5/5
17-08-2021 o godz 17:56 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Rewelacja
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-11-2019 o godz 14:51 przez: Małgorzata Dominczak Tupin | Zweryfikowany zakup
Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
13-04-2020 o godz 08:08 przez: Agnieszka Thomsen | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-01-2023 o godz 21:55 przez: Barbara Laska | Zweryfikowany zakup
Piękne
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-08-2021 o godz 12:16 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Super
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
03-01-2019 o godz 12:24 przez: Kala
Sięgnęłam po „Drzewo Anioła” w przeświadczeniu, że będę miała do czynienia z typowo świąteczną historią, która wprowadzi mnie w odpowiedni klimat. Nie wydaje mi się abym zasugerowała się wyłącznie oprawą graficzną, ale też nie potrafię wskazać z przekonaniem co innego mogło nakierować w ten sposób moje oczekiwania. Nie rozstrząsając tej kwestii zbyt długi - nie miałam oczywiście racji, co z jednej strony pozbawiło mnie w tym roku typowo świątecznej opowieści, ale co z drugiej - stanowi raczej pozytywną informację dla Was bo nie musicie się wstrzymywać z lekturą cały rok. Greta wraca po latach do pięknej, wiejskiej posiadłości położonej na walijskich wzgórzach - do Marchmond Hall. Tragiczny wypadek sprawił, że kobieta utraciła wszelkie wspomnienia i pod pewnymi względami wycofała się z życia - przerażona koniecznością obcowania z nieznajomymi i możliwymi zagrożeniami. Wizyta w Marchmond Hall sprawia jednak, że pewne wydarzenia po latach wracają do Grety. Kobieta zaczyna sobie przypominać okoliczności swojej pierwszej wizyty w posiadłości, narodziny bliźniąt i lata kariery aktorskiej małej Cheski… Pewne aspekty z przeszłości stanowią potwierdzenie dla słów bliskich Grety; inne są dla niej zupełnym zaskoczeniem… Jeśli mieliście wcześniej okazję zapoznać się z którąś z powieści Lucindy Riley, wiecie mniej więcej czego spodziewać się po lekturze „Drzewa Anioła”. Po raz kolejny mamy do czynienia z historią rozgrywającą się na dwóch płaszczyznach czasowych - pod koniec XX wieku oraz wkrótce po zakończeniu II wojny światowej - przy czym akcja osadzona w przeszłości ma na celu rozwikłanie rodzinnych sekretów. Lucinda Riley bardzo dobrze odnajduje się jednak w podobnych klimatach. Sama historia ma w sobie mnóstwo lekkości, ale też pewnej nutki tajemniczości. I nawet jeśli czytelnik jest w stanie przewidzieć kierunek jaki obiorą pewne wątki i tak czuje się zaintrygowany losami Grety. „Drzewo Anioła” ma do zaoferowania swoim czytelnikom kilka naprawdę ciekawie poprowadzonych wątków. Lucinda Riley przedstawia bardzo nieoczywisty i pozbawiony idealizacji portret głównej bohaterki. W porównaniu do większości kobiecych sylwetek, które na kartach swoich powieści przybliża autorka, Greta budzi raczej sprzeczne emocje w czytelniku - kobieta, która pozornie stanowi wcielenie niewinności, czasami daje się poznać jako osoba zaślepiona własnymi pragnieniami, która nie jest w stanie wysłuchać cudzych racji. Bardzo ciekawie zostaje zresztą poprowadzony wątek relacji Grety i jej córki Cheski - związek, w którym, rozczarowana miłosnymi perypetiami, matka przerzuca wszystkie swoje uczucia na dziecko i w pewnym sensie zaczyna je ograniczać, wydaje się bardzo przekonujący, a przez to - przejmujący. Trochę szkoda, że Lucinda Riley decyduje się na pewne uproszczenia fabularne i nie wyjaśnia wszystkich kwestii zasugerowanych w powieści. Niejednoznaczny wątek zdrowia psychicznego Cheski ma spory potencjał i można odnieść wrażenie, że autorka nie wykorzystała go w pełni. Tym co osobiście przeszkadzało mi w lekturze „Drzewa Anioła”, jak i większości powieści pisarki, jest sposób poprowadzenia wszelkich wątków romantycznych. Rozumiem, że sagi rodzinne rządzą się swoimi prawami, na łamach powieści opowiadana jest wieloletnia historia, ale przeszkadzają mi opowieści miłosne rozpisane na jeden rozdział (rozpoczynające i kończące się na przestrzeni tego samego rozdziału). Lucinda Riley ma już doświadczenie w kreowaniu wielowątkowych opowieści o rodzinnych sekretach i widać to także podczas lektury „Drzewa Anioła”. Zdecydowanie nie jest to historia pozbawiona wad i pewne aspekty trzeba autorce wybaczyć aby czerpać przyjemność z lektury, ale mimo to jest w tych powieściach coś co mnie ujmuje. To dobry wybór dla osób, które już polubiły twórczość Lucindy Riley, albo z pewnych względów czują się nią zaintrygowane, ale nie wiedzą gdzie zacząć.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
27-11-2018 o godz 21:10 przez: justa21
Koleje losu Są takie chwile w życiu, w których jedna źle podjęta decyzja determinuje przyszłość w znacznym stopniu. Są takie momenty, w których zawahanie sprawia, że tracimy wspaniałą okazję, że szansa wymyka nam się z rąk. Wystarczy sekunda, by przekreślić naszą szansę na szczęście, by sprawić, że powrót do dawnych relacji czy stanu rzeczy z przeszłości, jest niemożliwy. Wówczas pozostaje nam tylko pogodzić się ze stratą i próbować odnaleźć się w nowej rzeczywistości, albo – co znacznie trudniejsze – próbować choć w minimalnym stopniu śnić swój dawny sen i naprawić tyle błędów, ile się tylko da. Którą drogą idą bohaterowie wspaniałej powieści pt. Drzewo anioła” Lucindy Riley, autorki znanej między innymi z porywającej serii „Siedem Sióstr”? Przekonamy się o tym zagłębiając się w opublikowaną nakładem Wydawnictwa Albatros książkę, która nie tylko przenosi nas w świat londyńskiej socjety, ale odsłania przed nami tajniki branży filmowej, zabiera do modnych klubów po to, by na tym barwnym tle nakreślić burzliwą historię Grety Simpson. Ta obyczajowa powieść w pełni pozwala docenić wielki talent pisarki, zarówno do kreowania postaci, wydarzeń, jak i umieszczania ich w ciekawych, wręcz przełomowych dla życia społeczno-kulturalnego czasach. Po książkę sięgnąć mogą zatem nie tylko miłośnicy twórczości autorki, ale wszyscy, którzy chcą zatopić się w słowie, chcą poddać się czarowi słodko-gorzkiej opowieści, dokładnie tak skomplikowanej, jak życie. Gretę poznajemy w chwili, kiedy zbliżając się do sześćdziesiątki, decyduje się w okresie Bożego Narodzenia, odwiedzić rodzinny dom swojego przyjaciela, Davida Marchmonta. Od wielu lat kobieta praktycznie nie opuszcza mieszkania w Mayfair, zmagając się z selektywną amnezją, wywołaną traumą. Dawid towarzyszy jej od lat, pozostając przy niej nawet w najgorszych chwilach życia, zarówno wówczas, kiedy jako ciężarna osiemnastolatka zmuszona jest zrezygnować z pracy tancerki kabaretowej, jak i wtedy, kiedy wiele lat później na skutek wypadku samochodowego zapada w śpiączkę. Wewnętrzna niechęć do odwiedzenia wiejskiej posiadłości, która niegdyś była i jej domem, czyli Marchmont Hall, okazuje się mieć głębsze korzenie. I rzeczywiście, spacer po otaczającym dom parku i nagrobek, na który napotyka, okazują się poruszać te wspomnienia, które dawno chciała pogrzebać. Ta lawina pojawiających się wspomnień wciąga i nas, a za jej sprawą cofamy się w czasie do lat młodości Grety, kiedy jako młoda dziewczyna była ona zmuszona opuścić dom. Trudne powojenne czasy, a także brak kwalifikacji zmusiły ją do szukania jakiejkolwiek pracy, a ładna buzia i zgrabna sylwetka sprawiły, że dostała szansę jako tancerka, występująca w dość śmiałym kostiumie. Praca, która pozwoliła jej utrzymać się w drogim Londynie stała się jednak pretekstem dla pragnącego poślubić ją amerykańskiego oficera, by porzucić swoją wybrankę i to w błogosławionym stanie. Nie decydując się na aborcję Greta postawiła się w wyjątkowo trudnej sytuacji, całe szczęście jednak, że z pomocą pospieszył jej zatrudniony w Windmill komik, David Marchmont, występujący pod pseudonimem Taffy. Zakochany w młodej tancerce chłopak oferuje jej schronienie w swoim rodzinnym domu, w uroczej posiadłości Marchmont Hall i opiekę swojej matki nad nią i nad dzieckiem. Nie wie jednak, że wysyłając ją na wieś, wpycha ją jednocześnie w ramiona swojego stryja, który – w swojej dumie i nienawiści kierowanej w stronę Davida – decyduje się poślubić młodziutką tancerkę, a jej bliźniaki uznać za swoje. To jedna z wielu błędnych decyzji, które podejmują bohaterowie książki Lucindy Riley, a które prowadza do kolejnych złych wyborów, a w konsekwencji … do tragedii. Jak zakończy się powieść „Drzewo anioła”? Czy możemy liczyć na to, że bohaterowie mimo przeżytych rozczarowań, dramatycznych chwil, odnajdą właściwą drogę? Niezależnie od tego, jak potoczą się ich losy, my czerpać będziemy przyjemność z towarzyszenia im w dokonywaniu życiowych wyborów, z chłonięcia niezwykłej atmosfery podnoszącego się z wojennej pożogi kraju, ze stania przed obiektywem kamery wraz z córką Grety i przyglądania się barwnemu życiu londyńskiej klasy średniej oraz brylującym na salonach celebrytom. To magiczna, ale i głęboka książka opowiada o wartościach, które – niezależnie od ilości posiadanych pieniędzy – powinny być w naszym życiu niezmienne. Justyna Gul Qultura słowa
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
23-01-2019 o godz 16:04 przez: Kinga Łuczyńska
Czytałam wiele opinii dotyczącej tej książki i szczerze Wam powiem, że się przeliczyłam. W momencie, kiedy sięgnęłam po tę książkę, spodziewałam się wielkiego wow, bum, ale jak się okazało w tym przypadku akurat nie w tą stronę. W tej powieści trzeba szukać piękna, uroku, magii, takiego spokoju. Szukałam już od pierwszych stron czegoś niesamowitego, czegoś więcej, no nie umiem tego nawet nazwać... dopiero za trzecim podejściem zdałam sobie sprawę, że nie tędy droga, że do tej książki trzeba podejść na spokojnie. Zaczęłam tego uroku poszukiwać w codziennych opisach, w bohaterach, w ich odczuciach, w fabule, i dopiero wtedy udało mi się odkryć to piękno o którym tak wszyscy mi mówili. Mogę powiedzieć, że jest to jedno z najpiękniejszych odkryć tego roku, ale z racji, że książka została wydana w 2018 roku, to zaliczam ją do najwspanialszych książek poprzedniego roku, niezależnie od czasu przeczytania. Najpiękniejsze co jest w tej powieści to przede wszystkim moi drodzy sposób w jaki Autorka operuje piórem. To jest coś niesamowitego. Mogę z czystym sercem powiedzieć, że nie czytałam jeszcze książki na takim poziomie, jeżeli chodzi o język i styl. Tutaj piękno jest ukryte w szczegółach, w maleńkich detalikach, które są w taki sposób opisane, że to aż się wydaje nam niemożliwe. Piękna jest ta historia sama w sobie, niesamowity opis i zapoznanie się z trzema pokoleniami kobiet. Jest to tak niesamowicie pięknie, dopracowane, że będę to powtarzała niemal na każdym kroku. Na początku miałam problem, ale jak wdrążyłam się w te historie, to od razu zaczęłam kibicować bohaterkom i utożsamiać się z nimi. Pokochałam je wszystkie, niezależnie od problemów, od ich podejścia do życia, od tego co robiły, gdzie przebywały i jakie miały charaktery. Te postacie również są niczego sobie, dopracowane w najmniejszych detalach. Poza tym żadna z nich nie miała prostego życia, każda z nich musiała zmierzyć się z problemami, nieszczęśliwa i niespełnioną miłością. Tutaj nie ma historii przesłodzonej, jest tutaj ukazane prawdziwe życie, takie jakie jest naprawdę. Tutaj spotkamy się z wszelkimi trudami człowieka, z jego strachem, z jego ciężkim życiem. Nikt nie ma łatwo w życiu, a właśnie ta książka to pokazuje. Pokazuje życie takim jakim jest. Nic nie dodając i nic nie ujmując. Najlepsze jest to, że w powieści występuje wielu bohaterów, ale nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu, chociażby właśnie przez wzgląd na to, że jest to bardzo dobrze napisana książka. Każda z postaci jest przedstawiona w odpowiednich odstępach czasowych, wszystko jest przemyślane i dopracowane, przez co nie ma tutaj szans na żadne omyłki i niedopowiedzenia czy potknięcia ze strony Autorki. Należy pamiętać, że jest to wielopokoleniowa historia, więc naprawdę mamy tutaj sporą liczbę postaci, ich problemów, usterek miłosnych, bólu, cierpienia, ale też szczęścia, tej spełnionej miłości i piękna, na to przede wszystkim trzeba tutaj zwrócić uwagę. Opis fabuły Jedną z głównych bohaterek jest Greta. Już nieco starsza kobieta, która w teraźniejszości wraca do swoich rodzinnych stron. Owe rodzinne miasteczko nazywa się Marchmont Hall, jest to idealna, piękna i malownicza miejscowości w Walii. Greta jest dosyć specyficzną postacią, ponieważ odniosła swojego czasu bardzo poważny wypadek i od tej pory niestety ma zaniki pamięci, można powiedzieć, że straciła około dwadzieścia lat życia. Nie bez przyczyny powróciła w te rejony, głównie przyjechała w odwiedziny, ale wiadomo, nie chodziło tylko o to. Pragnęła coś sobie przypomnieć, powrócić wspomnieniami do jakichkolwiek wydarzeń. Znaleźć jakiś punkt, dzięki któremu mogłaby przywołać wspomnienia. Podczas jednego ze spacerów, napotyka na grób. Stary, zaniedbany, ale dosyć czytelny. Greta doznaje szoku, ponieważ na grobie jest imię i nazwisko jej syna... Jak się okazuje, to właśnie jedno z tych wydarzeń sprawi, że kobieta zacznie sobie przypominać, układać w głowie wspomnienia i kto wie co jeszcze odkryje? Greta pozna również historię Cheski - swojej córki. Jak się okaże, wcale nie była aż taką idealną matką na jaką wygląda. Wydawało jej się, że jest idealną, pełną miłości i rodzinnego ciepła, kobietą. Wspomenia i pewne odkrycia pokażą, że jednak niekoniecznie zawsze taka była... Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Albatros.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-11-2018 o godz 17:42 przez: Anonim
DRZEWO ANIOŁA to jedna z najlepszych pozycji wydanych w tym roku. Sięgnijcie po nią, a gwarantuję, że się miło spędzicie czas z barwnymi i emocjonującymi bohaterami. Każdy znajdzie coś dla siebie w tej tajemniczej i pełnej intryg powieści. Czy mieliście w życiu sytuacje, w których duma pokonała was i wasze marzenia? Nie pozwoliła zawalczyć o szczęście? Czy można poświęcić swoje życie dla dobra innych? Oczywiście, że tak. Ale to najczęściej oznacza rezygnację z realizacji własnych marzeń i planów. Czy warto? A może jednak Pan Bóg obserwuje to wszystko i w najbardziej niespodziewanym i odpowiednim dla nas momencie nam to wynagrodzi? Pamiętajmy, że to, co dajemy i robimy często bezinteresownie dla innych zawsze do nas wraca ze wzmożoną siłą. „Co rzucisz za siebie, znajdziesz przed sobą”. „- Dlaczego życie jest tak skomplikowane? - Och, drogi chłopce, sama zadawałam sobie to pytanie przez ostatnie czterdzieści lat. Ale jeśli życie czegoś mnie nauczyło, to tego, że nie wolno marnować ani jednego dnia. I co ważniejsze, jeśli kogoś kochasz, to powiedz mu, na litość boską, co czujesz”. Drzewo Anioła Lucindy Riley to metaforyczna, pięknie napisana i uzależniająca od pierwszej strony, kilku pokoleniowa saga o wartości życia, trudnej i niespełnionej miłości, o próbie pokonywaniu wszelkich przeciwności losu, o bardzo trudnych i skomplikowanych relacjach rodzinnych, skrywanych tajemnicach i namiętnościach. Ta powieść nie tylko uzależnia, wchłania nas bez opamiętania, ale też wyzwala w nas niesamowite, często bardzo różne skrajnie i trudne do zdefiniowania i opisania emocje. Wyzwala w nas namiętność, ciepło, serdeczność i wielką wdzięczność, że są jeszcze ludzie pokroju Davida, dla których liczy się tylko i wyłącznie dobro innych i nieodparta chęć niesienia im pomocy w każdej, naprawdę w każdej, szczególnie trudnej i beznadziejnej sytuacji. Natychmiast na usta ciśnie się pytanie, ile człowiek jest w stanie bezinteresownie poświęcić się dla drugiego człowieka, kosztem zaniedbania własnego życia prywatnego? Postawa godna do naśladowania i pochwały, szczególnie w dzisiejszych, zachłannych czasach, gdzie większość myśli tylko i wyłącznie o sobie, o swoim ja, gdzie drugi człowiek nie za bardzo może liczyć na pomoc innych. Zaprezentowana przez Lucindę Riley historia jest bardzo realistyczna. Odnoszę wrażenie, że wydarzyła się naprawdę. Bohaterowie tchną prawdą, są wyraziści i bardzo rzeczywiści i – jak każdy człowiek – mają dobre i słabe strony, nie są wyidealizowani ani sztuczni. Bohaterowie powieści dryfują po oceanie pragnień i marzeń, samotnie żeglują po nieodkrytych jeszcze zakamarkach własnych dusz. Muszę nieśmiało przyznać, że z wielką przyjemnością widziałabym powieść przeniesioną na wielki ekran. Świetna i uzależniającą, utrzymana w skrajnym napięciu fabuła, dynamiczna akcja, nietuzinkowi, ciekawi psychologicznie i targani skrajnymi emocjami bohaterowie, nagłe i niespodziewane zwroty akcji, a do tego niespodziewane, a zarazem bardzo przyjemne zakończenie. Czy można czegoś więcej oczekiwać od dobrej powieści? Mam nadzieję, że moje marzenie zostanie spełnione … Wiele książek przeczytałam już w tym roku, ale Drzewo Anioła zasługuje na szczególne miejsce. Śmiem śmiało stwierdzić, że to jedna z lepszych powieści, jakie miałam okazje przeczytać. Mistrzostwo w każdym calu. Literacki majstersztyk. Z wielką przyjemnością i odpowiedzialnością polecam tę powieść. To nie tylko nietuzinkowa historia ukazana na przestrzeni ponad czterdziestu lat, ale również uzależniająca powieść psychologiczna, ukazująca wielobarwne stadia ludzkich umysłów. Gwarantuję, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Niezapomniana lektura, na zawsze pozostaje w nas.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
17-12-2018 o godz 03:35 przez: Northman1984
Pojednanie z przeszłością. Lucinda Riley, znana przede wszystkim z cyklu "Siedem sióstr", daje nam do ręki powieść wyjątkową. Wielowątkową, do bólu obyczajową, ale to "do bólu" ma w sobie wszystkie tego zwrotu plusy i minusy. I wychodzi to książce na (niesamowity!) plus, dostajemy bowiem tak naprawdę... historię wprawdzie wymyśloną, ale taką, która z powodzeniem może być małą przenośnią sensu życia w pigułce :) Greta, główna bohaterka, cierpi na amnezję. I to od dobrych 20 lat. Wszystko przez wypadek z przeszłości. David, jej wieloletni przyjaciel, zaprasza ją do jej dawnej posiadłości, Marchmont Hall. Nie odwiedzała jej przez szereg lat... Czy to pomoże w odzyskaniu pamięci? A jeśli tak... to co skrywają odmęty niepamięci? Zaskoczyć - nie zaskoczę ;) , przy okazji zaspoileruję, lecz trochę wyjścia nie mam ;) ... Tak, Greta odzyska pamięć. Nie od razu, stopniowo... lecz to, co wypłynie na wierzch z ciemności będzie niezmiernie ważne. I to nie tylko dla niej, dla wszystkich bliskich jej osób również. Nie bez powodu bowiem pozwoliłem sobie wspomnieć, że ta książka jest małą przenośnią sensu życia w pigułce :) Jest nią, bez wątpienia. Czemu? Bo jest o ludziach. O ich relacjach, o ich braku, o przyczynach i skutkach głupoty, nieporozumień, niepotrzebnej dumy, złych wyborów, przemilczeń, kłamstw, półprawd... Samo życie ;) Z wszystkimi jego blaskami i cieniami. Książek o takich blaskach i cieniach jest mnóstwo - dlaczego więc sięgnąć właśnie po tę? Hm... Ciężko to ująć w słowa, bo chodzi przede wszystkim o klimat tej powieści. Nieuchwytny dla słów ;) ; trochę gorzki, chwilami ciepły... Dosyć niespotykany. "Drzewo Anioła" napisano (i chyba tak będzie ująć to najlepiej) tak trochę... blisko wszystkich postaci, z bardzo dużą możliwością wczucia się w ich położenie, a nawet z opcją odnalezienia w każdym z nich samego siebie. I, co ciekawe, Licinda Riley zostawia czytelnikowi możliwość wyboru, czy daną postać polubić czy też nie (!). Takie jest przynajmniej moje zdanie... Nie ma według mnie w tej książce postaci całkowicie, bezdyskusyjnie złych. Nie ma tu "antybohaterów". Każda postać jest sobą, pełną wad i zalet - w różnych proporcjach co prawda - ale każda występująca tu osoba jest po prostu SOBĄ, co oznacza, że sympatie bądź antypatie to wyłączna sprawa czytającego. Ciekawe... ;) Konwencja bożonarodzeniowa, którą sugeruje okładka, też rzecz jasna tutaj jest ;) Rzecz bowiem, fabularnie, rozpoczyna się w Wigilię Bożego Narodzenia. Święta... Wspomniałem już, że ta książka jest także sposobem - dla bohaterów w każdym razie - na pojednanie się z przeszłością, na takie swoiste oczyszczenie; pełne łez, uśmiechów, po prostu pełne słusznych w tego typu sytuacjach emocji. Takie jest poniekąd przesłanie "Drzewa Anioła" - przeszłość jest przeszłością; bywała różna, pełna skrajnych emocji i wydarzeń, lecz czy warto nią żyć? Czy nie warto przeszłości omówić, pojednać się z nią i... żyć tym co jest dziś? - po to by móc za chwilę zacząć żyć jutrem? No właśnie. A czy jest na to właściwszy i bardziej sprzyjający okres, niż ten bożonarodzeniowy? ;) Wiele pojawia się głosów w sieci przebąkujących, że książka ta byłaby fantastycznym materiałem na film. Zgadzam się w stu procentach :) Scenariusz jest w zasadzie gotowy, podany na tacy ;) A zatem... czekamy! :) Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki. Recenzja także na: https://cosnapolce.blogspot.com/2018/12/drzewo-anioa-lucinda-riley.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-12-2018 o godz 17:49 przez: KsiążkiJakCzekolada
To nie jest książka świąteczna, nie dajcie się zmylić okładce! Po kilkudziesięciu latach Greta wraca do pięknego domu na wsi, gdzie spędziła kilka lat w młodości. Niestety kobieta nie jest w stanie wspominać przeszłości, ponieważ w wyniku wypadku straciła pamięć. Gdy przybywa do Marchmont Hall w Walii, trafia w miejsce, które wywołuje u niej przypływ kilku faktów z minionych lat. Potem przypomina sobie, co się wydarzyło, a czytelnik poznaje niezwykłą historię samej Grety, jej córki Cheski, a także wnuczki - Avy. Zaglądamy do Londynu w latach czterdziestych. Wraz z młodziutką Gretą zakochujemy się w amerykańskim żołnierzu. Towarzyszymy jej, gdy przeżywa miłość swojego życia, a potem, gdy los zaczyna się z niej śmiać, a problemy urastają do ogromnych rozmiarów. Jest nam też szkoda jej wiernego przyjaciela, który nigdy jej nie opuścił, a wiernie wspierał na każdym kroku. Trochę kojarzyło mi się to z "Love Rosie" Ceceli Ahern, bo ta dwójka tak krąży wokół siebie, i krąży, i krąży przez wiele lat, a jednak brakuje im odwagi i odrobiny szczęścia, aby mogli spędzić ze sobą wspaniałą przyszłość. To nie jest książka świąteczna. To nie jest powieść o miłości. To cudowna, wielowątkowa historia, która dosłownie Was pochłonie. Będzie wraz z bohaterami całym sobą przeżywać każdy rozdział. Riley porusza temat schizofrenii, skutków debiutu na wielkim ekranie w dzieciństwie, przemilczenia pewnych ważnych faktów, braku odwagi, by wyznać swoje uczucia, co za każdym razem może skończyć się dramatycznie. Miłość mogła odmienić przeznaczenie i rządzić życiem. I rządziła jego życiem. Mama miała rację: nie wolno zmarnować ani jednego dnia. Lucinda Riley jest według mnie mistrzynią wielopokoleniowych opowieści, jeśli można to tak nazwać. Znakomicie łączy przeszłość z teraźniejszością, bawi się z czytelnikiem wątkami, które niekiedy są splątane tak bardzo, że w życiu nie domyślilibyśmy się, co jest punktem wspólnym. Zakochałam się w twórczości tej autorki po przeczytaniu zaledwie kilku stron "Siedmiu sióstr" i szybko postanowiłam, że przeczytam wszystko, co wyjdzie spod pióra Riley. Uwierzcie mi, warto! Trudno jest pisać o tak znakomitej książce, bo z całych sił chcę Was przekonać do sięgnięcia po tę powieść. O takich tytułach trzeba mówić i to głośno. Lucinda Riley pisze o życiu, które niejednokrotnie zaskakujemy, a kiedy spojrzymy na pewne wydarzenia z perspektywy kilku pokoleń, możemy być naprawdę zszokowani tym, co ujrzymy. Nie sposób oderwać się od "Drzewa anioła". Ta historia jest jak podróż - przez okno obserwujemy to, co się dzieje i nie możemy wysiąść dopóki pociąg się nie zatrzyma. Tak, czytałam tę książkę w pociągu i przeczytałam ją zanim dotarłam na miejsce, a liczy ona ponad 500 stron (może miało w tym udział 70-minutowe opóźnienie, ale nieważne), więc naprawdę czyta się ją błyskawicznie, a jednocześnie nie chce się z nią rozstać. Wszystko, co Riley pisze, zapada na długo w pamięci i zmusza do głębokich refleksji. "Drzewo anioła" to właściwie trzy książki w jednej, ale łączące się w jedną, niezwykłą całość. Poruszająca, zaskakująca, z całą gamą emocji - tak mogłabym opisać pokrótce ten tytuł. Czy polecam? Ja Was gorąco zachęcam, abyście sięgnęli po "Drzewo anioła", a najlepiej od razu zażyczyli sobie wszystkie książki tej autorki pod choinkę. ;)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-12-2018 o godz 22:35 przez: Ruda Recenzuje
Trzy kobiety i trzy pokolenia. Różne okresy czasowe, normy społeczne i marzenia. Co je łączy, a co dzieli? Jak nawzajem wpłyną na swój los? Za sprawą “Drzewa anioła” spotkałam się z Lucindą Riley po raz pierwszy. Spotkanie to okazało się zaskakujące, emocjonujące i skłaniające do refleksji. Nie byłam pewna, czego po tej lekturze się spodziewać. Wiem natomiast, że nie spodziewałam się aż tak wiele. Autorka stworzyła piękną, mądrą i magnetyzującą opowieść, która przyciąga już od pierwszych stron. W dużej mierze dzieje się tak za sprawą dwutorowo poprowadzonej narracji, umiejętnie łączącej wydarzenia z dalekiej przeszłości z tymi, jakie miejsce mają obecnie. Takie przeplatanie ze sobą faktów, ogranie z płaszczyzną czasową, zmiana tych okresów w miejscach nieoczekiwanych oraz poznawanie wydarzeń trochę z jednej, a trochę z drugiej strony, sprawiają, że zainteresowanie czytelnika jest stale podsycane, a jego ciekawość nie pozwala mu przerywać lektury bez naprawdę ważnego powodu. Riley stworzyła wielowątkową, dopracowaną i przemyślaną całość, na którą składa się życie trzech pokoleń kobiet z jednej rodziny. Szybko przekonujemy się, że każda z tych historii jest niemniej interesująca od poprzedniej, wypełniona po brzegi emocjami, nasuwająca różnego rodzaju wnioski, skłaniająca do postawienia się na miejscu bohaterów, a może także przywołująca wspomnienia? Autorka podjęła się realizacji dość ciężkiego zadania, postawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko, ale fantastycznie sobie poradziła, tworząc absorbującą, wyrazistą i pełną barw całość. To jedna z tych opowieści, w których po prostu nie sposób do czegokolwiek się przyczepić, bowiem zwyczajnie nie można doszukać się w niej defektów czy niedociągnięć. Każdy szczegół został przemyślany, dopracowany, zajął odpowiednie miejsce. Niczego nie brakuje i niczego nie jest zbyt wiele. Wielowątkowa, bogata fabuła została ubrana w dojrzałą i doświadczoną narrację, a charakterne bohaterki idą w parze z zaskakującymi wydarzeniami i zwrotami akcji, jakie zostały im przypisane, wypełniając swe role znakomicie. „Drzewo anioła” to powieść kobieca najwyższych lotów. Pełna emocji, namiętności, wzruszeń. Bogata w treść, doświadczenie, przemyślenia. To taki typ książki, który każdej kobiecie po prostu powinien przypaść do gustu. W dużej części również za sprawą intrygujących bohaterek. Moim zdaniem stanowią one największą wartość tej powieści, wpływając na ocenę, jaką na końcu wystawia jej czytelnik. To kobiety takie, jak my. Błądzące, pragnące miłości, podejmujące błędne decyzje, a czasami opierające się powszechnie przyjętym normom i obyczajom. Walczące o szczęście, silne, zdeterminowane, pełne niespodzianek. Czy można je lubić? Nie zawsze, nie wszystkie i nie w każdej sytuacji. I właśnie na tym polega piękno wykreowanych na potrzeby tej powieści charakterów. Mam wrażenie, że tworząc tę powieść Riley dała z siebie wszystko, udowadniając, że warto jej zaufać, bo ma wiele do przekazania czytelnikowi. Nie spodziewałam się, że ta opowieść tak mocno mnie zaangażuje i tak bardzo wpłynie na moją wyobraźnię. Nie zdawałam sobie sprawy, że może się ona okazać tak intrygująca, różnorodna i przekonująca. Na mnie wywarła wielkie wrażenie i przyjemnie jest móc mi ją Wam polecić.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-12-2018 o godz 13:26 przez: Ver.reads
"Gdy słońce zniżało się za drzewami i zagłębiało się w dolinę, zwiastując nadejście nocy, Greta wyciągnęła ręce, by objąć nagrobek, i wreszcie zaczęła sobie przypominać..." O książkach Lucindy Riley niejednokrotnie słyszałam wiele dobrego, dlatego też zdecydowałam się sięgnąć po "Drzewo Anioła", pozycję, która poza samym intrygującym opisem, niezaprzeczalnie przyciąga wzrok również przepiękną, mieniącą się w świetle okładką oraz twardą, porządną oprawą. I już teraz mogę Wam zdradzić - z pewnością było warto. Autorka w książce tej zdecydowała się na poprowadzenie narracji w formie trzecioosobowej, która przy tak mnogiej ilości różnorodnych postaci i zawiłych wątków zdaje się być jedynym słusznym rozwiązaniem. Muszę przyznać, iż to właśnie kreacja bohaterów, tak niezwykle barwnych i piekielnie charakterystycznych, jest jedną z największych zalet tej pozycji. To postaci z krwi i kości, mające zarówno liczne zalety jak i wychodzące na światło dzienne wady, które czynią ich tylko bardziej autentycznymi, ludzkimi. Riley stworzyła bohaterów wielowymiarowych, stopniowo dojrzewających na przestrzeni lat, dlatego też również odczucia czytelnika względem nich niejednokrotnie się zmieniają. Szczerze mówiąc to jedna z piękniejszych powieści, jakie miałam szansę przeczytać w tym roku - niesamowicie klimatyczna, nostalgiczna, refleksyjna. Odbywająca się na przestrzeni kilkudziesięciu lat i dwóch odległych kontynentach akcja sprawia, że historia ta nabiera całkowicie innego wymiaru i wciąga czytelnika już od pierwszych stron. Mimo sporej objętości pozycję tę czyta się niemal błyskawicznie, wszystko to za sprawą narzuconego od początku sporego tempa, którego dynamizm nie zwalnia do samego końca. Kwiecisty, niesamowicie plastyczny a jednocześnie nieprzytłaczający styl Riley jest kolejną ogromną zaletą, która sprawiła, że zapragnęłam sięgnąć po inne jej dzieła (i z pewnością wkrótce uzupełnię nimi moją biblioteczkę). Zauroczyła mnie płynność i drobiazgowość autorki w tworzeniu niesamowicie wyrazistych opisów, które niczym klatki z najlepszych filmów pojawiają się w naszej wyobraźni. Co natomiast z samą treścią? Czasami trafiają się książki, które mimo dosyć zwyczajnej fabuły na długo zapadają w pamięć - cóż, nie pierwszy raz okazuje się, że najpiękniejsze historie pisze samo życie. Lucinda w tej wielopokoleniowej opowieści porusza masę wątków, których różnorodność i zawiłość z każdą kolejną stroną coraz bardziej zachwyca. Romantyczne uniesienia, szukanie życiowych ścieżek, skomplikowane, pełne zawirowań rodzinne relacje. Wzloty i upadki bohaterów, ich lekkomyślne błędy, trudne życiowe decyzje. Wszystko to tworzy niesamowitą mieszankę, ukazującą jak ważna jest pokora, jak wiele możemy stracić unosząc się dumą, czy też jak ważną rolę w naszej codzienności odgrywają nasi najbliżsi - nawet jeśli sami nie chcemy tego przed sobą przyznać. Podsumowując, "Drzewo Anioła" to wzruszająca historia, skłaniająca do przemyśleń, wręcz odrobinę melancholijna, ale zdecydowanie w dobrym znaczeniu tego słowa. Jeżeli zastanawiacie się, z jaką pozycją pożegnać ten rok, bądź też rozpocząć kolejny - ta będzie idealnym wyborem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-12-2018 o godz 19:31 przez: Anonim
Jedna, by rzec z najlepszych książek jakie do tej pory mogłam przeczytać. Wzruszająca niemal do łez, ukazująca siłę miłości między matką a dzieckiem - to właśnie książka Drzewo Anioła Lucindy Riley. Po trzech dekadach Greta Simpson wraca do Marchmont Hall, urokliwej walijskiej posiadłości, którą musiała opuścić. Właściciel, stary przyjaciel, zaprasza ją na Boże Narodzenie, licząc na to, że znajome kąty poruszą coś w jej podświadomości i staną się kluczem do odzyskania utraconej pamięci. Bo po wypadku, któremu Greta uległa przed laty, w jej umyśle zatarł się wszelki ślad po burzliwych zdarzeniach z długiego okresu jej życia. Lekarze orzekli, że amnezja jest spowodowana traumą. Greta nie pamięta... bo nie chce pamiętać. Czy to, co może odkryć o sobie i swojej pięknej córce Avie - aktorce, która jako mała dziewczynka rozpoczęła karierę gwiazdy filmowej - nie okaże się gorsze od niewiedzy? Greta jako tytułowa bohaterka odznaczała się wrażliwością, ciepłem i pięknem. Je życie jednak nie było usłane różami, lecz spotkało ją wiele przykrych chwil. Jej największym skarbem była córka Cheska, za którą była w stanie oddać własne życie, poświęcić się, by była szczęśliwa. Czy udało jej się obronić córkę przed złem tego świata? Niestety dziewczynka musiała szybko musiała dorosnąć, przeżyła śmierć brata, a później kiepskie warunki mieszkaniowe. Jednak nigdy nie zwątpiła w miłość do swojej matki. Zawsze bardzo kochała Gretę. Dorastała szybko, jako początkująca aktorka, weszła na deski teatru, a później zaczęła odgrywać główne role w znanych filmach, czy serialach. Presja bardzo jej ciążyła, odsunęła się od jedynej osoby, która ją kochała - Grety. Była to decyzja, która odcisnęła piętno na życiu Cheski. Później jej życie zaczęło nabierać tempa. Pierwsza miłość, nieplanowane dziecko, aż w końcu choroba psychiczna, która zaczęła przybierać na sile, gdy Cheska została sama, a Greta, w tym czasie przebywała w szpitalu, po ciężkim wypadku, kiedy to biegnąć za córką, wpadła pod koła rozpędzonego auta. Ciężkie chwile tych kobiet spotkały się w jednym punkcie, obydwie potrzebowały siebie nawzajem, potrzebowały także pomocy. Po urodzeniu Avie, Cheska zaczęła wracać do zdrowia, wróciła do swojej kariery filmowej, co jednak odbiło się na życiu jej córki, którą porzuciła, nie radząc sobie z samotną opieką nad dzieckiem. Avie nie podziela zainteresowań i pasji matki, jej celem było udzielanie pomocy zwierzętom, pragnęła zostać weterynarzem. Zdecydowanie przepiękna opowieść, o radzeniu sobie z przeciwnościami losu, ale przede wszystkim pokazała nam - czytelnikom, jak wielka i potężna jest miłość miedzy matką, a córką. Gretą wróciła do zdrowia, właśnie dzięki swoje córce, to dla niej żyła. Kobieta po przejściach i córka, tworzyła jedność, jedność miłości. Polecam ją każdemu, kto choć na chwilę chce zapomnieć o teraźniejszości, oderwać się od codziennych spraw i poznać losy kobiet, w pięknym świątecznym klimacie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-03-2019 o godz 20:02 przez: Monika Halman
Akcja powieści toczy się dwutorowo. Czytelnik uczestniczy w wydarzeniach rozgrywających się w 1985 roku, obserwując życie sześćdziesięcioletniej Grety, jej powrót do Marchmont oraz zmagania w walce o utracone wspomnienia. Intensywne rozmyślania kobiety nad przeszłością przenoszą go daleko wstecz, do czasów powojennych. Tam na odbiorcę czeka świat londyńskich gwiazd filmowych i modnych klubów, wczesny debiut na wielkim ekranie i jego kulisy, trudy życia w wielkim mieście oraz poszukiwanie ukojenia na wsi, pośród malowniczych krajobrazów Walii. Nieszablonowa, wielowątkowa fabuła, pełna niespodziewanych zwrotów akcji jest niezaprzeczalnym atutem powieści. Lucinda Riley z niesamowitą łatwością przeplata ze sobą różne wątki i zgrabnie łączy je w całość. Długi czas trzyma czytelnika w niepewności i podscyca jego ciekawość, powoli, krok za krokiem odsłaniając kolejne fragmenty rodzinnych sekretów. Lekki i przystępny styl autorki sprawia, że czytelnik z prędkością światła pochłania kolejne strony. W książce najbardziej ujęła mnie kreacja bohaterów, dopracowana pod każdym względem. Gołym okiem widać profesjonalizm autorki, jej lekkie pióro i łatwość w przekazywaniu myśli. Każda postać stanowi ważny element historii i tak właśnie została potraktowana przez Lucindę Riley. Pisarka wyposażyła bohaterów w różnorodne charaktery i odmienne systemy wartości, tworząc barwne, wielowymiarowe, a przy tym niezwykle realistyczne postacie. Ich niedoskonałość, nie zawsze słuszne wybory, obawy, tęsknoty i uczucia - wszystko to sprawia, że nietrudno związać się z nimi emocjonalnie. To osoby z krwi i kości, niosące za sobą spory bagaż doświadczeń życiowych. Wywołują w czytelniku mnóstwo emocji, często skrajnych. Niejednokrotnie odczuwałam złość i żal wobec decyzji, jakie bohaterowie podejmowali, jednocześnie kibicując im i żywiąc nadzieje na ich szczęśliwą przyszłość. Losy Grety, Davida, Cheski, Owena, Avy i Laury-Jane skłaniają do refleksji, do zadawania pytań samemu sobie i poszukiwania odpowiedzi. "Drzewo anioła" to wielowątkowa saga rodzinna opisująca perypetie trzech pokoleń, osnuta wokół postaci zagubionej Grety Simpson, jej przeszłości oraz decyzji, jakie podejmowała w życiu. Snując opowieść, autorka uzmysławia czytelnikom, że skutki naszych działań i wyborów często mają charakter długofalowy. Niekiedy mija wiele lat, zanim zrozumiemy swoje błędy i otwarcie się do nich przyznamy. Nie przed całym światem, a przede wszystkim przed samym sobą. To głęboka, intrygująca i poruszająca książka o ludzkim życiu, o zmaganiu się z samym sobą i zaistniałymi okolicznościami. To opowieść wigilijna w zupełnie innym wydaniu, ale podejmująca ten sam, niezwykle ważny temat - wartości, które powinny stać na straży naszych decyzji, bez względu na wszystko. Zdecydowanie polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-12-2018 o godz 22:54 przez: Anonim
"-(...) Ludzie, których kochamy, nigdy nas nie opuszczają. - Anielskie drzewo - szepnęła nagle Cheska. - On tu jest, mamo. On tu jest. Widzisz go między gałęziami? Po raz pierwszy od dwóch tygodni Greta zobaczyła na twarzy córki uśmiech." Greta na skutek wypadku, który miał miejsce przed laty doszczętnie traci pamięć. W zasadzie nie pamięta ostatnich dwudziestu lat swojego życia. Za namową Davida, przyjaciela jeszcze z czasów młodości, postanawia w Boże Narodzenie odwiedzić walijską posiadłość Marchmont Hall, miejsce, gdzie jej dorosłe życie tak naprawdę się zaczęło. Powrót do posiadłości jest już chyba ostatnim ratunkiem, by do Grety Simpson wróciły utracone wspomnienia. Jak się potem okazuje - słusznym, bowiem kobieta podczas samotnego spaceru w pobliżu miejsca, w którym się zatrzymała, znajduje nagrobek trzyletniego chłopca, którego widok odblokowuje utracone wspomnienia... W tej powieści poznajemy historie trzech kobiet: Grety, jej córki - Cheski oraz wnuczki Avy diametralnie się od siebie różniących. W jakimś stopniu życie tych kobiet nie było łatwe. Greta już na starcie swojego dorosłego życia dostała nieźle w kość. Chcąc lepszego życia dla swojej niespełna czteroletniej córki Cheski zgadza się na jej debiut filmowy, który zapewnia dziewczynce ogromną karierę na lata - czy słusznie? No i poznajemy również Avę, uroczą dziewczynę kochającą zwierzęta. Jej spokojne dotychczas życie w wyniku powrotu do posiadłości bliskiej jej osoby diametralnie się komplikuje. "Drzewo anioła" to książka zbudowana ze wspomnień bohaterów, co nadaje jej niesamowity klimat. Początkowo byłam trochę przerażona grubością książki oraz drobną czcionką, ale niepotrzebnie. Czytając książkę płynęłam. Miałam nieodparte wrażenie, że siedzę obok Grety i jej bliskich z kubkiem gorącego kakao w ręku i słucham historii jej życia. Momentami i ja się czułam jak bym straciła pamięć i powoli odkrywała losy kogoś mi bliskiego na nowo. Pisałam Wam jeszcze podczas czytania tej książki, że niezależnie od tego jak ta historia się potoczy już w tym momencie ją polecam, bo nic nie jest w stanie jej zepsuć. I podtrzymuję! :). "Drzewo anioła" to wielopokoleniowa saga rodzinna pełna dramatów i wzruszeń. Przyznam szczerze, że jeszcze nie miałam okazji czytać tak dobrej obyczajówki. Jeśli liczycie na "cukierkową" historię rodzinną - tego tu nie znajdziecie. Otrzymacie natomiast momentami brutalną przeszłość bohaterów, która niejednokrotnie wywoła ciarki na plecach. Ogromnie polecam Wam tę książkę (dołącza do skromnego grona moich ulubionych), a sama na pewno sięgnę po kolejną pozycję tej autorki. "Miłość to bardzo dziwna rzecz, Chesko. Może odmienić twoje życie i sprawić, że będziesz robiła rzeczy, które w innej sytuacji wydałyby ci się niewłaściwe."
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-12-2018 o godz 07:13 przez: werka777
Główną bohaterką powieści zostaje Greta, kobieta, którą poznajemy w chwili przyjazdu w rodzinne strony. Już na samym początku da się odczuć, że z bliskimi nie łączą ją żadne wylewne uczucia czy zażyłe relacje. Wszak dotąd nie przyjmowała zaproszenia na rodzinne zjazdy. Te Boże Narodzenie w Marchmont Hall ma być jednak inne. W przełomowym dla fabuły momencie przenosimy się wiele lat wstecz, do zalążków młodości bohaterki, która prowadziła bogate we wrażenia życie, a to zdawało się jej nie oszczędzać. Spontaniczna miłość i rozczarowujące odejście, wielka kariera poświęcona na rzecz wyższych celów, które pogmatwały w miarę prostą dotąd drogę. Niespodziewana pomoc i zupełnie nieplanowane małżeństwo. To dopiero początek zawirowań, które targają emocjami najstarszej przedstawicielki trzech powiązanych ze sobą pokoleń. Jest bowiem także córka Cheska, aktorka i wnuczka Ava. To właśnie ich historię przyjdzie Grecie między innymi poznać, chociaż wszystko w swoim czasie. Choć akcja wcale się nie dłuży, na najlepsze trzeba sobie zasłużyć. Życiowe rozczarowania, upadki i wykorzystane szanse. Rozmaite priorytety i morze osobowości, pośród których jednak nie czułam dyskomfortu przesytu. Wzruszenia, nieplanowane ciąże (nad rodziną krąży chyba jakaś klątwa), namiętności, miłosne rozczarowania i uczucia, na które nigdy nie jest za późno, a do których trzeba po prostu dojrzeć. Rodzinna saga, napisana z rozmachem i dbałością o szczegóły, wielowątkowa, rozegrana w przeszłości, pozwalająca co rusz dostać się do jakiegoś ciekawego newsa. Bardzo dojrzała, przemawiająca do wyobraźni, nieprzejaskrawiona choć zarazem niekoniecznie przypominająca zwyczajne życie przeciętnego człowieka. Akcja rozgrywana jest w latach 1945-1985. Londyn, Walia, garderoba teatru Windmill i odnowiona posiadłość z czasów elżbietańskich okazale malująca się na tle masywu Black Mountains. Piękna okładka i zaskakujące wnętrze, z oryginalnym klimatem, złożoną, wieloelementową historią oraz intrygującymi bohaterkami, z których wyborami co prawda nie zawsze się zgadzałam, ale którym kibicowałam. Lucinda Riley to dla mnie pełne zaskoczenie. Z prozą autorki miałam styczność po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni. Toteż książkę polecam poszukiwaczom sag rodzinnych, historii z tajemnicą oraz tym, którzy szukają literatury nieskupiającej się wyłącznie na jednym, głównym temacie. Co odkryje Greta? I czym jest tytułowe drzewo anioła? https://ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com/2018/12/drzewo-anioa-lucinda-riley-nie-pamieta.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-01-2019 o godz 10:31 przez: Anonim
Greta przed niemal dwudziestoma laty w wyniku wypadku straciła pamięć. Aby pomóc jej odzyskać wspomnienia jej przyjaciel David zabiera ją do Marchmont Hall- miejsca, gdzie przed laty spędzała swoje życie. Jak to miejsce wpłynie na bohaterkę i czy przeszłość, którą odkryje była dla niej szczęśliwa? Jest to napisana w niezwykły sposób saga rodzinna, bo na ponad 500 stronach śledzimy niemal całe życie naszej głównej bohaterki i dowiadujemy się razem z nią jak wyglądała jej przeszłość.Trzy pokolenia – Babka, matka, córka. Każda z nich inna, kierująca się innymi przekonaniami, dążąca do innych celów. Każda z nich fascynuje w inny sposób. Autorka przedstawia nam multum relacji – miłość, przyjaźń, relacje pomiędzy rodzicami a dziećmi. Spodziewałam się dobrej lektury, ale to co dostałam przeniosło moje najśmielsze oczekiwania Przeżywałam wachlarz emocji przerzucając kolejne kartki tej lektury. Od złości, gniewu po radość, śmiech, współczucie i niezrozumienie. W jednej chwili miałam ochotę rzucać książką z drugiej strony była tak wciągająca, że przeczytałam ją w ciągu jednej doby. Na początku porównywałam w myślach książkę do mody na sukces – tak, tego serialu – mnogość różnych wydarzeń, które spotykały naszych bohaterów była dla mnie wręcz absurdalna. Po zakończeniu książki absolutnie nie patrzę już na nią w ten sposób. Akcja toczy się dwutorowo. Gretę śledzimy w momencie, kiedy usiłuje odzyskać pamięć i w wydarzeniach z przeszłości. To pierwsza książka tej autorki którą przeczytałam i jestem totalnie oczarowana. Przepiękny język, oryginalny styl, bogata fabuła, bohaterowie bardzo wyraziści. Uważam, że tej książce nie brakuje niczego. To moja pierwsza pozycja przeczytana w 2019 i już jestem w stanie powiedzieć, że wyląduje w TOP ulubionych z tego roku. Riley zawiesiła naprawdę wysoką poprzeczkę i uważam, że ciężko będzie ją przebić. Niech nie zwiedzie Was to, że książka jest świąteczna. Jedyne co łączy ją ze świętami to to, że Greta właśnie wtedy wraca do Marchmont Hall. Jeżeli szukacie książki pełnej emocji i wzruszeń to szczerze ją polecam. Tylko uprzedzam- jest wyjątkowo wciągająca więc zarezerwujcie sobie dobrych kilka godzin na lekturę, bo ciężko się od niej oderwać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
23-11-2018 o godz 21:51 przez: ANETA
„Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz co ci się trafi”. My natomiast nigdy nie wiemy, co przyniesie nam jutro, mimo że planujemy i zapełniamy kalendarz, nie potrafimy przewidzieć co zdarzy się za chwilę. Życie toczy się z nami lub bez nas. Nie mamy wpływu na wszystko. Niejednokrotnie musimy się mierzyć z przeciwnościami losu. Słodko-gorzki ten nasz byt, nikt z nas nie jest aniołem. Czy była nim któraś z bohaterek tej przecudnej sagi? "Co rzucisz za siebie, znajdziesz przed sobą". Greta po kilkudziesięciu latach wraca z Dawidem, jej właściwie jedynym przyjacielem, do domu, w którym miała kiedyś znaleźć schronienie. Powrót będzie znaczący dla niej, ma nadzieję, że wróci jej utracona pamięć spowodowana wypadkiem. Ten dom, jak się okaże, jest tylko częścią Puszki Pandory, który ma w sobie wiele skrywanych tajemnic. Tę historię opowiadają trzy pokolenia kobiet. Greta, Cheska, Ave każda z nich chce skosztować w nim najlepszego. Greta jest matką Cheski, a Cheska zostanie matką Ave. Trzy kobiety łączy jedna więź, relacje matki z córką oraz szczególne miejsce, gdzie prawie wszystko się zaczęło - Marchmont Hall. Ile pokoleń, tyle historii. Miłość, choroba i nieporozumienia dotyka każdego z nas. Nasze bohaterki zmagały się ze wszystkim po kolei. Ta powieść powoduje, że czytelnik zżywa się z bohaterkami. Na kartach powieści autorka pomalutku odkrywa nam tajemnice z przeszłości. "Drzewo Anioła" niestety nie jest najszczęśliwszą historią rodzinną, mimo że, kolejne pokolenia rodzą się z miłości, to nie brak tu smutków i zmartwień. Lucinda Riley potrafiła we mnie wzbudzić ciekawość wielopokoleniowymi perypetiami, każda jej postać została przez nią umiejętnie scharakteryzowana, co powodowała oderwanie od życia domowego! Z przyjemnością sięgnę, mam nadzieję, po jej kolejne powieści. Z wielką ochotą zobaczyłabym tę historię na ekranie. "Niestety, przyszłość nie zawsze jest taka przewidywalna, jak nam się zdaje, ale pewnie sama się o tym przekonasz, jak będziesz starsza".
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
18-12-2018 o godz 21:09 przez: ar.letta
"Drzewo Anioła" to moje pierwsze spotkanie z piórem Lucindy Riley. Czy było przyjemne? Historia rozpoczyna się rozdziałem z książkowej teraźniejszości, czyli 1985 roku. 58-letnia Greta przyjeżdża w towarzystwie Davida, swojego przyjaciela, do Marchmont, by spędzić w gronie bliskich święta Bożego Narodzenia. Kobieta wiele lat temu straciła pamięć, a powrót do posiadłości, z którą wiąże się wiele wydarzeń z jej życia, może pomóc jej w odzyskaniu wspomnień. Wraz z Gretą przemierzyłam w tej powieści długą i krętą drogę jej prawie całego życia. Poznałam ją, jej córkę - Cheskę oraz wnuczkę Avę. Mogłam towarzyszyć Grecie w upadkach oraz wzlotach. Być z nią w pięknych, radosnych chwilach, jak i w tych smutnych i dramatycznych. W tej książce dzieje się bardzo dużo. W sumie nie jest to dziwne, gdyż wydarzenia rozgrywają się na przestrzeni 40 lat 😯 Miłość, przyjaźń, zawiedzione nadzieje, duma, która prowadzi do zguby i zmarnowanych lat... Powieść dowodzi tego, że nie warto zatajać pewnych spraw, lekceważyć uczuć drugiego człowieka i unosić się pychą. Pokazuje, że na miłość nigdy nie jest za późno, ale nie można też lekkomyślnie pozwolić, by okazja do bycia szczęśliwym przeszła nam koło nosa. Nie przepadałam za Gretą. Jej decyzje, w większości, były dla mnie niezrozumiałe i nie zgadzałam się z jej postępowaniem. Podobał mi się wątek choroby psychicznej, dzięki któremu powieść zyskała odrobinę mrocznego klimatu. Książkę (oprócz początku) czytało mi się przyjemnie i szybko. Najtrudniejszy był dla mnie pierwszy rozdział, który jest zagadkowy, pełen tajemnic i ciężko było mi połapać się kto jest kim dla kogo 🙈 Mam też zastrzeżenia do niektórych dialogów i scen, które są spłaszczone, uproszczone i w efekcie sztuczne. Jednak nie zdarzały się one tak często, by zaważyć na ocenie końcowej. Ta powieść jest idealnym prezentem na Święta. Jeśli lubisz powieści o losach kilku pokoleń rodzin, z chęcią sięgasz po historie z dawnych lat - to będzie coś dla Ciebie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji