowie przyszli na świat w 2010 i 2014 roku. Macierzyństwo bardzo wpłynęło na Alicię, do czego przyznaje się w wywiadach. Być może również z tego powodu jej szósty album porusza znacznie więcej istotnych tematów, niż dotychczasowe piosenki. Krążek „Here” miał premierę w 2016 roku, a teksty poruszyły fanów Alicii. Poruszyła bowiem wiele ważnych tematów, od kondycji społeczeństwa po kwestie polityczne. Był to kolejny krok w życiu artystycznym, pokazujący, jakie doświadczenia zebrała Keys przez lata obecności w życiu publicznym.

 

„Here”  Alicia Keys

 

Najpierw „Alicia”, teraz „Keys”

Krążek „Alicia” z 2020 roku przepełniony był pozytywnym przekazem zawartym w muzyce afroamerykańskiej kultury R&B. Alicia Keys jeszcze raz znalazła doskonały wręcz balans między warstwą muzyczną a tekstem. Zresztą w wielu przypadkach słowa były po prostu zbędne, gdyż można się zachwycać wyłącznie dźwiękami licznych instrumentów, które słuchać na płycie. „Alicia” była niezwykle empatyczna, pełna wsparcia i nadziei. Artystka ponownie nie stroniła od nawiązań do aktualnych wydarzeń społecznych jak chociażby ruch Black Lives Matter.

 

„Alicia”  Alicia Keys

 

I kiedy wszyscy myśleli, że to właśnie ten album jest kwintesencją twórczości Alicii Keys, artystka prezentuje swoje najnowsze dzieło, czyli „Keys”. Kiedy w mediach pojawiły się materiały promujące box z CD i DVD „VH1 Storytellers: Alicia Keys”, która zawierała największe hity wokalistki, mogło się wydawać, że na nowy materiał będziemy musieli poczekać. Tymczasem w grudniu Alicia zapowiedziała premierę „Keys” – pierwszego podwójnego wydania w swojej karierze.

 

„VH1 Storytellers: Alicia Keys” - Alicia Keys

 

Keys” to łącznie 26 utworów, na które składa się 14 nowych kompozycji oraz wersja „Unlocked”, gdzie Alicia sampluje swoje nowe kawałki. Autorka z niezwykłą gracją orbituje wokół ukochanych gatunków: jazzu, bluesa, soulu, R&B czy rapu. Na krążku znajdziemy cały przekrój tego, co gra w duszy Alicii Keys. Od bluesowego „Old Memories” po jedyny w swoim rodzaju utwór „Plentiful”, który fortepianową kompozycją otwiera całą playlistę, by potem nagle uderzyć słuchacza rapowanymi wersami, jakie serwuje Pusha T. Momentami na płycie Alicia Keys brzmi, jakby nagrywała w czasach największych jazzowych legend USA, by zaraz potem zaskoczyć nowoczesnym vibem jak dzieje się chociażby w czwartym („Is It Insane”) i piątym utworze („Billions”).

 

 

 

Co warto zaznaczyć, wersja „Unlocked” w żadnym wypadku nie jest wtórna względem pierwszej części albumu. Wystarczy posłuchać obu utworów „Nat King Cole”. Pojawienie się na początku Lil Wayne’a nadaje temu kawałkowi zupełnie nowy charakter. Każdy z łącznie ponad dwudziestu utworów jest wyjątkowy i dostarcza fantastycznych muzycznych wrażeń. „Keys” to niezwykle nastrojowa płyta, na której spokój przeplata się z ogromną dawką energii. Słuchając tego albumu, można poczuć się jakbyśmy podróżowali między kolejnymi muzycznymi dekadami, gdyż raz Alicia raczy nas klimatem retro, by w kolejnym utworze zaskoczyć elektroniką, współczesnym R&B czy hip-hopem. Jeśli szukacie niezapomnianych, różnorodnych wrażeń, koniecznie przesłuchajcie tę płytę.

 

„Keys” - Alicia Keys

 

Jeśli szukacie więcej informacji o swoich ulubionych wykonawcach, zajrzyjcie do pasji Słucham.

Zdjęcie okładkowe: fragment teledysku do piosenki Daffodils