Nieraz zdarza się tak, że trafiamy na cudowna książkę. Zapierającą dech w piersi, która nas porywa i oszałamia. Później pojawia się kolejna część. I kolejna. I każda następna jest coraz gorsza... Uff. Na szczęście w tym przypadku nam to nie grozi. Czwarty cykl Akademii Wampirów pokazuje, że może być jeszcze lepiej. W moim odczuciu, jak do tej pory, jest to najlepsza część.
Rose Hathaway nie potrafi cieszyć się ze zwycięstwa w bitwie ze strzygami. Śmierć ukochanego jest zatrważającym ciosem, ale co jeśli miłość naszego życia staje się tym, przeciwko czemu walczyło się całe życie?
Rose wyrusza w podróż do Rosji, aby odnaleźć Dymitra, który w trakcie bitwy został przemieniony w strzygę i ukoić spokój jego duszy. Na zimnej i obcej Syberii musi uporać się ze stratą ukochanego i nauczyć się życia na nowo, dzień po dniu.
Zniknęła niesforna, zbuntowana nastolatka, a w jej miejsce pojawiła się dojrzała kobieta, która poznała czym jest miłość i strata. Emocje Rose są tak wszechobecne, że nie sposób się od nich odciąć. Śmiałam się wraz z nią, kiedy wspominała wspólne chwile z Dymitrem, o których wcześniej nie wiedzieliśmy i razem z nią opłakiwałam jego odejście. "Przysięga krwi" wzruszyła mnie do bólu, nie potrafiłam powstrzymać potoku łez, które wzbierały we mnie prawie na każdej stronie.
Dymitr jest jednym z największych atutów Akademii Wampirów, postacią świetnie wykreowaną, charakterystyczną i tajemniczą. Bałam się, że kiedy jego zabraknie książka wiele straci. Jednak w tej części poznamy jego nowe, mroczne oblicze, które z jednej strony pociąga, ale z drugiej przeraża. Jedno jest pewne, skoro pojawia się Dymitr będzie gorąco i będzie się działo.
Początek Akademii Wampirów nie zapowiadał się ciekawie. Tania i banalna opowiastka nie wciągnęła mnie ani trochę, ale warto było dać jej szansę. Okazało się, że każda kolejna część jest coraz lepsza, jednak Richelle Mead w "Przysiędze krwi" przeszła samą siebie. Zatraciłam się całkowicie. Niezwykłe zwroty akcji, brawurowe akcje, nowe fascynujące postacie i zaskakujący finał, nie pozwolił odetchnąć aż do ostatnich stron. Cała seria przypomina wzniecanie ognia. Z początku jest niewinnie i nic się nie dzieje, potrzeba sporo wysiłku i cierpliwości, ale powoli z iskierki ognia wznieca się żar, oślepiający i gorący. W przypadku tej książki, płonęłam wraz z nią. Utożsamiałam się z Rose i wszystko co ją dotykało, dotykało również mnie. Nie mogę się doczekać kolejnej części i bez wątpienia sięgnę po nią z przyjemnością. Więc jeśli jeszcze zastanawiasz się czy warto po nią sięgnąć, to wierz mi - nie ma na co czekać!
Jestem ogromną fanką twórczości Richelle Mead. A ,,Akademia Wampirów" jest moją ulubioną sagą i zdecydowanie najlepszą jaka powstała. Uwielbiam wszystkie części ale to ,, Przysięga krwi" jest absolutnym mistrzostwem. Bardzo podziwiałam Rose za to, że była gotowa porzucić wszystko i wszystkich aby uwolnić duszę Dymitra. Pokazała twardość charakteru oraz udowodniła jak wielkim uczuciem darzy swojego mentora. Końcówka po prostu wgniotła mnie w fotel, nie spodziewałam się tego. Gorąco polecam;)
Akademia Wampirów to naprawdę niezwykła seria, zupełnie odmienna od pozostałych cykli o podobnej tematyce. Ten tom, podobnie jak pozostałe, nie zawiódł mnie - wprost przeciwnie! Jestem absolutnie zachwycona i nie mogę doczekać się chwili, kiedy sięgnę po kolejną część. Polecam tę serię wszystkim, którzy mają ochotę na coś nowego i wzbudzającego masę emocji.
Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
06-07-2011 o godz 22:40 przez:
dark_angel
Fajna jest ta książka? Przeczytałam pierwsze trzy książki Richelle Mead i mam nadzieję że ta będzie taka dobra jak tamte. Szkoda mi tylko Dimitra za to co mu sie stało w ,,Pocałunku Cienia''.