Z perspektywy audio- i autofila, bo kupuję płyty z myślą o słuchaniu ich podczas jazdy samochodem: Tak jak zasugerowałem w tytule - apetyt na wyraziste, ciężkie, ale przy tym skrojone na miarę riffy oraz gitarowe tsunami nie gaśnie mimo upływu ponad 20 lat od premiery. Wciskam gaz do dechy, mknę przez miasto, mały postój i...wkładam do odtwarzacza Guns N' Roses. Czuję jak moc wciska mnie w oparcie siedzenia, ręce odrywają się same od kierownicy, by podążać za palcami Slasha po wyimaginowanym wiośle, ściana dźwięku ogarnia wnętrze mojego sedana. Rock n' roll wyrzuca mnie w kosmos. Efekt gwarantowany! Nie dbam już o żadne ograniczenia - szczególnie te dotyczące prędkości. Teraz wokal Axl'a na chwilę ustępuje genialnej solówce. Dopiero po chwili odpalam silnik, wrzucam jedynkę... A "Gunsi" bynajmniej nie zwalniają tempa, ani na moment nie schodzą poniżej krytycznych obrotów, windując doznania na najwyższy poziom od pierwszej po ostatnią nutę na tym krążku. Welcome to the jungle!
"Appetite For Destruction" to debiutancki i zdecydowanie najlepszy album Gunsów. Znajdziemy tu wielkie hiciory, takie jak choćby "Welcome To The Jungle" i "Paradise City", lecz także mniej znane, również godne uwagi kawałki. Zaletą płyty jest to, że wszystkie utwory utrzymane są na jednakowym, wysokim poziomie, porywają energią. Nie ma tu piosenek słabych. Każdą z nich ubogaca charakterystyczny wokal Axla i genialne solówki Slasha. Jednym słowem, kawał dobrego, czystego rocka.
Mam dwie ulubione płyty to Metallica - Black Album oraz G N'R - Appetite for Destruction, ta energia, szybkość, gniew i chaos, za to kocham tą płytkę i marzę żeby Gunsi zeszli się w składzie z lat '90 tych i nagrali coś dla ludu.
Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
5/5
22-07-2014 o godz 17:24 przez:
Zbyszek
Absolutny klasyk. Jeden z tych albumów, które zmieniły historię rock&roll'a. Nawet jeżeli nie lubisz G&R to ten album po prostu wypada mieć. Gorąco polecam. Zbyszek z Empik Panorama w Poznaniu.