5/5
18-02-2018 o godz 12:31 przez: _obsessionwithbooks_
Lane trafia do sanatorium zajmującym się leczeniem groźnej odmiany gruźlicy. Dotychczasowy prymus szkoły swoje plany zdobycia jak największej ilości punktów z egzaminów końcowych oraz dostania się na najlepsze studia musi zamienić na walkę z ciężką chorobą, która nie pozwala mu na prowadzenie wcześniejszego trybu życia. W przeciwieństwie do niego Sadie wydaje się traktować ośrodek lecznicy jak własny dom. Razem z paczką przyjaciół łamią wszelkie obowiązujące ich zasady, nie spiesząc się na powrót do dawnej rzeczywistości. Dzięki dziewczynie Lane szybciej przystosuje się do nowych warunków, a każde z nich wyniesie z tej znajomości coś więcej, niż tylko walkę z chorobą. Narracja prowadzona z perspektywy Lane'a i Sadie pomaga jeszcze bardziej wczuć się w rozgrywające się wydarzenia. Sam motyw przedstawienia ośrodku leczniczego jako miejsca pobytu nastolatków był od samego początku bardzo interesujący. Obserwujemy zmagania młodzieży z ciężką chorobą, przez którą zostali odcięci od prawdziwego świata, ich zajęcia, harmonogram dnia, a przede wszystkim przyspieszony proces dorastania, jaki byli zmuszeni przejść. Z twórczością Schneider spotkałam się przy okazji czytania ,,Początku Wszystkiego'', więc zdążyłam już poznać lekkość jej pióra i łatwość, z jaką możemy wdrożyć się w daną historię. Aczkolwiek mam wrażenie, iż w przypadku tej książki zadanie zostało jeszcze bardziej uproszczone. Już od pierwszej strony możemy dostrzec, że śmigamy po kolejnych kartach powieści w zawrotnym tempie. Tak naprawdę w moim odczuciu książka została w całości bardzo precyzyjnie napisana. Bohaterowie oraz ich dialogi wypadli autentycznie, fabuła z każdą kolejną stroną stawała się coraz bardziej interesująca, nie wyłapałam żadnych błędów lub niedopatrzeń. Nie jestem w stanie znaleźć w tej lekturze niczego, co mogłabym choć troszkę skrytykować. A o czym tak naprawdę jest ,,Dzień Ostatnich Szans''? Jestem jeszcze świeżo po lekturze i nie do końca uporządkowałam sobie wszystkie myśli krążące w mojej głowie. Mogę Wam jednak powiedzieć, że "Dzień Ostatnich Szans" to opowieść, która ma na celu uświadomić nam, jak ważne jest skupienie się na tym, co dzieje się tu i teraz. Przez skrupulatne planowanie dalekiej przyszłości możemy przegapić najciekawsze momenty naszego życia. A przecież o to właśnie chodzi, by wykorzystywać w pełni swoje szanse oraz realizować marzenia, dopóki mamy na to czas i możliwości. Naprawdę warta przeczytania i jak najbardziej godna polecenia książka, po którą koniecznie sięgnijcie. Z pewnością wyniesiecie z niej więcej, niż się spodziewacie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
22-02-2018 o godz 19:24 przez: wallsend11
,,Jest różnica między umieraniem a byciem martwym. Wszyscy umieramy. Niektórzy umierają przez dziewięćdziesiąt lat, inni przez dziewiętnaście. Ale każdego ranka każdy człowiek na świecie jest jeden dzień bliżej śmierci. Każdy. Więc życie i umieranie to tak naprawdę tylko różne sposoby nazywania tego samego, jeśli się dobrze nad tym zastanowić." Lane to siedemnastolatek, na pozór nie różniący się niczym od rówieśników. Pośród jego ambitnych planów na przyszłość z pewnością nie znalazła się gruźlica. Pomimo zdiagnozowania ciężkiej choroby, siedemnastolatek stara się żyć tak jak zawsze, aż do momentu znalezienia się w ośrodku dla chorych w Latham. Chłopak traktuje pobyt w Latham House prawie jak więzienie. Tylko znajomość z Sadie pomoże mu szybciej odnaleźć się w nowym świecie przepełnionym umieraniem. Walka o przeżycie każdego kolejnego dnia nigdy nie była taka trudna. ,,Opłakujemy przyszłość, bo to łatwiejsze niż przyznanie, że jesteśmy nieszczęśliwi w teraźniejszości." Długo zwlekałam z napisaniem recenzji ,,Dnia ostatnich szans". Chciałam na spokojnie przemyśleć historię, którą przeczytałam. Muszę przyznać, że książka w bardzo dobry sposób porusza temat choroby i radzenia sobie z nią. Pokazuje bardzo ważne przesłanie, że powinniśmy się cieszyć z każdego dnia i starać się go jak najlepiej wykorzystać. Zarówno Lane, jak i Sadie zostali wykreowani w taki sposób, że nie dało się ich nie lubić. Nie mam nic do zarzucenia stylowi w jakim Robyn Schneider napisała ,,Dzień ostatnich szans". Powieść czytało się bardzo szybko i przyjemnie. Pomimo tego książka dostała ode mnie dosyć niską ocenę. Historia do złudzenia może przypominać jedną ze znanych pozycji Johna Greena. Autorka opisała losy bohaterów w bardzo szablonowy sposób. Podczas czytania wydawało mi się, że zapoznałam się wcześniej z czymś w ten deseń. Już po kilku pierwszych rozdziałach nie było ciężko domyślić się zakończenia. ,,Widzisz, na tym polega sekret dobrego życia. Musisz się postarać, żeby nazbierać jak najwięcej dni, do których będziesz chciał potem wracać." Uważam, że książka może spodobać się fanom młodzieżówek. Może nie jest to powieść ,,wysokich lotów", ale widać w niej wyraźnie nakreślony morał, co z pewnością czyni ją wartą przeczytania. Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Moondrive! Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://blogksiazkoholiczki.blogspot.com/ , na którego serdecznie zapraszam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-02-2018 o godz 12:08 przez: kogellmogell
Nazwisko Robyn Schneider możecie już kojarzyć dzięki książce "Początek wszystkiego", która w ubiegłym roku cieszyła się dość dużą popularnością na naszym bookstagramie. Na mnie poprzednia powieść autorki nie zrobiła oszałamiającego wrażenia i szczerze mówiąc już nawet nie pamiętam jak ta historia się zakończyła. Do książki "Dzień ostatnich szans" podeszłam z niewielką dozą niepewności, ale już wiem, że tę opowieść będę pamiętać zdecydowanie dłużej.  Latham House to sanatorium przeciwgruźlicze w górach, otoczone żeliwnym ogrodzeniem i hektarami lasu. Odizolowani od społeczności, przebywają tutaj nastolatkowie cierpiący na hipergruźlicę. W ośrodku mieszka 150 chorych, ale spośród nich najbardziej wyróżnia się wyjątkowa grupa czwórki przyjaciół. Sadie, Nick, Marina i Charlie, to właśnie oni na przekór wyniszczającej chorobie beztrosko chwytają każdy dzień. Gdy pewnego dnia do sanatorium trafia bardzo ambitny i "dobry w byciu dobrym" Lane, dopiero tutaj odnajduje swoją bezpieczną przystań i zaczyna żyć. Dzięki nietypowej grupie artystów zmieniają się jego priorytety i chłopak chociaż przez kilka tygodni czuje, że w końcu jest szczęśliwy. Niestety hipergruźlica nadal istnieje i nie pozwoli każdemu z nich wyjść z tego cało i wrócić bezpiecznie do domu. Oczywiście nie istnieje coś takiego jak hipergruźlica, ani taki ośrodek jak Latham. Autorka na koniec książki szczegółowo wyjaśnia nam, skąd się wziął pomysł właśnie na taką historię. Jednak w tej powieści to nie choroba gra pierwsze skrzypce, tylko sposób w jaki wpływa ona na zarażonych i osoby w ich najbliższym otoczeniu. Każdy w przypadku śmiertelnego schorzenia zmuszony jest przewartościować swoje życie, bo tak naprawdę nie wie która z jego chwil może być tą ostatnią. Mimo, że opowieść ta została napisana bardzo lekkim piórem, to w rzeczywistości porusza temat, który wcale do takich nie należy. Jestem osobą bardzo wrażliwą, która wszystko przeżywa i bierze do siebie, więc możecie się domyślać, że skończyłam ją czytać cała zapłakana. Czułam się przygnębiona, ale też zaczęłam zadawać sobie pytanie, czy aby na pewno korzystam ze wszystkich szans jakie oferuje mi życie? Nie jestem chora, ale też zdaję sobie sprawę, że nie żyję pełnią życia tak jak powinnam... Teraz prośba do Was - przeczytajcie tę książkę i nie przegapcie swojej szansy!    "Szanse nie są wieczne i nawet cuda mają datę ważności." 
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
27-02-2018 o godz 13:51 przez: Agnieszka Piwowarska
"Zdradzę Ci sekret. Jest różnica pomiędzy umieraniem, a byciem martwym. Wszyscy umieramy. Niektórzy umierają przez dziewięćdziesiąt lat, inni przez dziewiętnaście. Ale każdego ranka każdy człowiek na świecie jest jeden dzień bliżej śmierci. Każdy. Więc życie i umieranie to tak naprawdę tylko różne sposoby nazywania tego samego, jeśli dobrze się nad tym zastanowić." Większość osób żyje z nadzieją, że uda im się szczęśliwie dożyć lat starości. Jednak jak wszyscy wiemy życie pisze różne scenariusze. Niespodziewany zakręt w wieku nastu lat spotkał głównych bohaterów najnowszej powieści Robyn Schneider pt. "Dzień ostatnich szans". Lane i Sadie zachorowali na lekoodporną  gruźlicę, przez co zostali wysłani do Latham House - ośrodka, w którym są pod stałą opieką lekarzy, a jednocześnie nadal chodzą do szkoły. Można by powiedzieć, że jest to swego rodzaju szkoła z internatem. Są tam trzy rodzaje uczniów/pacjentów. Pierwsi zaakceptowali swoją chorobę i za priorytet postawili sobie wrócenie do zdrowia. Drugim przewodzi Sadie, która w pełni świadoma swojej choroby i jednocześnie na przekór niej stara się żyć pełnią życia. Trzecim zaś jest Lane, który zachowuje się jakby nie był chory, a pobyt w Latham House traktuje jak przymusowe wakacje, które odciągają go od dostania się na wymarzony uniwersytet. Dopiero kiedy Sadie i Lane poznają się lepiej, uświadamiają sobie sytuację w jakiej się znaleźli. Priorytety się zmieniają, a dotychczas podejmowane decyzje są poddawane w wątpliwość. Wszystkie niewykorzystane okazje wracają ze zdwojoną siłą i przypominają im, że gruźlica, na którą chorują, a która jest lekoodporna każdego dnia może odebrać im szansę na zmianę stylu życia. "Dzień ostatnich szans" nie jest typową książka dla nastolatków. Powieść ta zmusza do refleksji nad tym, czy obrane przez nas cele i styl życia sprawiają, że jesteśmy szczęśliwi. Czy żyjemy i cieszymy się życiem? Czy może tylko egzystujemy w oczekiwaniu aż nasze życie stanie się lepsze, jak po użyciu magicznej różdżki spełniającej życzenia? Robyn Schneider udało się stworzyć książkę, która mimo ciężkiej tematyki jest lekką lekturą. Powieść ta zarówno wzrusza jak i rozśmiesza. Mimo, że nie do końca rozumiem niektóre z decyzji podejmowanych przez głównych bohaterów, to uważam, iż ważniejsze jest przesłanie jakie niesie ze sobą ta książka - doceniajmy życie i nie traćmy szans jakie stawia przed nami 😊
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-02-2018 o godz 13:44 przez: Klaudia Mordarska
Kilka miesięcy temu miałam okazję czytać inną książkę tej autorki – Początek wszystkiego, który okazał się bardzo przyjemną lekturą. Zachęcona pozytywnymi odczuciami, z wielką chęcią zabrałam się za Dzień ostatnich szans. Czytając opis wydawcy, przeczuwałam że będzie to coś w stylu książek Johna Greena. I już na samym początku mogę stwierdzić, że to taka słodko-gorzka młodzieżówka, której klimat bardzo mi się udzielił. Pochłaniałam kolejne rozdziały na przemian śmiejąc się i wpadając w swego rodzaju melancholię. Bohaterowie zostali bardzo dobrze wykreowani. Oryginalni, sympatyczni i posiadający bardzo specyficzne poczucie humoru. I jednocześnie zmagający się z nieuleczalną chorobą, która drastycznie zawężała ich możliwości. Od pierwszej chwili polubiłam Lane'a. Był jednym z tych ambitnych nastolatków, którzy skupiali się wyłącznie na przyszłości i uciekała mu możliwość cieszenia się chwilą. Musiał zrozumieć wiele rzeczy, żeby w końcu zacząć żyć, a nie tylko istnieć. Po części przyczyniła się do tego Sadie i jej przyjaciele: ludzie, którzy mimo wszystko starali się żyć normalnie i bez ograniczeń. Pojawił się również wątek romantyczny, który bardzo mi się spodobał. To była taka delikatna i urocza miłość, powoli pojawiająca się w sercach bohaterów. Potrafili kochać i nie dopuszczać do siebie myśli, że w jednej chwili wszystko może się zawalić. Ważna była również przyjaźń. To ona trzymała Lane'a, Sadie i ich przyjaciół przy zdrowych zmysłach. Sprawiała, że nie bali się wykorzystywać szanse, które także posiadały swój termin ważności. Zupełnie jak ich życie: kruche, ale piękne. Podsumowując, "Dzień ostatnich szans" to słodko-gorzka opowieść o zmaganiu się z nieuleczalną chorobą. Porwała mnie od pierwszych stron i muszę przyznać, że okazała się naprawdę dobra. Wiele razy wywołała uśmiech na mojej twarzy, ale potrafiła również wprawić mnie w smutny nastrój. Dała dużo do myślenia. O kruchości życia. O walce o szczęście. I w końcu o spełnianiu marzeń i wykorzystywaniu szans, jakie się nadarzają. Bo los bywa naprawdę przewrotny i nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdzie koniec. Gorąco polecam tę książkę szczególnie fanom młodzieżówek, które wnoszą coś do życia. Piękna historia.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-02-2018 o godz 14:01 przez: Joanna Aszka
To nie jest banalna historia o nastolatkach. Nie znajdziecie w niej typowych, młodzieńczych dylematów, bo bohaterowie nie należą do takich. To trudny, gorzko - słodki świat "dzisiaj" a "jutro", bo w takich kategoriach muszą żyć główni bohaterowie. To historia Lane i Sadie. Dwóch tak samo różnych, jak i podobnych do siebie nastolatków, którzy borykają się ze śmiertelną chorobą, na którą lekarstwo jest dopiero w fazie testów. On miał plan na siebie, żyjąc przyszłością, skupiał się tylko na nauce i ocenach które miały go zbliżyć do upragnionego celu. Teraźniejszość stawała się kolejnym krokiem do przeskoczenia na drodze do sukcesu. W sytuacji, w której się nagle znalazł jego plan nie miał już racji bytu, a zwykła codzienność stała się bardziej interesująca niż mu się wydawało. Ona o planach nawet nie myślała. Żyła każdym dniem, liczyło sie tylko tu i teraz z przyjaciółmi. Ośrodek, choć dla innych stanowił więzienie, dla niej okazał się domem, znalazła tutaj swoje miejsce na ziemi. "Dzień ostatnich szans" to powieść Jung adult, o dorastaniu nastolatków z ciężka chorobą w tle. Nie wiadomo czy którykolwiek z nich dożyje chwili, gdy lekarstwo będzie dla nich gotowe. Zamknięci w "Sanatorium", podejmują trud walki z chorobą, wbrew panującym regułom, żyją każdą chwilą, ciesząc się najmniejszymi drobiazgami, tak jakby jutra miało już nie być, a szanse na normalne życie więcej razy miały się już nie pojawić. Sama powieść utrzymana jest w bardzo interesującym klimacie, a nawiązania do Harrego Pottera tylko wzbogacają lekturę. Prosta, mądra i bardzo wciągająca historia. Choć stworzona na fikcji literackiej, pochłania czytelnika bardzo "na serio", a motyw przewodni skłania do refleksji nad swoim życiem, jego jakością i korzystaniem z każdej szansy jaką daje los, by cieszyć się jak Sadie wszystkimi, choćby najmniejszymi momentami swojego życia. To była naprawdę interesująca lektura! 😊💓👍📖
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
23-02-2018 o godz 12:45 przez: gosza_sz
Recenzja pochodzi z bloga goszaczyta.blogspot.com Dzień ostatnich szans" przeczytałam jednym tchem, według mnie to dobra lektura, która wciąga już od pierwszych stron. Jednak nie mogę nie wspomnieć o tym, że czytałam ją już jakiś czas temu i gdy emocje opadły, spojrzałam na tę książkę zupełnie inaczej. I to nie tak, że książka mi się nie podobała. Tylko uważam, że autorka bardzo pobieżnie przedstawiła rozgrywające się tam wydarzenia. Cała historia płynie sobie swoim powolnym rytmem i tak naprawdę nic zaskakującego się w niej nie dzieje, dlatego może czyta się tę książkę z taką przyjemnością. Autorka poprzez tą historię chce nam uświadomić, jak ważne jest wykorzystywanie każdej chwili. Jedyne co nas ogranicza to strach, który da się przezwyciężyć. Musimy zacząć żyć tu i teraz i nie brać za pewnik naszych dalekosiężnych planów, ponieważ nigdy nie wiadomo co przyniesie nam życie, czy dożyjemy kolejnego dnia, czy nasz trud i wysiłek się opłacą. Główny bohater książki właśnie tak żył i dopiero pobyt w Latham House odmienił jego stosunek do życia. Ta historia powinna być dla wszystkich przestrogą i jednocześnie cenną lekcją, którą powinniśmy wcielić w życie. Narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw: Lane i Sadie. I akurat ten zabieg, wręcz uwielbiam w książkach, ponieważ dzięki temu, lepiej możemy poznać odczucia dwójki głównych bohaterów. Autorka dobrze wykreowała bohaterów, nie mam się do czego przyczepić. ;) Polubiłam ich już od samego początku. "Dzień ostatnich szans" na pewno nie zalicza się do tych głupiutkich młodzieżówek, które robią czytelnikom wodę z mózgu. Książka przedstawia ważne wartości, którymi powinniśmy się kierować w życiu. Doceniam sposób, w jaki to autorka przedstawiła. I jeśli miałabym wybierać spośród tych dwóch książek Schneider, bez zastanowienia postawiłabym na "Dzień ostatnich szans".
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
07-03-2018 o godz 15:59 przez: literackie_serce
"Widzisz, na tym polega sekret dobrego życia. Musisz się postarać, żeby nazbierać jak najwięcej dni, do których będziesz chciał potem wracać." Lane i Sadie to dwójka nastolatków, których los niespodziewanie splótł się w w Latham House - sanatorium leczniczym, gdzie przebywają dzieciaki chore na hipergruźlice odporną na wszelkie lekarstwa. Obydwoje bardzo różnią się od siebie. Lane to najlepszy uczeń w szkole, mający określony plan na życie i wyznaczoną ścieżkę do osiągnięcia celu. Wbrew pozorom, to Latham pokazuje mu jak wiele tracił. Pod wpływem nowych znajomych zmienia się oraz zaczyna doceniać życie. Sadie, wcześniej trochę zagubiona i nieakceptowana, w sanatorium znajduje przyjaciół i wychodzi ze swojej skorupy. To właśnie w ośrodku czuje się najlepiej i cieszy każdym dniem. Tę dwójkę połączy uczucie wbrew chorobie, wbrew otaczającej ich aurze śmierci i wbrew niewiadomej przyszłości. Książka "Dzień ostatnich szans" utrzymana jest w bardzo nostalgicznym klimacie. Z każdym rozdziałem czytelnik przekonuje się o kruchości życia i - przynajmniej w moim wypadku - o szansach, które zwiały mu sprzed nosa. Autorka porusza ważny temat i skłania do refleksji i głębszych przemyśleń. Bo czym tak naprawdę jest zdrowie? Co zrobimy, jeśli go utracimy? Cała nasza przyszłość, plany, marzenia... Wszystko to straci na wartości. Co zrobimy gdy staniemy przed obliczem nieuleczalnej choroby? Warto pomyśleć przez chwile i zacząć jeszcze bardziej doceniać to, co zesłał nam los. "Dzień ostatnich szans" to młodzieżówka, która zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Nie mogę powiedzieć, że pochłonęła mnie bez reszty, ale czytało się ją bardzo przyjemnie. Na pewno jednak zostanie na długo w mojej pamięci i uważam, że warto po nią sięgnąć. Polecam! :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-02-2018 o godz 09:50 przez: Bookwormpl
Całość recenzji pod linkiem: http://bookwormpl.blogspot.com/2018/02/59-dzien-ostatnich-szans-robyn-shneider.html Akcja książki toczy się w niedalekiej przyszłości, gdzie na świecie swoje żniwo zbiera nieuleczalna choroba zakaźna zwana hipergruźlicą. Autorka w podziękowaniach wyjaśnia, że stworzyła na potrzeby fabuły tą chorobę, opierając się na aktualnych wybuchach epidemii ptasiej grypy (dawniej: hiszpanka) czy eboli. Każdy może znaleźć się właśnie w takim miejscu, bez wyjścia, ze śmiercią która zagląda przez ramię. Robyn zamyka bohaterów wraz z innymi chorymi w Latham - sanatorium dla gruźlików. Niestety Lane nie może się pogodzić ze stratą ówczesnego życia i bardzo trudno mu jest odnaleźć się w ośrodku. Sadie za to spędziła w Latham już ponad rok i jest jedną z najdłużej przebywających tam chorych. Co łączy tych oboje? Przede wszystkim chęć przeżycia swojego marnego życia w niepowtarzalny sposób. Chęć sięgnięcia po najlepsze mimo wielu problemów i przeszkód. Historia Lane'a i Sadie jest początkowo słodka i niewinna, jednak czy ich głębsza znajomość w czasach, gdzie hipergruźlica czyha na ich życie jest w stanie dać im radość i spełnienie? [...] Ta powieść wyciśnie z ciebie łzy. Ja nie chciałam płakać, ale czytelnik tak przywiązuje się do bohaterów i trzyma się kurczowo tej wizji szczęśliwego zakończenia, że nie zauważa, iż nie wszystkim dane jest dożyć do happy endu. Porównanie do "Gwiazd naszych wina" J.Greena jest jak najbardziej trafne. Obie historie wymuszają na czytelnikach, by zaczęli myśleć o swoim życiu. Czy korzystamy z niego dobrze? Czy nie marnujemy cennych chwil?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-02-2018 o godz 14:11 przez: milusiad
Książka ta opowiada o grupie nastolatków chorych na lekoodporną gruźlicę. Są oni zamknięci w ośrodku dla chorych w Latham House. Cała historia opowiedziana jest z perspektywy dwójki głównych bohaterów czyli Sadie i Lane`a. Sadie na przekór chorobie cieszy się każdym dniem. Lane to bardzo ambitny nastolatek, który ma już dokładnie ułożoną w głowie swoją przyszłość. Znajomość Sadie z Lanem zmieni chłopaka i na nowo ukształtuje jego priorytety. Chłopak zaczyna dostrzegać na czym tak naprawdę powinno polegać życie. Mimo że choroba się zaostrza, obydwoje nie dopuszczają do siebie myśli, że mogą to być ich ostatnie chwile. Książka spodobała mi się już od pierwszych stron. Czytało się ją szybko, ponieważ została napisana w sposób prosty i przyjemny. Tak poważna choroba została przełamana dawką dobrego humoru. Bardzo polubiłam też głównych bohaterów. Zostali oni bardzo dobrze wykreowani przez autorkę. Można było razem z nimi odczuć ich strach na temat przyszłości. Każdą z postaci przewijających się na kartach powieści dało się polubić na swój sposób. Podobał mi się również świat, który autorka wykreowała w ośrodku. Mamy tylko praktycznie jedno miejsce w którym dzieje się cała historia, ale absolutnie nie jest to nudne, powiedziałabym, że wręcz przeciwnie, dodaje uroku. Zakończenie tej powieści najpierw wbiło mnie w fotel, a potem przebiło moje serce. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Polecam tę książkę każdemu bez względu na wiek. Na samym końcu książki jest parę słów od autorki na temat tej książki i uważam, że też warto to przeczytać jako dopełnienie całej historii.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
18-02-2018 o godz 22:46 przez: redgirlbooks
Historia opowiedziana w tej książce przez autorkę to fikcja, ale ja miałam wrażenie, że jest prawdziwa. Robyn Schneider stworzyła niesamowitą powieść z bohaterami z krwi i kości. Powieść, która trafia do serca, wzrusza i uczy. Prawda w niej zawarta jest uniwersalna, a to znaczy, że po tę książkę powinna sięgać nie tylko młodzież, ale każdy z nas. "Dzień ostatnich szans" uczy nas, że warto docenić, każdą chwilę naszego życia, nie przeć do przodu na siłę, ale przystanąć i skupić na tym, co jest tu i teraz. Życie mamy tylko jedno - przeżyjmy je najlepiej jak możemy. Lane właśnie taki był: skupiał się na nauce, siedział w niej od rana do wieczora, aż w końcu uświadomił sobie, że tak naprawdę to nie było życie, bo nie korzystał z szans jakie otrzymywał i wiele rzeczy przegapił. Dopiero pobyt w Lathame House uświadomił mu, co tak naprawdę jest ważne. Jest to książka, która zmusza nas do zastanowienia się nad swoim życiem i samym sobą. Przeplata tu się wiele emocji: nadzieja i strach, miłość i przyjaźń, szczęście i smutek. Bohaterowie są wielowymiarowi, dopiero dojrzewają, poszukują własnego miejsca na świecie i starają się zrozumieć życie i śmierć. "Dzień ostatnich szans" to piękna książka, która wciąga od pierwszej strony. Łamie serce i wzrusza. Jak dla mnie jest jeszcze lepsza od "Początku wszystkiego". Pod względem fabuły i kreacji bohaterów. Gorąco polecam tę książkę, porusza trudne tematy, ale w lekki i przystępny sposób. Jest magiczna i na swój sposób urocza, a ja, kiedy będę miała okazję - jeszcze nie raz Wam ją polecę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
17-02-2018 o godz 09:30 przez: Oliwia
"Dzień ostatnich szans" to książka młodzieżowa, która należy do tych, które trzeba przeczytać bez względu na nasz wiek. Pokazuje radość z życia, prawdziwe szczęście mimo świadomości, że to może być już ostatnia chwila, jaką przeżyjemy w tym świecie. W tej książce nie spotkamy się ze słodką i infantylną miłością głównych bohaterów. Mamy tutaj do czynienia z twardo stąpającymi po ziemi ludźmi, którzy mimo świadomości swojej nieuleczalnej choroby i tego, że każda chwila może być ich ostatnią - próbują żyć jak normalni nastolatkowie. Nie wywyższają się, nie robią z siebie ofiar ani cwaniaków. Nie użalają się nad sobą. I właśnie to w tej książce podoba mi się najbardziej, nie ma w niej słów, że komuś jest źle. Ta młodzież po prostu chce być traktowana normalnie, jak każdy inny nastolatek, a dodatkowo w tym wszystkim oni zdają sobie doskonale sprawę z tego, że niedługo, a może nawet jutro ich życie może się skończyć. Jednak, żebyście mnie źle nie zrozumieli. Nie ma tu żadnych list typu: "co muszę zrobić przed śmiercią". Nie ma tu powtarzających się w setkach innych książek schematów. Robyn Schneider stworzyła coś cudownego, pokazując w tej ciągłej walce o swoje życie - normalność, po prostu. Ta historia jest piękna w swojej prostocie. Nie ma tu chęci ratowania świata ani tracenia dziewictwa z przypadkową osobą, bo zaraz mogę umrzeć. Tu jest normalne życie ze świadomością swojej choroby i śmierci. (cała recenzja na blogu: oliviaczyta.blogspot.com)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-02-2018 o godz 18:58 przez: Nessie
"Dzień ostatnich szans" czyta się szybko i powoli. Książka jest jednocześnie lekka i poważna. Refleksyjna. Trochę smutna. Ale przede wszystkim refleksyjna. Czasami zdarzało mi się czytać książki, w których pojawiały się myśli, jakie miewałam ja sama. W tym przypadku czułam jakby Robyn Schneider czytała mi w myślach. Nie spodziewałam się, że odbiorę jej powieść tak osobiście, ale tak się stało. Trafiła idealnie w moją wrażliwość. To dlatego tak bardzo przeżywałam losy postaci, gdyż z każdym w jakiejś części się utożsamiałam. Widziałam siebie w tej książce. A to było niezwykłe doświadczenie. Główni bohaterowie powieści, a zarazem jej narratorzy, Lane i Sadie zastanawiają się nad tym, co oznacza życie własnym życiem. Bo "Dzień ostatnich szans" nie jest tak naprawdę o chorobie, albo o tym jak docenić swoje zdrowie. Nie. Tutaj chodzi o coś znacznie głębszego. Autorka podsuwa nam pytania o to, jak przeżywamy swoje życie. Zdajemy sobie sprawę z tego, że możemy przegapić swoją szansę na bycie tym, kim chcemy. Ale zaczynamy też wierzyć w to, że uda nam się kiedyś znaleźć swoje miejsce w świecie. Zastanawiamy się jaki ślad za sobą zostawiamy. Cóż, mogę śmiało stwierdzić, że dzięki tej powieści przeżyłam katharsis. Książka zostawiła mnie z masą pozytywnych refleksji, które przyszły razem ze smutkiem. Ale tym dobrym smutkiem. [cała recenzja na kolorowaksiazka.blogspot.com]
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
18-02-2018 o godz 23:20 przez: Anonim
Idą przez życie zapatrzeni w przyszłość nie zastanawiamy się co zostawiamy za sobą. Każdy zmierza do czegoś lepszego. Do czegoś co da nadzieję na lepsze jutro. Rzucamy sie w wir pracy, nauki by zdobyć co najlpesze i nie przyjmować się co zrobimy za pięć lat gdy zabraknie nam pieniędzy. Perspektywa dogodnego życia, zamazuje nam wszystko co piękne w chwili obecnej, przegapiamy szansy, które możemy wykorzystać. Żyjemy i planujemy przyszłość, ale dzień w którym to robimy może być tym ostatnim. Może zabraknąć nam czasu na naprawienie błędów, odwrócenie złych słów, które wypowiedzieliśmy i zastanowienie jak nudnie spędziliśmy nasze życie. “Dzień ostatnich szans” to historia, która uświadamia nam jak niszczymy nasze szanse nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Czasami, żeby móc to dostrzec musimy przy tym coś stracić. Autorka przedstawia nam grupę chorych dzieciaków, którzy żyją mimo choroby i w miarę możliwości starają się żyć najlepiej jak się da. Podczas „podróży przez chorobę” odkrywają co tak naprawdę znaczy żyć i bawić się życiem, jak ważna jest przyjaźń i jak bardzo w życiu człowieka jest ważny drugi człowiek. Cała akcja toczy się w ośrodku dla chorych na gruźlicę. Chorobę która, w książkę jest śmiertelna i zaraźliwa dlatego młode osoby chorujące na tą przypadłość muszą mieszkać w Latham House póki choroba nie odpuści lub po prostu umrą.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-02-2018 o godz 20:29 przez: Amanda
Pełny tekst na blogu: http://amandaasays.blogspot.com/2018/02/dzien-ostatnich-szans-robyn-schneider.html Dzień ostatnich szans to książka o niewielkiej objętości, jeśli chodzi o strony, zaś o wielkiej, pod względem przesłania. Historia Lane'a i Sadie pomoże Wam zrozumieć, że każda szansa może być ostatnią, więc należy żyć tak, by nigdy nie żałować, że zmarnowało się swoje najlepsze lata. Świetny pomysł na historię i genialna kreacja bohaterów, pełnych sarkazmu i nastoletnich problemów sprawiła, że przez chwilę i ja znalazłam się w Latham House, denerwowałam swoim posiłkiem dietetyczkę, próbowałam oszukać bransoletkę sensoryczną sprawdzającą mój stan zdrowia oraz wybierałam się na tajemne eskapady do lasu z paczką przyjaciół. Przeżywałam losy bohaterów, jakby byli moimi znajomymi i kibicowałam im, choć nie zdradzę, czy moje kciuki się na coś zdały. Biegnę sprawdzić inne książki autorki, a Wam serdecznie polecam Dzień ostatnich szans! Komu najbardziej? Miłośnikom tych mądrych młodzieżówek oraz tym, którzy lubują się w klimatach twórczości autorów takich jak John Green, Krystal Sutherland czy Jennifer Niven.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-02-2018 o godz 17:43 przez: Estrella
„Dzień ostatnich szans” to książka, która zaskarbiła sobie moje uznanie. Lubię powieści z gatunku Young Adult, które poruszają poważne problemy, a jednocześnie zawierają nutkę humoru i naturalność. Zaletą książki są niewątpliwie postaci oraz relacje, jakie tworzą się między nim. Nowa książka Robyn Schneider porusza problem odrzucenia oraz odnalezienia swojego miejsca w świecie, z którym nastolatkowie mają często problem. Lane i Sadie otrzymali drugą szansę, aby zweryfikować swoje życie i zacząć podejmować decyzje za siebie i dla siebie. Ta książka nie pozostawi Cię obojętną. Może tak jak ja, gdy skończysz książkę, zastanowisz się nad tym co sprawia ci radość i czy podjęte przez ciebie decyzje są zgodne z twoimi przekonaniami a nie z oczekiwaniami bliskich. Nigdy nie jest za późno, aby obrać inną ścieżkę. Czy polecam? Oczywiście! Pełna recenzja: http://www.mowmikate.pl/2018/02/przedpremierowo-robyn-schneider-dzien.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
25-02-2018 o godz 16:43 przez: sorcery.library_715
Lane to ambitny nastolatek, który za cel postawił sobie dostanie się na Uniwersytet Stanford. Chłopak ciężko pracuje, dużo się uczy, przez co swoje życie towarzyskie spycha na drugi plan. Wszystko się zmienia, kiedy zostaje zdiagnozowana u niego gruźlica. Główny bohater wyjeżdża do ośrodka dla chorych- Latham House, gdzie dalej uparcie dąży do celu. Dopiero poznanie Sadie i nawiązanie z nią znajomości pokazuje mu, jak korzystać z życia. Jednak czy chłopak będzie mógł się nim cieszyć? Książka porusza ważne tematy, które są bliskie każdemu z nas. Pokazuje, żeby korzystać z życia i przyjmować wszystko, co daje nam los. Historię czyta się bardzo szybko i przyjemnie, ale są również momenty, które łapią za serce. Główni bohaterzy są świetni! Bardzooo ich polubiłam, w szczególności za poczucie humoru i wspólne przekomarzanki. Polecam tę książkę z całego serducha w szczególności młodym ludziom i młodzieży.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
12-02-2018 o godz 14:56 przez: Anonim
Powieść Robyn Shneider porusza ciężki temat nieuleczalnych chorób i życia ze świadomością, że inni się ciebie boją, bo nie rozumieją choroby, na którą cierpisz. Książka pełna jest emocji, wbrew pozorom nie tylko tych negatywnych, ale właśnie pozytywnych: takich jak nadzieja, radość czy miłość. Choć książka nie jest może jakoś wybitnie napisana, to nie przeszkadzało mi to w jej odbiorze. Narracja prowadzona jest naprzemiennie z perspektywy Lane'a i Sadie, dlatego to ich poznajemy najlepiej, chociaż osoby z ich paczki są równie ciekawe. "Dzień ostatnich szans" sprawił, że kilkakrotnie się wzruszyłam, ale i uśmiechałam podczas lektury, zwłaszcza przy licznych wzmiankach o świecie Harry'ego Pottera.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
03-05-2018 o godz 15:43 przez: rudablondynkarecenzuje
Sadie i Lane spotkali się ponownie. Pierwsze spotkanie nie było dobre, ale czy to wpłynie na kolejne? Czy przeszłość zagra im na nosie? Autorka poruszyła ciężki temat gruźlicy, która potrafi zabić człowieka. Pokazała jak trudne może być wtedy życie, szczególnie u nastolatków. W książce tej pokazano, że miłość i choroba to złe połączenie. Obie te opcje wystąpić mogą, gdy oboje zakochanych są chorzy, bo zdrowa osoba nie potrafi wierzyć, że choroba zniknie. I tak jest w tej opowieści. Jak dla mnie jest to ciekawa historia o walce z chorobą i odzyskania normalnego życia. Wywołuje ona najwięcej smutku i płaczu. Poruszy nawet największego twardziela. Moja ocena: 7/10
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
23-02-2018 o godz 14:10 przez: czytam_z_kotem
"Dzień ostatnich szans" czytało mi się bardzo przyjemnie. Lektura nie była pozbawiona zarówno wzruszeń, jak i humoru, co autorce udało się bardzo dobrze wyważyć. Robyn Schneider pisze lekko o trudnych i przykrych tematach zachowując przy tym powagę, tworząc charakterystyczny, niesamowicie nostalgiczny nastrój. Natomiast strony jej powieści wypełnione są bardzo refleksyjnymi rozważaniami na temat życia, śmierci, ulotności chwil oraz wagi bycia tu i teraz. Polecam wielbicielom gatunku Young Adult oraz wszystkim tym, którzy potrzebują bodźca do tego by zatrzymać się na chwilę lub dwie egzystencjalnych rozważań.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji