Captive Prince 1 (okładka miękka)

Od wielu miesięcy polowałam na książki z trylogii "Captive Prince", ale do głowy mi nawet nie przyszło, że znajdę je ostatecznie w empiku. Lekturę rozpoczęłam, gdy tylko dostałam tomik w swoje ręce, na razie dopiero pierwszy. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to okładka. Nie powiem, że o górnolotnym designie, ale da się przeżyć. Sama czcionka już sugerowała klimat akcji w raczej starszych biegiem czasu klimatach. Szybko poznałam i polubiłam pierwszego z głównych bohaterów - Damianosa, który jako książę Akielos (kraju podobnego do starożytnej Grecji) i następca tronu został uwikłany w spisek swojego brata, a następnie obdarty z tożsamości i jako niewolnik wysłany w podarku na dwór sąsiedniego państwa, bardziej na północy, z przeznaczeniem dla samego księcia. W tym miejscu poznajemy drugiego głównego bohatera - Laurenta, przyszłego władcę Vere, wrogo nastawionego do Akielończyków, lecz mającego ku temu konkretne powody. Jeśli myślimy, że szybko znajdą nić porozumienia lub wręcz pojawi się między nimi miłość, czego moglibyśmy oczekiwać po książce obiecującej wątek homoseksualny, jesteśmy w ogromnym błędzie. Otrzymamy solidnego plaskacza w twarz, podobnie jak niemogący ujawnić swej tożsamości Damen (to nowe, nadane Damianosowi imię) za każdy, chociażby najmniejszy akt niesubordynacji skierowany w stronę aroganckiego i sprytnego Larenta, a na tym się nie skończy. Już w pierwszym tomie zostaniemy wplątani w polityczną sieć intryg, niedomówień i zagadek, które będą mogły zostać rozwiązane tylko, jeśli niechętnie nastawiona do siebie para bohaterów zacznie działać razem przeciw wspólnemu wrogowi, bo na szali nie stoi jedynie życie kilku ludzi. Autor czaruje słowem. Byłam w stanie całkiem dobrze wyobrazić sobie wnętrza komnat, miast i dziedzińców, wygląd wielu barwnych postaci (lecz dokładna długość włosów księcia Vere nadal pozostaje dla mnie tajemnicą), a każda chwila interakcji Damena i Laurenta pełna była wyczuwalnego przez czytelnika napięcia. Moja lektura na jednym tomie na pewno się nie skończy.