Podczas czytania tej pozycji, każdego czytelnika łączy od samego początku jedno. I wy, i ja - nigdy nie mieliśmy prawa słyszeć o Alice Feeney, bo może trudno w to uwierzyć powieść "Czasami kłamię" jest jej debiutem literackim. I tu mała dygresja ode mnie w tym punkcie. Ostatnio odnoszę wrażenie, że lepiej mi się czyta autorów debiutujących, którzy są dla mnie zagadką, skrywają w sobie tajemniczość, aniżeli już tych, co po których wiem czego można się spodziewać. Alice Feeney ma bardzo ciekawy styl pisania. Podoba mi się jej lekkość pióra, jak również prowadzona narracja. Z każdą kolejną stroną odkrywa kolejne puzzle, które w kulminacyjnym momencie łączą się w bardzo dobry obraz. Z początku pozycja ta jest lekko chaotyczna. Można się w niej niewątpliwie pogubić, co również może doprowadzić do tego, że książkę odłożymy na półkę, jednak nic bardziej mylnego. Warto troszkę pocierpieć z początku, bowiem nasze chwile zwątpienia pójdą w niepamięć pod koniec powieści. Narracja jak i sama akcja składa się z trzech zagadkowych elementów "wtedy", "przedtem" oraz "teraz", które dopiero pod koniec nam się rozjaśniają, a i schemat prowadzenia akcji się wyklarowuje. Musimy wiedzieć, że punktem odniesienia jest pobyt Amber w szpitalu. Mamy tu odniesienie do wydarzeń z dzieciństwa, do wydarzeń sprzed wypadku oraz teraźniejszość szpitalną. Podziwiam autorkę, że nie pogubiła się w tych trzech akcjach. Że potrafiła wybrnąć i całość sklecić pod koniec książki. Powieść Alice Feeney "Czasami kłamię" jest od samego początku tajemnicza, trzyma w napięciu, w niektórych scenach wręcz doprowadzała mnie do obrzydzenia, nie mogąc pojąć jak mężczyzna może w tak przedmiotowy sposób traktować kobietę. I wiecie co? Jeszcze mi się nie zdarzyło, ażeby autor tak rozjechał mnie emocjonalnie. Kiedy już myślimy, że nic więcej nas nie zaskoczy, Alice Feeney macha nam palcem, drocząc się i pokazując kto tu tak naprawdę rządzi. Nic nie jest czarno-białe, nie można się spodziewać oczywistych rozwiązań i wszystko co się dzieje w książce ma swój cel, który autorka wyjaśnia na sam koniec. Więcej: czytamiogladam.pl
„Czasami kłamię” Alice Feeney zaintrygowała mnie od pierwszej strony, a w zasadzie to już od samego sposobu jej zapakowania w pięć warstw papieru, gdzie na każdej z nich była przyczepiona karteczka z wiadomością od Amber. Napięcie z każdą wiadomością od głównej bohaterki budziło się i rosło we mnie poprzez wszystkie strony, aż do zakończenia. Polska premiera tej ciekawej lektury przypadała dwa dni temu, a więc 25 października. Są trzy rzeczy, które powinniście wiedzieć o Amber Reynolds. Pierwsza: jej mąż już jej nie kocha. Amber jest w śpiączce (rzecz druga), w którą zapadła po wypadku samochodowym. Jej ciało jest nieruchome, ale umysł pracuje na najwyższych obrotach, starając się odtworzyć minione dni i tygodnie. Siniaki i obrażenia na jej ciele wskazują, że nie był to nieszczęśliwy zbieg okoliczności, lecz celowe działanie. Głównym podejrzanym jest jej mąż. Ale w tej opowieści nic nie jest proste, bo (rzecz trzecia) Amber czasami kłamie. Powiem Wam, że dawno nie czytałam literatury zagranicznej (poza dwoma kryminałami), która by mnie wciągnęła do tego stopnia. Powieść można zaliczyć do gatunku thriller psychologiczny. Mocno ociera się o psychikę czytelnika, skłania go do refleksji, domysłów i trzyma nerwy mocno napięte. „Czasami kłamię” napisana jest w sposób tak nieoczywisty, że faktycznie zapiera dech w piersiach. Konstrukcja powieści jest trzy torowa, akcja podzielona jest na etapy: Teraz, Wtedy i Przedtem. Nie nastręcza to jednak trudności w czytaniu, zaskakująco łatwo można odnaleźć się w tej chronologii, gdyż każda z nich napisana jest w pierwszej osobie. Główną bohaterkę - Amber - poznajemy na etapie Teraz – czyli podczas jej pobytu w szpitalu. Jej uśpiona świadomość przenosi nas zamiennie do zdarzeń, które miały miejsce Przedtem – czyli w jej dzieciństwie oraz do wydarzeń Wtedy – czyli tuż przed wypadkiem. „Czasami kłamię” to powieść, przy której nuda Was nie zastanie. Kolejne strony, to kolejne fakty, tajemnice, niedomówienia oraz kłamstwa. Nie można jednoznacznie określić kto jest ofiarą, a kto sprawcą, kto kłamie, a kto mówi prawdę. Autorka tak bardzo namieszała w fabule, iż byłam zdziwiona efektem końcowym. Podczas czytania stale towarzyszyło mi napięcie, jakieś wewnętrzne przekonanie, że „Coś tu nie gra?”. A jednak wszystko gra...bo życie nie jest, czasami, takie jakie się wydaje. Kim jest Amber? Dlaczego znalazła się w szpitalu? Dlaczego zapadła w śpiączkę? Jaki jest naprawdę jej mąż? Czy jej siostra Claire jest jej wrogiem? Im głębiej w fabułę wnikała moja czytelnicza dusza, tym więcej miałam pytań i tym więcej było niewiadomych. „Czasami kłamię” Alice Feeney to pasjonująca lektura. Lektura, która wyrwie Was z szarej rzeczywistości i powiedzie z pewnością na manowce półprawd i wymysłów. Jeśli więc szukacie nietypowej lektury, od której nie sposób się oderwać...jeśli lubicie zagadki i zakończenia wbijające w fotel, to jest to pozycja idealna dla Was. Nie dajcie się zwieść niepozornej okładce, bo to tylko złudzenie. Godziny spędzone razem z "Czasami kłamię" to była niespodziewanie ekscytująca przygoda. Jeśli trafię na kolejną powieść autorstwa Alice Feeney, to z wielkim zainteresowaniem, po nią sięgnę i z pewnością nie zawiedzie ona moich oczekiwań. Czy mówię prawdę? A może kłamię? Musicie przekonać się sami sięgając po powieść pióra Alice Feeney. Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu W.A.B. recenzja na: http://przeczytajka.blogspot.com/2017/10/czasami-kamie-alice-feeney.html