4/5
27-07-2016 o godz 15:33 przez: Gaba
Zakończenie pierwszego tomu „Calder. Narodziny odwagi” było druzgocące i szokujące. Od razu chciałam przeczytać drugą część. Czy się zawiodłam? A może wręcz przeciwnie?

Książka zaczyna się prologiem, który ukazuje losy postaci zaraz po ich wydostaniu się z Arkadii. Eden otrzymała pomoc od bogatego jubilera, który daje jej schronienie oraz dom. Tam uczy się gry na fortepianie, udziela lekcji oraz próbuje ułożyć wszystko na nowo. Calder pod opieką swojego przyjaciela, Xandra stara się otrząsnąć z traumatycznych wydarzeń i zapomnień o Eden, co nie jest takie proste. Bohaterowie powoli odnajdują się w nowym świecie – Eden dowiaduje się, że jako dziecko została porwana i odnajduje swoją matkę, a Calder zostaje sławnym malarzem. Mimo tego oboje nie potrafią o sobie zapomnieć, a urywki wspomnień nieustanie do nich wracają. Aż do momentu, gdy los ponownie ich połączy… Czy wygra miłość? A może minęło już zbyt wiele czasu?

Po pierwsze byłam mocno zdziwiona, że bohaterowie odnaleźli się dopiero po kilku latach. Sheridan postanowiła skomplikować fabułę jeszcze bardziej, sprawić, że czytając, nie można usiedzieć na miejscu. Książka jest cienka, ale tak wiele się w niej dzieje, jest tyle emocji, że nie sposób się od niej oderwać.

Przyznam, że podziałał na mnie klimat ciągłego strachu i ucieczki, który został wprowadzony do książki. W nocy trudno było mi zasnąć, bo zastanawiałam się, jak to jest, gdy ciągle żyje się z wrażeniem, że ten koszmar cały czas trwa. Ludzie, którzy opuścili sektę zawsze borykają się ze strachem, że mogą zostać odnalezieni. Dlatego wcześniej omijałam tego typu tematykę – jednak za bardzo później przeżywam losy bohaterów, analizuję i przenoszę tego rodzaju historie do prawdziwego życia. Bo to jest najgorsze – sekty istnieją w rzeczywistości, a takich Eden i Calderów jest pewnie sporo na świecie.

Nie lubię powieści zbyt uczuciowych, gdzie dramat goni dramat, bohaterowie płaczą i ciągle przeżywają wszystko od nowa. I tutaj nieco drażniła mnie ciągła wylewność postaci, istny melodramat, ale… ciekawość zwyciężyła i musiałam przeczytać książkę do końca. Dodatkowo muszę przyznać, że Mia Sheridan potrafi jak nikt napisać dobrą scenę erotyczną – o tym też musicie wiedzieć, poruszany temat przez autorkę jest przejmujący i ważny, ale duża część akcji skupia się na części romansowej.

Przy podsumowaniu przyczepię się do okładek, trącą mi trochę kiczem, co umniejsza całkiem dobrej fabule. Myślę, że mogłyby być lepsze.

To z pewnością bardzo efektowna powieść, emocjonalna, z trudnym tematem i gorącym romansem Eden oraz Caldera. Jest też trochę akcji, a więc można stwierdzić, że to książka wielowymiarowa. Obie części polecam wszystkim kobietom, z pewnością zapewnią Wam wiele przeżyć.

http://recenzentkaksiazek.blog.pl/2016/07/27/przedpremierowo-eden-nowy-poczatek-mia-sheridan-wielka-historia-milosna/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
04-07-2016 o godz 19:29 przez: Klaudia Mordarska
Czasami dostajemy od życia wielki prezent. Drugą szansę, by zacząć wszystko od nowa i oddzielić grubą kreską niemiłą przeszłość. Można stać się kimś zupełnie innym, zmienić swoją przyszłość i odnaleźć szczęście. Ale czy można całkowicie wyrzucić z pamięci to, co było kiedyś? Zawsze będzie się gdzieś czaić w zakamarkach umysłu, wywołując koszmary...
Po wielkiej tragedii, jaka wydarzyła się w Akadii, Calder i Eden zostali rozdzieleni Z czasem każde z nich próbuje nauczyć się żyć bez tego drugiego i znaleźć choć namiastkę szczęścia, które kiedyś dzielili. Rozwijają swoje talenty, próbują odzyskać utraconych bliskich. Jednak nic nie jest w stanie zapełnić pustki, jaką oboje odczuwają... A przynajmniej do czasu ich ponownego spotkania.
Pierwsza część tej historii nie wywarła na mnie zbyt wielkiego wrażenia, jednak po zakończeniu byłam ciekawa, jak potoczą się dalej losy Caldera i Eden. I już na samym początku muszę przyznać, że było nieco lepiej. Ta książka wywołała u mnie o wiele więcej emocji, niż jej poprzedniczka, szczególnie zakończenie, które było idealnym dopełnieniem opowieści.
Tym razem akcja powieści została przeniesiona do rzeczywistości, którą zna każdy z nas. Sekta stała się zaledwie wspomnieniem, które prześladowało bohaterów. Miała ogromny wpływ na ich świadomość i postrzeganie świata. Czytelnik miał szansę na powrót do początków tej grupy i okoliczności, w jakich została założona.
Jednak na pierwszy plan wysuwały się perypetie Caldera i Eden. Każde z nich próbowało zacząć od nowa i nauczyć się żyć bez tego drugiego. Oboje przez ten czas bardzo się zmienili. Była tylko jedna rzecz, która przetrwała nawet najcięższe próby – ich miłość.
Kolejnym ważnym elementem był wątek romantyczny. Przede wszystkim na nim opierała się cała historia. To właśnie uczucia pomogły bohaterom zmierzyć się z traumą przeżytą w Akadii. Targało nimi mnóstwo emocji – tęsknota, rozpacz z powodu złamanego serca, czy w końcu radość z ponownego spotkania. Relacje pomiędzy Eden a Calderem stały się skomplikowane, ale już nie były aż tak burzliwe, jak w poprzednim tomie. Każde z nich stało się dojrzalsze. To samo można powiedzieć o miłości, którą pielęgnowali. Tutaj romans wydawał mi się mniej banalny niż w "Narodzinach odwagi".
Podsumowując, "Eden. Nowy początek" to dobra kontynuacja cyklu. Nie jest może żadnym arcydziełem, ale spodobała mi się nieco bardziej niż poprzednia część i co najważniejsze – wywołała więcej emocji. Bohaterowie zmagali się z wieloma przeciwnościami, a w szczególności piętnem, jakie pozostawiły na nich wydarzenia z przeszłości. To przede wszystkim romans, ale porusza także temat sekty i jej wpływu na życie. Część z was zapewne odstrasza ten motyw, jednak jest on ciekawie przedstawiony przez autorkę. Myślę, że powinno spodobać się fanom tak zwanych trudnych miłości.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-08-2016 o godz 17:13 przez: Michelle
Po przetrwanej powodzi Eden znajduje schronienie w domu bogatego jubilera. Uczy jego wnuczkę gry na fortepianie. Calder w tym czasie zmaga się z demonami przeszłości pod opieką Xandera. Oboje żyją w przekonaniu, że tracili swoją miłość na zawsze…
Eden dowiaduje się, że jako dziecko została porwana. Odnajduje matkę. Calder zatraca się w malowaniu, zostając uznanym artystą. Jednak nadal ich życie wypełnia pustka i tęsknota za utraconym uczuciem…
Przypadek sprawia, że ich drogi na powrót się przecinają … Czy pomimo wszystko uda im się odbudować związek? Czy są w stanie być znowu razem?

Autorka sprawnie skonstruowała fabułę książki. Najpierw czytelnik dowiaduje się, jak potoczyło się życie tych dwojga „chwilę” po tym jak ocaleli, by za chwilę przeskoczyć w czasie… i to o całe trzy lata… Trzy lata pustki i tęsknoty głównych bohaterów…
Szczerze powiedziawszy, spodziewałam się bardziej tego, że nigdy się już nie spotkają, że ich losy na zawsze zostały rozdzielone i to te uczucia – tęsknota, smutek – będą im towarzyszyć aż do końca ich dni.
Jednak tak jak los bywa przewrotny, tak i historia opowiedziana w książce również ma swoje zawirowania…
Moment, w którym się spotykają, po tak długiej rozłące i emocje jakie w nich odżywają – zwalają z nóg. Historia nabiera tempa. Jest naładowana milionem emocji, które chwytają czytelnika i nie puszczają aż do końca.
Narracja pierwszoosobowa z perspektywy zarówno Eden i Caldera , ponownie pozwala wkroczyć w umysł tych dwojga, poznać ich emocje i poczuć je.
Eden. Nowy początek to piękna, subtelna opowieść o wielkiej miłości, której nie jest w stanie złamać nic ani nikt. Miłości, która przetrwa wszystko, która pełna jest zrozumienia, współczucia, odwagi i gotowa do walki o wspólną przyszłość.
I choć historia ta nie jest usłana różami, bo znajdziecie w niej także ogrom bólu, strach, to po raz kolejny… jak to w bajkach bywa… dobro wygrywa… I w tym przypadku również. Dobro i miłość

Eden. Narodziny odwagi przeczytałam bardzo szybko. Miałam wrażenie, że pisała to zupełnie inna osoba, bo Calder… odrobinę mnie męczył. A tutaj… pochłaniałam rozdział za rozdziałem niecierpliwie czekając na to, co wydarzy się na kolejnej stronie… Po raz kolejny także uwiodły mnie sceny uniesień miłosnych… subtelne, delikatne… po prostu przepiękne… Mogłabym je czytać, czytać… i czytać, i nie miałabym dosyć…

Zastanawiałam się dłuższą chwilę, czy znalazło się coś w tej książce do czego mogłabym się przyczepić… i wiecie co? Absolutnie nic… Książka idealna sama w sobie… Piękna…
Ach, może jedna rzecz… zdecydowanie szkoda, że to już koniec…


Koniecznie musicie sięgnąć po tę historię… Pochłonie Was ona całkowicie..

Polecam z całego serca.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
04-08-2016 o godz 13:22 przez: Sauron
Pomyśl, że kochasz kogoś ponad wszystko, ponad życie. A potem nagle go tracisz. Na zawsze i nieodwołalnie... umiera. A wraz z nim wszystko, co było dobre. Ciągle żyjesz, trwasz i czekasz... Gdzieś w głębi serca trzymasz nadzieję, że to nieprawda. Nadzieję silniejszą niż rozsądek.

Eden i Calderowi udaje się przeżyć piekło Arkadii. Zmęczeni, poranieniu docierają do pobliskiego miasta i... nie wiedzą o sobie nawzajem. Każde z nich jest przekonane, że to drugie umarło. Zaczynają samodzielne życie, tym razem pozbawione przymusu, ale też miłości. Czy irracjonalna nadzieja, która nie pozwala im o sobie zapomnieć, połączy ich ścieżki? I czy doczekają się szczęśliwego zakończenia? A może wręcz odwrotnie, przeszłość nie da im spokoju?

Eden jest drugą częścią cyklu A sign of love i o ile pierwszy tom Calder był ciekawy, to kontynuacja okazała rewelacyjna. Bez zmian pozostało wszystko, co urzekło mnie wcześniej. Świetnie wykreowani bohaterowie, interesująca fabuła i pomysłowo zarysowane społeczeństwo alternatywne. Dodatkowo pojawiło się to, czego w Calderze mi brakowała, czyli akcja!

Na właśnie tak poprowadzoną historię czekałam przez cały pierwszy tom! Z obecnie perspektywy mogę powiedzieć, że wcześniejsza książka było ledwie przedsmakiem, wstępem do tego, co wydarzyło się w następnej części. Tym razem etap dorastania mamy już za sobą. Pozostało to, co najlepsze.

Bez zmian bohaterowie są największym plusem tej historii. Wykreowani pomysłowo, w pełni konsekwentnie, z uwzględnieniem przeżytych wydarzeń. Są jednocześnie niewinni i zahartowani. Te, pozornie sprzeczne, cechy sprawiają, że są to najciekawsi bohaterowie o których ostatnio czytałam. Autorce udało się nie tylko wykreować interesujące społeczeństwo alternatywne (nad czym zachwycałam się już wcześniej), ale też uwzględnić jego odmienności w psychice bohaterów.

Jeszcze lepsza, niż ostatnio, jest też akcja całej powieści. Wtedy, z mniej lub bardziej, zapartym tchem, śledziliśmy proces dorastania. Tym razem nie zabraknie nam wydarzeń, niespodziewanych zwrotów akcji i wielu emocji. Bohaterowie tylko pozornie wychodzą na prosto. W praktyce czeka ich jeszcze wiele, wiele niebezpieczeństw. Na szczęście mają... siebie.

W końcu pojawiają się też sceny erotyczne. Mia, specjalistka od miłosnych opisów, dostarcza nam wysmakowaną, w pełni estetyczną seksualność. Nie bulwersuje, nie straszy, ale prezentuje piękno intymności.


Rzadko to mówię, ale Eden to książka fenomenalna. Zawiera wszystko, co powinna mieć w sobie dobra literatura. Oryginalny pomysł, świetnych bohaterów, ciekawą przygodę, wspaniale opisaną miłość i dopracowane zakończenie. Nic dodać, nic ująć. W Eden po prostu nie sposób się nie zakochać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-07-2016 o godz 10:44 przez: Monika Szulc
Zbiorowe szaleństwo, które dopadło Akadię doprowadziło do tragedii. Calder i Eden ocaleli, jednak są pogrążeni w żalu, bo myślą, że ich miłość umarła wraz z nadejściem powodzi. Po kilku latach los ponownie ich zderza ze sobą i wystawia na próbę, bo wielki świat potrafi przerazić i ukazać problemy, o których dotąd nie mieli pojęcia. Calder i Eden walczą, ale przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć.

„Eden. Nowy początek” to zarówno druga jak i ostatnia część tej historii. Pierwsza była lekko oderwana od rzeczywistości i pozostawiła po sobie dziesiątki pytań. Czytając pierwszą część niepewnie snułam domysły i teorie, bo świat, w którym dorastali Eden i Calder wyglądał odmiennie od tego, który znam. W grę wchodzą również poglądy i religia, jaką wyznawali mieszkańcy Akadii. Myślę, że możecie się domyślić jak łatwo nazwać te grupę ludzi, jednak do samego końca nie byłam pewna, czego się spodziewać. Czekałam na „Eden” i przyssałam się do lektury jak wygłodniała pijawka, żądna krwi.

Eden i Calder spotykają się i muszą uporać się z przeszłością, koszmarami i choć to może wydawać się najtrudniejszym zadaniem, to jeszcze dochodzi nowy, wielki świat, który również stawia przed nimi wyzwania. Oboje ulegli nieznacznej mianie, lecz ich serca nadal są piękne i czyste. Autorka na siłę nie skomplikowała wątku miłosnego. Był on prosty i jasny, chodziło w nim o uczucia i to wypadło naprawdę pięknie.

Pierwsza część była dobra, lecz ta zachwyciła mnie jeszcze bardziej. Dużo się w niej dzieję i choć rozmów i rozważań jest sporo, to uczestnicząc w tych zwierzeniach, miałam wrażenie, że przebiegłam maraton, długi i wyczerpujący. Książka zarówno dla starszej młodzieży jak i dojrzałych kobiet. Gorące sceny pojawiają się, lecz brak w nich szczegółów. Autorka dobrze ujęła ten aspekt i pokazała emocje towarzyszące bliskości między dwojgiem, kochających się ludźmi. Prostota i naturalność ich zbliżeń, rozpala do czerwoności.

„Calder” i „Eden” to oryginalna i warta uwagi dylogia. Obie części tworzą zamkniętą całość i w pełni satysfakcjonują czytelnika. Poznałam odpowiedzi na niemal wszystkie nurtujące mnie pytania. Napisana przyjemnym językiem, a niesztampowa fabuła dodatkowo pokazuje klasę Mii Sheridan.

Płakałam razem z bohaterami i śmiałam się z nimi, bo emocje buchają z tej książki. Świetnie wykreowane postacie, które pokochałam od pierwszej strony. Eden i Calder, to dwójka młodych ludzi, którzy uczą się świata na nowo, lecz jedno jest pewne i niezmienne. Ich szczera, niesplamiona ludzką obłudą miłość. Jestem urzeczona i nawet kilka, aż nazbyt dogodnych zbiegów okoliczności oraz zbyt mała dawka Xandera ,nie umniejszyły mojego zauroczenia.

Polecam 5/6
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
21-08-2016 o godz 09:50 przez: Katarzyna Tuszyńska-Jąkalska
"Eden. Nowy początek" jest kontynuacją pierwszego tomu "Calder. Narodziny odwagi" i jednocześnie zakończeniem historii. Na początku oczywiście muszę wspomnieć o okładce, która bardzo rzuca się w oczy, tym bardziej, że widnieje na niej piękna, niesamowita, pełna miłości i pozytywnych uczuć kobieta, idealnie odzwierciedlająca postać Eden. Natomiast tak, jak w przypadku pierwszej części powieści byłam pod ogromnym jej wrażeniem oraz nieustannie odczuwałam napięcie, wykazywałam zainteresowanie. Tak w przypadku drugiego tomu mam niestety mieszane odczucia, co nie zmienia faktu, że książka była równie emocjonująca. Jednak historia opowiedziana w drugim tomie była jak dla mnie zbyt przewidywalna, a momentami odczuwałam nawet lekkie znudzenie.
Przede wszystkim, od początku wiadome jest, że drogi Eden i Caldera w pewnym momencie się pokrzyżują, co wynika również z opisu z tyłu okładki. Ponadto byłam przekonana, że prędzej czy później będą razem, bowiem ich miłość jest na tyle silna, że poradzi sobie ze wszystkimi napotkanymi trudnościami. Prawdę mówiąc, od momentu, kiedy rzeczywiście się spotykają, historia nie wywołuje już na mnie większego wrażenia. Owszem ich uczucie, relacja, przyjaźń, odwaga i determinacja są pełne podziwu i mogą stanowić wzór do naśladowania. Ale momentami odnosiłam wrażenie, jakby dalsza część opowieści była trochę naciągana, wymuszona. Były chwile, kiedy po prostu odczuwałam znudzenie. Myślałam, że już mnie nic nie zaskoczy. I się pomyliłam. Scena, w której Calder poznaje swoje pochodzenie i dowiaduje się, jakim sposobem trafił do Akadii, zwyczajnie mną wstrząsnęła. W tym jednym momencie łzy pojawiły się w moich oczach. Nagle poczułam ból, smutek, a jednocześnie wściekłość i niezrozumienie. Niewyobrażalne i niewytłumaczalne, a nawet niewybaczalne jest dla mnie krzywdzenie bezbronnego dziecka, pragnącego miłości, ciepła i opieki.

"Eden. Nowy początek" jest przyjemną, napisaną łatwo przyswajalnym, lekkim i nieskomplikowanym piórem powieścią. Opowiada o miłości, nadziei na lepsze jutro, radzeniu sobie z przeszłością oraz tragicznymi wspomnieniami, walce ze swoimi lękami i strachem, a także o spełnianiu marzeń, nawet tych, które początkowo wydają się niemożliwe do zrealizowania. Uświadamia, że zawsze można zacząć życie od nowa. Jednak nie ukrywam, że książka mnie nie porwała. O wiele większe wrażenie wywarł na mnie pierwszy tom "Calder. Narodziny odwagi", który niesamowicie mnie ujął i poruszył.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-06-2016 o godz 08:03 przez: Paulina Kaleta
Po przeczytaniu „Calder. Narodziny odwagi” nie mogłam się wprost doczekać, żeby zacząć czytać kolejną część. Mam tę przyjemność, że dostałam książkę przedpremierowo, więc mogę zaspokoić swoją ciekawość już dzisiaj (a w pewnym stopniu też Waszą). Biorąc ją do ręki miałam mnóstwo pytań. Czy Eden i Calder będą razem? Czy się odszukają? Czy znajdą szczęście?
Eden przez przypadek trafia do domu bogatego jubilera – Felixa, który wraz ze swoją pokojówką otacza ją nie tylko troską, ale też ojcowską miłością. Eden przyzwyczaiła się do życia w nowych warunkach i zaczyna uczyć wnuczkę Felixa gry na fortepianie. Calder walczy z demonami przeszłości, które zatruwają mu życie, a pomaga mu w tym Xander. Zarówno Eden, jak i Calder myślą, że to drugie nie żyje. Czy ich drogi się znów połączą? Jeśli tak to, co się stanie? Czy będą potrafili znów żyć razem i odnajdą się w nowym świecie?
Myślałam, że dostanę zawału, kiedy przeczytałam „3 lata później”. Pomyślałam, ze wszystko skończone i bohaterowie na pewno nie będą razem. Strasznie byłam rozżalona, dopóki nie zaczęłam czytać dalej, a Mia Sheridan potrafi grać na emocjach czytelnika.
Calder i Eden, na szczęście, odnajdują się dopiero w połowie książki, z czego bardzo się cieszę (już myślałam, ze będę musiała przeczytać 300 stron i dopiero na ostatniej stronie spotkają się np. w jakimś sklepie). Narracja również prowadzona jest dwutorowo, tak jak w poprzedniej części, co powoduje, że wcielamy się w sytuację i Caldera, i Eden i poczuć ogromne cierpienie i niewysłowiony ból po stracie osoby, którą kochali całą duszą i całym sercem.
Koniec lektury także przypadł mi do gustu. Autorka oprócz wątku miłosnego, dodała elementy sensacyjne i troszeczkę kryminalne, które podkręcają napiętą atmosferę.
Cieszę się, że znów mogłam znaleźć się w świecie Eden i Caldera. W świecie,w którym miłość jest tak pięknie pokazana. Czysta, niewinna, silna, wyrozumiała, która pozwala przetrwać najcięższe chwile rozpaczy. Miłość ta potrafi też przebaczać, potrafi być wyrozumiałą. Niejedno małżeństwo mogłoby się wiele nauczyć od dwójki naszych bohaterów, którzy tworzą bardzo dojrzały związek oparty na szczerości i szacunku.
„Eden. Nowy początek” to piekna opowieść o miłości silniejszej niż śmierć i o nadziei, która trzyma przy życiu. Gorąco polecam!
Premiera książki – 3 sierpnia 2016 roku!
http://reading-mylove.blogspot.com/2016/06/przedpremiera-mia-sheridan-eden-nowy.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
27-09-2016 o godz 20:27 przez: Triskel
"Eden. Nowy początek" autorstwa Mii Sheridan przedstawia nam historię wielkiej miłości, uczucia pozwalającego bohaterom znieść największe problemy i trudności. Miłość, która potrafi przezwyciężyć nawet śmierć, pełna nadziei i siły, została prawdziwie ukazana na kartach niniejszej powieści. Powrócimy do świata Arkadii, gdzie walka dobra ze złem trwa nieustannie od początku świata. Przekonamy się, że nie ma na nim nic potężniejszego, od prawdziwej miłości. Nawet jeżeli musi się ona zmagać z nieustannymi trudnościami, które rzuca jej pod nogi kapryśny los.

Caldera i Eden przeżyli śmiertelną powódź Arkadii, która rozdzieliła ich drogi. Kochankowie sądzą, że ta druga połówka nie żyje i nie mogą o sobie zapomnieć. Edenowi udało się zamieszkać w domu zamożnego jubilera, a Calder staje w szranki z bezlitosnymi i szaleńczymi demonami. Ma jednak szczęście, gdyż u jej boku jest Xandr, przyjaciel z dziecinnych lat. Oboje stracili całą rodzinę w ogromnym kataklizmie i dlatego rozumieją się praktycznie bez słów. Caldera jak i Eden starają się żyć normalnie, jednak nie potrafią o sobie zapomnieć. Pewnego dnia ścieżki ich przeznaczenia znowu się połączą.

Kontynuacja cyklu A Sign of Love nie zawiodła mnie i przeczytałem ją z ciekawością. Wątki fabularne zostały ciekawie skonstruowane, a losy bohaterów nadal potrafią zaskakiwać. Fabuła nieco zwalnia, lecz nie na tyle, aby lektura się dłużyła. Bohaterowie dojrzewają na naszych oczach i możemy zaobserwować ich przemianę wewnętrzną. Świat wykreowany przez autorkę jest bogaty i barwny, potrafiący zaciekawić od pierwszej do ostatniej strony. Romans rozgrywający się tym razem w miejskich realiach również mi się spodobał, i nie nudziłem się ani przez moment. Z pewnością jeszcze nie raz sięgnę po książki z pod pióra Mii Sheridan.

Powieść pełna jest skomplikowanych relacji, burzliwych przygód i niespodziewanych rozwiązań fabularnych. Losy Edena i Caldery zaciekawiły mnie i czytałem o nich z wypiekami na twarzy. Autorka posługuje się lekkim i barwnym piórem, dzięki czemu lektura to prawdziwa przyjemność. Książka Mii Sheridan jak najbardziej jest godna uwagi, w szczególności dla miłośników historii obyczajowych i romansów. Nie powinniście poczuć się zawiedzeni.

http://fantasy-bestiarium.blogspot.com/2016/09/eden-nowy-poczatek-mia-sheridan.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-09-2016 o godz 15:33 przez: Miasto Książek
Eden musi na nowo odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Wszystko w to co wierzyła było kłamstwem, wszyscy których kochała zginęli, a ona teraz jest sama w świecie, którego kompletnie nie zna. Z opresji ratuje ją Feliks, który zapewnia jej dom, schronienie i uczy jak żyją ludzie we współczesnym normalnym świecie. Trzy lata później dzieje się coś, co zmieni życie Eden ponownie, a właściwie on...

Nie mogłam doczekać się przeczytania kontynuacji tej dylogii, bo przecież Calder zakończył się w taki momencie, że ... Także naprawdę cieszę się, że miałam możliwość poznania dalszych losów bohaterów. Tylko czy była równie dobra co pierwsza część?

Powiem szczerze, że Calder. Narodziny odwagi zauroczyły mnie swoją innością, poglądami i wykreowanym światem. Tutaj już tego nie ma, wracamy do szarej rzeczywistości, wrednych i wścibskich dziennikarzy, którzy żerują na ofiarach. Przez to historia na tym ciut traci, ale rozumiem zabieg autorki. Dodatkowo czasami miałam wrażenie jakby autorka celowo przedłużała niektóre wątki, by książka była dłuższa. Naprawdę to co Pani Sheridan chciała przekazać, spokojnie dałaby radę w 200 stronach. Do tego zdecydowanie większa ilość scen erotycznych, mimo że nie były wulgarne to i tak było ich troszkę za dużo.

No ale żeby tak aby nie narzekać to powiem Wam, że to naprawdę dobra i po przemyśleniu uważam, że potrzebna kontynuacja, która zamknęła historię raz na dobre. Tutaj dowiadujemy się co, po co i dlaczego stało się tak, a nie inaczej. Poznajemy ludzi związanych z Akadią. Poznajemy lepiej kilku bohaterów i z całych sił chcemy aby wszystko dobrze się ułożyło.

Postaci nie będę Wam opisywać, bo i bym Wam zaspojlerowała, a co do postaci o których mogę mówić to nie zmieniłam o nich zdania i nadal ich uwielbiam i bardzo ciesze się, ze skończyli tak, a nie inaczej. Oczywiście nie skończyło się bez niespodzianek, ale dziwnie by było gdyby takie się nie pojawiły.

Dlatego jeżeli czytaliście Caldera to koniecznie sięgnijcie po Eden i to koniecznie. No a jeżeli ktoś jeszcze jakimś cudem nie czytał Caldera to nie wiem co on tu jeszcze robi?! Wiem, ze nie każdy lubi romanse, ale czasami jest ten moment kiedy i taka jest potrzebna, a Calder to naprawdę strzał w dziesiątki, zwłaszcza z nawiązaniami do starożytnej Grecji :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
14-07-2016 o godz 12:21 przez: Anna Zborowska
,,Eden. Nowy początek” to kontynuacja serii ,,A Sign of Love” bestsellerowej autorki Mii Sheridan. Opowiada o wydarzeniach mających miejsce trzy lata od czasu tragedii w Akadii, podczas której zginęli wszyscy członkowie sekty. Główni bohaterowie, nieświadomi tego, że ich druga połówka przeżyła katastrofę, skupili na budowaniu normalnej codzienności. Calder został uznanym artystą, wynajął mieszkanie i znalazł dziewczynę, która go pokochała. Z kolei Eden została przygarnięta przez bogatego przedsiębiorcę, który zapewnił jej dach nad głową w zamian za to, by uczyła jego córkę gry na fortepianie.

Zbieg okoliczności sprawia, że ścieżki dawnych zakochanych znów się zbiegają, a uczucia odżywają ze zdwojoną siłą. Czy teraz, w nowym normalnym świecie, Calder i Eden wreszcie będą razem?

Druga część romantycznej historii nie zawiodła moich oczekiwań. Tym razem fabuła zwalnia, nie ma galopu myśli i wydarzeń, towarzyszącego czytelnikowi chociażby pod koniec ,,Narodzin odwagi”. Bohaterowie są starsi, bardziej doświadczeni, a romans rozgrywa się w miejskiej scenerii. Współczesny świat, wraz z nowinkami technologicznymi i zaawansowanymi urządzeniami, jest początkowo obcy dla trójki młodych ludzi, którzy całe życie wychowywali się z dala od cywilizacji. Szybko jednak przystosowują się do nowych warunków. Tym razem nie ma bezustannego napięcia, nastroju tajemnicy ani widma szaleństwa czającego się w każdym z domów – bohaterowie poruszają się po obszarach znanych każdemu z nas: po ulicach, sklepach, centrach handlowych.

Miłość Eden i Caldera, ich skomplikowana relacja, przygody i perypetie – oczarowują i wciąż ciekawią. Autorka w sposób bezpośredni i wrażliwy przybliża odbiorcy trudne chwile, wykazując przy tym wiele zrozumienia dla swoich bohaterów. Chociaż postacie nie stanowią wyjątkowych indywidualności, każda z nich posiada charakterystyczne cechy, które je identyfikują.

Powieść Mii Sheridan jest książką przyjemną w odbiorze, nieskomplikowaną pod względem warsztatowym, jednak zapewniającą czytelnikowi uczciwą rozrywkę. Poleciłabym ją przede wszystkim wielbicielom romansów i historii obyczajowych. Z pewnością nie będą zawiedzeni.

literanna.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
19-08-2016 o godz 09:54 przez: Kamila Orłowska
Kontynuacja Caldera, czyli „Eden. Nowy początek” jest tak samo emocjonująca jak pierwsza część.

Miłość, smutek, radość, tęsknota, marzenia, ból….to wszystko i jeszcze więcej towarzyszy nam przez kolejne 300 stron.
Niezwykle wzruszająca i przepełniona miłością historia porywa nas na nowo, by towarzyszyć w dalszych losach naszych zakochanych. Jednak po wielkiej tragedii jaka miała miejsce w Akadii nic już nie jest takie samo. Eden myśli, że Calder nie przeżył…a Calder cierpi z powodu braku ukochanej… Nic o sobie nie wiedzą, czy przetrwają w tęsknocie? Muszą zmierzyć się z przeszłością, która nawiedza ich nawet we snach.

I tak mijają 3 lata. Eden mieszka u pewnego właściciela salonu jubilerskiego i udziela lekcji gry na pianinie, jak się tam znalazła?
Calder jest zdruzgotany, nie potrafi poradzić sobie z utratą Eden, na szczęście jest z nim Xander.

W tej części Calder ponownie pokazuje jak wspaniałym jest człowiekiem, pozostaje nam tylko bardziej go pokochać.

Czy nasi zakochani odnajdą się w nowym świecie, czy będzie dane im znów być razem?

Koniecznie musicie się dowiedzieć!
W tej części nie tylko miłość będzie najważniejsza. Eden odnajdzie swą rodzinę, dowie się całej prawdy. Ale czy Calder pozna swoje prawdziwe nazwisko? Czy odkryją tożsamość Hectora? Czekają nas sekrety, śledztwa i wiele emocji! Jeden związek się rozpadnie po to by wcześniejszy narodził się na nowo…ale czy jest szansa by było jak kiedyś?

Jeszcze zdradzę, że pojawia się pewien malarz – Storm, który maluje tajemnicze źródełko, Eden musi dowiedzieć się kim jest tajemniczy Storm, ale czy będzie zachwycona?

Akcja w tej części skupia się głównie na tym jak Calder, Eden i Xander uczą się żyć we współczesnym świecie. Muszą wszystko poznać, poradzić sobie z problemami i jakoś ustatkować. Oczywiście nie zawsze będzie kolorowo. Jednak ich życie mimo wszystko może być całkiem normalne...gdyby nie paparazzi.

Jeżeli chodzi o zakończenie to jak najbardziej jest ono satysfakcjonujące, jednak sami musicie się przekonać co stanie się z Eden i Calderem. Niesamowita histora, która porwie Was od pierwszych stron.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-07-2016 o godz 12:13 przez: dobrerecenzje.pl
Tak wyczekiwany przeze mnie drugi tom przygód Caldera i Eden w końcu jest!
Opowieść o Calderze i o Eden urzekła mnie już w pierwszym tomie. Tamta część skończyła się tak, że tych dwoje nieświadomie się rozdzieliło. Po wielkiej powodzi każde z nich myślało, że to drugie nie żyje. Teraz w drugim tomie przenosimy się właśnie do ich życia, kiedy to myślą, że zostali sami bez miłości swojego życia.
Eden udziela lekcji gry na fortepianie, trafiła na dobrych ludzi, którzy pomogli jej kiedy tego najbardziej potrzebowała. Odnajduje później swoją biologiczną matkę, lecz cały czas rozmyśla o Calderze i niesamowicie za nim tęskni.
Calder natomiast na samym początku jest w zatrważającym stanie, Xander nieustannie się o niego martwi i boi się, że ten może sobie coś złego zrobić. Po pewnym czasie udaje się Calderowi wrócić do zwykłego życia, zaczyna malować i z biegiem czasu staje się wielkim znanym malarzem.
Tak właśnie Eden odnajdzie Caldera – dowie się o jego wystawie prac. Ale jest jeden i zasadniczy problem. Calder ma dziewczynę…..
Co będzie z miłością tych dwoje? Czy zostaną tylko przyjaciółmi?
Mnie ta opowieść porwała na cały weekend. Nic innego nie robiłam, tylko czytałam i nie mogłam się nie dowiedzieć co będzie dalej i jak dalej ułożą się losy naszych bohaterów. Ogromnie spodobała mi się opowieść o Calderze i Eden, jestem i pozostanę ich wielką fanką. Zazwyczaj do romansów podchodzę z pewną rezerwą, lecz tutaj dałam się całkowicie porwać w wir historii.
Druga część jest o wiele krótsza niż pierwsza. Zawiera 311 stron, a przeczytacie ją z zawrotną prędkością wiedzeni rozterkami głównych bohaterów, ich problemami a także przeszkodami, które staną na drodze do ich wspaniałej miłości.
Ogromnie polecam – jeżeli jeszcze nie czytałyście pierwszej części, to musicie tę zaległość odrobić jak najszybciej!
Moja ocena: 10/10
Polecamy, zespół dobrerecenzje.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-09-2016 o godz 11:56 przez: Sol
Kończąc część pierwszą pt. "Calder. Narodziny odwagi" wiedziałam, że muszę poznać ciąg dalszy tej historii. Zwłaszcza, że autorka przedstawiła takie, a nie inne zakończenie. Pozostawiła wiele niedopowiedzeń, na których rozwój czekałam przebierając nogami. Dosłownie! Bardzo lubię książki Sheridan, a historie w nich zawarte są naprawdę godne uwagi.

Eden i Calder to nietypowa para... Ich powoli dojrzewające uczucie było jednym, co urzekło mnie najbardziej. Autorka pozwoliła czytelnikowi poznać postaci i przyglądać się rosnącemu pomiędzy nimi uczuciu, przez co było ono bardziej realne, bo i w życiu nic nie dzieje się na wariata. Oczywiście jeśli chodzi o uczucia i relacje międzyludzkie.

"Eden. Nowy początek" przeczytałam w jeden wieczór, co nie jest dziwne, biorąc pod uwagę lekki i przyjemny język, jakim posługuje się Sheridan. Poprzedni tom czytałam dłużej, bo czasami bywał monotonny, niemniej i tak miło go wspominam. Część druga historii Caldera i Eden jest zupełnie inna, bardziej powiedziałabym - dojrzała, bo i postaci przez ten upływ czasu, jaki nastąpił od tego, co miało miejsce w Akadii dojrzały. Jednak również przez to, co ich spotkało w tamtym miejscu i w zupełnie nowym świecie. Wszystkie te wydarzenia ich zmieniły i mam wrażenie, że wyszło im to na dobre. "Calder. Narodziny odwagi", to ta spokojniejsza, bardziej urocza, a może nawet i niewinna część tej historii. Natomiast "Eden. Nowy początek", to ta bardziej porywająca część, pełna namiętności. Obie lubię, więc nie będę robiła selekcji: lepsza: gorsza.

Mia Sheridan pisze książki kierowane do kobiet i to właśnie im polecam zarówno pierwszą, jak i drugą część historii Eden i Caldera.

sol-shadowhunter.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
16-11-2016 o godz 22:09 przez: Corvus Lupus
Piękna jak kwiat... silna jak chwast.




Tym razem książka nie zapowiadała się tak pięknie i kolorowo jak jej poprzednia część, Eden zostaje rzucona na głęboką wodę i teraz tylko od niej zależy jak potoczą się jej dalsze losy. Ciągnięta w głąb książki przez czystą ciekawość dotarłam do momentu, w którym mnie trochę zatkało, musiałam odłożyć książkę i odczekać parę dni zanim ją wznowię, gdy to już zrobiłam z nowym zapałem dorwałam się do tej powieści. Cóż mogę o niej rzec na pewno nie podobała mi się tak bardzo jak pierwsza część, ale to tylko ze względu na zagmatwane wątki, niemniej jednak dalej mnie fascynowała, uwielbiam takie książki, w których bohaterowie nie tylko zajmują się sobą i swoimi potrzebami, ale też odkrywają siebie. Tak dużo wydarzyło się w tak króciutkiej książce, że to aż niemożliwe, jednak gdyby nie to, to tak naprawdę niewiele byśmy mogli wynieść z tej książki, a ma ona dość spory przekaz, który nie zawsze może zostać zauważony, ja go zauważyłam i uważam, że jest taki życiowy tyle, iż my nie jesteśmy po tym mili. Jak mawiał Calder i jak brzmi cytat na początku postu, siła Eden była niezwykła, sądzę, że nie każdy, a może nawet żadne z nas nie byłoby się w stanie podnieść po tak bolesnym upadku, podziwiam ją za to, z całego serca. Muszę przyznać, że nie takiego zakończenia się spodziewałam, niemniej jednak było zadowalające. Dziś dość krótka recenzja, bo nie jestem w stanie napisać więcej i nie zdradzać jak to się wszystko potoczyło. ponieważ nie sposób to pominąć, więc na tym skończę, może Mia jeszcze napisze coś związanego z Eden i Calderem, bo muszę przyznać,że uwielbiam tą dwójkę.


Pozdrawiam Sara <3
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
01-10-2016 o godz 09:09 przez: Martha Oakiss
W książce Calder poznaliśmy tytułowego Caldera, chłopaka należącego do religijnej sekty, oraz niewinną Eden, której imię stało się tytułem kontynuacji, a zarazem zakończeniem dylogii, o której tu mowa.


Pierwsze, co zauważyłam w Eden, to pewna odmiana związana ze zmianą miejsca akcji. Książka nieco utraciła na swej wyjątkowości, ponieważ przeniosła się do zwyczajnych, współczesnych czasów i miejsc znanych nam z codzienności. Wciąż kontynuujemy sprawy i problemy z Caldera, jednak staje się to niejako zwyczajne i naturalne - to coś, co można zobaczyć w większości powieści z tego gatunku. Ta część wydała mi się również trochę bardziej przesłodzona i płytsza. Sceny erotyczne w pierwszym tomie były bardziej uzasadnione, tymczasem tutaj pojawiały się zbyt często i bez większego sensu. Dodatkowo wszystko, co obserwowaliśmy w dylogii, dążyło do zakończenia, które po prostu wydarzyło się zbyt szybko.

To, co należy do plusów, to umiejętność Mii Sheridan do dawania nam złudnych nadzei. Jej książki mogłyby cudownie zakończyć się w kilku momentach, tym czasem ona za każdym razem wyciąga z rękawa kolejnego asa, za każdym razem wrzuca bohaterów w kolejne błoto. Kiedy wydaje nam się, że nadchodzi happy end, ona buduje kolejny mur, z którym muszą się zmierzyć główne postaci. Postaci, które wycierpiały się już swoje przez poprzednie rozdziały.

Eden jest koniecznym zakończeniem serii, ale, mam wrażenie, stworzonym nieco na siłę. Zamyka wszystkie wątki, jednak nie jest tak zaskakująco dobry, jakim okazał się Calder. Nie zmienia to jednak faktu, że Mia Sheridan stała się jedną z moich ulubionych autorek literatury New adult.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
30-01-2017 o godz 14:16 przez: Domi czyta
Bardzo udana według mnie kontynuacja książki "Calder. Narodziny odwagi", w której towarzyszymy bohaterom już poza ramami sekty Akadia. Ponownie Mia Sheridan wykreowała absorbującą historię, pełną pięknie opisanych uczuć oraz elektryzujących scen miłosnych. Początkowo obserwujemy poczynania Eden, która przekonana o stracie Caldera, próbuje ułożyć sobie życie na nowo. Dzięki temu, że trafia na dobrych ludzi, a nawet odnajduje swoją matkę, udaje jej się przynajmniej częściowo uporać z podwójną żałobą i złymi wspomnieniami. Z kolei Calder, który cudem uszedł z życiem z ogarniętej chaosem Akadii, może liczyć wyłącznie na swojego przyjaciela Xsandra, próbującego usilnie podtrzymywać Caldera na duchu. Młody mężczyzna jest bowiem załamany swoją bezsilnością w obliczu tragedii, jaka się wydarzyła, a zwłaszcza tym, że nie uratował Eden. Mijają trzy lata i los ponownie splata ścieżki Eden i Caldera, którzy wprawdzie cały ten czas spędzili osobno, ale paradoksalnie niesamowicie blisko siebie. Bardzo szybko udaje im się nadrobić chwile rozłąki, przy czym oboje oglądają się za siebie w obawie przed zemstą ze strony ocalałych z Akadii i wysokich rangą osób. Ponadto Calder nadal poszukuje swoich korzeni, licząc na to, że być może ktoś rozpozna w nim zaginione przed laty dziecko. Nie jest jednak przygotowany na to, czego przypadkiem dowie się o swojej przeszłości… Powieść czyta się jednym tchem i mówiąc szczerze, żałuję, że to już koniec. Urzekła mnie niezłomność dwójki młodych ludzi, którzy mimo piekła, jakie przeszli, potrafili pozostać kochającymi, pełnymi ciepła ludźmi. Bardzo polecam, na rozgrzanie umysłu i serca :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-07-2016 o godz 19:24 przez: barwinka
Wydarzenia poprzedniego tomu, szczególnie te zamykające książkę sprawiły, że byłam rozemocjonowana. Miałam nadzieję, że również tutaj będę miała okazję doświadczyć wielu zmiennych uczuć. Tymczasem Eden pozwala na większe wyciszenie. Początkowe wydarzenia wzbudzają emocje, w tej książce również wiele się dzieje, ale dużo miejsca autora poświęca uczuciom, emocjom, rozmyślaniom bohaterów, a także ich rozmowom. Odkrywa również przed czytelnikiem niektóre tajemnice i zagadki, które pojawiły się po przeczytaniu Caldera. Kim byli rodzice Eden i Caldera, czy na pewno nie żyją, kim był sam Hector i co go skłoniło do takiego postępowania, tego wszystkiego dowiecie się z tej książki.

Duże znaczenie mają relacje Caldera i Eden. Ich miłość dojrzewa, musi zmierzyć się z nowymi problemami, z przeszkodami świata, tego prawdziwego, gdzie ludzie nie liczą się z uczuciami innych. Pokonanie problemów psychicznych i fizycznych, trudne wybory, walka o miłość. Uczucie, które łączy dwójkę bohaterów jest niezwykle silne, a jednocześnie jest bardzo istotne w ich życiu. Szalenie romantyczne i niewinne, mimo całej swojej cielesności.

Książka odpowiada na tak wiele pytań, prostuje bardzo dużo niewiadomych i pięknie zamyka tę niezwykłą historię. Warto poznać dalsze losy bohaterów, poznać odpowiedzi, odkryć piękno prawdziwej miłości. "Eden" sama jest niekompletna, "Calder" również zostawia wiele niewiadomych, dopiero razem te tomy, tak samo jak bohaterowie, tworzą piękną całość. Sprawdźcie, czy również Was poruszy ta historia.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-09-2016 o godz 09:19 przez: Angelika
Z twórczością Mia Sheridan miałam już okazję zapoznać się, gdy czytałam Żądło namiętności i Narodziny odwagi. Książki tej autorki są zawsze przepełnione prawdziwą miłością i strachem, który nie daje rozwijać się miłości.Tym razem autorka zaskakuję nas zupełnie innymi emocjami.
Życie dwóch bohaterów Caldera i Eden zmienia się diametralnie,po tym, jak mieszkańców Arkadii dopadła powódź. Oboje myślą,że stracili swoje drugie połówki już na zawsze.Jednak każde z nich musi walczyć o swoje życie.
Piękna Eden dostaje szanse na nowe życie od starszego mężczyzny,który jest właścicielem sklepu jubilerskiego. Jedyną rzeczą, jaką Eden potrafi to granie na fortepianie, zostaję więc w domu jubilera i uczy jego wnuczkę grać na instrumencie. Mężczyzna o imieniu Xander wspiera dziewczynie ,by odnalazła się w innej rzeczywistości. Eden na domiar złego z listu dowiaduje się o swoim prawdziwym pochodzeniu.
Prawdziwy los pokazuje,że miłość nie zna odległości i czasu.Calder i Eden po długim czasie znowu się widzą.Jak potoczą się dalsze losy bohaterów?Czy mijający czas jest w stanie wszystko zniszczyć?
Eden.Nowy początek to powieść o tym,to przepiękna historia dwojga młodych ludzi, którzy pragną być z sobą pomimo przeciwności losu.Autorka ukazuje siłę miłości,to jak dwójka ludzi nie potrafi żyć bez siebie.Mia Sheridan w powieści ukazuję wachlarz wielu pięknych uczuć.Autorka w ciekawy sposób potrafi zaskoczyć czytelnika.Eden. Nowy początek to pełna uczuć i pragnień książka . Serdecznie polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-07-2016 o godz 14:20 przez: www.lottaczyta.blox.pl
"Eden. Nowy początek" to drugie i niestety ostatnie spotkanie z Eden oraz Calderem. Spotkanie pełne emocji. Od pierwszej części mineły 3 lata. 3 lata, przez które bohaterowie byli pewni, że to drugie umarło. 3 lata samotności. Eden pod opieką jubilera oraz jego gosposi stawała się kobietą. W ukryciu prowadziła również śledztwo dotyczące Hectora. W tym samym czasie Calder powrócił do malowania. Wszystko dzięki Xanderowi. Gdy Eden odnajduje matkę, odnajduje również kuzynkę. Właśnie dzięki temu idzie na wystawe pewnego artysty. To co tam widzi sprawia, że wie kim on jest. Jeszcze go nie widziała, jednak te obrazy. Tak to Calder! On żyje! W tym momencie powinien być już koniec opowieści. Happy end. Jednak nie. Teraz wszystko komplikuje się jeszcze bardziej. Kochankowie muszą na nowo się siebie nauczyć. Na nowo odszukać wspólną drogę. Czy sama miłość wystarczy? Życie nie jest usłane różami.

"Calder. Narodziny odwagi" pozostawił wiele pytań, na które stopniowo odpowiada "Eden. Nowy początek." Czytelnik nie zostaje z pytaniami bez odpowiedzi. Wszystko zostaje wyjaśnione.

Książka mnie nie zawiodła. Po raz kolejny Mia Sheridan wywołała we mnie miliard uczuć. Był smutek, wściekłość, radość. Wszystko.



Moja ocena: ******

Skala ocen: * nie polecam ** nie moja bajka *** daje radę **** dobra ***** bardzo dobra ****** lotta poleca

www.lottaczyta.blox.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
03-12-2016 o godz 20:15 przez: Jabłuszkooo
Ta część moim zdaniem jest dużo lepsza od poprzedniej. Czułam w niej więcej emocji. Główni bohaterowie też jakby dawali się lepiej poznać, bo przecież w bólu i cierpieniu najlepiej dostrzec wnętrze człowieka (nawet tego z książki). Losy bohaterów możemy śledzić z obu stron, co pozwala dobrze zrozumieć każdego z nich i utożsamić się z ich bólem, żalem i poczuciem straty czy rosnącej nadziei na lepsze jutro. Muszę jednak przyznać, że czytało mi się tą książkę trochę długo. Nie jest to z spowodowane czasem, lecz porządną amunicją zapełniającą każdą kartkę tej książki. Serio. Tak dużo się działo, że musiałam przetrawiać pomału każdy rozdział oddechem i przyswajać nadmiar informacji. Mimo wszystko byłam zadowolona takim obrotem sprawy, ponieważ nie mogłam się od niej oderwać.

Fragment tego tekstu pochodzi z mojego bloga, po ciąg dalszy zapraszam tutaj:
http://jabluszkooo.blogspot.com/2016/12/60-mia-sheridan-eden-nowy-poczatek.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji