Kiedy przesłuchałam pierwszy raz tej płyty byłam Adele naprawdę zachwycona. Ale z każdym dalszym słuchaniem tej płyty, zachwyt mijał tak samo szybko jak się pojawił. Niestety płyta '21' jest nudna i nie rozumiem dlaczego jest tak chwalona, nie rozumiem jej sukcesu. Mimo wszystko czasami wracam do piosenek takich jak ''Someone Like You'' czy ''Set Fire To The Rain'', ale to i tak tylko sporadycznie. Głos Adele jest piękny, głęboki, stworzony wręcz do soulowych ballad. Ale naprawdę nie rozumiem tego ,że płyta rozchodzi się jak ciepłe bułeczki ;D Mi się szybko znudziła i wolę np: Amy Winehuse ,Selah Sue czy Nnekę. Ocena; najwyżej 6/10.
Na początku niezbyt podobał mi się jej styl muzyki i wg... jednak ta płyta powala nawet największych artystów na kolana. Artystka ma zaledwie 23 lata, a podbiła serca milionów ludzi. Śpiewa utwory,które mówią o różnych sytuacjach życiowych, a gdy się ich słucha zdaje się czasami ,że to my sami napisaliśmy teksty do tego. Mimo,że niektórzy ludzie uważają, że Adele nie zachwyciła ja uważam,że ta płyta jest rzadkością w dzisiejszych czasach pełnych playbacków,komputerów itp. Adele potrafi wyjść na scenę z pianistą i mikrofonem i zachwycić tak, że aby to określić nie mam słów.
Płyta naprawdę sensowna, mimo prostoty przekazu, jest dużo głębi w zaprezentowanej nam syntezie tekstów i muzyki. Widać, że artystka włożyła w swoją pracę dużo serca, kawałki są zróżnicowane i dobrze się uzupełniają, jednocześnie tworząc spójną całość. Jeżeli tylko odpowiada Ci taka alternatywnopopowa (bo nie wiem, jak to inaczej nazwać) stylistyka z ciągotami do blusa i soulu, warto mieć. Ja jestem bardzo zadowolony, a na dodatek w cenie podobnej do zwykłej edycji dostałem 2 bonusowe "wykony". Czapki z głów.
Płyte dostałem na gwiazdkę. Wszystkie piosenki są genialne. Szczególnie If It Hadn't Been For Love, Somone Like You, Lovesong, One And Only, Don't You Remember oraz hit Rolling In The Deep. Płyte słuchałem w zimie, ale nie wiem czy chciałbym ją słuchać w lecie. Jest ona trochę za bardzo depresyjna. Adele wykorzystała swoje życie jak Amy Winehouse, ale chciałbym ją usłyszeć w weselszych piosenkach następnym razem. Płytę warto kupić. daję 9/10.
Adele może i ładnie śpiewa ale osobiście wolałam Lane Del Rey która ma śliczny głos. Może i ta płyta fajna (wiem mam) ale dla tych którzy nie są pewni ,czy kupić powiem : NIE!!! Ponieważ jak mówiłam Lana Del Rey ma równie śliczny głos (według mnie) i jej płyta jest ciekawsza. Adele znudzi się Ci już za tydzień (smutny fakt)
Niesamowita płyta! Faktycznie, cena z kosmosu, ale dla tak genialnej piosenkarki jak Adele, warto wydać nawet te 60 złotych. Najlepsze utwory (oczywiście oprócz singli): Turning tables, Don't you remember oraz I'll be waiting. Gorąco polecam, bo naprawdę warto!
mam tą płytę i nie żałuję! głos ma niesamowity! może trochę za dużo jest piosenek smutnych ale za to są pełne przemyśleń odczuć itp POLECAM TĄ PŁYTĘ!!!
Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
1/5
14-11-2021 o godz 20:32 przez:
AdeleZaDarmo
To jej płyty sprzedają się najlepiej. Gości na wielu okładkach gazet mimo swojej otyłości i przeciętnej urody. Radia puszczają jej „ nieradiowe" piosenki, a grono fanów rośnie z dnia na dzień. Mowa o Adele. Jest zaprzeczeniem typowego wizerunku komercyjnej gwiazdy. Wszystko można sprzedać. Justin Bieber jest tego najlepszym przykładem. A Adele jest promowana jako ta alternatywna, ambitna, skromna, mało przebojowa i z prawdziwym kunsztem wciskana tym, którzy są wpływowi i nie potrafią samodzielnie wybierać. Rewelacyjnie prowadzona taktyka PR-owa i niekonwencjonalna promocja piosenkarki przyniosły efekty. Adele to produkt wybitnie komercyjny wykorzystujący niezagospodarowaną dotąd lukę i trafiający w target dotąd uśpiony. Połykacze masowej sieczki pożrą wszystko co im się odpowiednio spreparuje. Dlaczego sprzedaje tyle płyt? Dlaczego podoba się ludziom? Bo zdołowani ludzie pragną równie zdołowanej idolki. Im bardziej nieszczęśliwa tym więcej ma zwolenników. Człowiek optymistycznie nastawiony nie będzie słuchał jej piosenek, bo przy nich można popaść w głęboką depresję. Dochodzi do tego jej permanentnie skrzecząca barwa, która zdrowego człowieka po kilkudziesięciu sekundach zamieni w kłębek nerwów. Jadąc samochodem kierowca nie powinien słuchać radia, które puszcza jej piosenki, bo to zwyczajnie nie wpływa na spokój i opanowanie. Wiarygodność zyskuje w oczach nieświadomych pryszczatych nastolatek, które mają się z kim utożsamić. A przecież mało atrakcyjnych, odrzuconych i nieszczęśliwie zakochanych na świecie nie brakuje. Nie mogę powiedzieć, że Adele jest wokalistką słabą. Jak na standardy światowe jest to przeciętny głos z dużymi technicznymi brakami. Jest wtórna, monotonna, męcząca i nie wnosi do wokalistyki nic nowego. W porównaniu do takich wokali jak Houston, Aguilera, Carey pozostaje daleko w tyle. Jest technicznie słabsza od Britney Spears, nie mówiąc o Joss Stone, Amy Winehouse czy Alici Keys.
To jej płyty sprzedają się najlepiej. Gości na wielu okładkach gazet mimo swojej otyłości i przeciętnej urody. Radia puszczają jej „ nieradiowe" piosenki, a grono fanów rośnie z dnia na dzień. Mowa o Adele. Jest zaprzeczeniem typowego wizerunku komercyjnej gwiazdy. Wszystko można sprzedać. Justin Bieber jest tego najlepszym przykładem. A Adele jest promowana jako ta alternatywna, ambitna, skromna, mało przebojowa i z prawdziwym kunsztem wciskana tym, którzy są wpływowi i nie potrafią samodzielnie wybierać. Rewelacyjnie prowadzona taktyka PR-owa i niekonwencjonalna promocja piosenkarki przyniosły efekty. Adele to produkt wybitnie komercyjny wykorzystujący niezagospodarowaną dotąd lukę i trafiający w target dotąd uśpiony. Połykacze masowej sieczki pożrą wszystko co im się odpowiednio spreparuje. Dlaczego sprzedaje tyle płyt? Dlaczego podoba się ludziom? Bo zdołowani ludzie pragną równie zdołowanej idolki. Im bardziej nieszczęśliwa tym więcej ma zwolenników. Człowiek optymistycznie nastawiony nie będzie słuchał jej piosenek, bo przy nich można popaść w głęboką depresję. Dochodzi do tego jej permanentnie skrzecząca barwa, która zdrowego człowieka po kilkudziesięciu sekundach zamieni w kłębek nerwów. Jadąc samochodem kierowca nie powinien słuchać radia, które puszcza jej piosenki, bo to zwyczajnie nie wpływa na spokój i opanowanie. Wiarygodność zyskuje w oczach nieświadomych pryszczatych nastolatek, które mają się z kim utożsamić. A przecież mało atrakcyjnych, odrzuconych i nieszczęśliwie zakochanych na świecie nie brakuje. Nie mogę powiedzieć, że Adele jest wokalistką słabą. Jak na standardy światowe jest to przeciętny głos z dużymi technicznymi brakami. Jest wtórna, monotonna, męcząca i nie wnosi do wokalistyki nic nowego. W porównaniu do takich wokali jak Houston, Aguilera, Carey pozostaje daleko w tyle. Jest technicznie słabsza od Britney Spears, nie mówiąc o Joss Stone, Amy Winehouse czy Alici Keys.
(...)Wielkim atutem albumu są teksty. Opowiadają one o miłości. Jak przyznała niedawno w wywiadzie, wspaniałe, poruszające teksty na "21" napisała po rozstaniu z chłopakiem. Co więcej - po pijaku. Może to taka przypadłość Anglików? Amy Winehouse swoje najpiękniejsze utwory napisała będąc uzależniona od narkotyków. Nie zachęcam jednak jej naśladować. Na "21" Adele dodała szczyptę rocka. Piosenki są bardziej wyraziste niż na "19". Mimo to ja częściej będę sięgać po jej debiut. Tamte piosenki szybciej zdobyły moje serce. Każda z nich miała w sobie coś, co mnie zachwycało. Na "21" dwie zupełnie mi nie podeszły. Należy do nich przyciężki w odbiorze "I'll Be Waiting" oraz nudne "Don't You Remember", w którym głos Adele za nic mi się nie podoba. Jednak mimo tych dwóch zgrzytów album jest całkiem niezły.(...)