5/5
07-12-2023 o godz 05:35 przez: Barbara Czarnecka | Zweryfikowany zakup
Bardzo ciekawie napisana książka z której można się wiele nauczyć.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
18-12-2023 o godz 14:15 przez: Jolanta Madalińska | Zweryfikowany zakup
Dużo ciekawych wiadomości , takich życiowych. Warto było kupić.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-05-2022 o godz 16:19 przez: Kate78 | Zweryfikowany zakup
Super książka. Czyta się ją lekko, łatwo i przyjemnie. Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-10-2021 o godz 12:36 przez: Damian Fiołek | Zweryfikowany zakup
Bardzo zabawna opowieść o urokach życia weterynarza.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-12-2022 o godz 22:28 przez: Wiktoria | Zweryfikowany zakup
Polecam serdecznie, zakup prezentu bardzo trafny :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
28-12-2023 o godz 09:09 przez: r.józek | Zweryfikowany zakup
Fascynująca lektura dla kandydatów do zawodu
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-03-2023 o godz 23:10 przez: gabriela | Zweryfikowany zakup
Super książka. Czekam na drugą część;)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-07-2021 o godz 07:33 przez: Aleksandra | Zweryfikowany zakup
Rewelacyjna pozycja książkowa 😍
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
20-03-2024 o godz 00:43 przez: Alina Janduda | Zweryfikowany zakup
Chyba dobra, kupiona na prezent
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-08-2021 o godz 15:20 przez: Marzena | Zweryfikowany zakup
Bardzo dobra!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-11-2023 o godz 10:23 przez: Elżbieta Cichoń | Zweryfikowany zakup
Rewelacyjna!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-02-2023 o godz 18:28 przez: Dariusz | Zweryfikowany zakup
Genialna
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-09-2021 o godz 12:01 przez: Emilka | Zweryfikowany zakup
super
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-06-2021 o godz 08:36 przez: urszula_gala
Łukasz Łebek "Co gryzie weterynarza", W moim domu od zawsze mieszkały jakieś zwierzęta. Jak przez mgłę pamiętam boksera Karo, którego z lubością dokarmiałam bułkami. Potem była cocker spanielka Freza, która nie lubiła wchodzić do wody. Po niej w domu zagościły sznaucery miniaturowe. Pierwszy Ego, który przeszedł kilka stopni szkolenia, następnie Bettina, w końcu najmłodsza Furora. W międzyczasie były też dwie papugi nimfy Koko i Friko, które szczególnie latem darły się niemiłosiernie, kiedy tylko za oknem zaczynało świtać, kilka chomików, myszka i rybki. Już będąc na swoim, przez parę lat towarzyszył nam żółw Piksi, a zaraz po nim nasz własny sznaucer Barek. Można by rzec, że przez lata przewinęła się całkiem spora menażeria. A w międzyczasie trafiały się jeszcze znajdy, podrzutki czy inne rodzinne, wzięte na przechowanie, psy. Nie było zatem żadnych szans, żebym przeszła obojętnie obok książki Łukasza Łebka. Będąc wieloletnią klientką gabinetów weterynaryjnych, przychodziłam z kolejnymi zwierzakami po poradę, wzywałam weterynarza do psich porodów, konsultowałam szczególnie trudne przypadki. Kilkukrotnie następowały tam również trudne rozstania. Nie sięgam często po książki dotyczące poszczególnych zawodów, których coraz więcej pojawia się na rynku. Dla opowieści o pracy weterynarza zrobiłam jednak wyjątek, ponieważ te, podobnie jak lekarskie, ciekawią zawsze podwójnie. Nie tylko z uwagi na różnorodność przypadków medycznych, często trudniejszych do leczenia niż ludzkie, bo ci pacjenci nie są w stanie opisać swoich dolegliwości, ale również z powodu setek historii, których bohaterami można uczynić również właścicieli swoich pupili. Fajnie było usiąść znów w poczekalni gabinetu weterynaryjnego i wysłuchać wielu, czasem śmiesznych, czasem smutnych, a czasem mrożących krew w żyłach opowieści. Przypomniał mi się od razu najbardziej chyba znany weterynarz z serialu "Wszystkie stworzenia duże i małe". Młody James Herriot (napisał z resztą cała serię książek poświęconych swojej praktyce weterynaryjnej), musiał się sporo nagimnastykować, żeby zdobyć zaufanie okolicznych mieszkańców, w tym prowadzących gospodarstwa farmerów. Wynikało z tego niejednokrotnie sporo zabawnych, ale też wzruszających historii. Świetny serial sprzed lat. Łukasz Łebek z przytupem otwiera drzwi do swojego gabinetu, stając się trochę gawędziarzem, trochę edukatorem, szczególnie w zakresie podstawowych chorób zwierzęcych i dbania o swoich pupili, czasem też, szczególnie kiedy wspomina niereformowalnych właścicieli zwierząt, dobrotliwym marudą. Pies, kot czy chomik niestety do gabinetu nie przyjdą same, a jak się okazuje, przyprowadzający swoich pupili właściciele, potrafią napsuć trochę krwi. Wydaje mi się, że każdy kto chociaż raz przekroczył próg gabinetu weterynaryjnego znajdzie w tych opowieściach cząstkę siebie, będzie miał okazję ponownie spojrzeć na problemy, które dręczyły jego pupila, a przede wszystkim uświadomi sobie, że weterynarz to też człowiek, któremu zależy na zdrowiu swoich podopiecznych. Kiedy przychodziłam z Barkiem do naszego gabinetu weterynaryjnego, zawsze wzruszały mnie wiszące na ścianach oprawione w ramki bądź antyramy zdjęcia przeróżnych zwierzaków z wydrukowanymi obok podziękowaniami za ich leczenie. Mały, a jakże miły gest.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 1
5/5
18-06-2021 o godz 19:55 przez: Agnieszka
Jeśli nie lubicie typowych poradników, a chcielibyście poznać trochę tajemnej wiedzy z zakresu medycyny weterynaryjnej, to serdecznie zachęcam do zapoznania się z książką lekarza weterynarii, Łukasza Łebka o przewrotnym tytule "Co gryzie weterynarza". Nie można jej odmówić lekkości, fachowości i szczerości, przy czym zaznaczam, że dla ludzi będzie ona momentami trudna, mogą bowiem wystąpić fale bolesnych facepalmów, i to nie z powodu zwierząt ;) Prawda jest taka, że specjalistom od zdrowia naszych pupili najwięcej nerwów zjadają właściciele tychże. Właśnie to mnie w tej książce bardzo poruszyło. Wymuszanie diagnoz przez telefon, roszczeniowe podejście do lekarza (pani prawnik swoim monologiem na dzień dobry przebiła wszystko), lekceważenie z powodu ubioru i wieku, a przede wszystkim zaniedbania, w wyniku braku obserwacji zwierzęcia, lub ignorowania objawów przed długi czas, a potem kłamanie w żywe oczy, że nie, "to" się stało dopiero wczoraj (tymczasem pies od miesiąca jest w stanie agonalnym). Czytałam i czacha mi dymiła, jak w kreskówce. O eutanazji z powodu wakacji nie wspomnę. Luuuuuudzie.... Żeby nie było, są tu też momenty zabawne i pouczające jednocześnie. Wiele opisanych tu przypadków może zaskoczyć, o wielu warto wiedzieć (dziesięć belgijskich czekolad mlecznych dla mnie to raj i rozumiem, że można je zjeść wszystkie na raz, ale jeśli zje je pies, to konsekwencje mogą być tragiczne). Pięknie dziękuję za cały rozdział o kotach, tak, też uważam, że są dziwne, ale nie sposób ich nie kochać. Dziękuję też za wspaniale napisany rozdział o starości i śmierci. Teraz już wiem, że moja geriatryczna musi mieć badanie co pół roku :) Dla bezpieczeństwa. Weterynaria to trudna i wymagająca praca, jak bardzo, przekonacie się czytając tę książkę, polecam! IG @angelkubrick
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
05-07-2021 o godz 17:51 przez: bookaholic.in.me
Nie jestem jakąś wielką fanką zwierząt. Ot, lubię je, nie mam nic przeciwko nim, natomiast nie zaczytuję się w literaturze im poświęconej i nie rozpływam nad każdym okazem spotkanym na swojej drodze. Tak, że do tej książki podchodziłam z dużą dozą rozwagi i stawiałam na to, że może się zdarzyć tak, że po prostu przeczytam ją i przejdzie u mnie bez echa. Ale moje myślenie zweryfikował już sam wstęp! Książka jest napisana NIESAMOWICIE! Wciąga bez reszty i nawet dla takiego laika jak ja była arcyciekawa. Napisana w przystępny sposób, lekko, pożerałam ją jak najlepszy romans (a to już jest w moich ustach ogromny komplement :D ). Po skończeniu czuję niedosyt, bo o przygodach Autora i jego przemyśleniach mogłabym czytać bez końca. Ta książka jest stworzona w taki sposób jakby ktoś kogo bardzo lubię usiadł ze mną i opowiadał mi o swojej pasji, przeplatając to anegdotami z życia codziennego. Uwierzcie, za sprawą tej lektury ja mogę śmiało stwierdzić, że Pan Łukasz to przesympatyczny gość, choć tak naprawdę w życiu go na oczy nie widziałam :D Sama książka świadczy o tym, że Autor ma ogromny talent i to nie tylko w kwestii leczenia naszych pupili lecz także pisarski. Drogie Wydawnictwo Poznańskie, ja chcę więcej! Abstrahując jednak pod moich odczuć muszę też zwrócić uwagę, że książka ma dużo pouczającej treści. To absolutnie nie jest poradnik typu co zrobić gdy.., nie, nie ! Ale zwraca nam uwagę na ważne problemy i to w jaki sposób otoczyć opieką zwierzaka. Przypomina, że nasi domowi towarzysze mają takie same uczucia jak i my (doskonale o tym wiem za sprawą tego większego jegomościa ze zdjęcia, który niejednokrotnie odchodził ode mnie w pośpiechu- uwierzcie, ma przyspieszenie!, obwieszczając mi swój foch). Porusza temat wielu dolegliwości jak i eutanazji (ten rozdział akurat był dla mnie niesamowicie poruszający). Pokazuje z jak wieloma przypadkami można się spotkać w gabinecie weterynarii i jaką masę, zarówno przyjemnych jak i denerwujących doświadczeń, można zebrać przy interakcji z ludźmi. Zawód weterynarza z pewnością nie jest łatwy, bywa niewdzięczny i męczący. Jednak zarówno o cieniach jak i blaskach tej pracy czytałam z ogromną przyjemnością i bardzo Wam polecam tę lekturę!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
01-07-2021 o godz 22:05 przez: Mysilicielka
Jeżeli jesteście właścicielami jakichś zwierząt, to pewnie często zdarzają wam się rozmowy z innymi zwierzolubami. Dzielicie się wtedy swoimi obserwacjami, zmartwieniami i zabawnymi historyjkami. "Mój pies zrobił coś takiego...", "a mój to jest taki, że..." - mniej więcej tak to wygląda w moim przypadku. Nie sposób się nudzić w towarzystwie futrzaków (i nie tylko), zawsze są z nimi związane jakieś przygody. Wyobraźcie sobie, że w trakcie takiej żywej dyskusji, podchodzi do was sympatyczny weterynarz i mówi coś nieprawdopodobnego w rodzaju "a ja znałem psa, który miał w żołądku piłkę tenisową". W pierwszym momencie opadłaby mi szczęka, ale zaraz potem nakłaniałabym nowego znajomego, żeby opowiadał dalej! Według mnie "Co gryzie weterynarza" to pozycja obowiązkowa w biblioteczce każdego miłośnika zwierząt, nie żartuję. Książka jest świetna od początku do końca, napisana lekko i z humorem, a jednocześnie przekazuje czytelnikowi wiele istotnych informacji. Czasami nie zdajemy sobie sprawy, że to co robimy, może zaszkodzić naszemu przyjacielowi albo odwrotnie, niepotrzebnie martwimy się błahostkami. Ten tytuł pozwala nam spojrzeć z innej perspektywy na zwierzę, ale również na siebie i na nasze zachowanie w gabinecie weterynaryjnym. Ogólnie jestem zdania, że książka jest udana, jeśli wywołuje w odbiorcy jakieś emocje. Jak było w tym przypadku? Podczas czytania na przemian głośno się śmiałam albo zamierałam z przerażenia. Odgłosy obrzydzenia i odkładanie książki na stolik z silnym (całym jednominutowym) postanowieniem, że "nie, nie będę tego czytać" też były. Jak widać emocje się pojawiły i to spore. Miałam też ochotę każdemu opowiadać, co tym razem wyczytałam. To nie tylko historie o psach i kotach, mniejsi przyjaciele oraz zwierzęta gospodarskie też mają swoje 5 minut. Oprócz opowieści dotyczących pacjentów autora jest też trochę o studiowaniu weterynarii i jego życiu w otoczeniu zwierząt po godzinach pracy.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-06-2021 o godz 13:11 przez: czerwonakaja
Już w pierwszym rozdziale ubawiłam się setnie, gdy przeczytałam opis przypadku pewnego żarłocznego psa, który połknął całą roladę wraz ze szpikulcem do mięsa. Na szczęście tutaj wszystko skończyło się dobrze, ale ubawiłam się zdziwieniem Pana Łukasza, że właścicielka nie zapragnęła odzyskać rolady, skoro udało się ją wydobyć praktycznie bez szwanku. No i wiedziałam, że nie będzie to jeden z tych nudnawych poradników, na jakie często się trafia. Jest zabawnie, choć opisywane przypadki powodują nie tylko śmiech ale i gęsią skórkę. Jest też poważnie i fachowo. Ot codzienność weterynarza i jego bliskie spotkania trzeciego stopnia z... właścicielami... Czasem Ci bywają bardziej agresywni niż ich pupile. Oczywiście to nie jest komedyjka, bo przede wszystkim dostajemy tu sporo fachowej wiedzy na temat szeregu dolegliwości, jakie mogą mieć nasi pupile dzięki czemu już my w domu na podstawie ich zachowania możemy ocenić, czy wystarczy zadziałać w domu, czy też trzeba biec do weterynarza. To naprawdę warto wiedzieć. Pamiętajcie, że nasze zwierzaki nam tego nie powiedzą, ale my możemy to rozpoznać z jego zachowania. To pozycja, która zainteresuje niejednego właściciela zwierzaka, ale i osoby, które zastanawiają się nad zawodem weterynarza. Warto sprawdzić, jak będzie wyglądać taka praca i mieć świadomość, jak bardzo może się różnić od naszych wyobrażeń. Jeżeli kogoś taka codzienność nie przerazi, to śmiało! Potrzebni nam weterynarze z sercem do zwierząt :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-10-2022 o godz 21:49 przez: anonymous
Swietna pozycja, dużo cennych informacji, ale tez solidna dawka humoru i wyciskacz łez w jednym. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
31-07-2022 o godz 00:05 przez: Weronka
Genialna!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Mniej recenzji Więcej recenzji