5/5
21-02-2018 o godz 22:00 przez: Śnieżynka
Choć zachwycałam się już wieloma tytułami, to tym razem jest inaczej. Naprawdę inaczej. Bo jeśli miałabym komukolwiek powiedzieć, jaki wątek romantyczny lubię najbardziej, to od dzisiejszego dnia będę podawać "Antybrata", jako taki właśnie przykład mojego gustu z literatury współczesnej. Co się dzieje w "Antybracie"? Bohaterką jest Summer, nastoletnia półsierota, której ojciec ożenił się z matką najprzystojniejszego chłopaka w szkole średniej, do której razem chodzili. Pod wpływem pewnych zdarzeń dziewczyna jedzie za nim na studia, by tam budować fundamenty ich wspólnego, przyszłego życia. Zamieszkuje w akademiku i już od pierwszego dnia stara się stworzyć wymarzoną relację z przybranym bratem. Nie wie jeszcze, że chłopak już zdążył wyrobić sobie nieciekawą reputację dzięki swoim miłosnym podbojom. Mimo to uroczym określeniem "Dupka" obdarowuje przypadkowo poznanego chłopaka, którego niewątpliwą zaletą jest nadmierna pewność siebie i nieprzeciętna uroda. Dlaczego akurat ta powieść awansowała na tak wysokie miejsce? Bo posiada idealny wątek romantyczny bez kretyńskich zagrywek, nielogicznych dialogów czy szaleńczego tempa. Tu nawet sceny intymne są rzadkością i na pewno nie uświadczycie ich już od pierwszych stron, choć faktycznie skoro powieść mówi o studentach w akademiku, to jednak w rozmowach jakieś wzmianki i aluzje często będą się pojawiać. Nie na siłę jednak, lecz zwyczajnie i naturalnie. Życie studenckie opisane jest tu tak, jak powinniśmy sobie je wyobrażać (mieszkałam w bursie, wiem co piszę 😀 ) Choć lubię erotyki i harlequiny, to jednak najczęstszą wadą większości z nich jest zbyt szybki rozwój akcji. Pierwsze spotkanie i za chwilę miłość na wieki, a rozbierana akcja już na drugiej kartce. Ja lubię, gdy wszystko rozwija się powoli i stopniowo. Gdy bohaterowie zbliżają się do siebie delikatnie, chemia rozpływa się wokół nich, wywołując coraz szybsze bicie serca. A ja z zapartym tchem śledzę ich losy, czując ich emocje i zachwycając się tym, co zaraz się może wydarzyć. Taki właśnie jest "Antybrat". Podoba mi się również to, jak autorka poprowadziła akcję. Nawet gdy jest miło, dzieje się coś, co nie pozwala wpaść w objęcia nudy. Ale nie są to na tyle dramatyczne komplikacje, by złamać mi serce czy staranować bohaterów. Problemy są wyważone i nie wkurzają mnie, a nawet dodają lekkiej, przyjemnej iskry. Na szczęście! TA KSIĄŻKA SPRAWIA WRAŻENIE, JAKBY BYŁA PISANA Z MYŚLĄ O MNIE. IDEALNIE POD MÓJ GUST! Wybaczcie caps locka, po prostu tym jednym zdaniem mogłabym skończyć teraz pisać swoją opinię o „Antybracie”. Tak. Caden Banks ze swoim genialnym poczuciem odpowiedzialności, spokojem i troskliwością, a także normalnością, jakiej się po nim kompletnie nie spodziewałam, wdarł się w moją romantyczną duszę i zamieszkał tam razem z całą powieścią. Facet jest inteligentny i przystojny, nie leci tanim podrywem do każdej napotkanej laski. W dodatku nawet jeśli nic nie rozumie, to dodaje mu to tylko uroku. A jeśli rozumie zbyt wiele, to potrafi wykorzystać tę wiedzę tak taktownie i inteligentnie, że człowiek przypomina sobie: on nie jest realny, to tylko postać z książki 😀 Wydawnictwo Kobiece zadbało, bym nawet okładką się zachwyciła, bo choć facet z twarzy jakoś mocno wg mnie pociągający nie jest (ok, brzydki też nie jest 😛 ), to jednak nie uszło mej uwadze, że ubrany jest dokładnie w taki sam komplet, jak mój Caden w jednej z ostatnich scen powieści. Wrrr! Jakieś wady?? Przede wszystkim brak ułożonych jasno informacji na temat czasu, jaki upływa dla bohaterów. Przez całą powieść zastanawiałam się, ile czasu minęło od momentu wprowadzenia się Summer do akademika. Później znalazłam informację, że jest listopad, choć jak dla mnie to minęło o wiele więcej niż dwa miesiące. Ogarnęłam w międzyczasie, że były jakieś ferie wiosenne w tle, więc znów zastanowiłam się: ile czasu minęło między konkretnymi wydarzeniami? Zwłaszcza na końcu powieści. Druga sprawa to załamanie, jakie przeżywa Summer. Tu mam naprawdę mieszane uczucia, bo z jednej strony dziwne jest to, że po śmierci mamy dziewczyna właściwie nawet nie drgnęła, natomiast dwa czy trzy lata później wpada w coś jak szok i depresja z tego powodu. Z drugiej strony pamiętając, że każdy człowiek przeżywa takie sytuacje po swojemu i naprawdę różnie ludzie reagują, jestem w stanie zrozumieć jej opóźnioną reakcję. Ocena końcowa? Jak widzicie, ta książka podbiła mnie całkowicie. Znalazłam w niej motylki, jakich szukają wielbicielki romansów, ciekawych bohaterów, bo nawet do Kevina pod koniec byłam w stanie poczuć prawdziwą sympatię, a także radość, jaką daje czytanie (lub pochłanianie) naprawdę fajnej lektury! http://www.piorkonabiurko.pl/recenzje-sniezynki/powiesci/ksiazka-pisana-jakby-z-mysla-o-mnie-czyli-antybrat-tijan-meyer/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-02-2018 o godz 19:23 przez: Paulina11
„Anti-stpebrother. Antybrat” to jedna z tych książek, które zapragnęłam przeczytać po pierwszym spojrzeniu. Okładka przykuła mój wzrok (nic dziwnego, haha ;P), rzuciłam okiem na opis i już wiedziałam, że to mi się spodoba :D Nieco się na niego naczekałam, paczka miała pewną hmm.. przygodę, ale w końcu dotarł i niemalże od razu zaczęłam czytać. I co? I przepadłam. Summer, nasza główna bohaterka, a zarazem (w większości przypadków) narratorka, kilka lat temu straciła mamę. Niedługo po jej śmierci, ojciec Sum wychodzi ponownie za mąż, a dziewczyna nagle zyskuje brata. Na dodatek, jakżeby inaczej, Kevin to najprzystojniejszy chłopak w szkole, w którym bujają się praktycznie wszystkie dziewczyny. Tak, Summer też. Ona traci dla niego głowę, a on... no cóż... dla niego Sum jest jedną z wielu, traktuje ją bardziej jak koleżankę. Fascynacja przybranym bratem wzrasta do tego stopnia, że Summer idzie na tą samą uczelnię co on. I tutaj zaczyna się właściwa akcja ^^ Wiecie, ja nie oceniam Summer. Tej dwójki nie łączą więzy krwi, chłopak jest przystojny i Sum się w nim zakochała. Do czasu, aż na horyzoncie nie pojawia się inny facet, Caden, który na dodatek jest wrogiem Kevina. To zwiastuje kłopoty? ;P Szczerze? Tak całkiem? Jakoś nie polubiłam Kevina, od początku miałam nadzieję, że on i Summer nie będą parą. Momentami mnie najzwyczajniej w świecie wkurzał. Nie cały czas, ale często. Za to uwielbiałam jego „potyczki” z Cadenem – oj działo się, działo :D Z kolei Caden to w pewnym sensie przeciwieństwo Kevina. Jego polubiłam, może nie od razu, ale dość szybko. Sprawia on pozory tajemniczego faceta, nieco ciężko go rozgryźć, ale według mnie to on tak naprawdę nie jest taki zły :D Summer zaś jest cichą, ale i w pewnym sensie odważną dziewczyną, która ma w sobie „to coś”, ale czasami brakuje jej delikatnego popchnięcia do zrobienia pewnych rzeczy. Podobała mi się cała ta otoczka wokół znajomości Cadena i Summer, tu nic nie było pewne, lubili się, ale czy wyniknie z tego coś więcej? Początkowo myślałam, że Tijan skonstruuje coś na kształt trójkąta (o dziwo, ta myśl mnie nie zniechęcała!), więc tylko czekałam, aż coś ku temu się stanie. W pewnym momencie jednak przekonałam się, że autorka tak ciekawie poprowadziła fabułę, że owy motyw ominęła. Byłam nieco zaskoczona, bo zaczynając książkę spodziewałam się nieco innego obrotu spraw, ale ten podoba mi się nawet o wiele bardziej! :D Fabuła nie należy do jakiś bardzo wyszukanych, autorka powiela kilka powszechnych motywów, ale... w żadnym wypadku mi to nie przeszkadzało. Ja byłam skupiona na tym, czy stanie się tak, jak myślałam, czy tez inaczej. No dobra, może trochę przesadzam, ale prawdą jest, że naprawdę byłam zaintrygowana, jak skończy się ta historia. Dla urozmaicenia, autorka postarała się o kilka zwrotów akcji, jedne lepsze, inne gorsze. W jednym momencie miałam ochotę rzucić książką, jednocześnie zadając sobie pytanie „eee... że co?” Podejrzewam, że osoby, które to czytały, domyślają się o co mi chodzi. „Antybrat” z pozoru wydaje się być zwykłym romansem, z motywem przyrodniego brata, o którym ostatnio dość często słyszę. A jednak miało w sobie coś, co wciągnęło mnie od pierwszych stron. Takiej historii szukałam – wciągającej do tego stopnia, że chciałam tylko czytać i czytać, która będzie ciekawa, intrygująca, ale jednocześnie lekka. Autorka dysponuje cudownym stylem pisania, dzięki któremu czytało mi się z przyjemnością, wiem, że ja często tak mówię, ale dla mnie jest to bardzo ważne. Gdy pierwszy raz zobaczyłam tę książkę, zdziwiłam się, że to taki grubasek, ale podczas czytania w ogóle tego nie odczułam. Ilość stron, które zostały, sama się zmniejszała. Czy polecam? Oczywiście, że tak! Ta książka była, hmmm jakby ją nazwać, prosta, ale mnie zachwyciła. Pokochałam tę historię, pokochałam Cadena, pokochałam pióro Tijan. Ja uwielbiam takie właśnie romanse lubię – spokojne, ale w których jednocześnie nie ma możliwości, aby się nudzić. Wszystko jest ogarnięte tak, jak powinno, z umiarem i po prostu – dobrze. Dlatego z czystym sumieniem polecam „Antybrata” i mam nadzieję, że moja paczuszka z „Fallen Crest. Akademia” tej samej autorki, którą wczoraj zamówiłam, przyjdzie do mnie jak najszybciej, żebym mogła zacząć to czytać :D (Pamiętacie post z podsumowaniem stycznia? Niniejszym ogłaszam, że udało mi się nic nie zamówić w tym roku aż do 23 lutego. Brawo ja?) zabookowanyswiatpauli.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
04-02-2018 o godz 20:53 przez: KobieceRecenzje365
„Jeden przystojny facet, o którym nie można zapomnieć, może być problemem. A co, jeśli jest ich dwóch?” Życie Summer zmieniło się w dniu, kiedy jej ojciec ponownie się ożenił. Wtedy dziewczyna zamieszkała pod jednym dachem z Kevinem, w którym już od jakiegoś czasu się podkochiwała. Niestety Kevin był playboyem i cały czas skakał z kwiatka na kwiatek. W dniu, kiedy Summer skończyła liceum, między nimi do czegoś doszło, ale na drugi dzień chłopak wyjechał. Zakochana dziewczyna postanowiła studiować na tej samej uczelni co Kevin z nadzieją, że wtedy jeszcze bardziej się do siebie zbliżą. Niestety dziewczyna bardzo się rozczarowała, gdyż chłopak już zabawiał się z inną. Wtedy na horyzoncie pojawił się niegrzeczny chłopiec Caden, który z dnia na dzień stawał się jej bliższy. Czy Summer przejrzała na oczy i dostrzegła, jaki naprawdę jest Kevin? Czy Candenowi udało się podbić jej serce? O tym przekonajcie się sami. Uwielbiam wydawnictwo Kobiece, uwielbiam dziewczyny, które w nim pracują i uwielbiam książki, jakie wydają. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, abym musiała napisać niepochlebną recenzję, którejś z ich książek. Niestety nadszedł ten czas… Na Antybrata czekałam niecierpliwie, uwiodła mnie jego okładka, opis niesamowicie mnie zaciekawił i byłam na milion procent przekonana, że ta książka na pewno mnie nie zawiedzie. Niestety rzeczywistość okazała się zupełnie inna… „Anti–stepbrother. Antybrat” to powieść, w której został zmarnowany cały jej potencjał, bo historia bohaterów była naprawdę fajna i ciekawa. Jednak w moim odczuciu została ona niedopracowana. Coś, co powinno być głębokie i niezwykle emocjonujące, dla mnie było płytkie i nijakie. W książce panował duży chaos i czasami odnosiłam wrażenie, że bohaterowie rozmawiali ze sobą szyfrem, który tylko oni rozumieli. Było to dla mnie kłopotliwe, bo naprawdę wiele razy wracałam do początku ich rozmowy z nadzieją, że coś przeoczyłam i jak przeczytam jeszcze raz, to wszystko stanie się dla mnie jasne. Niestety nigdy tak się nie stało. Poza tym w książce pojawiało się wiele nieścisłości i sprzeczności, podam Wam tylko jeden taki przykład, ale uwierzcie mi na słowo, że było tego dużo więcej. W pewnej scenie Summer rozmyśla o Cadenie i stwierdza, że nie widziała się z nim już od dwóch tygodni, za chwilę jest, że nie widziała go od niemal tygodnia, a w rozmowie z Cadenem kolejny raz jest mowa o dwóch tygodniach. Może wielu z Was w ogóle tego by nie zauważyło, ale ja przykładam dużą wagę do takich szczegółów i gdy takie coś pojawia się raz, to mogę przymknąć na to oko, ale niestety tutaj takich smaczków było za dużo, bym mogła je przemilczeć. Najgorsze jest to, że nie wiem, czy książka była już taka w oryginale, czy po prostu z tłumaczeniem poszło coś nie tak. Jeżeli chodzi o bohaterów, to z nimi też miałam niemały problem, bo chyba tylko Caden zasłużył na jakąkolwiek uwagę i tylko jego postać w jakiś sposób obroniła tę powieść. Summer okazała się „DZIWNĄ” osobą, której postępowania w większości przypadków nie potrafiłam zrozumieć i choć rozumiałam jej sytuację, to, że straciła mamę, to, że jej ojciec bardzo szybko założył nową rodzinę, to i tak nie potrafiłam jej współczuć. Jeżeli zaś chodzi o Kevina, to na jego temat mogę tylko napisać kilka brzydkich epitetów: kretyn, debil, idiota i dupek. Myślę, że każdy, kto przeczyta tę książkę, będzie miał o nim podobne zdanie. Za to Caden to w tej książce to taki głos rozsądku. Chyba nawet nie nazwałabym go bad boyem, bo to chłopak uczynny, pomocny z sercem na dłoni. To naprawdę jedyny bohater, który wywołał we mnie same pozytywne uczucia i chyba tylko dla niego tę książkę przeczytałam do końca. Każdy z bohaterów zmagał się z problemami, ale niestety nie potrafiłam się w nie wczuć i czytałam wszystko bez większych emocji. Jest mi naprawdę przykro, że historia z tak dużym potencjałem została zmarnowana, niedopracowana i potraktowana po macoszemu. Tak jak pisałam wyżej, nie wiem, czy to wina autorki, czy tłumaczenia, a szkoda, bo taka informacja byłaby dla mnie bardzo przydatna. Oczywiście to tylko moja ocena, którą w ogóle nie musicie się sugerować, bo wiem, że Antybrat ma wielu fanów. Przede mną teraz inna książka autorki i mam nadzieję, że tym razem się nie zawiodę. Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
23-02-2018 o godz 20:45 przez: Girl-from-Stars
http://kochajacaksiazki.blogspot.com/2018/02/146-tijan-meyer-anti-stepbrother.html „Anti-stepbrother” miał być relaksującą i odmóżdżającą historią na jeden wieczór, podczas którego miałam powzdychać sobie do idealnych facetów, których w świecie rzeczywistym zapewne bym nie spotkała. Miało być szybko, miło i bezboleśnie. Dlaczego więc z każdą kolejną stroną, modliłam się o rychły finał?   Kiedy ojciec Summer bierze ślub, do jej rodziny dołącza Kevin, syn macochy. Choć w praktyce jest jej przybranym brat, dziewczyna nie może powstrzymać fascynacji chłopakiem. Nie łączą ich więzy krwi, ale Summer nie miałaby nic przeciwko, gdyby połączyło ich uczucie. Kiedy Kevin jedzie do college’u, dziewczyna bez wahania podąża za nim. Zdaje sobie sprawę, że młody mężczyzna nie narzeka na brak powodzenia, ale to ona chce być tą jedyną. Wszystko zmienia się, kiedy poznaje Cadena Banksa, znajomego z bractwa Kevina. Faceci nie pałają do siebie sympatią. Mimo to Summer przerzuca zainteresowanie na wytatuowanego, umięśnionego i piekielnie seksownego Cadena. Na kim ostatecznie skupi się Summer?   To było tak nijakie, takie mdłe, takie … bezsensowne. Nic mi się w tej książce nie podobało. Ani fabuła, ani bohaterowie, ani styl pisania autorki. Nothing. Początkowo myślałam, że z każdą kolejną stroną będzie lepiej, ale jednak moje marzenia zostały zburzone, ponieważ w tej książce absurd poprzedza absurd, będący absurdem początkowego absurdu. Ale tak po kolei.   Kompletnie nie zrozumiałam wizji autorki dotyczącej tej historii. Co tu się w ogóle działo? Wszystkie te wątki są jakoś dziwacznie ze sobą poprzeplatane, a wyjaśnienia niektórych „tajemnic” tak bezsensowne, że to aż boli. Mnie przynajmniej bolało.   Pierwszym absurdem, według mnie, była wizja autorki dotycząca studiów. Jestem w pełni świadoma, że większość amerykańskich filmów również przedstawia ten okres jako czas wielkich imprez, picia bez umiaru i zaliczania przez facetów wszystkiego, co się rusza. Bądźmy jednak poważni. Przez całe czterysta stron, Summer nie miała żadnej sesji, kolokwiów, czegokolwiek. No bo po co? Lepiej łazić po kampusie, jak bezpański pies i zahaczać o dom bractwa.   Kolejną irytującą rzeczą było nieumiejętne „przeskakiwanie” autorki do kolejnej akcji. W jednym akapicie czytamy, że Summer ma ochotę przejść się do Cadena. Z kolei w drugim akapicie ona już jest w jego pokoju. Magia! Nie oczekiwałam tego, żeby każda czynność została dokładnie opisana, tak jak w przypadku Wattpadowskich opowiadaniach, gdzie proces robienia kanapki przez bohatera, jest dokładnie wyjaśniony. Ale trzeba przyznać, że te nagłe przejścia wybijają z pewnego rodzaju tempa czytania i przez to jeszcze bardziej zniechęcają.   Po raz pierwszy w książce nie zachwyciło mnie nic. Nawet wątek romantyczny. Męscy bohaterowie tej książki, nie potrafili nawet w najmniejszym stopniu umilić mi ten czas czytania. Powiedzmy to wprost: męczyłam się podczas czytania tej książki.   To, co autorka wymyśliła na finał, to już dla mnie była przesada. Jeśli myśleliście, że żałoba po stracie bliskiej osoby, zaczyna się od momentu śmierci tej osoby, to Tijan w tej książce pokazuje, że jesteście w błędzie. Rozumiem, że żałoba może się ciągnąć przez dłuższy okres czasu, ale pierwszy raz spotkałam się z czymś takim, że opłakiwanie odejścia bliskiej osoby aktywuje się w bohaterze kilka lat po śmierci tejże osoby. Poza tym, to co wyprawia Summer w finale wywołało u mnie pewnego rodzaju niesmak, który ostatecznie zniechęcił mnie do tej postaci.   Podsumowując, „Anti-stepbrother” to jeden wielki gniot, o którym chcę jak najszybciej zapomnieć. Dziwna główna bohaterka, która cały czas myśli, że jest zabawna (choć nie jest), nudna jak flaki z olejem fabuła plus dialogi tak inteligentne, jak gdyby rozmowę prowadziły dzieci z podstawówki, to jednak dla mnie zbyt wiele. To jedno z moich większych rozczarowań tego roku.   Moja ocena: 3/10
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
15-04-2018 o godz 09:57 przez: maggie90
Teoretycznie książka nie jest żadną skomplikowaną historią. Już po samym tytule możecie domyślić się, że jej motywem przewodnim jest zakazana relacja między główną bohaterką, a jej przyrodnim bratem. Czytałam już niejedną książkę, poruszającą taką tematykę, więc co nieco o tym wiem i mogę sobie porównać jak poszczególne autorki poradziły sobie z takim motywem. Główną bohaterką „Anti-Stepbrother” (pozwólcie, że będę się posługiwać takim tytułem bo nie mogę zdzierżyć tego „Antybrata”), jest Summer, której ojciec po śmierci jej matki ponownie się ożenił. Nawiasem mówiąc macochą dziewczyny została kobieta, która opiekowała się jej matką w hospicjum – nie oceniam tego, ale może te dziwne relacje w rodzinie Summer są genetyczne? Nasza główna bohaterka wraz „nową mamą”, która w zasadzie jest naprawdę miła i traktuję Summer jak rodzoną córkę, dostała w "gratisie" przyrodniego brata Kevina. Chłopak był bardzo popularny w liceum do którego uczęszczała też Summer i nie mógł on narzekać na zainteresowanie przedstawicielek płci przeciwnej. Summer także nie był on obojętny. Zatem, gdy Kevin wyjechał na studia, dziewczyna pomyślała, że jeśli będą studiować na tym samym uniwersytecie, to Kevin potraktuję ją wreszcie na poważnie, stanie się jakimś cudem monogamistą i wreszcie będą mogli być razem. Serio Summer? „Ale z niego dupek. Tym razem nie miałam na myśli Cadena. Kevin przespał się ze mną trzy miesiące temu, a potem kazał mi wierzyć, że nie spotyka się z nikim na poważnie. Myślałam że teraz będziemy mogli być razem, skoro mieliśmy uczyć się w tym samym college’u, ale on był zakochany w innej dziewczynie. W dziewczynie, z którą spotykał się inny chłopak.” Miałam wrażenie, że samo zachowanie dziewczyny jak i podejście do tego co czuła i na co liczyła w związku z Kevinem było tak nie logiczne, że aż raziło mnie po oczach. Zapomniałam wspomnieć, że Summer i Kevin przespali się ze sobą tylko raz - w noc zakończenia przez dziewczynę liceum. Summer na jednej ze studenckich imprez poznaje Cadena, członka bractwa do którego należy też jej przyrodni brat. Mało tego, Caden i Kevin nie darzą się sympatią. A więc główny wątek w „Anti-stepbrother” to taki w zasadzie trójkąt miłosny. Ona przez kilka dobrych lat kochała się w przyrodnim bracie, potem poznała jego wroga i nagle zaczęło do niej docierać, że uczucia do brata do nic w porównaniu do uczuć względem jego odwiecznego wroga. Nic w tym nowego ani odkrywczego. Oj Tijan mogłaś się bardziej postarać. A teraz najlepsze. Ta książka to jak już wspominałam w moim poście na FB istna „Moda na sukces”, tylko z uniwersytecką młodzieżą w rolach głównych. Nie żartuję. W pewnym momencie zastanawiałam się, czy nie zacząć robić notatek, tak się tych relacji w książce namnożyło. Także w telegraficznym skrócie. Summer ma przyrodniego brata Kevina w którym się podkochuje. Dziewczyna zaczyna coś czuć do Caden’a – wroga Kevina i członka tego samego co on bractwa. Caden ma brata Marcusa. Dziewczyną Marcusa, na początku książki jest Maggie, która będąc z nim jeszcze w związku spotyka się potajemnie z Kevinem. Opiekunką roku Summer i jej nową najlepszą przyjaciółką jest Avery, która kiedyś była z Marcusem, potem ten zostawił ją dla Maggie, a kiedy ta zaczęła spotykać się z Kevinem, Avery postanowiła znowu dać mu drugą szansę. Avery i Maggie były kiedyś przyjaciółkami. Na pewno o czymś jeszcze zapomniałam, ale musicie mi wybaczyć, bo tego w tej książce było naprawdę sporo. Ogólnie rzecz biorąc książka jest słaba. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Tijan i z przykrością muszę stwierdzić, że raczej ostatnie. Postacie w „Anti Stepbroher” są nijakie i śmiem stwierdzić, że bez charakteru. Dopiero pod koniec książki coś się ruszyło, bo pojawił się wątek trzeciego brata Marcusa i Cadena, który mnie odrobinę zaintrygował, ale nawet on nie uratował książki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-02-2018 o godz 18:41 przez: Czasem tak jest...
Niby nic, niby książka jakich wiele... Grupka nastolatków z collegu jakich wiele i problemy jakich wiele - miłostki, imprezy... Jednak wbrew pozorom młodzież, która wydaje się być jedną, wielką rozbawioną bandą, ma w sobie wiele bólu i niewypowiedzianych słów, co autorka pokazała czytelnikom w piękny i obrazowy sposób. Summer, Kevin i Caden to miłosny trójkąt, ale nie taki, jak myślicie. Kevin jest przybranym bratem Summer i wrogiem nr. 1 Cadena. Dziewczyna odkąd tylko ich rodzice się pobrali, kocha się w Kevinie. Być może jest to zauroczenie związane z brakiem kogoś bliskiego po śmierci mamy, a może fascynuje ją to, że brat jest obiektem westchnień wszystkich dziewcząt, najpierw w szkole podstawowej, a następnie na studiach. Summer właśnie ze względu na Kevina wybrała ten sam college, niesiona nadzieją, że on zainteresuje się nią, zwłaszcza, że po ukończeniu przez nią szkoły podstawowej spędzili ze sobą upojną noc. Kevin to chłopak cieszący się złą sławą, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki nie licząc się z ich uczuciami. Każda, z którą się związał nudzi mu się po sześciu miesiącach, że nie wspomnę o tych, które miał na boku. Jest wielkim egoistą i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co czuje do niego Summer, jednak dopiero kiedy dziewczyna zaczyna przyjaźnić się z jego wrogiem Cadenem zaczyna... no właśnie, nie wiem do końca co zaczyna. Czy to jest kwestia zazdrości, czy rzeczywiście coś czuje do bohaterki, ale zaczyna zwracać na nią coraz większą uwagę, mieszając jej niepotrzebnie w głowie. Caden to bardzo tajemniczy chłopak, który zauroczył mnie od samego początku. Przystojny, cierpliwy, małomówmy i taki męski. No i te tatuaże - ach! Caden mieszka w domu bractwa, do którego również należy Kevin. Jest niekwestionowanym przywódcą chłopaków, ale nieoficjalnie. Nigdy nie chciał tam być i marzył o innym życiu, jednak niesprawiedliwy los sprawił, że robi to wbrew sobie, dla ojca i dla brata Coltona, którego historia owiana jest tajemnicą. Caden ma jeszcze drugiego brata, który sporo namiesza w fabule, ale który da się mimo wszystko lubić. I to właśnie ten tajmniczy i przystojny student (Caden) zostaje przyjacielem Summer. Młodzi spędzają ze sobą coraz więcej czasu i rozumieją się bez słów, jednak jakoś nie potrafią nazwać swej przyjaźni miłością, albo boją się to zrobić. Sporo czasu upłynie i sporo się wydarzy, zanim tych dwoje wypowie niewypowiedziane... Kiedy zaczęłam czytać "Antybrata" jakoś ciężko było mi przebrnąć przez pierwsze strony. Wszystko było takie leniwe, takie zwyczajne, jak w amerykańskich filmach i nieoryginalne. Jednak powoli, powoli akcja zaczynała mnie intrygować, by na końcu stwierdzić, że na pewno zapamiętam tę historię na dłużej, bo trzeba przyznać, że autorka ma potencjał i pisze bardzo malowniczo. Potrafi też ułożyć świetne dialogi, a opisy dają wielkie pole do manewru wyobraźni czytelnika. Owszem, są potknięcia, gdyż zbyt często przeskakuje z wątku na wątek powodując w głowie czytelnika zamieszanie, oraz niektóre sprawy traktuje "po łebkach", ale efekt całościowy jest ciekawy i wciągający. Podoba mi się sposób w jaki Tijan ujęła namiętność, którą czują Summer i Caden, dzięki czemu prawie namacalnie czułam jak iskrzy między nimi. Genialnie równoważy też opisy z dialogami, co nie powoduje nudnych przestojów i przewracania kilku kartek na przód, by przeskoczyć monotonny fragment. Fajna powieść o fajnych dzieciakach. Podsumowując - "Antybrat" to książka dla czytelników lubiących powieści nie powodujące choroby lokomocyjnej z nadmiaru zakrętów oraz historie, które są przewidywalne, a i tak do końca czekamy z niecierpliwością na to, co się wydarzy za chwilę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-02-2018 o godz 21:04 przez: Zaczytana Anielka
Po śmierci mamy Summer jej tata ponownie bierze ślub. Wtedy do rodziny dziewczyny dołącza jej nowy przybrany brat Kevin. Dziewczyna zaczyna się w nim podkochiwać i trwa to już dłuższy czas. Summer kończy liceum i bez wahania postanawia dołączyć do Kevina na studiach. Wyjeżdża do akademika, aby być bliżej swojego ukochanego. Na miejscu jednak spotyka ją rozczarowanie. W bractwie poznaje Cadena, który jest zupełnym przeciwieństwem jej przybranego brata i zarazem jego największym wrogiem. Seksowny chłopak zaczyna przyciągać Summer swoim urokiem. Czy Summer pozostanie wierna uczuciom do swojego przybranego brata, czy może straci głowę dla kogoś innego? „Antybrat” to kolejna książka, w której pojawia się wątek z przybranym bratem, który z tego, co zauważyłam, jest ostatnio dość popularny. Kevin to typowy niegrzeczny chłopak. Przystojny, umięśniony, może mieć każdą dziewczynę. Nie zwraca uwagi na swoją przybraną siostrę. Summer natomiast jest ślepo zakochaną nastolatką. Wydaje jej się, że jej brat to ideał i że nikogo lepszego już nie może spotkać. Wszystko zmienia się w chwili, gdy poznaje Cadena. Tak jak już wspomniałam Summer wybiera się na studia, by podążać za swoim ukochanym, w którego jest nieprzytomnie zakochana. I nawet jak widzi go, w dwuznacznej sytuacji nadal ślepo wierzy, że on czeka właśnie na nią. Broni chłopaka przed innymi osobami, kłamie dla jego korzyści. Ale... Jest jeszcze Caden. Przystojny, umięśniony, wytatuowany student, z którym Summer się zaprzyjaźnia. Już po kilku pierwszych rozdziałach wiedziałam, za kim stoję murem. Obie główne męskie postacie różnią się od siebie dość mocno. Po książce spodziewałam się kolejnego typowego erotyku. Czytałam już książki z motywem przybranego brata i w większości autorki skupiają się właśnie na scenach łóżkowych. Tutaj oczywiście też pojawił się seks, ale jednak nie były to momenty opisane z niesmakiem czy nachalne. Tijan opisała te fragmenty tak, że czytało je się dosyć przyjemnie i nie odrażały. Dzięki czemu książkę mogłabym uznać za romans New Adult. Autorka tutaj poruszyła także takie tematy jak zdrada, rodzina, śmierć, a także odrzucenie przez rodziców. Żałuję, że autorka wspomniała tak mało mamie głównej bohaterki. Troszkę czuję niedosyt w tym wątku. Na koniec wspomnę jeszcze, że postacie drugoplanowe dodawały swojego uroku: Diego, Marcus a Colta zdecydowanie pokochałam. Skradł moje serce. Muszę przyznać, że ta książka bardzo mi się podobała. Była napisana lepiej niż „Fallen Crest. Akademia”, z czego bardzo się cieszę. To wszystko nie było takie zagmatwane, pomieszane. Czytało ją się zdecydowanie lepiej, niż „Akademię” mimo wszystko nie zmienia to faktu, że jestem ciekawa kolejnych części serii „Fallen Crest". Może książka nie była do końca idealnie napisana, ale uwierzcie mi, szczerze mnie zaciekawiła i powiem Wam, że końcówka już mnie dosyć mocno wciągnęła. Jeśli po przeczytaniu „Fallen Cest. Akademia” zastanawiacie się, czy warto sięgnąć po „Antybrat” zdecydowanie warto. Ta książka jest zupełnie inna od poprzedniej. Gdybym nie wiedziała, że te dwie książki napisała ta sama autorka, to chyba bym nie uwierzyła. Dlatego polecam Wam te książkę. Moim zdaniem jest warta polecenia. Zaczytana Anielka
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
04-02-2018 o godz 23:19 przez: redgirlbooks
"Czułam się tak jakbym oglądała wypadek samochodowy. Ludzie mieli umrzeć, serca zostać roztrzaskane. I wiedziałam, że to na moje serce ktoś nastąpił". Summer od trzeciej klasy liceum podkochiwała się w Kevinie. Był popularny, wszyscy go szanowali, a dziewczyny pragnęły - w tym ona. Jednak Summer była jego przeciwieństwem. Co prawda nie była szkolnym popychadłem, ale wraz z najlepszymi przyjaciółkami trzymała się na uboczu. Przez ten czas z daleka marzyła o chłopaku, podczas gdy on zmieniał dziewczyny jak rękawiczki. Summer wiedziała o tym bardzo dobrze, bo ona i Kevin byli dla siebie przybranym rodzeństwem - odkąd jej tata i jego mama się pobrali. Dziewczyna mając nadzieję na zmianę ich relacji, postanawia wyjechać za Kevinem na ten sam uniwersytet, co on. W bractwie Alpha Mu, do którego przynależy Kevin, dziewczyna poznaje tajemniczego, nieco mrocznego i aroganckiego Cadena ( <3 <3 <3 ), za którym szaleje połowa dziewczyn. Summer szybko przenosi na niego swoje zainteresowanie, gdyż nie potrafi się oprzeć temu, że coś ją do niego ciągnie. W kim ostatecznie dziewczyna ulokuje swoje uczucia? Czuję się szczęściarą - naprawdę. Przeczytałam książkę, która sprawiła, że latałam, unosiłam się, bo zwyczajnie w świecie byłam na książkowym haju. Zachwycona i pijana tym szaleństwem. Macie tak czasem przy książkach? Mi się to czasem zdarza. Na początku nie polubiłam się z główną bohaterką. Miałam ją za głupią i naiwną, kiedy tak latała za Kevinem, który szczerze mówiąc nie wzbudził we mnie sympatii. Nie wiem jak komukolwiek, ktoś tak oślizgły mógł się spodobać. Od początku nie wzbudził mojego zaufania, wciąż mi coś w nim nie pasowało i nawet jeśli później miałam jakieś tło, z jakiego powodu był jaki był to i tak nie poprawiło to jego wizerunku w moich oczach. Wracając do Summer - koniec końców ją polubiłam. Z każdą stroną zyskiwała na pewności siebie, chociaż wypalała tekst z czapy to czasem posiadał w sobie jakiś sens i była przy tym zabawna. Jednak postacią, którą pokochałam, był Caden ( <3 <3 <3 ). Od początku czułam jego magnetyzm. Im lepiej go poznawałam, tym bardziej mnie oczarowywał. Między innymi tym, że był troskliwy wobec osób, na których mu zależało, z uśmiechem na ustach reagował na dziwactwa Summer. Był wobec niej troskliwy i potrafił ją rozgryźć w kilka sekund, a przede wszystkim nie udawał kogoś kim nie jest, w przeciwieństwie do Oślizgłego Kevina. "Nie ma w tobie nic zwykłego, Summer. Nie pozwól, by ktoś taki, jak twój głupi przybrany brat ci to wmówił". Powoli już kończę, ale dodam jeszcze, że autorka w swojej książce porusza takie kwestie jak zdrada, odrzucenie przez rodziców, wyrzuty sumienia, depresja oraz miłość i przyjażń. Podsumowując. "Anti - stepbrother" to książka, która mnie totalnie zauroczyła. Autorka ma lekki styl pisania, książkę czytało mi się szybko, przyjemnie, z uśmiechem na ustach. Bardzo mnie pochłonęła, nie mogłam się od niej oderwać, a jeśli już musiałam to chciałam jak najszybciej do niej wrócić. Jest to książka, która została w mojej głowie jeszcze długo po jej przeczytaniu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
27-05-2018 o godz 11:37 przez: Karolina MAREK
Z piórem Tijan Meyer spotkałam się po raz pierwszy. Prawdopodobnie dlatego, że nie czytam po angielsku, a to bodajże pierwsza jej powieść wydana po polsku. No i nie do końca pisze w moich klimatach. Tyle że tego rodzaju książki lubię traktować jako przerywnik między tym, co dla mnie znane i kochane, czyli kryminały i thrillery. Moją uwagę przykuł po części opis, a po części okładka. No cóż, kobieta, która jest wzrokowcem, ma swoje wady. Plusy jednak też - osobiście dzięki temu czytam to, po co nie widząc okładki, bym nie sięgnęła, co w ogólnym rozrachunku daje więcej przeczytanych pozycji. Summer kilka lat wcześniej traci mamę, z czym tak naprawdę w dalszym ciągu się nie pogodziła. W jej sercu nadal tkwi dziura, która przypomina, jak wielkiej doznała straty. Kiedy jej ojciec bierze ślub, nie jest tym załamana. Z macochą dogaduje się wyjątkowo dobrze i dochodzi do wniosku, że nie wiele potrzeba jej do szczęścia. Tylko że to niewiele to jednak zbyt wiele jak się okazuje. Prócz przybranej matki w spadku dostaje także przybranego brata, którym jest Kevin. Chłopak pożądany chyba przez całą damską część szkoły. Choć nie łączą ich więzy krwi, to Summer nie miałaby zupełnie nic przeciwko, gdyby połączyło ich coś innego. Na przykład uczucie. Kiedy, więc Kev wyjeżdża do college'u dziewczyna nie waha się, by jechać z nim. Na miejscu jednak docierają do niej dwie rzeczy. Kevin nie ma powodu do narzekania, jeśli chodzi o powodzenie u dziewczyn, a ona zaczyna być zazdrosna. Chce być jego numerem jeden. Tyle że do czasu aż na jej drodze nie pojawia się Caden Banks. Znajomy z bractwa Kevina, który przy okazji okazuje się kimś na kształt wroga. Obaj panowie nie pałają do siebie ani krztą sympatii. A jednak to do tego umięśnionego, wytatuowanego i niezwykle seksownego młodego mężczyzny zaczyna wyrywać się serce Summer. Dziewczyna zaczyna się wahać i czuje, że stoi na rozstaju dróg. Uczucia do Kevina nie wygasną z dnia na dzień i cały czas liczy, że on ją zauważy. Z drugiej strony zrozumienie i oparcie ze strony Cadena również kusi, a jego wygląd jej nie pomaga. Na kim w ostateczności skupi się Summer? Czy pogodzi się ze stratą matki? Kto da jej potrzebne wsparcie: przyrodni brat czy obcy chłopak? Kim jest tak naprawdę Caden i czy to, co czuje do niego dziewczyna, jest obustronne? Cała historia może i była by ciekawa gdyby nie jeden poważny szkopuł. Autorka chciała w książce umieścić za dużo wątków. Nieporadny styl, pomieszanie z poplątaniem jeśli chodzi o sytuacje, chaotyczne próby łączenia całość w coś co ma ręce i nogi. To męczy czytelnika i to bardzo. Psuje radość z czytania samego w sobie. No i bohaterowie. Mamy tu studentów z charakterami gimnazjalistów. Pomijając fakt, że historia jest mało realna ( w końcu książki są po to by uciec od codzienności i przenieść się w świat fantazji) to po prostu jest dla mnie nieudana powieść. Nie zniechęcam, bo może dla kogoś z Was to będzie coś co pokochacie w przeciwieństwie do mnie. Więcej na: www.swiatmiedzystronami.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
13-02-2018 o godz 15:43 przez: Anonim
Tijan Meyer to autorka, o której ostatnio było głośno w świecie książek. Na rynku pojawiły się między innymi "Fallen Crest. Akademia" oraz "Antybrat". Dlatego z czystej ciekawości sięgnęłam po jedną z jej książek, aby sprawdzić czy rzeczywiście jest się czym zachwycać. Zaczęłam od "Antybrata" przyciągnięta okładką, chociaż sam opis niezbyt mnie zachęcił - intuicja mówiła mi, że książka nie przypasuje się w mój gust. I trochę żałuję, że jej nie posłuchałam. Rany, jak ja nie lubię pisać negatywnych recenzji, ale niestety nie jest to książka dla mnie. Zacznijmy od tego, że to ja sama strzeliłam sobie w kolano. Opis aż krzyczał "trójkąt, trójkąt, TRÓJKĄT!!!", a ja nie znoszę trójkątów miłosnych w książkach, jednak dałam się zwieść dobrym opiniom. Tu był mój błąd, bo sięgnęłam po lekturę, której unikam szerokim łukiem. Summer przez dużą część książki zachowywała się jak zakochana, naiwna dziewczyna, która lata za chłopakiem i żyje bajkami o księciu i księżniczce, którzy odjeżdżają razem na jednorożcu w stronę słońca. Byłabym w stanie to zrozumieć, gdyby nie fakt, że jej zachowanie sprawiło, że byłam zirytowana prawie przez całą książkę. Czasami kiedy wreszcie gadała z jakimś sensem, zaraz robiła coś co sprawiało, że po prostu przewracałam oczami. Kevin, jej obiekt westchnień, sprawił, że miałam ochotę rzucić książką. Do tej pory nie rozumiem co takiego miał w sobie, że tyle dziewczyn na niego leciało. Brakowało mu charakteru, uroku, właściwie był po prostu egoistycznym, samolubnym dupkiem, który myśli, że cały świat kręci się wokół niego. Dobrze, że przynajmniej mieli świadomość swoich głupich zachowań. Jedyne co podtrzymywało mnie w dalszym czytaniu to Caden. To jedyna postać, która sprawiła, że lektura stawała się przyjemna. Przy nim nawet Summer wydawała się być znośna! Może ma to coś wspólnego z moją słabością do tajemniczych, przystojnych, aroganckich samców alfa, ale to jego polubiłam najbardziej. Mam wrażenie, że to on jedyny kierował się tu rozsądkiem. Brakowało mi jednak kilku informacji, które autorka poruszyła, a później chyba o nich zapomniała bez wyjaśnienia. Nie wiem, czy to tylko ja, ale według mnie ta książka została napisana chaotycznie. Trudno się ją czytało, ciągle musiałam się zastanawiać czy nie pominęłam czegoś ważnego, bo nagle to co czytałam nie miało sensu. Czułam się jakby bohaterowie rozmawiali jakimś kodem, którego osoba trzecia nie rozszyfruje. Jeśli chodzi o samą fabułę, to była ciekawa, z nutą humoru, za który powieść zyskała ode mnie dużego plusa. Ale znowu, miałam wrażenie, że autorka pisała co jej się pojawiało w głowie, bez większego przemyślenia. Jestem pewna, że wielu osobom ta historia przypadnie do gustu, ale dla mnie nie było w niej nic takiego, czego już bym nie przerabiała. Może po prostu przeczytałam dużo romansów i oczekuję więcej. No i fakt, że większość bohaterów niesamowicie mnie irytowała. http://weronikarecenzuje.blogspot.com/2018/02/recenzja-tijan-anti-stepbrother-antybrat.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-02-2018 o godz 09:09 przez: Karolina G.
W związku z tym, że ojciec Summer bierze ślub, do ich rodziny wkraczają dwie nowe osoby - macocha i jej syn. Kevin, mimo, że jest teraz przybranym bratem Summer, budzi w niej fascynację. To typ faceta, który raczej nie narzeka na powodzenie. Teoretycznie nie łączą ich żadne więzy krwi, a sama dziewczyna nie miałaby nic przeciw, aby zaszło między nimi coś więcej, niż tylko ślub rodziców i zamieszkanie pod jednym dachem. Kiedy Kevin wyjeżdża do college'u, podkochująca się w nim Summer postanawia rozpocząć naukę na tej samej uczelni. Wierzy, że to ich do siebie zbliży. Niestety, nadzieje pryskają jak mydlana bańka. Kevin zdążył już znaleźć nowy obiekt westchnień. Wszystko zmienia się, kiedy na drodze Summer los stawia niegrzecznego, wytatuowanego i piekielnie przystojnego Cadena, znajomego Kevina ze studenckiego bractwa. Panowie zdecydowanie nie darzą się sympatią. Z dnia na dzień Summer z Cadenem zbliżają się do siebie... Z kim ostatecznie zwiąże się Summer? Książka bardzo mi się podobała, choć przyznam, że znalazłam w niej kilka nieścisłości, jednak są to drobnostki, które nie wpłynęły negatywnie na mój odbiór historii stworzonej przez Tijan. Pomysł na fabułę uważam za naprawdę dobry. "Anti-stepbrother. Antybrat" to powieść obyczajowa, romans i erotyk w jednym. Nie brakuje wątków związanych z przyjaźnią, dorastaniem czy relacjami w rodzinie. Mogłoby się wydawać, że to nieco oklepana historia. Ile już było takich powieści, w których główna bohaterka zakochiwała się w kimś, w kim właściwie nie powinna. Rozterki sercowe, rodziny po przejściach, czasy studenckie - brzmi znajomo, zdecydowanie. Ważne jest jednak to, że Tijan inaczej podeszła do tematu. Wniosła coś świeżego, coś, co wywoływało zaskoczenie. Chętnie wracałam do powieści (gdybym miała więcej czasu, pewnie połknęłabym ją na raz!). W tym miejscu muszę wspomnieć o małym minusie - czasami miałam wrażenie, że autorka coś chciała przekazać, ale sama się w tym gubiła, w wyniku czego i ja miałam problem w rozeznaniu się w treści i bohaterach. A skoro już o postaciach mowa, to przejdźmy do ich sylwetek. Summer na początku wydawała mi się irytującą bohaterką, wręcz naiwną. Później, po poznaniu Cadena, zaczęła się zmieniać. Kolejne strony powieści tworzyły w mojej głowie nowy, lepszy w odbiorze obraz Summer. Właśnie, jeśli chodzi o Cadena, to stał się moim ulubieńcem. Niby taki niegrzeczny chłopak, kojarzący się z innymi, literackimi bad boyami, z drugiej zaś krył w środku coś więcej. Nie było oczywiste, co tak naprawdę chowa w swoim wnętrzu. Zupełnie inaczej odebrałam Kevina. Najchętniej skopałabym mu jego szanowne cztery litery. "Dupek" to i tak delikatne określenie. Nikt mnie tak nie denerwował w tej powieści, jak on. Podsumowując - bardzo się cieszę, że miałam okazję zapoznać się z ksiażką "Anti-stepbrother. Antybrat". Wywołała we mnie wiele emocji, a tego oczekuję od dobrej lektury. Spędziłam przy niej kilka przyjemnych godzin! No i ta okładka... Ach :D!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
05-03-2018 o godz 22:33 przez: Kamila Idziaszek
Tijan już po raz drugi pojawia się na moim blogu! Po tytule "Fallen Crest. Akademia" przyszedł czas na "Anti-stepbrother. Antybrat". Muszę przyznać, że na tę pozycję czekałam jeszcze bardziej niż na "Akademię" i byłam pewna, że prędzej czy później zabiorę się za jej czytanie. Wiem, że jest cała masa czytelniczek, które patrząc na twórczość Tijan będą kręcić nosem, ale ja zdecydowanie się do nich nie zaliczam. Bardzo lubię takie lekkie, niewymagające lektury i często po nie sięgam. Jakie wrażenie zrobiła na mnie ta historia? Czy "Antybrat" wkradł się do mojego serca? Zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią recenzji, z której z pewnością się tego dowiecie. Kiedy ojciec Summer bierze ślub, Kevin staje się jej przyrodnim bratem. Dziewczyna jest nim zafascynowana i ma nadzieję, że wkrótce połączy ich uczucie. Wszystko zmienia się kiedy bohaterka poznaje Cadena Banksa. Problem pojawia się wtedy gdy okazuje się, że Kevin i Caden nie przepadają za sobą. Pomimo przeciwności Summer zaczyna interesować się wrogiem jej przyrodniego brata. Czy może wyniknąć z tego coś dobrego? Na kim ostateczne skupi się dziewczyna? Fabuła książki jest prosta i trzeba przyznać - niezbyt oryginalna. Czytając "Antybrata" ma się wrażenie, że to wszystko już było, jednak mimo wszystko coś nas do niego przyciąga i nie potrafimy się z nim rozstać. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to wymagająca literatura, ale sięgając po twórczość Tijan, wcale tego nie oczekiwałam. Myślę, że historia Summer nie pozostanie zbyt długo w mojej pamięci, jednak czas, który z nią spędziłam był na tyle przyjemny, że nie muszę żałować ani sekundy poświęconej na czytanie tej pozycji. Bohaterowie są dosyć powierzchownie wykreowani i nie można tutaj mówić o niepowtarzalnych charakterach czy też fascynujących osobowościach. Summer i Kevin przez większość czasu mocno działali mi na nerwy, ale Caden wywołał we mnie więcej tych pozytywnych emocji. Postacie drugoplanowe niestety nie są zbyt charakterystyczne i naprawdę niewiele można o nich napisać. "Anti-stepbrother. Antybrat" zdecydowanie okazał się dla mnie bardziej emocjonujący niż "Fallen Crest. Akademia" co okazało się miłym zaskoczeniem. Jak zapewne podejrzewacie, język, którym posługuje się autorka jest niezwykle prosty i lekki, co sprawia, że powieść czyta się w błyskawicznym tempie. "Antybrat" to pozycja, którą przeczytacie w przeciągu kilku godzin. Być może szybko o niej zapomnicie, ale na pewno spędzicie miło czas z jej bohaterami. Jeśli szukacie książki, która oderwie was od wszystkich obowiązków i otaczających was problemów - koniecznie sięgnijcie po twórczość Tijan. Podsumowując - muszę przyznać, że nie miałam zbyt wysokich oczekiwań względem tej pozycji, dlatego absolutnie nie jestem nią rozczarowana. Z pewnością w przyszłości ponownie sięgnę po kolejną powieść spod pióra tej autorki i mam nadzieję, że również mnie ona nie zawiedzie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
02-04-2018 o godz 21:20 przez: coffee_cup90
Tym razem również sięgnęłam po książkę autorki, której nie miałam przyjemności wcześniej czytać, ponieważ dopiero w tym roku zadebiutowała na naszym rodzimym rynku wydawniczym. Oczywiście mowa o Tijan!! Niektórzy polscy czytelnicy znali tę autorkę wcześniej i gorąco ją polecali. Więc musiałam się przekonać, skąd taki szum wokół tej autorki. Ja swoją przygodę z Tijan Meyer rozpoczęłam od książki Anti-Stepbrother Antybrat. W Anti-Stepbrother opowiedziana jest historia Summer. Na samym początku dowiadujemy się, że matka naszej głównej bohaterki umarła, a ojciec dość szybko poślubił kolejną kobietę.Oczywiście, jak się można domyśleć ta kobieta miała już syna z poprzedniego małżeństwa. I tutaj do akcji wkracza przyrodni brat Sum - Kevin. Nasza główna bohaterka była tak zadłużona w Kevinie, że nawet postanowiła studiować na tej samej uczelni, co on. Jednak już pierwszego wieczoru, jej marzenia legły w gruzach, bo przyłapała swojego przyrodniego braciszka, jak zabawia się z inną. Na całe szczęście, ten wieczór nie był do końca taki zły, ponieważ na jej drodze staną tajemniczy, seksowny oraz wytatuowany Caden, który był całkowitym przeciwieństwem wymuskanego Kevina. Może teraz skupię się na postaciach. Zacznę od uroczej Summer. Czytając tę historię odnosiłam wrażenie, że ta dziewczyna mentalnie znajduje się jeszcze w podstawówce. To co mówiła do innych bohaterów nie miało dla mnie jakiegokolwiek sensu, nawet to nie było zabawne i nic nie wnosiło do tej historii. Ta dziewczyna irytowała mnie też tym, że kiedy Kevin skinął paluszkiem to ta leciała do niego niczym posłuszny szczeniaczek. Natomiast jeżeli chodzi o postać Kevina, to czytając Anti-Stepbrother, to moja „łacina podwórkowa” osiągnęła poziom mistrzowski. Określenie bęcwał to chyba najdelikatniejsze określenie, jakiego użyłam w stosunku do tej postaci i jakie teraz mogę zacytować. najfajniejszą postacią w tej opowieści jest tytułowy Antybrat, czyli Caden. Pomimo tego, że Tijan postanowiła wykreować go na bad boya, to jednak nie dało się go nie lubić. Anti-Stepbrother to typowy New Adult przedstawiające problemy młodych ludzi wchodzących w dorosłość. Tijan sprawiła, że czułam się częścią tej opowieści, a to nie zdarza się zbyt często innym autorom. Może i to właśnie dlatego tak świetnie czytało mi się tę książkę. Tijan ma lekkie pióro i potrafi zaciekawić czytelnika. Niektóre wątki są nie przemyślane, ale można na to przymknąć oko, bo to jakoś nie zaburza całej historii. Jest to opowieść, którą warto poznać i można się przy niej zrelaksować. Na pełną recenzję zapraszam na swojego bloga: https://coffee-cup90.blogspot.com/2018/04/tijan-meyer-anti-stepbrother-antybrat.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
12-02-2018 o godz 22:24 przez: Czytaninka
Tijan zdecydowanie pisze powieści, które się pochłania, a nie czyta. Uwielbiam styl autorki, który mi się podoba. Może powieść sama w sobie nie ma jakiegoś większego przekazu i czasem jest przewidywalna, jednak jest miłą odskocznią. Summer to dziewczyna, która skrycie podkochuje się w swoim przybrany bracie Kevinie. Więc kiedy on wyjeżdża na college, ona się nie waha i podąża za nim. To dziewczyna z pazurkiem i charakterkiem, która potrafi nieźle odpyskować. Polubiłam ją, choć momentami mnie irytowała, zwłaszcza kiedy wzdychała do swojego przybranego brata, który każdą dziewczynę traktował jak zabawkę. Kevin to pusty, pozbawiony uczuć chłopak, który doskonale wie jak łamać serca kobiet. Denerwował mnie dosłownie na każdym kroku. Zwłaszcza, gdy z powrotem zaczął się kręcić przy Summer. Nie rozumiem, jak można być tak pustym facetem? Fabuła toczy się wokół collegu do którego uczęszczają. Nie brak tam jakichkolwiek imprez zakrapianych ogromem alkoholi, przystojnymi facetami i seksownymi kobietami. Jak to w collegu, nie tylko żyje się szkołą i nauką. To najlepszy czas na zacieśnianie znajomości, przyjaźni i pierwszych miłości. Sama spędziłam 4 lata w szkole z internatem, więc co nieco na ten temat wiem. Lubię powieści, w których występują niegrzeczni bad boys, w których coś się dzieje. Tutaj właśnie tak jest. Mężczyźni rywalizują między sobą o kobiety i na odwrót - kobiety o mężczyzn. Do tego zostały wplątane wątki z przeszłości, które odciskają piętno na teraźniejszości bohaterów. Niewątpliwie moje serce zdobył Caden, ach, można tylko pomarzyć o takim mężczyźnie. Polubiłam go od samego początku. To facet, który wie czego chce, ma świetny wygląd i grono wielbicielek, lecz on nie leci na pierwszą lepszą lalunię, która najczęściej okazuje się być pustą lalunią. Zawrócił w głowie Summer, choć ona z początku go nienawidziła. Z czasem zaczęli się przyjaźnić. Tylko czy serce dziewczyny zwróci się w stronę Cadena, a może jednak nadal paja miłością do Kevina? Dla kogo straci głowę i którego z nich wybierze? Jak już wspominałam książkę pochłania się szybciutko, ze względu na przyjemny styl autorki. Fabuła może i trochę oklepana, ale mnie to w zupełności nie przeszkadzało;. Bohaterowie różnorodni, różniący się pod każdym względem, tak jak ludzie na świecie. I ten mężczyzna na okładce, na widok którego najzwyczajniej w świecie się rozpłynęłam. "Antybrat" to powieść przy której miło spędzicie czas. Niejedna kobieta będzie skrycie podkochiwała się w bohaterach, którzy potrafią wywołać niezłą burzę w sercach kobiet. College, miłosne rozterki i ludzkie problemy, tego możecie się tutaj spodziewać. Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-03-2018 o godz 13:52 przez: Beata Matuszewska
Summer przeprowadza się razem z ojcem do posiadłości nowej macochy. Mieszka tam Kevin chłopak, do którego wzdychają wszystkie dziewczyny w szkole a także jego przybrana siostra. Dziewczyna fantazjuje o chłopaki i cierpliwie czeka aż kiedyś ją zauważy. Kiedy Summer kończy szkołę bez większego zastanowienia wybiera się do tego samego college’u co Kevin. Kiedy wybiera się do domu bractwa dopada ją smutna prawda, której nigdy nie chciała dostrzec. Nie jest już jedyną, która go kocha i nie jedyną, która go nienawidzi. Wszystko zaczyna się zmieniać, kiedy poznaje Cadena znajomego z bractwa. Co się stanie, kiedy Summer zorientuje się, kogo tak naprawdę kocha? Co zrobi Kevin, aby zbliżyć się do Summer? Jaka się kryje tajemnica w domu Cartera? O tej książce krąży bardzo dużo niepochlebnych opinii. Tak samo jak o innej książce autorki, która natomiast podobała mi się na tyle, aby przeczytać i nie nudzić się. Książka przyniosła mi wiele nieoczekiwanych zdarzeń, które przyniosły ni odskocznię od problemów codziennych. W książce poznajemy wielu bohaterów, ale nie wszyscy zapadają nam w pamięci. Summer Stoltz młoda dziewczyna, która straciła matkę i wychowuje ją ojciec. Krótko po śmierci matki ojciec wychodzi za mąż a dziewczyna zyskuje brata. Summer to skryta osoba, która nie pogodziła się ze śmiercią matki. Choć jest skryta to też łatwowierna i naiwna. Wieży w coś, co się nie wydarzy lub coś, co nie ma przyszłości. Kevin to typ chłopaka, który ma wszystkich w nosie i nie przejmuje się nikim. Zmienia dziewczyny jak rękawiczki i bawi się ich uczuciami. Ta postać nie przypadła mi do gustu i nie mam już nic więcej do powiedzenia na temat tego chłopaka chyba, że kilka jeszcze nie przyjemnych epitetów. Jedyną postacią, która wywołała u mnie pozytywne odczucia i ciepło na sercu to Carter. Tajemnicza postać, który emanuje od siebie siłą i urokiem. Każdy schodzi mu z drogi, lecz jedna osoba jest na tyle nieodpowiedzialna, że nie rozumie, co może się stać. Uczynny i dobry każdemu pomaga, ale i także rozsądny. Fabuła książki nie powala nas na kolana, lecz autorka zastosowała to samo, co w Akademii. Temat ten sam, lecz trochę inna sytuacja, lecz mi to nie przeszkadzało, bo skupiłam się na wątku miłosnym, jaki się kształtował. Choć zakończenie książki i zachowania bohaterów bardzo mnie zirytowały to wiem, że książka może spodobać się wielu fanom autorki. Anti-Stepbrother. Antybrat jest to powieść, którą przeczytałam i nie nudziłam się a książkę mogę polecić wszystkim, którzy lubią pióro autorki. Lubię czytać takie romanse i czekam z niecierpliwością na kolejną książkę autorki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
01-04-2018 o godz 20:24 przez: erin97
Po zobaczeniu tej książki w zapowiedziach wydawnictwa wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Dodatkowo okładka wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Myślę sobie, lekka książka dla nastolatek to coś na co mam ochotę. Liczyłam na to, że spędzę z tą książką miłe chwile pełne romantycznych uniesień. W końcu studenckie życie jest pełne takowych wzlotów. Byłam też przekonana, że tę lekturę przeczytam szybko a czas z nią spędzony będzie przyjemny i będę miło wspominać ten tytuł. Niestety, myliłam się i to bardzo. Właściwie żadne z szeregu moich oczekiwań nie zostało spełnione. Zacznę od tego, że fabuła była zwyczajnie nudna. W sumie nie jestem w stanie jej streścić. Nie potrafię nawet wskazać punktu kulminacyjnego tej treści. W tej powieści nic konkretnego się nie wydarzyło i to jest największy problem. Czytałam, czytałam i czekałam… I się nie doczekałam. Po drugie mało ciekawie postacie. Główna bohaterka, Summer to szara myszka, która ma sławnego brata. Dziewczynie w jednej chwili to przeszkadza, w drugiej schlebia. Raz chciałaby się wybić, raz pozostać w tle. Ona sama nie wie czego chce, a ja takich bohaterek nie lubię najbardziej. Są one takie bezosobowe. Nie można o nich nic powiedzieć. Podobnie jest z postaciami drugoplanowymi. Aby nico ożywić fabułę autorka starała się wpleść motywy traumy z przeszłości. Kreowała tajemnice bohaterów, dając chwilowe napięcie. Szkoda tylko, że kiedy bohaterowie odkrywali karty zamiast efektu „Wow” było „I to już? O to chodziło? Tylko tyle?”. Oczywiście są jeszcze rozterki miłosne bohaterów. Są one na równie niskim poziomie jak pozostałe elementy powieści. Powiedziałabym, że gdyby nie seks to nie wiedziałabym, że mam do czynienia z dorosłymi ludźmi. Problemy uczuciowe rodem z gimnazjum. Ta książka miała być romansem, miała być erotykiem. Liczyłam, więc na zdecydowanie więcej. Nie tylko relacje damsko-męskie są nietrafione. Jeśli by zwrócić uwagę na to w jaki sposób autorka zaprezentowała damską przyjaźń, a raczej damskie stosunki, bo przyjaźnią ich nazwać nie można, to też pozostawiają one wiele do życzenia. Relacje dziewczyn w tej lekturze są zwyczajnie prymitywne. Mam nadzieję, że autorka stworzyła taki obraz tylko na potrzeby twórczości literackiej, bo jeśli tak postrzega kobiety na co dzień to współczuję. Reasumując, nie sądzę by lektura ta była warta zapoznania. Może jestem już na nią zwyczajnie za stara? Jeśli miałabym ją komuś polecić to nastolatkom. Myślę, że na nich wywrze zamierzone wrażenie. Mi czegoś zwyczajnie zabrakło.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
28-02-2018 o godz 07:55 przez: 1991monika
Rodzina Summer Stoltz powiększa się, kiedy jej ojciec ponownie bierze ślub. Kevin, jej przyrodni brat, jest obiektem westchnień wszystkich dziewczyn w szkole, w tym również jej. Dziewczyna liczy, że pod wspólnym dachem uda im się nawiązać relację. Kiedy kończą liceum i Kevin jedzie do college’u, Summer bez wahania podąża za nim. Tam jednak poznaje Cadena Banksa, który należy do bractwa jej przyrodniego brata i zaczyna darzyć go sympatią. Chyba nikogo nie zdziwi, że spośród głównych bohaterów najbardziej polubiłam Cadena. Kierujący się ważnymi wartościami w życiu, znajdujący się zawsze w odpowiednim miejscu i czasie, dojrzały, odpowiedzialny, a do tego jeszcze przystojny – postać prawie idealna. Co do Summer mam mieszane uczucia i wywołuje ona we mnie sprzeczne emocje. Z jednej strony podobała mi się jej zawziętość, waleczność i poczucie humoru, ale z drugiej strony była też bardzo naiwna, część jej tekstów, które miały również być zabawne, w moim odczuciu były dziwne i dziecinne. Więc oprócz tego, że czasem mnie rozbawiła to również mocno irytowała. Kolejną rzeczą, która niezbyt mi się podobała – były dialogi, a przynajmniej znaczna ich część. Często odnosiłam wrażenie, że są sztuczne, płytkie i po prostu mocno niedopracowane. Chyba jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, żeby konwersacje bohaterów tak mi się nie podobały. Nie oczekiwałam nie wiadomo jak wyszukanego słownictwa, ale po prostu zabrakło mi w nich naturalności. Dla odmiany przejdę teraz do tego, co mi się podobało w tej książce. Na pewno to, co w moim odczuciu pozytywnie ją wyróżnia to, to że uczucie między bohaterami rozwija się powoli i naturalnie. Często w tego typu książkach dzieje się to zbyt szybko, tu jednak wszystko działo się w odpowiednim, niewymuszonym tempie. Kolejną rzeczą, która pozytywnie mnie zaskoczyła to niewielka ilość scen erotycznych. A jeśli już się pojawiały to nie były wulgarne, czy niesmaczne. Oprócz głównego wątku w postaci rozterek miłosnych głównej bohaterki, pojawiają się też wątki poboczne i uważam, że autorka dobrze zrobiła wprowadzając temat urazu mózgu. Meyer pokazała w swojej książce, jaki ma to wpływ zarówno na osobę chorą jak i jej najbliższych. Choć nie o tym jest ta książka to uważam jednak, że autorka mogła trochę bardziej to rozwinąć. Podsumowując „Antybrat” to nie jest wybitna pozycja, ale z pewnością znajdzie swoich wielbicieli, szczególnie wśród fanów New Adult. Jest lekturą lekką i mimo pewnych wad, uważam ją za dobrą książkę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
05-03-2018 o godz 17:40 przez: Natalia Zdziebłowska
"Kevin był doskonałym plastrem na moje rany, ale nie Caden. On okazał się tym dobrym, tym złym i tym, co pomiędzy. Dzięki niemu czułam się cała i spełniona. Był dla mnie wszystkim." Po raz kolejny uwiodła mnie powieść od wydawnictwa Kobiecego. Ponownie dałam się porwać niesamowitej historii, która ukazała się pod ich patronatem. Fantastycznie było poznać losy Summer, pomimo, że jak mówi sama autorka, bohaterka jest dziwną postacią w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Autorka stworzyła wciągającą powieść New Adult, która w owocny sposób zaskakuje. Przede wszystkim powieść jest napisana w bardzo naturalny, przystępny każdej osobie - języku. Czytanie lektury szło mi ekspresowo. Poczułam przy niej pełne rozluźnienie, a bohaterowie doskonale wzbogacili mi czas. Summer jest główną postacią. Od licealnych czasów jest zakochana w swoim przyrodnim bracie. Kevin nie zwraca na nią szczególnej uwagi, aż to zakończenia roku. Połącza ich namiętność, która szybko się zaczęła, a jeszcze szybciej się kończy. Summer jedzie za nim do collegu, gdzie poznaje Cadena. Niespodziewanie dla niej, chłopak pragnie zostać jej przyjacielem. "Rzucił mi bombę, a potem odsunął się i czekał, aż wybuchnie. " Względem akcji, bohaterowie okazali się bardzo charyzmatyczni. W tej pozycji wydawniczej mamy do czynienia z wielordzennością charakterów. Ilekroć będę patrzeć na tę okładkę, zawsze będę myśleć o fantastycznej akcji i wspaniałych postaciach. Summer jest mocną osóbką. Jest sarkastyczna, odważna, pyskata oraz nieugięta. Do niej, te cechy doskonale pasują! Kiedy przy jej boku pojawia się przystojny i uwodzicielski Caden, nie od razu poddaje się jego urokowi. Bada grunt oraz jest ostrożna. Dopiero później zaczyna mu ufać. Do postaci Kevina powiem jedynie, że jest aktorem jak z obrazka. Kłamie, zmyśla i przede wszystkim działa na swoją korzyść. Jest chamski i cechuje się głównie charakterem dupka. Na początku Summer jest upojona jego grą, później zaczyna rozumieć jego podstępną naturę. Bardzo polubiłam Cadena, za jego wrażliwość, troskę oraz szczerość. Kocham takietach facetów! Jak na pewno się domyślacie, lekturę Wam polecam. Szczególnie, że jest to wspaniała publikacja na każdy dzień. Rozmarzy każdego czytelnika, dając mu niewielką nutkę wzruszenia. Powtórnie nie potrafiłam odłożyć lektury na bok pozostawić ją na następny dzień. Jak zaczęłam czytać rankiem, tak skończyłam w nocy. Koniecznie do niej zajrzyjcie!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
03-03-2018 o godz 13:00 przez: nataliaxsiema
Kiedy ojciec Summer bierze ponownie ślub, do jej rodziny dołącza Kevin, syn jej macochy. Choć jest to jej przybrany brat, to dziewczyna nie jest w stanie powstrzymać swojej fascynacji chłopakiem i pragnie się do niego zbliżyć. Po wyjeździe do college'u, w domu bractwa Kevina spotyka Cadena. Mężczyźni nie pałają do siebie sympatią, ale Summer zaczyna się interesować wytatuowanym i umięśnionym Cadenem. Kogo ostatecznie wybierze? Summer, Summer... Imię bardzo ładne, ale zachowanie tejże bohaterki już takie ładne nie było. Według mnie zachowywała się trochę jak rozkapryszona dziewucha, która sama nie wie czego chce od życia. Najpierw tak wielce zakochana w Kevinie, poświęcała mu swoją uwagę, a kiedy pojawił się na horyzoncie Caden, który no umówmy się: jest bardziej umięśniony i seksowny niż jej przybrany brat, to z miejsca przerzuciła swoją uwagę na niego. Coś mi tu nie pasowało, a konkretniej: to z jaką łatwością zapomniała o jednym i prawie wskoczyła w ramiona drugiego. Tak jak w poprzedniej powieści tej autorki, główna bohaterka bardzo przypadła mi do gustu, tak tutaj nie mogłam jej znieść. Myślę, że to też przez to, tak słabo szła mi lektura. Co do pozostałych bohaterów, nie wyrobiłam sobie za bardzo zdania w ich temacie. Szczerze mówiąc, wydali mi się płascy i nijacy, ale może po prostu coś źle odebrałam. Mam wrażenie, że Tijan ma zamiłowanie do tematów kazirodztwa. Kolejna jej książka, w której występuje ten motyw. Ktoś tu chyba się naoglądał Gry o Tron. W ogóle czytanie tej pozycji szło mi niezwykle opornie, choć miałam czas, na czytanie to jednak nie mogłam się zachęcić do tej czynności. Dopiero w szkole, jak pobrałam sobie Antybrata na Legimi, to ruszyłam z czytaniem, a i tak jestem pewna, że to tylko dlatego, że lekcje były nudne i wolałam robić cokolwiek, byleby nie słuchać. Jestem rozczarowana. Mam niedosyt, bo czegoś mi tutaj zabrakło. Ta książka mnie nie porwała, co mnie smuci, bo miałam spore oczekiwania, a w zamian dostałam coś co było po prosto momentami nudne. Jak dla mnie to jest to słaba książka, choć może komuś innemu się spodoba bardziej niż mnie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-03-2018 o godz 23:26 przez: tygrysica
Przeglądając bookstagram można się natknąć na zaskakująco sporo krytycznych opinii o „Anti-Stepbrother” Tijan Meyer. Najczęściej czytelniczki i czytelnicy narzekają na styl pisania autorki oraz język jakim się posługuje. Wytykają jej, że jest zbyt prosty, chaotyczny i nie różni się niczym od tego jakim posługują się użytkownicy Wattpada, co zapewne dla niektórych zabrzmi dość niepokojąco i może nawet zniechęci do lektury tej książki. Mnie jednak osobiście strasznie spodobał się „Anti-Stepbrother” głównie właśnie dzięki temu prostemu językowi. W lekturę antybrata wsiąknęłam dosłownie od pierwszej strony i nim się obejrzałam skończyłam całą książkę. Historia Summer, Cadena oraz Kevina, mimo że nie jest zbyt oryginalna to według mnie ma w sobie coś takiego co nie pozwala się od niej oderwać. Na dodatek dzieję się tutaj naprawdę dużo więc nie można narzekać na nudę. A gdyby tego było mało to jest również przezabawna. Dialogi między głównymi bohaterami nie raz doprowadziły mnie do łez, a oni sami całkowicie podbili moje serce. No może wszyscy oprócz Kevina, który jest zdecydowanie du**kiem przez duże D. Jedyne co przeszkadzało mi w tej książce to wątek z matką Summer. Uważam go po prostu za zbędny i nic nie wnoszący do tej historii, poza niepotrzebnym zamieszaniem na samym końcu. Nie będę się jednak zagłębiać w szczegóły, ponieważ nie uniknęłabym spoilerów. „Rzucił mi bombę, a potem odsunął się i czekał, aż wybuchnie. Czułam się jak wrak człowieka. Byłam w stanie tylko pokiwać głową, bo w tej chwili dałabym mu wszystko, co tylko by chciał.” Jeśli do tej pory nie byliście pewni czy na pewno warto sięgnąć po „Anti-Stepbrother. Antybrat” autorstwa Tijan Meyer to powiem Wam, że naprawdę warto. Ponieważ ta książki jest naprawdę wciągająca i kipi wręcz od świetnego humoru oraz elektryzującego napięcia emocjonalnego między bohaterami. Naprawdę gorąco polecam! Aleksandra Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Anti-Stepbrother. Antybrat” autorstwa Tijan Meyer. Szukaj mnie na: http://tygrysica.tumblr.com/ https://www.instagram.com/tygrysicaa/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji