5/5
13-08-2017 o godz 21:45 przez: Malinooka | Zweryfikowany zakup
Baaardzo dobra książka 😊 wciąga na maksa, szybko się czyta. Podobała mi się 😊
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
31-07-2018 o godz 22:33 przez: ABC | Zweryfikowany zakup
Książka na leniwy urlopowy dzień... Polecam! Zdecydowanie polecam!!!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
16-10-2017 o godz 15:21 przez: kasiasaulewicz | Zweryfikowany zakup
Wciągająca, zaskakująca i na długo pozostająca w pamięci historia
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-04-2018 o godz 09:29 przez: aleksandra.sk | Zweryfikowany zakup
Kiepska, przewidywalna książka. Akcja kompletnie nie porywa.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
20-08-2017 o godz 13:01 przez: gabi | Zweryfikowany zakup
Czytałam lepsze. Brak akcji. Takie opowiadanie niedzielne.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-04-2018 o godz 00:52 przez: Natalia Hulecka | Zweryfikowany zakup
Bardzo fajna,szybko się czyta, lekka, warta przeczytania
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-06-2018 o godz 14:43 przez: alisa.shun | Zweryfikowany zakup
Świetnie się czyta, nie da się oderwać od tej książki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
01-08-2021 o godz 14:54 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Świetny thriller, trzymający w napięciu
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-05-2022 o godz 16:04 przez: Karolina Tomalak | Zweryfikowany zakup
Wciągająca. Trzyma w napięciu. Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-07-2022 o godz 13:07 przez: Agnieszka Rutkowska | Zweryfikowany zakup
Polecam! Świetna książka
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-09-2019 o godz 12:23 przez: Jolanta Gortak | Zweryfikowany zakup
Świetna pozycja, polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-11-2017 o godz 22:28 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Super książka
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
01-07-2018 o godz 16:47 przez: Anna Kamińska | Zweryfikowany zakup
Polecam :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
19-06-2017 o godz 14:03 przez: katherine_parker
Wbrew temu, co na początku myślałam książka nie opowiada o jakichś drastycznych morderstwach i niesamowicie wstrząsających akcjach z udziałem porywania małej Mercy - serio myślałam, że tak mniej więcej będzie się rozgrywać akcja. Co ciekawe też, powieści nie poznajemy tylko i wyłącznie z perspektywy Fig, czyli tej złej. Bad Mommy jest dość mocno pokręcona i trzeba poświęcić trochę czasu na jej zrozumienie - ale co z tego skoro książka jest taka świetna. Gdy piszę teraz dla was tą recenzję i chcę powiedzieć wam, o czym mniej więcej jest książka, mam z tym spory problem - no bo jak to zrobić, żeby nie zdradzać wam tych wszystkich smakowitych kąsków? Można by powiedzieć, że główną bohaterką powieści jest Fig, ale w sumie nie jest to do końca zgodne z prawdą, bo gdy przenosimy się do części, w której to Darius jest narratorem, to właśnie on staje się głównym bohaterem. Jednak gdy na końcu przenosimy się do poznawania historii z perspektywy Joelyn, to samo można by powiedzieć właśnie o niej. Myślę, że najlepiej by było, jeśli powiedziałabym, że Fig jest przyczyną całego tego zamieszania. Poznajemy ją w momencie, gdy kobieta spostrzega na mieście małą dziewczynkę i jest święcie przekonana, że wcieliła się w nią jej nienarodzona córeczka. Przekonanie to sprawia, że kobieta zaczyna obmyślać plan, jak odzyskać ukochaną córeczkę z rąk złej mamy. Im więcej bowiem Fig obserwuje małą Mercy i jej rodziców Joelyn i Dariusa, tym bardziej utwierdza się w przekonaniu, ze musi odebrać tym złym ludziom swoją córeczkę. Postanawia się więc przeprowadzić do sąsiedniego domu i na razie jakość wkraść w łaski rodziny Averych, aby ci zaufali jej na tyle, że w końcu sami zrozumieją, że Mercy należy do niej i to właśnie u niej będzie jej najlepiej. Dochodzi więc do tego, że Fig udaje nową sąsiadkę Averych i stara się z nimi zaprzyjaźnić. Wkrótce jednak kobieta chce być taka sama, jak Joelyn i mieć dokładnie wszystko to, co ona. Jest to jednak dopiero początek historii... Jak już mówiłam, zabierając się za Bad Mommy spodziewałam się otrzymać nieco inną historię. Ale, czy jestem tym rozczarowana? Zdecydowanie nie! Książka cały czas niesamowicie trzyma w napięciu. Wciąż chce się wiedzieć, co będzie dalej i jak cała akcja się zakończy. Ja sama z wielką gorliwością śledziłam wszystkie ruchy Fig, gdyż obawiałam się, że dosłownie za moment dokona ona czegoś okropnego (w końcu wszystko na to wskazywało). O samej Fig nie mogę powiedzieć, że ją lubiłam, jednak podczas czytania doszukiwałam się czasem małych podobieństw pomiędzy tą bohaterką a mną. Oczywiście nie mam tu na myśli tych psychicznych zachować, tylko to upodabnianie się do innych. Naśladownictwo jest bowiem dopuszczalne, ale wszystko w granicach rozsądku - gdy chcesz mieć dosłownie wszystko to samo co twój obiekt uwielbienia i powoli stajesz się tą osobą znaczy, że coś z tobą jest nie tak. Z początku lektury bardzo polubiłam małżeństwo Averych, jednak im dalej zagłębiałam się w lekturę i poznawałam ten mniej wyidealizowany ich obraz zaczynałam się zastanawiać, czy dalej powinnam ich lubić. Co do wszystkich bohaterów Bad Mommy - w ich przypadku nic nie jest do końca pewne. Gdzieś kiedyś przeczytałam, że Tarryn Fisher ma niesamowity dar wcielania się w umysły osób dość nienormalnych - i ja się z tym zgadzam. Ale to właśnie dzięki temu autorka potrafi tworzyć takie niesamowite książki, jak właśnie Bad Mommy. Uważam bowiem, że pod względem kreowania postaci oraz samej fabuły autorka poradziła sobie wręcz po mistrzowsku. Widać, że poświęciła ona na prawdę dużo pracy na zebranie wszystkich potrzebnych informacji i skumulowaniu ich tak, aby to wszystko miało ręce i nogi. Czytając tą książkę utwierdziłam się też w przekonaniu, że Tarryn ma na prawdę niesamowity i bardzo specyficzny styl. Określiłabym go jako nieco dziwny, ale przez to właśnie bardzo przyciągający. Podsumowując więc, choć moje pierwsze spotkanie z twórczością Tarryn Fisher uważam za raczej przeciętne, o jednak mogę śmiało powiedzieć, że jestem na prawdę zadowolona z lektury Bad Mommy. Autorka odwaliła kawał na prawdę świetnej roboty, przez co z całą pewnością zasłużyła sobie na te wszystkie ochy i achy pod adresem swojej powieści. Na ogromny plus zasługuje tutaj również to genialne zakończenie - kto książkę już czytał z pewnością się ze mną zgodzi (mi nie dawało ono spokoju przez co najmniej tydzień!). Myślę więc, że jeśli tak jak ja lubicie thrillery psychologiczne, ta pozycja będzie dla was wręcz idealna! Także jeśli jeszcze nie czytaliście Bad Mommy, albo w ogóle o niej nie słyszeliście, czy prędzej to zmieńcie.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
10-09-2017 o godz 17:29 przez: Marlena Marszałek
To było moje pierwsze spotkanie z Tarryn Fisher i jej twórczością. I już na początku, chcę wam powiedzieć, że troszkę się zawiodłam. Fajna historia, ciekawie opisana, jednak thrillerem psychologicznym bym jej nie nazwała. No dobrze, może odrobinkę nim jest. Od razu oświadczam, że nie mam na myśli tego, że książka jest zła, bo nie jest. Uważam jedynie, że czegoś w niej brakowało. Dreszczy, ogromnego poczucia niepokoju, może odrobiny strachu, ściśniętego gardła i dziwnego uczucia w sercu. To wszystko w niej było, ale za mało. Co prawda, nie sięgnęłam po tę książkę, by się bać, tylko po to, by po ciekawym opisie, dowiedzieć się jak to wszystko się zakończy. Książka podzielona jest na trzy części "Psychopatka", "Socjopata" i "Pisarka". Z każdą kolejną częścią odkrywamy tajemnice trzech głównych postaci. Gdy zaczęłam czytać, nawet nie spodziewałam się, kim są bohaterowie. Nawet mimo tego, że nazwa każdej z części już od początku nas uświadamia. Jednak patrząc na np. Dariusa, nie mogłam uwierzyć, że za maską dobrego męża, pokazaną w pierwszej części, kryje się osoba, która nie odczuwa poczucia winy, nie ma wyrzutów sumienia i niczego się nie wstydzić. Mężczyzna wydawał się być normalny, niczym się nie wyróżniał, wydawało się, że ma dobre serce, kocha swoją żonę i nigdy by jej nie skrzywdził. A potem dotarłam do części pisanej z jego perspektywy i dosłownie zdębiałam. Wcześniej nie miałam wobec niego nawet cienia wątpliwości, a tu proszę, któż się skrył za maską. Co do Fig, czyli psychopatki, to nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia. Wydawała mi się lekko mdła i irytowała mnie swoim zachowaniem. Ale w sumie, nic dziwnego. Historia, którą napisała Tarryn Fisher jest naprawdę niepokojąca. Co prawda, zaczęło się niewinnie, o ile zachowanie Fig można tak nazwać. Chodzi mi o to, że czytając pierwsze rozdziały opisane z jej perspektywy, nie wyczuwałam szaleństwa aż tak bardzo. Jej myśli zostały przedstawione w taki sposób, że mimo iż doskonale wiedziałam co kryje się pod maską, to do pewnego momentu nie sprawiało to, że czułam dreszcz na ciele. Mimo tego, że postać głównej psychopatki delikatnie mnie zawiodła, to muszę przyznać, że z autorka doskonale wgłębiła się w portrety psychologiczne bohaterów. Na początku każdy z nich wydaje się nam być normalny w swoim szaleństwie. Fig cierpi po utracie dziecka, a Darius, Jolene i ich córeczka Mercy, tworzą prawie idealną rodzinę. Obserwujemy ich życie i czekamy aż coś się zmieni, powoli w tym pięknym obrazie pojawia się rysa i odkrywamy, że nie tylko Fig jest szalona. Odkrywamy jak bardzo zepsuci są bohaterowie, zaczynamy czuć smród zgnilizny, powoli wypełnia ona nasze płuca. Mrużymy oczy nie chcą patrzeć jak bardzo chorzy oni są. Autorka skupiła się tylko na tych trzech postaciach i niestety, zepchnęła na bok jedną poboczną postać, która sądzę, że powinna być jedną z głównych postaci, bo mogła, a raczej mógł wnieść wiele do historii. Jednak nie mam jej tego za złe. Bardzo mi się to podobało i dzięki temu czytałam z zapartym tchem, mimo wspomnianych wcześniej braków. Nie potrafię zebrać myśli po tej książce, chociaż bardzo się staram. Czuję się jakby latały mi po całym umyśle, obijały się o jego ściany i choć próbuję je złapać, to nie chcą mi na to pozwolić. A to dlatego, że tematyka "Złej mamy" i sam jej gatunek, dokładnie to miał na celu. Zdezorientować, zaciekawić, zaniepokoić, wytrącić z równowagi i podstawić nogę, gdy myślimy że rozgryźliśmy bohaterów, czy zawarte w niej przesłanie. Nic bardziej mylnego. Ciężko mi dobrać słowa, w szczególności po zakończeniu, które dosłownie wbiło mnie w fotel. Nie chodzi o akcje jaka tam się działa, a o ostatnie zdanie, które przyprawiło mnie o dreszcze, jakby nagle wybudziła się w środku nocy z koszmaru i patrząc na ścianę ujrzała na niej cień postaci. Mrugam, postać znika. Jedno zdanie, które jest idealnym zwieńczeniem powieści, doskonałe w swojej prostocie, zapadające w pamięć i które na kilka sekund sprawiło, że moje serce się zatrzymało a oddech zwolnił. Niby nic takiego, ale jednak, gdy nie ono, to "Zła mama" straciłaby trochę swojego klimatu. Uwierzcie mi, choć wydaje się to nieprawdopodobne, jedno zdanie może uratować książkę, nadać jej jeszcze większej głębi, sprawić że zostanie ona w głowie i sercu czytelnika na dłużej niż kilka godzin. "Złą mamę" czyta się szybko. Tarryn ma genialny styl pisania, od którego naprawdę trudno jest się oderwać. Ja sama przeczytałam tę książkę, ledwo w jeden dzień, prawie nie oddychając. Czekałam na jakiś zwrot akcji, który dosłownie wciśnie mnie w fotel, wyciśnie powietrze z płuc, jednak autorka rozwiązała to inaczej. Ale o tym musicie przekonać się sami, sięgając po książkę. Ma w sobie coś takiego, co nie pozwala się od niego oderwać. Naprawdę bardzo mi się podobało i czytałam z ogromną przyjemnością, mimo że cały czas miałam wrażenie że czegoś mi tutaj brakuje. Raczej nie wrócę już do tej książki ale chętnie sięgnę po kolejne dzieła twórczości Tarryn Fisher.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-12-2017 o godz 14:55 przez: Dominika Jachimowska
Jolene i Darius Avery są szczęśliwym małżeństwem i razem wychowują córkę Mercy. Kiedy do sąsiedniego domu wprowadza się tajemnicza Fig, ich życie zaczyna się zmieniać. Początkowo kobieta zaprzyjaźnia się z Jolene i staje się stałym gościem w domu Averych, jednak z czasem jej zachowanie staje się coraz bardziej niepokojące. Fig kupuje rzeczy identyczne jak te, które widzi u Jolene, farbuje włosy na taki sam kolor, kupuje takie same ubrania. Stopniowo staje się klonem swojej sąsiadki. Czy prawdziwym obiektem jej zainteresowania jest piękna Jolene, przystojny Darius, czy może mała Mercy? Thrillery psychologiczne są jednymi z moich ulubionych książek. Czasem jednak potrzebują one dłuższej chwili, aby wciągnąć czytelnika w wir wydarzeń i zaskarbić sobie jego uwagę na dłuższy czas. Bad Mommy była inna - od samego początku przejęła kontrolę nad moim umysłem i sercem, nie pozwalając przestać o sobie myśleć. Zdaje się, że chcielibyśmy, aby każda książka miała tak zadziwiające umiejętności, racja? Ale zacznijmy od początku... Normalną rzeczą jest, że każdy z nas próbuje bardziej lub mniej chronić swoją prywatność. Z reguły nie wpuszczamy do własnego domu człowieka, którego widzimy pierwszy raz w życiu, ponieważ nasz umysł stwarza sobie przeróżne przerażające scenariusze, które mogłyby się spełnić, gdybyśmy zbyt szybko zaufali nieznajomemu i ukazali mu kawałek swojego życia osobistego. Nasza bohaterka Fig najwidoczniej nie wzbudzała jednak żadnych podejrzeń, ponieważ jej nowa sąsiadka Jolene bez wahania zaprosiła ją do swojego domu. Historia rodziny Averych z biegiem czasu staje się coraz bardziej niepokojąca - wokół nich kręci się kobieta, która zaczyna naśladować każdy ich ruch. Kiedy Jolene zamawia nową farbę, aby odświeżyć wygląd mieszkania, Fig natychmiast kupuje identyczną. Elementy wystroju wnętrza domu Averych raz za razem pojawiają się w mieszkaniu Fig. Ulubiony sklep spożywczy Jolene natychmiast staje się miejscem odwiedzanym przez sąsiadkę, a produkty, które wkłada do koszyka po chwili lądują także w lodówce Fig! Potraficie wyobrazić sobie taką sytuację, gdy wasza przyjaciółka nieustannie śledzi każdy wasz krok, starając się być taka, jak wy? Ta wizja, przynajmniej mnie, napawa ogromnym niepokojem.Ogromną zaletą powieści Tarryn Fisher jest to, że autorka z chirurgiczną precyzją kształtuje rys psychologiczny bohaterów. Poznajemy ich z biegiem czasu tak dobrze, że żadna ich decyzja nie może wydać nam się niezrozumiała. Zaglądamy do wnętrza ich umysłu tak często, że znamy ich na wylot. Psychika bohaterów zawsze niezwykle mnie interesuje, a tutaj mamy okazję poznać każdy motyw, każde wspomnienie i każdy powód, dla którego podejmują oni akurat taką, a nie inną decyzję. Na swoim koncie czytelniczym mam już pewną liczbę przeczytanych thrillerów psychologicznych, więc moje małe doświadczenie sprawiło, że na każdym kroku zastanawiałam się, czy to, co czytam, nie okaże się przypadkiem jedną wielką bujdą. Wiecie, bywało już tak, że teoria, co do której byłam stuprocentowo pewna, upadała w czasie jednej sekundy - tak autorzy potrafią zamotać czytelnikiem. Przeczuwałam, że Tarryn Fisher przygotuje dla mnie ogromny plot twist, który zmieni bieg wydarzeń w książce o sto osiemdziesiąt stopni. I faktycznie, im dalej brnęłam w powieść, tym większe towarzyszyło mi napięcie. Okazało się, że każdy z bohaterów ma swoje głęboko skrywane tajemnice, które prędzej czy później wychodzą na jaw. Nawet osoba, która wydaje się najbardziej godna zaufania, może bardzo niemiło nas zaskoczyć. W Bad Mommy nikomu nie wolno ufać! Wiecie, jaki jest największy problem powieści Tarryn Fisher? Jeśli raz ją otworzycie, nie będziecie w stanie jej zamknąć. Ostatnio nieczęsto zdarza mi się trafiać na książki, które pochłaniają mnie całkowicie, tak że mogłabym przeczytać je za jednym zamachem. Bad Mommy była właśnie taka - cholernie wciągająca! To idealny thriller psychologiczny, który gra na emocjach i szydzi z czytelnika, żeby na sam koniec zostawić go z mętlikiem w głowie. Na początku tego roku czytałam inną książkę Fisher - Margo. Nie potrafiłam wtedy jednoznacznie stwierdzić, czy powieść ta mi się podobała, czy też nie, ale niezaprzeczalnie była ona oryginalna. Tym razem jednak autorka pobiła samą siebie. Wydaje mi się, że każda kolejna książka Tarryn Fisher jest lepsza od poprzedniej. Aż strach pomyśleć, co szykuje się w przyszłości ;) Nie jestem w stanie wymienić choćby jednej wady książki Fisher. Jest to jedna z takich powieści, jakie chciałabym czytać zawsze. Mam wrażenie, że teraz, po lekturze, przez jakiś czas wszędzie będę widziała psychopatów! Jeśli kiedykolwiek mieliście wątpliwości, czy sięgnąć po twórczość Tarryn Fisher, nie wahajcie się ani chwili! Chociaż Margo była dobra, Bad Mommy bije ją na głowę. booksofsouls.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-09-2017 o godz 18:23 przez: Dominika Szymańska
*** shevvolfxczyta.blogpost.com "Widzę, że dostajesz więcej, niż ci się należy. Nie mogę na to patrzeć. Boli mnie to, bo zasługuję na więcej niż ty. Rzecz w tym, że mogłabym być lepszą tobą. I'm every woman, it's all on me'." Pierwszy raz od dawna po przeczytaniu książki mam zupełny mętlik w głowie. Mówię zupełnie poważnie. Dzisiaj i tak czuję się lepiej, ponieważ wczoraj, kiedy to pochłonęłam większą część książki czułam się kompletnie zdezorientowana. Wariaci są wśród nas. I to mnie przeraża. To nie jest tak, że do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, czym jest choroba psychiczna, obsesja czy kim właściwie jest socjopata czy stalker. Każde z tych pojęć było mi dobrze znane, miałam świadomość tego 'z czym to się je' - jednak "Bad Mommy"? Przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania - w głównej mierze dlatego, że spodziewałam się zupełnie innej książki. Celowo przed jej przeczytaniem nie sprawdziłam żadnej recenzji, a że książka przeżyła swoje 'pięć minut' już kilka tygodnie temu, nie miałam z tym najmniejszego problemu. I z perspektywy czasu wiem, że zrobiłam dobrze, ponieważ dzięki temu książka nie tylko mnie zaskoczyła, ale zwyczajnie zszokowała i w pewien sposób po prostu rozbiła. Jak już mówiłam, wariaci są wśród nas. Ale ile z takiego szaleństwa my sami skrywamy głęboko w sobie? Ilu z nas ma tą ciemną stronę, która żyje pod przykrywką 'grzeczności'? Czy kiedykolwiek zadawaliście sobie to pytanie? Bo ja nie mogłam przestać czytając kolejne strony tego fascynującego i z całą pewnością pokręconego thrillera psychologicznego. "Tak wiele dla nich poświęciłam. Nie wiedzieli, ile mają szczęścia. Z a l e ż a ł o mi na nich. Ilu ludzi może się cieszyć relacją z kimś takim jak ja? Kimś, komu tak bardzo zależy?" Główni bohaterowie to Fig, Darius i Jolene. Jolene i Darius Avery są szczęśliwym małżeństwem i rodzicami małej Mercy. Ich życie sprawia wrażenie zupełnie idealnego - młodzi i zakochani ludzie spełniający się w swoich zawodach, otoczeni grupą lojalnych przyjaciół, zakochani, niewidzący świata poza sobą i swoją córeczką. Pewnego dnia do sąsiedniego domu wprowadza się tajemnicza Fig Coxbury, która bardzo szybko zaskrabia sobie sympatię młodego małżeństwa i zaprzyjaźnia się z Jo. A jej pojawienie się? Burzy pozorny obrazek idealnej rodziny. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie i co mnie zupełnie zaskoczyło? Zmienia się w trakcie czytania trzykrotnie. Dzięki temu zabiegowi? Fisher sprawia, że 'wchodzimy' do głowy każdego z trójki bohaterów i widzimy akcję ich oczami. Muszę przyznać zupełnie szczerze, że byłam w szoku, kiedy narrację przejął Darius. Poczułam się tak, jakbym znalazła się w jakimś surrealistycznym świecie. Już to, co widzi i czuje Fig wydawało mi się wystarczająco pokręcone i nienormalne, ale dopiero Darius 'pokazał' mi, czym właściwie jest szaleństwo. Psycholog - socjopata? No cóż, bywa i tak... Książka jest naprawdę świetna i czyta się ją w bardzo szybkim tempie - głównie dzięki temu, że składa się z krótkich rozdziałów. Osobiście bardzo lubię, kiedy powieść jest w taki sposób skonstruowana, pozwala mi się to łatwiej skupić na tym, co czytam. Dodatkowo nie da się ukryć, że akcja wciąga, a autorka nie zanudza nas przydługimi opisami. Ja osobiście czekałam przez cały czas na jakąś tragedię. Nie wiem dlaczego, ale ubzdurałam sobie, że prędzej czy później dojdzie do porwania Mercy, albo krwawego zabójstwa, widok wariatki z nożem w ręku nad ciałem rywalki nie odstępował mnie właściwie do ostatnich stron książki. Zrzućcie to jednak na karb mojej wybujałej wyobraźni. Dopiero kiedy przeczytałam ostatnie zdania powieści zrozumiałam, dlaczego Fisher zdecydowała się na takie, a nie inne zakończenie tego niepokojącego thrillera. Książkę polecam tym z Was, którzy lubią dreszczyk emocji, bo tego Wam z pewnością nie zabraknie podczas lektury "Bad Mommy". Od razu Was uspokoję, krew się nie leje, ciała się nie słaniają, cała akcja w głównej mierze dzieje się w głowach bohaterów - pomimo, że ich zachowania mają nieodwracalny wpływ na to, jak ostatecznie potoczy się ich historia, to jednak fakt, że mamy możliwość dowiedzieć się co czują i myślą 'z pierwszej ręki', moja uwaga podczas czytania skupiała się głównie na tym. I do tej pory jestem zaszokowana tym, jak każde z nich zupełnie inaczej odczuwało i widziało siebie, w stosunku do tego, co widzieli i myśleli na ich temat otaczający ich ludzie. Ja odkładam "Bad Mommy" na półkę z przeświadczeniem, że nie jest to moja ostatnia przygoda z twórczością Tarryn Fisher. Teraz Wasz kolej, żeby po nią sięgnąć. Miłej lektury! :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-09-2017 o godz 18:21 przez: Dominika Szymańska
*** shevvolfxczyta.blogpost.com "Widzę, że dostajesz więcej, niż ci się należy. Nie mogę na to patrzeć. Boli mnie to, bo zasługuję na więcej niż ty. Rzecz w tym, że mogłabym być lepszą tobą. I'm every woman, it's all on me'." Pierwszy raz od dawna po przeczytaniu książki mam zupełny mętlik w głowie. Mówię zupełnie poważnie. Dzisiaj i tak czuję się lepiej, ponieważ wczoraj, kiedy to pochłonęłam większą część książki czułam się kompletnie zdezorientowana. Wariaci są wśród nas. I to mnie przeraża. To nie jest tak, że do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, czym jest choroba psychiczna, obsesja czy kim właściwie jest socjopata czy stalker. Każde z tych pojęć było mi dobrze znane, miałam świadomość tego 'z czym to się je' - jednak "Bad Mommy"? Przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania - w głównej mierze dlatego, że spodziewałam się zupełnie innej książki. Celowo przed jej przeczytaniem nie sprawdziłam żadnej recenzji, a że książka przeżyła swoje 'pięć minut' już kilka tygodnie temu, nie miałam z tym najmniejszego problemu. I z perspektywy czasu wiem, że zrobiłam dobrze, ponieważ dzięki temu książka nie tylko mnie zaskoczyła, ale zwyczajnie zszokowała i w pewien sposób po prostu rozbiła. Jak już mówiłam, wariaci są wśród nas. Ale ile z takiego szaleństwa my sami skrywamy głęboko w sobie? Ilu z nas ma tą ciemną stronę, która żyje pod przykrywką 'grzeczności'? Czy kiedykolwiek zadawaliście sobie to pytanie? Bo ja nie mogłam przestać czytając kolejne strony tego fascynującego i z całą pewnością pokręconego thrillera psychologicznego. "Tak wiele dla nich poświęciłam. Nie wiedzieli, ile mają szczęścia. Z a l e ż a ł o mi na nich. Ilu ludzi może się cieszyć relacją z kimś takim jak ja? Kimś, komu tak bardzo zależy?" Główni bohaterowie to Fig, Darius i Jolene. Jolene i Darius Avery są szczęśliwym małżeństwem i rodzicami małej Mercy. Ich życie sprawia wrażenie zupełnie idealnego - młodzi i zakochani ludzie spełniający się w swoich zawodach, otoczeni grupą lojalnych przyjaciół, zakochani, niewidzący świata poza sobą i swoją córeczką. Pewnego dnia do sąsiedniego domu wprowadza się tajemnicza Fig Coxbury, która bardzo szybko zaskrabia sobie sympatię młodego małżeństwa i zaprzyjaźnia się z Jo. A jej pojawienie się? Burzy pozorny obrazek idealnej rodziny. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie i co mnie zupełnie zaskoczyło? Zmienia się w trakcie czytania trzykrotnie. Dzięki temu zabiegowi? Fisher sprawia, że 'wchodzimy' do głowy każdego z trójki bohaterów i widzimy akcję ich oczami. Muszę przyznać zupełnie szczerze, że byłam w szoku, kiedy narrację przejął Darius. Poczułam się tak, jakbym znalazła się w jakimś surrealistycznym świecie. Już to, co widzi i czuje Fig wydawało mi się wystarczająco pokręcone i nienormalne, ale dopiero Darius 'pokazał' mi, czym właściwie jest szaleństwo. Psycholog - socjopata? No cóż, bywa i tak... Książka jest naprawdę świetna i czyta się ją w bardzo szybkim tempie - głównie dzięki temu, że składa się z krótkich rozdziałów. Osobiście bardzo lubię, kiedy powieść jest w taki sposób skonstruowana, pozwala mi się to łatwiej skupić na tym, co czytam. Dodatkowo nie da się ukryć, że akcja wciąga, a autorka nie zanudza nas przydługimi opisami. Ja osobiście czekałam przez cały czas na jakąś tragedię. Nie wiem dlaczego, ale ubzdurałam sobie, że prędzej czy później dojdzie do porwania Mercy, albo krwawego zabójstwa, widok wariatki z nożem w ręku nad ciałem rywalki nie odstępował mnie właściwie do ostatnich stron książki. Zrzućcie to jednak na karb mojej wybujałej wyobraźni. Dopiero kiedy przeczytałam ostatnie zdania powieści zrozumiałam, dlaczego Fisher zdecydowała się na takie, a nie inne zakończenie tego niepokojącego thrillera. Książkę polecam tym z Was, którzy lubią dreszczyk emocji, bo tego Wam z pewnością nie zabraknie podczas lektury "Bad Mommy". Od razu Was uspokoję, krew się nie leje, ciała się nie słaniają, cała akcja w głównej mierze dzieje się w głowach bohaterów - pomimo, że ich zachowania mają nieodwracalny wpływ na to, jak ostatecznie potoczy się ich historia, to jednak fakt, że mamy możliwość dowiedzieć się co czują i myślą 'z pierwszej ręki', moja uwaga podczas czytania skupiała się głównie na tym. I do tej pory jestem zaszokowana tym, jak każde z nich zupełnie inaczej odczuwało i widziało siebie, w stosunku do tego, co widzieli i myśleli na ich temat otaczający ich ludzie. Ja odkładam "Bad Mommy" na półkę z przeświadczeniem, że nie jest to moja ostatnia przygoda z twórczością Tarryn Fisher. Teraz Wasz kolej, żeby po nią sięgnąć. Miłej lektury! :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
27-08-2018 o godz 12:21 przez: Patrycja Cyrych
“Jesteśmy sumą naszych wczesnych doświadczeń, naśladujemy sposób w jaki nauczono nas kochać, uprawiać seks i nawiązywać kontakty z ludźmi. Niektórzy zrywają z przeszłością, innym nigdy się to nie udaje...” (“Bad mommy” T. Fisher, s. 192) Każda książka Tarryn Fisher coraz bardziej mnie zaskakuje. “Bad mommy” to historia przesiąknięta obłędem, tajemniczością i intrygami. Joelne i Darius są szczęśliwym małżeństwem wychowującym dwuletnią córkę Marcy. Ich życie jest idealne - mają piękny dom z ogrodem, on jest szanowanym psychologiem, a ona bestsellerową pisarką. Oboje cieszą się urodą, inteligencją i gronem prawdziwych przyjaciół. Ale czy na pewno? W ich życiu pojawia się Fig, sympatyczna sąsiadka, która potrzebuje pomocy i życiowego kierunkowskazu. Fig zmaga się z problematycznym mężem, myślami samobójczymi i rakiem. A może jednak nie? Koniecznie przekonajcie się sami, kto w tej historii jest dobry i zły. Ko kim manipuluje? Kto kogo oszukuje? “Bad mommy” to książka pokazująca w jaki sposób psychopata może wtargnąć do naszego życia, jak subtelnie na nie wpływa, żeby ostatecznie je zrujnować. Przede wszystkim pokazuje, jak groźny może być obłęd, miłość, nienawiść i zazdrość. Kiedy psychopata zaczyna czegoś pragnąć, to robi wszystko, żeby zdobyć swój cel, obiekt pożądania, jednocześnie eliminując wszystkie przeszkody. Książka obrazuje również to, że psychopata jest człowiekiem niezwykle zaburzonym, ale zarazem cierpliwym i wytrwałym. W sposób konsekwentny zatruwa życie drugiej osobie i niszczy wszystko dokoła niej. W taki właśnie sposób jest zaprezentowana Fig, która na początku pragnie tylko dziecka od Joelne, gdyż uważa ją za złą matkę, niegodną córki. W tracie historii jej fascynacja zaczyna zmienać swoje oblicze. Już nie mamy do czynienia z fascynacją na punkcie małej Marcy, ale fascynacją na punkcie Joelne, na punkcie wszystkiego co ona posiada. Życia, urody, córki, męża... “Pragnęłam, by mnie ktoś pragnął. Pragnienie to było pączkiem róży, który rozkwitł z czasem...” (“Bad mommy”, T. Fisher, s. 136). Postać Fig jest bardzo złożona, odkrywając jej osobowość, to tak jak byśmy obierali cebulę - nigdy nie jest przyjemnie i nie wiadomo, ile jeszcze warstw przed nami. Joelne to kobieta z klasą, jednocześnie z wielkim sercem. Jest przedstawiona jako dama, ale nie taka co poszukuje aplauzu i sławy. Joelne zna swoją wartość i wie, że jej życie jest czymś wspaniałym. Dodatkowo jest to kobieta niezmiernie ufna, daje szansę każdemu człowiekowi na zbliżenie, co niestety jest dla niej zgubne, bo jak się okazuje wprowadza do swego życia szaleństwo. Tym samym sposobem Joelne, jako dobra dusza, przyjmuje w grono swych przyjaciół zburzoną Fig. Pragnie jej pomóc, uleczyć ją i naprawić. Czy jej się uda? Dużym plusem książki jest to, że historię trójki odkrywamy poprzez spojrzenie Fig, Dariusa i Joelne. Możemy spojrzeć oczami bohaterów na każdego z nich. I tak na początku poznajemy Fig, jej fascynację i potrzeby. Następnie historię opowiada Darius, który również okazuje się tym kim nie jest naprawdę, a na samym końcu Joelne dodaje od siebie swoją duszę do tej historii. Ten “chwyt” jest bardzo zwodniczy dla czytelnika, wprawia nas w oszołomienie i mami. Może spowodować, że polubimy złego bohatera, aby na końcu dowiedzieć się, że nie jest tym za kogo się podawał. Zwodzi nas, co do natury bohaterów. Jednocześnie ten “chwyt” pokazuje, jak łatwa dać się omamić drugiej osobie, jak łatwo zaufać komuś, wyrobić sobie błędne zdanie o innym – pokazuje jak łatwo jest nami manipulować. A czy Ty, czytelniku, jesteś pewny, że najbliższa Ci osoba nie jest psychopatą? Minusem książki, jest parę nieścisłości fabuły - na początku poznajemy Fig po rozwodzie, żeby pod koniec książki (akcja trwa 2 lata) znowu okazało się, że jest świeżo po rozstaniu z mężem. Takich błędów nielogiczny jest kilka - możliwe, że nie są to nawet błędy logiczne, a brak dokładniejszego opisu fabuły, przeskoczenie zbyt szybkie z jedno wątku na drugi. Nie da się ukryć, że książka wciąga i to w sposób fascynujący. Czytelnik z każdą kartką wchodzi coraz głębiej w szaleństwo, odkrywa nowe intrygi, jednakże... No właśnie nie mamy tu takiego “BUM”. W “Bad mommy” są zwroty akcji, ale takie stopniowe i delikatne, nie było nagłości i dynamizmu. Jednakże, nie wpływa to znacząco na ciekawość historii. Ostatecznie “Bad moomy” dostaje ode mnie solidną 8 – jest to książka, którą zdecydowanie warto przeczytać, jeżeli lubi się thrillery psychologiczne.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-09-2017 o godz 18:24 przez: Dominika Szymańska
*** shevvolfxczyta.blogpost.com "Widzę, że dostajesz więcej, niż ci się należy. Nie mogę na to patrzeć. Boli mnie to, bo zasługuję na więcej niż ty. Rzecz w tym, że mogłabym być lepszą tobą. I'm every woman, it's all on me'." Pierwszy raz od dawna po przeczytaniu książki mam zupełny mętlik w głowie. Mówię zupełnie poważnie. Dzisiaj i tak czuję się lepiej, ponieważ wczoraj, kiedy to pochłonęłam większą część książki czułam się kompletnie zdezorientowana. Wariaci są wśród nas. I to mnie przeraża. To nie jest tak, że do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, czym jest choroba psychiczna, obsesja czy kim właściwie jest socjopata czy stalker. Każde z tych pojęć było mi dobrze znane, miałam świadomość tego 'z czym to się je' - jednak "Bad Mommy"? Przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania - w głównej mierze dlatego, że spodziewałam się zupełnie innej książki. Celowo przed jej przeczytaniem nie sprawdziłam żadnej recenzji, a że książka przeżyła swoje 'pięć minut' już kilka tygodnie temu, nie miałam z tym najmniejszego problemu. I z perspektywy czasu wiem, że zrobiłam dobrze, ponieważ dzięki temu książka nie tylko mnie zaskoczyła, ale zwyczajnie zszokowała i w pewien sposób po prostu rozbiła. Jak już mówiłam, wariaci są wśród nas. Ale ile z takiego szaleństwa my sami skrywamy głęboko w sobie? Ilu z nas ma tą ciemną stronę, która żyje pod przykrywką 'grzeczności'? Czy kiedykolwiek zadawaliście sobie to pytanie? Bo ja nie mogłam przestać czytając kolejne strony tego fascynującego i z całą pewnością pokręconego thrillera psychologicznego. Główni bohaterowie to Fig, Darius i Jolene. Jolene i Darius Avery są szczęśliwym małżeństwem i rodzicami małej Mercy. Ich życie sprawia wrażenie zupełnie idealnego - młodzi i zakochani ludzie spełniający się w swoich zawodach, otoczeni grupą lojalnych przyjaciół, zakochani, niewidzący świata poza sobą i swoją córeczką. Pewnego dnia do sąsiedniego domu wprowadza się tajemnicza Fig Coxbury, która bardzo szybko zaskrabia sobie sympatię młodego małżeństwa i zaprzyjaźnia się z Jo. A jej pojawienie się? Burzy pozorny obrazek idealnej rodziny. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie i co mnie zupełnie zaskoczyło? Zmienia się w trakcie czytania trzykrotnie. Dzięki temu zabiegowi? Fisher sprawia, że 'wchodzimy' do głowy każdego z trójki bohaterów i widzimy akcję ich oczami. Muszę przyznać zupełnie szczerze, że byłam w szoku, kiedy narrację przejął Darius. Poczułam się tak, jakbym znalazła się w jakimś surrealistycznym świecie. Już to, co widzi i czuje Fig wydawało mi się wystarczająco pokręcone i nienormalne, ale dopiero Darius 'pokazał' mi, czym właściwie jest szaleństwo. Psycholog - socjopata? No cóż, bywa i tak... Książka jest naprawdę świetna i czyta się ją w bardzo szybkim tempie - głównie dzięki temu, że składa się z krótkich rozdziałów. Osobiście bardzo lubię, kiedy powieść jest w taki sposób skonstruowana, pozwala mi się to łatwiej skupić na tym, co czytam. Dodatkowo nie da się ukryć, że akcja wciąga, a autorka nie zanudza nas przydługimi opisami. Ja osobiście czekałam przez cały czas na jakąś tragedię. Nie wiem dlaczego, ale ubzdurałam sobie, że prędzej czy później dojdzie do porwania Mercy, albo krwawego zabójstwa, widok wariatki z nożem w ręku nad ciałem rywalki nie odstępował mnie właściwie do ostatnich stron książki. Zrzućcie to jednak na karb mojej wybujałej wyobraźni. Dopiero kiedy przeczytałam ostatnie zdania powieści zrozumiałam, dlaczego Fisher zdecydowała się na takie, a nie inne zakończenie tego niepokojącego thrillera. Książkę polecam tym z Was, którzy lubią dreszczyk emocji, bo tego Wam z pewnością nie zabraknie podczas lektury "Bad Mommy". Od razu Was uspokoję, krew się nie leje, ciała się nie słaniają, cała akcja w głównej mierze dzieje się w głowach bohaterów - pomimo, że ich zachowania mają nieodwracalny wpływ na to, jak ostatecznie potoczy się ich historia, to jednak fakt, że mamy możliwość dowiedzieć się co czują i myślą 'z pierwszej ręki', moja uwaga podczas czytania skupiała się głównie na tym. I do tej pory jestem zaszokowana tym, jak każde z nich zupełnie inaczej odczuwało i widziało siebie, w stosunku do tego, co widzieli i myśleli na ich temat otaczający ich ludzie. Ja odkładam "Bad Mommy" na półkę z przeświadczeniem, że nie jest to moja ostatnia przygoda z twórczością Tarryn Fisher. Teraz Wasz kolej, żeby po nią sięgnąć. Miłej lektury! :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji