5/5
19-03-2016 o godz 17:17 przez: Karolina Matuszak | Zweryfikowany zakup
Jak to w przypadku tego autora powalająca fabuła, symbolika, aż ciarki po plecach idą...
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
01-11-2015 o godz 06:45 przez: Paweł Szymański | Zweryfikowany zakup
Wszystkie książki pana Marka przeczytałem od razu po wydaniu. Polecam lekturę wszystkim.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
20-11-2015 o godz 13:25 przez: roro | Zweryfikowany zakup
KSIĄZKA TROSZKĘ CIĘZKA.BRAK SMAKOŁYKÓW TYPU MOCKA.MOZNA PRZECZYTAC BEZ REWELACJI.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
02-10-2015 o godz 08:50 przez: Ryszard Olszewski | Zweryfikowany zakup
ładna książka, ładna okładka, zbyt duże marginesy, jak przeczytam to dam znać
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
22-02-2022 o godz 19:26 przez: DARIUSZ GÓSKI | Zweryfikowany zakup
nic dodac nic ujac dla mnie zawsze p.Marek Krajewski jest top 1
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-04-2016 o godz 10:27 przez: Anna Piwowar | Zweryfikowany zakup
Dla miłośników książek Marka Krajewskiego pozycja obowiązkowa.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-12-2017 o godz 14:17 przez: Kamila Alkafri | Zweryfikowany zakup
Fajna książka do przeczytania ale jest wiele innych lepszych.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-10-2015 o godz 19:57 przez: Sylwia Konieczna | Zweryfikowany zakup
Kolejny świetny kryminał autorstwa Marka Krajewskiego.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-06-2022 o godz 17:11 przez: Sabina | Zweryfikowany zakup
Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-08-2015 o godz 20:07 przez: majkaj
Marek Krajewski już przyzwyczaił nas do wysokiego poziomu. Tym razem też nie zawiedzie. Warto przeczytać.
Czy ta recenzja była przydatna? 3 0
5/5
20-09-2015 o godz 11:31 przez: Paul
Mrocznie, intrygująco, czytałem z rosnącym zainteresowaniem co będzie dalej, bo każda strona dodawała nowych wątków. Takie kryminały lubię!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
27-11-2015 o godz 09:52 przez: anonymous
Pamiętam dobrze jak wsiąkłem w niesamowity mroczny klimat miasta Breslau w pierwszych powieściach Krajewskiego. Potem był Lwów i komisarz Edward Popielski, ale czas ten sam i nawet kiedyś z Eberhardem Mockiem panowie prowadzili jedną sprawę. To wciąż był świat, który trochę już odszedł w zapomnienie - i te miejsca, i ci ludzie. To budowało klimat na równi z akcją i kryminalną zagadką. Ostatnie trzy książki Marka Krajewskiego tu już trochę inna bajka - nie dość, że część akcji dzieje się w czasach nam współczesnych, to i w retrospekcji nie cofamy się jakoś bardzo daleko. Ma to wpływ na atmosferę tych historii - mam wrażenie, że jest dużo bardziej szaro, brudno, nijako. Postać Popielskiego - dżentelmena starej daty, to jeden z niewielu dowodów na to, że nie wszyscy przy nowej ludowej władzy się do niej dostosowują. On na pewno nie ma zamiaru rezygnować ze swych zasad, z honoru, ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości. W "Arenie szczurów", którą autor domyka cykl i kończy z tym bohaterem, stawia jednak swego bohatera w takiej sytuacji, że chyba nie ma człowieka, którego nu ona nie złamała. To jedna z książek Krajewskiego, gdzie najwięcej jest brutalności, brzydoty i wszelkiego paskudztwa. Mroczną opowieść, którą będzie odkrywać syn komisarza, tak naprawdę trudno nazwać kryminałem. Owszem jest tu pewna zagadka, ale to raczej pewien bonus, który jest potrzebny na początku i na końcu. To co dla wciąga, przeraża, odrzuca i fascynuje to historia zawarta w notatkach, które trafiają do rąk Wacława Remusa. Ojciec, zmagając się z mrocznymi demonami, które targają jego duszę, szuka zrozumienia, usprawiedliwienia i przebaczenia - a syn będzie musiał zdecydować czy mu ich udzieli.

A więc kryminał to? Może psychologiczny, mroczny thriller? Spowiedź? Etyczny rebus i wstrząsające świadectwo cierpienia w czasach, gdy godność ludzka niewiele znaczyła? Wszystko tak naprawdę po trochu.

Sporym zaskoczeniem dla mnie było to, że sprawa od której wszystko się jakby zaczyna - brutalnych gwałtów na kobietach dokonywanych przez jakiegoś zwyrodnialca, który gryzie swoje ofiary i zaraża je paciorkowcem, okazuje się jedynie wstępem do zupełnie innej historii. Śledztwo, które zostaje przerwane, okazuje się pułapką, zejściem do ostatniego kręgu piekieł, gdy już traci się wszelką nadzieję. Ilość okrucieństwa, która tu jest zawarta, różnego rodzaju tortur (również psychicznych) pewnie nie dla każdego będzie do strawienia. W tym wszystkim jednak nie chodzi jedynie o epatowanie brudem, krwią i innymi płynami ustrojowymi, ale raczej o pokazanie jak trudną walkę trzeba podjąć by się nie poddać - z ciałem, z umysłem, z lękami. Ileż granic musi pokonać główny bohater, by nie zginąć od razu. I wciąż zadaje sobie pytanie - a może lepiej by mi było zginąć?

To lektura na pewno mocna, może nie dla każdego. Warto jednak docenić jej klimat i to w jaki sposób udało się wpleść dramatyczne wydarzenia jednostek w ciekawy opis rzeczywistości lat tuż po wojnie na Pomorzu Zachodnim. Armia Radziecka, milicja, nowe porządki, ukrywające się po lasach bandy, ludzie kryjący się po domach, donosicielstwo, bezprawie, Niemcy jak niewolnicy... Sporo tu takich smaczków i Darłowo pewnie na jakiś czas stanie się celem wycieczek ludzi, którzy będą szukali śladów tych czasów. Krajewski ma talent do takich rzeczy - tyle samo miejsca poświęca akcji, jak i temu by miała ona tło. Kreśli ciekawe portrety postaci, buduje nastrój, przeraża, tak, że czasem po takiej lekturze ciężko się otrząsnąć, wrócić do rzeczywiści.

To książka, która trochę zmusza do zmierzenia się ze złem, z jego naturą. Z lękami. I z ważnym pytaniem - czy można dla ocalenia własnego życia, zabić niewinnych ludzi? Czy w naszych oczach Popielski będzie bohaterem czy zwykłym draniem i mordercą?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-10-2015 o godz 12:33 przez: Wkp
Może zabieranie się za poznanie jednego z najbardziej znanych polskich pisarzy, a zarazem za poznanie także jego czołowego bohatera, od ostatniego tomu serii nie jest najbardziej logiczną rzeczą, nie mniej zawsze jakoś trzeba zacząć. A czy zacznie się od początku, końca czy może sam środek będzie próbowało ugryźć, to już inna kwestia – oby ten pierwszy raz był udany. A dla mnie debiut ów taki właśnie był – i to bardzo.

Letnie miesiące roku 1948 stają się w Darłowie sceną i tłem nietypowych zbrodni. Ofiarami są miejscowe prostytutki, mewki, jak popularnie się je zwie, metodą pozbawiania życia – zęby. I nie, zabójca nie zagryza kobiet na śmierć, bynajmniej; jego ofiary umierają w skutek wywołanego ukąszeniami zakażenia. Własne śledztwo w tej sprawie zaczyna toczyć dawniej komisarz, obecnie ukrywający się pod fałszywym nazwiskiem nauczyciel, Popielski, który nad morzem znalazł się po ucieczce z Wrocławia…
To jednak nie jedyne zdarzenia, jakie stają się udziałem Darłowa. Oto we wrześniu 2013 roku syn Popielskiego, Wacław Remus, zjawia się w tej miejscowości celem odkrycia prawdy o ojcu i strasznych czynach, jakich ten tu właśnie dokonał. A wówczas, przypadkiem poniekąd, odkryje zarazem odpowiedź na pytanie: Czy można dla ocalenia własnego życia zabić niewinnych ludzi?

Krajewski to rzeczywiście mistrz kryminałów (czy może raczej thrillerów) retro, który nie przypadkiem zdobył sukces międzynarodowy. To jak operuje słowem i piórem, ta jego lekkość opisów i niesamowity klimat, tworzą mieszankę, która nie pozwala oderwać się od książki. I nic to, że ktoś, tak jak ja, może nie znać wcześniejszych przygód Popielskiego. Jak to w popularnych thrillerach bywa, nie jest to wcale konieczne, by wspaniale bawić się lekturą. Choć może „bawić się” to jednak nieodpowiednie określenie, kiedy w grę wchodzą gwałty i morderstwa, a autor, choć nie epatuje brutalnością, potrafi być także drastyczny.

Co ciekawe, bardziej intrygujące niż główna oś, staje się nierozerwalnie z nią połączone dążenie syna do prawdy o ojcu. To w tym wątku zasadza się cały mrok i głębia psychologiczna „Szczurów…” i to on najbardziej oddziałuje – przynajmniej na moją – wyobraźnię. Nie znaczy to jednak, że śledztwo w sprawie swoistego polskiego Kuby Rozpruwacza nudzi – wręcz przeciwnie. A obraz powojennego pomorza, miasta szpiclów na usługach bezpieki, tanich burdeli, niewykształconych ludzi pracy, którzy ukojenia szukają w butelce, nienawiści dla inteligencji i pomniejszych zagrożeń, to równoprawny bohater całej opowieści.

Słowem podsumowania zatem: warto. I to bardzo, bowiem od długiego czasu nie czytałem tak dobrego dreszczowca, że już nie wspomnę, iż polskiego na tym poziomie nie czytałem chyba nigdy. Dlatego też polecam „Arenę Szczurów” Waszej uwadze, a wydawnictwu Znak dziękuję serdecznie za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-12-2015 o godz 22:58 przez: KobieceRecenzje365
Wstyd się przyznać, ale to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marka Krajewskiego . Ze wstydu aż zaczęłam swą przygodę od ostatniej części cyklu Edward Popielski, czyli od "Areny szczurów". Czy to ważne zaczynać od końca, środka czy początku? Myślę, że nie. Najważniejsze jest to, czy ta pierwsza powieść sprawi, byśmy chcieli czytać inne dzieła autora. Zapraszam na moją recenzję.

Darłowo, lato 1948 roku. W dziwnych okolicznościach zostają mordowane prostytutki. Przyczyną śmierci jest zakażenie organizmu od ukąszeń mordercy. Gdy taki sam los spotyka znajomą głównego bohatera, wtedy sam na własną rękę próbuje dopaść mordercę. Utrudnieniem dla Popielskiego jest to, że ukrywa on się w Darłowie pod fałszywym nazwiskiem i nie jest komisarzem, lecz zwykłym nauczycielem w pobliskiej szkole.

Darłowo, lato 2013 roku. Do Darłowa przybywa syn Popielskiego. Wacław Remus chce sam się przekonać jakim człowiekiem był jego ojciec i musi odpowiedzieć sobie na jedno pytanie:

"Czy można dla ocalenia własnego życia zabić niewinnych ludzi?"

Czy Wacław znajdzie odpowiedz na tą mrożącą krew w żyłach zagadkę? O tym musicie przekonać się sami.

"Arena szczurów" nie jest powieścią ani lekką ani przyjemną, choć napisana jest w bardzo przystępny sposób. Krajewski znakomicie operuje piórem i ciężko oderwać się od lektury tejże powieści, choć opisy czasami potrafią wywołać gęsią skórkę. Książka opisuje powojenne Darłowo oraz teraźniejszość. Wszystko jest idealnie dopasowane. Losy komisarza Popielskiego strasznie mną wstrząsnęły, niewyobrażalne jest to, kim był człowiek dla człowieka w tamtych czasach. Czasami włos jeżył mi się na głowie, gdy czytałam o mordowaniu dla zabawy, bądź walki człowieka z dziesiątkami szczurów, a wszystko tylko po to by pijani Sowieci mogli się zabawić i robić zakłady, ile szczurów jest w stanie zabić człowiek. Tym bardziej jest to wstrząsające, gdyż opisy zdarzeń oraz sytuacji są bardzo drobiazgowe i łatwo nam sobie to wszystko wyobrazić.

Ciekawym wątkiem tej powieści jest również poszukiwanie prawdy o ojcu przez Wacława, a postawione na początku książki pytanie, nurtuje nas tak samo jak i jego. Sami próbujemy na nie sobie odpowiedzieć.

Ta powieść to nie jest zwykły kryminał, to kawał dobrego kryminału w połączeniu z thrillerem psychologicznym. I choć nie jest to lektura dla każdego z Was, to fani twórczości Marka Krajewskiego będą zafascynowani "Areną Szczurów". Było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem, ale zapewniam Was, że nie ostatnie.

Za przeczytanie książki dziękuję Wydawnictwu Znak.

Wydawnictwo: Znak
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
27-09-2015 o godz 10:51 przez: SzymonP
Jako mieszkaniec na emigracji, oraz miłośnik Darłowa z chęcią sięgnąłem po tę pozycję. Mając w pamięci poprzednie książki Krajewskiego o Eberhardzie Mocku spodziewałem się tutaj kryminału stawiającego poprzeczkę na bardzo wysokim poziomie. Przed rozpoczęciem lektury wyobrażałem sobie, że będzie to pewnie skomplikowana małomiasteczkowa intryga wiodąca przez obskórne podwórka, poniemieckie kamienice i okoliczne wsie prosto w stronę rozwiązania mrocznej zagadki. Historia ubrana w ponure realia lat powojennych, osnuta mgłą i sztormowym deszczem pomorskiej jesieni.
W praktyce książka rozpoczyna się całkiem dobrze i jest tak aż do jej połowy. Fakt faktem, że pojawiają się na tym etapie pewne drobne nieścisłości dotyczące nazewnictwa miejsc, oraz metodyki pewnych profesji. Generalnie jednak gdzieś od połowy akcja przenosi się do podziemi i tam już pozostaje. Sam motyw dotyczacy tego jak bohater się w nich znalazł bardzo ciekawy, jednak czytanie przez ponad 100 stron w kółko o szczurach, konserwach i rybich pomyjach zaczyna się po jakimś czasie robić męczące i zwyczajnie nudne.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
24-03-2016 o godz 00:00 przez: Grincubus | Empik recenzuje
Od jakiegos czasu jestem wielkim fanem talentu Marka Karjewskiego. Udało mi się przeczytać kilka jego dzieł, z których każde mnie zachwyciło, jednakże to zasługuje na szczególną uwagę. Wszyscy miłośnicy kryminałów będą zachwyci, tak jak ja jestem. Fabuła przenosi nas do roku 1948 do Darłowa, gdzie w tajemniczych okolicznościach giną prostytutki. Tasz tytułowy bohater , Popielski, będący kiedyś komisarzem, w czasach rzadzonych przez Służby Bezpieczeństwa nie jest w ogóle podejrzany. Książkę czyta się jednym tchem, wciąga juz od pierwszej strony. Ja gorąco polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
01-10-2015 o godz 16:38 przez: kaczyslaw
Powiem tak, czytałem wszystkie książki pana Krajewskiego, ale z całym szacunkiem ta wydaję mi się najsłabsza. Niby jest to do czego pan Krajewski zdążył przyzwyczaić, jest pomysł, jest historia w tle, ale wydaję mi się, że to wszystko w tej książce opowiedziane tak trochę na piechotę, za szybko, a te brutalne opisy, czasami mam wrażenie niczemu nie służyły...Ale, może się nie znam, ale generalnie, każdy kto lubi pióro pana Krajewskiego powinien przeczytać i samemu sobie wyrobić opinię.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
22-08-2016 o godz 12:09 przez: paula.radzion
Książkę kupiłam "w ciemno" nie znając wcześniej stylu pana Krajewskiego. Teraz wiem, że jest on nie dla mnie. Warto było przeczytać żeby się o tym dowiedzieć ;) Faktycznie szybko się czyta. Do wydawców mam duże zastrzeżenie aby tłumaczyli obcojęzyczne wyrazy, bo na pewno łacińskie zwroty używane przez głównego bohatera miały znaczenie dla zrozumienia kontekstu i całego charakteru postaci (a samemu przekładanie łacińskich zdań na swój język nie jest wcale takie łatwe)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
06-10-2015 o godz 12:58 przez: Kristofer
Nie wiem, po co tyle nagromadzonych okropieństw. Chyba tylko po to, żeby wywołać ekstremalne emocje. A można to zrobić zupełnie inaczej, przez ciekawy pomysł, którego gdzieś tu niestety zabrakło.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
27-09-2015 o godz 20:12 przez: Jolanta Kot
Jestem w trakcie lektury. Już teraz mogę spokojnie przyznać, że Marek Krajewski to klasa sama w sobie. Napisał świetną książkę. Szczerze polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji