W tym tutorialu wykorzystałam:

- album w formie harmonijki

- farby akrylowe

- gąbki malarskie

- diamenciki, kryształki samoprzylepne

- białe i metaliczne żelopisy np. marki sakura

- ozdobne papiery

- srebrny tusz w poduszce

- dziurkacz w formie gwiazdki i koła

- klej, nożyczki

 

Każdy z nas jest osobliwym mikrokosmosem, ze swoją wrażliwością i przemyśleniami. Niektórzy uważają nawet, że wpływ na nasz charakter i predyspozycje mają gwiazdy. Nie wnikam ile w tym prawdy, ale jakby nie patrzeć, my i wszystko co nas otacza, powstało z gwiezdnego pyłu :) Kosmos fascynuje i kosmos znalazł odbicie na kartach tego niewielkiego albumu, który potrafi się rozciągać i zakrzywiać niczym czasoprzestrzeń. Pomalowałam go w całości farbami akrylowymi. Atramentowe tło powstało przez mieszanie koloru czarnego i granatowego,  a kiedy wyschło, delikatnie cieniowałam je fioletem, różem i odrobiną bieli. Chciałam, żeby na kartach pojawiły się gazowe obłoki w których rodzą się gwiazdy. Kosmos to przecież nie czarna plama, tylko przestrzeń niesamowitych i spektakularnych wydarzeń.

Kosmos bez gwiazd i innych ciał niebieskich nie istnieje. To one tworzą jego historię odległą od ludzkiego pojęcia o tysiące lat świetlnych. Mój gwiezdny pył i cała świetlista materia powstawały w różnoraki sposób. Najszybszy proces rodzenia się galaktyk umożliwił pędzel maczany w farbie. Uderzałam nim o rękę, ręką uderzałam o niego i tak w liczbie mnogiej wybuchały supernowe.

Na okładce pojawił się gwiazdozbiór przedstawiający pierwszy w astrologicznym szeregu znak, którym jest baran. Tą konstelację stworzyłam z malutkich cyrkonii, które połączyłam białymi kreskami. Krawędzie okładki przetarłam srebrną poduszką do stempli i spryskałam brokatem w sprayuTeraz mieni się srebrzystym, gwiezdnym pyłem.

Powstała też girlanda gwiazd, które wycięłam dziurkaczem z brokatowego papieru. Gwiazdki dodatkowo ozdobiłam diamencikami, przykleiłam dwustronnie do sznurka i włożyłam do małej koperty. W ten sposób podaruję nie jedną gwiazdkę z nieba, a długi, mieniący się warkocz.

 

Na dwóch stronach narysowałam Ziemię oświetloną słońcem, z punkcikiem spadającej gwiazdy na firmamencie. Te elementy wykonałam białym długopisem żelowym, a jego tusz delikatnie rozmazałam palcem, by stworzyć atmosferę okalającą planetę i smugę spalającego się meteorytu.

Długopis żelowy świetnie sprawdzi się do pisania po ciemnym tle. Mnie pomógł w stworzeniu opisu do znaku zodiaku z okładki, a także do zapisania kilku metafizycznych przemyśleń.

Niektóre strony harmonijkowego albumu to kosmiczny malunek bez ozdobników, ale niektóre okleiłam papierem. Chciałam w ten sposób urozmaicić karty i stworzyć różnorodne tła do zdjęć. Jak Ci się podoba taki pomysł? Mam nadzieję, że ta wyprawa w odległe, międzygalaktyczne rewiry była dla Ciebie inspirujaca :)