5/5
09-11-2022 o godz 17:24 przez: Emily Roes | Zweryfikowany zakup
Kochammm
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
03-04-2024 o godz 21:08 przez: Agata | Zweryfikowany zakup
Ciekawa
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-10-2022 o godz 15:14 przez: Emilka | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-05-2022 o godz 09:13 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Cudo !!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-12-2022 o godz 11:36 przez: Maja | Zweryfikowany zakup
heH
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-04-2024 o godz 00:13 przez: Katarzyna | Zweryfikowany zakup
Ok
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-07-2023 o godz 08:37 przez: Renata | Zweryfikowany zakup
👍
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
19-06-2022 o godz 17:11 przez: Anna | Zweryfikowany zakup
Ok
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
1/5
24-08-2022 o godz 16:53 przez: anonymous
Niesamowite jak bardzo dramatyczna jest to książka... Pomysł na fabułę mógłby być uznany za ciekawy, gdyby nie fakt, że autorka wprowadza sporo wątków, które na początku wydają się być kompletnie ze sobą niezwiązane, a późniejsze ich połączenie momentami jest aż nazbyt nielogiczne. Dodatkowo autorka za szybko chce rozwijać pewne wątki, a o pozostałych jakby zapomniała, przez co można odnieść wrażenie, że całość jest bardzo chaotyczna. Kolejną rzeczą, która wręcz odpycha od lektury są opisy scen erotycznych - nie tylko pojawiają się one w najmniej odpowiednich momentach, ale przede wszystkim są po prostu żenujące i momentami obrzydliwe. Całości dopełnia wręcz dramatyczne tłumaczenie, w którym za dużo jest ordynarnego, prostackiego języka (i nie mam tu na myśli wulgaryzmów, od których aż się roi w obu tomach tej serii), a nazwy własne traktowane są jak przypadkowe słowa. Poczucie, że osoby tłumaczące i dokonujące korekty nie mogły się zdecydować czy Lunathion to Księżycowe Miasto czy raczej Miasto Księżycowe, a także czy jednostki nazywane w I tomie Służbami Porządkowymi lepiej nazwać Służbami Pomocniczymi, a czasami Oddziałami Pomocniczymi, sprawiło, że zamiast skupiać się na czytaniu (a raczej jak najszybszym dobrnięciu do końca) zaczyna się zwracać uwagę na najprostsze niedociągnięcia tłumaczeniowe. Niestety, gdyby nie dość nietypowy pomysł na fabułę i moja niechęć do niedokończonych spraw, ta książka już dawno zostałaby odłożona na półkę z perspektywą, że więcej po nią nie sięgnę.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
27-04-2022 o godz 16:39 przez: Nastka_diy_book
27 kwietnia będzie miała premierę książka, na którą czekałam prawie 2 lata. Jestem ogromną fanką twórczości Sarah J. Maas, moje półki uginają się od książek jej autorstwa, posiadam również kolorowanki z dwóch serii, które pokochałam i ciężko mi wybrać, która z nich jest najlepsza. Właśnie dwa lata temu moja ulubiona autorka wydała kolejną książkę, w której zaprosiła nas do magicznego świata Fae zmiennokształtnych i aniołów. Mowa tu o serii Księżycowe miasto, pierwszy tom “Dom ziemi i krwi”, który w polskim wydaniu został podzielony na dwie części, zachwycił mnie, rozszarpał moje serce i długo nie mogłam się pozbierać po tej lekturze. Mimo iż wyczekiwałam tak bardzo kolejnego tomu, to bałam się, co przyszykowała dla nas autorka, bałam się kolejnych łez i złamanego serca, a dostałam raczej spokojnie płynącą historię, która tylko kilka razy spowodowała u mnie szybsze bicie serca. Muszę nadmienić, że drugi tom “Dom nieba i oddechu” jest również podzielony na dwa tomu i bardzo liczę, że akcja, z której słynie Maas rozpocznie się właśnie w drugiej części. Już za kilka dni premiera pierwszej części “Domu nieba i oddechu” a 1 czerwca otrzymamy kolejną część tej historii i liczę, że jest na co czekać. “Poczuł ukłucie w sercu. A niech go Solas spali, ona jest gotowa to zrobić - chronić go przed jakąś pieprzoną Archanielicą.” Bryce Quinlan i Hunt Athalar odpoczywają po burzliwych wydarzeniach sprzed kilku miesięcy. Ona uratowała Księżycowe Miasto a on uratował ją od największego zagrożenia. Asteri obiecali pozostawić ich w spokoju, lecz oni nie mają się wychylać i nikomu zdradzać prawdy o tym co zdarzyło się podczas pamiętnej nocy. Nie dany jest im jednak w pełni zasłużony spokój, rebelia przeciwko Asteri pogłębia się, a Bryce i Hunt zostają wciągnięci w sam jej środek. Czy podejmą wyzwanie i pomogą rebeliantom, tym samym narażając się na gniew Asteri? “Usiłował nie patrzeć na czarne pudełko leżące na końcu lady. Które zdawało się... wibrować. I wysysać powietrze wokół siebie.” Moją ogólną ocenę będę mogła dopiero wystawić po przeczytaniu drugiej części, ale już teraz przyznaję, że jestem lekko zawiedziona. Pierwszy tom nie tylko w ogólnej ocenie, ale i pojedyncze części oceniałam bardzo wysoko, ponieważ akcja pędziła od pierwszych stron. Cały czas coś się działo a romans między dwójką głównych bohaterów rozwijał się powoli, na bocznym torze. Tym razem od samego początku autorka akcentuje mocno ich związek, a raczej coś co próbują stworzyć. Przez całą książkę wyczekiwałam scen z innymi bohaterami, wydawało mi się, że to właśnie oni mają więcej do opowiedzenia i liczę, że z kolejną częścią będę mogła nadal zagłębiać się w historię Rhuna, Cormaca, Thariona czy Ithana. Maas zadebiutowała książką “Szklany tron” dziesięć lat temu, poprzednie jej serie miały dość łagodnie opisywane sceny erotyczne, teraz po napisaniu kilkunastu książek widać, że autorka dojrzała i stawia na bardziej obrazowe i pikantniejsze sceny w swojej twórczości. Mi osobiście nie przeszkadza ta zmiana, mam nadzieję tylko, że autorka pogłębi swoją wiedzę na temat pisania scen erotycznych, ponieważ niektóre stwierdzenia są słabe, żywcem wyjęte z słabych erotyków. Bardzo intryguje mnie wątek Daniki, która mimo tego, iż nie żyje, ciągle potrafi namieszać w życiu przyjaciółki. Mimo tego, że Danika i Bryce nazywały się przyjaciółkami ta pierwsza miała pełno tajemnic, a Bryce wydaje się zagubiona w tym fakcie, a nawet i zraniona. Mam nadzieję, że Maas wyjaśni w końcu te wszystkie tajemnice i nie zepsuje postaci Daniki, którą osobiście uwielbiam. Podsumowując, kocham twórczość Maas, ale tak jak większości autorom i jej zdarzyła się słabsza książka, którą przeczytałam bez większych emocji. To czy ją polecę, czy nie pozostawię sobie na recenzję drugiej części, ale wydaje się mi, że wiele osób sięgnie i tak po tę książkę ze względu na sentyment, który odczuwają w związku z autorką. Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Uroboros. “Wystarczyły dwa tygodnie, aby fetor stał się jej własną wonią, mylącą czułe nosy wilkołaków.”
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-05-2022 o godz 10:34 przez: Marta
”Księżycowe Miasto. Dom Nieba i Oddechu cz.1 ” Chyba każdy wielbiciel fantastyki zna książki Sarah J. Maas. Czytałam i pokochałam zarówno jej Dwory jak i Szklany Tron. To autorka z nieprzeciętnym talentem i niesamowitą wyobraźnią. Jej książki pełne są akcji , zaskakujących wydarzeń i ... namiętności. "Dom Nieba i Oddechu" to drugi tom serii Księżycowe Miasto choć trzecia książka, bo autorka pisze tak grube tomy, że Wydawnictwo Uroboros, wydaje je w dwóch częściach. "Dom Ziemi i Krwi" pozwolił nam poznać bliżej Bryce Quinlan i Hunta Athalara - dwóch skrajnie różnych bohaterów, których połączył wspólny cel - razem uratowali Księżycowe Miasto ale też wyjątkowo intensywna chemia. Zabili również w tamtym tomie dwoje archaniołów i niespodziewanie , nie ponieśli konsekwencji. I bardzo dobrze, bo zarówno Micah jak i Sandriel na tę śmierć zdecydowanie, zasłużyli. Bohaterowie liczą na odrobinę normalnego życia jednak chyba nie mają na to szans. Ten tom zaczyna się od opisu wydarzeń, które mnie nieco zdezorientowały. Nowi bohaterowie, nie miałam pojęcia jaki mają związek z tymi z poprzedniego tomu ale okazało się, że prolog jest bardzo istotny i najlepiej uważnie go czytać bo każdy szczegół ma wpływ na dalsze wydarzenia w tej książce. Mimo, że od śmierci Daniki i reszty jej watahy wilków , minęło już kilka miesięcy, Bryce na każdym kroku dowiaduje się jak niewiele wiedziała o swojej przyjaciółce. Wiele wskazuje na to, że była zupełnie inna niż myślała. Także jej ojciec - Jesienny Król - daje się tu lepiej poznać i niestety z jak najgorszej strony. Zorganizował córce ...zaręczyny z Księciem Avallen - Cormakiem. Fae wzbudzający niemało niechęci w Bryce oraz jej przyjaciołach , niespodziewanie okazuje się ważnym sprzymierzeńcem w kolejnej walce jaka czeka naszych bohaterów. "Tak właśnie postępują Asteri. Taka jest prawdziwa rzeczywistość Midgardu. Łudzimy się, że jesteśmy wolni, potężni, prawie nieśmiertelni. Ale kiedy przychodzi co do czego, okazujemy się tylko ich niewolnikami. Ta iluzja może się szybko rozprysnąć." Tak wiele założeń , tak wiele elementów uznawanych za oczywiste w życiu w Księżycowym Mieście, staje pod znakiem zapytania. Moc Asteri, życie po śmierci - czy wszystko to czego uczyli się bohaterowie, o czym byli przez wiele lat swojego życia przekonani, jest tylko mitem ? Bajką, która jest im wmawiana by dali sobą manipulować? O co tym razem będą walczyć bohaterowie tej serii ? Jacy przeciwnicy na nich czekają ? No i jacy sprzymierzeńcy są po ich stronie ? Wiele, wręcz bardzo wiele odpowiedzi na te pytania otrzymujemy w tej części ale też wiele pozostaje bez odpowiedzi i liczę na to, że otrzymam ją w dalszym ciągu tej historii. Wpadły mi w oko recenzje, w których czytelnicy narzekali na zbyt wiele scen erotycznych pomiędzy Bryce a Athalarem. Nie wiem skąd takie narzekania, bo naprawdę czuć napięcie między nimi ale samych zbliżeń jest co kot napłakał. Ale i sam kot odgrywa niemałą rolę w tej historii. Kto czytał poprzedni tom, będzie wiedział o co chodzi 😉 Jakby nie patrzeć, mi się ponownie podobała książka, którą otrzymałam . Jak dotąd autorka mnie nie zawiodła i mam szczerą nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie. Zakończenie otwarte na kontynuację rozpoczętych tu wątków ale nie pozostawia z tym uczuciem, że już, w tej chwili, muszę mieć ciąg dalszy. Nie jest urwane w trakcie najistotniejszych wydarzeń, jak to często bywa. Ale mimo to nie mogę się doczekać tego jakie dramaty się rozegrają w drugiej części . W końcu pierwsza część "Domu Nieba i Krwi" też była łagodna ,a druga ... Przepełniona akcją i wydarzeniami niesamowicie trzymającymi w napięciu. Polecam Wam serdecznie zarówno te serie , jak i pozostałe książki Sarah wydane przez Wydawnictwo Uroboros oraz dziękuję wydawnictwu za współpracę jak i egzemplarz do recenzji ❤️
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
28-04-2022 o godz 12:12 przez: Ewelina Wieczorek
"Dom Nieba i Oddechu" jest drugim tomem cyklu Księżycowe Miasto Sarah J. Maas. Tak, jak poprzedni tom, czyli "Dom Ziemi i Krwi", ten również został podzielony na dwie części. Czy słusznie? Według mnie niekoniecznie, ponieważ gdyby połączyć je w całość, owszem, wyszedłby niezły grubasek, ale bez przeszkód dałoby radę mu podołać. A tak, trzeba czekać aż do początków czerwca, by poznać zakończenie. Powyższe słowa jednak zupełnie nie wpływają na odbiór fabuły, która - tak swoją drogą - była wręcz elektryzująca. Z ogromną przyjemnością wróciłam do Lunathionu, gdzie razem z Bryce Quinlan oraz Huntem Athalarem przeżywałam niebezpieczne przygody, próbowałam odnaleźć zaginionego nastolatka, Emile'a, wykazującego ogromną moc, a także byłam świadkiem rebelianckich czynów. O żarze i gęstej atmosferze między głównymi bohaterami nawet nie wspomnę, ale zdradzę, że bywało gorąco. Po wydarzeniach z "Domu Ziemi i Krwi" do Bryce powoli dochodzi świadomość bycia jedną z najpotężniejszych osób w Księżycowym Mieście. Jako Gwiezdna Księżniczka musi zmierzyć się z własnym statusem oraz wymaganiami, jakie postawił przed nią ojciec, Jesienny Król. Oczekiwania wobec dziewczyny wzrosły, ale Bryce marzy wyłącznie o odrobinie spokoju i o... Huncie. Zakopanie się w marzeniach o Upadłym Aniele może być jednak ciężkie, skoro na oczach Bryce zaczyna kwitnąć rebelia wobec Asteri. Dodatkowo do miasta przybywa Cormac, Fae z innego rodu, któremu przyrzeczono rękę Quinlan. W międzyczasie w progu drzwi mieszkania Bryce pojawia się Ithan, dawny przyjaciel i członek Watahy Diabłów. A to zaledwie kapka spraw, które powoli dążą do wybuchu... "Dom Ziemi i Krwi: Sarah J. Maas to fantasy pełną gębą, od której ciężko się oderwać. Lekki, niezawiły styl pozwala lepiej się wczuć oraz dokładniej rozumieć momentami bardzo pokręconą fabułę (w dobrym tego słowa znaczeniu). Ani przez moment nie jest nudno, ponieważ Bryce niemal na każdym kroku napotyka problemy. W drugim tomie "Księżycowego Miasta" autorka pozwala nam lepiej poznać drugoplanowe postacie, które wprowadziła na początku. Czytelnicy poznają, jak wygląda codzienne życie Thariona, Ruhna, a także Ithana. Oczywiście, dodatkowo pojawia się wiele nowych bohaterów, zwłaszcza tych z założenia złych i groźnych, przez co czasami robi się poważniej. Największym zaskoczeniem w książce był wątek rebeliancki. Nie wiem, jak Wy, ale ja osobiście uwielbiam, kiedy w powieściach fantasy przewijają się podobne klimaty. W ogóle zachwyca mnie pomysł obalania władzy (jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi :D), ponieważ dodaje on pikanterii fabule oraz ciągłej niepewności czy strachu, że bunt wyjdzie na jaw. W każdym razie pomysł rebelii był dopiero wdrażany małymi kroczkami, ale czuję w kościach, że w następnej części Maas da do wiwatu. Jeśli chodzi o wady, to znalazłam kilka. Przede wszystkim nierealność wszechmocy oraz wyjątkowego szczęścia występujących u Bryce. Dziewczyna niemal na każdym kroku ma do zrobienia zadanie wagi państwowej, ale wszystko przychodzi jej bezproblemowo. A przynajmniej zawsze wychodzi z opresji bez szwanku albo jeszcze potężniejsza, co odrobinę mnie irytowało. Dodatkowo każdy bohater płci męskiej kocha, skrycie wzdycha bądź uwielbia Bryce, co zakrawa o totalny irracjonalizm. Ostatecznie jednak "Dom Nieba i Oddechu" polecę, ponieważ świetnie się bawiłam podczas lektury, która pozwalała całkowicie uciec w świat wyobraźni. Uwielbiam tematykę aniołów, zmiennokształtnych oraz rebelii, dlatego czytałam z ogromnym zaangażowaniem i radością. Sarah J. Maas napisała magiczną historię, w jakiej nie zabrakło ani humoru, ani akcji, ani emocji. Wszak kto nie lubi książki o miłości, walce z niesprawiedliwością, kryminalnymi zagadkami oraz dużą dozą śmiechu? :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
05-06-2022 o godz 20:34 przez: Maitiri
Drugą częścią pierwszego tomu byłam zachwycona tak bardzo, że otrzymała ode mnie najwyższą możliwą notę. Była zdecydowanie bardziej dynamiczna niż pierwsza, a przy tym nie zabrakło dobrej kreacji postaci i świata przedstawionego. No i w końcu na jaw zaczęły wychodzić skrzętnie skrywane tajemnice, a rewelacyjny finał był dopełnieniem całości. Pierwsza część drugiego tomu trzyma poziom, ale pierwszej części pierwszego tomu, nie drugiej. Akcja nieco zwalnia. Główni bohaterowie potrzebują odpoczynku i zanim tak naprawdę coś zacznie się dziać, mija trochę czasu. Bryce i Hunt wykonali zadanie. Teraz chcieliby odpocząć i prowadzić normalne życie. Przede wszystkim jednak nie chcą wpakować się w jakieś kłopoty, żeby nie ściągnąć na siebie przypadkowo uwagi Asteri. Czy to jednak w ogóle jest możliwe w ich przypadku? Okazuje się, że nie. Kłopoty to ich drugie imię. Kiedy dowiadują się, że pewien, nie tak całkiem zwyczajny chłopiec, jest zagrożony, nie mogą siedzieć cicho, muszą działać. I zaczyna się dziać. Pojawiają się nowe wątki, nowi bohaterowie, nowe tajemnice i jeszcze więcej intryg. Autorka wodzi czytelnika za nos i myli tropy tak skutecznie, że ciężko przed czasem przewidzieć, co może się wydarzyć. Fajnie obserwuje się rozwój relacji głównych bohaterów, a także zachodzące w nich zmiany. Widać wyraźnie, że wydarzenia, w których brali udział, odcisnęły na nich swoje piętno. Jeszcze lepszy jest fakt, że postaci, które w poprzednim tomie grały drugie skrzypce, tutaj dostają więcej miejsca, dzięki czemu możemy ich lepiej poznać. Szczególnie zadowolona jestem z większej ilości Ruhna i faktów z jego życia w tej części. Lepiej też poznajemy samo Księżycowe Miasto i jego tajemnice. Dużą zaletą powieści jest rozbudowany świat przedstawiony. Już w pierwszym tomie autorka nakreśliła jego funkcjonowanie. Dobrze przedstawione zostały polityka, wewnętrzna hierarchia, religie, języki i wszystko, co ma związek z funkcjonowaniem świata. Stworzony od podstaw przez autorkę świat trzyma się kupy, jest spójny, a jego działanie osadzone jest na konkretnych podstawach. W powieści postawiła Maas na połączenie high fantasy z urban fantasy, dodając do tego elementy współczesności, a co za tym idzie również nowych technologii, a także zagadkę kryminalną i nieco erotyki. Odnoszę wrażenie, że tej ostatniej było w tej części więcej niż w poprzednim tomie, co niekoniecznie stanowi dla mnie zaletę. Trochę za dużo jak dla mnie jest w powieści nawet nie samych scen erotycznych, co myślenia o seksie. I to nie zawsze w momentach do tego odpowiednich. Fajnie, że Maas wychodzi ze swojej strefy komfortu i eksperymentuje z innymi gatunkami, jednak wydaje mi się, że ta erotyka została tu wciśnięta trochę na siłę. Wiele scen było zwyczajnie niepotrzebnych i zabrały mi one nieco radości z lektury. Podobnie jak potoczny język i wtrącane do niego przekleństwa. Żałuję, że nie miałam możliwości przeczytać obu części i wypowiedzieć się od razu na temat całego tomu, bo wydaje mi się, że w tej części moją uwagę przyciągnęły te elementy, które nie za bardzo przypadły mi do gustu. Historia sama w sobie jest ciekawa i wciągająca, jednak nie rozwinęła się na tyle, abym mogła ją należycie ocenić. Póki co nie jestem zadowolona z lektury aż tak bardzo, jak tego oczekiwałam. Sądzę jednak, że druga część drugiego tomu dostarczy mi dokładnie tych wrażeń, na które podczas lektury pierwszej części czekałam. Lubię świat stworzony przez Maas i lubię to, jak komplikuje swoim bohaterom życie. Odczuwam jednak niedosyt i czekam na więcej.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-05-2022 o godz 15:19 przez: Snieznooka
Siedziałam jak na szpilkach oczekując dalszej części cyklu Księżycowe Miasto. Sarah. J. Mass jest znana z tego, że jej książki są długie, przemyślane, zawierają literackie opisy uczuć i miejsc, w których znajdują się bohaterowie. Lubię je czytać, chociaż wiem, że jest grupa czytelników, która woli „krótko, zwięźle i na temat”, u mnie ta zasada jest elastyczna. W przypadku książek Maas czy dotyczą one Velaris, czy akcja toczy się w Lunathionie, po prostu je uwielbiam i żadna długość dla mnie nie będzie wystarczająca. Relacja Hunta i Bryce mi się podobała i byłam ciekawa, do czego doprowadzi. Świat Urban fantasy w oczach Sarah J. Mass jest bardzo ciekawy i skrupulatnie czekam na więcej, aby dogłębniej go poznać. Główną bohaterką książki „Dom nieba i oddechu. Część 1” jest Bryce Quinlan w połowie Fae, w połowie człowiek, zamieszkująca Księżycowe Miasto, w którym można spotkać wiele różnych magicznych istot. Odkąd poznaliśmy ją w „Domu ziemi i krwi” minęło trochę czasu, wiele się wydarzyło i zmieniło. Bryce wspólnie z Huntem uratowali Lunathion parę miesięcy temu. Nikogo nie powinien dziwić fakt, że postanowili odpocząć od takich ekscesów i zająć sobą. Zbudowaniem głębszej relacji, dotarciem się i trzymać jak najdalej od kłopotów. Niestety z tym już jest gorzej, zupełnie jakby one same ich szukały. Bryce i Hunter wplątali się w sprawę z rebeliantami, za sprawą otrzymanych informacji czują się w obowiązku, aby zareagować. Kiedy sprawy zaczynają bardziej się komplikować problemem staje się zaufanie, nie każdego powinno się nim obdarzyć, prawda? Przez ten cały czas starali się nie zwracać uwagi Asterich, a teraz przez Thariona stają się wplątani w intrygę, którą nie tak łatwo będzie porzucić. Co postanowi Bryce? Czy wspólnie z Huntem będą się starali położyć kres temu szaleństwu? Którą należy objąć stronę? „Dom nieba i oddechu. Część 1” mnie nie zawiódł, ba Sarah J. Mass tego nie zrobiła. Akcja powieści jest tak wciągająca, że nie sposób się było oderwać od książki, chociaż nie działo się tutaj nic łeb na szyję, na wszystko przyszedł odpowiedni czas i miejsce. Z radością poznałam zupełnie nowych bohaterów, jak i wróciłam do tych poznanych wcześniej. Klimat każdej powieści tej autorki jest niepowtarzalny, po prostu potrafi ująć czytelnika swoim piórem i niesamowitą wyobraźnią. Czy można dopatrzeć się tutaj lekkiej schematyczności? Być może, jednak jest ona ukazana w taki sposób, że mimo wszystko potrafi zaskoczyć. Nie jest tak do końca tym samym, dostaje nieco świeżości. Do tego nas właśnie przyzwyczaiła Sarah J. Mass, zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdemu pewnie książka się spodoba, jednak ja jestem nią zachwycona. Nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się kolejna część, bo zakończenie było zaskakujące. Podsyciło moją ciekawość, tą książkę się pochłania i nie ma dość. „Dom nieba i oddechu. Część 1” nie grozi „przejedzeniem”, nie będziecie mieć z tego powodu niestrawności i innych problemów gastrycznych, jedynie niedosyt spowodowany oczekiwaniem na więcej.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-05-2022 o godz 17:31 przez: paula
Bryce i Hunt po wydarzeniach z poprzedniego tomu, chcą zdecydowanie zwolnić i nacieszyć się wolnością. Starają się dotrzymać słowa dane Asteri i unikają kłopotów i sensacji. Nie jest im jednak dane nacieszyć się swobodą, ponieważ zostają wciągnięci w plany rebeliantów. Muszą zadecydować czy chcą się w to zaangażować czy pozostać w ukryciu, a znając bohaterów, wiadomo jaką decyzję podejmą. Czy uda im się zapobiec kolejnej wojnie? Jakie plany mają rebelianci? Z czym tym razem przyjdzie im się zmierzyć? Powiem tak, jakoś szczególnie nie czekałam na kontynuację. Dla mnie ta historia mogła się już zakończyć. Jednak zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona. Nie spodziewałam się, że autorka poprowadzi historię w takim kierunku i teraz z niecierpliwością chce, by kontynuacja wpadła mi w łapki. Co tym bardziej było zaskakujące to to, iż tutaj nie ma aż tak dużo akcji. Raczej w tym tomie trochę zwalniamy, bardziej skupiamy się na kwestiach politycznych i rozwiązujemy zagadki. Jeśli chodzi o bohaterów, to również przeszli pewną przemianą. Bryce przestała być taka spontaniczna i wybuchowa. Zwolniła tempo i przemyśla swoje decyzje. Choć czasami, jej znany charakterek, daje o sobie znać to już nie jest tak nieracjonalny. Na początku dowiadujemy się także o układzie, który ustaliła z Huntem, co także mocno mnie zaskoczyło i to w pozytywny sposób. Zaś jeśli chodzi o anioła, to po tym co zrobił wcześniej spokorniał i jeszcze bardziej stara się zachować spokój i nie szaleć. Rozumie jakie mogą być konsekwencje. Jednak jego uczucia powodują, że podejmuje ryzyko i łamie kilka zasad. Jest również zaskoczona tym, że nie było w niej dużej ilości scen seksu. Autorkę kojarzę raczej z dużej ilości i dokładnie opisanych scen erotycznych. Tutaj było tego naprawdę niewiele. Skupiany się na poszukiwaniach, zbieraniu informacji i rotacji elity rządzącej. Może nie było tutaj tak dużo akcji i krwawych walk, ale pomimo tego czytało się ją naprawdę dobrze i szybko wciągała. Strony uciekały mi z zawrotną szybkością. Nie byłam przekonana do tej serii, ale po tym tomie jest pozytywnie nastawiona, że rozwinie się na wciągającą serię. Dlatego jeśli czytaliście poprzednie części i może nie do końca przekonaliście się do niej, to jestem żywym dowodem na to, iż warto dać jej szansę i spróbować z kontynuacją. Ja już zacieram rączki, że zaraz pojawią się dalsze losy bohaterów i będę mogła je poznać. Zapowiada się ona naprawdę dobrze i aby mam nadzieję, że nie rozwinie się ona w złym kierunku. Także z mojej strony mogę ją Wam polecić i zachęcić do dania jej szansy!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-05-2022 o godz 10:58 przez: dobra.ksiazka
Minęły dwa lata odkąd zaczęłam swoją przygodę z najnowszą serią królowej fantastyki - Sarah J. Maas. Od bardzo dawna mam słabość do jej powieści i bohaterów, których losy śledzę z zapartym tchem. Jeśli chodzi o "Księżycowe miasto", to początkowo nie mogła się wkręcić. Zwyczajnie zapomniałam kto jest kim, różnorakie wątki też zatarły mi się w pamięci. Szkoda, że autorka nie poświęciła chociaż jednej strony na przypomnienie z grubsza, co się działo w pierwszym tomie. Musiałam zatem brnąć powoli przez rozdziały, a im dalej, tym bardziej rozjaśniało mi się w głowie. Bryce Quinlan to główna bohaterka, Gwiezdna Księżniczka obdarzona wyjątkową mocą, a przede wszystkim jest zwykłą dziewczyną, która lubi oglądać bzdurne seriale i rozpieszczać swojego pupila. Hunt Athalar to anioł z mroczną przeszłością, który próbuje rozpocząć nowy rozdział w swoim kilkusetletnim życiu. Po licznych perypetiach ta dwójka mieszka względnie spokojnie u Lunathionie i spędza czas z przyjaciółmi. Jednak sielanka nie trwa zbyt długo, gdyż zostają uwikłani w kolejną sprawę. Tym razem próbują odnaleźć zaginionego nastolatka, który włada niszczycielską mocą. Chcą odnaleźć chłopca, nim wpadnie w ręce ich wrogów, którzy zapewne zrobią z niego broń. W dodatku w mieście mówi się o buncie przeciwko Asteri, a pewien książę Fae niespodziewanie prosi Bryce o rękę. Już od samego początku powieści wiele się dzieje. Nasi bohaterowie nieustannie poddawani są różnym próbom, mają więc niewiele czasu, by wieść nudne i zwyczajne życie. Tym razem Maas daje głos drugoplanowym postaciom, takim jak Tharion, Ruhn, Ithan czy Cormac. Możemy zatem bliżej poznać ich oraz ich motywacje. Nie zmienia to jednak faktu, że prym wiodą Bryce i Hunt, których relacja należy do skomplikowanych. Choć w książkach tej autorki pojawia się wiele schematów, to nie ukrywam, że zawsze dobrze się przy nich bawię. Wiadomo, że pojawiają się irracjonalne sytuacje czy dialogi, lecz i tak powieść ma wiele zalet. Podoba mi się wątek przedstawicieli rodów Fae oraz aniołów. Nie brak tu również magii, która zawsze odgrywa ważną rolę. Trudno mi się jednak przyzwyczaić do licznych przekleństw i scen erotycznych rodem z Grey'a. "Dom nieba i oddechu" rozpoczął się intrygująco, a poszczególne wątki zostały sprawnie poprowadzone. Wydaje mi się, że dużo więcej akcji czeka nas w drugiej części, co nie zmienia faktu, że i tak świetnie czytało mi się początek tej historii. Czekam więc niecierpliwie na dalsze perypetie moich ulubieńców, a Was zachęcam do rozpoczęcia przygody w Lunathionie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-04-2022 o godz 18:13 przez: Heather
Z wielką niecierpliwością czekaliśmy na kontynuację losów bohaterów nowej serii od Sarah J. Maas. Jeszcze przed premierą w głowie pojawiały się pytania czy na pewno spełni nasze oczekiwania, czy okaże się lepsza od poprzedniczki, czy zaskoczy nas czymś nowym oraz niepowtarzalnym? Liczyliśmy na historię niezawodną tak jak wszystkie tej autorki a wszystkie nadzieje z nawiązką spełniły się w drugim tomie serii Księżycowe Miasto. Wkraczamy w sam środek wielkiej przygody, więc odradzam sięgać po ciąg dalszy bez znajomości wcześniejszych wydarzeń. Tutaj, jak to w przypadku książek autorki bywa, pojawia się ciąg przyczynowo-skutkowy, jedno wydarzenie jest wynikiem drugiego i na tej podstawie buduje się wielopoziomowa, wielowarstwowa całość złożona na liczne pomniejsze wątki, które w rezultacie dogłębnie relacjonują wydarzenia z jakimi muszą mierzyć się główni bohaterowie. Bryce Quinlan i Hunt Athalar po ostatnich wydarzeniach próbują złapać oddech i wrócić do normalności. Tylko czy mają na to w ogóle czas? Owszem, uratowali Księżycowe Miasto i zasługują na brawa oraz odpoczynek, ale w ich życie wpisana jest również przygoda oraz nieustanne niebezpieczeństwo. Rośnie bunt, pojawiają się rebelianci a Asteri niekoniecznie dotrzymują obiecanego słowa. Bohaterom przyjdzie więc ponownie porzucić wszystko i opowiedzieć się po jednej ze stron na nowo licząc, że i tym razem wygrają tą nierówną walkę. Nowa seria od Sarah J. Maas dedykowana jest tym razem starszym czytelnikom i to faktycznie się czuje. Jest więcej rozlewu krwi, więcej drastycznych momentów, konkretnych opisów i mniej ogłady w przypadku niektórych bohaterów. Muszę jednak przyznać, że bardzo podoba mi się ta nowa odsłona autorki i seria już od pierwszego tomu zdobyła moje uznanie pod względem podjętego tematu czy ogólnego dopracowania, ponieważ wszystko w tej historii mi odpowiada od wyjątkowo dobrze przedstawionej kreacji bohaterów, przez różnorodne emocje na wielkiej przygodzie kończąc. Sarah J. Maas nie zwalnia tempa i jak zawsze porywa nas w wir wielkiej przygody. "Dom nieba i oddechu" podzielona została na dwie części, więc to dopiero początek nowych wydarzeń w życiu bohaterów, ale już ta część wystarczyła, by zaostrzyć mi apetyt na więcej. Wszystko w tej powieści wydaje się być na swoim miejscu a świat przedstawiony pobudza naszą wyobraźnię do pracy na najwyższych obrotach. Oto zupełnie nowa odsłona autorki, ale jakże dobra i pomysłowa.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-04-2022 o godz 09:48 przez: Magdalena Dziedzic
Wiemy dobrze jak Maas potrafi wciągnąć swojego czytelnika w otchłanie stron jej książki. Nietuzinkowe postacie, różnorodność. Znowu autorka pokazała, że po wcześniejszych jej upadkach (w niektórych momentach) da się podnieść. Nowa historia, nowa seria, nowy początek. Widać, że pomysł jest i to bardzo duży, skomplikowany. Jej styl pisarski jest taki sam jak przy reszcie serii. Co mnie u niej zaskakuje to, że każda historia jest do siebie podobna, a jednak dalej wciąga. Tak Maas ma schematy, których się trzyma jednak są one urzekające przy każdej nowej historii. Po dwóch pierwszych tomach wiedziałam, że to będzie moja ulubiona seria od niej i dalej podtrzymuje swoje zdanie. Cała historia trzyma w napięciu od samego początku do samego końca. Nietuzinkowe postacie, różnorodność, prowadzenie narracji na różnych płaszczyznach przez co nie da się nudzić. Kiedy akcja toczy się w jednym miejscu i kończy, Maas od razu przeskakuje do innego miejsca, gdzie historia zatacza koło, a ma niezwykły wpływ na losy bohaterów. Do tego intrygujące wątki kryminalistyczne, owiane tajemnicą tylko zmuszają czytelnika do czytania następnej strony. Nie można się nudzić, a też nie można zarzucić jej braku pomysłów czy niedokończonych rozwinięć. Fabuła idzie do przodu swoistym, naturalnym torem. Nie zapominajmy o silnych postaciach, charakternych. Humor jak zawsze dopisuje w książce, sarkastyczne ironizacje są idealnie wplecione i po prostu przez książkę się płynie z uśmiechem na ustach. Nie zabrakło też lekcji historii, która rzuca nieco światła na wydarzenia opisane w książce. Co miało wpływ na co. Nadaje też tajemniczy klimat. Miałam też wrażenie, że z każdą stroną autorka zaskakuje mnie coraz bardziej. Kiedy spodziewałam się już oklepanej historii i powielania schematów nagle BUM – prezent z niespodzianką wylądował na moim biurku. Co do postaci są jak zawsze nieziemskie. Rozbudowane, każde przeżyło część historii niezbyt przyjemnej dla ucha, a jednak wszyscy razem są jedną wielką rodziną od Maas. To jak potrafi połączyć i stworzyć taką niecodzienną atmosferę w książce zawsze mnie zaskakuje i jest dość dla mnie nierealne. Mój mózg po prostu nie przyjmuje takiego obrotu spraw. Fantastyczny świat z dozą pikanterii, niezwykłym sarkastycznym humorem, nieznaną magią oraz rozbudowanymi rasami postaci. Skomplikowana, rozbudowana historia, z wartką akcją. To jest i będzie moja ulubiona seria od Maas.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-04-2022 o godz 14:21 przez: Aleksandra
"Bryce miała wrażenie, jakby jej umysł wypełniła niespokojna ciemność, przeszywana przebłyskami myśli, niczym spadającymi gwiazdami. Jak mogła się łudzić, że zdoła się na zawsze zaszyć w mysiej dziurze, gdzie nikt jej nie zobaczy? Szczerze pragnęła zastosować się do nakazu Asteri i prowadzić zwykłe, spokojne życie, ale najwyraźniej reszta świata miała wobec niej inne plany. I wobec Hunta." Bryce Quinlan i Hunt Athalar powracają! Po uratowaniu Księżycowego Miasta próbują żyć normalnie i planować przyszłość. Jednak wraz ze zwiększającym się buntem przeciwko Asteri, Bryce i jej przyjaciele są wciągani w plany rebeliantów. Przysięgali milczeć, tylko czy będzie to możliwe, kiedy znowu zostają wrzuceni w wir niebezpiecznych zdarzeń? Czekałam na kontynuację serii o Księżycowym Mieście, ponieważ dwie części pierwszego tomu bardzo mi się spodobały. Łatwo jest się wciągnąć w świat wykreowany przez Sarah J. Maas, a bohaterowie, których mamy przyjemność znać przyprawią o szybsze bicie serca. Nie tylko jesteśmy świadkami niebezpiecznych sytuacji, powrotów do bolesnej przeszłości, ale także cudownej przyjaźni czy miłosnych przekomarzań Quinlan i Athalara. Co ciekawe, autorka postawiła na rozszerzenie wątku Ruhna, brata Bryce, a to dodatkowo plusuje w odbiorze książki, ponieważ jest to jedna z bardziej intrygujących postaci tej serii. Bohaterowie prędko nie zaznają normalności. Bryce poznaje nowe fakty o swojej zmarłej przyjaciółce Danice, co popycha ją do podjęcia gry dotyczącej spisków władców. Coś czuję, że to, co mamy w pierwszym tomie Domu nieba i oddechu, to przedsmak wydarzeń, które czekają nas w drugiej części. Tu też nie ma nudy, ale można odczuć, że jest to dłuższy wstęp do kolejnych wydarzeń na które musimy chwilę poczekać. Nie brakuje ciętych ripost, przekleństw, gorętszych momentów, które dodają książce pikanterii, ale na szczęście nie jest to przesadne i czyta się ze smakiem. Autorka ma przyjemny styl, przez co te ponad 500 stron czyta się bardzo szybko. Oczywiście zanim sięgniecie po tę książkę, radzę przeczytać poprzednie części, by znać od początku historię Bryce i wydarzenia, które doprowadziły ją do miejsca, w którym aktualnie się znajduje. Ze swojej strony polecam i czekam na więcej!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-07-2022 o godz 21:54 przez: kiiki.books
Przyszedł ten moment, że chyba pozbierałam się po „Księżycowym mieście”. I pewnie nikogo nie zaskoczę, ale kocham tą serie! Maas jeszcze nie napisała takiej książki, której bym nie pokochała pomimo, że cóż coraz to nowsze powieści autorki zbierają naprawdę skrajne opinie. Pierwsza połowa pierwszej części drugiego tomu była hmmm… Momentami nużąca. Nic się ciekawego zbytnio nie działo. Ot spokojny wstęp po burzliwych wydarzeniach z pierwszego tomu. Jednak sam powrót do Lunathionu sprawił mi ogromną przyjemność. Stopniowo ten spokój zostaje zaburzony, to była taka cisza przed burzą, i to jaką burzą! Z początku dostajemy tylko przedsmak nachodzących wydarzeń, jednak na dobre wszystko rozkręca się w drugiej części czyli po połowie całości. I 🤯🤯🤯🤯! Nie umiem nawet tego obrać w odpowiednie słowa. Różnych scenariuszy się spodziewałam ale tu Maas zupełnie mnie zaskoczyła. Autorka w końcu zbliży nas trochę do Asteri. To był wątek, na który bardzo mocno czekałam bo ich obecność, władza oraz moc, którą dzierżą intrygowała mnie już w pierwszym tomie. Dlatego przepadłam całkowicie! Totalnie nie mogłam się oderwać, a gdy już musiałam bo codzienność wzywała myślałam tylko o kolejnych krokach Bryce, Hunta oraz pozostałych bohaterów. Zakończenie - no bomba. Chociaż nie ukrywam, że mocno złamało mi serducho. 😭 Pomysł bardzo mi się podoba. Jestem szalenie ciekawa jak Maas zamierza to pociągnąć dalej i po cichu mam nadzieję, że tego nie spieprzy (delikatnie mówiąc). Może z tego wyjść naprawdę coś ciekawego Odniosę się jeszcze do erotycznych scen. Jak nigdy ich nie komentuje to tutaj muszę bo to była… komedia. 😂 Bawiłam się świetnie i zaśmiewałam się do łez, chociaż nie koniecznie takie było założenie tych wątków. Ale no wyszło jak wyszło. 😅 Dla niektórych będą zabawne tak jak dla mnie, dla innych nie koniecznie i może nawet zawarzą na ocenie całości, ale polecam podejść do nich z dystansem, i przerobić je trochę na żart bo całość sama w sobie jest naprawdę dobra. Potrzebuję na wczoraj drugiego tomu. 😭 I oczywiście polecam! Jak dla mnie Maas jest w formie. 😎
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji