3/5
08-08-2015 o godz 13:41 przez: ruderude
"Kiedyś przecież nadejdzie koniec świata, pogasną gwiazdy i wszystko dobiegnie kresu, nawet życie ich nieznanego ojca. Nastanie nowe niebo i nowa ziemia, ale dla nich nie będzie tam już miejsca. Pozostaną w zimnej ciemności, osierocone na wieczność."

Książka należy do kategorii fantastyki postapokaliptycznej, w której świat został zaprezentowany jako wieczna zmarzlina. Szczerze mówiąc, jest to pierwsza tego typu książka (seriale i filmy o takiej tematyce nie są mi obce), która wpadła w moje ręce i została przeczytana. Na swojej półce mam jeszcze książkę "Robokalipsa", która też zalicza się do tych postapokaliptycznych, ale jakoś nigdy nie miałam ani ochoty, ani czasu, żeby się za nią zabrać.

Świat w książce został przedstawiony świetnie (chociaż nie był to świat bardzo odbiegający od rzeczywistości). Gdybym otrzymała książkę bez informacji o jej autorze, raczej nie przyszłoby mi do głowy, że polski autor mógłby tak barwnie opisać nudny, prawie wymarły świat. Patykiewicz wykazał się tak ogromną kreatywnością w tworzeniu wizji świata, bezpośrednio wpływając na czytelnika. Czasami miałam wrażenie jakbym oglądała film, zamiast czytała książkę- przenosiłam się w miejsce akcji, czułam wilgoć, ciepło, zimno... Początkowo książka wciągnęła mnie bez reszty.
Gorzej z końcem, który szedł mi bardzo opornie. Może było to też spowodowane moim gorszym stanem fizycznym, ale długie i rozbudowane opisy zaczęły mnie lekko dobijać, przyczyniając się do tego, że książkę czytałam dłużej niż planowałam.

"Przyglądała się ścianom, jakby taniec cieni ciekawił ją bardziej niż żywi ludzie."

Sama fabuła książki została bardzo ciekawie wykreowana. Nie jestem w stanie określić jakiegokolwiek podobieństwa z innymi postapokaliptycznymi światami skąpanymi w lodzie- to była moja pierwsza podróż w najzimniejsze zakamarki świata. Wszystko wydaje się być nowe, świeże i niepowielane z innych źródeł.

Jak na tego typu książkę przystało jej fabuła zahacza o tematy samotności, przystosowania jednostek do aktualnie panujących warunków i wytrwałości. Bohaterowie, mimo bardzo ograniczonych i niesprzyjających warunków, próbują podążać za swoimi pragnieniami. Znoszą wszelkie przeciwności losu, cierpienie- zarówno swoje, jak i najbliższych.

"Wszystko jest lepsze od takiego życia z dnia na dzień, wciąż tylko we własnym smrodzie."

"Życie bez cierpienia jest jak śmierć."

Historia przedstawiona na kilku ostatnich stronach bardzo mnie zaskoczyła, ale bardziej pod tym negatywnym względem. Nie takiego zakończenia się spodziewałam. Miałam wrażenie, jakby do całej książki zostało przyłożone jakiekolwiek uczucie, poza końcówką. Historia pisana na kolanie, i chyba komuś zabrakło pomysłu. Samo zakończenie wydawało mi się być dość otwarte. Nie wiem, czy autor pozostawił czytelnikowi wolną rękę w domyślaniu się, o co chodzi, co będzie dalej, czy może planuje wydać kolejną książkę, albo ja sobie coś ubzdurałam.

"-Przecież nie można budować wszystkiego na kłamstwie! (...)

-Można, a czasami nawet trzeba, jeśli prawda jest zbyt trudna do zniesienia."

Po przeczytaniu, książka wylądowała na półce i gdyby nie fakt, że kolejnego dnia po jej przeczytaniu zabrałam się za pisanie tej recenzji, pewnie bym o niej zapomniała. Bohaterowie nie zapadli mi w pamieć, sama fabuła nie niosła ze sobą mądrości życiowych, nie wywołała żadnych wstrząsających emocji.

Gdybym nie przeczytała wcześniej o tym, że pozycja zalicza się do literatury postapokaliptycznej, powiedziałabym że jest to przygodówka z elementami fantastyki (których w gruncie rzeczy też nie było za wiele).
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
12-07-2015 o godz 21:23 przez: Agnesja
Czytaliśmy już o przybyszach z kosmosu żyjących w ciałach ludzi jak pasożyty. Mieliśmy do czynienia z niemoralnym zastosowaniem technologii i z porzuceniem uczuć takich jak miłość. Śledziliśmy losy bohaterów w kosmosie po tym, jak Ziemię przykryły wody. A co by było, gdyby świat wrócił do swojej dawnej, acz znacznie bardziej przerażającej postaci, tak jak w „Dopóki nie zgasną gwiazdy” Piotra Patykiewicza?

Świat po Upadku to świat całkowicie oddany Lucyferowi, opuszczony przez Boga, skuty lodem i męczony nieustającymi śnieżycami. Upadły anioł atakuje każdego nieostrożnego wędrowca, wdziera się do wiosek pod postacią jaskrawego światełka. Ludzie skryci wśród wysokich gór zaczynają rozumieć, że poczucie bezpieczeństwa to jedynie ułuda, która niknie wraz z wrastającą odwagą złego ducha. Żyją niczym w epoce lodowcowej, polują, ryzykują życie dla jedzenia i odnalezienia innych mieszkańców gór. Kiedy to wszystko się skończy? Wszyscy uważają, że przy życiu pozostaną tylko ci najwierniejsi, jednak nic nie jest pewne gdy Lucyfer zaczyna pojawiać się w kościołach i atakować duchownych…

Kacprowi przyszło żyć w takim właśnie świecie. Mimo że jest młodym chłopakiem, chce za wszelką cenę udowodnić sobie i swojej rodzinie, że jest wiele wart. Opuszcza znaną okolicę i rozpoczyna niebezpieczną podróż. W świecie, który dąży do ostatecznej zagłady, poszukiwanie wyjaśnień kosztem własnego życia nie wydaje się być czynem heroicznym. Kacper okazuje się jednak jednym z nielicznych, którzy nie chcą uciekać przed rosnącą mocą Lucyfera. Co czeka go podczas podróży? Czy jego odwaga i pogoń za ambicją okażą się korzystniejsze niż posłuszne wykonywanie obowiązków w swojej wiosce?

Najmocniejszą stroną książki jest zdecydowanie opis świata przedstawionego. Nie sam pomysł i idea, ale właśnie klimat owego świata zachwycił mnie najbardziej. W najgorętsze południe można łatwo wyobrazić sobie śnieżną pustynię, przez którą brnie główny bohater. Polowania, małe wioski i skromne domki przywodzą na myśl jakieś odległe czasy, kiedy to jeszcze nie wynaleziono źródła prądu, a ludzie malowali ściany prymitywnymi farbkami. Tak jakby historia świata zatoczyła koło. Tym razem jednak na człowieka, prócz zimna, czeka niebezpieczeństwo wygłodniałych ogromnych szczurów i światełek Lucyfera.

„Dopóki nie zgasną gwiazdy” to książka oparta na wielu płaszczyznach. Mamy tutaj świat po apokalipsie, podłoże religijne, duchowe i psychologiczne. Gdzieś czytałam, że ta książka to połączenie postapo z new adult. Zgodzę się z tym, żałuję jedynie że ten drugi gatunek pojawia się zbyt subtelnie. Kacper jest postacią dobrze skonstruowaną, ale jako czytelnicy mamy ograniczony dostęp o jego uczuciowości. Często brakowało mi większej dawki emocji dotyczącej właśnie jego osoby. Może też sam autor miał na celu nie zagłębiać się w psychikę Kacpra, a wywołać odpowiednie emocje realiami świata przedstawionego. A trzeba przyznać – Patykiewicz bardzo dobrze sobie z tym poradził.

Powieść „Dopóki nie zgasną gwiazdy” to jedna z lepszych polskich książek. Autor zupełnie mnie zaskoczył swoją historią i pomysłem na nią. Wszystkie zagraniczne postapo wprawdzie są ciekawe, ale tak jakby cały czas nawiązują do tego samego. Tym, którzy szukają w literaturze czegoś nowego, świeżego i zupełnie wybijającego się ze schematów utartych przez angielskie sławy, polecam sięgnięcie po tą właśnie powieść. Warto poczuć trochę chłodu emanującego z jej kart w upalne letnie dni.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-08-2015 o godz 12:01 przez: Cynka
Od czasów Upadku nic na Ziemi nie jest już takie jak wcześniej. Świat opanowały śnieg i lód, wszędzie dominuje przeraźliwy mróz, a spustoszenie zaczęły ziać niebezpieczne Świetliki. To one sprawiły, że kolejne pokolenia opuszczały miasta i przenosiły się coraz wyżej w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca zamieszkania. Wydawać się by mogło, że gdy dotarli do gór, wysłannicy Lucyfera już ich nie dosięgną - nic bardziej mylnego...

To właśnie w takiej rzeczywistości przyszło żyć Kacprowi, synowi szanowanego myśliwego z jednej osad na Krzywym Wierchu. Młody, w przeciwieństwie do swojego brata Stacha, musi pójść w ślady ojca. Chłopak jednak nie jest do końca pewny tego, co chce robić w przyszłości. Pragnie zostać tylko doceniony. Taka okazja szybko mu się przydarza i oto przez pogoń za ambicją i poczucie zobowiązań wobec bliskich Kacper wyrusza z osady z bardzo ważną misją. Rozpoczyna niebezpieczną podróż.

Ostatnio książki postapokaliptyczne coraz mniej do mnie przemawiają. Mam wrażenie, że wszystkie są budowane na utartych schematach, że gdzieś już coś podobnego czytałam i po prostu najzwyczajniej w świecie mi się przejadły, a moja faza na post apo przeminęła bezpowrotnie. Ale Dopóki nie zgasną gwiazdy zdecydowanie wyróżnia się na tle książek z tego nurtu, tchnie pewną świeżością. Może to dlatego, że jest autorstwa polskiego pisarza i ani trochę nie przypomina amerykańskich książek tego gatunku? Na stronach powieści nie spotkamy zombie, wraz z bohaterami nie będziemy walczyć z atakującymi dziwnymi mutantami, a światu nie będzie zagrażała zagłada - ona przecież miała już miejsce trzysta lat temu. Zamiast tego przeniesiemy się do górskich osad, przez zimny klimat przemarzniemy do szpiku kości i potowarzyszymy Kacprowi w jego podróży.

"Nadchodzi czas, kiedy śmierć okaże się ucieczką słabych, a życie wybiorą tylko najodważniejsi. Wtedy wy staniecie się solą ziemi i światłością światła."

Świat przedstawiony, jaki stworzył Piotr Patykiewicz, nie ma nic wspólnego z nowoczesną techniką, jest ograniczony do zaledwie jednej wioski i jej okolic. Autor pokazał, jak żyje społeczność, kiedy można ją nazwać wręcz gatunkiem zagrożonym. W osadach żądzą przede wszystkim zabobony, obcych nikt nie lubi, a ludzi zaatakowanych przez świetlika traktuje się jak przeklętych. Zaś bohaterowie są bardzo dobrze i starannie wykreowani. Mają wady i zalety, przez co widać, że mamy do czynienia z ludźmi z krwi i kości. Świat, w którym przyszło im żyć, dostatecznie ich zahartował.

Wspominałam już o klimacie jaki towarzyszy czytaniu tej książki? Nie? To musicie wiedzieć, że zagłębiając się w treść Dopóki nie zgasną gwiazdy doświadczycie czegoś niesamowitego. Ja sama czułam się, jakbym przeniosła się w góry, prosto w sam środek mroźnej zimy. Chłód i mróz jest nieodłączną częścią tej książki. Oprócz tego obfituje ona w różne prawdy o ludzkim życiu i skłania do wielu refleksji, a dodatkowo świetnym dodatkiem są ilustracje wykonane przez Rafała Szłapę.

Podsumowując, Dopóki nie zgasną gwiazdy to nietuzinkowa powieść postapokaliptyczna z elementami fantasy z ciekawą fabułą i napięciem trzymającym aż do ostatniej stronie. Po prostu uwielbiam tę książkę i mam nadzieję, że po takim zakończeniu, jakie zaserwował autor, doczekam się kolejnego tomu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
05-09-2015 o godz 22:43 przez: Clevleen
Wioska położona wysoko w górach. Gdzie okiem nie sięgnąc tam lód i śnieg. Do jedzenia - foki, wilki, niedźwiedzie i... szczury wielkości połowy ręki.

Nie ma nowoczesnej technologi: samochodów, komputerów, statków. Nie ma miast ani krajów, a świat pustoszą tajemnicze Świetliki. Nic nie jest takie same. Upadek zmienił wszystko.

W takiej rzeczywistości przyszło żyć Kacprowi. Szesnastoletniemu chłopcu, a właściwie już mężczyźnie, bowiem w tym wieku dzieci stają się dorosłymi - wybierają sobie drogę "kariery" oraz udawadniają, że są godni tytułu dorosłego. Ale... czy, aby na pewno to wszytsko jest takie proste?


Okładka wspaniała. Rysunek jak najbardziej adekwatny do treści. Tak samo jak cytat na dole. Litery są standardowe, tylko rozdziały są strasznie długie. W całej książce było 10 rozdziałów, przez co czytało ją się zdecydowanie wolniej. Powiedzenie sobie "Jeszcze tylko jeden rozdział" w tym wypadku było naprawdę ciężkie.

Historię poznajemy z punktu widzenia Kacpra, aczkolwiek opowiada ją osoba trzecia, co troszeczkę utrudniało mi wgryzienie się w fabułę.


Podziwiam autora za stworzenie tak wspaniałego (w sensie wspaniale stworzonego, nie wspaniełego do życia) świata. Wszystko było dopracowane co do najmniejszego szególiku. Nie miałam się do czego przyczepić. Podział mieszkańców, ich obawy, praca, domy. Wszystko to zostało stworzone naprawdę dobrze i byłam zachwycona czytając kolejne opisy osady czy tego jakie życie prowadzą jej mieszkańcy.


Bohaterowie byli nieźle wykreowani. Tylko nieźle bo w pewnych momentach brakło logiki w ich zachowaniu. I to nie logiki spowodowanej emocjami czy wychowaniem. Prosty przykład. Chłopak wyrusza w zagrażającą jego życiu podróż po to by zapewnić przyszłość sobie i swojej narzyczonej i podczas tej jakże niebezpiecznej wędrówki ani razu nie myśli o wybrance swojego serca. Dodam tylko, że ta wędrówka trwała coś koło roku. Czy to nie dziwne?


Książka ma miliony, ale to miliony ukrytych przesłań, które musimy znaleźć między słowami, bo nic nie jest powiedziane wprost. To by było zbyt proste. Różne spojrzenia ludzi na religię, rola nauki w życiu, cele które sobie stawiamy czy to jak je zdobywamy były głównymi tematami ukrytych, złotych myśli. I jestem pewna, że i tak wszystkiego nie wypatrzyłam, ponieważ wolałam skupić się na akcji, której nie brakowało. Ciągle, no może przesadzam, często działo się coś czego zupełnie się nie spodziewałam.


Chciałabym jeszcze dodać kilka słów o zakończeniu. Po skończeniu czytania tej książki myślałam, że spadnę z krzesła. Tego się nie spodziewałam. Wiele wątków zostało niedokończonych, akcja również taka nie do końca, no i nie wiem co się stało z moimi ulubionymi bohaterami. Książka idealna do kontynuacji. Kontynuacji, której raczej nie będzie. Jak tak można?

Postapokalipstyczna powieść z wieloma zwrotami akcji, wspaniale wykreowanym światem, ciekawymi bohaterami to się nie mogło nie udać. Kilka usterek, które, przynajmniej mi, utrudniły czytania i trochę poprzeszkadzały, w moim mniemu, pociągnęły książkę w dół, ale i tak jest warta przeczytania. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-07-2015 o godz 15:03 przez: dobrerecenzje.pl
„Przetrwaliśmy…. Na jak długo?”

Czy wyobrażaliście sobie istnienie świata bez ludzkości?

Jeśli nie to ta właśnie książka pokazuje jak życie szybko przelatuje przez palce, a wy nie możecie nic zrobić. Jedynie na świecie zostaje tylko garstka człowieczeństwa pozostawiona przez Boga do wypełnienia tylko Jemu znanej misji. Wszystko zaczyna się w czasach po Upadku Lucyfera z Nieba. Szesnastoletni chłopiec mieszkający u podnóża gór wyrusza na polowanie, ażeby pokazać całej swojej rodzinie, że jest gotowy wejść w dorosłość. Podczas długiej tułaczki przez głęboki śnieg wreszcie natrafia na zdobycz. Jest to duża i bardzo niebezpieczna samica szczura broniąca swojego ukrytego miotu. Kacper zabiją ją i na dodatek wykrada małe szczury z nory.Niestety powrót do domu jest jeszcze cięższy i uciążliwy. Niedługo po tym chłopiec zostaje znaleziony przez psa i ojca, z pomocą jego i reszty łowców wraca do domu. Tymczasem do wioski drwale na saniach przywożą ojca narzeczonej Kacpra. Okazuję, się że mężczyzna jest opętany przez Świetlika. Stworzenia te, kiedy wnikają w ciało człowieka, nie mogą przebywać na słońcu. W rodzinnej wsi chłopca, Świetlika uważa się za sam pomiot Lucyfera. Kacper postanawia pomóc staremu drwalowi i dziewczynie czekając w kościele na księdza, który ma odprawić egzorcyzm. Jak wielkim zdziwieniem okazuję, się że goniec który biegał od wsi do drugiej wsi zaginął i nie wrócił. Nastolatek wraz z ojcem wyrusza do pobliskiego więzienia po następnego gońca. Przygotowując się do życia dorosłego łowcy chłopak musi przejść próbę, w której ma odróżnić prawdziwą jasność od jasności demona. Wracając do wioski z pustymi rękami Kacper dowiaduję się, że jego narzeczona z ojcem przeniosła się do innej, gorszej wioski. Chłopak zgłasza się na gońca i wyrusza z książkami do biskupa brnąc przez zwały śniegu. Stąpając przez cienki lód noga Kacpra zapada się i łamie, ostatkiem sił nastolatek patrzy jak zbliża się do niego Świetlik z zamiarem zawładnięcia jego umysłem i duszą.

Jak myślicie co się stanie z chłopakiem, czy zostanie opętany, czy w jakiś sposób uratowany?

Książka napisana ciekawie i intrygująco. Na początku bardzo dużo się dzieje, ale kiedy dochodzimy do połowy, to wszystko się łączy i powstaje obraz całego opisu z książki. Oczywiście w książce niestety ma bardzo mało dialogów, ale za to ma bardzo barwne opisy. Następnym plusem są bardzo ciekawie wykonane obrazki. Kartki, na których zostało to wszystko wykonane nie są prześwitujące lecz wygodne dla czytelniczych oczu. Najbardziej spodobało mi się to, że przed każdym rozdziałem jest rysunek, który nie tylko znajduje się na grzbiecie okładki, ale i jest takim znakiem rozpoznawczym dla książki. Co do okładki, to kolory na niej są bardzo dobrze skomponowane i wykorzystane. Według mnie te wszystkie przygody, które odbył główny bohater i zmagania są bardzo ekscytujące i warte refleksji. Książka jest warta polecenia.

Ocena: 9/10
Polecamy, zespół dobrerecenzje.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
28-08-2015 o godz 15:24 przez: Ada Puszkarska
Po Upadku nic nie wygląda tak jak wcześniej. Lód i śnieg pochłonęły cały świat. Po ziemi stąpają wygłodniałe bestie, niebem nie rządzą już ptaki. Miasta stoją niemalże puste - zapuszczają się tam jedynie złomiarze, w poszukiwaniu cennych artefaktów. Śnieżne pustkowia i dzikie ostępy leśne przemierzają grupy myśliwych, desperacko walczących o pożywienie. Pozostali przy życiu ludzie przenieśli się wysoko w góry, gdzie trzymają się ułudy bezpieczeństwa. Doskonale wiedzą, że biada tym, których dopadną światła na przełęczy. Dla większości lepsza jest śmierć...
W takiej rzeczywistości przyszło żyć Kacprowi. Chłopak nawet nie przypuszcza, jakie piekło zgotował mu los. Pogoń za ambicją oraz poczucie obowiązku wobec bliskich każą mu opuścić znaną okolice. Rozpoczyna swoją podróż. A światła czekają na nieostrożnych wędrowców...
Wejdź do świata, w którym przetrwają tylko najsilniejsi, każda książka jest na wagę złota, a dawne siedziby ludzkie skrywają największe sekrety. Do świata, który nie wybacza najmniejszego błędu.

"Dopóki nie zgasną gwiazdy" to szósta powieść Patykiewicza. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora. Okładka, która bardzo mi się podobała, obrazki znajdujące się w środku książki, a także opis znajdujący się na tyle okładki, wzbudziły we mnie chęć do przeczytania tej powieści. Myślałam, że połknę ją w jeden wieczór, max 2 dni. Myliłam się, nie przypadła mi zbytnio do gustu.
Owszem, znalazłam w niej plusy, ale minusów nie zabrakło.

Dobrą stroną książki okazał się Kacper. Od razu czułam do niego, jakieś uczucie, jakby nas coś wiązało. W niektórych sytuacjach nie chciałam go zostawiać samego nawet jak skończyłam czytać książkę, to myślałam, jak to dalej się potoczy.

Chociaż jakby patrzeć na te wszystkie opisy występujące w książce to uważam je za jej negatywną stronę. Momentami były one długie i trochę przynudzające. Niekiedy występowały takie niezbyt fajne, które mnie odstraszyły. Kilka postanowiłam Wam zacytować.
"Rozdęty jak balon gnilnymi gazami trup unosił się na powierzchni. Wytrzeszczone oczy zdawały się wypatrywać czegoś z napiętą uwagą, pasma długiej brody falowały lekko. Otwarte usta wypełniała lazurowa jasność."
"Starzec nie miał obu uszu i nosa, zniekształconą twarz szpeciły setki siwych blizn. Śnieżna ślepota na zawsze zgasiła jego oczy, w lewej dłoni brakowało trzech palców, prawy rękaw kurty zwisał całkiem pusty."
"Było też coraz więcej trupów - duże i małe, niektóre niemal całkiem zasypane, inne siedzące z opuszczonymi głowami nad popiołami wygasłych ognisk."

Powieść nie przypadła mi do gustu. Na chwilę obecną nie zamierzam sięgać po inne książki Patykiewicza. Nie wiem czy Wam ją pomimo tego polecić, czy też nie. Wybór należy do Was drodzy czytelnicy. Chcesz się zapoznać z tą książką pomimo mojej mało pozytywnej oceny? Przeczytaj i daj znać czy Tobie się spodobała.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
23-06-2015 o godz 15:05 przez: Ewa Chani Skalec
Przyznam się Wam, że obawiałam się tej książki i trochę się przed nią broniłam. Po pierwsze postapo to nie do końca mój klimat. Zdecydowanie nie trawię historii o zombie. Nie i koniec! Na dodatek wciąż gdzieś z tyłu głowy dźwięczało pytanie Michała Cetnarowskiego – czy to science fiction czy powieść young adults. Tego drugiego gatunku raczej nie miałam ochoty czytać. Broniłam się, lecz uległam i... Rany, ale mogłam popełnić błąd, gdybym tym razem obstawała przy swoim. Zdecydowanie jedna z lepszych książek, jakie miałam w tym roku w rękach, a przecież było ich naprawdę sporo!
Nie znalazłam odpowiedzi na pytanie Cetnarowskiego i... to chyba dobrze. „Dopóki nie zgasną gwiazdy” wymyka się z tak lubianego przez wielu szufladkowania. Czytelnik otrzymuje książkę z elementami fantasy, sf, postapo, filozoficznymi dysputami... Jest przygoda, jest młody, ciekawy bohater, jest powieść drogi. Są nieznane siły, które zniszczyły świat, który znamy dzisiaj. W końcu – nauka i religia raczej się uzupełniają, niż ze sobą konkurują, co jest przecież tak wyświechtanym motywem, że aż dziwi, iż ludzie nadal z niego korzystają. Patykiewicz odważył się na krok w zupełnie innym kierunku. Przeniósł opowieść postapokaliptyczną z kanałów na górskie szczyty, a ludziom stworzył społeczeństwo, w którym zamiast walczyć ze sobą mają wspólnego wroga. Na dodatek – wroga, którego nie znają i którego utożsamiają z samym Lucyferem.
Tworząc bogaty i pełnowymiarowy świat, Autor wrzuca nas do niego w sam środek ciekawych zdarzeń. Nie bawi się w tłumaczenie tego, co się wydarzyło. Czytelnik dochodzi do tego powoli również dlatego, że sami bohaterowie nie znają prawdy. Zresztą, czym jest prawda? Czy Świetliki, które atakują ludzi i doprowadzają do obłędu są wysłannikami Lucyfera, czy może Boga? A może jeszcze kimś/czymś innym? Cóż takiego miało miejsce przed 300 laty, kiedy znany świat wydawał ostatnie tchnienie? Do czego ostatecznie doprowadził Upadek i czy jest jeszcze dla ludzkości jakaś szansa? Odpowiedzi szukajcie w lekturze. Naprawdę warto.
Bardzo spodobało mi się to, że bohaterowie noszą polskie imiona. Czułam się bardziej swojsko i wyobrażałam sobie, że akcja toczy się w polskich górach. Gdzieś niedaleko, niemal za miedzą, był ten świat – pokryty śniegiem i lodem, w którym na każdym kroku czyhało niewiadome. Przygoda albo Świetlik. Sfora dzikich wilków, a może stado wspaniałych, dostojnych i pomocnych pingwinów. Świat okrutny i przerażający, w którym zgubienie rękawicy kończy się śmiercią, a w najlepszym razie amputacją kończyny. Świat, w którym ludzie mają przypisane z góry miejsce. Społeczeństwo kastowe, żyjące w ciągłym strachu. Patykiewicz wykonał kawał naprawdę świetnej roboty.

Cała recenzja dostępna na Dune Fairytales pod adresem: http://dune-fairytales.blogspot.com/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
26-05-2015 o godz 13:44 przez: Adriana Bączkiewicz
Sama okładka i opis w tym przypadku dają czytelnikowi niezłego kopa, by szybko biegł do księgarni po ten tytuł. Jak wy wyobrażacie sobie świat, który został skuty lodem? Nieliczni ludzie, którzy przetrwali Upadek, przypominają mi historię Eskimosów, opatulonych w grube futra, jednak mróz, nie należy do jedynej przeszkody w świecie tej społeczności…

Kacper, jako główny bohater, stara się przeciwstawić stereotypom, walczy o to, by pozostać indywidualistą. Chociaż w jego społeczności, jest mu bardzo ciężko ulec poglądom i zwyczajom innych. Wszystko się zmienia, gdy wyrusza w podróż, która odmienia jego los… Stawiając na pierwszym miejscu Kacpra, który jest nastolatkiem, wiemy, że będziemy mu towarzyszyć podczas jego dorastania, popełniania błędów, jak i walki z regułami, które nie są przez młodą osobę akceptowane.

Lubię zagłębiać się w literaturę, która obrazuje mi wyobrażenie na temat naszej przyszłości. Czasem są to wybuchy nuklearne, wojny, zagłada sił wyższych, lecz w tym wypadku świat ten jest skuty lodem. Zlodowacenie jest jednym z motywów bardzo często stosowanych w literaturze, czy filmach, jednak książka Dopóki nie zgasną gwiazdy opisuje ten świat z kompletnie innej strony.

Wraz z głównym bohaterem w odpowiednim czasie dowiadujemy się o regułach, które w przyszłości rządzą światem. Wtapiamy się w tłum, który zahacza o tematy związane z religią, a przede wszystkim czujemy się, że jesteśmy jedną z jednostek znajdujących się wśród danej społeczności. Poznajemy i próbujemy rozgryźć motywy, którymi wszyscy się kierują, jak walczą o przetrwanie i przede wszystkim, w co wierzą. W tym przypadku pan Piotr w niezwykły sposób przedstawia nam ich jako ludzi wierzących, często ślepo wierzących danym normom, słuchających zdań ludzi wyżej postawionych w hierarchii, a w szczególności tych, którzy nie wyściubiają nosa poza swoje sprawy.

W moim mniemaniu, trochę za mało w tej historii było o wspomnianym już Upadku. Jednak z drugiej strony sądzę, że w kolejnym tomie, sprawy te będą coraz szerzej opisywane. Upadek jest wtrąceniem, który czasem się pojawia, by potem ukazać społeczność i przygody młodego bohatera. To sprawiło, że niektóre opisy wydawały się ciągnąć, aby po chwili znów uderzyć nas niezwykłym wydarzeniem ze zdwojoną siłą.

Powieść postapokaliptyczna ma wielu zwolenników, i zdecydowanie książka Pana Piotra Patykiewicza, wyróżnia się na tle innych. Nie ze względu na to, że użył w swoim wyobrażeniu nieznanego dotąd czynnika, lecz dlatego, że wykreował świat, w którym nigdy w życiu byśmy nie chcieli się znaleźć. Dopóki nie zgasną gwiazdy jest godną polecenia historią, w szczególności, gdy dotrwacie do ostatnich stron to będziecie zaskoczeni, a przede wszystkim, będziecie siedzieć jak na szpilkach, w oczekiwaniu na kolejny tom.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
11-10-2016 o godz 21:50 przez: Dorota Kotlińska
www.wielopokoleniowo.pl


Kacper, Stach, Łukasz, Krystyna - imiona bohaterów tej powieści brzmią całkiem swojsko, ale świat, w jakim przyszło im żyć, swojski i znajomy już dla nas nie jest. Niekończące się, przenikliwe zimno, śnieg, mróz i lód, niezwykle surowe warunki życia i trudy codziennego bytu; walka o pożywienie i o zwykłe doczekanie kolejnego dnia.

Ale nie to jest najgorsze. Najgorsza jest niepewność, co przyniesie jutro, czy jest w ogóle szansa na lepszą przyszłość i na lepszy świat, bowiem wydaje się, że nadzieja na to jest raczej znikoma... Po wcześniejszym Upadku, prawdziwej apokalipsie, rzeczywistość jest całkowicie inna i zupełnie zmieniona. Ludziom towarzyszą mroczne Świetliki, grozi im opętanie przez Lucyfera, który zdaje się coraz bardziej panować nad światem i tak na prawdę nie wiadomo już, czy wybrać jego "światło" czy bronić się przed tym ostatkiem sił.

Głównym bohaterem jest Kacper, młody chłopak, mieszkający w górskiej osadzie w małej chacie z bratem i rodzicami. Mieszkańcy osady mają swoje określone zadania, to drwale i myśliwi, sygnalista i ksiądz, mozolnie i cierpliwie wykonujący swoje zadania. Nie ma tu miejsca na ckliwość, na sentymenty, na głębokie uczucia, na wrażliwość i na łzy. Nie w takim świecie. Nawet narzeczeni zdają się nie okazywać sobie czułych gestów i miłości. Chociaż Kacper wydaje się być nieco inny, chce wyrwać się w świat, jakikolwiek ten świat jest; jest ciekawy i w swoim mniemaniu odważny, gotowy do stawienia czoła różnym przeciwnościom, Obierając rolę gońca pragnie poznać dzień inny od standardowego dnia spędzonego w osadzie. Ale czy tak na prawdę przygotowany jest na to, co go czeka? Świetliki, wilki, opętani, mróz, wichury i prawdziwi wyznawcy Lucyfera tworzący zupełnie nową społeczność... Przyjaciele, którzy okazują się wrogami i wrogowie, którzy wrogami być może wcale nie są. Nic już nie jest oczywiste, pozostają same znaki zapytania...

Przedstawiony świat jest mroczny, surowy, świetnie opisany przez autora i tak przez niego zobrazowany, że dokładnie można sobie wszystko wyobrazić. Sporo jest tu opisów, ale absolutnie nie przeszkadzają one w lekturze, a wręcz przeciwnie, tworząc cały klimat, dokładnie nakreślając postapokaliptyczną rzeczywistość. Podążamy za Kacprem, odkrywając na każdym kroku nowe rzeczy, przeżywając razem z nim mroczne przygody i zastanawiając się, jaki los zgotował nam ten nowy świat.

Z każdą stroną książka wciąga coraz bardziej, coraz mocniej przerażając i zaciekawiając. Jest to moim zdaniem lektura obowiązkowa dla pasjonatów powieści przygodowych czy też science fiction, bowiem ciężko jednoznacznie określić mi tę pozycję. Wciąga i przenosi nas w inny wymiar - polecam każdemu, kto otwarty jest na nieco inne powieści.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
29-05-2015 o godz 12:34 przez: Wkp
Proza postapo przeżywa w ostatnich latach prawdziwy rozkwit. Fantastyka zawsze czerpała dużo z tematyki końca świata, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że obecnie trwa na nią pewna moda. To zaś po części zasługa „Metra 2033” i jakkolwiek nie patrzeć by na najnowsze dokonanie Patykiewicza, nie da się chyba uniknąć porównań. Na szczęście o ile „Metro…” niezłe pomysłem i stylem, treścią już rozczarowywało (z jednej strony naciągane Deus Ex Machina w tomie pierwszym, z drugiej sztampowość pomysłów w kontynuacji), o tyle „Gwiazdom…” udało się uniknąć podobnych błędów, a także infantylności.

Ich bohaterem jest szesnastoletni Kacper, któremu przyszło żyć w świecie po jego końcu. Po Upadku, jak wydarzenie to określają ocaleli. Kacper nie jest jednak spokojną duszą, schronienie w górach to dla niego za mało. Ambicja i pragnienie poznania świata, w połączeniu z poczuciem obowiązku, popycha go do wyruszenia w nieznane. Tam zaś czekają na niego najróżniejsze zagrożenia, ale także… Właśnie, czy w tym wypadku może liczyć na jakieś „ale”?

Twórczość Patykiewicza poznałem wiele lat temu, właściwie przypadkiem, czytając „Umieralnię”. Tekst był prosty, ale w dziwny sposób porywający. Znakomity klimat, świetna akcja i finałowa dynamika sekwencji – wszystko prezentowało klasyczny schemat filmowych horrorów, na których można rzec, się wychowałem. Kolejne teksty i powieści utwierdziły mnie tylko w tych uczuciach, a jak Patykiewicz pokazuje „Gwiazdami”, pisarska (czy może bardziej wydawnicza) przerwa nie zaszkodziła jego utworom.

Jakie „Gwiazdy” są, widać mniej więcej na pierwszy rzut oka. Zimne i nieprzystępne scenerie, swojskie ale bardzo arktyczne, mrok nocy, szczury wielkości psa… Taki klimat atakuje już od pierwszych stron i nie odpuszcza. Światło w ciemności? Lepiej uciekać, już śmierć jest lepszym wyjściem, niż spotkanie ze Świetlikami. Drugim aspektem powieści jest oczywiście ten, wiążący się nieodzownie z opowieścią drogi – dorastanie. Bohater nie tyle wyrusza w poszukiwaniu nieznanego, ile własnej dojrzałości. I choć wprawdzie jest to powieść z gatunku young adult, Patykiewicz nie popadł w infantylności, jakich można by się obawiać, oferując książkę poważną i dojrzałą, i lekką zarazem.

Z pomysłu, który narodził się od idei smażonych osesków, stworzył autor solidną, klimatyczną i bardzo przyjemną powieść, która nie stawia kropki nad i, oferując możliwość ciągu dalszego. I to bardzo realną, skoro ukazało się właśnie opowiadanie „Parch” dziejące się w świecie „Gwiazd”. Miejmy nadzieję, że tak będzie, póki co zaś, możemy się cieszyć udanymi „Gwiazdami”, które Wam polecam. A wydawnictwu SQN składam podziękowania za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
24-09-2015 o godz 15:09 przez: Triskel
"Dopóki nie zgasną gwiazdy" to kolejna baśniowa powieść Piotra Patykiewicza, która zaskakuje nas mistycznym i katastroficznym światem. Jest to mroczna opowieść pełna grozy, gdzie młody chłopak zostaje wystawiony na nieprzyjemną próbę. Lód, śnieg i mroźny wiatr przepełniają tą powieść, a walka o przetrwanie zdaje się niemal namacalna. To historia o dojrzewaniu, dorosłości i walce z własnymi słabościami.

Śnieg i mróz ogarniają cały świat. Ziemia opanowana została przez krwiożercze bestie, a miasta zupełnie opustoszały, nie licząc poszukiwaczy drogocennych artefaktów. Mroźne pustkowia po Upadku cywilizacji stały się niebezpiecznym miejscem, w którym przeżyć mogą jedynie najsilniejsi i najsprytniejsi. Kacprowi przyszło żyć w tej niebezpiecznej rzeczywistości, a los ma go jeszcze srogo doświadczyć. Postanawia jednak wyruszyć z rodzinnego domu i poszukać bezpieczniejszego miejsca do przetrwania. Jednak światła na przełęczy czyhają tylko na nieostrożnych wędrowców i nie wybaczają im żadnego błędu. W świecie, w którym za najmniejszy nawet błąd trzeba zapłacić srogą cenę.

Książka ta kryje w sobie elementy powieści przygodowej, młodzieżowej oraz postapo. Znajdujemy w niej motywy drogi oraz obserwujemy rozwój głównego bohatera niemal na naszych oczach. Postapokaliptyczny krajobraz mocno wpływa na Kacpra wymuszając na nim wejście w dorosłość. Szybkie zwroty akcji sprawiają, że nie sposób się nudzić, a barwny i ciekawy język uprzyjemnia lekturę. Wędrujemy razem z Kacprem po niebezpiecznym lodowatym świecie ucząc się go razem z nim. Szukamy razem z nim odpowiedzi na pytania; czym jest Upadek, próbujemy dowiedzieć się coś więcej o dzikich stworach oraz czy rodzajowi ludzkiemu może udać się uniknąć wyginięcia. Bohaterowie stworzeni są z krwi i kości, każdy z nich jest inny, co sprawia, że możemy bardziej wczuć się w ich losy. Lektura trzyma w napięciu, aż do samego końca, a czytelnik z coraz większą ciekawością stara się rozwikłać mnożące się pytania i niejasności.

"Dopóki nie zgasną gwiazdy" wciągnęła mnie w swój mroźny świat. To zacna powieść o ekstremalnych warunkach dorastania i rodzącej się miłości w bezlitosnym świecie. Porywając dogłębnie czytelnika w swój lodowaty świat. Sroga natura miesza się z ludzkimi dramatami, dzięki czemu otrzymujemy ciekawą i wciągającą fabułę. Akcja jest szybko poprowadzona, dzięki czemu nie znajdziemy ani chwili na nudę. Bohaterowie skonstruowani są naprawdę realistycznie, emocjonując swoimi losami. Ich historia wciąga, intryguje, nie pozwala oderwać się od lektury. Książka bardzo przypadła mi do gustu, wprost nie mogę się doczekać zapowiadanej kontynuacji. Serdecznie polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
25-06-2015 o godz 18:39 przez: Anna Zborowska
Świat przeszedł gwałtowną metamorfozę – ogarnięty zlodowaceniem i śnieżnymi burzami, stał się niebezpiecznym terenem pełnym dzikich zwierząt i czyhających pułapek. Aby przetrwać, ludzie stworzyli małe społeczności ulokowane w górach, oparte głównie na myślistwie i łowiectwie.

Kacper, młody chłopak pełen niezgody na rzeczywistość, nie potrafi patrzeć spokojnym okiem na te realia życia. W przeciwieństwie do dorosłych, uważa zamkniętą wspólnotę za więzienie. Ciekawość i poczucie obowiązku sprawiają, że postanawia wyruszyć poza bezpieczne mury, nie zdając sobie sprawy, do jakich późniejszych wydarzeń to doprowadzi...

,,Dopóki nie zgasną gwiazdy” jest piątą powieścią Patykiewicza, a także moim pierwszym spotkaniem z jego twórczością. Piękna okładka w zestawieniu z intrygującym opisem sprawiły, że do książki podeszłam z dużym entuzjazmem, stopniowo malejącym jednak wraz ze zbliżającym się końcem lektury.

Owszem, nie można odmówić opowiedzianej historii przyjemnej formy i dobrego operowania obrazami – dokładne opisy przenoszą czytelnika w wykreowany świat, działając na jego wyobraźnię – jednak utwór powielił też znaczące schematy, znane mi wcześniej z lektur o podobnej tematyce. Motyw ograniczonej przesądami społeczności oraz wielkiego, niebezpiecznego świata, zdominowanego przez pewną antagonistyczną siłę, nie jest niczym nowym. Tym razem nie odniosłam wrażenia, że wniósł do gatunku coś świeżego. Niejednokrotnie czułam znudzenie – w poszczególnych scenach brakowało mi napięcia, zgrabnego manipulowania emocjami odbiorcy. Wydarzenia zaczynają się układać w sposób przyczynowo–skutkowy dopiero od połowy książki. Działa to na niekorzyść historii, sprawiając, że traci na spójności.

Nie przywiązałam się do żadnego z bohaterów – na tle pozostałych postaci Kacper, stanowiący niby ogniwo zapalne najciekawszych wydarzeń, wypadł nijako. W pierwszym odruchu miałam nawet problemy z przypomnieniem sobie jego charakterystycznych cech. Sytuację ratują postacie drugo– i trzecioplanowe, między innymi Stach czy ksiądz, chociaż także nie zapadają w pamięć.

Do zalet zaliczam między innymi pomysłowe elementy chrześcijańskie, dodające powieści ciężkiego, mistycznego klimatu oraz nienajgorszy styl, jakim posługuje się pisarz. Podobało mi się, że ukazał prawdziwe postawy zwykłych ludzi, nie zapominając o wiarygodnych przemianach psychologicznych.

Konkludując, chociaż powieść nie przypadła mi do gustu, polecam „Dopóki nie zgasną gwiazdy” Waszej uwadze. Być może czytelnikowi wpisującego się w grupę spodoba się bardziej.

Anna Zborowska
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
08-08-2015 o godz 12:52 przez: Marta Jac
Oto książka, która swoją premierę miała niedawno i jest idealną pozycją na gorące dni. Pełna mrozu, śniegu i ciepłych ubrań mocno kontrastuje z ponad czterdziesto - stopniowym upałem. Opis mnie zaintrygował, do tego chciałam dać szansę kolejnej polskiej fantastyce. I jak mi się podobało?
Moim głównym skojarzeniem do tej książki jest słowo - specyficzna. Nie wypatrzyłam w niej żadnego schematu, który już wcześniej poznałam. Właściwie była dziwnie poplątana, a główny wątek rozwinął się około setnej strony. Jednakże nie jest tak, że w książce nic się nie dzieje. Przeciwnie - początek tej pozycji to wprowadzenie do świata, to swoisty obraz życia w osadach, życia codziennego ludzi, którzy żyją po Upadku. Jak dla mnie jest to dobry pomysł, szkoda tylko, że najważniejsza część książki zaskakuje nas dopiero później - z jednej strony czytelnik nie wie czego się ma spodziewać z każdą kolejną stroną.
W powieści przewijało się kilka różnych wątków. Tutaj jednak chciałabym wspomnieć o jednym, który przykuł moją uwagę, lecz był rzadko ukazywany - wątek miłosny. Nie ma tutaj typowego love story gdzie główny bohater nagle poznaje dziewczynę i zaczyna się rozwijać coś większego. Tu autor postawił na - znowu - specyficzny obraz miłości osadników, którzy nie szukają miłości, a wrócili do czegoś co było dawno - niemal wybieranie przyszłej współmałżonki przez rodziców. Stereotypowy i delikatny obraz miłości, który ani mi nie przeszkadzał, a ni nie był przerysowany. Wielki plus dla pana Piotra!
Oczywiście muszę poruszyć temat bohaterów, na których lekko się zwiodłam. A dlaczego? Jakoś szczególnie z żadnym z nich się nie zżyłam. Przez większość książki byli mi obojętni, bardziej skupiałam się na ich przygodach i dziwnych fantastycznych zjawiskach. Mimo iż główny bohater imponował mi swoim uporem i odwagą nie pokochałam go jak innych bohaterów literackich, a Mira, Stach i reszta po prostu uzupełniali luki w powieści.
Fantastyka w tej książce była lekko skomplikowana, a autor w epilogu zostawia nas z pytaniami, na które odpowiedź zna chyba tylko on. Rzeczy, które tu się działy był przemyślane i bardzo szalone, ale jak dla mnie jest to przykład dobrej, nie najlepszej, ale dobrej polskiej fantastyki.
Podsumowując - książki mi się podobała, działo się, mogłam poznać świat, ale zupełnie nie wiem dlaczego autor tak a nie inaczej wykreował bohaterów i czasem irytowały mnie przydługie opisy wszystkiego. Jednak polecam książkę na ochłodę i na kilka dni spędzonych z szaloną fanastyką prosto z naszych rodzimych stron.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
18-08-2015 o godz 22:46 przez: Paulina
Nastoletniemu Kacprowi przyszło żyć w bardzo ciężkich czasach. Po Upadku światem zaczął rządzić chaos, a ci, którzy ocaleli zostali zmuszeni do ucieczki w góry. Trzeba było od nowa zbudować osady, ustanowić rząd i hierarchię. Z czasem ludzie przyzwyczaili się do wiecznego śniegu i obecności dzikich zwierząt, lecz ich chwilowy spokój zaburzyły pojawiające się coraz bliżej osady Światła Lucyfera. Kiedy w wiosce zaczyna dochodzić do opętań, Kacper wyrusza w długą i niebezpieczną podróż. Czy uda mu się rozwiązać zagadkę tajemniczych świateł i uratować swoich bliskich?


"Dopóki nie zgasną gwiazdy" to książka powszechnie określana jako "polska fantastyka", ale można by ją zaliczyć do kilku innych gatunków. Jest to taka fantastyczno - post apokalipsa z elementami religii chrześcijańskiej oraz z walką o przetrwanie - wszystko w jednym. Lecz przede wszystkim jest to wciągająca opowieść o woli życia (w dodatku polskiego autora - z czego możemy być dumni). ;)


"Nadchodzi czas, kiedy kiedy śmierć okaże się ucieczką słabych, a życie wybiorą tylko najodważniejsi."



Fabuła:

Pomysł na książkę jest moim zdaniem świetny. Życie bohaterów w górach, ich codzienne zajęcia, zawody, budownictwo, zabawy, polowania... wszystko jest niesamowicie realne, dzięki czemu czytając mamy wrażenie, jakbyśmy tam byli.

Bardzo dużym plusem jest też cały wątek Upadku. Nie chciałabym zdradzać za dużo, ale końcowe wytłumaczenie lucyferiańskich świateł i opętań jest dość zaskakujący. ;)





Styl autora:

Język, którym posługuje się pan Patykiewicz przypadł mi do gustu. Dialogi były niewymuszone, a akcja książki systematycznie się rozwijała.

Dodatkowo wszystko było utrzymane w klimacie grozy (i mrozu).

Poza kilkoma opisami, z których moim zdaniem należałoby zrezygnować nie mam się do czego przyczepić.





Bohaterowie:

Przed chwilą rozpływałam się nad realizmem świata przedstawionego, ale bohaterów nie polubiłam. Owszem, byli bardzo realistyczni, mieli złożone charaktery i różne osobowości, lecz wydawali mi się dość oschli i mam do nich mieszane uczucia. Z drugiej strony - ludzie w obliczu zagrożenia mają prawo nie zachowywać się sympatycznie, prawda?





Dlaczego warto przeczytać?:

"Dopóki nie zgasną gwiazdy" to powieść, która przeniesie Cię w zupełnie inny świat. Świat pełen grozy, przesądów i niewyjaśnionych zjawisk.

Jest to idealna lektura na ochłodę przy obecnych upałach i kto wie? może przekonasz się do polskiej literatury? ;)

Serdecznie polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-07-2015 o godz 11:35 przez: Wybebeszamy_książki
Świat ogarnięty strachem i niepewnością. Ludzie, którzy upodlili się, próbując przetrwać. Nadzieja, która umiera ostatnia, a jej szczątki niemrawo tlą się w każdym ludzkim sercu. Kacper jest jednym z wielu... ale nie do końca. Codziennie zadaje sobie pytania, każdego kolejnego dnia podważa powszechnie znaną prawdę.
Komu wierzyć? Czy słowa są ważne? Czy jeśli nazwiemy nasz koniec imieniem Lucyfera stanie się on łatwiejszy do przyjęcia niż pod nazwą 'Kometa'?
Chcesz wiedzieć. To zrozumiałe. Zrób jeden krok, zagłęb się w brutalnym, skrwawionym świecie. Poluj z wilkami, bądź świadkiem powstawania gwiazd i dotknij ścierwa Lucyfera. A na koniec...rozbłyśnij.
Książka, która całą sobą przedstawia "typową fantastykę", ale jednocześnie olśniewa oryginalnością. Jej wyjątkowość opiera się przede wszystkim na wspaniałej kreacji świata przedstawionego. Wszystko opisane jest z zatrważająco dokładnością. Czułam się, jakby wędrowała razem z tym młodym chłopcem, przemierzając górskie szlaki, odmrażając sobie palce, pełznąc w ściekach i zeskrobując ze ścian mech.
Bohaterowie są surowi. Dowiadujemy się o nich stosunkowo niewiele, ale zdobyte informacje wystarczają, aby zbudować przed oczyma obraz ludzi, którzy przetrwali. Sam Kacper, czyli główny bohater, wydaje się najcieplejszą i najbardziej przystępną z postaci. Autor postarał się, aby inni osobnicy razili zimnem oraz odrzucali swoimi poglądami. Nie będę spoilerować, ale odniosłam wrażenie, jakoby Kacper był również najtrzeźwiej myślącym ze wszystkich bohaterów.
Nie spodziewałam się, że można w tak zgrabny sposób połączyć wiarę, naszą poczciwą chrześcijańską wiarę, i postapokaliptyczny obraz świata. Na początku byłam pewna, że wszystko spowodował gniew Boży, potem stwierdziłam, razem z bohaterami, że to wszystko wina Wszechświata. Na końcu powróciłam do stwierdzenia, że Bóg, bo tak poprowadziła mnie książka. I właśnie to, jak sama nie mogłam się zdecydować, co jest prawdą, świetnie pokazuje jak autor bawi się nami podczas czytania. Żongluje naszymi umysłami i zmusza do myślenia oraz późniejszego przeanalizowania książki.
Niby tylko fantastyka, jak powiedziałoby wielu, ale za to jaka! Z rwącą jak górzysty potok fabułą, terrorem czającym się na każdym kroku i lekką, filozoficzną nutą. Choć znalazłam też fragmenty, czy zdania, które wywoływały u mnie skrzywienie ust, no ale, w sumie o to chodziło. Żebym reagowała i przeżywała, czytając. Cel osiągnięty.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
01-09-2015 o godz 13:41 przez: dobra.ksiazka
Książka "Dopóki nie zgasną gwiazdy" jest postapokaliptyczną wizją świata, kiedy to po Upadku Ziemię pokrył lód i śnieg, a przyroda niemalże wyginęła.

Szesnastoletni Kacper żyje w niewielkiej osadzie, gdzie ludzie trudnią się polowaniem, zbieraniem mchu i wieloma innymi tego typu rzeczami, dzięki którym garstka osadników mogłaby przetrwać. Choć chłopiec uczy się myślistwa i może stać się dumą ojca, to w głębi duszy marzy o wyrwaniu się z tego miejsca i poznaniu pokrytego mrozem i nieprzystępnego świata. Nie sądził jednak, że jego płonne nadzieje spełnią się tak szybko. Wskutek pewnych okoliczności zostaje on gońcem i ma udać się do trudno dostępnego Krzywego Wierchu, by tam przekazać cenne książki. Wielu ludzi taką wyprawą byłoby podekscytowanych, jednak bohater czuje również strach. Nie straszne mu góry czy zamiecie, lecz tajemnicze Świetliki pojawiające się nocą, które powodują opętanie, a następnie bolesną śmierć w płomieniach.

Świat przedstawiony w powieści Piotra Patykiewicza jest srogi i okrutny zarówno dla ludzi jak i zwierząt. Przyznam, że jeszcze nigdy nie spotkałam się z tego typu tematyką, ale i tak przypadła mi ona do gustu. Bardzo dobrze został tu opisany strach przed zagładą. Nie ma tu wielu ludzi, którzy reprezentują postawę heroiczną, bo większość boi się o własną skórę i nie chce opuszczać tak szybko swojego ciała. Dlatego w osadach zaczynają szerzyć się brutalne zachowania, kradzież i najzwyklejszy egoizm.

Akcja skupia się jednak głównie wokół Kacpra i jego misji. Potem chłopak zaczyna powoli poznawać prawdę o Upadku, jego konsekwencjach i tego, co może zdarzyć się w przyszłości. Kreacja tej postaci bardzo mi się spodobała. Autor pokazał nam przemianę, jaką przeszedł od trochę dziecinnego chłopca, po dojrzałego mężczyznę, który podejmuje samodzielne i rozsądne decyzje.

Jedynym minusem tej książki były opisy. Widać było w nich, że są dopracowane, pełne bogatego słownictwa, jednak mogłyby być krótsze. Czasem miałam wrażenie, że autor skupia się bardziej na nich niż na akcji, ale co kto lubi.

Podsumowując pozycja jest godna uwagi, czyta się ją szybko i przyjemnie. Ogromnym plusem są obrazki, które urozmaicają zwykły tekst. Uważam, że "Dopóki nie zgasną gwiazdy" to lektura idealna zarówno dla młodszych jak i starszych czytelników.

Źródło recenzji dobraksiazka1.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-12-2015 o godz 17:12 przez: Bookendorfina Izabela Pycio
"Dopóki trwała wśród ludzi żywa pamięć o Upadku, prawda była własnością wszystkich. Nikt nie mógł jej zamazać. Ale z czasem rzetelną wiedzę skaziły legendy, przesądy i zwyczajne łgarstwa."

Spodobała mi się ta książka, napisana lekkim, wciągającym stylem, ze świeżym powiewem fantastyki. Odkryłam świat opleciony śladami katastrofy, która dotknęła ludzkość trzysta lat wcześniej. Świetnie odnalazłam się w tej surowej krainie z wszechobecnym mrozem, śniegiem, lodem, burzami, ale również z ludzkimi obawami, strachem, lękiem, przerażeniem, a nawet śmiercią. Nieco mistyczny i baśniowy klimat książki doskonale scala wszystkie jej elementy. Powieść nieszablonowa, z obiecującym potencjałem na kontynuację, do którego zajrzę z ogromną przyjemnością.

Postać szesnastoletniego Kacpra wnosi mnóstwo ciepła, wiary, optymizmu i nadziei do powieści. Główny bohater dorasta w atmosferze nieustannej walki o przetrwanie, wyrusza we własną podróż życia i przeżywa wiele niezwykłych przygód. Zmierza się z otaczającą go nieznaną rzeczywistością. Czuje coraz większy respekt wobec arktycznego świata, zdobywa nowe umiejętności i doświadczenia, poznaje ciekawych ludzi. Próbuje zrozumieć istotę przerażających świetlnych zjawisk. Właśnie tacy jak on, "młodzi chłopcy, pozbawieni szkoły, pogardzani i wyklęci" stają się nadzieją dla ludzkości. Bardzo polubiłam również Stacha, brata Kacpra, jego spojrzenie na świat, poszukiwanie własnej ścieżki szczęścia i podejmowane odważne działania. Książka z pewnością spodoba się młodym czytelnikom fantastyki.

Wędrówka uświadamia Kacprowi, jak bardzo od wielkiej katastrofy ludzkość zmieniła swoje spojrzenie na nią i jaką metamorfozę przeszedł świat. Tylko nieliczni ludzie zdołali przetrwać, ale ich kolejne pokolenia, nie zachowały prawdy o poprzednim świecie na Ziemi. Narodziło się mnóstwo zakłamań, fałszu, nadinterpretacji, niezrozumienia, nieprawdopodobnych opowieści, mitów i legend. Ratunkiem wydaje się być wiedza zawarta w nielicznie ocalałych książkach. Ale czy faktycznie tak jest? A może coś innego ocali ludzkość od zapomnienia? Na ile silnie i skutecznie ludzie zawalczą o swoją przyszłość? Książkę czyta się bardzo dobrze, warto po nią sięgnąć, zapewnia kilka godzin znakomitej czytelniczej podróży.

bookendorfina.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
21-12-2015 o godz 18:35 przez: CzytanieNaszymZyciem
Kacper jest zmuszony do życia w brutalnym, zimnym świecie, który nastąpił po Upadku. Ludzie, którzy pozostali muszą każdego dnia stawiać czoło kolejnym niebezpieczeństwom czyhającym w każdym miejscu. Wygłodniałe bestie, opuszczone miasta, szkielety i Świetliki to tylko niektóre z zagrożeń, z jakimi będzie musiał zmierzyć się Kacper w czasie swojej podróży.
Pierwsza i najważniejsza pozytywna strona tej książki to sam pomysł. Fabuła jest ciekawa, oryginalna i wciągająca. Czytając o przygodach Kacpra niejednokrotnie będziecie się bali o jego życie. Świat, wykreowany przez autora, to mroczna wizja przyszłości, która być może nas czeka. Autor w niesamowity sposób opisuje rzeczywistość, w której umieścił bohaterów. Klimat tej książki jest niezwykle zimny, surowy, niebezpieczny, tajemniczy… Różnorodne nadprzyrodzone zjawiska, których boją się bohaterowie książki, wprowadzają magię i grozę jednocześnie. W połączeniu daje to świetny efekt dla czytelnika.
Główny bohater to bardzo ciekawa postać. Kacper jest młodszych bratem Stacha i synem Józwy. Ma ogromne ambicje, które często doprowadzają go do niekomfortowych sytuacji. Kacprowi zależy na pokazaniu bratu i ojcu, że on też jest prawdziwym mężczyzną. Przy okazji zamierza zdobyć prestiż wśród społeczeństwa i być powodem do dumy dla swojej matki. Takie niezdrowe relacje rodzinne, ciągła chęć zaspokojenia oczekiwań bliskich i przerost ambicji doprowadzają chłopaka od okrycia największych tajemnic, jakie kryła zaledwie garstka osób.
Kacper odwiedza kolejne miejsca, poznaje nowych ludzi i zdobywa cenną wiedzę. Każda z jego wypraw jest dla czytelnika następnym przeżyciem. Niektóre momenty książki wymagają od czytelnika cierpliwości i mocnych nerwów, ale warto przeczekać te czy inne opisy, aby w końcu dowiedzieć się tego, co najważniejsze.
Podsumowując, zachęcam do zapoznania się z tą pozycją. Zdecydowanie nie jest to książka na jeden wieczór, o której szybko zapomnicie. „Dopóki nie zgasną gwiazdy” to pełna przygód opowieść o tym, jak żyć w świecie, gdzie ciągle zderzają się ze sobą dwa sprzeczne światopoglądy. Ciekawe postacie, wciągająca fabuła i lekki język autora pozytywnie wpływają na całość książki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
17-05-2016 o godz 19:33 przez: wallsend11
Krótki opis:
Nadchodzi mroźna zima. Góry przemierzają tylko najodważniejsi. Czy dasz radę stoczyć pojedynek z samym diabłem?

Kacper- główny bohater powieści Piotra Patykiewicza, pragnie poznać świat, wreszcie wyruszyć w nieznane i pokazać swojemu bratu, że też coś potrafi. Aby tego dokonać wyrusza prosto przed siebie, w góry. Pomimo tego, że wie o Lucyferze zabijającym ludzi na stokach, śmiało dąży do celu. Niestety zostaje schwytany przez największego wroga, o którym tak wiele słyszał. Zostaje OŚWIECONY. Wkrótce Łukasz przydziela go do nauki u mnichów. Praca wydaje się tam zupełnie nieprzydatna, przynajmniej bohaterowi. Sądzi on, że nauka nigdy nie pomoże w walce z wrogiem.
Co tak naprawdę oznacza wyraz ,,oświecony"? Czy Stachu wreszcie zacznie szanować swojego brata?

Wydanie:
Jak zwykle wydawnictwo SQN wydało śliczną książkę. Posiada skrzydełka, na których znajdują się krótkie recenzje oraz notka o autorze.Stwierdzam, że już okładka sama w sobie przyciągnie niejednego czytelnika. Z pewnością jest to jedna z najładniejszych okładek w mojej biblioteczce. Ponadto powieść została wyposażona w biało czarne ilustracje Rafałą Szłapy, które mocno działają na naszą wyobraźnie.

Moja ocena:
Myślę, że słowiańskie fantasy to coś, czego nigdy nie czytałam. Przede wszystkim urzekła mnie akcja książki dziejąca się w czasie zimy w górach. Do gustu bardzo przypadł mi styl pisania autora. Jest to dość dziwne, gdyż nigdy nie przepadałam za polskimi pisarzami. Ze strony na stronę początkowo historia wydawała się coraz ciekawsza, jednak w środku akcja zupełnie zbłądziła. Sądzę jednak, że zakończenie było mi w stanie to zrekompensować. Dopóki nie zgasną gwiazdy to nie tylko powieść fantasy, to także książka o dojrzewaniu bohatera, o wchodzeniu w jego dorosłe życie i przetrwaniu.

,,Dopóki nie zgasną gwiazdy" to przede wszystkim powieść dla maniaków fantastyki. Pragnę ją jednak polecić każdemu z Was, gdyż może zaspokoić wszystkie gusta czytelnicze.

Jeszcze raz serdecznie polecam!

Za możliwość przeczytania książki i jej recenzencki egzemplarz dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non!
Recenzja pochodzi z mojego bloga: blogksiazkoholiczki.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
31-05-2015 o godz 10:58 przez: recenzent.com.pl
To nie jest kolejna wariacja na temat apokalipsy, zagłady nuklearnej i młodego wybrańca, którego predystynowano do ocalenia świata. Powieść „Dopóki nie zgasną światła”, chociaż rozgrywa się w istniejącej rzeczywistości (co bardziej obeznani wyłapią z pewnością nawiązania do rodzimych Tatr), ma z nią niewiele wspólnego. Mieszkańcy wykreowanego przez Patykiewicza świata starają się nie myśleć o przeszłości, która została im odebrana. Z władców planety stali się jednym z ostatnich ogniw łańcucha pokarmowego. W ich działaniach, wierze i zasadach widać jedynie poblask dawnej świetności. Nowa rzeczywistość wypracowała nową historię i rytuały. Pomimo, że na kartach powieści odnaleźć można nawiązania do znanych pojęć i imion, jak Lucyfer, czy Świetliki, to niewiele mają już one wspólnego z funkcjonującymi w realnym świecie definicjami.

Magnetyczna siła powieści Patykiewicza tkwi z pewnością w chaosie i dezinformacji. Czytelnik otrzymuje o samej zagładzie niewiele informacji. Tak, jak bohaterowie funkcjonuje w świecie, w którym wszyscy starają się nie myśleć o przeszłości. Kolejne tropy docierają doń w strzępach, których nijak nie da się poskładać. Wszystkie wskazówki bowiem tracą na znaczeniu bez znajomości teraźniejszego świata utworu. Atmosfera niedopowiedzenia i czającego się wszędzie zagrożenia; świat, w którym wrogiem jest niemalże wszystko, to główne plusy „Dopóki nie zgasną gwiazdy”.

Nie mniej istotny wydaje się także nieprzeciętny talent autora do kreowania opisów, które stanowią wyjątkowo pokaźną część książki. Wyraźnie widać zastosowany tutaj chwyt spowalniania fabuły. Narracja toczy się nieśpiesznie, akcja nigdzie nie pędzi. Bogata opisowość przedstawionego świata daje złudzenie jego faktycznego spowolnienia. Czytelnik wraz z bohaterami przedziera się ospale przez hałdy śniegu, tkwi w jaskiniach oczekując końca nawałnicy lub prze pod wiatr, zapadając się po pas w białym puchu; czuje senność wycieńczenia z chłodu i sztywniejącą wilgoć przemoczonego ubrania. Za oknem już wiosna, niemal lato, a ja miałam szczerą ochotę schować się z termoforem pod pierzynę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji