4/5
27-04-2020 o godz 15:54 przez: czerwonakaja
Uśmiecham się do daty jej pierwszego wydania (1973), bo jest ona taka, jak mojego urodzenia. Czyli obie, ta historia i ja mamy 47 lat 😉 Rodzeństwo Rose i Arnold Allardyce'owie co dwa lata w czasie wakacji udają się w podróż. Na ten czas wynajmują swoją posiadłość za "bardzo rozsądną" cenę. Dom umiejscowiony w pięknej okolicy, na uboczu, choć stary i wyniszczony, kusi. Rodzeństwu zależy na tym by znaleźć odpowiednią rodzinę, która zaopiekuje się domem i ich "kochaniem". Na ich ogłoszenie w gazecie trafia Marian, która zmęczona życiem w mieście oraz mieszkaniem w kamienicy, w której wszystko słychać i widać, pragnie spokoju i prywatności. Namawia męża Bena, by pojechali obejrzeć dom, a później wręcz wymusza na nim, by go wynajęli. Wakacje spędzą we czwórkę, z synem Davidem i siedemdziesięcioczteroletnią ciotką Bena, Elizabeth. Miejsce, w którym rodzina miała odetchnąć zaczytana na każdego z nich oddziaływać inaczej. Ben popada w dziwne stany, prześladuje go syndrom autodestrukcji, a w chwilach normalności uświadamia sobie, że zaczytana konkurować z domem o względy żony, dla której stał się oddychający. Marian od pierwszych chwil w domu jest zakochana i poświęca każdą chwilę, by o niego dbać oddając mu się bez reszty. Ciocia Elizabeth coraz mocniej odczuwa zmęczenie, coraz częściej zamyka się w pokoju i śpi. A David zostawiony samopas spędza czas przed telewizorem. A DOM ożywa i stopniowo odzyskuje dawny blask pochłaniając jestestwo Rolfe'ów. To, co miało być sielanką, od chwili pojawienia się na horyzoncie domu zamienia się w wyśmienicie skonstruowaną tajemnicę. Zdjęcia domu w oranżerii, wiele, tych samych, fotografie ludzi w saloniku i tajemnicza matka, której nie widać i nie słychać, ale czai się gdzieś za drzwiami... Gdyby nie ta historia przyprawiająca o ciarki można w tym domu się zakochać. Autor w piękny i malowniczy sposób oddał klimat domu, co dla mnie, osoby kochającej starocie i antyki, jest wręcz rajem. Też mogłabym spędzić lato w takim domu i o niego dbać. Oczywiście bez tajemniczej siły... POLECAM!!!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-05-2020 o godz 11:27 przez: Paulina Woźna
Życie w wielkim mieście bywa niezwykle męczące. Zgiełk, stres, brak swobody, a w okresie letnim trudny do zniesienia upał. Marian i Ben Rolfe mają serdecznie dość swojego dusznego mieszkania w hałaśliwej kamienicy. Pewnego dnia kobieta znajduje kuszące ogłoszenie. A gdyby tak wynająć dom na wsi na czas wakacji? Właśnie w ten sposób Rolfowie trafiają do starej, ale niesamowicie imponującej posiadłości z basenem. Oferta okazuje się godna uwagi, gdyż cena jest śmiesznie niska. Zatem gdzie kryje się haczyk? Ekscentryczne rodzeństwo ma jeden warunek wynajmu. Trzy razy dziennie należy karmić ich matkę, która nigdy nie opuszcza swojego pokoju. Marian zakochuje się w posiadłości od pierwszego wejrzenia, jest przekonana, że to dzięki przeznaczeniu trafili do tego cudownego miejsca. Dawno nie czytałam tak klimatycznej powieści. „Całopalenie” zostało wydane w 1973 roku, dlatego obawiałam się, że historia może okazać się konserwatywna, archaiczna i nie zaskoczy mnie niczym nowym. O rany, jakże się myliłam! Ta książka mnie wręcz zahipnotyzowała! Gdy wnikałam w ten fikcyjny świat zapominałam o otaczającej mnie rzeczywistości. Wyobraźnia działała na najwyższych obrotach, ponieważ intrygująca posiadłość została opisana bardzo szczegółowo. I jeszcze ta tajemnicza staruszka mieszkająca za przedziwnymi drzwiami… Choć mamy do czynienia z powieścią grozy nie czułam strachu (tylko kilka razy miałam gęsią skórkę ^^). Autor skupił się na niespiesznym budowaniu napięcia. Ach, a nawarstwiająca się duszna atmosfera to prawdziwy majstersztyk tej powieści. Wciąż jestem pod ogromnym wrażeniem. Były momenty, że czułam się niemal jak główna bohaterka. Urok posiadłości mnie omotał, nie chciałam jej opuszczać. OK, może pod koniec już tak, gdyż zrobiło się naprawdę niepokojąco… Jeśli macie ochotę na klimatyczną książkę, skupiającą się na psychice bohaterów próbujących się odnaleźć w nadprzyrodzonej sytuacji, sięgnijcie po „Całopalenie”. Coś czuję, że nie będziecie żałować tej przygody.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-05-2020 o godz 13:55 przez: Agnieszka
Ben i Marian Rolfe, wraz z synkiem, mieszkają na Brooklynie. Ich mieszkanie jest małe, w dodatku wypełnione meblami, które Marian z pasją gromadzi i odnawia. Lubi otaczać się przedmiotami z jakąś historią. Mimo to czegoś zaczyna jej brakować, narastająca klaustrofobia i koncepcja zbliżającej się duchoty lata przyprawia ją o mdłości. Wpada na pomysł wakacyjnego wynajmu domu, w miejscu pełnym kojącej zieleni i niczym niezakłóconej przestrzeni. Trafia na ogłoszenie, które wydaje się spełnieniem jej marzeń. Tajemnicze rodzeństwo Allardyce za jedyne 900 USD oddaje do jej dyspozycji rezydencję z otaczającymi ją przyległościami, a jedynym warunkiem, jaki stawiają, jest podawanie trzech posiłków dziennie matce, która pomieszkuje w jednym z najbardziej oddalonych apartamentów. Mimo że stan techniczny budynku pozostawia wiele do życzenia, rodzina Rolfe obejmuje dom opieką. Od tego momentu autor zaczyna bawić się z czytelnikiem, podsuwając mu pod nos fragmenty układanki. Tu zdjęcia domu w czasach jego świetności, tam fotografie mieszkańców na przestrzeni lat, dziesiątki pokoi i piwnice, poprzecinane korytarzami, które prowadzą na niższe poziomy. Dom przechodzi niezauważalną metamorfozę, choć koszt tej przemiany nie da się przełożyć na żadne pieniądze. "Całopalenie" to studium narastającej obsesji, która diametralnie przewartościowuje potrzeby i idee. To diagnoza jednostki, która z determinacją, na ślepo, brnie ku swoim pragnieniom, nie patrząc na krzywdy innych. Wyidealizowana wizja miejsca, które powinno dawać ochronę i spokój, tymczasem... Robert Marasco bez wątpienia jest mistrzem rozbudzania ciekawości, książki nie sposób odłożyć, bo nienakarmiona ciekawość czytelnika na to nie pozwala. Mało tego, po skończeniu ostatniego rozdziału ma się ochotę na więcej. Więcej, i w podobnym klimacie, można znaleźć nie tylko w książkach, ale również w filmach ;) IG @angelkubicka
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-05-2020 o godz 10:32 przez: MojKsiążkowyRaj
"Całopalenie" to powieść grozy autorstwa Roberta Marasco, którą napisał 1973 roku, a trzy lata później została zaadaptowana na film. Znudzona życiem miejskim Marian, namawia swojego męża Bena, aby najbliższe wakacje spędzili z dala od zgiełku miasta. W gazecie trafia na korzystną ofertę wynajmu wiejskiej posiadłości poza miastem. Na miejscu okazje się, że wiejska chatka to nic innego, jak wielka upadająca rezydencja. Gospodarze posiadłości wyjeżdżają na lato i chcą, aby ktoś pod ich nieobecność dopilnował dobytku za niewielką opłatą, w ramach korzystania ze wszystkich przywilejów, które można znaleźć na terenie rezydencji. Jednak jest haczyk, bo pod opieką zostawiają również swoją sędziwą matkę. Jak sami mówią o niej "nasze kochanie" nie jest wymagające, wystarczy donosić jej tylko posiłki, bo staruszka potrafi się sama sobą zająć. Małżeństwo przyjmuje ofertę i wraz z synem i ciotką, zamierzają spędzić niezapomniane wakacje. Nikt z nich nie spodziewa się jednak, że to urocze, a zarazem tajemnicze miejsce ma w sobie coś złowieszczego, a willa skrywa swój sekret... Klimat w "Całopalenie" mną zawładną. Może to głupie, ale momentami, aż zazdrościłam głównej bohaterce, bo sama nawet miała ochotę pokręcić się po tej rezydencji i wypolerować jakieś srebra, ale to pokazuje jaki wpływ miała na mnie ta książka. Same opisy mnie nie męczy, a wręcz przeciwnie chłonęłam je i potrafiłam się w nie wczuć. Dla mnie osobiście ta historia ma coś w sobie nie do opisania. Może nie było w niej, aż dużo momentów grozy, ale bardzo często czułam jakiś wewnętrzny niepokój. Akcja na dobre rozkręciła się w ostatnich rozdziałach, ale to w niczym mi nie przeszkadzało, czerpać przyjemność z wcześniejszych fragmentów. Lubię książki, gdy dochodzę do ostatniej strony i już tęsknie za miejscem i bohaterami, bo takich emocji szukam. Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-04-2020 o godz 11:51 przez: domi.czytaa
WWW.DOMICZYTA.BLOGSPOT.COM IG: @DOMIBOOK „Całopalenie” to kolejna pozycja z gatunku literatury grozy, która zaskoczyła mnie pozytywnie, przede wszystkim swoim niespokojnym klimatem i nieoczywistą fabułą. Po przeczytaniu opisu nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po „Całopaleniu”. Czy to będzie typowy straszak ze zjawiskami nadprzyrodzonymi, czy może historia ta podobnie jak „Chata na krańcu świata” uderzy w te realistyczne, współczesne obawy? W mojej opinii „Całopalenie” jest gdzieś pośrodku. Mimo tego, że nie jest to książka pozbawiona typowych elementów klasycznej literatury grozy, to wyróżnia się dodatkowo swoim uniwersalnym przesłaniem. Śmierć, przemijanie i ofiara te trzy słowa mogłyby opisać tę historię. „Całopalenie” pokazuje ślepą pogoń za marzeniami o bogactwie, wyższym statusie społecznym. Uświadamia, że spełniając nasze pragnienia, musimy ponieść jakąś cenę i to od nas zależy, jak wielka ona będzie. Akcja tej książki jest bardzo powolna, nie będzie to dobra pozycja dla osób, które oczekują szybko posuwających się naprzód wydarzeń i zwrotów akcji. Autor w „Całopaleniu” skupił się raczej na zarysie psychologicznym bohaterów, na dokładnym wykreowaniu ich postaci, dzięki czemu są bardzo rzeczywiści. Tej wolno snującej się historii towarzyszy otoczka tajemnicy, niepokoju i uczucia, że „coś w końcu musi się wydarzyć”. Robertowi Marasco udało się wzbudzić we mnie stopniowo narastający lęk. „Całopalenie” zachwyciło mnie swoim mrocznym klimatem, powoli snującym się uczuciem niepokoju i przede wszystkim przesłaniem. PS. Teraz gdy dowiedziałam się, że S.King inspirował się „Całopaleniem” przy pisaniu „Lśnienia”, to nabrałam wielkiej ochoty na tę książkę! Poza tym skoro mistrz grozy się nią inspirował, to musi o czymś znaczyć, prawda?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
16-12-2020 o godz 11:17 przez: weź_przeczytaj
Marian i Ben pragną uciec z dusznego, hałaśliwego miasta i spędzić wakacje w miejscu cichym i spokojnym. Kobieta znajduje ogłoszenie, które jej zdaniem jest idealne. Wybierają się obejrzeć luksusową rezydencję oraz porozmawiać z właścicielami. Kwota za wynajem jest bardzo atrakcyjna. Jednak właściciele mają nietypową prośbę. Proszą, aby w czasie pobytu rodziny w rezydencji, podawać posiłki starszej kobiecie mieszkającej w odległym skrzydle budynku. Kiedy Marian wraz z rodziną wprowadzają się, w domu zaczynają dziać się niezrozumiałe rzeczy. Co tak naprawdę kryje się za zamkniętymi drzwiami pokoju starszej pani? Jaką cenę przyjdzie im zapłacić za upragniony spokój? Kolejna powieść grozy od wydawnictwa Vesper, która przypadła mi do gustu. Nie jest to historia, której będziecie się bać, ale ciężki i mroczny klimat ogromnego domu został świetnie oddany. Akcja toczy się leniwie. Autor nie śpieszył się z rozwojem wydarzeń. Bohaterowie są zwykłymi ludźmi, którzy pragnąc uciec od upalnego i głośnego miasta, skusili się na podejrzanie tani dom z dala od ludzi. Dom ten stał się obsesją Marian. Strona po stronie widzimy jak dla tej kobiety przestaje się liczyć cokolwiek, oprócz tajemniczej staruszki mieszkającej za pięknie rzeźbionymi drzwiami. Zakończenie nie było dla mnie zaskoczeniem. Spodziewałam się takiego obrotu spraw. Być może dla bardziej wymagającego czytelnika ta książka może okazać się nudna. Jednak trzeba wziąć pod uwagę fakt, że została ona wydana po raz pierwszy w 1973 roku. Oczywiście miłośnicy grozy powinni zapoznać się z tą historią. Mnie ona się podobała. Czytało się szybko i przyjemnie, a niesamowite ilustracje dodały jej charakteru.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
22-04-2020 o godz 16:53 przez: Bookmaania
Rodzina Rolfe, która zamieszkuje ciasne mieszkanie w Brooklynie ma już go najserdeczniej dosyć. Na domiar złego skwar lata nie odpuszcza i zmusza do siedzenia w duchocie bez wytchnienia, to tego dodajmy hałaśliwe dzieci biegające przed domem jak i nieustające hałasy od sąsiadów z każdej strony. Piekło! Nie mogąc już wytrzymać Marian wynajduje w ogłoszeniu rezydencję na wynajem na sezon wakacyjny. Wyrusza z mężem i ośmioletnim synem w celu obejrzenia miejsca. Wynajemcy żądają małej sumy za całą rezydencję i mają dość nietypową prośbę, aby opiekować się seniorką rodu Allardyce. Zaskakująca propozycja wydaje się dla męża dość sceptyczna, jednak dostają czas do namysłu. Kobieta, która jest pod ogromnym wrażeniem całej posiadłości namawia na każdym kroku mężczyznę i uświadamia mu, że jest to dla niej bardzo ważne, aby odpocząć od dotychczasowego życia. Ben zgadza się. Razem z żoną, synem i ciotką Elizabeth, wyruszają do tajemniczej rezydencji. Z upływem kolejnych dni sielanki, w domu zaczynają się dziać przerażające, niebywałe rzeczy, problemy i niepokojące myśli.. Powieść klasyczna z lat siedemdziesiątych z tzw. "złotego okresu" literatury horroru. Niepokój jaki wywołał autor Marasco ciągnie się przez całą fabułę, by na koniec dać przysłowiowe dreszcze. Nie powiem, że główna bohaterka później zaczęła mnie trochę irytować, jednak taki był cel. Nie jest to typowy horror, gdzie wywołuje w nas paniczny strach, jednak nastrój jaki zbudował autor oraz stałe towarzyszący niepokój daje nam bardzo dobrą lekturę. Dlatego najlepiej samemu się przekonać ze zbudowanego napięcia jakie rodzi się w powieści.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
07-05-2020 o godz 09:04 przez: natalia włodyka
Co kryją rzeźbione drzwi? Co znaczy ten niecichnący szum za nimi? Czy dom potrafi przejąć kontrolę nad jego mieszkańcami? Czy dom może zacząć sam ożywać? Członków rodziny, która wynajęła posiadłości za miastem zaczyna dosięgać przyjmujący ból i niepokojące objawy. Zmęczenie? Halucynacje? A może załamanie nerwowe? Nie ma duchów, zombi i przelewającej się krwi, najniebezpieczniejsi stają się sami bohaterowie. Dla siebie nawzajem i dla siebie samych. Marasco bez litości odkrywa złą naturę ludzi, uwypukla ich wady. Dla mnie nie była to historia budząca strach, raczej napięcie i, jakkolwiek to zabrzmi, smutek. Bo to smutna książka. Klasyka gatunku? Jasne! Tak sobie właśnie wyobrażam rasowy horror. Najpierw dłuuugo spokojnie, nawet leniwie, ale wiesz, że to nie będzie trwało wiecznie. Oczywiście nie znaczy to, że jest nudno. Choć akcja wciąga powoli, ciągle coś się dzieje. Czujesz, że dreszcz, który przebiega ci po plecach zapowiada coś, czego nikt nie chce doświadczyć osobiście. Dla mnie klimat CAŁOPALENIA jest idealny. Autor buduje sprawnie napięcie poprzez dopracowane szczegóły, opisy czy sam język. Jest zagadkowy dom i bohaterowie wyjęci ze starego filmu grozy (takiego wiecie, czarno-białego). Nie ma wątpliwości, wszystkie te elementy są bardzo spójne i dopracowane. A zakończenie tej powieści było dla mnie niemal do końca zagadką. Polecam zapoznać się z posłowiem Grady'ego Hendrixa. Rewelacyjnie nakreśla nam realia, w których książka powstała, nawiązując do panującej sytuacji społecznej Stanów Zjednoczonych lat 70.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
18-05-2020 o godz 20:27 przez: czytampod16
Kończąc „Całopalenie” ostatnią z kwietniowych nowości @wydawnictwo_vesper poczułam smutek - chcę więcej... apetyt na kolejny horror urósł w miarę czytania. Czuję niedosyt, potrzebuję więcej tak niestandardowo wykreowanej grozy i strachu! Robert Marasco stworzył emocjonujący obraz domu, który budzi się do życia, kosztem mieszkańców... stopniowo, niespiesznie rozkwita, a napięcie gęstnieje. Podczas lektury czułam narastający niepokój. Dom, a w zasadzie okazała posiadłość mimo swojej rozległości, osacza bohaterów, a w raz z nimi czytelnika w poczuciu klaustrofobii. Coraz bardziej przekonujemy się, że w tym miejscu nie można spędzić beztroskich chwil. Tam najgorsze cechy bohaterów potęgują się z udziałem tajemniczej siły nawiedzonego domu. Choć fabuła toczy się ospale jest w niej hipnotyzująca melodyjność, która nie pozwoliła mi oderwać się od lektury. Mnie ujęła. Symboliką, nutą nieoczywistości, a nawet tą powolnością, ponieważ to ona doprowadziła do finału, który mną wstrząsnął. Mimo, że nie czułam tu strachu samego w sobie, zdecydowanie dałam ponieść się nurtowi jaki kreuje autor. Nie będzie to pełen grozy horror, ale idealnie przedstawiona metamorfoza bohaterów, przemiana ich oraz domu, który karmi się złem. „Całopalenie” wybrzmiewa ciszą pełną chaosu i szaleństwa.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-04-2020 o godz 10:55 przez: natala_reads
Ben i Marian mają dość życia w maleńkim mieszkaniu na Brooklynie. Pewnego razu trafia im się świetna okazja wynajęcia bardzo luksusowej rezydencji na północy stanu. Nie wahają się zbyt długo. Pragną czym prędzej zacząć nowe, lepsze życie. W nowym domu czeka na nich pewna osoba i wiele tajemnic. Każdy zakamarek kryje w sobie przerażające rzeczy, a szczęście rodziny zostaje zburzone. "Całopalenie" to kolejny klasyk powieści grozy, który prawdopodobnie nigdy nie zniknie z rynku wydawniczego i zawsze będzie rozchwytywany. Dzięki wyd.Vesper, które podjęło się wydania książki w Polsce zyska ona powszechny rozgłos i zrzeszy wielu czytelników. Powieść zaintrygowała mnie, kiedy tylko pojawiła się o niej informacja na stronie wydawnictwa i nie ukrywam, że bardzo chciałam ją mieć. Oczywiście nie zawiodłam się na niej. Co prawda autor bardzo powoli rozkręca akcję, ale nie przeszkadzało mi to, ponieważ na każdym kroku czułam ogromny niepokój. Towarzyszył mi przy każdej stronie książki, przez co niecierpliwie czekałam na punkt kulminacyjny tejże powieści. To książka, która pochłania bez reszty, a jej wewnętrzne upiory wciągną cię w samo jej serce nie pozwalając przerwać lektury. To prawdziwa klasyka, którą każdy miłośnik gatunku powinien mieć na swojej półce...i to nie podlega negocjacjom :P Polecam! Naprawdę warto przeczytać tę powieść :D
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-05-2020 o godz 14:55 przez: Kobietaczytajaca
Ben i Marian Rolfowie to małżeństwo z Brooklynu, mający syna Davida i ciotkę Elizabeth. Dostają oni szansę od losu, aby za niewielkie pieniądze wynająć na okres letni luksusową rezydencję. Ben jest nieufny wobec właścicieli i docieka haczyka tkwiącego w tym. Tkwi on w tym, że mieszkać z nimi będzie staruszka, zajmująca pokój za rzeźbionymi drzwiami. Trzeba też będzie trzy razy dziennie przyszykować dla niej posiłki. Rolfowie zgadzają się na ten układ i wprowadzają, a potem w tym domu zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a oni rozmyślają co tak naprawdę znajduje się za tymi drzwiami. 💓 💓 Książka powstała w 1973 roku, nigdy wcześniej nie była wydana w Polsce. W tamtym czasie należała do gatunku horroru. Wydanie jest też z umieszczonym na końcu posłowiem, które wiele wyjaśnia, także ja polecam czytać razem z nim. Ja osobiście nie zaliczyłabym jej do tego gatunku, ale fajnie było móc przeczytać książkę i zobaczyć czym się różnią dawne horrory od współczesnych. Dużym plusem są tu realne dialogi i wyraziści bohaterowie, którzy coraz bardziej oddalali się od siebie. W powieści nie czuć grozy, tylko momentami taki niepokój. Ilustracje w niej zamieszczone są mroczne, klimatyczne i działające na wyobraźnię. Pomimo tego, że nie wzbudziła we mnie strachu to całość wypada dobrze i od siebie daję jej 7/10.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-06-2020 o godz 12:25 przez: kryminalnatalerzu
"Całopalenie" Roberta Marasco oryginalnie wydane zostało w 1973 roku, w Polsce dopiero teraz ukazało się po raz pierwszy. Wydanie, jak zawsze u wydawnictwa Vesper, zachwyca – twarda oprawa, genialna okładka, mroczne grafiki Macieja Kamudy i krótkie acz rzeczowe posłowie Grandy’ego Hendrixa. Warto wspomnieć, że Marasco był niejako prowodyrem nie tylko sztuk budzących grozę, ale i historii o nawiedzonym domu, gdzie mrok osadzony jest głównie w warstwie psychologicznej, a nie efekciarskiej. Dopiero po niej powstały takie dzieła jak „Lśnienie” czy „Amityville Horror”, które mocno bazowały na tej powieści. Historia jest bardzo klimatyczna. Akcja toczy się powoli, narrator zwraca ogromną uwagę na szczegóły otoczenia – razem z główną bohaterką zachwyca się urokliwym wnętrzem domu. Oczywiście im dalej w lekturę, tym większy niepokój budzi – zaczynają dziać się rzeczy, który nie powinny mieć miejsca, a ich epicentrum wydaje się mieścić pod drzwiami staruszki, którą bohaterowie mają karmić, a jednak nigdy jej nie widzieli… To książka warta poznania, bez niej prawdopodobnie nie byłoby „Lśnienia”.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
09-05-2020 o godz 20:05 przez: Joanna
Marian chce zmienić coś w swoim życiu i namawia męża aby wyjechali do odległej rezydencji. Kobieta bez wahania zdecydowała się zaopiekować domem, który zrobił na niej niesamowite wrażenie. Nie odstraszyło nawet jej to, że za drzwiami jednego z pokoi jest zamknięta staruszka, która nie chce opuścić swoich czterech ścian. O co chodzi? Dlaczego kobieta spędza w zamknięciu każdy dzień? _ Jak wiecie z horrorami mi nie po drodze. Niejeden strasznie mnie zawiódł, ale ta książka zdecydowanie zasługuje na uznanie. Nie spodziewałam się, że wywoła na mnie aż takie wrażenie i raczej sceptycznie do niej podchodziłam. Duszna atmosfera i niewyjaśnione tajemnice nieraz wywołały u mnie ciary. Sam dom miał w sobie coś nieoczywistego. Wszystko wskazywało na to, że tragedia będzie nieunikniona. Co takiego tam się wydarzyło i dlaczego Marian tam bardzo nie chciała opuścić tego miejsca? Przekonajcie się sami. Zapewniam, że warto! Ja nie mogłam się od niej oderwać, zwłaszcza kiedy zachowanie Bena nagle ulegało drastycznej zmianie. A zakończenie? Jest moc!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Mniej recenzji Więcej recenzji