5/5
07-05-2015 o godz 15:46 przez: Ola C.
"Czas żniw" to była książka, którą bardzo chciałam przeczytać i jak już wpadła w moje ręce to po prostu się w niej zakochałam. Kiedy zobaczyłam na biurku paczuszkę, nie miałam pojęcia, że znajduje się tam druga część tej świetnej serii. W końcu jednak wyciągnęłam cudowny, pachnący świeżością i nowością, próbny egzemplarz "Zakonu mimów". I znów przepadłam.

Okazuje się, że ucieczka z Szeolu I to dopiero początek. Uciekinierzy muszą ukrywać się na ulicach Londynu, który cały czas jest kontrolowany przez Sajon. Udaje się przetrwać tylko garstce, co i tak jest wielkim sukcesem. Paige chce, aby jasnowidze dowiedzieli się o Refaitach i całej historii z nimi związanej. Ale niektórzy tego nie chcą. Czy Paige uda się wyjawić prawdę? Jeśli tak, to jak zareaguje na to Eteryczne Stowarzyszenie? Co będzie dalej? Kto stanie po jej stronie? Czy Śniący Wędrowiec znajdzie pomoc, której potrzebuje?

"Nie możemy biec, dopóki nie nauczymy się chodzić."*

Książkę czytało mi się na początku trochę ciężko, nie potrafiłam wczuć się w świat wykreowany przez Panią Shannon, ale myślę, że to dlatego iż od bardzo dawna nie czytałam żadnej dobrej, fantastycznej powieści. Z czasem jednak szło mi co raz lepiej, a końcówkę pochłonęłam jednym tchem. Muszę przyznać, że kolejny raz autorka ani trochę mnie nie zawiodła oraz utrzymała poziom z pierwszego tomu.

W serii Pani Shannon podoba mi się to, że miłość nie stanowi wątku, który sprawia, że wszystko inne schodzi na drugi plan. Owszem - miłość jest, ale jest jej idealnie, nie za dużo, nie za mało. Nie zawsze ta miłość jest typowa, bo jak wiemy z pierwszego tomu - znajdziemy tu również parę homoseksualną, ale to również nie jest napisane w rażący sposób, a wręcz nadaje czegoś fajnego tej książce.

Pojawia się trochę nowych bohaterów, przede wszystkich jasnowidzów z Londynu. Mamy tutaj zarówno dobre, jak i złe charaktery. Nie znajdziemy jednak dwóch identycznych postaci, za co autorce należą się brawa. Brak jest również przewidywalności w ich zachowaniu.

Kolejny raz muszę przyznać, że książka jest naprawdę oryginalna. Refaici i Emmici - tego jeszcze nie było, tak mi się przynajmniej wydaje. Te ponad 500 stron czyta się naprawdę fajnie i z dużą ciekawością, trzeba jednak poświęcić "Zakonowi mimów" trochę uwagi. To nie jest takie czytadło do autobusu, czy do szkoły. Nie. Na tą książkę lepiej znaleźć chwilę naprawdę wolnego czasu, skupić na niej - i tylko na niej - swoją uwagę, wczuć się w nią tak jakby całym sobą.

Wiecie co? Mnie Pani Shannon "Zakonem mimów" oczarowała. Całość jest świetna i niebanalna, a wbijająca w fotel końcówka wszystko idealnie dopełnia. Jeśli jeszcze nie czytaliście "Czasu żniw" to szybko to nadróbcie i zabierajcie się za drugi tom, a wszystkim tym, którzy tak samo jak ja, wręcz zakochali się w poprzedniej części - gorąco i z całego serca polecam tą pełną magii książkę.

*Samantha Shannon "Zakon mimów"
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
12-06-2015 o godz 17:40 przez: AmeliaGrey
W końcu nadszedł ten czas. W końcu mogłam powrócić do świata wykreowanego przez Samanthę Shannon. Świata, gdzie każdy drobiazg jest dopracowany. Gdzie wszystko ma swoje miejsce, a jedno logicznie wynika z drugiego. Po skończeniu poprzedniej części nie mogłam się wprost doczekać, kiedy będę mogła w końcu sięgnąć po kolejny tom. I stało się. Przeczytałam go. A teraz znowu muszę cierpliwie czekać...

Paige udało się uciec z kolonii karnej. Koniec jednych kłopotów staje się początkiem kolejnych. Dziewczyna jest teraz najbardziej poszukiwaną osobą w Londynie. Ma jednak zadanie do wykonania. Świat musi dowiedzieć się o istnieniu Rafaeitów i Emmitów. Dowiedzieć się i podjąć walkę przeciw nim. Proste z pozoru przedsięwzięcie przysporzy Paige wielu problemów. W samym Syndykacie zaś wszystkich czekają bardzo poważne zmiany, w które zostaną wplątani nasi bohaterowie.

Nigdy chyba nie wyjdę z podziwu wyobraźni, jaką dysponuje autorka. Ona nie wymyśliła pierwszej lepszej fantastycznej historii. Ona stworzyła wszystko od nowa. Wykreowała cały świat w najdrobniejszych szczegółach. Siedem kategorii jasnowidzenia, dziesiątki różnych jasnowidzów, podział podziemia, gangi, władze, nawet uzasadnienie opowiadanej historii w przeszłości. Wszystko to stworzyła wyobraźnia Pani Shannon. Może to co prawda powodować wrażenie chaosu, tym bardziej, jeżeli od czytania poprzedniej części minęło trochę czasu, jak w moim przypadku. Nie ukrywam, momentami ciężki mi się było odnaleźć, ale wierzcie mi, dla możliwości znalezienia się w tym fantastycznym świecie i poznania kolejnych pomysłów autorki, naprawdę warto poświęcić czas!

W tym tomie akcja ani na moment nie ustępuje tej z Czasu Żniw. Tym razem nie toczy się już w kolonii karnej. Przybliżone mamy tu bardziej metody działania samego Syndykatu i Sajonu. Fabuła skupia się na nowych wątkach związanych właśnie z tymi organizacjami. Nie zabraknie też kontynuacji tematów z poprzedniej części. Wszystko to ładnie się ze sobą przeplata, także nie ma mowy o nudzie. Nie można też narzekać na powierzchowne skonstruowanie bohaterów czy na to, że nas irytują. Wszystko tu jest tak, jak być powinno. Jest akcja, jest tajemnica, magiczny świat i element zaskoczenia. Książka jednak nie należy do tych, które się połyka od razu. Może to przez nagromadzenie wątków czy wszystkie fantastyczne nowości wykreowane przez autorkę. Warto jednak posmakować tego, co zostało dla nas stworzone, bo całość zachwyca do głębi!

Zakończenie natomiast sprawia, że oczekiwanie na kolejny tom staje się niesamowicie trudne. Po tym wszystkim, co się wydarzyło, chciałoby się od razu sięgnąć po kontynuację i przeczytać dalszy ciąg historii. A tu znów trzeba czekać. Jeżeli chcecie poznać wszystkie drobiazgi, które dla swoich czytelników wykreowała Samantha Shannon, a potem dotrzymać mi towarzystwa w oczekiwaniu na kolejną część, sięgnijcie koniecznie po tę serię!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-10-2017 o godz 18:41 przez: dobra.ksiazka
Paige Mahoney i kilkoro innym uczestnikom ucieczki udało się zbiec z Szeolu I. Dziewczyna po tym, czego doświadczyła z rąk Refaitów nie może wrócić do normalnego funkcjonowania. Zdaje sobie sprawę, że Nashira i jej poplecznicy nie spoczną, póki nie pojmą Bladej Śniącej. Chcąc nie chcąc Paige wraca pod skrzydła swojego mim-lorda Jaxona Halla, jednak dzieli ich konflikt interesów. Bohaterka chce ujawnić społeczeństwu istnienie potężnych Refaitów i potwornych Emmitów, którzy zagrażają światu jasnowidzów, jednak jej szef protestuje. Mimo że będzie to trudne zadanie, postanawia działać na własną rękę i walczyć z wrogiem. Jedynym sprzymierzeńcem w tej nierównej walce był jej opiekun z Szeolu, Naczelnik, który zapadł się pod ziemię i Paige obawia się, że mógł go dosięgnąć gniew Nashiry. "Czas żniw" pokochałam całym sercem, więc koniecznością było sięgnięcie po jego kontynuację. Niespodziewanie jednak pojawiły się schody, od czytania tomu pierwszego minęło kilka miesięcy, więc skomplikowany świat wykreowany przez autorkę po raz pierwszy sprawił mi trudności. Musiałam przypomnieć sobie sporo terminów, hierarchię władzy, pobocznych bohaterów i liczne wątki. Początek zatem czytało mi się dość opornie, może też dlatego, że nie działo się tam nic szczególnie porywającego. Dopiero później w miarę rozwoju akcji po raz kolejny dałam się wciągnąć w rewolucję i klimat Londynu. Jeśli chodzi o bohaterów, to Paige nadal pozostaje silną i zdeterminowaną dziewczyną, która całkowicie oddaje się sprawie. Jej upór i odwaga napędzały wydarzenia. Brakowało mi natomiast Naczelnika, jego intrygująca i tajemnicza postać pojawiała się zdecydowanie zbyt rzadko. A gdy już stanął na drodze Paige sypały się iskry i nie sposób było przestać czytać. Poznaliśmy też trochę bliżej, o ile to możliwe Jaxona Halla. Jest to mężczyzna o wielu twarzach, który z jednej strony ubóstwia dar swojej faworyty, ale w kryzysowej sytuacji nie zawaha się jej pozbyć. Myślę, że w kolejnych tomach mim-lord jeszcze sporo namiesza i może się okazać jednym z głównych wrogów. Tak jak wspomniałam wcześniej, początkowo czytałam bardzo powoli, lecz na całe szczęście w drugiej połowie autorka dała popis swoim możliwościom. Akcja i jej nieoczekiwane zwroty sprawiały, że nie mogłam robić nic innego, oprócz przekładania kolejnych kartek, a barwni bohaterowie zachwycają. Powieść została napisana trochę ciężkim językiem fantastycznym, bogatym w obce terminy, ale myślę, że czytelnicy zaznajomieni z tą historią nie powinni się zrażać. Podsumowując, "Zakon mimów" jest świetną kontynuacją i nie zawiodła mnie. Choć początkowo trudno mi było wbić się w akcję, to potem nie mogłam się oderwać. Zachęcam wszystkich do sięgnięcia po tę serię, gdyż jest na wysokim poziomie i gwarantuje świetną przygodę. Mi nie pozostaje nic innego, jak tylko wyczekiwać niecierpliwie trzeciego tomu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-12-2015 o godz 15:56 przez: beemyangel
"Nadzieja to fundament rewolucji. Bez niej jesteśmy tylko prochem, który czeka, aż porwie go wiatr"

To właśnie dzięki nadziei i niezwykłej determinacji Paige wraz z innymi jasnowidzami ucieka z koloni karnej Szeolu I i powraca jeszcze silniejsza do Londynu. Jej celem staje się ujawnienie całej prawdy o Refaitach i Emmitach. Usiłuje więc zwołać spotkanie Eterycznego Stowarzyszenia, aby ochronić Londyn. Jednak nic nie idzie po jej myśli. Z braku dowodów nikt nie chce uwierzyć dziewczynie. Sprawy nie ułatwia również fakt, że jej mim-lord, Jaxon Hall, sprawia wrażenie niezainteresowanego całą sprawą a nawet zabrania Paige mówić o tym co ją spotkało. Na domiar złego Blada śniąca jest najbardziej poszukiwaną osobą w całym Sajon Londyn, którym kieruje rozwścieczona Nashira. Największy wróg Paige. Zbuntowana Mahoney nie zważa na to i postanawia zacząć walkę na własną rękę.

Początek Czasu Żniw chyba każdemu dał się we znaki. Żeby wbić się w książkę musiałam czekać prawie do jej połowy. Jadnak na tym kończą się minusy pierwszego tomu, którym Samantha Shannon podbiła moje serce. Natomiast w Zakonie Mimów cudownie wykreowany świat, niesamowici bohaterowie i rozwijający się talent pisarki od samego początku nie pozwala na oderwanie się od książki.

W pierwszej części oglądaliśmy tylko zarys Sajonu. Teraz o wiele jaśniejsze staje się funkcjonowanie "podziemnego" świata jasnowidzów, ich życia codziennego, podziału i roli. Coraz bardziej widoczna staje się także ogólna wymowa serii mocno odnosząca się do władzy, polityki i podziału klas społecznych. Nie da się ukryć że atmosfera drugiego tomu jest dużo mroczniejsza od poprzedniego, która swoje źródło ma właśnie w rozgrywkach politycznych – zarówno tych wielkich, państwowych; jak i związanych z poszczególnymi kohortami i sekcjami.

Bohaterzy książki zaskakują i intrygują na każdym kroku. Paige to twarda dziewczyna, która nie czeka na ratunek tylko walczy o swoje. Jej spontaniczność zaradność a także zimna krew sprawiają, że nie da jej się nie kochać. Postać Jaxona także nabiera barw. Przeraża i fascynuje jednocześnie a co najważniejsze do końca nie da się go rozszyfrować. Jednak największą zagadką tej serii stanowi dla mnie Naczelnik, którego oczywiście pokochałam. Jego motywy działań są niejednoznaczne i ciągle nie do końca wiadomo w jaką grę próbuje on grać z Paige. Tak ten idealny wątek miłosny. Pomimo że stanowi drugie tło tej książki śledzę go z przejęciem.

Podsumowując Zakon Mimów to świetna kontynuacja serii, którą polecam każdemu z całego serca. Autorka imponuje kreacją świata i dbałością o detale , dobrze skonstruowaną fabułą i zaskakującym zakończeniem, które sprawia, że natychmiast chce się więcej. Pozostaje więc jedynie czekać na trzeci tom serii ("The Song Rising"), którego premiera przewidziana jest na listopad przyszłego roku.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
12-05-2015 o godz 21:42 przez: Elenkaa
Po przeczytaniu pierwszej części "The Bone Season" "Czas Żniw" nie mogłam się doczekać kontynuacji. Ale w końcu autorka wydała drugą część (z zaplanowanych siedmiu) a Wydawnictwo Sine Qua Non szybko wzięło się za tłumaczenie. I dzięki temu mogę podzielić się z wami moja opinią o "Zakonie Mimów".

Z Paige Mahoney, 19-letnią mieszkanką Saj-Lo będącą Bladą Śniącą (czyli jedną z najwyższych jasnowidzących) rozstaliśmy się, gdy wraz z wieloma innymi jasnowidzami zdołała wydostać się z kolonii karnej - Szeol I, w której to przeżyła prawdziwe piekło. W ucieczce pomógł jej jeden z wrogów - Refaita, zwany Naczelnikiem, który znika zaraz po tym wydarzeniu. Paige wraca do swojej cytadeli i do mim-lorda Jaxona, choć bardzo niechętnie. Jednak nie ma wyboru, gdyż musi się ukrywać przed praktycznie całym Sajonem, bo Refaici nie spoczną, dopóki jej nie znajdą. Ale nie tylko Refaici są jej wrogami, ale również... cały Sajon.

Powrót do niesamowitej wyobraźni autorki był bardzo pozytywny. Tym razem nie było już mi tak trudno przystosować się do bardzo rozbudowanego świata Paige, bo jednak w pierwszej części trochę się z nim oswoiłam. Co nie zmienia faktu, że nadal jestem pod wielkim wrażeniem wyobraźni tak młodej autorki (zaledwie 24-letniej). Zbudowała naprawdę wspaniałe uniwersum, z któego może jeszcze wiele wyciągnąć. Tym razem trochę nam urozmaiciła powieść dołączając do niej słowniczek pojęć, co jest bardzo pomocne. Ale to nie wszystko co zafundowała nam autorka. Oprócz słowniczka i dołączonego już w pierwszej części drzewa przedstawiającego "Siedem kategorii jasnowidzenia" tym razem dodała również członków Eterycznego Stowarzyszenia poprzydzielanych do Kohort oraz dwie mapki - Dzielnce I i II Kohorty. Uwielbiam takie dodatki w powieściach, zwłaszcza w seriach, które są rozbudowane.

Na pewno trzeba też wspomnieć o wielkiej różnorodności bohaterów. Znajdziemy tutaj przeróżne postaci. Od tych złych (np. Jaxon, który jest bezwzględnym mim-lordem udającym troskę o Paige) do dobrych (np. Nick, który jest bardzo oddany głównej bohaterce, troszczy się o nią i martwi). Jest również wielu bohaterów, którzy nie są jednoznacznie dobrzy, ani źli. Przykładem może być Naczelnik, który jest bardzo kontrowersyjną i jedną z najlepiej wykreowanych według mnie postaci w całej literaturze fantastycznej. Pewnym smaczkiem w tej serii jest również sposób przedstawienia historii Anglii przez Samantę Shannon, która nieco ubarwia i zmienia dawne dzieje wpasowując te wydarzenia w swoją historię.

"Zakon Mimów" to rewelacyjna kontynuacja równie dobrej pierwszej części. Jeśli szukacie niekonwencjonalnego fantasy, niekoniecznie typowej dystopii to jest to seria dla was. I co mi teraz pozostaje... Tylko czekać na dalszy ciąg historii Paige, Nicka, innych jasnowidzów i Refaitów. Gorąco polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-09-2018 o godz 12:02 przez: jakub stolarki
Samantha Shannon urodziła się w zachodnim Londynie w 1991 roku. Ukończyła studia literaturoznawcze na uniwersytecie w Oksfordzie w 2013 roku. Czas żniw, jej debiutancka powieść, a jednocześnie pierwsza część siedmiotomowego cyklu, została wydana w kilkudziesięciu krajach. "Zakon Mimów" to kontynuacja książki pt. '' Czas Żniw''. Po przeczytaniu pierwszego tomu po prostu nie mogłem porzucić tej historii. Cały pierwszy tom: świat, bohaterowie i wydarzenia wykreowane przez Samanthę Shannon to mistrzostwo, natomiast to co dzieje się tutaj to petarda. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat fabuły to zapraszam do recenzji. Zacznijmy od tego, że akcja powieści zaczyna się w miejscu, w którym się zakończyła w poprzednim tomie. Po spektakularnej ucieczce Paige wraz z towarzyszami trafia w pułapkę. Wielu ludzi zostaje zabitych, jednak głównej bohaterce oraz nielicznej grupce osób ledwo udaje się ujść z życiem. Staje się najbardziej poszukiwaną osobą w całym Londynie. Chce jak najszybciej powiadomić eteryczne stowarzyszenie- organizację składającą się z mim-lordów i mim-królowych, mającą na celu zarządzanie syndykatem- o istnieniu Szelou 1, emittach i refaitach oraz o zagrożeniu wiążącym się z ich istnieniem. Wszyscy są jednak bezczynni w tej sprawie. Aby móc cokolwiek zdziałać postanawia wrócić do swojego mim-lorda - Jaxona Halla. Jednak jest to tylko gra, w której musi uważnie dobierać słowa. Jesteśmy świadkami powolnego, ale widocznego rozwoju bohaterki. Życie i sytuacja, w której się znalazła sprawiły, że stała się silniejsza, przebieglejsza oraz bardziej pokorna. Nadal nie zapomina o innych. Stara się pomagać osobom, którym udało się przeżyć ucieczkę. Zachowanie i przeszłość Naczelnika są nadal enigmatyczne. Dowiadujemy się jednak, że przed laty również zorganizował powstanie- niestety nieudane za sprawą człowieka, który go wydał. To stamtąd wzięły się jego blizny. Jak się okazuje istnieje coś co może zniszczyć istoty nieśmiertelne- zawilec wieńcowy. W czasach biblijnych ten kwiat był symbolem krótkiego życia człowieka. Powieść zbudowana jest na intrygach politycznych. Wszystko w co do tej pory Paige wierzyła może okazać się kłamstwem, a Kohorta zniszczona od środka bardziej, niż to sobie wyobrażała. Samantha Shannon stworzyła fabułę, od której nie sposób się oderwać. Cała powieść jest dynamiczna i płynna, a zakończenie przebija to co wydarzyło się w poprzednim tomie. Ogromnym plusem jest ciągłe wzbogacanie słownika w książce. Pomimo, że jest to seria młodzieżowa autorka wplata w fabułę mądre słowa: "Słowa dodają skrzydeł nawet tym zdeptanym, załamanym i pozbawionym całej nadziei." "Nadzieja to fundament rewolucji. Bez niej jesteśmy tylko prochem, który czeka, aż porwie go wiatr."
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
09-04-2015 o godz 22:01 przez: paulaksiazkoholiczka
„Nadzieja to fundament rewolucji. Bez niej jesteśmy tylko prochem, który czeka, aż porwie go wiatr.”


Powroty nie są proste. Tym bardziej, kiedy ciągle jest się na celowniku. Odkąd Paige uciekła z Sajonu musi uważać na każdym kroku. Śmierć czeka tuż za rogiem, a niebezpieczeństwo staje się chlebem powszednim. Paige znów musi ryzykować, igrać tuż na granicy i wykorzystać wiedzę, która jeśli tylko ktoś jej uwierzy, zmieni wszystko.

Obserwuję z uśmiechem na twarzy przemianę głównej bohaterki. To już zupełnie inna postać niż na początku „Czasu Żniw”. Ma duszę lidera i nie boi się jej ukazać. Ma także cel, pragnie wolności i zemsty… Jest kimś w rodzaju Katniss dla -rewolucji w Panem, z tym że Paige jest dojrzalsza i jej bronią nie jest zwyczajny łuk, ona ma niezwykły talent. W końcu jest Bladą Śniącą.

Jeśli chodzi o pozostałych bohaterów, to nie sposób ocenić każdego z nich bezpośrednio bo wtedy moja recenzja zajęłaby prawie tyle samo stron, co książka, a nie o to przecież chodzi. Więc skupię się na mojej ulubionej, zaraz po Paige, postaci. Oczywiście na Naczelniku! W tej części zmieniło się moje postrzeganie jego osoby. Naczelnik to takie połączenie Edwarda Cullena, ale bez wampiryzmu, z Greyem bez tego całej erotycznej otoczki. Stał się bliższy czytelnikowi i taki bardziej …ludzki. Bez najmniejszych wyrzutów sumienia przyznam, że odruchowo zaglądałam na kolejną stronę, aby zobaczyć kiedy znów się pojawi.

Wątek romantyczny między Paige i Naczelnikiem był bardzo pozytywnie przyjęty po „Czasie Żniw”. Jeśli też tak czuliście, to możecie być pewni, że tom drugi „Zakon mimów” przebije wszystko. Pośród papierowych stron czuć chemię między bohaterami. Są czymś zakazanym, a to oczywiście dodaje swojego smaczku. Nie zdradzę Wam nic więcej, po prostu nie byłabym sobą gdybym nie napomknęła choć tyle.

Nie da się porównać dwóch książek, każda z nich to odrębna historia połączona jedną wizją autora. „Czas żniw” był czymś nowym, tajemniczą historią, w której chcieliśmy gubić i jednocześnie odnajdywać odpowiedzi. „Zakon mimów” uświadamia, że nie ma już czasu na pytania, trzeba po prostu ruszyć z Paige w drogę ku wolności, nie ważne jak trudna i niebezpieczna by była. Na odpowiedzi przyjdzie czas, a chwila cierpliwości nie zaszkodzi.

Byłam naprawdę zaskoczona, że tak łatwo znów wchłonęłam w świat wymyślony przez panią Shannon. Jednocześnie nadal nie wyszłam z podziwu nad dopracowanym światem i przemyślanymi wydarzeniami choć to dopiero druga cześć z siedmiu zapowiadanych. Ostatnio naprawdę trudno znaleźć dystopię, która potrafi zaskoczyć, a seria The Bone Season póki co spełnia te kryterium.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-09-2015 o godz 14:10 przez: recenzent.com.pl
Zawilec wieńcowy to biblijny symbol krótkiego życia człowieka. U Shannon stanowi także arsenał przeciwko nieśmiertelnym Refaitom. Chwila przeciwko wieczności. Tak sugestywny i bogaty znaczeniowo kontrast nie mógł pozostać niewykorzystany. To on, jak sądzę, stał się podstawą dla okładki „Zakonu mimów”. Złoty szkic przedstawia, moim zdaniem, zawilca właśnie, a owady (biały i czarny) to symbol przemiany bohaterki, jasny dopiero po zakończeniu lektury. Intensywnie czerwone tło nie może być niczym innym jak przelaną krwią, wznieconym buntem i subtelną, acz ważną, przemianą niektórych sennych krajobrazów. Obwoluta, która jest czymś więcej, niż tylko ładną fotografią – czy można w tej materii zapragnąć czegoś więcej?
Ból, strach, cierpienie, bezsilność, głód i działanie wbrew temu wszystkiemu. Szukacie lekkiej, łatwej i przyjemnej lektury z happy-endem? Nie ten adres. Tutaj na każdym kroku czai się zagrożenie. Twoja twarz jest twoim przekleństwem, twoja pozycja to jednocześnie zbawienie i powód do obaw. Mrok stanowi kryjówkę, ale nie tylko dla ciebie; może cię ochronić, ale i zgładzić. Wpatrują się w ciebie tysiące oczu. Więcej niż połowa pragnie twojej śmierci. Chciałbyś się schować, ale nie wiesz gdzie; chciałbyś prosić o pomoc, ale nie wiesz kogo. Tak wygląda życie Paige po powrocie do Londynu. Shannon udowadnia, że brutalne wydarzenia z getta dla jasnowidzów, to był jedynie łagodny wstęp do prawdziwie dramatycznej i trzymającej w napięciu historii.
Jednak „Zakon mimów” to nie tylko doskonale skonstruowana fabuła i misterne intrygi, a przede wszystkim nastrój. Skryte pod warstwą chłodu, spowite mgłą ulice Londynu. Kohorty i ich sekcje, jedna bardziej zepsuta od drugiej, pełna szlamu, smrodu i skrytych pod warstwą brudu wychudzonych ciał i chciwych twarzy. Wokół unoszą się zmarli, gotowi przyjąć nieostrożnych w swoje szeregi. Nie wiadomo, czy zimno powoduje pogoda, czy to wyjątkowo wściekły duch dybie na swoją ofiarę. W końcu nie wszyscy są widzący.
Nie da się ukryć – chociaż to nieco zaskakujące biorąc pod uwagę fakt, iż poprzedni traktował o rodzaju getta – że drugi tom serii Shannon jest dużo mroczniejszy od poprzedniego. Tym razem ta ciemność swoje źródła ma w rozgrywkach politycznych – zarówno tych wielkich, państwowych; jak i związanych z poszczególnymi kohortami i sekcjami. Cieniem na fabule kładą się jednak przede wszystkich rozterki z kręgów etyki i moralności. Próżno szukać na stronicach „Zakonu mimów” postaci jednoznacznych. Wciąż powracają pytania o poświęcenie, wierność, działanie w imię wyższej idei, wartość życia w zależności od pozycji. Egoizm przeplata się z altruizmem, chciwość z bezinteresownością.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
05-10-2015 o godz 18:54 przez: Clevleen
Ludzie starają się ukryć swoją inność. Udają zupełnie przeciętne osoby, prowadzące przeciętne życie, mające przeciętne umiejętności. Nie wychylają się z tłumu. A może czasami warto zawalczyć o swoją inność? O wolność bycia sobą.

Po widowiskowej ucieczce z kolonii karnej, Peige jest najbardziej poszukiwaną osobą w Londynie. Ponadto londyńska społeczność jasnowidzów - Syndykat - przeżywa kryzys wewnętrzny. Czy Peige uda się w tym wszystkim odnaleźć siebie? Czy jasowidzowie będą w końcu pełnoprawnymi obywatelami?

Słowa dodają skrzydeł nawet tym zdeptanym, załamanym i pozbawionym nadziei

Od razu po przeczytaniu pierwszego tomu chciałam przeczytać drugi. Dlatego też od razu sięgnęłam po Zakon Mimów. Spodobał mi się on jednak trochę mniej niż pierwszy tom. Dlaczego? Tego dowiecie się niżej.

W tym tomie poznajemy dokładniej społeczność Londynu oraz zasady w nim panujące. Autorka wyjaśnia to dosyć dokładnie, ale nie nudzi czytelnika opisami prawa, które przeplatają się z pędzącą do przodu akcją. Jest to idealnie wyważone połączenie. Czytelnik poznaje świat, a jednocześnie ciągle coś się dzieje, ciągle jest czymś zaskakiwany i nie ani chwili na odpoczynek. Wielki plus za to.

Jednak, z przykrością, muszę stwierdzić, że Shannon trochę pogubiła się z postaciami, a właściwie tylko z jedną - moją ulubioną. Z inteligentnego, honorowego, borykającego się ze śladami przeszłości Naczelnika zrobiła tkliwego i wrażliwego chłopczyka. I jak w pierwszym tomie go kochałam, tak w tym szczerze znienawidziłam. Ujęło to w moich oczach tej powieści. I była to jedyna wada jaką zauważyłam.
Inne postaci były wykreowane bardzo dobrze.. Peige przeszła ogromną przemianę, a charakter Siedmiu Pieczęci został oddany perfekcyjnie. Tym bardziej nie rozumiem sposobu stworzenia Naczelnika.

-Czasem zastanawiam się co jest gorsze. - Nick się zadumał - Nieświadomość czy zostanie przez nią pokonanym"

Język,którego użyła Shannon jest lekki. Wplotła treść słowa ze slangu jasnowidzów. Na szczęście są one łatwe do zrozumienia, a jeżeli nawet ktoś by się w tym wszystkim pogubił, z tyłu książki znajduje się słowniczek.

Wydawnictwo przyłożyło się do wydania tej książki. Okładka jest minimalistyczna i prosta, a jednocześnie światnie oddaje klimat powieśći i intryguje. Czcionka sprzyja szybkiemu czytaniu, a na końcu jest pakiet dodatków, dzięki ktorym dużo łatwiej jest nam zrozumieć świat wykreowany przez autorkę.

Jeżeli masz ochotę na kilka godzin pełnych nieprzewidywalnych zwrotów akcji, wątpliwości i intryg sięgnij po tą książkę jak najszybciej!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-09-2017 o godz 13:41 przez: Małgorzata Filipek
Pytanie numer jeden: Czy przeczytałeś/aś pierwszy tom serii? Jeżeli odpowiedź brzmi nie, to szybciutko zmykaj do lektury, nie ma na co czekać, a jeśli nie jesteś pewny czy chcesz po nią sięgnąć zapraszam do przeczytania mojej recenzji -TU. Jeżeli odpowiedź brzmiała brzmi tak, to gratulacje to był świetny wybór, co więcej zapewniam, że drugi tom jest równie dobry, co pierwszy, jak nie lepszy! Przede wszystkim jest inny. Paige nie tkwi już w Szeolu, kolonii ukrytej gdzieś z dala od ludzi. Wraz z grupą Ramarantów oraz częścią jasnowidzów zamieszkujących obóz zorganizowali ucieczkę. Poukrywani w różnych zakamarkach Londynu, muszą się zmierzyć z przeszkodami, jakie szykuje dla nich przywódczyni Refaitów - Nashira, która dziwnym trafem posiada władzę o wiele większym zasięgu niż przypuszczali. Teraz ulice Londynu są jeszcze bardziej niebezpieczne dla jasnowidzów. Co z tą sytuacją zrobi Zwierzchnik i przywódcy gangów? Do czego doprowadzą wewnętrzne spory? Jakie są plany Refaitów oraz jaką rolę odegra w tym Blada Śniąca? I wreszcie kim jest Czarna Ćma? W drugim tomie zostajemy zapoznani z hierarchią gangów jasnowidzów. Dowiadujemy się kto jest kim i jaką odgrywa rolę. Tym razem wkraczamy w świat politycznych gierek. Razem z Paige odkrywamy kolejne tajemnice, w tym jedną największą, która wstrząśnie londyńskim światkiem jasnowidzów. "Zakon mimów" pokazuje siłę ukrytą w manipulacji, jak łatwo można człowieka ogłupić, uniezależnić. Paige, w drugim tomie, musi dowiedzieć się komu tak naprawdę może zaufać. Nareszcie poznajemy trochę lepiej dwie kluczowe postaci w tej serii, czyli Jaxona Halla oraz Naczelnika. Co więcej w tej części rozkwita uczucie i pojawia się właściwy wątek romantyczny. I tutaj dziękuję autorce za brak trójkąta miłosnego! Nawiązując do ucieczki z kolonii i zniszczeń, jakie zostały tam dokonane, pojawia się nowe zagrożenie - Emmici. Do tej pory przyciągane przez Szeol zyskują wolność. Muszę przyznać, że to niezwykle wdzięczne i obrzydliwie brzydkie potworki, a do tego szalenie niebezpieczne, co zapowiada naprawdę wartką akcję w momentach, gdy się pojawiają. Będą oczywiście nowi bohaterowie, równie dobrze wykreowani, co Ci z poprzedniego tomu. Czytając drugą część serii nie raz zostaniecie zmyleni, a akcja potoczy się zupełnie innymi torami, niż przypuszczaliście. Mogę obiecać, że Londyn wchłonie Was bez reszty. "Zakon mimów" dostał ode mnie 8/10 gwiazdek i zapewnił kilka bardzo przyjemnych chwil z niesamowitą książką, którą zdecydowanie polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
24-09-2015 o godz 15:05 przez: Triskel
"Zakon Mimów" od razu przyciąga krwiście czerwoną okładką, która została wykonana bardzo ciekawie i z pomysłem. Powracamy do cyklu "Czas Żniw", głośnego debiutu Samanthy Shannon, Londyńskiej powieściopisarki, która zaczarowała wielu czytelników niemal na całym świecie. Prawa do ekranizacji wykupiło 20th Century Fox, więc jest szansa, że doczekamy się ekranizacji. Wierni czytelnicy czekali z niecierpliwością na kolejne losy Paige Mahoney. Czym tym razem zaskoczy nas autorka?

Z okrutnej kolonii karnej Szeol I ucieka Paige Mahoney, stając się najbardziej poszukiwaną osobą w Londynie. Po ciężkich przeżyciach, zmęczona i przestraszona musi uciekać, czując na plecach oddech pogoni. Mim-królowe i mim-lordowie dostają zaproszenie na niecodzienną uroczystość, a Sajon patrzy swym czujnym okiem na Paige Mahoney. Intrygi, podstępy i knowania mnożą się jak robactwo. Sprawiając że, z posępnych cieni zaczynają wyłazić Refaici. Jakby tego było mało w społeczności jasnowidzów dochodzi do rozłamu, a Siedem Pieczęci wraz z Jaxonem Hallem postanawiają zrobić coś iście spektakularnego.

Kontynuacja trzyma poziom, a akcja nie zwalnia ani na moment. Wciągając czytelnika w opisywane perypetie Paige Mahoney, która z każdą przewróconą stroną wplątuje się w coraz większe tarapaty. Niektóre wątki zostają wyjaśnione aby rozpocząć kolejne, sprawiając jeszcze większą ciekawość czytelnika. Dowiemy się nowych faktów o Refaitach oraz Sajonnie. Książka pisana jest jak i w poprzednim tomie, językiem barwnym i bogatym. Czyta się szybko i z przyjemnością. Wciągające wątki fabularne rozkręcają się z biegiem opisywanej historii, aby w końcówce zaskoczyć czytelnika. Zakończenie, które otwiera drogę do części trzeciej daje zapowiedź tego czego będziemy mogli się spodziewać w kolejnym tomie. Nie mogę się już doczekać kolejnych losów Paige i jasnowidzów. Autorka z pewnością nie raz nas jeszcze czymś zaskoczy. Fabuła zawarta w powieści jest zaskakująca i wciągająca, z całą pewnością sięgnę po kolejny tom z pod pióra Samanthy Shannon.

"Zakon Mimów" to znakomita kontynuacja, świat wykreowany przez autorkę zaskakuje i wciąga. Cykl "Czasu Żniw" dostarcza powiewu świeżości na rynku oraz dostarcza miłośnikom fantasy i dystopii mocnych wrażeń. Młoda bohaterka przyciąga autentycznością, a inni bohaterowie zaskakują różnorodnością charakterów. Jak choćby Naczelnik Refaita przypominający z wyglądu wampira. Miłość, walka, intrygi i knowania emocjonują z każdą przewróconą stroną. Jak najbardziej polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
02-09-2015 o godz 06:50 przez: Wkp
Ucieczka z Szeolu I to dopiero początek. Pociąg, którym Paige wraz z pozostałymi zbiegami zdołała wymknąć się z kolonii karnej, a więc i z rąk pewnej śmierci, nie prowadzi wprost do wolności – ostatnim przystankiem jest Archon, gdzie roi się od wrogów. Ci, którym uda się zbiec do Sajon Londynu, staną się najbardziej poszukiwanymi z ludzi, a w szczególności Paige, która stara się za wszelką cenę przekonać przywódców przestępczego świata do wiary w Refaitów, Emmitów i wszystko, co się z nimi wiąże. Refaici zaś, nie mając nic do stracenia, gotowi są na wszystko, by tylko osiągnąć swoje cele. Zaczyna się zabawa w kotka i myszkę, w której stawką jest życie mnóstwa ludzi…

Hide ‘n’ seek to najlepsze określenie „Zakonu mimów”. Ukrywanie się, poszukiwania, ciągła ucieczka i walka. Walka o wolność, ale wolności nie ma nigdzie, jest tylko zagrożenie. Mimowolną ofiarą jest tu każdy, kto sprzeciwił się ustalonym normom – nie ważne, że sprzeciwieniem jest moc nadana przecież z urodzenia. Moc, której pragną Refiaci, a za którą tak łatwo jest zginąć. W takim klimacie, przepełnionym na dodatek polityką i spiskami, na tle futurystycznego Londynu, dzieje się akcja drugiego, równie dobrego jak pierwszy, tomu „The Bone Sesaon”.

Stylistycznie rzecz jest bez zmian – to samo lekkie pióro, takie same poprowadzenie akcji, i choć fabuła zasadniczo uległa zmianie, nadal jest to ten sam stary dobry „Sezon Żniw”. Akcja atakuje czytelnika od pierwszych stron, nie brak jednak też spokojniejszych momentów, rozbudowana została również mechaniki świata, a i kilka nowości także znalazło tu dla siebie miejsce. Efekt jest taki, że książki tej nie czyta się, a pochłania. Lekko, szybko i z przyjemnością. Bo choć to stricte rozrywkowa seria, stanowi zarazem rozrywkę na znakomitym poziomie. Rozrywkę bliższą dawnej fantastyce niż obecnym trendom, a zarazem świetnie się w te trendy wpasowującą.

Kto lubi takie klimaty, będzie więcej niż zadowolony i nie pożałuje czasu spędzonego nad „Zakonem Mimów”. A czas ten wcale nie będzie krótki – powieść liczy bowiem niemalże 550 stron. Co ważne, przy takiej objętości, wydano ją w bardzo atrakcyjnej cenie. Jeśli więc chętnie czytacie fantastykę, nie wahajcie się. I pamiętajcie, że autorka zapowiada jeszcze pięć tomów przygód buntowniczej Paige, więc jest na co czekać.

Polecam, a wydawnictwu Sine Qua Non składam serdeczne podziękowania za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-08-2015 o godz 20:57 przez: Wąchając książki
Paige Mahoney uciekła z Szeol I, żeby wyzwolić wszystkich spod brutalnej władzy obcych istot. Nikt, nawet przyjaciele, którzy byli obecni razem z nią w koloni karnej, nie wierzą w istnienie Refaity'ów. Jax, który próbuje zdobyć władzę wśród wszystkich odmiennych gangów w Londynie, wcale nie widzi prawdziwego zagrożenia. Paige zostaje zwrócić się o pomoc do tych, do tego, który więził ją przez pół roku. Czas zaufać i stracić zaufanie. Czas zabijać i dawać życie. Ale czy Paige przeżyje?

"Literatura jest naszym najpotężniejszym narzędziem. Narzędziem, którego Sajon nigdy nie dopracował."

Denerwowałam się, może nawet bałam się, że drugi tom Czasu żniw okaże się dnem, totalnym niewypałem. Jeśli seria ma mieć siedem tomów, to pomysły mogą się wyczerpać już po pierwszej części, prawda? Ale ona jest zupełnie inna. Shannon pokazała, już po raz drugi, prawdziwą klasę i jeszcze to w tak młodym wieku.

Wykreowanie świata, zmienienie historii, która jest autentyczna, ale czasem zastanawiałam się jak to wyglądało i musiałam zaglądać do internetu, żeby uzmysłowić sobie jak było naprawdę. Wciągnęłam się w powieść tak bardzo, że nie mogłam się ani na sekundę oderwać. Zwlekałam kilka miesięcy, żeby przeczytać Zakon mimów i nie żałuję, ponieważ teraz muszę czekać znacznie mniej na trzeci tom.

"Słowa dodają skrzydeł nawet tym zdeptanym, załamanym i pozbawionym całej nadziei."

Paige jest tak barwną postacią, myślącą, czującą i gotową zabijać w imię wolności. Uwielbiam ją za jej sposób bycia oraz za dalekosiężne myślenie. Dawała szansę tym co nie zasłużyli na nią oraz broniła najsłabszych. Nie spodziewałam się również ujrzeć w Zakonie mimów Naczelnika, ale uwielbiam jego postać, więc byłam bardzo zadowolona. Na kartach powieści poznajemy również Nicka, Elizę i resztę gangu Pagie, którzy urozmaicają, ale również dają nam szansę na lepsze poznanie bohaterki oraz wydanie lepszego osądu wobec moich ukochanych kreatur.

"- Dzięki, Nick - powiedziała Danica.
- No co?
- Długo szukałam kogoś, kto jest bardziej nudny niż ja. Cieszę się, że wreszcie znalazłam."

Shannon nie spoczęła na laurach po Czasie żniw i chwała jej za to! Ciekawy język, wprowadzenie własnego słownictwa i udoskonalenie tego co było już genialne. Ona ma talent i jeśli utrzyma swój poziom, to już nie mogę doczekać się ekranizacji. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam. Wszystkim, bez ani jednego wyjątku!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-04-2015 o godz 21:05 przez: Pamela Janik
Samantha Shannon osiągnęła to o czym marzy każdy pisarz. Swoją debiutancką powieścią porwała tłumy, sprzedała prawa do filmu i zdobyła wierny tłum fanów, którzy tylko czekają na kolejne książki z serii „Czasu Żniw”. Absolwentka Oxfordu porwała nas w niesamowity świat pełen jasnowidzów, Refaitów i Sajonu. Czy kontynuacja dała rade dorównać części pierwszej?

Paige Mahoney wygrała. Udało jej się z grupą uciekinierów opuścić Szeol I. Na tym jednak nie kończą się wyzwania, jak po tym wszystkim mają powrócić do normalnego życia? Blada Śniąca próbuje ostrzec całe podziemie przed Refaitami jednak nikt nie chce jej słuchać. Każdy z mim-lordów widzi tylko swoje interesy, Nashira knuje intrygi, a Naczelnik zniknął. Paige nie może nikomu ufać, a wszystko leży w jej rękach.

Shannon potrafi coś czego nie potrafią inni pisarze- stworzyła świat kompletnie unikalny, który jednocześnie jest tak spójny i rzeczywisty. Każdy szczegół począwszy od funkcjonowania syndykatu, po umiejętności jasnowidzów aż do charakterów bohaterów jest dopracowany do perfekcji i obojętnie jak bardzo chcemy coś znaleźć nie uda się to nam. Każde słowo, każdy gest pojawia się nam przed oczami, chłoniemy ten świat i żyjemy w nim. Czy czytelnikowi się to spodoba czy nie książką pochłania nas bezgranicznie.

Widać zdecydowany postęp w warsztacie autorki. Sceny walki są bardziej przystępne i lepiej dopracowane, charaktery postaci jedynie się wzmocniły i nie zostały spłycone ani zmienione. Wielowątkowość którą Shannon operowała tak dobrze w tomie pierwszym i tutaj wyszła bardzo dobrze. Wątki nachodzą na siebie, pozostawiają okruszki które na koniec łączą się w całość. Wszystko co w „Zakonie Mimów” możecie przeczytać, każdy budynek, każda postać, każda umiejętność zostały dopracowane do perfekcji i urosły w wyobraźni autorki. To właśnie ta niepowtarzalność jest jej największym sukcesem.

Są rany które nigdy nie przestają boleć, blizny które nie znikają i książki których się nie zapomina. „Czas Żniw” był jedną z nich, ale to „Zakon Mimów” mnie oczarował i sprawił, że ta seria zagościła w moim świecie ostatecznie. Nie mam słów by opisać wszystkie moje odczucia, by oddać hołd autorce tak młodej z tak nieograniczoną wyobraźnią. Po prostu… Czapki z głów.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
15-07-2015 o godz 14:00 przez: FunVirtualnaJa
Wiele poświęcenia wymaga rozpętanie rebelii. Przekonała się o tym główna bohaterka Paige. Ta droga, którą obrała dziewczyna pozostawia za sobą trupy, poświęcony czas, oraz wysiłek fizyczny
jak i psychiczny. Czy Paige będzie wstanie zdradzić swoich bliskich aby zmienić coś w skorumpowanym świecie jasnowidzów? Czy dziewczyna podoła swoim celom?

"Nadzieja to fundament rewolucji. Bez niej jesteśmy tylko prochem, który czeka, aż porwie go wiatr."

Przenosimy się do brutalnego świata, w którym Paige próbuje coś zmienić. Lecz nikt nie chce jej słuchać. Spoiwo zabrania o tym mówić, zabrania jej działać, reszta ekipy woli ignorować problem jak gdyby nigdy nie widzieli wynaturzonych stworzeń. Nigdzie nie ma Naczelnika aby mógł jej pomóc udowodnić, że mówi prawdę, że jeszcze nie zwariowała. Historia, w której intryga goni intrygę, a ludzie przed swoimi nosami mają tylko dobro własne oraz to ile mogą zarobić.

"Odetnę sznurki marionetkom."

Książka opowiada o przeszkodach jakie mogą nam się wydawać nie do pokonania. Daje nam nadzieję, że jeżeli bardzo czegoś chcemy, jeżeli postaram się o to, jeżeli będziemy walczyć całym sobą możemy osiągnąć wszystko. Wystarczy chcieć. Wystarczy walczyć. I tak właśnie nasza Paige robi. Nie poddaję się mimo tego, że mogłaby stracić wiarę, mogłaby się poddać przerażona ogromem zła jaki wycieka od ludzi, jasnowidzów Reafitów. Jednak wierzy, że może jeszcze to naprawić, że zasługują na więcej niż to co dostali.

"Nigdy nie można chcieć za bardzo. Właśnie w taki sposób oni nas uciszają- odrzekłam.- Powiedzieli nam, że mamy szczęście zginąć od NitKindu, a nie od stryczka. Mamy szczęście, że żyjemy, nawet jeśli nie jesteśmy wolni. Kazali nam przestać chcieć więcej, niż nam dali, ponieważ dali nam więcej, niż na to zasłużyliśmy."

Gdy czytamy książka pozwala nam wgłębić się w swój świat. Dokonuje tego stopniowo, powoli jednak gdy wchodzimy głębiej i głębiej to przepadamy. Zaciska na nas swe papierowe palce i nie chce wypuścić. A gdy zbliża się jej koniec karmi nas oczekiwaniami co do jej trzeciego wcielenia.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-09-2015 o godz 15:34 przez: Karolina Matecka
Drugi tom zaczyna się w momencie zakończenia pierwszego. Autorka wrzuca nas w sam wir akcji i nie daje odetchnąć aż do końca! Akcja, akcja i jeszcze raz akcja! ,,Zakon Mimów" utrzymuje genialny klimat z pierwszego tomu. Samantha Shannon stworzyła bardzo dopracowany świat i w tym tomie możemy bardziej go poznać i zrozumieć panujące w nim zasady. Pomimo ogromnej ilości akcji pojawia się też wątek miłosny, który jest idealnie wpleciony w całą historię. Delikatny, ale wciąż ważny. Gdy doszłam do momentu kulminacyjnego, czyli ostatniej strony po prostu nie mogłam się pozbierać i dalej nie mogę! W głowie pojawiło mi się milion pytań!JAK?!

Paige ewoluowała. Stała się bardziej dorosła i odpowiedzialna. Jej postępowanie coraz mniej mnie irytowało i nawet ją polubiłam! Naczelnik dalej jest cudowną postacią. Zdecydowanie moją ulubiona. Relacja pomiędzy nim, a Paige stopniowo się rozwija i intryguje. W tej części poznajemy bliżej Jaxona, czyli mim-lorda Paige, który także bardzo mnie zainteresował i ciągle próbuję go rozgryźć.Każda z postaci w Zakonie Mimów ma swoją rolę i nie jest w żaden sposób pominięta.

Pióro Samanthy Shannon jest za razem lekkie i dojrzałe. Autorka tworzy bardzo plastyczne opisy, dzięki którym w wyobraźni maluje nam się bardzo realistyczny obraz Sajonu. W ogóle nie czuć tych ponad 500 stron, a wręcz chce się by było ich jeszcze więcej i więcej!

Krwisto czerwona okładka idealnie oddaje to co dzieje się w powieści, bo krwi jej nie brakuje. Okładka przyciąga i intryguje czytelnika.W środku znajdziemy mapy Sajonu, listy jasnowidzów, słowniczek trudnych pojęć i wiele innych dodatków pomagających nam wkręcić się w serię i jeszcze bardziej zrozumieć jej zasady. Cudo!

Drugi tom okazał się jeszcze lepszy od pierwszego. Samantha Shannon sprawiła, że oczekiwanie na następny tom będzie bardzo,bardzo trudne. Bierzcie się za tę serię jak najszybciej. Nie pożałujecie!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non!

Recenzja z bloga: http://love-ksiazki.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-12-2017 o godz 21:16 przez: Sun Reads
Jeśli nie czytałeś "Czasu Żniw", pierwszej książki z tej serii, zrób to teraz! Ta recenzja nie ma spoilerów, ale ja po prostu bardzo polecam tę serię i chcę, żeby wszyscy ją poznali! "Zakon Mimów" to tylko druga część z sześciu lub siedmiu książek! To będzie epicka seria, o czym świadczy już wielka skala książek. Zamówiłam "Zakon Mimów" natychmiast po zakończeniu "Czasu Żniw", dosłownie. Pełne akcji tempo pierwszej książki jest kontynuowane na samym początku, a następnie nieco spowalnia. W tej książce najbardziej pokochałam rozwój postaci i Scion London, który miałam nadzieję zobaczyć w pierwszej książce. Teraz, gdy Paige wraca z Seven Seals w Londynie, mamy więcej informacji o tym, co robi dla swojego mim-lorda, Jaxona Halla, który jest jedną z najbardziej złośliwych, nikczemnych postaci, które kocham nienawidzić, i to jest wspaniałe. Paige jest świetnym narratorem tej serii. Jest twarda, ale nie niepokonana. Inteligentna, intuicyjna, ale emocjonalna i wadliwa. Jej interakcje z ludźmi są tak autentyczne i naprawdę mam nadzieję, że w pewnym momencie zyskamy jeszcze lepszy wgląd w jej dzieciństwo w Irlandii. Jedyne skrupuły, jakie mam do tej książki, to to, że żałuję, iż nie mieliśmy więcej rozmów z Nickiem i Paige. Rozumiem, że to druga książka z całej serii, co oznacza, że ​​ta musiała wykonać jeszcze więcej pracy, wprowadzając nowe wątki dla tej serii, niż było to w pierwszej, i zrobiła wspaniałą robotę! Po zakończeniu i wszystkim, co wydarzyło się w tej książce, trzecia będzie pokręcona! Ogólnie rzecz biorąc, ta seria szybko stała się moją ulubioną serią. Jest oryginalna, a sam system tak wyjątkowy. Kocham świat, który zbudowała Samantha Shannon. Ekscytuje mnie myśl o kolejnych nadchodzących książkach, które rozwiną tę historię bardziej! Poważnie, sięgnij po tę serię.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-03-2017 o godz 15:33 przez: Natalia Katanowska
Samantha sprzedaje mi ogrom informacji za każdym razem, gdy sięgam po kolejne książki. Co jest plotką, a co fałszem? Jak odróżnić jeden spisek od drugiego? Najwyższy poziom gry w politykę gangów w jaką miałam przyjemność zagrać. Zabawa w zbieranie informacji i haków na przeciwników niekiedy sprawiała, że zarywałam noce. Czasami byłam tak blisko wskazania podejrzanego, że prawie omijałam swoją stację. W pośpiechu uciekałam przed zabójcami, tylko po to, by omal nie wywalić się jak długa na schodach w pociągu. Powiesz mi, że to tylko książka, dla mnie do gra. Gra w kto dłużej utrzyma się przy życiu. Wszystko narasta, akcja tworzy schodek po schodku piramidę wydarzeń i powiązań, by za moment zwalić mnie z samego czubka i zaserwować kaca. Czy czytanie tej książki jest przyjemne? Zdecydowanie, ale czy bezpieczne? Dla mnie niekoniecznie. Ale lubię ryzyko. A Ty? Nie spodziewałam się, że drugi tom może być lepszy od pierwszego, przecież Samantha już pokazała się z najlepszej strony - dała nam, czytelnikom, schemat kategorii jasnowidzenia, słowniczek pojęć i eteryczną listę piosenek do całej historii! A jednak myliłam się, bo poprowadziła mnie przez ciemne ulice Londynu, pokazywała mi najgorsze szumowiny, które mają władzę nad jasnowidzami. Miałam wrażenie, że szeptała mi wprost do ucha; "Czytaj szybciej, już zaraz na następnej stronie Ci wszystko wyjaśnię! Na następnej stronie się tyle dzieje, że to dziwne, że jeszcze Cię tam nie ma!". Czy polecam książkę? Jak najbardziej, o ile macie cały dzień, by ją czytać. Ona nie pozowli Wam odłożyć się na półkę. Natu
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-04-2015 o godz 20:23 przez: Gabrielle
To będzie bardzo długi rok i mam szczerą nadzieję, że faza na „Zakon Mimów’ szybko mi przejdzie.W innym wypadku ciężko będzie się zabrać za czytanie czegokolwiek innego, a co dopiero docenienie. Na razie jednak skutecznie zaprząta mi głowę tak, że nie mogę się skupić na niczym innym, jeśli na widoku leży któraś z części „Czasu Żniw”. Już teraz mam pewne wakacyjno- czytelnicze plany i prawdopodobnie do serii wrócę o wiele szybciej, niż by się spodziewano. „Zakon Mimów” natchnął mnie, wlał wenę twórczą, zupełnie jakbym była medium podatnym na duchy zmarłych artystów. To w sumie dobrze, bo chęć do rysowania jak najbardziej mi się w najbliższym czasie przyda. Jeśli zaś chodzi o Shannon: nic dziwnego, że część dopatruje się w Paige odbicia autorki. Coś w tym jest. Gdyby jasnowidze istnieli, to Shannon z pewnością byłaby skoczkiem. Tak wbić się w cudzy umysł i przejąć kontrolę nad myślami może tylko śniący wędrowiec. Tej umiejętności nie pobije nawet pisarski talent psychografów, który Shannon też na pewno posiada. Ale oprócz zręcznego pióra przede wszystkim trzeba mieć bogaty senny krajobraz, a przynajmniej kompletnie „zryty” umysł, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Nie można mieć normalnie, przeciętnie w głowie, żeby stworzyć takie coś. I bardzo dobrze, ze tacy ludzie istnieją, bo my, przeciętni czytelnicy, dzięki nim mamy szansę przeczytać coś genialnego, zaskakującego i porywającego. Naprawdę dziwię się, że tak cicho jest o "Czasie Żniw"- boom towarzyszący ekranizacji, choćby nie wiem, jak ekipa filmowa się spieszyła, przyjdzie o wiele za późno.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-04-2017 o godz 18:14 przez: ola0034
Paige Mahoney udaje się uciec z kolonii karnej Szeol I i powrócić do Sajon Londyn,pod opiekę swojego mim-lorda Jaxona. Jest najbardziej poszukiwaną osobą w Londynie.Dziewczyna oczekuje,aby świat dowiedział się o istnieniu Emmitów i Refaitów,jednak jej pan nie zgadza się,co do tego pomysłu...Jest to początek wojny.. W książce ciągle się coś działo,akcja pędziła do przodu,ale niestety zdołała mnie zanudzić.Bardzo ciężko było mi się wgryźć i dopiero w połowie zaczęłam się wkręcać i nie miałam ochoty jej odkładać.Styl pisania autorki jest lekki i przyjemny,ale uważam,że opisy są czasami za długie i przynudzające.Zdecydowanie bardziej lubię dialogi(szczególnie Paige z Naczelnikiem). Bohaterowie są świetnie wykreowani i bardzo przyjemnie śledziło mi się losy głównej bohaterki.Najbardziej do gustu przypadł mi Naczelnik(lubię go od pierwszej części,ale jeszcze bardziej go pokochałam). Książka jest ładnie wydana,jednak Czas Żniw podoba mi się bardziej.Właściwie to sam pierwszy tom wywarł na mnie większe wrażenie i lekko się zawiodłam na drugim,lecz uważam,że tak czy inaczej warto przeczytać tę powieść.Zakończenie wprawiło mnie w osłupienie i nie mogę się doczekać trzeciego tomu. Myślę,że seria Czasu Żniw jest warta przeczytania i jest to naprawdę dobra fantastyka.Drugi tom był dla mnie słabszy,ale zakończenie było takie świetne!Świat,który wykreowała autorka jest bardzo ciekawy,ale myślę,że wzorowała się na Harrym Potterze i Igrzyskami Śmierci.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji