21-10-2013 o godz 22:44 przez: Dominika Fijał
Książka „Czas Żniw” zaskakuje swym rozmachem. Pierwszy tom dał mi dopiero przesmak tego, co może się wydarzyć. A i tu zaskakujących zwrotów akcji jest co niemiara. Chciałabym przede wszystkim zwrócić uwagę na niezwykłą futurologiczną wizję S. Shannon. Świat w 2059 roku jest mroczny i całkowicie zniewolony. Ludzie nie mają szans na żadną wolność, są tylko trybikami, choć nie chcą zdawać sobie z tego sprawy. Dlatego nazwani zostali śniącymi... Światem rządzi Sajon, choć rękami Rafaitów. Z nimi musi się zmierzyć Paige, główna bohaterka książki. Sama może nie dać rady... Ale może znajdzie wsparcie w tej nierównej walce ze złem. A my do której grupy należymy? Do walczących jasnowidzów, czy pokornych zwykłych ludzi? Przekonajcie się...
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
19-11-2013 o godz 18:01 przez: Czarny Kapturek
Jednak z Czasem żniw mam bardzo wielki dylemat – świetnie czułam się podczas lektury, akcja wciągnęła mnie bez końca i zamiast się uczyć cały dzień spędziłam na czytaniu, ale jednak to było by coś co bardzo by mi się spodobało. Nie wbiło mnie w fotel, nie wywołało silnych objawów kaca po książkowego. Tylko najgorsze jest to, że nie mam zielonego (a może czarnego…żeby mi do pseudonimu pasowało) pojęcia co w tej całej historii mi nie pasowało.

Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
12-11-2013 o godz 00:00 przez: Luunna
Podziwiam Samantha''e Shannon za niezwykłą wyobraźnie! Ma niesamowity talent kreowania świata i opisywania go. Aż czuje się ten brud i smród Oxfordu. Postacie są niewiarygodnie prawdziwe, ludzkie... Genialne fantasy pozbawione patosu i mani wielkości. Bardzo dobra książka, której nie sposób się oprzeć. Czekam na więcej!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
08-11-2014 o godz 14:10 przez: Oliwia Potocka
Nie ma nic bardziej niebezpiecznego od bycia innym. Bo jeśli masz coś, czego nie mają inni, jeśli twój dar jest nienaturalny i zagraża ludziom, twoje intencje nie mają znaczenia. Oni wiedzą, że możesz nawet nie być świadomy tego co potrafisz. I tak cię znajdą i zamkna w wieży. Ale jeśli jesteś, to możesz się bronić, możesz walczyć. Jasnowidzenie bowiem jest róznorodne. Może się zdarzyć, że twój dar jest w stanie zrobić komuś wymierną krzywdę, ale także mu pomóc. Dlatego na terenie każdego z dziewięciu Sajonów powstają syndykaty - miejsca, w których wreszcie bedziesz mógł poczuć się normalnie, bo wokół ciebie bedzie wielu takich jak ty. Jasnowidzów. A razem jesteście silniejsi. Witaj w nowej rzeczywistości, gdzie główna zasada brzmi: nie daj się złapać.

Sajon-Londyn. Tutaj żaden jasnowidz nie może czuć się bezpiecznie. Także Paige Mahoney, która według klasyfikacji Jaxona jest skoczkiem, a konkretnie śniącym wędrowcem, czyli jednym z najrzadszych rodzajów jasnowidzów. I najcenniejszych. Dlatego jest ulubienicą swojego mim-lorda, w syndykacie, do którego należy. Owy fakt ukrywa przed ojcem, który mieszka poza SajLo, ale dziewczyna stara się w miarę często go odwiedzać. Podczas powrotu do rodzinnego domu, pociąg, którym podróżuje zostaje poddany kontroli. Paige zostaje zdemaskowana i w akcie desperacji używa swojego daru i... zabija jednego ze strażników, drugiego natomiast pozbawia zdrowych zmysłów. Udaje jej się uciec, ale jest wiecej niż pewne, że straznicy zaczną jej szukać. I w końcu ją znajdą. Czy zdoła znów ich przechytrzyć, czy zamkną ją w wieży: więzieniu dla jasnowidzów, z którego jeszcze nikt nie wrocił?

WOW. Tej książki nie da się podsumować inaczej. Od razu moge stwierdzić, że jest to jedna z najlepszych dystopii jakie ostatnio czytałam, i jeśli cała seria utrzyma poziom, to będę miała nowy ukochany cykl. Historia wciąga już od pierwszych stron. I choć wydawać by sie mogło, że wejście w całkiem nowy świat będzie trudne, dla mnie było to najnaturalniejszą rzeczą na świecie. I za to wielki plus dla Samanty Shannon, bo tak delikatne wprowadzenie czytelnika do świata przedstawionego to nie lada sztuka. Na dodatek, tę książkę, która do najchudszych nie należy czyta się bardzo szybko.

Świat stworzony przez autorkę jest bardzo podobny do innych dystopijnych wyobrażeń. Społeczeństwo podzielone jest na zwykłych ludzi, przeciętniaków, oraz jednostki wybitne, w jakiś sposób napiętnowane i inne od reszty. Tą drugą grupę można określić ogólniej jako jasnowidzowie. I jak się łatwo domyslić, nasza główna bohaterka, czyli Paige Mahoney należy do tej właśnie grupy. Jasnowidzenie traktowane jest jako niebezpieczny dar, dlatego jasnowidzowie są ścigani przez Dywizje Kontrolne i umieszczani w wieży, z której jeszcze nikt nie zdołał wrócić. Nie powiem nic więcej, choć chciałabym, ale nie będę Wam spoilerować.

Spodobał mi się niezmiernie charakter głównej bohaterki. Trochę kojarzyła mi się z Katniss z Igrzysk Śmierci. Odważna, twarda i nieustraszona. Trzeźwo myśli i wszystko dogłębnie analizuje. Myśli zanim zrobi, choć w sytuacjach ekstremalnych daje się ponieść swoim instynktom i wykorzystuje swoje nadnaturalne umiejętności. Nie użala się nad sobą, zna swoje możliwości. Jest tak inna od Tris, szczególnie w Zbuntowanej, że aż razi w oczy. I to mi zaimponowało. Nie była zakochana, a przynajmniej nie zdawała sobie z tego sprawy, więc nie mogło ją to rozpraszać; cały czas myslała trzeźwo. Paige to naprawdę mocna i charakterystyczna osobowość, wie co chce osiągnąć i wie jak po to sięgnąć.

Trochę nie mogę zrozumieć dlaczego dla niektórych jest to przede wszystkim powieść z wątkiem miłosnym i właśnie przez jego pryzmat oceniają całość. Wątki romantyczne z Paige, nie dość, że były nieliczne, to jeszcze nie tak istotne dla całej książki. I muszę przyznać, że totalnie zaskoczyło mnie to, co w ostatnich rozdziałach stało się pomiędzy główną bohaterką i inną istotną postacią. Kompletnie się tego nie spodziewałam i na początku dziwnie było mi z tym co się wydarzyło, ale po głębszym przemyśleniu jakoś się z tym pogodziłam.

W temacie fabuły także mam dużo do powiedzenia. Akcja totalnie mnie wciągnęła. Przez cały czas zapoznawania się z lekturą siedziałam w świecie wykreowanym przez Shannon i trudno mi było się z niego wyrwać, dlatego zarywałam nocki, w efekcie czego byłam nieprzytomna na lekcjach w szkole. Tej książki po prostu nie da się, ot tak, odłożyć i zapomnieć o niej. Cały czas coś się dzieje, główna bohaterka nie daje nam wytchnienia, ponieważ nie może długo usiedzieć na miejscu, a zasady nie są dla niej czymś zobowiązującym. I tak naprawdę trudno było mi przewidzieć co się za chwilę zdarzy.

Możemy jeszcze na chwilę zatrzymać się przy tym jak świetnie wydana jest ta książka? Pewnie, że możemy, bo grzechem by było to pominąć. Wydawnictwo SQN postarało się by szata graficzna zachęcała do zapoznania się z wnętrzem powieści. Szczerze mówiąc, gdybym zobaczyła tę książkę na księgarnianej półce, a nie miałabym pojęcia o czym
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
16-07-2014 o godz 16:50 przez: Rose Evra
Samantha Shannon jest młodziutką, bo nawet jeszcze nie 23-letnią autorką, a "Czas Żniw" to jej debiut, zapowiadający 7-tomowy cykl. Myślę, że wszyscy wiedzą, iż z debiutami różnie bywa, zazwyczaj nie są one porywające. Każdemu się wydaje, że pisze dobrze, a gdy po latach czyta swoje wywody, oczy wychodzą mu z orbit, policzki palą wstydem a na usta ciśnie się pytanie "Jak ja mogłam to napisać?". Co do "Czasu Żniw" , nasłuchałam się wielu pochwał , zapowiadano drugiego Harrego Pottera czy Igrzyska Śmierci, ogólnym wychwalaniu nie było końca. Nie dowierzając, że cokolwiek może dorównać dziełu pani Rowling, a tym bardziej debiut tak młodej osoby, rozpoczęłam lekturę z nieco sceptycznym nastawieniem.

"Nadzieja to jedyna rzecz, która może jeszcze wszystkich nas ocalić."

Pani Shannon nie można odmówić wyobraźni, wykreowała bardzo ciekawy i różnorodny świat, pełen detali i zagadnień. Już od pierwszej strony zostajemy wrzuceni w mnogość obcego słownictwa i nieznanych nazw, co skutecznie dezorientuje. Na początku czułam się, jakbym błądziła w ciemności, niczego nie rozumiałam, jednak skutecznie pomógł mi słowniczek umieszczony na końcu książki oraz schemat znajdujący się na jej początku. Już po kilkudziesięciu stronach uczucie zagubienia minęło i mogłam oddać się lekturze rozumiejąc, a ta przysporzyła mi nie lada wrażeń.
Świat, z którym mamy do czynienia w książce, to typowa dystopia. Jeśli jesteś inny, tak jak jasnowidze, jesteś wykluczony ze społeczeństwa i prześladowany. Nie różni się to od zbytnio od typowych schematów, jednak jest on bardzo dobrze skonstruowany, pełen detali i ciekawych mechanizmów nim rządzących, więc można powiedzieć, iż wyróżnia się na tle innych dystopii. Tutaj należą się brawa dla tłumaczy. którzy odwalili kawał dobrej roboty tłumacząc wszystko tak, by gry słowne miały sens również w języku polskim.
Również kolonia karna, świat Sheolu I rządzi się swoimi prawami, jest dopracowany. Poszczególne sekcje społeczeństwa mają swoje nazwy, prawa (o ile możemy o czymś takim mówić w tym przypadku) i odmienne obowiązki, są traktowane odmiennie, a wszystko układa się w dość logiczną całość.

W takim oto świecie poznajemy 19-letnią Paige Mahoney, która jest sennym wędrowcem - jednym z najrzadziej spotykanych jasnowidzów. Niefortunnym splotem okoliczności trafia do Sheolu I, gdzie jej opiekunem zostaje tajemniczy Naczelnik, który jest inny niż wszyscy. Nie traktuje jej z wyższością, nie jest dla niej brutalny. Paige i Naczelnik są głównymi bohaterami. Kreacja ich postaci nie pozostawia nic do zarzucenia, Paige jest silna, ale miewa chwile słabością, momentami jest też naiwna czy niezdecydowana, ale przez to nie zakrawa o wyidealizowaną super bohaterkę, jaką obecnie serwuje nam wiele młodzieżowych książek, jest bardziej ludzka. Postać Naczelnika jest tak tajemnicza, że to niemal namacalne. Skrywa same tajemnice, nie wiemy kim dokładnie jest, co nim kieruje i dlaczego pomaga Paige. Autorka odkrywa to wszystko, jego osobowość i motywy, przed czytelnikiem bardzo powoli, co sprawia, że chcemy czytać więcej i więcej, byle tylko dowiedzieć się czegoś nowego.
Skupienie wątków na osobach Paige i Naczelnika niestety odbiło się negatywnie na innych bohaterach. Wszyscy, prócz głównych postaci, są płascy, wręcz nie mają własnych osobowości i zdają się być tacy sami. To trochę psuje odbiór książki, ale gdyby chcieć nadać szczegółowe cechy każdemu ważniejszemu bohaterowi, książka byłaby stanowczo za długa, a czytelnicy narzekaliby na ciągnącą się fabułę. Mamy rozbudowany świat, w którym każdy detal jest tłumaczony w zamian za złożoność pobocznych postaci, ale myślę, że autorka zrównoważy to w kolejnych częściach. W końcu to wstęp do dość długiej serii, a pierwsza część ma za zadanie zaznajomić nas ze światem przedstawionym.

"Zaufanie. Rozpoznałam to słowo. Zalany słońcem kwiat na skraju postrzegania, wabiący do innego świata."

Kolejnym aspektem jet fabuła. W każdej książce gra ważną rolę. W "Czasie Żniw" jest, jednak nie jest porywająca i zaskakująca. Jest po prostu dobra. Dość przewidywalna, ale nie jest to wielką wadą. Odniosłam też wrażenie, iż wątki są nieco chaotyczne, dodatkowo autorka ma tendencję do wprowadzania nowych zdarzeń i nie ciągnięcia dalej wątków, zostawiając niedopowiedzenia (może zostawia je na drugą część?) i nieco mgliste wrażenie.
Pojawia się również wątek miłosny, ale jest bardzo subtelny, niemal niezauważalny i rozwija się powoli, co bardzo mi się podoba, nie nazbyt mocno ingeruje w całość fabuły, ale jednak czytelnik czuje, iż "coś się kroi". To dobre rozwiązanie, jednak po finale książki jestem ciekawa, co też autorka pocznie z tymże właśnie wątkiem, bo począć coś musi.
Jako debiut, "Czas Żniw" plasuje się dość wysoko. Zaskoczyło mnie to, jak starannie i kreatywnie autorka wszystko wymyśliła, a to, iż jest osoba tak młodą, potęguje tylko wrażenie, iż mamy do czynienia z czymś, co w przyszłości stanie się wyróżniającą się, na tle innych tego typu pozycji, serią, która prawdopodobnie b
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-09-2017 o godz 13:37 przez: Agnesja
Wyobraź sobie, że wśród nas żyją Oni. Niezwykli, ponadprzeciętni, różnorodni i… bezlitośnie tępieni jasnowidze. Siedem zdolności dzieli ich na tych mniej ważnych i na tych, którzy mają wpływ na senne krajobrazy i jednocześnie Zaświaty, utrzymujące każde istnienie. Jest rok 2059. Sajon opanował znaczną część świata wprowadzając surowe zasady – jasnowidze muszą zostać usunięci ze społeczeństwa. Ludzie, niewidzący i nieświadomi otaczającej ich duchowej rzeczywistości, prowadzą zwykłe, monotonne życie. Tak też powinni ukrywać się jasnowidze. Część z nich jednak nielegalnie wykorzystuje swoje umiejętności w tajemnych syndykatach. Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Pozyskuje informacje włamując się do ludzkich umysłów, do ich sennych krajobrazów. Dziewczyna jest rzadko spotykanym, niezwykle silnym rodzajem jasnowidza – śniącym wędrowcem. Jej zakazana działalność kończy się wraz z przybyciem do Szeolu I, z którego już nikt nie wraca. Kolonia karna dla jasnowidzów, Szeol I, istnieje od dwustu lat. Co dekadę odbywają się Żniwa, czas żywych zbiorów, czas okrutny dla jasnowidzów, czas satysfakcji dla kontrolujących Szeol Refaitów. Owa tajemnicza rasa obojętna jest na cierpienie innych, a nieposłusznym nie okazuje litości. Paige nie poddaje się surowym, okrutnym zasadom Refaitów. Zrobi wszystko, żeby wrócić do Londynu i zniszczyć Szeol I, który na przestrzeni dwóch wieków zatracił życie wielu jasnowidzów oraz ludzi pozyskanych ze Żniw. Dar, który posiada, może okazać się jednak niewystarczająco silną bronią… „Czas Żniw” Samanthy Shannon już na samym wstępie zasypuje czytelnika wieloma zdarzeniami, dziwacznymi nazwami oraz ciężko zrozumiałym opisem funkcjonowania Sajonu. Wraz z otwarciem książki, można mieć wrażenie, że nagle wpada się w zupełnie inny, fascynujący świat o bardzo złożonej budowie. Następnie akcja płynąca w ekspresowym tempie pochłania bez reszty tak, że odbiorca stopniowo układa skomplikowaną konstrukcję funkcjonowania miasta oraz jego społeczeństwa w logiczną całość. Dla lepszej orientacji w świecie stworzonym z pewnością pomocny okaże się słowniczek zamieszczony na samym końcu książki. Tutaj kłaniam się wydawnictwu za trud przetłumaczenia wszystkich nazw w oryginalnym kontekście. Sam tytuł (ang. „The Bone Season”) został zamieniony w taki sposób, aby oddawał jego pierwotną dwuznaczność. Prawidłowa interpretacja dotyczy bowiem czasu pozytywów, obfitości, a jednocześnie czasu zbioru żywego żniwa. Z tego względu nikomu nie polecam lektury w języku oryginalnym, z wyjątkiem osób wykazujących umiejętność zauważenia i prawidłowego zrozumienia angielskiej gry słów. Książka, będąca zarazem pierwszą częścią siedmiotomowego cyklu, ma w sobie wiele zalet. Rozpocznę od krótkiej analizy fabuły powieści, która niektórym czytelnikom może wydawać się męcząca lub schematyczna. Surowe prawo władz – obecne. Odmienność głównej bohaterki – tak jest. Walka i trudy w starciu z okrutną kontrolą jej życia – jak najbardziej. Nie należy jednak poprzestawać na powtarzających się motywach, w końcu jest to lektura o świecie przyszłości. Istnieje bowiem wiele powodów, dla których „Czas Żniw” należy wynieść na piedestał innych dystopijnych i fantastycznych powieści. Autorka w swoim dziele daje ujście niesamowitej, bezgranicznej wyobraźni. Mamy tutaj do czynienia z wielowątkowością, tajemniczością świata przedstawionego, niesamowitymi nadnaturalnymi umiejętnościami bohaterów oraz zawiłościami fabuły. Pisarka utworzyła rzeczywistość od podstaw wykazując się zarazem ogromną kreatywnością. Niewątpliwie największym plusem książki jest wartka akcja. Bohaterka szybko wpada w wir wydarzeń, których konsekwencją jest przeniesienie do Szeolu I. Razem z nią, czytelnik zostaje przeniesiony w tajemnicze, kipiące okrucieństwem i bólem miejsce. Z czasem dowiadujemy się, jaką rolę w tym wszystkim odgrywa Paige oraz dlaczego Szeolowi I zależy na zdobywaniu nowych jasnowidzów. Liczne zagadki podsycają ciekawość czytelnika, przez co grubą książkę można „połknąć” w zaskakująco szybkim czasie. Na przeczytanie ostatnich 250 stron poświęciłam pół nocy. Kiedy moje oczy odmawiały posłuszeństwa, pojawiały się myśli „muszę to dokończyć, muszę wiedzieć co się wydarzy”. Dlatego ostrzegam – „Czas Żniw” niesamowicie wsysa czytelnika, nie sposób się oderwać od lektury. W książce spotykamy bogactwo charakterów, z których najlepiej poznajemy Paige oraz jej Naczelnika, Refaitę. Ma on za zadanie trenować dziewczynę oraz wybadać możliwości jej daru. Z początku wydaje się być ponury, a jednak odróżniający się od reszty Refaitów. Wydaje się mieć inne intencje niż inni przedstawiciele rasy… Nie będę zdradzać całej fabuły powieści. Bądźcie tylko pewni, że żadna z postaci nie ma jasno przedstawionych intencji. Paige Mahoney jest postacią dobrze skonstruowaną, wykazuje swoisty charakter i sposób myślenia. Dzięki pierwszoosobowej narracji zgłębiamy jej przeszłość, obawy, słabe oraz mocne strony. W tym wszystkim jednak łączy w s
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-01-2018 o godz 02:55 przez: Agnesja
Wyobraź sobie, że wśród nas żyją Oni. Niezwykli, ponadprzeciętni, różnorodni i… bezlitośnie tępieni jasnowidze. Siedem zdolności dzieli ich na tych mniej ważnych i na tych, którzy mają wpływ na senne krajobrazy i jednocześnie Zaświaty, utrzymujące każde istnienie. Jest rok 2059. Sajon opanował znaczną część świata wprowadzając surowe zasady – jasnowidze muszą zostać usunięci ze społeczeństwa. Ludzie, niewidzący i nieświadomi otaczającej ich duchowej rzeczywistości, prowadzą zwykłe, monotonne życie. Tak też powinni ukrywać się jasnowidze. Część z nich jednak nielegalnie wykorzystuje swoje umiejętności w tajemnych syndykatach. Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Pozyskuje informacje włamując się do ludzkich umysłów, do ich sennych krajobrazów. Dziewczyna jest rzadko spotykanym, niezwykle silnym rodzajem jasnowidza – śniącym wędrowcem. Jej zakazana działalność kończy się wraz z przybyciem do Szeolu I, z którego już nikt nie wraca. Kolonia karna dla jasnowidzów, Szeol I, istnieje od dwustu lat. Co dekadę odbywają się Żniwa, czas żywych zbiorów, czas okrutny dla jasnowidzów, czas satysfakcji dla kontrolujących Szeol Refaitów. Owa tajemnicza rasa obojętna jest na cierpienie innych, a nieposłusznym nie okazuje litości. Paige nie poddaje się surowym, okrutnym zasadom Refaitów. Zrobi wszystko, żeby wrócić do Londynu i zniszczyć Szeol I, który na przestrzeni dwóch wieków zatracił życie wielu jasnowidzów oraz ludzi pozyskanych ze Żniw. Dar, który posiada, może okazać się jednak niewystarczająco silną bronią… „Czas Żniw” Samanthy Shannon już na samym wstępie zasypuje czytelnika wieloma zdarzeniami, dziwacznymi nazwami oraz ciężko zrozumiałym opisem funkcjonowania Sajonu. Wraz z otwarciem książki, można mieć wrażenie, że nagle wpada się w zupełnie inny, fascynujący świat o bardzo złożonej budowie. Następnie akcja płynąca w ekspresowym tempie pochłania bez reszty tak, że odbiorca stopniowo układa skomplikowaną konstrukcję funkcjonowania miasta oraz jego społeczeństwa w logiczną całość. Dla lepszej orientacji w świecie stworzonym z pewnością pomocny okaże się słowniczek zamieszczony na samym końcu książki. Tutaj kłaniam się wydawnictwu za trud przetłumaczenia wszystkich nazw w oryginalnym kontekście. Sam tytuł (ang. „The Bone Season”) został zamieniony w taki sposób, aby oddawał jego pierwotną dwuznaczność. Prawidłowa interpretacja dotyczy bowiem czasu pozytywów, obfitości, a jednocześnie czasu zbioru żywego żniwa. Z tego względu nikomu nie polecam lektury w języku oryginalnym, z wyjątkiem osób wykazujących umiejętność zauważenia i prawidłowego zrozumienia angielskiej gry słów. Książka, będąca zarazem pierwszą częścią siedmiotomowego cyklu, ma w sobie wiele zalet. Rozpocznę od krótkiej analizy fabuły powieści, która niektórym czytelnikom może wydawać się męcząca lub schematyczna. Surowe prawo władz – obecne. Odmienność głównej bohaterki – tak jest. Walka i trudy w starciu z okrutną kontrolą jej życia – jak najbardziej. Nie należy jednak poprzestawać na powtarzających się motywach, w końcu jest to lektura o świecie przyszłości. Istnieje bowiem wiele powodów, dla których „Czas Żniw” należy wynieść na piedestał innych dystopijnych i fantastycznych powieści. Autorka w swoim dziele daje ujście niesamowitej, bezgranicznej wyobraźni. Mamy tutaj do czynienia z wielowątkowością, tajemniczością świata przedstawionego, niesamowitymi nadnaturalnymi umiejętnościami bohaterów oraz zawiłościami fabuły. Pisarka utworzyła rzeczywistość od podstaw wykazując się zarazem ogromną kreatywnością. Niewątpliwie największym plusem książki jest wartka akcja. Bohaterka szybko wpada w wir wydarzeń, których konsekwencją jest przeniesienie do Szeolu I. Razem z nią, czytelnik zostaje przeniesiony w tajemnicze, kipiące okrucieństwem i bólem miejsce. Z czasem dowiadujemy się, jaką rolę w tym wszystkim odgrywa Paige oraz dlaczego Szeolowi I zależy na zdobywaniu nowych jasnowidzów. Liczne zagadki podsycają ciekawość czytelnika, przez co grubą książkę można „połknąć” w zaskakująco szybkim czasie. Na przeczytanie ostatnich 250 stron poświęciłam pół nocy. Kiedy moje oczy odmawiały posłuszeństwa, pojawiały się myśli „muszę to dokończyć, muszę wiedzieć co się wydarzy”. Dlatego ostrzegam – „Czas Żniw” niesamowicie wsysa czytelnika, nie sposób się oderwać od lektury. W książce spotykamy bogactwo charakterów, z których najlepiej poznajemy Paige oraz jej Naczelnika, Refaitę. Ma on za zadanie trenować dziewczynę oraz wybadać możliwości jej daru. Z początku wydaje się być ponury, a jednak odróżniający się od reszty Refaitów. Wydaje się mieć inne intencje niż inni przedstawiciele rasy… Nie będę zdradzać całej fabuły powieści. Bądźcie tylko pewni, że żadna z postaci nie ma jasno przedstawionych intencji. Paige Mahoney jest postacią dobrze skonstruowaną, wykazuje swoisty charakter i sposób myślenia. Dzięki pierwszoosobowej narracji zgłębiamy jej przeszłość, obawy, słabe oraz mocne strony. W tym wszystkim jednak łączy w
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-09-2018 o godz 20:45 przez: Snieznooka
Patrząc na okładkę „Czasu Żniw” widzę mieniące się czarne ptaki, które z każdym ruchem książki przypominają o sobie, są wolne i bezpieczne. Pamiętam także spot filmowy, który oglądałam, kilka lat temu, kiedy książka miała swoją premierę. Był niezapomniany, pamiętam dziewczynę poruszającą się ulicami Londynu, który w przyszłości, roku 2059 jest dla niej bardzo niebezpiecznym miejscem. Nie tylko dla niej, ale także dla ludzi jej podobnych, jasnowidzów. Pamiętam, jak wielkie emocje wywołała we mnie, kiedy czytałam ja po ras pierwszy, kiedy pożyczyłam ją od koleżanki, chciałam sprawdzić, czy po tych kilku latach ponownie tak bardzo mi się spodoba, czy poczuje takie same uczucia przypominając sobie jej wydarzenia, na nowo przeżywając zniewolenie i represje. Dzięki Wydawnictwu mogę cieszyć się tą wycieczką w nieznane, przypominając, jak ważna jest wolność, którą posiadamy, a nie zawsze doceniamy. "Byłam pewnego rodzaju hakerem. Nieczytającym umysł, raczej radarem umysłu wchodzącym w zaświaty. Potrafiłam dostrzegać szczegóły sennego krajobrazu i dusze łotrów. Rzeczy, które działy się poza mną. Rzeczy niewyczuwalne dla przeciętnego jasnowidza." Bohaterką serii jest dziewiętnastoletnia dziewczyna Paige Mahoney pracująca w barze z tlenem, prowadzi podwójne życie, po oficjalnej pracy przyjmuje pseudonim Blada Śniąca, jest protegowaną Jaxona Halla, tak zwanego mim-lorda. Jej zadaniem jest inwigilacja innych dusz w sekcji I-4 SajLo włamując się do ich umysłów dla ważnych i przydatnych dla syndykatu informacji. Jest wędrowcem, który wpływa na senne krajobrazy, a jednocześnie faworytą i następczynią Halla. Żyje w czasach, w których magia jest zakazana. Poznajemy dziewczynę w ostatnim jej dniu pracy w barze, kiedy czeka ją odrobina odpoczynku, który chce spędzić z ojcem, który nie ma pojęcia o jej drugim życiu. Niestety jej plany zostaną zaburzone, jadąc pociągiem do domu zostaje brutalnie napadnięta, w wyniku ucieczki, którą przegrywa zostaje schwytana i przetransportowana do miejsca, o którym nikt ze ślepców, a nawet jasnowidzów nie mieli pojęcia. „- Nie jesteś niemową - powiedział. - Odezwij się. - Myślałam, że nie mam prawa odzywać się bez pozwolenia. - Zezwalam ci. - Nie mam nic do powiedzenia.” Mieszcząca się w Oxfordzie kolonia Szeol I, jest utrzymywana w tajemnicy, władze tam sprawuje pozaziemska rasa Refaitów, nie są ludźmi, charakteryzują się ogromną bezwzględnością. To potężne istoty, które podczas rytuału noszącego nazwę „czas żniw” sprowadzają do kolonii jasnowidzów, którzy posiadają unikalne zdolności, których potrzebują, aby chronić się przed wrogiem- Emmitami. Dopiero teraz Paige uzmysławia sobie jak cenna jest jej moc i jak wiele osób pragnie ją przywłaszczyć. Postanawia stawiać opór, uratować siebie i innych jasnowidzów, jak duże ma szanse? Czy jednej dziewczynie uda się zawojować świat? „Nadzieja to jedyna rzecz, która może jeszcze wszystkich nas ocalić.” W Szeolu Paige trafia pod opiekę samego Naczelnika, traci imię zastępuje je numer XX-59-40, zostaje sprowadzona do roli niewolnika, Refaici poddają ich torturom i karmią się ich aurami. Świat wykreowany w powieści jest złożony i skomplikowany, bardzo barwny, dopracowany, dla niektórych może z początku okazać się trudny, jednak, kiedy przebrniemy przez objaśnienia, zaczynając rozumieć rządzące w nim prawa przepadniemy bez reszty. Nie miałam z tym problemu, tak jak za pierwszym razem, jednak wiem, że niektórym czytelnikom może być trudno przebrnąć przez to wprowadzenie. „- Niech cię piekło pochłonie. - Ja już istnieję na poziomie piekła. - Istniej na tym, który jest jak najdalej od mojego.” Autorka umieściła w książce drzewa genealogiczne osób obdarzonych magicznymi zdolnościami, słowiczki, opisy, co ułatwia czytelnikowi zrozumienie przedstawionego świata, który jest bardzo dopieszczony, a jego historia rozpoczyna się już w 1859r. kiedy Refaici przybyli na ziemię zawierając pakt z brytyjskim rządem, w ramach którego powstaje Szeol I. w 1901r. monarchia przestaje istnieć, powstaje republika, także wtedy jasnowidzenie zostaje uznane, jako przestępstwo. W kolejnych latach powstaje Sajon, zamknięte miasta i strach przed jasnowidzami, który zdaje się narastać. Fabuła zachwyca konstrukcją i dopracowaniem, jest przemyślana, a odkrywanie jej krok po kroku sprawia ogromną przyjemność. „Sprowadziłem cię z powrotem, ponieważ bez ciebie nie potrafiłbym znaleźć siły do walki.” Język nie jest prymitywny, wręcz wyborny, a nazwy własne nie zostały dobrane przypadkowo, co tylko zachęca, aby poświęcić książce należny jej czas i uwagę. W tej opowieści nie ma jasno zakreślonego wątku miłosnego, tempo akcji jest wartkie, walka o wolność, przeobrażenia bohaterów są kolejnym atutem powieści. Bardzo polubiłam główną bohaterkę, jest odważna i butna, przeciwstawia się systemowi i takiemu traktowaniu jasnowidzów. Jest młoda, niestabilna emocjonalnie, co daje duża wiarygodność tej postaci. Bohaterowie „Czasu Żniw” to nie marionetki, są dobrze scharakteryzowani, choc
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-06-2014 o godz 14:09 przez: Ania a
Rok 2059. Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Jej szefem jest
Jaxon Hall, na którego zlecenie pozyskuje informacje, włamując się do ludzkich umysłów. Paige jest sennym wędrowcem i w świecie, w którym żyje, zdradą jest już sam fakt, że oddycha.
Pewnego dnia jej życie zmienia się na zawsze. NA skutek fatalnego splotu okoliczności zostaje przetransportowana do Oksfordu-tajemniczej kolonii karnej, której istnienie od dwustu lat utrzymywane
jest w tajemnicy. Kontrolę nad nią sprawuje potężna, pochodząca z innego świata rasa Refatitów. Paige trafia pod protektorat tajemniczego Naczelnika-staje się on jej panem i trenerem, jej naturalnym wrogiem. Jeśli Paige chce odzyskać wolność, musi poddać się zasadom panującym w miejscu, w którym została przeznaczona na śmierć.

Do książki zabierałam się parę razy. Nie mogłam przebrnąć przez pierwsze 30 stron. Jest tam opis całego świata Paige, czyli Sajonu, jasnowidzów, syndykatu. Pełno informacji, a na dodatek nie mamy na dole strony wytłumaczonych różnych, dziwnych słów tylko musimy lecieć na koniec książki żeby sprawdzić co znaczy dane słowo. Jeśli już mamy wytłumaczenie to w nim jest kolejne dziwne słowo i tak w kółko. Można zwariować. Ale jeśli uda nam się to przebrnąć, to książka naprawdę jest ciekawa.

Sajon Londyn jest miejscem, w którym najlepiej jest być ślepcem-nie mieć żadnego daru. Wtedy możemy być bezpieczni. Nie trzeba się martwić o to, że mogą Cię porwać na środku ulicy, że gdzieś Cię wywiozą. Żyje się spokojnie. Niestety nasza bohaterka jest jasnowidzem, a dokładniem śniącym wędrowcem, czyli jednym z najrzadszych rodzajów jasnowidzów. Rząd uważa jasnowidzenie za chorobę i każdy kto ją posiada musi być martwy bądź wywieziony podczas Żniw do Szeolu I. Może się to dla was wydawać skomplikowane(tak jak mi na początku), ale uwierzcie, że z czasem wszystko staje się proste.

"Nie boisz się niebezpieczeństwa, Paige. Myślę, że ty nim żyjesz."

Książka mi się bardzo podobała. Prawie 500 stron, a tylko raz miałam wyrzuty do autorki, że coś mi się nie podobało. Jeśli już raz przysiądziecie do książki to nie będziecie się mogli od niej oderwać i ockniecie się dopiero po paru godzinach, naprawdę. W książce nie skupiamy się na miłosnym wątku(w końcu!) tylko na życiu w Szeolu oraz w Sajonie. Co do wątków miłosnych-pojawiają się tylko dwa razy. Oczywiście, że przez cała książkę wyczuwamy, że coś się zaraz stanie pomiędzy bohaterami, ale tak naprawdę to takie wprost z miłością to były tylko 2-3 sceny. Mi to jak najbardziej odpowiada.

Z książki bardzo polubiłam Michaela, który jest niewolnikiem Naczelnika. W całej książce powiedział max.10 słów, ale zapomina się o tym, ponieważ jest oddany, pomocny i przyjacielski w stosunku do innych ludzi. Główną bohaterkę, czyli Paige, też polubiłam, ale ta panna mnie czasem bardzo denerwowała. Naczelnik próbował być dla niej miły, a ona dalej była pyskata i wredna dla niego. Tak przez całą książkę. Rozumiem, że na początku mogła mu nie ufać, no ale po dłuższym czasie mogła się stać trochę łagodniejsza dla niego. Oprócz tego Paige przypominała mi trochę Katniss z Igrzysk Śmierci. Dziewczyna zostaje złapa i wysłana gdzieś. Nie podobają jej się ogólne rządy i planuje bunt. Nie jest to oczywiście zamysłem książki tak jak w Igrzyskach, ale odbywa ważną rolę w Czasie Żniw.

Najbardziej mnie zastanawia to, jak Samantha Shannon planuje pociągnąć tą opowieść aż przez 7 tomów. Oczywiście życzę żeby udało się jej napisać każdy tom tak, że będzie ciekawy tak samo jak pierwszy. Niestety każdy czytelnik wie jak to jest z niektórymi cyklami. Pierwsze części są świetne, a kolejne bezsensowne, robione tylko dla pieniędzy.

"Twój talent jest nieprzewidywalny, ale utrzymuje cię przy życiu. Działa jak tarcza."

W trakcie czytania książki były momenty, że buzia mi się aż otwierała ze zdziwienia. Pani Shannon naprawdę potrafi zaszokować niektórymi rzeczami czytelnika ;)

Podsumowując, książka, chociaż jest gruba, czyta się szybko. Akcje mamy cały czas, nie ma czasu na nudę. Minusem jest zachowanie Paige, lekkie podobieństwo do Igrzysk Śmierci oraz pewna uciążliwa sprawa. Każdy kto czyta książki albo i nie, wie, że dialogi zaczynają się od myślnika. Przykład:
-Wiem, że mi nie ufasz-westchnęłam.-Ale może jednak mi pomożesz.
W Czasie Żniw co jakiś czas, nie mówię, że bardzo często, ale wyglądało to tak:
-Wiem, że mi nie ufasz-westchnęłam. Ale może jednak mi pomożesz.
Gdy były to bardziej skomplikowane zdania to ja już nie wiedziałam, czy drugą część mówiła do kogoś czy to był wewnętrzy monolog. Ale to tylko moje małe czepianie, ponieważ często się to nie zdarzało ;) Z niecierpliwością czekam na drugi tom, który ma się ukazać podobno pod koniec 2014 roku. Każdego z was zachęcam do zapoznania się z tą książka. Dam wam radę, o której już tutaj wspominałam. Przebrnijcie przez pierwsze pięćdziesiąt stron książki, a nie pożałujecie.

Ocena: 9,5/10
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-04-2015 o godz 10:57 przez: PaniKa
Rok 2059. Większość miast jest kontrolowanych przez siły bezpieczeństwa o nazwie Sajon. Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Londynu, zwanej Siedmioma Pieczęciami. Jej zadaniem jest pozyskiwanie informacji poprzez włamywanie się do ludzkich umysłów. Dziewczyna ma niezwykły dar i jest rzadkim rodzajem jasnowidza, czyli sennym wędrowcem. Pewnego dnia na skutek fatalnego splotu okoliczności Paige zostaje schwytana i przetransportowana do Szeolu I, tajemniczej kolonii karnej działającej na terenie Oksfordu, miasta które od dwustu lat oficjalnie nie istnieje. Kontrolę nad nim sprawuje potężna i pochodząca z innego świata rasa Refaitów. Paige zostaje przypisana Naczelnikowi, który od tej pory zostaje jej opiekunem i trenerem. Jest jej panem, a jednocześnie wrogiem. Dziewczyna jednak nie ma wyjścia, musi się podporządkować, bo inaczej zginie. Rozpoczyna się walka na śmierć i życie, walka o przetrwanie i wolność. Paige musi poddać się zasadom panującym w tym miejscu, a przede wszystkim odkryć jaką tajemnicę ukrywa Naczelnik i jakie są jego motywy...

„Czas Żniw” Samanthy Shannon to debiut, a jednocześnie pierwszy tom serii, której ma się pojawić aż siedem części! Zapowiada się naprawdę wyśmienita przygoda, bo zapewniam was że pierwszy tom jest wręcz powalający. „Czas Żniw” to książka genialna, nietuzinkowa, nieszablonowa, wyjątkowa i tak inna że aż ciężko to obrać w słowa. Mogłabym pisać i pisać, chwalić ją pod niebiosa, ale gwarantuję wam że wrażenia są wręcz nieziemskie. Tak samo jak książka. Nie należy jednak do łatwych lektur, wymaga dużego skupienia od czytelnika i koncentracji. Duża ilość faktów którymi zostajemy zasypani na początku potrafi wprowadzić mętlik w głowie, jednak później powoli zaczynamy rozumieć w czym sęk i jakie jest ogólnie założenie powieści. Dużym ułatwieniem jest broszurka rozpoczynająca książkę, dzięki której możemy poznać wszystkie kategorie jasnowidzów. Dodatkowo znajdujemy mapkę przedstawiającą Szeol I i słowniczek, który jest wręcz niezbędny, zwłaszcza jeśli nie chcemy się pogubić podczas czytania i nie stracić wątku.

Trzeba przyznać że pomysł na fabułę jest wręcz genialny. Autorka wykazała się naprawdę dużą pomysłowości, a przede wszystkim niesamowitą umiejętnością w kreowaniu bohaterów i tworzeniu otaczającego ich świata. Samantha Shannon idealnie przedstawiła kontrolowane i podzielone państwo, gdzie bycie jasnowidzem jest surowo zabronione i zakazane. Służby bezpieczeństwa robią wszystko by wyłapać każdego który choć trochę wyróżnia się ze społeczeństwa, każdego który przedstawia jakikolwiek rodzaj widzenia. Jasnowidze są traktowani jak wrogowie i przestępcy, dlatego zmuszeni są do życia w podziemiach i ukrywania swoich umiejętności. Kolejnym ważnym aspektem powieści jest kolonia karna Szeol I i Refaici, których autorka przedstawiła w naprawdę imponujący sposób. Jest to potężna rasa, która przybyła na ziemię dwieście lat temu. Jak się okazuje to oni pociągają za wszystkie sznurki, a Sajon to tylko marionetka w ich rękach. Refaici chronią ziemię przed atakiem Emmitów, niebezpiecznych stworzeń które stanowią zagrożenie dla całej ludzkości, w zamian otrzymują jasnowidzów których szkolą do walki. Nie wszyscy jednak przechodzą test, ci którzy go obleją stają się klaunami, a ich zadanie to zabawianie i służenie swoim dręczycielom. To przerażający obraz życia w niewoli i w strachu, manipulacji ludzkimi umysłami, znęcania się i krzywdzenia słabszych, oraz wykorzystywania ich do swoich celów, a każdy objaw niesubordynacji zostaje surowo ukarany. Przeżywają tylko najsilniejsi, a ci którzy polegną zostają wyeliminowani.

„Czas Żniw” to książka wielowątkowa, zawierająca bogactwo treści, właściwie cały czas coś się tutaj dzieje, akcja jest płynna i wartka, do samego końca trzyma w napięciu. Bohaterowie są bardzo charakterystyczni, przedstawieni w barwny i intrygujący sposób. Zwłaszcza Paige, którą po prostu uwielbiam. Ta dziewczyna wie co robi, jest niezwykle inteligentna i odważna, z ogromną determinacją i zaangażowaniem dąży do celu, nie zamierza się podporządkować i poddać, wciąż walczy by odzyskać odebraną wolność. Również Naczelnik jest niesamowitą postacią. Tak naprawdę nie wiadomo co nim kieruje, ani jakie ma plany względem Paige. Jedno jest pewne, jest to wyjątkowo tajemniczy i intrygujący osobnik. Na uwagę zasługuje również wątek miłosny, który przedstawiony jest w sposób delikatny i wysublimowany. Nie jest nachalny i nie gra pierwszych skrzypiec, stanowi tylko przyjemny dodatek, który dodaje smaku tej wyjątkowej historii. Jest idealny, w każdym, nawet najmniejszym calu.

„Czas Żniw” to mistrzowsko skonstruowana historia. Pełna tajemnic, zwrotów akcji i niezwykłych zdarzeń. Naszpikowana elementami fantastycznymi i zjawiskami paranormalnymi. Wszystko tutaj jest dopracowane i dopięte na ostatni guzik. Dla mnie to książka idealna, całkowicie spełniła moje oczekiwania. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
06-09-2014 o godz 22:42 przez: Cave Inimicum
"Czas Żniw" jest książką otwierającą siedmiotomowy cykl autorstwa Samanthy Shannon. Zalicza się do kategorii dystopii, jednak zarówno tematyką, jak i wykreowanym światem, nieco odbiega od innych pozycji z tego gatunku.

"Rozmawiamy dopiero od dziesięciu minut, Paige. Postaraj się nie wyczerpać całego swojego sarkazmu na jednym wydechu."

Największe wrażenie robi zawisłość historii stworzonej przez niezwykle młodą autorkę. Przez całą powieść zastanawiałam się, jak Shannon się w tym wszystkim połapała. Sama często musiałam korzystać ze słowniczka trudnych pojęć, umieszczonego na końcu książki, a i tak paru rzeczy nie zrozumiałam. Tutaj należą się wielkie pokłony w stronę tłumaczy, ponieważ było naprawdę wiele słów, które powstały dopiero w tej książce.

"Umysł ślepca jest jak woda. Nijaki, szary, przeźroczysty. Wystarczy, aby utrzymać się przy życiu, ale nic ponadto. Ale umysł jasnowidza przypomina olej, jest w pewien sposób bogatszy. I tak jak olej i woda, te dwa umysły nie mogą się tak naprawdę ze sobą połączyć."

Co prawda w różnych książkach spotkałam się już ze swoistymi aurami, jasnowidzami, a także obozami, do których wysyłani są wszyscy "inni", jednak "Czas Żniw" sprawił, że o tym zapomniałam. Fabuła jest naprawdę oryginalna, bo nie na co dzień czyta się o barach z tlenem w roli narkotyku, wpływaniu na czyjś senny krajobraz czy stworzeniach, żywiących się ludzkim mięsem.

W książce cały czas coś się dzieje. Nie ma nawet chwili na złapanie oddechu, bo akcja pędzi do przodu; uwielbiam takie powieści. No i istnieje w niej całkowity brak wątku romantycznego - rozpoczyna się na ostatnich pięćdziesięciu stronach. Według mnie jest to wielkim plusem, bo niestety zakończenie z tym właśnie romansem bardzo mnie zawiodło. Podczas czytania w głowie tłukła mi się jednak myśl, podkreślona na czerwono, z dziesięcioma wykrzyknikami: "Niech tylko Samantha ustrzeże się od tego, do czego nieuchronnie się zbliża". Niestety nie udało jej się to, chociaż rozumiem, że książka całkowicie wyprana z miłości mogłaby nie sprzedawać się tak dobrze. Także dla wszystkich nie przepadających za literackimi związkami polecam odpuścić sobie ostatnie pięćdziesiąt stron (czego i tak nie zrobicie, bo będziecie zbyt wciągnięci w całą akcję).

"- Nie jesteś niemową - powiedział. - Odezwij się.

- Myślałam, że nie mam prawa odzywać się bez pozwolenia.

- Zezwalam ci.

- Nie mam nic do powiedzenia."

"Czas Żniw" z początku może wydawać się nudny, a to za sprawą natłoku nowych pojęć i miejsc. Jednak nie zrażajcie się! Akcja coraz bardziej się rozkręca, po jakimś czasie nie będziecie mogli się oderwać. Do pomocy przychodzą wam: mapka Szeolu I, czyli miejsca, do którego co dziesięć lat trafiają ludzie z Londynu, broszurka Paige z wykazem i opisem wszystkich kategorii jasnowidzów, a także słowniczek trudnych pojęć i spis "gości z zaświatów". Jak widać, książka jest bardzo atrakcyjna również dla wzrokowców.

"Nadzieja to jedyna rzecz, która może jeszcze wszystkich nas ocalić."

Bardzo przypadł mi do gustu styl autorki. Pomimo swojego młodego wieku i braku doświadczenia, pisze ona bardzo dojrzale, konstruuje złożone zdania, a jej opisy są naprawdę realistyczne. Jednakże widać sporo niedociągnięć, jak chociażby częste powtórzenia i tym podobne sprawy. Jeżeli takie błędy nie kują was w oczy, to nawet ich nie zobaczycie - ja niestety jestem na nie bardzo uczulona.

To może powiem co nieco o bohaterach. Główną z nich jest Paige Mahoney, nastolatka po przejściach, pracująca w gangu i mająca trudne relacje z ojcem. Polubiłam tą postać za jej twardość, niezłomność, ale także ludzkie cechy, które przejawia każdy z nas - zwątpienie, żal, smutek czy wręcz przeciwnie, radość. Bohaterem, którego nie mogłam rozgryźć jest Naczelnik, czyli opiekun Paige w Szeolu I. W moim odczuciu był on stworzony bardzo chaotycznie, jakby Shannon nie do końca wiedziała, który cechy przydzielić mu na stałe. Niezbyt przypadł mi do gustu, szczególnie przez zakończenie, jednak wiem, że wielu z was - a raczej wiele z was - mogłoby go pokochać. Moją sympatią w tej książce natomiast stał się Nick. Jest najlepszym przyjacielem Paige i mam nadzieję, że w kolejnych tomach (po które na pewno sięgnę) jego postać zostanie bardziej rozwinięta, ponieważ w "Czasie Żniw" grał rolę raczej drugoplanową. Każdą chwilę z nim czytałam z otwartą buzią - czy to w szerokim uśmiechu, czy w wyrazie osłupienia.

"- Masz periorbital haematoma.

- Co?

- Podbite oko."

Książkę polecam wszystkim fanom zarówno dystopii, jak i fantastyki. Przede wszystkim tym, którzy wymagają od powieści ambitnego świata, dobrze wykreowanych bohaterów czy niespodziewanych zwrotów akcji i oryginalności. "Czas Żniw" może spodobać się również dużo starszym czytelnikom - jak na przykład mojemu tacie. :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-02-2015 o godz 18:16 przez: Beata
Sajon to miejsce które może wydawać się najzwyklejsze, jak inne. Jednak jest coś, wręcz rzecz zakazana, która czyni Sajon wyjątkowym. Możesz spotkać ich na ulicy, nawet nie wiedząc że to są oni. Próbują się ukrywać jak najbardziej mogą, tylko żeby nie zostać złapanym przez władze. Mam na myśli tutaj jasnowidzów którzy potrafią porozumieć się z zaświatami.
Jest rok 2059, właśnie poznajemy dziewietnastoletnią dziewczynę o imieniu Paige. Już od dłuższego czasu pracuję w podziemiu Sajonu Londyn. Jej praca polega na włamaniu się do innych umysłów dostając przy tym różnorodne informacje. Niestety, wszystko to co robi jest zbrodnią i dawno nie powinna tutaj być.
Jednak kiedy jej moc wychodzi spod kontroli, staje się straszliwy czyn. Z tego powodu, dziewczyna jest przetransportowana do Oksfordu czyli kolonii karnej. W tym miejscu rządzą Refaici czyli nieśmiertelni. Opiekunem i panem Paige staje się Naczelnik. Lecz dziewczyna pragnie wolności i ucieczki z tego terenu.
Gdy na rynek wyszła książka "Czas żniw", za granicą już było o niej bardzo głośno. Większość ją zachwalała, jednak zdarzały się te wybredniejsze opinie. Z powodu że te pierwsze przewyższały, książka coraz bardziej się rozpowszechniała wydając ją w innych krajach. Kiedy po raz pierwszy o niej usłyszałam, byłam sceptycznie nastawiona. Teraz zdaję mi się że to przez obawy że tematyka zupełnie nie przypadnie pod moje gusta. Coraz większa ilość przeczytanych pozytywnych recenzji oraz zachęty, przekonały mnie do sięgnięcia. Dodatkowo dowiedziałam się że "Czas żniw" to tak naprawdę początek stażu autorskiego Shannon, dlatego byłam mocno ciekawa jak wypadła jej pierwsza książka.
Z początku kiedy przewrócimy pierwsze strony można zauważyć siedem kategorii na które dzieli się typ jasnowidza. Jest to czasami pomocne ale również interesujące. Przyznam się że z początku, czytanie wychodziło mi bardzo opornie. Domyślam się że to dlatego, ponieważ w książce występują wyrazy które od razu nie jesteśmy stanie zrozumieć co one znaczą. Jednak co bardziej może pomóc w szybkości czytania i zrozumienia całej książki, to słownik z objaśnieniami na dane słowo. Myślę że warto spojrzeć do niego, przed rozpoczęciem czytania lub gdy już poznajemy się z całą lekturą.
"Czas żniw" nie jest napisana prostym językiem, jakiego możemy zaznać w typowych młodzieżówkach. Jednak nie jest on trudny w odbiorze. Bardzo mi to pasuję, ponieważ daję on taki efekt ze wydaje się nie być zbyt dziecinną książką, co bardziej zachęca czytelników do sięgnięcia.
Za co mogłabym znowu pochwalić to bohaterzy. Zawsze przy nich muszę zawiesić haczyk, ponieważ do pewnego czasu nigdy nie dałam rady znaleźć żeby wszyscy byli idealni. Niedawno przeczytałam "Przegląd Końca Świata FEED" gdzie postacie były idealne. Myślałam że to jest tylko jednorazowa seria gdzie pod tą sprawą będzie wszystko na plus. Aczkolwiek gdy przeminęłam kilkadziesiąt stron dzieła Shannon wiedziałam już że wszystkich bohaterów pokocham. Nie są oni płytcy ani przerysowani. Każdy z nich jest inny i wyjątkowy. Często się zdarza że właśnie główna bohaterka jest wprost mówiąc głupia. Dla mnie Paige to silna dziewczyna która jednak walczy o swoje i się nie poddaje w dążeniu do danego celu. Sumując co do bohaterów to autorka spisała się na szóstkę.
Już od pierwszych stron, autorka zrobiła żeby czytelnik nie zanudził się czytaniem. Zapewniła bardzo dużo akcji którą możemy już zaznać od początku. Z każdym krokiem czytania, towarzyszyła mi rozwijająca się akcja przez na chociażby sekundę nie miałam ochoty odkładać.
Miałam taki moment że kiedy byłam przed skończeniem, powiedzmy tak około 150 stron, musiałam ją odłożyć. Następnie kiedy miałam trochę więcej wolnego i planowałam dalej ją czytać, to tego nie robiłam. Bałam się że kiedy zabiorę się za nią, to skończę i będę musiała się pożegnać ze światem bohaterów na dłuższą chwilę. Nie chciałam od tego odchodzić.
Również autorka zadbała o wątki miłosne bohaterów. Coraz bardziej mnie irytuję gdy naprawdę jest dobry pomysł na książkę, pięknie on się rozwija a za chwilę wszystko odchodzi na poboczny plan a ten pierwszy zastępuję miłość głównych postaci. Tutaj aż go pragnęłam. Nie narzucała się ona, od razu po przeczytaniu kilkadziesięciu stron, tylko była pomalutku rozwijana. Pokochałam za to książkę że głównie dzieje się akcja a miłość to poboczny temat nie mniej jednak ważny. Nie psuje on ogólnego stanu powieści, wręcz buduję z nią piękną wspólność co powoduję książkę idealną.
Teraz kiedy skończyłam czytanie, mogę stwierdzić że bardzo tęsknię za bohaterami. Czuję niedosyt i lekki kac książkowy, Chciałabym poznać dalsze losy Paige, Naczelnika czy Jaxona. Tak mocno pragnę już następną część, mam nadzieję że szybko uda mi się ją zdobyć i powrócić do świata bohaterów.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
23-07-2014 o godz 13:24 przez: gabaokey
„Czas Żniw” otwiera siedmiotomowy cykl, co na początku trochę mnie zdziwiło, bo oczekiwałam raczej trylogii. Już w pierwszej części dużo się dzieje, więc autorka musi mieć naprawdę szeroko rozpisaną fabułę, jak i dopracowaną koncepcję. Pozostaje się cieszyć, bo jeśli kolejne książki będą tak samo dobrze napisane, jak pierwszy tom, to już szykuję osobną półkę w mojej biblioteczce. Mam tylko nadzieje, że Samantha nie będzie zbyt długo zwlekać z kontynuacją. Już teraz dosłownie nie mogę doczekać się „The Mime Order”, którego premiera zapowiedziana jest na ten rok.

Pierwsze, co przyszło mi na myśl po ukończeniu tej książki to „Auschwitz”. Widać, że autorka interesuje się historią II wojny światowej. Jej wizja państwa, Sajonu wiele czerpie z totalitaryzmu, z państwa policyjnego, z obozów pracy. Pełna kontrola państwa nad społeczeństwem i władzą. Rasa, która jest prześladowana – jasnowidze. Klimat jest ciężki. Duszne ulice Londynu, po których ukradkiem przemyka się bohaterka, podziemia miasta, które stają się miejscem pracy dla jasnowidzów, a zarazem ich drugim domem, schronieniem. Zmuszeni przez władze miasta muszą działać jako przestępcy, pracując w kryminalnym podziemiu SajLo – Sajon Londyn. Paige, główna bohaterka jest potężną Śniącą, która do końca nie zdaje sobie sprawy ze swoich możliwości. Razem z gangiem musi walczyć o terytorium, jak i z ciągłymi prześladowaniami. Jej zdolności nie mogą zostać odkryte przez władze Sajonu, wtedy czeka ją śmierć lub dożywotnie uwięzienie w Wieży. Na ulicach trzeba uważać, bo można zostać aresztowanym przez Podstrażnika. A wtedy jest to prosta droga do uwięzienia. Paige doskonale wie, że musi uważać, posiada zdolności, za które grozi śmierć. Jednak pewnego dnia nie udaje się jej uciec przed wysłannikami Syjonu. Zostaje złapana i nagle przenosi się w jeszcze bardziej niebezpieczne miejsce niż ulice Londynu.

Jeszcze trochę opowiem Wam o samym Sajonie. Jest to republika, która powstała w celu wytępienia epidemii, jaką są jasnowidze. Państwo powstało w 1901 roku, gdy Edward VII dokonał pięć makabrycznych morderstw. Zbrodnia popełniona przez ówczesnego władcę jest uważana za powód powstania źródła zła, jakim są jasnowidze. Wtedy narodził się Sajon, którego zadaniem było zniszczenie choroby. Aby to uczyć państwo musiało zabijać, szerzyć przemoc – wszystko po to, aby zlikwidować odmieńców. Jakież to poświęcenie z ich strony, prawda? Wszystko w celu większego dobra.

Fabuła jest niesamowicie skontrowana. Bardzo szczegółowo, doskonale przemyślana, tak, że wykreowany świat wydaje się prawdziwy i realny. Nie będę ukrywać, że jest również skomplikowana i trudna. To nie jest typ książki, którą można nazwać lekką i przyjemną. Miejscami jest pełna grozy i scen przemocy. Znajdziecie w niej wątek relacji romantycznej, ale jest on zepchnięty na drugi plan. Autorka postawiła na historię, na dokładny opis świata – niebezpiecznego i pełnego brutalności Sajonu.

Ciekawym dodatkiem do książki jest tabelka, która przedstawia „Siedem kategorii Jasnowidzenia”. Polecam zapoznać się z nią przed przeczytaniem książki, wtedy będzie Wam łatwiej połapać się we wszystkich określeniach wprowadzonych przez autorkę. Kolejnym przydatnym uzupełnieniem jest mapka, jak i słowniczek na samym końcu. Przyznam się, że często z niego korzystałam, bo pojawia się wiele wyrazów, które są niezrozumiałe. W słowniczku znajduję się także informacja, że autorka zaczerpnęła wiele określeń z „dziewiętnastowiecznego slangu podziemia przestępczego Londynu”. Podoba mi się również „Eteryczna playlista”, która jak pewnie się domyślacie jest spisem piosenek pojawiających się w książce. Są to gównie utwory zakazane przez władze Sajonu, więc uważajcie, aby Wasz egzemplarz „Czasu Żniw” nie trafił w ręce Podstrażników.

Muszę powiedzieć, że postać Paige jest dobrze ukształtowana. Na samym początku trudno nam zrozumieć jej motywy, nie jest typową bohaterką pojawiającą się w literaturze współczesnej. To twarda, zdeterminowana, nieustępliwa dziewczyna. Nie załamuje się nad swoim losem, nie płacze po kątach, nie biega za każdym przystojniakiem. Jest silna, dlatego też doskonale radzi sobie w tak niebezpiecznym świecie. Ma też cięty język, walczy o siebie, szczególnie widać to w jej relacji z Naczelnikiem. Posiada charakterek, co sprawia, że wyróżnia się na tle mdłych i nijakich postaci. Wspomniałam już o pojawiającym się romansie. Jest on ważny, jednak nie zajmuję jakieś priorytetowej pozycji. Dlatego też staje się on niemal naturalny, choć byłam zdziwiona, że autorka zaserwowała nam taki zwrot akcji. Podoba mi się, że Paige jest skryta, nie w głowie jej miłość, gdy musi walczyć o własne życie. Dlatego też tak bardzo ją lubię, przy wszystkich plastikowych postaciach jest żywa i realistyczna.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-09-2014 o godz 11:58 przez: Martha Oakiss
Pamiętam, że jakiś czas temu, w sumie to jeszcze do niedawna, miałam wyjątkowo złe skojarzenia z wizjami przyszłości. Wszelkie antyutopie, czy dystopie kojarzyły mi się z science-fiction, statkami kosmicznymi i ufoludkami. Całe szczęście, że dane mi było wreszcie poznać coś, co zmieniło moje myślenie na ten temat. Ale wciąż nie mogłam trafić na nic idealnego i wystarczająco wciągającego. Aż do teraz. Aż do Samathy Shannon. Aż do Czasu Żniw.

Samatha Shannon to młoda, dwudziestodwuletnia pisarka, która za pisanie wzięła się już w wieku piętnastu lat. Czas Żniw to jej debiut, ale kompletnie na taki nie wygląda. Wystarczy przeczytać opinie osób, które tę serię porównują do Matrixa i Doctora Who i dodać, że jeszcze przed premierą zostały wykupione prawa do jej zekranizowania. Autorkę nazywa się niezwykle odważną i dojrzałą, a jeżeli w tak młodym wieku uraczyła nas czymś tak złożonym, oryginalnym i dopracowanym, to jak jej kunszt będzie się rozwijał na przestrzeni lat?

Rok 2059. Londyn. Świat pełen wróżbiarzy, jasnowidzów, widzących, śniących… A wśród nich ślepcy, czyli ludzie niezdolni do komunikacji z Zaświatami. Świat, w którym można się naćpać tlenem.
Paige Mahoney ma 19 lat i pracuje w kryminalnym podziemiu Sajon Londyn. Władzę nad nią sprawuje Zwierzchnik. Należy do Siedmiu Pieczęci, gangu jasnowidzów. Jest faworytą mim-lorda, Jaxona Halla, szefa gangu. To zrzeszenie to syndykat, który dopuszcza się mim-zbrodni – komunikuje się z zaświatami dla zysku. Są więc uznawani za przestępców. Paige jest jednak wyjątkowa. Potrafi coś, do czego nie każdy jasnowidz jest zdolny – jest sennym wędrowcem, radarem umysłu wchodzącym w zaświaty i jej zadaniem jest inwigilacja umysłów innych jasnowidzów. Jest cenna dla Sajonu. Ale nie tylko dla niego.

Pewnego dnia Paige staje się morderczynią (to się odmienia?). Niechcący, bo niechcący, ale zawsze. Zostaje więc zabrana do Oksfordu, kolonii karnej, pełnej kontroli, brutalności i śmierci. Jest wśród kilku osób, które zostały przeznaczone na tegoroczny Czas Żniw – Kościozbiory, handel jasnowidzami umożliwiający utworzyć nową służbę i armię. Paige musi pokazać, że jej talent jest wart zaangażowania i przyniesie korzyści. Jej opiekunem i trenerem staje się tajemniczy Naczelnik, a jej głównym celem – przeżycie.

„Od szesnastego roku życia pracowałam w podziemiu Sajon Londyn – SajLo, tak nazywaliśmy to na ulicach. Pracowałam wśród bezwzględnych gangów jasnowidzów, gotowych wyeliminować się nawzajem, byle tylko przeżyć. Stanowiliśmy część syndykatu cytadeli, którym przewodził Zwierzchnik. Zepchnięci na margines społeczeństwa zostaliśmy zmuszeni do działalności przestępczej, aby móc funkcjonować.”
(Czas Żniw, Samatha Shannon, Wyd. SQN, str. 14)


To, co stworzyła autorka, nijak nie mieści się w głowie. Jej świat pełen dziwnych istot, wróżbiarzy, augurów, wróżących z roślin, odbić lustrzanych, kamieni, krwi, wnętrzności zwierząt czy łopatek jest czymś, czego mój mały, skromny móżdżek nie jest w stanie pojąć. Podziwiam panią Samathę za to, że stworzyła tak dokładny obraz brutalnego świata, tak wielu barwnych bohaterów i za to, że sama nie zagubiła się w historii. I cały ten majstersztyk, zwroty akcji, to, że każde wypowiedziane słowo albo rzucone spojrzenie miało jakieś znaczenie i tajemnice, ukrywane do końca, które początkowo nawet nie wydawały się być tajemnicami. Tak wiele scen, w których chciało się płakać i nie było wiadomo, co myśleć. I to zakończenie. Boże, to zakończenie.

„Jesteśmy mniejszością, której świat nie akceptuje, chyba, że jako wytwór fantazji, ale nawet to jest zakazane. Wyglądamy jak inni. Czasem zachowujemy się jak inni. W wielu przypadkach jesteśmy jak inni. Jesteśmy wszędzie, na każdej ulicy. Na pozór prowadzimy normalne życie, ale kryje ono w sobie coś jeszcze.”
(Czas Żniw, Samatha Shannon, Wyd. SQN, str. 13)


Autorka w cudowny sposób stworzyła postacie, gdzie każdy z nich ma jakiś swój odmienny charakter i sposób postępowania, kiedy możemy z góry założyć, do czego każdy z nich jest zdolny, biorąc pod uwagę jego usposobienie. Problem pojawia się w momencie, gdy każdy z nich kryje tajemnice i jednak nasze założenia spełzają na niczym.

Paige to typowa bohaterka kick ass. Odważna, silna, walcząca ze wszystkimi przeciwnościami losu całym ciałem i sercem, ale ma też swoje chwile zwątpienia i słabe punkty. Naczelnik był takim Dymitrem z AW. Trener, ostry, niedostępny, siłacz, szef, bezlitośnie trenujący swoją uczennicę. A jednocześnie z sercem, ze „swoimi motywami” i wieloma tajemnicami. Natomiast Nick, kolejna postać z Siedmiu Pieczęci, był… Był… Osobą tak kochaną i tak przeze mnie uwielbianą, a autorka tak po prostu zakończyła moją miłość do niego…
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-10-2014 o godz 17:42 przez: Rosemarie
"The Bone Season" to powieść, o której słyszałam jeszcze przed polską premierą. Od razu czułam, iż jest to jedna z tych książek, które po prostu pokocham. I nie myliłam się. W polskim przekładzie tytuł brzmi: "Czas żniw", intrygująco, prawda? Jesteście ciekawi, jak spodobało mi się tak wychwalane w wielu recenzjach debiutanckie dzieło?

Najpierw chciałabym napisać kilka słów o autorce tej głośnej powieści. Mianowicie Samantha Shannon to zaledwie 23-letnia angielska pisarka. I nie byłoby nic w tym dziwnego, w końcu wiele jest młodych pisarzy/pisarek. Jednak Shannon coś od nich odróżnia - ona w istocie napisała wspaniały debiut, którego po prostu nie da się odłożyć aż do momentu przeczytania ostatniej strony. Gdybym nie przeczytała na skrzydełku książki, iż jest to debiut - nie uwierzyłabym. Naprawdę. Nie ma co się oszukiwać - tak wciągających, tak dobrze napisanych debiutów nie ma praktycznie wcale. Dlatego każdą taką perełkę traktuję wyjątkowo, także i "Czas żniw" na mojej półce będzie miało swoje specjalne miejsce.

Postaram się Wam przybliżyć fabułę "Czasu żniw", jednak jest ona tak wielowątkowa i tak rozbudowana, że ciężko będzie to zrobić, nie zdradzając przy tym istotnych części fabularnych. Jest rok 2059. Nasza główna bohaterka to dziewiętnastoletnia Paige Mahoney, która jest jasnowidzem i to jednym z najrzadziej spotykanych. Są to osoby, które potrafią nawiązać kontakt z zaświatami, ich przeciwnością są zwyczajni ludzie- "ślepcy", którzy nie mają aury i żadnych nadprzyrodzonych umiejętności. Wydawałoby się, iż Paige powinna mieć wszystko, czego zapragnie. I można by powiedzieć, że tak jest. Ma wszystko oprócz... bezpieczeństwa. Prawda jest taka, iż nieustanie musi na siebie uważać, ponieważ państwo, w którym przyszło jej mieszkać nie patrzy zbyt przyjaznym okiem na odmieńców, na takich, jak ona.

Nasza bohaterka mieszka w Londynie - najważniejszym mieście państwa, jakim jest potężny Sajon. Na co dzień pracuje w barze, jednak to tylko przykrywka, mająca zapewnić jej bezpieczeństwo. Jest ona członkiem gangu, a raczej syndykatu, bo tak brzmi jego prawidłowa nazwa - zrzesza on innych podobnych jej ludzi, będących jasnowidzami, wyrzutkami społeczeństwa, którzy nieustannie muszą się oglądać za swoje ramię. Pewnego dnia Paige natrafia na rutynową kontrolę, co powoduje iż dziewczyna ląduje w Oksfordzie- tajemniczej kolonii karnej, której istnienie od dwustu lat jest skrzętnie ukrywane. Czy Paige uda się przeżyć w nowym miejscu, gdzie - dosłownie - będzie musiała zawalczyć o swoje życie?

Niesamowite... Naprawdę nadal jestem pod wrażeniem umiejętności pisarskich Samanthy Shannon. Nigdy bym nie powiedziała, że jest to literacki debiut. Jeśli ten pierwszy tom z tego siedmioczęściowego cyklu jest tak dobry, tak spójny i trzymający w napięciu, to co będzie dalej? Już podczas lektury ostatnich stron "Czas żniw" nie mogłam usiedzieć w miejscu i nieustannie zastanawiałam się, co jeszcze ta młoda autorka przygotowała dla swoich czytelników. Tak jakby chciała sprawić, aby jej fani popadli w załamanie nerwowe, bo podczas lektury tej książki Shannon po prostu trzymała moje emocje w garści.

Koncepcja świata stworzona przez Samanthę Shannon to kolejny aspekt tej powieści, któremu nic nie mogę zarzucić. To tak jakby ta pisarka za wszelką cenę starała się napisać o czymś, czego nie było. I potrafię to zrozumieć, i docenić. Mam już dość ciągle powtarzających się tych samych utartych schematów, których czytelnik ma już po prostu dość. Ile można czytać w kółko o tym samym? Shannon na rynek wydawniczy wniosła coś nowego, innowacyjnego, będącego powiewem świeżości. Dystopie po prostu uwielbiam, a "Czas żniw" będzie jedną z moich ulubionych.

Bohaterowie... I tym samym przechodzimy do kolejnych licznych plusów tej książki. Są wielowymiarowi i interesujący. Chyba nikogo nie zdziwię, iż napiszę, że to Naczelnik skradł większość mojej uwagi. Jest to postać mająca głębsze dno, a pod koniec lektury tej powieści byłam już utwierdzona w tym przekonaniu, które najpierw powoli kwitło w mojej głowie. Samantha Shannon dobrze wie, co robi, wydaje się wręcz, iż idealnie zaplanowała każdą najmniejszą część losów swoich dopracowanych postaci, a także ewolucję ich charakterów. Idealnym przykładem jest Paige, którą czytelnik w retrospekcjach widzi jako zagubioną dziewczynę, która nie do końca wie, co zrobić ze swoim życiem, ale już w finale tego dzieła to nie jest ta sama osoba. Inna, silniejsza i bardziej zdeterminowana, aby walczyć. Paige to jedna z najlepszych żeńskich kreacji postaci, o jakich kiedykolwiek miałam okazję czytać.

(Reszta recenzji na blogu)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-10-2017 o godz 18:57 przez: dobra.ksiazka
Paige Mahoney żyje w Londynie, gdzie bycie odmieńcem jest surowo karane. W 2059 roku grupa jasnowidzów musi pozostać w ukryciu, jeśli chcą zachować życie. Dziewiętnastolatka posiada rzadki i wyjątkowy dar, a mianowicie jest sennym wędrowcem. Pracuje dla pewnego mima Jaxona Halla, a jej zadaniem jest włamywanie się do sennych krajobrazów, w celu pozyskiwania istotnych informacji. W Syndykacie, w którym mieszka panuje cenzura, trzeba baczyć na każdy swój krok i wystrzegać się kontroli. Po pewnym incydencie dziewczyna zostaje pojmana przez strażników i trafia do kolonii karnej, którą do tej pory uważała za nieistniejącą. W Szeolu I rządzi rasa Refaitów, wyglądających jak ludzie, jednak znacznie od nich silniejszych, o nadzwyczajnych zdolnościach i skłonnościach do okrucieństwa. Paige trafia do niewoli, a jej panem i zarazem trenerem zostaje Naczelnik, mężczyzna o wysokiej pozycji, któremu nikt nie ośmieli się sprzeciwić. Bohaterka nie ma zamiaru jednak być wobec niego uległa, choć zdaje sobie sprawę, że za ostre słowa i nieposłuszeństwo może ją boleśnie ukarać. Dziewczynę czeka seria zadań, w których ma udowodnić, że jest na tyle dobra, by wstąpić do elitarnej jednostki, jednak wie, że nie powinna ujawniać swojej prawdziwej natury, tak pożądanej przez jej wrogów. W kolonii poznaje panujące surowe zasady, nieustający głód ludzi i choć Naczelnik traktuje ją o wiele lepiej niż można by się po nim spodziewać, to Paige wie, że Refaici stanowią dla niej i dla reszty ludzkości ogromne zagrożenie. "Czas żniw" przeleżał na mojej półce dobre kilka lat. Miałam opory przed sięgnięciem po tę powieść ze względu na jej niemałe gabaryty, oraz podobno skomplikowaną fabułę, w którą trudno się wciągnąć. Jednak kiedy tylko po nią chwyciłam przepadłam już po pierwszych rozdziałach. Samantha Shannon stworzyła wyjątkowe i oryginalne dzieło. Świat przedstawiony jest niezwykle dopracowany i przede wszystkim fascynujący: jasnowidze, mimowie i rasa Refaitów. Dodatkowo objęty cenzurą kraj przypominał mi nieco wizję Orwella w "Roku 1984", podobnie jak tam społeczeństwo podlegało kontroli i restrykcjom. Również kolonia karna w Oksfordzie budziła we mnie niepokojące uczucia, zbieranina ludzi, który albo stawali się Czerwonymi i mieli względy, albo Żółtymi, tchórzami, którzy prędzej czy później umierali. Paige musiała dostosować się do panujących tam zasad, by przetrwać, pielęgnować swój dar, kształtować go, a jednocześnie wypatrywać potencjalnej drogi ucieczki. Nastolatka jest jedną z tych bohaterek, które zbudzają podziw czytelnika, nie jest irytująca, lecz odważna i zdaje sobie sprawę z konsekwencji swoich działań. Nie boi się otwarcie postawić Naczelnikowi, czy innym zamieszkującym Oksford, mimo że nie raz zdarzyło jej się za to oberwać. Jeśli chodzi o postać Naczelnika, to zainteresowała mnie ona już od pierwszej chwili, gdy wkroczyła na scenę. Z jednej strony jest Refaitą, okrutnym i bezwzględnym, Małżonkiem Krwi, naturalnym wrogiem, a jednocześnie stanowił dla mnie olbrzymią zagadkę. Wobec Paige zachowywał się bardziej jak nauczyciel, niż oprawca, należycie ją karmił i zapewnił dach nad głową. Zamiast wzbudzać odrazę stopniowo budził w Paige ciekawość. Trudno było mi przewidzieć jego przeszłość, charakter czy intencje, a mimo to stał się jedną z moich ulubionych męskich postaci. Bardzo spodobał mi się sposób przedstawienia relacji tej dwójki, która ulegała licznym przemianom. W książce występuje wiele barwnych i charakterystycznych postaci, jedne budzą współczucie, a inne skrajną nienawiść. Akcja rozwijała się bardzo płynnie, została dokładnie przemyślana, nie było chaosu mimo licznych nieprzewidzianych przez bohaterów zdarzeń. Choć początkowo musiałam korzystać z zamieszczonego na końcu słowniczka, to bardzo szybko przyswoiłam sobie nowe dla mnie terminy i potem zagłębianie się w fabułę było czystą przyjemnością. "Czas żniw" to jedna z najlepszych fantastycznych powieści, jakie do tej pory było mi dane czytać. Zawiera mnóstwo wątków, które są ze sobą spójne, świat pełen magii, grozy powoduje nieustępliwe napięcie. Mimo, że ma ponad 500 stron, ja pochłonęłam ją z zastraszającym tempie, wywoływała we mnie dużo emocji i wręcz nie mogłam się doczekać dalszych losów Paige i Naczelnika. Zakończenie było dla mnie zaskakujące i emocjonujące, przez co czuję ogromną chęć jak najszybszego poznania kontynuacji. Gorąco polecam tą świetną powieść, żałuję tylko, że nie przeczytałam jej od razu po zakupie, teraz wiem ile straciłam. Może początkowo wydawać Wam się skomplikowana, jednak jeśli tylko przebrniecie przez początek, to potem Was pochłonie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-10-2017 o godz 17:39 przez: ToriCzyta
Mamy rok 2059 i na świecie nie dzieje się dobrze. Ludzie dzielą się na tych normalnych i obdarzonych wręcz sataniczną mocą dla większości społeczeństwa, choć tak naprawdę mają tylko dodatkowe zdolności, które czynią ich wyjątkowymi. Władza jednak nie rozumie ich, wmawiając, że są oni niebezpieczni, nie powinni istnieć. Taki właśnie jest świat. Cała akcja książki Samanthy Shannon dzieje się w pięknym Londynie, który niestety jest jednym z najbardziej mściwych krajów, jeśli chodzi o jasnowidzów. Wydaje nam się to niedorzeczne, ale ludzie boją się takich ludzi i pozbywają się ich na różne sposoby. Autorka książki jest bardzo młodą kobietą i zadebiutowała tą opowieścią, tworząc dla siebie poprzeczki do kolejnych części, co jest niezwykle ekscytujące, gdyż ma się wewnętrzną nadzieję, iż poziom pozostanie taki sam, a być może będzie o wiele lepszy. Paige Mahoney to nasza główna bohaterka, która sprzeciwia się rządowi i postanawia walczyć o swoje prawa, z garstką innych osób. Nawet najbliżsi dziewczyny nie wiedzą, że posiada dar, którego inni jasnowidze mogą jej zazdrościć, jest jedną z niewielu osób, która posiada dar sennego wędrowca, czyniąc ją wyjątkową. Czy jest to dla niej coś, z czego powinna być dumna? Prawdopodobnie tak, ale trzeba pamiętać, że na świecie pojawią się osoby, które będą zazdrosne o jej dar. Dziewczynie można zazdrościć mocy, ale jej życie wcale nie jest takie łatwe w tym świecie, w którym dla wielu jest potworem. Paige na szczęście jest ponadto i korzysta ze swojej umiejętności w swojej tajemnej pracy. Jest bystrą dziewczyną, która nie do końca wierzy w swoje możliwości, według mnie to bardzo ją blokuje, nastolatka jest cwana i pyskata jak na swój wiek, ale to mi się w niej podoba. Czytając o niej, poznawając jej historię współczujemy jej i rozumiemy, zapewne większość ma także to samo zdanie co ona. Jej życie się jednak nagle komplikuje, gdy zostaje zatrzymana i wysłana do tajemniczego Oksfordu, wokół którego utworzył się pewien mit. Okazuje się, że na świecie są potężniejsze istoty - Refaici, którzy mówiąc wprost, robią sobie z jasnowidzów niewolników, bawią się nimi. Właśnie główna bohaterka zostaje kimś takim. W tej chwili wkracza Naczelnik, który staje się panem siedemnastoletniej dziewczyny, mężczyzna jest właśnie owym tajemniczym stworzeniem, o których tak naprawdę wcześniej dziewczyna nie słyszała. W tym bohaterze jest jednak ta tajemnicza nutka, która otacza wszystkich lub prawie wszystkich męskich bohaterów w książkach, ale tutaj to nie przeszkadza ani trochę. Przede wszystkim to, co w nim obserwujemy, podoba się nam, bo widzimy jak traktuje Paige, inaczej niż jego pobratymcy. Charakter tego mężczyzny jest trudno odgadnąć, bo w większości czasu jest zimny, nie wdaje się w szczegóły, utrzymuje swego rodzaju barierę, co nie do końca sprawia, że dziewczyna może mu zaufać, ale próbują dobrze ze sobą żyć. To on ma pomóc jej przeżyć starcie z potworami, które zabijają wszystko, co znajdzie się na ich drodze. Czuję niedosyt tego bohatera, bo wiem, że warto, jest poznać jego historię i w kolejnych częściach mam nadzieję, że to się jakoś rozwinie, bo to nadaje się na ciekawy wątek. Całość fabuły niezwykle wciąga przez jej odmienność. Każdy jasnowidz ma tylko jedną moc, co czyni ich wyjątkowymi i to coś nowego, pamiętając o tym, że większość potrafi robić wiele rzeczy, ponadto zazwyczaj to istotę z mocami mają najwięcej do powiedzenia, ale tutaj tak nie jest. Samantha Shannon pokazuje nam mroczniejszą wersję tego, co jest w innych książkach, szczerze to wydaje mi się, że tą bardziej prawdopodobną zważywszy na poziom technologii i tego, że jednak większość ludzie to ślepcy (osoby, które nie są w stanie dostrzec żadnego ducha). Każdy wątek jest dodany po coś, choć sama końcówka była do przewidzenia według mnie, bo czytam już za dużo takich książek, ale wszystko, wokół czego to było zbudowane, oczarowało mnie i nie pozwoliło uciec aż do ostatniej strony książki. Mam nadzieję, że kolejne części mnie nie zawiodą, bo naprawdę wciągnęłam się w tą książką i niełatwo mi o niej zapomnieć. Myślę, że autorka napisała coś na miarę „Harry'ego Pottera”, ale zdecydowanie doroślejszą wersję, bliższą mojemu wiekowi niż te już trochę dla mnie za „zwyczajne” opowieści o chłopcu, który przeżył. Jeśli Samantha Shannon faktycznie utrzyma poziom w kolejnych częściach, zdecydowanie może dorównać wspaniałej J.K. Rowling, a także moim ukochanym autorom: Riordanowi oraz Sarah J. Maas. Szkoda, że nie sięgnęłam po te książkę wcześniej, bo miałabym możliwość pojechać na spotkanie z autorką, ale lepiej późno niż wcale.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
05-05-2014 o godz 11:50 przez: Stella_Aga
Od kiedy na rynku wydawniczym pojawiły się "Igrzyska Śmierci" , niezwykle popularne stały się dystopie i antyutopie. Muszę przyznać, że nie są to moje ulubione powieści, ponieważ mam wobec nich wysokie oczekiwania, a wciąż czuję niedosyt i czegoś mi w nich brakuje. Cały czas poszukuję takiej książki, która mnie porwie, więc nadal po nie sięgam. "Czas Żniw" to debiutancka powieść bardzo młodej autorki, Samanthy Shannon, pierwsza część siedmiotomowego cyklu. W krótkim czasie zdobyła uznanie wielu krytyków literackich. Czy rzeczywiście jest tak dobra?

Jest rok 2059. Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney ma dar jasnowidzenia, a poza tym potrafi włamywać się do umysłów. Działa na zlecenie swojego szefa, Jaxona Halla, gdyż w tajemnicy przed ojcem zatrudniła się w kryminalnym podziemu Sajonu Londyn. Pewnego dnia trafia do Oksfordu, kontrolowanej przez rasę Refaitów kolonii karnej, o której dotychczas nie miała pojęcia. Jej panem, a jednocześnie wrogiem zostaje tajemniczy Naczelnik. Dziewczyna zdaje sobie sprawę z tego, że od teraz będzie kontrolowana i zostanie zmuszona do przestrzegania panujących w Oksfordzie zasad...

"Czas Żniw" to bardzo specyficzna książka, którą ciężko jednoznacznie ocenić. Właściwie można o niej powiedzieć, że ma dwa oblicza, a ponadto każdą jej cechę jedna osoba uzna za wadę, zaś druga za zaletę. Podczas tej lektury miałam różne odczucia, gdyż momentami powieść ta była ciekawa, wciągająca i chciałam wiedzieć, co za chwilę się wydarzy, ale niestety zdarzały się również takie chwile, że czytało się ją gorzej i trochę mi brakowało jakiejś konkretnej akcji. Jest to jednak dopiero pierwsza część serii, więc logiczne, że jej zadanie to przede wszystkim wprowadzenie czytelnika do całej historii, poznanie świata i bohaterów wykreowanych przez autorkę. Służył temu również słowniczek, który znajdował się na końcu książki, a którego w niektórych powieściach brakuje, więc za to "Czas Żniw" otrzymuje ode mnie dużego plusa.

Muszę przyznać, że Samantha Shannon pomimo młodego wieku pisze bardzo dojrzale, a poza tym nie brakuje jej pomysłów i naprawdę podziwiam tak wspaniałą wyobraźnię! Co prawda historia Paige przypomina trochę inne powieści tego typu, ale nie można powiedzieć, że to kopia jakiejś konkretnej dystopii. Poza tym świat wykreowany przez autorkę jest od nich o wiele bardziej rozbudowany i dopracowany. Shannon zadbała o najdrobniejsze szczegóły i nawet jeśli kogoś to denerwuje, według mnie działa na korzyść powieści. Podobał mi się pomysł ze Żniwami, jasnowidzami, kontrolą umysłów, okrutnymi prawami i zasadami rządzącymi Oksfordem. To wszystko tworzy niepowtarzalny, niepokojący, mroczny klimat.

Niestety mam zastrzeżenia co do bohaterów tej powieści. Paige to taka typowa postać, która niewiele się różni od tych już znanych. Jest odważna, dzielna, walczy o swoje, oczywiście ma również wiele rozterek itd., ale brakuje jej jakiejś cechy, która wyróżniałaby ją i sprawiłaby, że czytelnicy długo by o niej pamiętali. Znajomi Paige też nie są zbyt szczególni, właściwie czytelnik poznaje ich pojedyncze cechy, możliwe, że w kolejnych częściach to się zmieni. Czarnym charakterom też jeszcze czegoś brakuje. Jednak jest taka postać, którą po prostu uwielbiam i dzięki niej nieważne, że pozostali mnie trochę rozczarowali. Naczelnik. Między innymi ze względu na niego sięgnę po kontynuację. Jest naprawdę świetny, tajemniczy, ma wiele sekretów, wyjątkowy charakter i wciąż zaskakuje. To największy plus "Czas Żniw" i nawet, gdy czytałam tę powieść w szkole, powtarzałam, że Naczelnik jest rewelacyjny.

"Czas Żniw" porusza wiele tematów, często trudnych. Opowiada o naprawdę ciężkim życiu, nieustannej kontroli, konieczności podporządkowania się, ciągłej walce o przetrwanie, co skłania czytelnika do refleksji. Jednocześnie autorka opisała różne problemy młodych ludzi, dotyczące przyjaźni, miłości, lojalności, rozczarowań itp. Oczywiście nie brakuje tutaj wątku miłosnego, ale nie odgrywa on głównej roli, więc każdy powinien być zadowolony. Co prawda jest nieco przewidywalny, lecz jednocześnie ciekawy i pełen emocji.

Powieść Samanthy Shannon to udany debiut, chociaż niepozbawiony wad. Oczekiwałam czegoś więcej, ale też nie zawiodłam się całkowicie, po prostu plusów i minusów jest mniej więcej po tyle samo. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że osoby, które uwielbiają takie powieści, będą zadowolone i "Czas Żniw" na pewno im się spodoba. Jestem także prawie pewna, że druga część będzie lepsza i akcja się rozkręci, o ile autorka ma dobry pomysł na całą serię, ale myślę, że tego jej nie brakuje.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
08-08-2014 o godz 14:50 przez: Fantasy World
"Rok 2059. Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Jej szefem jest Jaxon Hall, na którego zlecenie pozyskuje informacje, włamując się do ludzkich umysłów. Paige jest sennym wędrowcem i w świecie, w którym przyszło jej żyć, zdradą jest już sam fakt, że oddycha.
Pewnego dnia jej życie zmienia się na zawsze. Na skutek fatalnego splotu okoliczności zostaje przetransportowana do Oksfordu – tajemniczej kolonii karnej, której istnienie od dwustu lat utrzymywane jest w tajemnicy. Kontrolę nad nią sprawuje potężna, pochodząca z innego świata rasa Refaitów. Paige trafia pod protektorat tajemniczego Naczelnika – staje się on jej panem i trenerem, jej naturalnym wrogiem. Jeśli Paige chce odzyskać wolność, musi poddać się zasadom panującym w miejscu, w którym została przeznaczona na śmierć."

Samantha Shannon, urodzona w 1991 roku w Londynie, debiutowała "Czasem Żniw", który zaczęła pisać, gdy miała 15 lat. Ukończyła literaturę na uniwersytecie w Oksfordzie.

Paige Mahoney, to dziewietnastoletnia dziewczyna, która na swoje życie zarabia w dość nietypowy sposób - pracuje dla niejakiego Jaxona Halla, mim-lorda, jednego z przewodniczących kryminalnego podziemia Sajonu Londyn. Nastolatka jest sennym wędrowcem, rzadką odmianą jasnowidza i na zlecenie swego przełożonego włamuje się do ludzkich umysłów. Nie ma łatwego życia, a kiedy zupełnie niespodziewanie zostaje złapana i przemycona do Oksfordu, który pełni rolę kolonii karnej, sprawy znacząco się komplikują. Paige odkrywa, że miejsce to istnieje od ponad dwustu lat, a rzeczy, które się tam dzieją, są naprawdę straszne. Dziewczyna musi przystosować się do nowego trybu życia, odnajdując jednocześnie swoich wrogów i przyjaciół, oraz na nowo próbować odzyskać wolność...

"Czasem Żniw" interesowałam się już od czasu jego premiery, głównie przez wzgląd na dość ciekawą i oryginalną tematykę. Słyszałam zarówno pochlebne, jak i mniej entuzjastyczne recenzje, a zastrzeżenia dotyczyły przede wszystkim trudnej treści książki. Kiedy jednak nadarzyła się okazja, z chęcią sięgnęłam po pozycję - i nawet teraz, po jej przeczytaniu, mam co do niej mieszane odczucia.

Już po paru pierwszych stronach, miałam nieodparte wrażenie, że albo autorka przesadziła z ilością nowych rzeczy, miejsc i postaci, albo to ja mam problemy ze zrozumieniem tego typu lektur. Bo kiedy już oswajałam się z jakimś faktem na tyle, aby go zrozumieć, zaraz pojawiało się pełno nowych informacji i zwyczajnie gubiłam się w ich natłoku. Dopiero w około połowie lektury przyswoiłam sobie wszystko na tyle, by rozumieć dalszą część książki - na pewno pomógł mi w tym znacząco słowniczek zamieszczony na końcu, oraz informacje dotyczące jasnowidzów, znajdujące się na początku.

Dziwił mnie także fakt, że autorka, pisząc tą książkę miała 15 lat - naprawdę, ja za nic nie wymyśliłabym tak skomplikowanej wizji przyszłości, a jestem w końcu mniej więcej w jej wieku! Szczerze mówiąc, nawet do głowy nie wpadłby mi taki pomysł, więc tym bardziej jestem pod ogromnym wrażeniem jej talentu i potęguje to tylko moją chęć przeczytania kontynuacji.

Szczególnie intrygowały mnie postacie i żałowałam, że niektóre z nich były przedstawione tylko powierzchownie, bez szczegółów. Tak, ciekawiła mnie na przykład postać Naczelnika, który z każdym kolejnym rozdziałem stawał się tylko bardziej tajemniczy i nawet końcówka w pełni nie zaspokoiła mojej ciekawości. Niejasne motywy, którymi się kierował naprawdę pozostały nie do odkrycia, a za samą kreację tej postaci należą się autorce duże brawa.

O Paige, jako głównej bohaterce, po paru rozdziałach wiedziałam dość dużo, nie znaczy to jednak, ze wciąż nie ciekawiła mnie jej postać. Jednak, dzięki pierwszoosobowej narracji dużo dowiedziałam się, nie tylko o jej życiu, ale także skomplikowanym darze, którego z początku nie do końca mogła opanować.

Powiedzieć, że akcja tej książki jest dynamiczna, to chyba wciąż jednak za mało. Natłok informacji i pędząca naprzód fabuła mogły momentami nieco przytłoczyć czytelnika, jednak sądzę, że miłośnikom tego typu książek, "Czas Żniw" z pewnością przypadnie do gustu.

Gdybym miała jednym słowem ocenić tę lekturę, powiedziałabym - oryginalna. Bo ta książka naprawdę wyróżnia się spośród innych pozycji o tematyce fantastycznej. Przede wszystkim, skomplikowaną wizją przyszłości, i naprawdę świetnie wykreowanymi bohaterami. Polecam gorąco wszystkim, którzy lubią odważne, dynamiczne, a miejscami nawet brutalne powieści!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-09-2015 o godz 14:40 przez: Agnieszka Michalska
Zazwyczaj sceptycznie podchodzę do książek, które wszyscy zachwalają. Czasami nawet nie mam ochoty sięgać po tzw. międzynarodowe hity literackie. Przeważnie zachwyt nad książką udziela się niektórym czytelnikom, którzy wystawiając pozytywne opinie, tym samym zagłuszają własne odczucia. Pomimo to, po dłuższym czasie zdecydowałam się sięgnąć po Czas Żniw z nadzieją, że znajdę w niej coś, co pozwoli mi w pełni zrozumieć szum, jaki wywołała u krytyków literackich.

Rok 2059, Sajon Londyn – kolebka nowego świata. Paige Mahoney, dziewiętnastoletnia dziewczyna, pracuje dla podziemnego syndykatu, włamując się do umysłów ludzi pod przewodnictwem Jaxona Halla – swojego szefa i mentora. Dziewczyna jest jedną z najpotężniejszych jasnowidzów i wysoko postawionym członkiem Stowarzyszenia. Do tej pory udawało jej się unikać rutynowych kontroli, leczy gdy przypadkiem wpada na jedną z nich, zostaje wywieziona do Oksfordu, gdzie zostaje poddana szkoleniu. Od sukcesów w treningach zależy jej życie i coś więcej.

Czas Żniw bombarduje nas nadmiarem głównych informacji, połączonych ze skomplikowanym żargonem. Czytałam wiele książek fantasy, więc jestem przyzwyczajona do tego typu rzeczy, ale Shannon wyrzuca jednocześnie mnóstwo nowości, prawie bez żadnego wyjaśnienia, co one oznaczają, a następnie je skraca. Nawet z pomocą słowniczka dołączonego do książki, byłam zagubiona i zdezorientowana, więc czytałam ponownie każdy fragment starając się go zrozumieć. Zaczęłam się nawet martwić, że nie dam rady przebrnąć przez następny rozdział, ale po 100 stronach wszystko znalazło swoje miejsce i powieść stała się bardzo atrakcyjna. Największym atutem tego tytułu jest to, że zanurza czytelnika w skomplikowany i wyrafinowany świat. Wkrótce stało się dla mnie jasne, że Shannon jest umiejętnym pisarzem z talentem do pięknych opisów i intensywnych scen z nutką brytyjskiego humoru. Znalazłam również wiele powiązań między Shannon i Trudi Canavan, jednej z moich ulubionych autorek!

Czas Żniw jest niezwykle trudna do podsumowania w jednym akapicie, ponieważ jest to bardzo wyjątkowa książka. Opiera się ona na znanych już pomysłach, takich jak: duchy, projekcja astralna, dystopijny świat, skorumpowane rządy, a następnie powieść staje się zupełnie nowa i ekscytująca. Zasadniczo Czas Żniw kręci się wokół tematu jasnowidzów – osób obdarzonych umiejętnościami manipulacji i interakcji z duchami na różny sposób w zależności od ich poziomu wprawy. Ci ludzie są odrzucani przez rząd i zmuszani do ciągłego uciekania, aby ukryć się przed egzekucją, lub co gorsza, zniknięciem.

Shannon stworzyła świat pełen brutalności, złożonej polityki i tajemniczych istot. Pomimo powolnego startu powieść szybko zyskuje dobre tempo, zwiększa intensywność dramatu, a wydarzenia wprost rozkwitają. Uwielbiałam nauki o różnych typach jasnowidzów, a także w jaki sposób rozwijał się rząd oraz świat podziemny. Jestem w sumie fanką ciekawych światów i wykorzystania w tym celu mitologii, więc pomysły Shannon wprost zawróciły mi w głowie. Wszystkie wydarzenia rozgrywały się wokół, w, lub pod Londynem, a niektóre sceny miały miejsce w znanych obszarach, takich jak Trafalgar Square, dzięki czemu powieść wydawała mi się jeszcze bardziej żywa i prawdziwa.

Mimo całej swej kreatywności, oryginalności i pięknego pisma, to interakcje między Paige i Naczelnikiem sprawiły, że ubóstwiam tę książkę jeszcze bardziej. Paige jest zadziorna, niezależna, zaradna, a czasem wręcz uparta. Jest silna i emocjonalna, czyniąc z niej godną podziwu i naśladowania bohaterkę. Natomiast jej porywacz, Naczelnik jest przede wszystkim tajemniczą osobą, beznamiętną, niebezpieczną z tendencjami do zastraszania i to on decyduje o tym, czy Paige przeżyje czy zginie. Jednak pomimo całej swej władzy, nie wydaje się, aby ją nadużywał. Dlatego też uwielbiałam oglądać rozwijające się relacje pomiędzy tą dwójką: od czystej nienawiści i nieufności do rozejmu, a ostatecznie szacunku i podziwu. Wprost przepadałam za ich przekomarzaniami, nie wspominając już o ekscytujących, romantycznych chwilach napięciach!

Polecam tę książkę tym, którzy lubią powieści przepełnione wciągającą akcją, nadprzyrodzonymi mocami i intrygującym romansem. Shannon ustawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko, a ja z przyjemnością będę śledzić jej dalsze poczynania na rynku literackim.

Agnieszka Michalska
http://jar-of-books.blogspot.com/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji