Ceremonia wręczenia Oscarów coraz bliżej, a wyścig kandydatów do wygranej w kategorii na najlepszy film, wciąż wydaje się być otwarty. Mimo ostrej konkurencji, siedem nominacji dla „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” zadecydowanie stawia produkcję w pozycji faworyta. Ile nagród zdobędzie film Martina McDonagha i dlaczego zasługuje na Oscara w tej najważniejszej kategorii? Mamy na to co najmniej kilka argumentów. Oto 5 powodów, dla których „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” powinny dostać Oscara.

 

1. Mildred i Frances – kobiety, które zasługują na Oscara

Mildred Hayes, główna bohaterka „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”, to samotna matka, która po stracie córki (brutalnie zgwałconej i zamordowanej) rozpoczyna swoją walkę o sprawiedliwość i ukaranie winnego. Gdy śledztwo miejscowej policji nie przynosi rezultatów, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i wywraca spokojne życie mieszkańców Ebbing do góry nogami. Choć akcja filmu rozgrywa się na dalekiej amerykańskiej prowincji, Mildred staje się współczesną bohaterką dla kobiet na całym świecie. Nie pozwala na to, by brutalny akt przemocy seksualnej i morderstwa, który rozdarł jej rodzinę, został zapomniany, a sprawa zamieciona pod dywan. Główna bohaterka, to gniewna i zdeterminowana kobieta, której nic nie zatrzyma i ten typ matki, z którą lepiej nie zadzierać. Genialna w tej roli Frances McDormand, prawdopodobnie zagrała swoją życiową rolę. Jej wyczucie komizmu, niesamowicie lodowate spojrzenia i ta wściekłość, która aż wylewa się z ekranu, zasługują na najwyższe uznanie. Od 13 lat żaden film z wiodącą rolą kobiecą, nie zwyciężył w oscarowym wyścigu na najlepszy obraz (ostatnia taka sytuacja miała miejsce w przypadku filmu „Za wszelką cenę”, 2005). Rola Mildred z „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” zdecydowanie na to zasługuje.

 

2. Najlepsi aktorzy drugoplanowi

W tym filmie nie ma słabych postaci … ani aktorów. Obok Frances McDormand (nominacja dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej), na swoje nominacje, w kategorii: najlepszy aktor drugoplanowy, zdecydowanie zasłużyli także Woody Harrelson oraz Sam Rockwell. Harrelson w roli szeryfa Billa Willoughby’ego, do którego Mildred ma największe pretensje w związku ze śledztwem, w sprawie morderstwa jej córki, przyzwyczaił już widzów do swojego wysokiego poziomu. Rolą w „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” udowadnia, że jest jednym z lepszych obecnie aktorów. Natomiast Rockwell jako porywczy oficer Jason Dixon, ale też postać, która przechodzi największą transformację, swoją świetną grą aktorską, potwierdza swój niedoceniany jak dotąd talent i wydaje się być niemal pewnym faworytem do Oscara.

 

3. Śmiać się czy płakać? – scenariusz na miarę braci Coen

Główny atut tego scenariusza  to doskonałe przenikanie się konwencji filmowych, w których pełno jest niebanalnych dialogów, zaskakujących zdarzeń czy niejednoznacznych bohaterów. Martin McDonagh funduje widzom na przemian sceny rodem z czarnej komedii i dramatu, by następnie zszokować brutalną przemocą, a na koniec dodać jeszcze gorzki komentarz na temat amerykańskiego społeczeństwa. Wszystko to idealnie współgra i tworzy obraz, który budzi z letargu nie tylko mieszkańców Ebbing.

 

4. Sposób prezentacji postaci

„Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” to ten typ filmu, w którym montaż odgrywał kluczową rolę. Dzięki niemu możliwe było zaprezentowanie złożoności postaci, szczególnie u oficera Dixona, który w drodze do odkupienia, przechodzi całkowitą transformację. Nominacja za montaż to także dobry prognostyk dla filmu, który walczy o zwycięstwo w najważniejszej kategorii: na najlepszy film.

 

5. Film o gniewie i odkupieniu

W „Billboardach” nadrzędnym tematem staje się dwuznaczna moralność. W tym filmie nic nie jest czarne albo białe, a widzom trudno jest jednoznacznie opowiedzieć się za którymś z bohaterów. To opowieść o odkupieniu win, niekontrolowanych wybuchach agresji, samotnej walce o sprawiedliwość oraz przytłaczającej presji społeczeństwa, która karze milczeć na temat przemocy. To także film o poczuciu pustki, narastającej frustracji, gniewie i pragnieniu zemsty, które wiodą do oczyszczenia i mają przynieść ulgę. Doskonały obraz, który ukazuje wady i słabości małomiasteczkowej społeczności i portretuje wciąż obecny, na amerykańskiej prowincji, problem rasizmu. Wszystko to opatrzone głębokimi emocjami sprawia, że „Billboardy” zostają w pamięci, jeszcze na długo po seansie.

 

O tym, czy „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” zwyciężą podczas oscarowej gali, przekonamy się już niebawem. Bez wątpienia, film okrzyknięty jednym z najlepszych obrazów ubiegłego roku, ma na to duże szanse. Zatem czy sprawiedliwości stanie się za dość?