Ah... Pamiętam, gdy rękami i nogami broniłam się przed przeczytaniem pierwszego tomu z przygodami cudownego psiaka Bailey'a. Kompletnie nie ciągnęło mnie do tej powieści i trochę czasu musiało minąć, żebym w końcu dała jej szansę. Teraz sądzę, że to chyba najlepsza historia pisana z perspektywy psa - nie dość, że zabawna, to jeszcze bardzo chwytająca za serce. Nic więc dziwnego, że i drugi tom książki "Był sobie pies" znalazł się na moim czytelniczym koncie - już na wstępie mogę wam powiedzieć, że moje uczucia względem tej historii w ogóle się nie zmieniły, a tylko bardziej pokochałam naszego wyjątkowego czworonoga! Akcja powieści zaczyna się kilka ładnych lat po zakończeniu pierwszego tomu. Już na samym początku dowiadujemy się, co nas ominęło, co zmieniło się w życiu Ethana, Hannah oraz naszego głównego bohatera, czyli Koleżki. Wydawać by się mogło, że nasz psiak w końcu osiągnął swój życiowy cel i teraz może odejść już w spokoju do psiego nieba. Jednakże los ma dla niego inne plany. Jeśli chodzi o ludzkich bohaterów, tym razem głównym elementem książkowej układanki jest Clarity lub też CJ, czyli wnuczka Ethana i Hannah. Koleżka bardzo szybko zdaje sobie sprawę z tego, że teraz to ona staje się jego życiowym celem i musi zrobić wszystko, aby zapewnić jej bezpieczeństwo i być dla niej "grzecznym pieskiem". To, co najbardziej podobało mi się w tej książce, to ta wspaniała autentyczność - z jednej strony wiemy oczywiście, że wszystko to o czym czytaliśmy nie może się wydarzyć w rzeczywistości, jednak autor tak umiejętnie nam wszystko przedstawił, że najzwyczajniej w świecie o tym zapominamy. Ja sama śledziłam przygody naszego pieska z niesamowicie wielkim zapałem, kibicowałam mu, gdy musiał odnaleźć swoją Panią i rozpaczałam, gdy umierał. Cudownie obserwowało mi się życie ludzi z perspektywy czworonoga. Najlepsze jest to, że autor tak na prawdę w całej książce bardzo mało mówi nam o tym, co dotyczy ludzkich bohaterów w taki sposób, jak ma to miejsce w zwyczajnych książkach. Nie mamy tutaj przemyśleń bohaterów, typowych opisów miejsc czy sytuacji. Wszystkie wydarzenia obserwujemy z perspektywy psa i to właśnie on wszystko nam tłumaczy. Owszem, czytamy dialogi między bohaterami, itp., jednak na tym się kończy. W końcu zwierzęta nie znają się na ludzkich sprawach, prawda? Mimo to jednak doskonale idzie odnaleźć się w sytuacji - wiemy z jakimi problemami borykają się bohaterowie, jak rozwija się ich życie, czy w jakiej znajdują się sytuacji. Za tak umiejętne operowanie naszą wyobraźnią autorowi książki "Był sobie pies 2" należą się ogromne brawa! W książce bardzo podobało mi się również to, że cały czas coś się w niej działo. Nie było czasu na nudę. Wydarzenia rozwijały się z niesamowitą prędkością, jak się okazuje życie piesków nie jest wcale takie nudne, a mimo to świetnie idzie się w tym wszystkim odnaleźć. Przez całą książkę przewija się bardzo dużo bohaterów - jedni są bardzo ważni, inni już troszkę mniej, ale wszyscy dorzucają jakąś swoją cegiełkę do powieści. "Był sobie pies 2" to bardzo wyjątkowa książka - pełna uczuć, humory, poruszająca ważne kwestie i pozwalająca nam spojrzeć na pewne rzeczy z innej perspektywy. Cudowna historia ukazująca wielką miłość i przywiązanie człowieka i czworonoga. Przepadłam w tej wspaniałej książce, a ostatnie strony wylały ze mnie całe morze łez. Film jeszcze przede mną, ale jestem przekonana, że nic nie pobije jego papierowego pierwowzoru. A jeśli wy jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z tą historią, to uwierzcie mi, że czym prędzej musicie to zmienić. Innej opcji nie ma!
Pies bez wątpienia jest najlepszym przyjacielem człowieka. U mnie w domu, a raczej przy domu od zawsze były zwierzęta. Na jedzenie przychodziły koty, ale to pies od zawsze był nieodłącznym domownikiem. I tak należę do teamu psów. Bo kocham psy. Kiedy mój jedyny pies odszedł, od razu postanowiliśmy przygarnąć kolejnego. Moje dzieci też bardzo lubią zabawę z psami. Dlatego chętnie przeczytałam książkę "Był sobie pies 2" W. Bruce Cameron. Pies bez wątpienia jest najlepszym przyjacielem człowieka. U mnie w domu, a raczej przy domu od zawsze były zwierzęta. Na jedzenie przychodziły koty, ale to pies od zawsze był nieodłącznym domownikiem. I tak należę do teamu psów. Bo kocham psy. Kiedy mój jedyny pies odszedł, od razu postanowiliśmy przygarnąć kolejnego. Moje dzieci też bardzo lubią zabawę z psami. Dlatego chętnie przeczytałam książkę "Był sobie pies 2" W. Bruce Cameron. Przyznam się,że pierwszej części o psich przygodach nie przeczytałam. Jednak nie sprawiło mi to problemu z poznaniem drugiej części przygód Bailey. Opowieść widziana oczami psa, bardzo mnie zafascynowała. Z początku myślałam, że to będzie pełna humoru i sielanki opowieść o życiu psa. Takiego który mieszka nad rzeką w pełnym ciepła domu. Jednak nie do końca. Z początku tak jest kiedy poznajemy go. Kolejne wcielenia sprawiają że jest aniołem stróżem Clarity June. Towarzyszy jej w każdym ciężkim momencie życia. Nie wiem z czym można porównać utratę ukochanego psa, ale ja to przeżyłam. Pamiętam jak wtedy płakałam. I tak było w przypadku tej książki. Po odejściu jednego psa czułam jego stratę. Jednak nasz główny bohater pojawiał się na nowo pod inną postacią psa. I to jest bardzo interesujące w tej książce. Sama zaczęłam wierzyć, że zwierzęta i ich instynkt, charakter powracają w nowej psiej postaci. Do tego uświadomiła mnie ta książka. Pełna ciepła i miłości opowieść widziana oczami najwierniejszego przyjaciela człowieka, psa. Był sobie pies 2 czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie. I jeszcze ten uroczy psiak na okładce, rewelacja.
Po przeczytaniu tej książki bardzo długo zbierałam się do napisania jej recenzji. Dlaczego? Autor po prostu rozłożył mnie na łopatki, a ja nie miałam pojęcia co, i jak mam napisać, aby nie zdradzić za dużo szczegółów. "Był sobie pies 2" to tylko teoretycznie opowieść o życiu psa (a właściwie kilku psów). Tak na prawdę to przepiękna historia o przyjaźni, miłości, rodzinie i wsparciu - czyli o najważniejszych wartościach w życiu człowieka. W. Bruce Cameron za pomocą tej książki pokazuje czytelnikowi jak wielką moc ma miłość i przyjaźń. Moc zarówno pozytywną, jak i negatywną. Z jednej strony autor pokazuje Nam miłość, która uskrzydla i pozwala pokonywać trudności losu, a z drugiej miłość, która niszczy i prowadzi do samych negatywnych działań. Autor opisuje jak wielkie znaczenie w życiu człowieka ma również przyjaźń - nie tylko ta między zwierzakiem, a człowiekiem, ale również ta międzyludzka. No i najważniejsze - rodzina. Możemy się otaczać rodziną "krew z krwi" lub rodziną z wyboru. Ja mogę napisać tylko jedno: ta książka jest ŚWIETNA. Przepiękna, wartościowa, poruszająca serce i duszę. Autor swoją powieścią wywołuje śmiech, szczęście, żal, gniew, złość i wiele innych uczuć. Wyciska wiele łez z czytelnika. Dodatkowo sprawia, że Nasze myśli uciekają do rzeczywistego świata i zaczynają analizować Nasze własne życie.