4/5
22-08-2017 o godz 13:14 przez: Kasiaczyta
http://kasiaxczyta.blogspot.com/ Dwa różne światy, dwoje całkowicie innych ludzi i miłość... Z jednej strony Lydia- bogata, rozpieszczona, kochana przez rodzinę, przed którą każde drzwi stają otworem. Z drugiej zaś Brogan- biedny, nie zdający sobie sprawy ze swojej urody chłopak, o równie pięknym umyśle, potrafiący policzyć niewiarygodnie ogromne sumy w pamięci. Geniusz matematyczny, który wszystko liczy, odmierza, sumuje, dzieli. Dwa różne światy, ponieważ Lydii niczego nie brakuje. Mieszka w ogromnym domu i cieszy się urokami życia nastolatki. Brogan za to cierpi. Cierpi, ponieważ nie ma pieniędzy, by zapewnić godne życie swojej siostrze i sobie. Jego ojciec nie poradził sobie ze stratą żony. Wyjechał z rodzinnego kraju, by szukać szczęścia gdzie indziej, odnalazł jednak, jedynie spokój na dnie butelki z alkoholem. Rodzina Brogana mieszka w małym domku dla ogrodnika, przy ogromnej posesji rodziny Lydii. Brogan musi pracować za dwoje, ponieważ ojciec nie jest w stanie, a młodemu chłopcu bardzo zależy na życiu, które wiodą dzięki dobremu ojcu Lydii. Nie kieruję się swoim dobrem, lecz dobrem swojej młodszej siostry, która jest chora. Nie chce pozwolić na to, by musieli żebrać i tułać się, bez dachu nad głową. Między dwojgiem młodych ludzi rodzi się uczucie. Ale jak już to bywa, życie układa się przedziwnie. Rozstają się w gniewie, złości i upokorzeniu. Ich pierwsze zbliżenie ma być też ostatnim. Ale czy faktycznie tak będzie ? Mija kilka lat. Brogan popędzany żalem, bólem i krzywdą jaką mu wyrządzono, staje się bezwzględnym, zimnym i wyrachowanym mężczyzną, który skupia się na swoim planie zemsty i na biznesie, jaki prowadzi. Z biednego chłopca, wyrasta na zaradnego, ale i nieszczęśliwego mężczyznę, na którym ogromne piętno wywarło uczucie, którym darzył niegdyś Lydię. Jego celem staje się pogrążenie rodziny De Hawilland. Cóż, nie wiele potrzeba, by osiągnął swój cel. Firma, która świetnie prosperowała za czasów rządów ojca Lydii, jest bliska bankructwa. Nieodpowiednio zarządzana przez syna, Stuarta- powoli umiera. Lydia stara się za wszelką cenę uchronić rodzinny interes przed nieodwracalnym końcem. Pracuje ciężko i oszczędza na sobie, starając się załatać ciągle rosnącą dziurę w budżecie firmy. Brogan realizuje swój plan, w sumie to dostaje firmę "na talerzu" z rąk uzależnionego od hazardu Stuarta. Wszelkie starania Lydii nie mają sensu. Jednak Lydia jest w stanie zrobić WSZYSTKO, by odzyskać rodzinny interes. Owszem, straciła dom, w którym żyła przez całe swoje życie, ale nie dopuści, by marzenie jej ojca legło w gruzach, za sprawą mężczyzny, którego niegdyś kochała, a teraz nie poznaje. Czy ponowne spotkanie dwojga poranionych ludzi, wywoła dawne uczucie miłości, skrywane głęboko w ich sercach? Jak wiele jest w stanie zrobić Lydia, by naprawić błędy brata? Czy tych dwoje, skrzywdzonych ludzi, ciągle coś do siebie czuje oprócz niechęci? Czy dane będzie im porozmawiać o tym, co zdarzyło się pewnego letniego dnia w stajni? Czy Lydii uda się uratować firmę? Czy ich wybory doprowadzą ich do szczęścia, czy kolejnych zawodów i bólu? Jak wiele przeszło każde z nich? Jaki ogrom niedopowiedzeń towarzyszy im od początku? Jak potoczą się ich dalsze losy? Czy Brogan naprawdę jest taki zły?Czy można wejść do tej samej rzeki dwa razy? Muszę się przyznać, że to pierwsza książka Mii Sheridan, którą przeczytałam. Zrobiłam to jednak z wielką chęcią. Nie oczekiwałam, że to będzie wymagająca książka, liczyłam na lekką historię miłosną, która pozwoli mi się zrelaksować. Cieszę się, że trafiłam w 10! Książkę czytało się bardzo szybko, akcja była przewidywalna - owszem, ale nie zmienia to faktu, że byłam ciekawa dalszych losów głównych bohaterów. Mało tego, ja ich nawet polubiłam ;). Coż, oczywiście bardziej od Brogana, polubiłam jego siostrę i przyjaciela, ale to już inna sprawa. Sheridan świetnie manipuluje naszymi uczuciami, nie pamiętam już, kto ostatnio tak umiejętnie na nich grał. No mówię Wam - kalejdoskop uczuć, chociaż nawet to określenie to ciut za mało, by opisać to co czułam (oczywiście w przerwach, między cukierkowymi opisami scen, gdzie miałam wrażenie, że zaraz przegalopuje różowy jednorożec po tęczy). Jestem pewna, że nie raz jeszcze sięgnę po książkę Pani Sheridan. Jeśli Wy lubicie takie klimaty, to myślę, że spokojnie, bez obaw zawodu, możecie sięgnąć po "Bez uczuć". "(...)Oby nie zdarzało wam się upaść, kraść, oszukiwać ani upijać. Jeśli już musicie upaść, padajcie sobie w objęcia. Jeśli musicie kraść, kradnijcie sobie pocałunki. Jeśli musicie oszukiwać, oszukujcie śmierć. A jeśli musicie pić, pijcie z przyjaciółmi(...)."
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
06-04-2018 o godz 10:55 przez: Smooky
Z twórczością Mii Sheridan spotkałam się pierwszy raz przy okazji lektury fenomenalnego „Bez słów” i zostałam absolutnie kupiona już na starcie. Bezkonkurencyjną umiejętnością żonglowania czytelniczymi emocjami, wystawiania cierpliwości odbiorców na próbę oraz darem do wplatania pięknej, choć trudnej historii miłosnej w uniwersalne prawdy, wciąż aktualne problemy społeczne i ludzkie dramaty, a to wszystko obudowane prawdziwym misz-maszem uczuciowym. Wprawdzie jej powieści bywają słodkie, przewidywalne i oparte na utartych już schematach, to jednak sposób, w jaki autorka prowadzi fabułę i buduje napięcie, nieraz bez skrupułów bawiąc się z czytelnikiem, czyni z niej niewątpliwą mistrzynię w kreowaniu naprawdę dobrych i wciągających romansów. Tym razem wcale nie było inaczej. Nie będzie raczej żadnym zaskoczeniem, że powieść opiera się na romansie, ale droga do niego i metody, jakie zaserwowała w swojej książce autorka są dosyć nietypowe i dlatego też budzą w czytelniku dużą ciekawość. Brogan – niezwykle utalentowany i nieprzeciętnie wrażliwy syn ogrodnika w posiadłości De Havillandów, który skrycie podkochuje się w córce pracodawcy. I Lydia – młodsze dziecko multimilionera Edwarda De Havillanda, subtelna, delikatna i tak inna od rówieśniczek, w nieprzemyślany i wyrachowany sposób wykorzystuje Brogana, dotkliwie go przy tym raniąc. Upokorzony i pozbawiony wszystkiego młody mężczyzna wyjeżdża z miasteczka i poprzysięga zemstę. Lekkomyślność, młodzieńcze błędy, okrucieństwo najbliższych i niedopowiedzenia komplikują życie obojga. Ona bardzo szybko musi dorosnąć i stawić czoła temu, do czego nie przywykła. On każdego dnia zaciekle walczy z życiem o siebie, młodszą siostrę i lepsze jutro. Wkrótce los na nowo rozdaje karty, a Brogan i Lydia znów stoją po przeciwnych stronach, z tym, że tym razem role się odwracają. Niezwykły talent Brogana czyni z niego milionera, który teraz może w końcu wcielić swój okrutny plan zemsty w życie. Z kolei nieprzewidziane okoliczności w życiu Lydii pozbawiają ją stabilności finansowej i zmuszają kobietę do podejmowania radykalnych kroków oraz ratowania rodzinnej firmy za wszelką cenę. Wkrótce jednak na jaw wychodzą nieznane dotąd fakty i prawdziwe powody rodzinnego bankructwa. Ostateczny cios nadchodzi z najmniej spodziewanej strony, a drogi Brogana i Lydii znów się krzyżują. Tylko czy rzeczywiście od nienawiści do miłości jeden krok? O tym musicie już przekonać się sami. „Bez uczuć” to gorący, namiętny i barwny romans w trochę Hollywoodzkim stylu, który mimo wszystko trzyma w napięciu, niczym typowe amerykańskie kino akcji. Wyszukana zemsta, mafijne porachunki i nieustające niebezpieczeństwo, które czyha na bohaterów, to tylko niektóre elementy składające się na wciągającą lekturę. Nie zabrakło przy tym różnych odcieni miłości i nienawiści, całej masy niedopowiedzeń, szalonej młodzieńczej miłości i mezaliansu społecznego. Istny koktajl, na dodatek przygotowany z najbardziej wyrafinowanych składników. Intensywna mieszanka emocji, niezbyt łzawa i nadmiernie przesłodzona, ale nadal urocza, ze specyficznym poczuciem humoru, który ubarwiał całość, oparta na ciekawych wątkach fabularnych i pełnokrwistych postaciach. Nie zanudza słodkimi słówkami, nadmiernym melodramatyzmem i upojnymi tête-à-tête między dwójką głównych bohaterów. Autorka skupiła się bowiem na treści i na opowiedzeniu intrygującej i rozwijającej się w dynamicznym tempie historii, w której pieczołowicie dopracowała każdy szczegół, tak by przekonać czytelnika i dać mu szansę uwierzyć w tę opowieść. Zadbała nie tylko o tło społeczne-obyczajowe, ale także o wyrazistą kreację wszystkich postaci, jakie czytelnik spotyka na kartach powieści. Plastyczny, pełen zabawnych dialogów język oraz stopniowo odkrywane tajemnice, będące tylko potwierdzeniem zamiłowania Mii Sheridan do życiowego przeczołgania swoich bohaterów, dopełniły dzieła. Dzięki temu „Bez uczuć” może godnie stanąć obok pozostałych powieści autorki i tak, jak one skutecznie rozpalić wyobraźnię czytelników. Sheridan po raz kolejny sięgnęła po coś nowego i kolejny raz udowodniła, że potrafi. Być może nie jest to powieść ze zmieniającym życie przesłaniem ani książka, która skłoni czytelników do głębokiej refleksji nad sensem życia, ale z pewnością zapewni dobrą rozrywkę na wiosenne, bądź letnie wieczory. Niewymagające i pikantne love story, które nie pozwoli na nudę. Polecam. M. www.smooky.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-07-2017 o godz 16:06 przez: gosza_sz
Miłość, która rani, czyni nas silniejszymi. "Bez uczuć" to kolejna powieść Mii Sheridan, która jak nikt inny potrafi wzbudzić w czytelniku najbardziej skrywane emocje. Jej historie miłosne według mnie zawsze posiadają tą iskierkę autentyczności. Nie są wyssane z palca, przesłodzone czy zbyt wyidealizowane, a sama autorka stara się przedstawić sytuacje, które mogą spotkać zwykłego człowieka. Dlatego bardzo sobie cenię jej książki, ponieważ nie dość, że zapewniają mi dużą ilość rozrywki i przyjemnego czytania, to dodatkowo dostarczają masę niezapomnianych emocji i bohaterów, z którymi chciałabym się identyfikować. Brogan Ramsay różni się od wcześniejszych postaci męskich z książek Sheridan. Poznajemy go jako nastolatka. Chłopak nigdy nie miał łatwego życia, przeżył śmierć matki, jego ukochana młodsza siostra zachorowała i nie mieli pieniędzy na leczenie, a do tego ojciec, który nie potrafił funkcjonować bez alkoholu. Był zmuszony pomagać ojcu w pracy, ponieważ ten ze względu na swoje uzależnienie często zaniedbywał swoje obowiązki ogrodnika w posiadłości bardzo bogatej rodziny De Havilland. To właśnie tam poznaje córkę bogatego przedsiębiorcy - Lydie. Chłopak jest nią wręcz zauroczony, dlatego gdy dziewczyna okazuje nim zainteresowanie bez dwóch zdań ulega jej urokowi. Jednak nie spodziewa się, że po tym spotkaniu jego życie wywróci się do góry nogami i nigdy nie będzie takie same. Po niełatwych wydarzeniach z przeszłości Brogan obiecał sobie, że nigdy nie będzie błagał. W ciągu kilku lat sytuacja chłopaka zmienia się na lepsze, ponieważ dzięki swoim zdolnościom intelektualnym udaje się mu zarobić sporo pieniędzy i z biednego dzieciaka staje się bogatym biznesmenem. Wtedy Brogan postanawia się zemścić na rodzinie, która kilka lat temu odebrała mu wszystko. I tak zaplanował sobie cały plan zemsty, który wcielił w życie, jednak gdy już wszystko pójdzie po jego myśli, Brogan wcale nie będzie czuł satysfakcji, a co? Fani Mii Sheridan z pewnością będą usatysfakcjonowani lekturą "Bez uczuć". Jeżeli mieliście już do czynienia z jej twórczością, to na pewno znacie schematy jakimi się zazwyczaj posługuje, jednak za każdym razem stara się pokazać coś nowego w historii, coś co nadaje jej autentyczność. W tym przypadku również pokazała się od jak najlepszej strony. Uczucie jakie połączyło głównych bohaterów było nagłe, ale potęgowało w nich stopniowo, przeobrażając się w miłość i pożadanie. Jak to bywa w takich historiach miłosnych nie mogli od razu cieszyć się tym szczęściem, a musieli przejść dość długą drogę, usłaną wieloma przeszkodami i trudnościami, by wreszcie odnaleźć ukojenie. Styl pisania Sheridan jest lekki i przyjemny w odbiorze, co sprawia, że czyta się tę książkę z zapartym tchem. Podoba mi się, że autorka nie daje łatwych rozwiązań, a bohaterowie zawsze muszą zmierzyć się z najgorszym, by zdobyć upragnione cele. Być może nie zaskoczy was fabuła, ani to jak cała historia została poprowadzona, w końcu nie pierwszy raz mamy do czynienia z zabiegiem hate-love. Ale Mia jak niewiele autorek potrafi przedstawić to w taki sposób, że od pierwszych stron nie można sie oderwać od czytania, a każda napisana przez nią strona jest przesiąknięta ogromną gammą emocji, jakie towarzyszą nam podczas poznawania historii. Nie mogę pominąć tutaj bohaterki, którą polubiłam najbardziej, czyli Lydie, która na początku książki została przedstawiona jako księżniczka, która tylko widzi czubek własnego nosa. A tak naprawdę pod tą maską skrywała się prawdziwa dziewczyna, która poprzez swojego egoistycznego brata nie wierzyła we własną wartość. Lydia pokazała pazur, udowodniła nam, że nie jest jakąś tam paniusią, a kobietą, która potrafi o siebie zadbać, a także potrafi posunąć się do najpodleszych czynów, by ratować rodzinny interes. "Bez uczuć" to niezwykła powieść, gdzie Mia po raz kolejny protymi słowami przestawia nam historię prawdziwej miłości. Takiej szczerej, dobrej miłości, która rodzi się z uczucia dwójki ludzi, a my na kartach powieści możemy dostrzeć to piękno. Autorka zawsze stara się wyciągnąć z treści to co najlepsze i zapewnić masę niezapomnianych wrażeń. Gorąco polecam wam "Bez uczuć". Szczególnie fanom autorki, nie będziecie zawiedzeni, zapewniam was! Premiera już 2 sierpnia!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-08-2017 o godz 23:36 przez: KobieceRecenzje365
Gdy dowiedziałam się, że w sierpniu wychodzi kolejna powieść Mii Sheridan, to wiedziałam, że koniecznie będę musiała ją przeczytać, gdyż powieści tej autorki zawsze trafiają do mojego serca. Mis Sheridan to autorka, która może i pisze trochę schematycznie, jej historie są odrobinę odrealnione, ale bez wątpienia są piękne i pełne emocji. Czy „Bez uczuć” to kolejna powieść autorki, która szturmem podbiła moje serce? Tego dowiecie się z mojej recenzji. Zapraszam. „Miłość, która rani, czyni nas silniejszymi.” Nastoletnia i nieszczęśliwa miłość do Lydii odebrała Broganowi wszystko. Jako dorosły mężczyzna stał się wyrachowany, a jego głównym celem stała się zemsta na Lydii i jej bracie, który przed laty odebrał mu godność i potraktował jak psa. Przed laty życie Lydii wyglądało zupełnie inaczej, była bogata, czuła się bezpieczna i kochana. Teraz niestety fortuna się odwróciła, firma znalazła się na skraju bankructwa, a Stuart okazał się mężczyzną, który nie potrafi wyprowadzić firmy z długów. Czy to odpowiedni czas, by Brogan zrealizował swój plan zemsty? Czy miłość pokona nienawiść? Czy można wybaczyć błędy sprzed lat? Przekonajcie się sami. „Mia Sheridan to autorka bestsellerów New York Timesa, USA Today i The Wall Street Journal. Jej pasją jest tworzenie miłosnych historii o ludziach, którzy są sobie przeznaczeni. Mia wraz z rodziną mieszka w Cincinnati w stanie Ohio.” Jako wierna fanka Mii Sheridan z ręką na sercu oświadczam, że „Bez uczuć” to powieść warta uwagi. Autorka kolejny raz mnie nie zawiodła i zafundowała mi kilka wspaniałych i emocjonujących godzin, które spędziłam z Broganem i Lydią. Oczywiście książka ta oparta jest na relacji love – hate, którą niezwykle uwielbiam, bo dzięki niej dostaję całą paletę emocji, które odczuwam całą sobą. To kolejna książka, która ma niesamowitą głębię, a miłość bohaterów nie jest uczuciem płytkim i powierzchownym. Myślę, że tak o miłości potrafi pisać tylko Mia. Uważam, że Mia Sheridan posiada dar pisania historii pięknych i wzruszających, a naprawdę nie każdy autor to potrafi. Ja zakochałam się w jej twórczości po przeczytaniu „Bez słów”, książki, która w moim odczuciu jest fenomenem. Może „Bez uczuć” nie jest tak porywająca, ale ma głębie i niesie przekaz, że między miłością, a nienawiścią jest cienka granica, a umiejętność wybaczania ma zbawienny wpływ na serce oraz duszę. Autorka w swoich książkach za każdym razem porusza tematy trudne oraz bolesne i tak oczywiście było także tym razem. Pojawia się bieda, mezalians, prostytucja, alkoholizm, narkomania, jest tego naprawdę sporo, jednak Mia potrafi o tym pisać w sposób lekki, nieprzytłaczający czytelnika. Sztuką jest także stworzenie bohaterów, którzy niesamowicie zapadają w pamięć, szczególnie męska ich część. Brogan to postać bardzo złożona i pełna sprzeczności, bo choć sam wie, czym jest bieda i głód, choć pomaga osobom ubogim, to z drugiej strony to bezwzględny biznesmen, który myśli tylko i wyłącznie o zemście, na kobiecie i jej rodzinie, która jest jego jedyną miłością. To bohater zagubiony, wrażliwy o pięknym sercu, który niestety karze siebie za swoje wybory i uważa, że nie zasługuje na miłość oraz wybaczenie. Bardzo go polubiłam, choć przyznam, że czasami irytował mnie swoją niekonsekwencją. „Nie ma znaczenia, czy na to pozwolisz czy nie. Ja i tak ci wybaczam. I tak... cię kocham.” Mia Sheridan ze smakiem opisuje sceny seksu pomiędzy bohaterami, są one zmysłowe, subtelne, pełne namiętności i pożądania. To po prostu uczta dla zmysłów i znów napiszę, że nie każdy autor, to potrafi, a jej przychodzi to z niesamowitą łatwością i lekkością. Mnie książka bardzo się podobała i polecam ją wszystkim fanom twórczości Mii. Wiem, że zbiera ona także niepochlebne recenzje, ale ile ludzi, tyle opinii i jest to coś normalnego. To co podoba się mi, nie musi podobać się innym. Dla mnie to bardzo dobra powieść o miłość, nienawiści, o lojalności względem rodziny, pełna namiętności i gorących scen uniesień. Polecam! Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwarte.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-08-2017 o godz 14:38 przez: Domi czyta
https://www.facebook.com/domiczyta/ RECENZJA PREMIEROWA PREMIERA: 2.08.2017 „(…) Nie nienawidziłbyś jej tak bardzo, gdybyś kiedyś tak bardzo jej nie kochał. Granica między miłością a nienawiścią jest bardzo płynna . Ulotna jak irlandzka mgła o poranku.” – fragment powieści. Kiedy biorę do ręki kolejny tytuł, który wyszedł spod pióra amerykańskiej pisarki powieści romantycznych oraz “new adult” Mii Sheridan, mogę być więcej niż pewna, że otrzymam historię na najwyższym poziomie w ramach swojego gatunku. Będzie to zatem powieść elektryzująca, autentyczna oraz bardzo dobrze napisana, co sprawia, że nie sposób się od niej oderwać ani na moment. Jest tak od mojego pierwszego zetknięcia z twórczością autorki, czyli doskonale odebranej książki „Bez słów”, która bezapelacyjnie kupiła moje czytelnicze serce. W swojej najnowszej powieści „Bez uczuć” Mia ZNOWU czaruje czytelnika pobudzającą wyobraźnię plastycznością opisu (bo między innymi sceny miłosne w wykonaniu Sheridan charakteryzują się obezwładniającą zmysłowością), bogactwem środków stylistycznych oraz nieszablonową kreacją postaci, pozostawiając w nas bolesny niedosyt, że na następną książkę jej autorstwa przyjdzie nam trochę poczekać. Sam tytuł, moim zdaniem, wprowadza nieco w błąd, ponieważ historia Brogana Ramsay’a oraz Lydii De Havilland to istny tygiel uczuć: od fatalnego zauroczenia, przez chęć zemsty po przebaczenie i odbudowę zaufania. Już od pierwszej strony moc relacji między bohaterami mogłaby rozpalić niejedną stuwatową żarówkę (nic to, że Unia Europejska wycofała je z obiegu ;)), a im bardziej zagłębiamy się w lekturze, tym napięcie staje się coraz większe. Co ważne, Mia powołała do życia barwne postacie drugoplanowe, za pośrednictwem których fabuła nabrała dodatkowego dowcipnego wydźwięku i których wprost nie można nie polubić. Narracja powieści prowadzona jest dwutorowo – z jednej strony poznajemy perspektywę Brogana, faceta podążającego naszpikowaną przeciwnościami losu ścieżką „od pucybuta do milionera”, który obrał sobie za cel rewanż za krzywdy sprzed lat. Obiektem rewanżu jest Lydia – zubożała dziedziczka magnata nieruchomości, która stara się nie dopuścić do tego, aby dorobek życia jej ojca poszedł pod młotek. I to właśnie jej narracja stanowi przeciwwagę dla punktu widzenia Brogana, dzięki czemu czytelnik uzyskuje pełny obraz sytuacji, a całość okazuje się idealnie wyważona. W walce o utrzymanie biznesu nie pomaga Lydii bynajmniej Stuart – jej starszy brat, utracjusz, hazardzista i narkoman, przepuszczający dosłownie każdy grosz na własne uciechy. Kiedy De Havilland Enterprises przechodzi zatem na własność Brogana w wyniku karcianej rozgrywki, będącej częścią większego planu zemsty na rodzinie De Havillandów, sprawy stają na ostrzu noża, a Lydia otrzymuje od swojego nowego chlebodawcy propozycję nie do odrzucenia… Ta współczesna historia żebraka i księżniczki, z których fortuna zadrwiła tak, że w pewnym momencie ich życia role się odwróciły, nie tylko nie zawiedzie wiernych fanek Mii Sheridan (patrz: ja :)), ale i z pewnością przysporzy jej na polskim rynku nowych sympatyków. Na słowa uznania zasługuje doskonały przekład z języka angielskiego, którego podjęła się Małgorzata Kafel, tłumacząc powieść w daleki od infantylizmu, pełen humoru i smaczków sposób. To oczywiście bezsprzecznie zasługa talentu Mii i charakteru stworzonego przez nią oryginalnie tekstu, ale bardzo trafnie przetłumaczone sformułowania wywodzące się z irlandzkiego slangu, w związku z pochodzeniem głównego bohatera oraz najbliższych mu osób, to już efekt translatorskiego kunsztu Pani Małgorzaty. Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu za egzemplarz recenzencki książki i nie zważając na to, że emocje po lekturze tej gorącej premiery jeszcze nie opadły, dopytuję już, tu i teraz: kiedy kolejna książka Mii wpadnie w ręce polskich czytelniczek? Jestem przekonana, że wiele z nas uruchamia nowe odliczanie do premiery następnego tytułu w serii „Sign of love”.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-02-2018 o godz 16:56 przez: Z książką u boku
Fanką twórczości Mii Sheridan stałam się już w dniu kiedy sięgnęłam po jej cudowną historię ,,Bez słów’’. Pamiętam, że po przeczytaniu tej genialnej książki moje emocje były wtedy kompletnie w rozsypce, a kac książkowy towarzyszył mi dobrych kilka dni. Pamiętam też, że kolejny jej tytuł ,,Bez winy’’ niezbyt przypadł mi do gustu. Dlaczego? Właśnie nie potrafię tego wyjaśnić, czegoś mi tam zabrakło i całość okropnie mi się dłużyła… Jednak postanowiłam nie skreślać całkowicie pracy autorki i cierpliwie wyczekiwałam na kolejne nowości. Dobrze zrobiłam, ponieważ po przeczytaniu ,,Bez szans’’, której to premiera była w lutym tego roku, a teraz również i premierowej ,,Bez uczuć’’, z czystym sumieniem wybaczam pani Sheridan tamte małe potknięcie i coś czuję, że autorka zaskoczy nas mile jeszcze nie jedną historią. Brogan i Lydia, dwoje młodych, pięknych i inteligentnych ludzi. Łączy ich wiele, dzieli jeszcze więcej. Lydia jest córką zamożnych ludzi władających ogromną i jakby się wydawało dobrze prosperującą firmą. Można pomyśleć początkowo, że jest pustą i rozkapryszoną lalą, pragnącą wszystkiego co sobie tylko zamarzy. Brogan natomiast jako syn mężczyzny, który nie radzi sobie z własnymi problemami i alkoholem, musi każdego dnia zmagać się z biedą. Dodatkowo to właśnie na niego spada odpowiedzialność opieki nad chorą Eileen. Gdy ojciec Brogana zostaje zatrudniony do prac ogrodowych w posiadłości państwa Havillandów jest szansa na to, aby odbić się od dna i pomóc swojej niepełnosprawnej siostrze. Wszystko byłoby idealnie gdyby nie jeden dzień, który przekreśla nadzieje chłopaka i zmusza ich do opuszczenia posiadłości. Intryga Lydii i zachowanie jej brata pokazały kto jest panem, a kto ofiarą. Jednak po kilku latach, po spotkaniu dwójki już dorosłych bohaterów okaże się, że ich losy odwróciły się diametralnie i to teraz Lydia będzie zmuszona do okropnego upokorzenia. Wiedziony zemstą za dawne czyny rodziny Havillandów Brogan posunie się do najgorszych decyzji i poczynań. Czy mimo ponownego spotkania i żalu Lydii, zraniony Brogan ujawni skrywane w sobie dawne uczucie? Czy będzie w stanie kiedykolwiek wybaczyć dwójce rodzeństwu krzywdy sprzed paru lat? Historia rozpoczyna się szalenie emocjonująco. Już na samym początku autorka daje nam dawkę szokujących zdarzeń. Początkowo przedstawiony jest świat nastolatków siedem lat wstecz oraz dzień w którym miała miejsce piękna, a zarazem i okrutna chwila. Szczególnie dla głównego bohatera, który niczego nieświadomy wpada w zastawione sidła pięknej rówieśniczki Lydii. Sam początek pozwala nam niesamowicie wkręcić się w całą historię. Z każdą następną stroną przedstawiane są kolejne szokujące fakty, przez co czytelnik nie będzie odczuwać nudy. Dodatkowo książka jest napisana lekkim i przyjemnym językiem dzięki czemu pochłonęłam ją w jeden wieczór. Do głównych bohaterów nie mam żadnych zastrzeżeń, bardzo przypadli mi do gustu, do tego dochodzi postać Stuarta, brata Lydii. Postać która wiele wnosi do tej historii i dzięki niemu nie brakuje akcji i napięcia. Nie mam absolutnie do czego się tutaj przyczepić. Takie historie chcę się czytać cały czas. Z wielką niecierpliwością czekam na kolejne dzieła tej pani. I chyba w końcu muszę zainwestować w serię ,,A Sign of Love’’, bo jeśli jest tak samo dobra jak reszta historii Mii to wiele tracę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-08-2017 o godz 19:29 przez: Paulina11
Przed laty Brogan zakochał się w Lydii, dziewczynie z bogatego domu, w którym pracował. Mimo młodego wieku, chłopak musiał zadbać o siostrę i ojca, który wolał sobie nieco wypić niż zatroszczyć o rodzinę. Miłość do Lydii w pewnym sensie jednak odebrała mu prawie wszystko. Zraniony i wkurzony stara się osiągnąć sukces i w przyszłości odegrać się na dziewczynie i jej bracie. Ale czy zemsta, to naprawdę coś, co pozwoli mu odetchnąć? Lydia de Havilland była kiedyś bogata, mieszkała w rezydencji. Teraz, kiedy rodzinna firma jest na skraju bankructwa musi oszczędzać na wszystkim, ale nadal stara się ja ocalić. Jako, że los często bywa naprawdę okrutny, dziewczyna jest zmuszona prosić o pracę mężczyznę, który kiedyś pracował w jej rodzinnym domu. Jakby tego było mało, to jeszcze Lydii, zaczyna grozić niebezpieczeństwo. Lydię i Brogana poznajemy, gdy maja oni szesnaście/ siedemnaście lat. Ogólnie cały prolog wydał mi się taki... dziwny. Zniechęciłam się w nim do głównej bohaterki. Do jej brata to już w ogóle. Dalsza akcja, dzieje się już siedem lat później, widać od razu, że Lydia się zmieniła na lepsze. Brogan natomiast to postać, może i nieco wyidealizowana, ale bardzo ciekawa. Od razu go polubiłam. Początkowo fabuła kręci się wokół zemsty Brogana na Lydii. Szczerze? Mnie ten pomysł wydał się po prostu dziecinny. Ja rozumiem, że ona go zraniła, ale czasami warto puścić coś w niepamięć, a nie odpłacać pięknym za nadobne. Niemniej jednak, nauczka była jej potrzebna, bo powód dla którego ona zrobiła, co zrobiła... wydał mi się strasznie błahy. Może i powody niektórych działań nie były zbyt przemyślane, to absolutnie nie twierdzę, że ta książka jest zła. Bo ona jest cudowna. Mia Sheridan stworzyła przepiękną historię miłosną, w której pokazała, że prawdziwej miłości nic nie stanie na drodze. Raz z jego, raz z jej perspektywy, śledzimy rozwój wydarzeń i ich ponownie rozkwitająca miłość. A może ona nigdy nie zgasła, tylko „wybudziła się” na nowo? Mia operuje naprawdę przyjemnym stylem pisania, nie zostawia miejsca na nudę i... potrafi zaskoczyć. W książce mamy do czynienia z niejednym zwrotem akcji, których nie sposób przewidzieć. Stworzyła ciekawych bohaterów, z których mimo że Lydia czasami potrafi zirytować (no bo kurcze, czy to tak ciężko usiąść i pogadać? A nie zaraz wierzyć pierwszym lepszym słowom...) to da się ich polubić. Szczególnie Brogana i jego wtrącenia w języku Irlandzkim. „Bez uczuć” może i nie spodobało mi się tak mocno, jak poprzednia książka tej autorki, która czytałam, czyli „Bez słów”, ale i tak była to wspaniała historia, przez którą przewijały się różne emocje i w sumie do samego końca nie wiedziałam, jak ona się tak naprawdę skończy. Opowiada o wybaczaniu, zapomnieniu tego, co było i zaufaniu. „Bez uczuć” to bardzo dobra książka, którą z czystym sumieniem mogę polecić. ;) zabookowanyswiatpauli.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
29-07-2017 o godz 11:33 przez: Monika Szulc
Lydia ma wszystko, piękny dom i pieniądze. Brogan od zawsze musiała troszczyć się o najbliższych. Chora siostra oraz ojciec alkoholik są dla niego najważniejsi, lecz zauroczenie do Lydii daję mu pewną dawkę wytchnienia. Młodzieńcza miłość kończy się dramatycznie. Chłopak jest zmuszony wyjechać, pozbawiony jakichkolwiek środków do życia. Los lubi być przewrotny i siedem lat później to Lydia jest w trudnej sytuacji finansowej, a Brogan zdobył niemała fortunę i to teraz od niego zależy, czy dziewczyna i jej rodzina wyjdą z tarapatów. Czy dawne uczucia przetrwały, czy jednak zostały zmiażdżone pod naparem nienawiści? Uwielbiam książki Mii Sheridan. Archer z „Bez słów” powalił mnie na kolana, a cała historia zmaltretowała moje serce. „Stinger” to sympatyczna, zaskakująca i romantyczna powieść, a „Calder” oraz „Eden” zaskoczyły mnie oryginalną fabułą. Miałam spore oczekiwania względem najnowszej powieści autorki, lecz nie zostały one spełnione w najmniejszym stopniu. Lydia to sympatyczna dziewczyna i choć w młodości popełnia błędy, to ostatecznie jest zdeterminowana, odważna i dumna. Ta mieszanka sprawia, że jest interesującą postacią. Brogan jest mściwą osobą. Ponowne spotkanie bohaterów jest nasiąknięte nienawiścią, dawnymi urazami i niestety strasznie mnie to irytowało. Narracja jest prowadzona z perspektywy dwójki głównych bohaterów i choć Brogan często tłumaczy swoje postępowanie, jego uczucia w jakimś stopniu są zrozumiałe, to jego postępowanie jest tak irracjonalne, że nie byłam w stanie polubić tego mężczyzny. Akcja jest zawrotna, sporo się dzieję, lecz jest również chaotycznie. Sam finał jest przewidywalny do bólu, lecz niektóre sytuację były tak abstrakcyjne, że ta historia jest naprawdę mało realna. Mam wrażenie, że autorka nawrzucała wszystko, co jej przyszło do głowy i niestety nie wyszło to dobrze, bo wyszedł z tego taki mix kilku powieści. Pomimo tych wad, to książka całkowicie słaba nie jest. Czyta się całkiem przyjemnie poza kilkoma momentami, kiedy nie mogłam zdzierżyć sztampowej fabuły. Być może miałam za duże oczekiwania, ale nie jest to górnolotna powieść, tylko przeciętne czytadło na wieczór. Przeczytałam i tak jak sam tytuł sugeruję, nie tylko bohaterowie starają się stworzyć relację „Bez uczuć”, bo i czytelnik bez większych wybuchów emocji odbiera historię Lydii i Brogana. „Bez uczuć” to sztampowa i przewidywalna powieść, która niczym szczególnym się nie wyróżnia. Autorka zbyt wiele zrzuciła na barki bohaterów, a negatywne uczucia, które nieustannie wisiały na Lydią i Broganem nie pozwoliły mi całkowicie cieszyć się lekturą. Jeśli szukacie książki lekkiej, idealnej na wieczór, z licznymi i pięknym wybuchami namiętności, to „Bez uczuć” może okazać się dobrym wyborem. Wszyscy romantycy kochający wzruszające i na długo zapadające w pamięci historię, to ta książka nie jest dla Was.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-08-2017 o godz 15:29 przez: turkusowa sowa
Recenzja pochodzi z bloga: turkusowa-sowa.blogspot.com Kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania kolejnej powieści Mii Sheridan, nie wahałam się ani chwili! Znam tą autorkę już bowiem na tyle, iż wiem, że można od niej wiele wymagać, a ona zwykle tym wymaganiom podoła. W wielkim oczekiwaniu na przygodę, przekrój uczuć i nawet wyciśnięcie łez, zasiadłam na mojej sofie i rozpoczęłam podróż po nowym książkowym świecie - świecie Brogana i Lydii. Dorosły Brogan za młodu obiecał sobie, że nigdy nie będzie o nic nikogo błagał. Wykorzystując zatem swoje umiejętności matematyczne, dorobił się kilku firm i niezłego majątku. Wszystko to z woli zemsty na Lydii, która w młodości upokorzyła go przed swoją rodziną, przez co nie mając grosza przy duszy musiał odejść z gospodarstwa Państwa De Havilland wraz z chorą siostrą i ojcem alkoholikiem. Po latach przewrotny los spowodowował, iż ścieżki Brogana i Lydii ponownie się przecięły. Tym razem jednak firma De Havillandów upadała, a sama Lydia nie miała środków do życia. Wykorzystując okazję, Brogan postanowił odpłacić się rodzinie Havillandów za dawny wstyd i hańbę. "Oto kim stał się Brogan Ramsay: człowiekiem czerpiącym przyjemność z drobnej zemsty na kimś, o kim nic już nie wiedział." Mia Sheridan jak zwykle nie zawiodła swoich Czytelników. Pięknie wprowadziła nas do świata głównych bohaterów, pokazała ich obecne życie, a dzięki zabiegowi retrospekcji - również te dawne. Dzięki temu możemy porównać i sami ocenić jacy byli i kim się stali Brogan i Lydia oraz członkowie ich rodzin. Doskonale możemy przy tym zaobserwować, iż ludzie są zmienni i popełniają błędy, za które niekiedy przychodzi im słono zapłacić. Narracja prowadzona dwuosobowo sprzyja ocenie i bliższym poznaniu myśli i odczuć postaci. Ponadto autorka pokazuje nam, że od miłości do nienawiści jest bardzo krótka droga. Wystarczy jeden nierozsądny ruch i można znaleźć się po tej drugiej stronie. Z tymi uczuciami przez całą książkę walczą bohaterowie, co potwierdzają słowa samej Lydii: "Oboje staliśmy się ofiarami brutalnego pasma bólu, nieufności, zemsty". Lydia i Brogan bowiem to para ludzi, krórzy nie potrafią żyć bez siebie, ale z sobą również przez wzgląd na to, iż nie umieją zapomnieć o wydarzeniach z przeszłości. Nie potrafią wybaczyć i zapomnieć, co staje się ich piętnem, ich zmorą. Demony przeszłości nieustannie do nich wracają przypominając o złych decyzjach, które niegdyś podjęli, a z którymi dziś muszą stawać twarzą w twarz.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-07-2019 o godz 16:19 przez: Anonim
W sumie nie wiem dlaczego tyle mi zeszło z tą książką, ponieważ czytało się dość szybko i przyjemnie. " Bez uczuć" z pewnością przypadnie fankom literatury New Adult. Jest to zawiła historia dwójki bohaterów: Lydii i Brogana. Poznali się w specyficznych okolicznościach; on był ogrodnikiem w bogatej rodzinnej posiadłości dziewczyny. Jemu się nie przelewało. Ona miała wszystko. Jedna sytuacja, jeden błąd,który sprawia,że bohaterowie ranią się wzajemnie i rozstają na długi czas... Są w naszym życiu osoby,które spotykamy niespodziewanie. Są osoby o których chcielibyśmy zapomnieć. Są osoby,za którymi tęsknimy. Które kochamy i nienawidzimy jednocześnie. Lydlia i Brogan czują to wszystko na raz. Spotykają się po latach, są dorośli, naznaczeni przez wspólną przeszłość, niepewni swoich finalnych uczuć. Dodatkowo znajdują się w zupełnie innej sytuacji. Ich role się odwracają; ona nie ma nic. On ma wszystko. Teraz Brogan rozdaje karty. Teraz Lydia musi się podporządkować. Czy zdołają odnaleźć się w skomplikowanej sytuacji? Czy znajdą w sobie dość siły, by przebaczyć nie tylko sobie nawzajem, ale i sobie samym i uleczyć swe złamane serca? A może wpadną w niebezpieczną pułapkę? Byłam bardzo ciekawa jak potoczą się losy tej dwójki, kibicowałam im, czasami nie rozumiałam ich wyborów, popędzałam gdzieś w myślach. Autorka stworzyła piękną historię, w której najważniejsze elementy odgrywają; miłość, zaufanie, a przede wszystkim przebaczenie. Te trzy wartości,których bohaterowie muszą nieustannie szukać, walcząc z własnym sercem, sumieniem, przeszłością, natłokiem myśli. Niezwykle dojrzale opisane rozterki. Każdy popełnia błędy. Lecz nie każdy umie je naprawić. Czy Lydii i Broganowi się uda? Bardzo polubiłam przyjaciół bohaterów, a zwłaszcza kumpla Brogana- Fionna. W dechę gościu, a kiedy " przemawiał" Broganowi do rozumu, śmiałam się w głos- ubarwił tę powieść zdecydowanie. Do Eilen też poczułam sympatię. W sumie to połączyłabym ich razem. No ale,żeby nie było zbyt idealnie, w każdej książce muszą się również znaleźć ci drażniący bohaterowie,których ma się ochotę walnąć w łeb- takimi byli Stuard czy Courtney. Uważam,że byli ludźmi,których hobby jest sprawianie kłopotów i zasłużyli sobie na los jaki ich spotkał. Ale bez nich nudno by było... Sceny intymne były ciekawie opisane, uruchamiały wyobraźnię i nie powstydził by się ich erotyk. Nie zauważyłam przesady. No i jeszcze nie mogę nie wspomnieć o zakończeniu- uroniłam łzy. Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
30-07-2017 o godz 16:34 przez: kogellmogell
Zauważyłam, że opinie na temat książki "Bez uczuć" już są dość podzielone. Jedni twierdzą, że książka powiela schematy, jest sztampowa i przesłodzona. Pozostali natomiast zachwycają się bajkowym klimatem, pięknym uczuciem łączącym głównych bohaterów i oczywiście wspaniałym happy endem, który zawsze towarzyszy nam w powieściach Mii Sheridan. Ja jestem w stanie zrozumieć i jednych i drugich, bo oczywiście "Bez uczuć" ma swoje wady i niedociągnięcia, ale z drugiej strony książkę czytało mi się niesamowicie dobrze i nie mogłam się od niej oderwać, aż do ostatniej strony. Dla mnie powieści Mii Sheridan są świetną odskocznią od dnia codziennego i w moim odczuciu autorka jest po prostu dobra w tym co robi. Zawsze chętnie sięgam po jej pozycje i mimo, że jedne z nich są lepsze, a inne odrobinę gorsze to ja jeszcze nigdy się nie zawiodłam 🙂 Życie Brogana i Lydii kiedyś wyglądało zupełnie inaczej. On był biednym pomocnikiem ogrodnika, mającym chorą siostrę i ojca alkoholika, a ona żyła jak księżniczka i pozwoliła swojemu bratu wyrzucić rodzinę Brogana na ulicę. Teraz po 7 latach losy tej dwójki się odwróciły, mężczyzna może w końcu zemścić się na rodzeństwie De Havilland, ma pieniądze i ma możliwości. Natomiast Lydia razem z bratem stoi na skraju bankructwa, do którego przyczynił się również sam Brogan. Czy mężczyzna tak zaślepiony chęcią zemsty i nienawiścią, będzie w stanie zapomnieć o przeszłości? Czy będzie potrafił z premedytacją skrzywdzić Lydię, gdy ponownie wkroczy w jego życie? Mia Sheridan po raz kolejny pokazała nam różne oblicza miłości. Od wzniosłej i cudownej do tej przepełnionej urazą, nienawiścią i żalem. Mimo, że motyw "od miłości do nienawiści" często jest powielany, to spodobał mi się sposób w jaki autorka do niego podeszła. Pokazała nam również oblicze miłości łączącej rodzeństwo, lojalność względem swoich bliskich, oraz to jak wiele jesteśmy w stanie dla nich poświęcić. Zwróciła również uwagę na moc i wartość wybaczania i to, że każdy z nas zasługuje na drugą szansę, chociaż nie każdy z nas potrafi z niej skorzystać...
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
01-08-2017 o godz 22:00 przez: zosia
Życie Lydii i Brogana nigdy nie było usłane różami. Brogan był jedynie pomocnikiem ogrodnika w ogromnej posiadłości rodziców Lydii. Ona bogata, on biedny - jak mogłoby się im udać? Jako nastolatkowie zostali rozdzieleni po raz pierwszy. Zazdrość, zawiść i niedopowiedzenia zwyciężyły. Po siedmiu latach role się odwracają. Brogan, po latach biedy i upokorzeń, staje się bogatym biznesmenem, natomiast Lydia żyje na skraju ubóstwa. Mężczyzna, łaknąc zemsty, przyczynił sie do jej sytuacji finansowej. Czy żądza zemsty wygra z dawną miłością? Czy odpowiedzi pomogą parze uporządkować przeszłość i zrobić krok na przód? Co zrobią gdy zagrożenie zapuka do ich drzwi? Sięgając po książkę, nie spodziewałam się takiego kalejdoskopu wrażeń. Po przeczytaniu prologu pomyślałam: "Nienawidzę Lydii. Nie chce, żeby razem byli. Ona na niego nie zasługuje". Oh, jakże mylne potrafi być pierwsze wrażenie! Autorka okryła fabułę mgłą tajemnicy. Wraz z kolejnymi stronami, wdzieramy się w jej głąb. Dowiadujemy się czegoś nowego, ale też pojawiają się nowe pytania. Dopiero gdy przekroczymy mgłę, historia odkrywa przed nami swoje prawdziwe oblicze. Lydia i Brogan przecierpieli bardzo wiele. Życie dziewczyny tylko z pozoru było idealne. Upokorzenie stało się drugim imieniem chłopaka. Ból, złość i smutek towarzyszyły im przez siedem lat rozłąki. Zemsta skierowała ich drogi ku sobie. Jak to się skończyło? Zdradzę Wam tylko, że zemsta nigdy nie przynosi nic dobrego, a z jej konsekwencjami musimy żyć. Mia Sheridan stworzyła niezwykłą historię miłosną. Wprowadziła wątki, których w podobnych powieściach nigdy nie spotkałam. Mafia i miłość? Takiego połączenia z pewnością się nie spodziewaliście, a to jeszcze nie wszystko! Autorka nie trzyma się utartych schematów. Miłość, ból, brak zaufania ciągle się przelatają, łączą i rozdzielają bohaterów. Jeden błąd może nieść druzgocące konsekwencje. Jedna chwila może odmienić wszystko. Jesteście wystarczająco odważni, aby sięgnąć po książkę i przeżyć te wszystkie sprzeczne emocje?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
06-08-2017 o godz 22:27 przez: ejotek
Mia Sheridan ustami bohaterów przekazuje nam wiele mądrych zdań, nad którymi nie sposób przejść obojętnie. Czy jest ktoś, kto choćby na chwilę się nie pochylił? Nie przemyślał? Nie odniósł do siebie? Nie wyciągnął dobrej rady? Po cichu liczę, że nie. "Bez uczuć" dobitnie pokazuje, że każdy nasz wybór niesie za sobą konsekwencje i od nas samych zależy co zrobimy z życiem. Czasami przyznamy się przed sobą, że jesteśmy łotrami a czasem będziemy to skrzętnie ukrywać i działać na szkodę bliskich... jak jeden z bohaterów. Powieść jest napisana według schematu typowego dla Sheridan, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało w delektowaniu się każdą stroną. Zwłaszcza, że po lekturze Prologu liczyłam, iż tym razem nie będzie walki: miłość kontra nienawiść... Myliłam się. Te dwa uczucia stoczyły w książce wiele bitew a płynną granicę między nimi dało się odczuć. Jednak duży nacisk Sheridan położyła też przemianę człowieka oraz uczucia targające nim w różnych sytuacjach, czasem niemal bez wyjścia. Jest krew i łzy, miłość, namiętność, ale i trzaskanie drzwiami czy ucieczki. Jet użalanie się nad sobą, zemsta, poczucie winy a także przebaczenie. Tylko kto komu powinien przebaczyć? Nie bądźcie tego zbyt pewni, bo akcja niejednokrotnie jeszcze zawróci Wam w głowie a prawda wstrząśnie jak w shakerze. Nie wszystko w powieści jest czarne lub białe - pamiętajcie moje słowa :) Podsumowując, "Bez uczuć" to kolejna powieść Mii Sheridan, która daje literacką rozkosz i czytelniczego kaca. Boski Brogan, naiwna Lydia i bezmyślny Stuart stanowią mieszankę wybuchową, dzięki której lekturę czyta się z radością. Uwypuklone uczucie miłości nie może istnieć bez zaufania ale zostaje stłamszone przez kłamstwa, niedopowiedzenia i brak szczerości. Bieda i bogactwo naprzemiennie plotą losy bohaterów a irlandzki slogan rozbawia w najtrudniejszych chwilach. Gorąco polecam! całość recenzji: http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2017/08/mia-sheridan-bez-uczuc.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
06-08-2017 o godz 11:58 przez: onlypretender
Fragment recenzji z bloga: www.wyznaniaczytadloholiczki.blogspot.com Na początku trudno było mi się wczytać w powieść, chociaż sam wstęp bardzo mnie zaciekawił. W pewnym momencie miałam nawet wrażenie, że akcja potoczy się podobnie, jak w przypadku nielubianych przeze mnie Pięćdziesięciu twarzy Greya, co wywołało na mojej twarzy grymas niezadowolenia. Na szczęście Mia Sheridan miała zupełnie inny pomysł niż E. L. James. W miarę rozwoju akcja nabierała dla mnie głębi. Słabszy początek wynagrodziły mi dalsze wydarzenia. Język książki jest pełen uczuć i emocji, dosyć lekki. Narracja jest prowadzona z punktu widzenia Brogana i Lydi. Jak przystało na romans, znalazło się również kilka scen erotycznych, na szczęście opisanych w niewywołujący zgorszenia sposób, ładnie ujętych w słowa. To się ceni :) Jedno zdanie z książki zapamiętam na długo: "Miłość nie prowadzi ksiąg rachunkowych.". Ten cytat tak bardzo mi się podoba, chociaż pewnie ma to związek z zawodowym zboczeniem :D Bez uczuć jest zdominowane przez uczucia, zmieniające się jak w kalejdoskopie, bo przecież granica między miłością i nienawiścią jest płynna. Początek książki mnie znużył, niestety nie udało mi się odczuć opisanych emocji, na szczęście wynagrodziły mi to dalsze ciekawe wydarzenia i podejrzenie świata nowojorskiej elity. Ta książka nie zmieni waszego życia, nie sprawi, że dokonacie ważnego wyboru, ale zapewni Wam rozrywkę. Polecam tę powieść kobietom, które lubią romanse :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-08-2017 o godz 11:05 przez: barwinka
Przekonałam się już, że każda książka Mii Sheridan nie pozwala mi przejść obok siebie obojętnie, wywołując całą lawinę emocji. Tym razem również autorka nie oszczędziła mi tych chwil, które skutecznie przykuły mnie do lektury i nie pozwoliły się od niej oderwać do ostatnich stron. W wypadku tej lektury miałam jednak wrażenie, że mniej w niej tak popularnego New Adult, a więcej klasycznego romansu, z wszystkimi jego wzlotami i upadkami, zwrotami akcji i zapierającymi dech momentami. Autorka zmusiła bohaterów do trudnych wyborów: rodzina czy ta druga połówka, bez której ciężko żyć. Poniżenie czy przeżycie. Ratowanie rodziny przez swoje upodlenie. Pojawiają się tu motywy dość przerażające i trudne do przełknięcia, są porachunki gangów, zazdrość i nienawiść która niszczy coś pięknego. A gdzieś po drodze wyłania się brak poparcia rodzica, stracone nadzieje, frustracja i powolne staczanie się. Wewnętrzna siła i przetrwanie nawet najgorszego piekła. Zawsze jestem pełna podziwu, że z historii, które autorka tworzy wyłania się tak wiele trudnych tematów, czasem takich, które pojawiają się w tle, by jedynie zwrócić na siebie uwagę. "Bez uczuć" to świetna historia, idealna na relaks i leniwe popołudnie, a jednocześnie pokazuje trudne wybory i tematy, które nie należą do łatwych. Ten tytuł zawiera to wszystko, co lubię w twórczości autorki: emocje, seks, trudne wybory, społeczne wykluczenie i wspaniałe uczucie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
19-08-2017 o godz 20:57 przez: bookspacepl
Nie życzę nikomu tego przez co musiał przejść Brogan. I właśnie to mnie od niego różni. To właśnie dlatego jego początkowe postępowanie było dla mnie okropne i czytając rozdziały z jego perspektywy miałam ochotę rzucić tą książką. Czyli pojawiły się emocje. Bardzo dużo emocji. Mia Sheridan - nienawidzę Cię i uwielbiam za to! Ale tak było na początku... Po skończeniu książki, uważam, że ta historia jest mało rzeczywista i mi to przeszkadza (chyba dlatego, że nie spodziewałam się tego po autorce). Trochę Pięknej i Bestii, trochę "Bez szans", trochę "Bez winy" i tak wyszło, że przez większość książki historia Lydii i Brogana wydawała mi się nierealistyczna. Do tego bardzo nie lubię niedopowiedzeń między bohaterami, dzięki którym napędzana jest fabuła, a tutaj pojawia się ich bardzo dużo. Jejku, za bardzo narzekam 😅 Przecież książka mi się podobała tylko nie dorównała poprzednim pozycjom pisarki. Do tego bardzo lubię styl Mii, naprawdę dobrze czyta mi się jej pozycje - nie zawsze z uśmiechem na twarzy, czasami ze łzami w oczach, więc trzeba przyznać, że umie zagrać mi na uczuciach. Również w "Bez uczuć" - przez Stuarta przeżyłam wiele różnorodnych emocji! Chociaż ten tytuł nie powalił mnie na kolana tak jak "Bez winy" i "Bez szans" to z niecierpliwością wyczekuję kolejnych pozycji Mii Sheridan w Polsce! 💛 ___ https://www.instagram.com/bookspacepl/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
06-01-2018 o godz 14:39 przez: rudablondynkarecenzuje
Lydia i Brogan przyjaźnili się w dzieciństwie, lecz jedno wydarzenie ich rozdzieliło. Spotykając się po latach czują pprzyciaganie, ale czy to wystarczy? Czy przeszłość ich nie zniszczy? Kolejna książka autorki, która udowadnia, że jest ona świetną pisarką. "Bez uczuć" to historia pokazująca jak wielka może być siła miłości, ale też nienawiści. Ukazuje jak wiele może się zmienić, a przede wszystkim jak życie może się obrócić o 180°. Jak widać życie nie zawsze jest proste i idealne, bo w każdej chwili może się ono nagle zmienić. Dlatego też nie warto planować daleką przeszłość, a tylko dni, które mamy najbliżej siebie. Jak dla mnie jest to ciekawa opowieść pokazująca, że najlepiej żyć z dnia na dzień, a nie na lata, bo nikt nie wie co może nas spotkać następnego dnia. Według mnie książka perfekcyjnie pokazuje emocje, które odczuwają bohaterowie. Najbardziej odczuwa się tutaj nienawiść i chęć zemsty, ale również pożądanie, któremu nikt nie może się oprzeć. Podsumowując historia Lydii i Brogana na pewno spodoba się zatwardziałym romantyczką oraz osobą, które uwielbiają gonitwę uczuciową. Książkę oczywiście polecam i jestem pewna, że skradnie nie jedno serce. Moja ocena: 9/10
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
07-08-2017 o godz 08:39 przez: Bujaczek
Na początek muszę was uprzedzić, to nie jest książka z gatunku new adult, a bardziej romansu. Takiego lekkiego, typowo babskiego, chociaż nie pozbawionego poważniejszych tematów. Pomimo pokuszenia się o napisanie książki w innym gatunku, to wciąż ta sama Sheridan, dbająca nawet o małe detale, dobrze poprowadzone wątki, wartką akcję oraz emocje. O tak, emocji tu nie brakuje, od nienawiści i zawodu, po miłość oraz nadzieję, które wręcz wylewają się z każdej strony. Ponadto muszę przyznać autorce, że dobrze potrafi zarysować skrajności i problemy, z którymi zmagają się bohaterowie. W powieści dzieje się bardzo dużo, szybko i ciekawie. http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2017/08/jak-cienka-moze-byc-granica-miedzy.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
1/5
27-08-2017 o godz 21:40 przez: Anonim
O ile uwielbiam dzieła tej autorki to jednak po przeczytaniu książki" bez uczuć " mam niesmak. Fabuła jest nudna i ciągnąca się, bez żadnego wyrazu i zbyt naciagana. Jedyną osobą która by uratowała tę książkę a jednak niezbyt wyciagnieta na pierwszy plan to jest brat głównej bohaterki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
03-09-2017 o godz 19:49 przez: Ola
Bardzo romantyczna powieść. To pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam, ale na pewno nie ostatnia. Wszystkim miłośniczkom damsko-męskich perypetii polecam także "Dwoje nie do pary. Rzęsy i nonsensy".
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji