4/5
12-08-2016 o godz 12:26 przez: Amanda
Recenzja dostępna również na blogu: http://amandaasays.blogspot.com/2016/08/wysnione-miejsca-brenna-yovanoff.html

OPRAWA
"Wyśnione miejsca" zachwyciły mnie okładką z lubianym przeze mnie motywem przenikania, która jest zdecydowanie lepsza od tej, którą proponują nam zagraniczne wydawnictwa. Ma w sobie pewną dozę magii, którą dodatkowo potęguje opis, zapowiadający historię z pogranicza lekkiej fantastyki. Trzeba jednak przyznać, że nie będzie to powieść fantasy i coś zupełnie innego pojawi się na pierwszym planie. I jestem z tego bardzo zadowolona.

"Ból jako konkretne, namacalne zjawisko nie istnieje."

ŚWIETNIE WYKREOWANI BOHATEROWIE
Zwłaszcza Waverly, która jest zdecydowanie bardziej złożona i inteligentna, niż komukolwiek mogło się wydawać. I nie chodzi tu wcale o oceny. Ona po prostu doskonale wie, jak działają znajomości w szkole średniej.
ONI WIEDZĄ, że Waverly jest cicha, zdolna, nie sprawia problemów wychowawczych, szybko biega i trzyma z popularnymi.
ONI NIE WIEDZĄ za to, że potrafi uśmiechać się na zawołanie, ma problemy ze snem, biega z zupełnie innych powodów i często chciałaby powiedzieć i zrobić coś zupełnie innego, niż oczekują. Czasami chciałaby po prostu być sobą, taką, jakiej nikt jeszcze jej nie poznał.
Jej postać dzieli narrację z Marshallem. Chłopakiem tak odmiennym od Waverly, a jednocześnie tak podobnym. On też ucieka, by nie odkrywać się przed innymi. Ucieka w alkohol i ulega bratu, chociaż wcale tego nie chce.
Warto wspomnieć, że autorka nie skupia się jedynie na parze głównych bohaterów - tworzy barwne postacie drugoplanowe, które dopracowane są pod każdym względem. Mamy bohaterów, którzy tworzą zasady, tych, którzy się im podporządkowują oraz tych, którzy żyją zgodnie tylko i wyłącznie ze sobą. Szczególnie ciekawiła mnie postać Maribeth - przyjaciółki Waverly, z którą łączyła ją dosyć specyficzna więź. Jest to postać, której raczej nie obdarzymy sympatią, ale z zainteresowaniem będziemy obserwować jej przemyślane gesty, zachowanie, słowa.

"Czasem, gdy wpatrujemy się w zegar nie wiadomo którą noc z rzędu, trudno odróżnić rzeczywistość od wytworów wyobraźni."

FABUŁA I UKAZANIE MŁODYCH LUDZI
Nie znajdziemy tu porywających zwrotów akcji i łatwo przewidzimy zakończenie, ale autorka ma zdecydowanie innego asa w rękawie. Historia opowiada bowiem o nastolatkach takich, jakimi jesteśmy, bądź byliśmy i o problemach, które w pewnym stopniu dotknęły kiedyś każdego z nas. Bo nieważne, czy masz kochającą rodzinę jak Waverly, czy problematyczną jak Marshall - zawsze w życiu pojawia się ten moment, kiedy tak bardzo chcemy pasować do innych i robimy wszystko, by to osiągnąć. Czasami chcemy, by przez to móc wyjść przed szereg i nas zauważono, a czasami wręcz przeciwnie - by wtopić się w tłum i nie zostać odrzuconym, samotnym dziwakiem, który stanie się obiektem żartów.
I właśnie to, a nie wątek spotkań we śnie, jest największym atutem tej powieści - fakt, że możesz się z nią identyfikować. Patrzeć na bohaterów i przypominać sobie, jak próbowaliśmy być tacy, jakich chcieli nas inni. Bojący się odrzucenia osób, do których i tak wiedzieliśmy, że nigdy nie będziemy pasować. Łaknący prawdziwej przyjaźni i chwytający się wyrobów "przyjaźnio-podobnych", dopóki nie znajdziemy tej właściwej, przy której poczujemy, ze to za nią tęskniliśmy, chociaż nigdy jej wcześniej nie zaznaliśmy. Autorka bardzo realnie oddała uczucia nastoletnich bohaterów. Cała ta gama emocji jest niezwykle prawdziwa i pewnie dlatego tak dobrze do nas trafia.

WĄTEK SPOTKAŃ WE ŚNIE
Niestety, ale zupełnie mi tam nie pasował, chociaż rozumiem, że łączy to historię z tytułem i nadaje jej czegoś charakterystycznego, co wyróżnia ją pośród podobnych powieści. Mam jednak wrażenie, że wątek ten został trochę potraktowany po macoszemu, gdyż zupełnie nie wiemy, skąd się to wzięło, ani na jakiej zasadzie działało. Spotkania były ciekawe i dzięki nim para głównych bohaterów poznała się z tej strony, z której nie zna ich nikt inny, jednak nie była to ani fantastyka, ani realizm, więc wyszło nieco dziwnie. Może gdyby inaczej go poprowadzono bądź nieco rozwinięto i przerobiono, byłoby lepiej, ale w takiej formie, w jakiej się pojawił - był mi absolutnie zbędny. Na szczęście, to nie ten wątek był tam najważniejszy, więc aż tak mi to nie przeszkadzało w lekturze.

PODSUMOWUJĄC
"Wyśnione miejsca" to idealny i bardzo trafny portret młodych ludzi w wieku licealnym. Pełen hierarchii, nastoletnich podstępów i oczekiwań. Wątpliwości, obaw i nieustannego pragnienia, by pasować do innych. To także historia spotkań Waverly i Marshalla, nie tylko we śnie, ale i w rzeczywistości, którzy pozwalają sobie nawzajem zrozumieć, że mogą żyć inaczej - mogą być sobą i mogą odkryć siebie w pełni przed innymi, bez obawy o odrzucenie, bo nie potrzebują, by wielbił ich cały świat. Wystarczy ta jedna, wyjątkowa osoba.

"- W porządku. Nie jesteś idealna. Mimo wszystko.
(...)
- Myślisz, że o tym nie wiem?
- Ale nie wiem, czy wiesz, że wcale nie musisz być idealna."
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
16-08-2016 o godz 11:59 przez: Magdalena Senderowicz
„Wyśnione miejsca” zapowiadały się na książkę magiczną, lekko baśniową, eteryczną. Motyw snów pojawił się już nie raz w literaturze i trzeba przyznać, że daje on spore możliwości do popisu. Spotykanie się głównych bohaterów we śnie może prowadzić ich do różnych miejsc, zapewniać różnorodne doświadczenia, oferuje niesamowity klimat, który potrafi urzec. „Wyśnione miejsca” nie są debiutem literackim Brenny Yovanoff, ma ona na swoim koncie już kilka książek skierowanych głównie do młodzieży, jednakże nie było mi dane zapoznać się z żadną z nich, chociaż kojarzę „The Space Between” i mam ją w planach od jakiegoś czasu. Jak wypadło moje pierwsze spotkanie z tą autorką?

Właściwie to chyba nie za dobrze. Spodziewałam się po tej książce czegoś znacznie więcej niż to, co otrzymałam, chociaż wierzę, że znajdą się czytelnicy oczarowani historią Waverly i Marshalla. Dla mnie jest to kolejna opowiastka o dwójce zagubionych nastolatków, którzy odnajdują siebie nawzajem. Nie pojawiło się tutaj nic, co mogłoby mnie zaskoczyć. Nic, co mogłoby mnie oczarować. Mimo że cała otoczka tej historii może sprawiać wrażenie magicznej, to ja tej magii niestety nie dostrzegłam. Może to po części wynikać z tego, że nie do końca przepadam za literaturą z tego gatunku, ale naprawdę liczyłam na to, że to będzie jedna z tych książek, które akurat wygrają z moją niechęcią.

Waverly jest dosyć dziwną postacią… Z jednej strony to popularna nastolatka, mająca dobre oceny i świetnych przyjaciół, a z drugiej strony to użalająca się nad sobą dziewczyna, cierpiąca na bezsenność (której podstawy nie byłam w stanie zrozumieć) i rozmyślająca na okrągło o tym, jak mogłoby wyglądać jej życie. Nie lubię takiego podejścia, bowiem uważam, że czasami trzeba podjąć ryzyko i po prostu zrobić to, co się czuje, a nie tylko rozmyślać. Wydaje mi się, że miała być to taka nieco ulotna postać, nieco oderwana od rzeczywistości, a dla mnie była po prostu nudna. Marshall też nie jest kimś specjalnym. Poznajemy go jako buntownika, który olewa szkołę i nie stroni od alkoholu czy trawki, a po chwili okazuje się, że w snach Waverly jest uczuciowym i wrażliwym chłopakiem. Nic wyjątkowego, nihil novi.

Pewnym niedopowiedzeniem był dla mnie sam motyw ich spotkań w snach. Z jednej strony miały to być sny, a były to spotkania na jawie, a przynajmniej tak to odebrała, bo przyznaję, że motyw ten jest w moim odczuciu niedopracowany i niezrozumiały. Brakowało mi tutaj odpowiedniej genezy i wytłumaczenia tego, skąd się to bierze. Górę wziął mój analityczny umysł i niestety, im dalej w las tym więcej drzew. Usilnie starałam się znaleźć logiczne wyjaśnienie dla każdej sytuacji i nie byłam w stanie – i może to właśnie był mój błąd, który nie pozwolił mi odebrać tej książki w odpowiedni sposób. Tutaj chyba należy wyłączyć myśli, wyłączyć umysł, a co dopiero analityczną jego część i dać się porwać twórczości Brenny Yovanoff. Mnie się to nie udało, chociaż są takie pozycje, przy których staje się to realne.

Książka prezentuje przede wszystkim typowe, nastoletnie życie. Problemy w szkole, problemy rodzinne, spotkania z przyjaciółmi, pierwsze miłości i szalone imprezy. Dlatego tematyka jest dosyć oklepana i powtarzalna – choć właściwie ciężko obrać inny kierunek w powieściach tego typu, ale przecież niektórym autorom się udaje – zwłaszcza jeżeli pojawia się dodatkowy motyw, nieco fantastyczny. Dla mnie „sny” głównej bohaterki były czymś nie do końca wyjaśnionym. Jednakże nie mogę napisać złego słowa o stylu Brenny Yovanoff, bowiem powieść tę czyta się lekko i szybko. Rozgrywające się wydarzenia poznajemy z dwóch perspektyw: Waverly i Marshalla, co daje nam wgląd w ich myśli i uczucia, a także poznanie różnych punktów widzenia tej samej sprawy. W tym przypadku było to naprawdę dobre posunięcie.

„Wyśnione miejsca” to powieść, która mnie nieco rozczarowała, ale wierzę, że niektórych oczaruje i całkowicie porwie do swojego świata, zwłaszcza tych, którzy lubują się w tego typu historiach. Nie ukrywam też, że okładka tej książki jest wspaniała i przyciąga uwagę – jednakże klimat i atmosfera okładki nie do końca pokrywają się z tym, co dostałam podczas czytania. Niestety, nie było mi dane poczuć „wyśnionego” klimatu, nie zżyłam się z bohaterami, a ta historia nie zostanie na długo w mojej pamięci. Nieco żałuję, ale cóż zrobić? Gusta są różne, a o gustach się nie dyskutuje… 

www.bookeaterreality.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
31-08-2016 o godz 15:47 przez: Sol
Jako, że jestem sroką okładkową, to zapragnęłam mieć tę powieść, bo sami przyznajcie... Ta okładka jest przepiękna! I właściwie wiele mówiąca o samej treści książki. W ogóle przemówił do mnie motyw snów. Szkoda tylko, że autorka tematu nie zgłębiła, a powierzchownie nam go przedstawiła. Coś tam o metodach relaksacyjnych, świeczki, liczenie wstecz itp. No zbyt wiele mi to nie wyjaśniło, jakim to sposobem Waverly przenosiła się snem w real. I to jest (moim zdaniem) duży błąd. Dlatego, że bardzo chciałabym wiedzieć skąd autorka wytrzasnęła ten świetny pomysł i, jak to wszystko działa. Książek z motywem snu jest całkiem mało (przynajmniej tak mi się wydaje), a bardzo lubię ten temat i zawsze łaknę nowości z nim związanych. Autorka miała genialny pomysł, ale nie do końca sobie z nim poradziła, albo lepiej zabrzmi - nie do końca go wykorzystała.


W zasadzie sama nie wiem o czym była ta książka. Znaczy... Wiecie, chodzi mi o to, że do końca nie jestem przekonana jaki jest jej fenomen. Jest dziewczyna i jest chłopak. Ona ma problem ze snem, a on nie potrafi poradzić sobie ze swoim życiem. Ok. Tyle rozumiem. Ale ten motyw, kiedy ona przenosi się we śnie za każdym razem tam, gdzie on? Hm... Dlaczego? Czy to jakaś kwestia przyciągania? I co w związku z tym? Bo nie rozumiem. Może mnie ktoś oświeci. Nie chodzi o to, że książka mi się nie podobała, bo podobała.

Jeśli chodzi o historię jaką przedstawia nam autorka w "Wyśnionych miejscach", to można pomyśleć, że to kolejny romans dla nastolatków. A i owszem, jednak tym razem jest to coś nieco innego. W zasadzie najważniejszym wątkiem (tak mi się zdaje) jest relacja i to rodzące się uczucie pomiędzy dwójką bohaterów. Co więc jest tutaj nieschematycznego? Moim zdaniem osobowości. Dużo książek dla młodzieży opiera się na schemacie: on - piękny, seksowny, wysportowany ach, och i ech. Ona - szara myszka, zamknięta w swojej wieży czekająca na księcia z bajki. Yovanoff pokazała nam zupełnie inny obraz nastolatków. W zasadzie można przyjąć, że odwróciła role. Główna bohaterka to pani perfekcyjna, wszystko musi być na tip top, we wszystkim musi być najlepsza i w ogóle bez skazy. Główny bohater, to ten, któremu nic się nie udaje, życie mu się nie układa i w zasadzie to właśnie ona, Waverly okazuje się księżniczką, która wyciąga z wieży ogra. I muszę przyznać, że poniekąd mi się to podobało, tylko, że bohaterka była dla mnie przesadnie idealna. Tym samym przechodząc do oceny tej dwójki...


Waverly - cóż, nie zapałałam do niej sympatią. W zasadzie dziewczyna była mi obojętna i nie do końca wydawała mi się ona konkretna. Czasami dziwnie się zachowywała - spokojna i idealna, a tutaj ni stąd ni zowąd - pyskata jędza - nie wiem skąd jej się to brało. Może taki był zamysł autorki... I to, jak szufladkowała ludzi, nawet tych, których nie znała. Wystarczyło, że rzuciła na nich okiem. Tym już na samym starcie straciła w moich oczach. Za to Marshalla polubiłam od samego początku. Chłopak cały czas był sobą, nie miał dziwnych akcji typu "a teraz będę cwaniakiem, bo tego ludzie ode mnie oczekują". Ale jedno, z czym się nie zgadzam, to to, że Mashall jest bad boyem. Nie wydaje mi się. On jest zwykłym, zagubionym chłopakiem, któremu niełatwo odnaleźć się w sytuacji, w jakiej się znajduje. Tyle.

Plusem prócz okładki i wyżej wspomnianego nieschematycznej relacji, jest styl autorki, która swoim lekkim piórem sprawiła, że przez książkę się płynie. Bardzo przyjemnie się ją czyta. W dodatku pomysł, który może nie do końca został wykorzystany, ale i tak jest dla mnie sporym plusem. Niewątpliwie wątek Marshalla, który skupiał na sobie całą moją uwagę oraz jego szczerość bycia - może dziwnie to zabrzmi - ale wydawał mi się taki... Prawdziwy.

"Wyśnione miejsca" to książka, którą polecam głównie nastolatkom, bo to właśnie do nich jest ona kierowana. Sądzę, że to właśnie ta grupa wiekowa idealnie się w niej odnajdzie.

http://sol-shadowhunter.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
23-06-2017 o godz 19:34 przez: Girl-from-Stars
kochajacaksiazki.blogspot.com Piękna okładka i ciekawy opis to podstawa każdej dobrej książki. To dwie, niezawodne cechy, które nas, czytelników przywołują do siebie jak magnez. „Wyśnione miejsca” miałam na oku już od dłuższego czasu. Prześliczna okładka cały czas była w mojej pamięci, a ja z niecierpliwością oczekiwałam momentu, w którym to, przeczytam tą historię. Zapowiadało się bowiem naprawdę obiecująco. Nie wszystko poszło jednak po mojej myśli… Są dwie Waverly. Pierwsza: ma nieskazitelny wygląd, popularnych przyjaciół, najlepsze oceny w szkole i świetne wyniki w sporcie. Druga: to tajemnicza dziewczyna, która zagłusza myśli bieganiem do utraty tchu. W nocy zastanawia się, jak wyglądałoby jej życie, gdyby zrzuciła maskę, którą nosi za dnia. Jest dwóch Marshallów. Pierwszy: bad boy, który nadużywa alkoholu, ryzykując wydalenie ze szkoły. Nie ma to dla niego znaczenia – w końcu jest nikim. Drugi: ten, który czuje więcej, niż przyznaje sam przed sobą. Zmaga się z ciężarem, o którym inni nie wiedzą. Waverly i Marshall spotykają się… we śnie. Jest to miejsce, gdzie oboje mogą być sobą. I gdzie dotyk wydaje się równie prawdziwy jak na jawie. Czy odważą się swoje wyśnione miejsca zamienić na rzeczywistość? Pierwszy zgrzyt w tej książce polegał na tym, że autorka kompletnie nie wykorzystała potencjału swej historii. Podróż we śnie to dla mnie, całkowicie nowy wątek. Jak dotąd nigdy z czymś takim się nie spotkałam. Autorka miała naprawdę dobrego asa w rękawie. Mogła stworzyć coś oryginalnego i ciekawego. Niestety, cała fabuła jest bardzo niedopracowana. Autorka kompletnie nie przemyślała tej historii, przez co zostawiła czytelnika z milionem pytań: Jak to możliwe że Waverly mogła w czasie snu przenieść się do innych miejsc? Dlaczego zawsze dziewczyna w swoich snach odwiedzała Marshalla? Czy chłopak podczas ich spotkań, również był w fazie snu? Skąd nagle dziewczyna odkryła w sobie taki dar podróży w czasie i dlaczego nie robiła tego wcześniej? Czy cały ten mechanizm opierał się na jakiejś jednej, wyjątkowej świeczce? Drugim, dość istotnym minusem (wynikającym z niewykorzystania najważniejszego atutu powieści, o którym wspomniałam wyżej) było wypchnięcie na pierwszy plan wątku miłosnego. Nie byłoby tak źle, gdyby autorka pokazała nam coś nowego, świeżego. Mamy tutaj jednak do czynienia z klasyczną, nastolatkową miłością, w której to nieśmiała dziewczyna, bojąca się pokazać światu swoje „prawdziwe ja”, zakochuje się z wzajemnością w osobie całkowicie od niej różnej – w chłopaku, dla którego alkohol i trawka to jedyny sposób ucieczki od problemów. Niestety, TO JUŻ WSZYSTKO BYŁO. Na deser mamy ogromną dawkę młodzieżowych przemyśleń, które mnie osobiście zanudzały już od początkowych stron. Zrozumiałabym, gdyby to były jakieś głębokie przemyślenia dotyczące życia itp., ale są to tylko nastolatkowe gdybania, które spotkamy w każdej młodzieżówce. Mimo tego, że styl pisania autorki nie jest zły, to jednak cała reszta jest na dość słabym poziomie. Jedynym plusem jaki znajduję w tej powieści to … jej okładka. Chyle czoła pomysłodawcy i wykonawcy tej niesamowicie pięknej okładki. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że jest to jedna z najpiękniejszych okładek, jakie w życiu widziałam. Być może, ze względu na moje racjonalne myślenie, nie potrafiłam dostrzec ukrytego piękna tej historii. Dlatego też nie mogę otwarcie odradzić Wam sięgnięcia po tą pozycję. Osobiście jednak, dla mnie „Wyśnione miejsca” okazały się dużym rozczarowaniem. Moja ocena: 5/10
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
16-04-2018 o godz 17:15 przez: Ksiazna
Podsumowując książkę jednym słowem napisałabym: dziwna. Mamy tu dwoje bohaterów, którzy w różnych sytuacjach życiowych pokazują inne oblicza. Pod osłoną nocy, tylko we dwoje są inni niż w tłumie przyjaciół. On nadużywa alkoholu ona działa jak maszyna. Zna wszystkie zasady obowiązujące w towarzystwie. Wie jak się zachować, żeby nie być wykluczana. Przewiduje zachowanie i dostosowuje się do wymagań innych, by uchodzić za idealną. "-A od kiedy takie sprawy mogą obchodzić cyborga? Do tej pory wystarczyło nacisnąć "start" albo "reset", jeśli system ci się zawiesił. Czasami "dostosuj priorytety"; czy coś w tym stylu i było po problemie." Brutalne życie nastolatków, gdzie codzienność to gra. "Założę się, że grasz w szachy-ciągnie Autumn. -Przestałam w gimnazjum. -Bo to rozrywka dla dziwaków, prawda? -Można tak powiedzieć. -Ale pewnie byłaś w nich dobra. -Nie robię nic, w czym nie byłabym dobra. -Nie przestałaś grać-oznajmia w końcu dziewczyna.-Po prostu znalazłaś sobie większą szachownicę i bardziej interesujące pionki." Zachowywanie przez Violet pozorów to jedyne zajęcie, nie licząc biegania. Jej toksyczna przyjaźń sprawia, że dziewczyna przez nikim nie mogła pokazać prawdziwej siebie. "Tak właśnie wygląda przyjaźń z Maribeth. Nigdy, przy żadnej okazji, nie mówiłam jej o zjawiskach, które kwalifikowałyby się jako uczucia. Nie wolno nam pokazywać po sobie, że toczy się w nas coś tak nieprzyzwoitego jak emocjonalne życie wewnętrzne." Było to dla mnie przerażające, że oboje traktują się w ten sposób. Nie wyobrażam sobie życia, w którym muszę zgrywać idealną i nie pokazywać wad przed najważniejszymi osobami, czyli przyjaciółmi. Dopiero poznając chłopaka mogła się otworzyć na świat. Mówić szczerze, bez zobowiązań. Tylko, że to się działo tylko w nocy. W dzień para zakładała maski i udawali, że się nie znają. Brakowało mi tu akcji. Pomysł na książkę był dobry, jednak autorka poszła bardziej w psychologię niżeli rozwijanie fabuły. Dokładnie możemy prześledzić myślenie nastolatków, jednak chwilami było to nużące. Osoba, którą urozmaicała ten skomplikowany świat była Autumn. Wprowadzająca zamieszanie, wydaje nam się, że jest jedyną normalną osoba, choć w ich świecie uchodziła za wariatkę. Wchodziła do gry bez ostrzeżenia co bardzo mi się podobało. Ucieczka od świata. Oboje robili to na różne sposoby. Violet biegała do utraty sił, a każdy krok sprawiający ból był dla niej satysfakcją. Marshall upijał się i wykorzystywał naiwną dziewczynę do chwilowej zabawy. Czuł, że jest to nie w porządku, lecz nie potrafił tego zmienić. Zainteresowały mnie te wątki. Za to wątek romantyczny tej książki bardzo mi się nie podobał. Dwójka nastolatków rzucających się w swoje ramiona, bo chłopak zobaczył jej zniszczone pięty i poczuł, że to ta jedyna, waleczna, która mimo trudności i wielkiego bólu będzie biegła dalej (mówię poważnie). To było dość dziwne i nie miało powiązania z rzeczywistością. Ogólnie książka nie była zła. Całe funkcjonowanie szkoły średniej, klasy społeczne, wzbijanie się na szczyt popularności i stwarzanie pozoru ideału. To było interesujące, jednak za dużo psychologicznych rozważań, a za mało fabuły. ""Dziewczyna z marmuru nikogo nie potrzebuje", chociaż tak naprawdę powinnam napisać:"Od tak dawna jestem samotna, że niemal przestałam oddychać.""
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
22-01-2018 o godz 15:47 przez: Ksiazna
Podsumowując książkę jednym słowem napisałabym: dziwna. Mamy tu dwoje bohaterów, którzy w różnych sytuacjach życiowych pokazują inne oblicza. Pod osłoną nocy, tylko we dwoje są inni niż w tłumie przyjaciół. On nadużywa alkoholu ona działa jak maszyna. Zna wszystkie zasady obowiązujące w towarzystwie. Wie jak się zachować, żeby nie być wykluczana. Przewiduje zachowanie i dostosowuje się do wymagań innych, by uchodzić za idealną. "-A od kiedy takie sprawy mogą obchodzić cyborga? Do tej pory wystarczyło nacisnąć "start" albo "reset", jeśli system ci się zawiesił. Czasami "dostosuj priorytety"; czy coś w tym stylu i było po problemie." Brutalne życie nastolatków, gdzie codzienność to gra. "Założę się, że grasz w szachy-ciągnie Autumn. -Przestałam w gimnazjum. -Bo to rozrywka dla dziwaków, prawda? -Można tak powiedzieć. -Ale pewnie byłaś w nich dobra. -Nie robię nic, w czym nie byłabym dobra. -Nie przestałaś grać-oznajmia w końcu dziewczyna.-Po prostu znalazłaś sobie większą szachownicę i bardziej interesujące pionki." Zachowywanie przez Violet pozorów to jedyne zajęcie, nie licząc biegania. Jej toksyczna przyjaźń sprawia, że dziewczyna przez nikim nie mogła pokazać prawdziwej siebie. "Tak właśnie wygląda przyjaźń z Maribeth. Nigdy, przy żadnej okazji, nie mówiłam jej o zjawiskach, które kwalifikowałyby się jako uczucia. Nie wolno nam pokazywać po sobie, że toczy się w nas coś tak nieprzyzwoitego jak emocjonalne życie wewnętrzne." Było to dla mnie przerażające, że oboje traktują się w ten sposób. Nie wyobrażam sobie życia, w którym muszę zgrywać idealną i nie pokazywać wad przed najważniejszymi osobami, czyli przyjaciółmi. Dopiero poznając chłopaka mogła się otworzyć na świat. Mówić szczerze, bez zobowiązań. Tylko, że to się działo tylko w nocy. W dzień para zakładała maski i udawali, że się nie znają. Brakowało mi tu akcji. Pomysł na książkę był dobry, jednak autorka poszła bardziej w psychologię niżeli rozwijanie fabuły. Dokładnie możemy prześledzić myślenie nastolatków, jednak chwilami było to nużące. Osoba, którą urozmaicała ten skomplikowany świat była Autumn. Wprowadzająca zamieszanie, wydaje nam się, że jest jedyną normalną osoba, choć w ich świecie uchodziła za wariatkę. Wchodziła do gry bez ostrzeżenia co bardzo mi się podobało. Ucieczka od świata. Oboje robili to na różne sposoby. Violet biegała do utraty sił, a każdy krok sprawiający ból był dla niej satysfakcją. Marshall upijał się i wykorzystywał naiwną dziewczynę do chwilowej zabawy. Czuł, że jest to nie w porządku, lecz nie potrafił tego zmienić. Zainteresowały mnie te wątki. Za to wątek romantyczny tej książki bardzo mi się nie podobał. Dwójka nastolatków rzucających się w swoje ramiona, bo chłopak zobaczył jej zniszczone pięty i poczuł, że to ta jedyna, waleczna, która mimo trudności i wielkiego bólu będzie biegła dalej (mówię poważnie). To było dość dziwne i nie miało powiązania z rzeczywistością. Ogólnie książka nie była zła. Całe funkcjonowanie szkoły średniej, klasy społeczne, wzbijanie się na szczyt popularności i stwarzanie pozoru ideału. To było interesujące, jednak za dużo psychologicznych rozważań, a za mało fabuły. ""Dziewczyna z marmuru nikogo nie potrzebuje", chociaż tak naprawdę powinnam napisać:"Od tak dawna jestem samotna, że niemal przestałam oddychać.""
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-09-2016 o godz 12:29 przez: Review Junkie
Sen jest nam potrzebny do regeneracji, sen jest nam potrzebny do funkcjonowania, sen jest nam potrzebny do życia. Co, jeśli go nie ma? Co, jeśli dzień zacznie zlewać się z nocą? A co jeśli marzenia senne staną się rzeczywistością? Zygmunt Freud powiedział, że marzenia senne mogą sugerować ukryte pragnienia człowieka oraz to, że są pewnego rodzaju sposobem na pozbycie się napięcia i uporządkowanie pewnych spraw, które są ważne w czasie czuwania. Możliwe, że bohaterowie książki właśnie w ten sposób porządkowali swoje sprawy, w miejscach, których nikt inny nie widział, tylko oni.

Wyśnione miejsca jest książką, po której nie spodziewałam się takiej delikatności i subtelności skomponowanej z brutalnością, jaką jest brak snu oraz problemy z alkoholem czy narkotykami. Jestem pod niemałym wrażeniem.

PRAWO DOSKONAŁOŚCI. WRAŻENIE, JAKIE WYWOŁUJEMY, JEST ODWROTNIE PROPORCJONALNE DO TEGO, CO LUDZIE WIEDZĄ NA NASZ TEMAT.


Waverly jest bohaterką zimną i wyrachowaną, która stoi w szeregach najpopularniejszej dziewczyny w szkole, jest jedną z najlepiej uczących się osób, zna swój cel i do niego dąży, ma problem z byciem idealną. Jednak to wszystko jest jedną wielką fasadą, pod którą znajduje się tajemnicza dziewczyna z ciemnymi myślami oraz zaburzeniami snu.

Marshall jest osobą, której nie podejrzewa się o posiadanie ambicji. To, co pokazuje i czym reprezentuje swoją osobę w dzień, nie ma żadnego związku z chłopcem, który żyje wewnątrz i wychodzi podczas spotkań z Waverly. Dusza oraz umysł Marshalla są sprzeczne z jego zewnętrznym obrazem.

Obydwoje są zagubionymi duszami, które próbują odnaleźć spokojną przystań, która da im schronienie i będzie chronić przed niebezpieczeństwami. Bohaterowie staczają się po równi pochyłej ku zagładzie. Gubią się w świecie, który ich otacza, gubią się we własnych myślach, nie odróżniają tego, co jest dobre od tego, co jest złe dla nich samych. Jednak odnajdują siebie i pokazują, że na świecie istnieją rzeczy niewyjaśnione i dziwaczne oraz to, że każdy ma wybór i powinien go dokonywać w zgodzie z samym sobą.

Książkę czytało się bardzo dobrze, już od samego początku wciągnęła mnie w problematyczny świat głównych bohaterów. Akcja została wspaniale poprowadzona, każda sytuacja miała swoje uzasadnienie. Była również pokazana bezsilność wobec bezsenności, to jak ciężko jest funkcjonować i to jak czas ucieka nam między palcami, a my nie możemy nic na to poradzić. Styl pisarski Brenny Yovanoff jest bez zarzutu, autorka wie, co robi i robi to cholernie dobrze. Nie było chwili, w której powieść mnie znudziła, a co najważniejsze jest to coś innego. Nigdy wcześniej nie czytałam takiej historii. Przypominało mi to trochę film Incepcja, gdzie bohaterowie spotykali się w alternatywnej rzeczywistości, jaką był sen.

Osobiście jestem oczarowana tą historią, jest ona czymś więcej niż tylko głupim romansem z nastolatkami w rolach głównych. Wyśnione miejsca to podróż, która pokazała, gdzie leżą pewne granice, pokazała, że to, co widzimy w ludziach, nie zawsze jest prawdą oraz przedstawiła znaczenie słowa „przyjaciel”. Polecam, polecam, polecam.

Review Junkie, Anna
https://reviewjunkiebooks.wordpress.com/2016/09/05/recenzjaksiazki-wysnione-miejsca-brenna-yovanoff/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
28-06-2019 o godz 13:00 przez: Weronika
Wszyscy podtrzymujemy w sobie dziecięce marzenia i wspomnienia z przeczytanych książek. Dawniej fascynowały nas przygody Kopciuszka lub Calineczki. W nich zawsze zwyciężało dobro... A teraz codziennie przed wschodem słońca zakładamy maski, by stać się wyidealizowaną postacią, zaprogramowaną na potrzebę gry komputerowej. Nie masz własnej woli, lecz robisz to dla innych ludzi. Przecież nie chcesz odstawać od reszty społeczeństwa... “Jeśli rozczaruje ludzi, odrzucą mnie” -Gabi. Reszta świata woli widzieć naszą maskę niż prawdziwych nas - buntowników z własnym zdaniem. Spróbujmy chociaż raz zagrać w otwarte karty, lecz tym razem z odrobiną magii... Książka “Wyśnione miejsca” napisana została przez autorkę Brenne Yovanoff, która w swojej powieści pokazała nam dwójkę fantastycznych bohaterów. Każdy z nich tak jak i my w realnym świecie, za dnia nosi uśmiechniętą maskę, a po zachodzie słońca boryka się z własnymi sprawami. Daje nam to łatwość w utożsamieniu się z bohaterami, przez wspólne cechy charakteru i takie same spostrzeżenie świata. Zostały ukazane nam dwie Waverly. Pierwsza ma nieskazitelny wygląd, popularnych przyjaciół, najlepsze oceny w szkole i świetne wyniki w sporcie, lecz prawdziwa Waverly to tajemnicza dziewczyna, która zagłusza myśli bieganiem do utraty tchu. W nocy zastanawia się jak wyglądałoby jej życie, gdyby zrzuciła maskę, którą nosi za dnia... Jest też dwóch Marshallów. Pierwszy to bad boy, który nadużywa alkoholu, ryzykując wydalenie ze szkoły. Nie ma to dla niego znaczenia, bo w końcu czuję się nikim. Drugi to ten, który czuje więcej, niż przyznaje sam przed sobą. Zmaga się z ciężarem, o którym inni nie mają pojęcia... Autorka dała nam możliwość małego skoku w dzieciństwo. Powrotu do tych bajek, które kiedyś nas fascynowały. Przecież nikt nie jest za duży na odrobinę magii. Bohaterowie spotykają się... we śnie. Tam oboje mogą być sobą, a ich dotyk wydaje się równie prawdziwy jak na jawie. Po pewnym czasie chcą czegoś więcej. Nie wystarcza im już relacja w wyśnionych miejscach, a pragną zamienić je na rzeczywistość. Powieść daje dużo do myślenia i spodoba się każdemu bez wyjątku. Poznajemy w niej - mogłoby się wydawać - banalną historię przyjaźni, lecz w połączeniu ze snem tworzą idealnie dobraną parę, która nie pozwala odłożyć książki ani na moment. Moja historia z tą książką zaczyna się po prostu od “książkowego głodu”, którego nie umiałam poskromić. Dawno niczego nie czytałam a bardzo chciałam zanurzyć się w bardzo ciekawej lekturze. Pamiętam, że weszłam na stronę Empik i była ona pierwszą książką, która wyskoczyła na ekranie. Jest ona bardzo ładnie oprawiona więc od razu przykuwa uwagę i zachęca do przeczytania opisu znajdującego się z tyłu okładki. Po przeczytaniu książki mogę stwierdzić, że książka została napisana w jak najlepszym stylu i naprawdę warto dokupić ją do swojej domowej biblioteczki. Nieważne, ile masz lat ważne, że chcesz ją przeczytać, ponieważ każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Zachęcam również do odwiedzenia strony internetowej brennayovanoff.com na której znajdziemy wiele ciekawych i zaskakujących informacji na temat książek jak i samej autorki Brenny Yovanoff.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-09-2016 o godz 16:27 przez: Karolina Rybkowska
opinia pochodzi z mojego bloga --? http://zaczytanabloguje.blogspot.com/2016/09/33-brenna-yovanoff-wysnione-miejsca.html

Brenna Yovanoff w „Wyśnionych miejscach” przenosi czytelnika do skomplikowanego, nastoletniego świata, gdzie liczy się tylko popularność, uroda, władza oraz nieskazitelność pod każdym możliwym względem, a wszelkie odstępstwa od normy zasługują na pogardę otoczenia. Autorka nakreśla nam niezbyt optymistyczną wizję takiego życia, życia do którego główni bohaterowie czyli Marshall i Waverly mimo ogromnych starań nie potrafią się przystosować. Obydwoje są nadzwyczaj wrażliwymi, empatycznymi osobami, które aby zagłuszyć swoje uczucia i myśli stosują pewne mechanizmy obronne. Jednak jak się okazuje na dłuższą metę nie zdają one egzaminu i ich zawodzą.
Dużym zaskoczeniem była dla mnie fabuła książki, nie sądziłam, że akcja potoczy się w taki sposób. Nie przypuszczałam również, że książka aż tak bardzo mnie wciągnie. Autorka skupiła się na wewnętrznych pragnieniach Marshalla i Waverly, które dochodziły do głosu dopiero wtedy, gdy obydwoje spotykali się ze sobą we śnie. Jest to zarazem piękne jak i tragiczne, gdyż na jawie ta dwójka nosząc swoje maski nigdy by się ze sobą nie spotkała i nie zamieniła ani jednego słowa. Marshall i Waverly na pierwszy rzut oka stanowią swoje całkowite przeciwieństwa. Ona popularna, piękna, z dobrymi ocenami. On niezbyt lubiany, typowy zły chłopiec, który nie przejmuje się szkołą i woli imprezy od prawdziwego życia. Jednak spotykając się ze sobą w snach Marshall i Waverly odkrywają, że łączy ich więcej niż mogli kiedykolwiek przypuszczać. Kiedy pokazują prawdziwych siebie, odsłaniają swoje pokiereszowane dusze okazuje się, że są dla siebie niezbędni i nie potrafią bez siebie żyć. Jednak czy to co było prawdziwe we śnie, jest równie prawdziwe na jawie?

Brenna Yovanoff pomimo lekkiej fabuły porusza trudne tematy. Pokazuje, że w życiu codziennym każdy z nas nosi maski, które mają za zadanie pokazywać lepszą stronę naszej osobowości. Przez cały czas wystawieni jesteśmy na oceny innych, na każdym kroku ktoś wyrabia sobie na nasz temat opinie, a my nie mamy na to żadnego wpływu. Jedne osoby się tym nie przejmują i pozostają sobą, ale inne tak samo jak Waverly odgrywają jakąś rolę, podporządkowują się do wymagań otoczenia, stają się takimi osobami jakimi świat chce ich widzieć. Jak się okazuje na dłuższą metę takie życie nie staje się łatwiejsze. Im bardziej udajemy kogoś innego, tym bardziej zatracamy samych siebie.

Podsumowując, książka „Wyśnione miejsca” okazała się najpiękniejszym snem na jawie, od którego ciężko było mi się oderwać. Autorka stworzyła piękną, wzruszającą powieść o niebanalnej, wciągającej fabule, zaskakujących zwrotach akcji oraz ciekawych, nieszablonowych bohaterach. Historia Waverly i Marshalla mimo że trochę nierzeczywista, to poruszyła mnie do głębi. "Wyśnione miejsca" polecam wszystkim miłośnikom gatunku NA, ale również osobom, które pragną przeżyć emocjonującą, pełną wzruszeń przygodę. Jednym słowem polecam!


Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
03-10-2016 o godz 17:26 przez: Kremciowata
Zawsze jak czytałam czy oglądałam recenzje tej książki były one negatywne. Dosłownie znalazłam tylko dwie recenzje tej książki które były pozytywne i były to bodajże recenzje Uli i Amandy. I ja się naprawdę zastanawiam czemu, bo okej książka nie jest idealna, oraz ma kilka wad, ale moim zdaniem nie zasłużyła na aż tak złe opinie. No, ale w takim razie przejdźmy do tego, dlaczego mam o tej książce takie, a nie inne zdanie.

Zacznijmy może od samego pomysłu i wykonania. Sam obraz książki, jest naprawdę świetny, gdyż mamy historię zwykłej, grzecznej dziewczynki, oraz złego, palącego chłopaka, jednak są oni tacy w szkole przy ludziach. W nocy, gdy są sami są zupełnie inni. Pewnej nocy spotykają się we śnie i staje się to ich tak naprawdę rutyną. Moim zdaniem pomysł jest naprawdę świetny. A co z wykonaniem? Z tym już troszkę gorzej :P Same spotkania we śnie wyobraziłam sobie troszkę inaczej, gdyż myślałam, że oni trafią do innej krainy czy czegoś w tym guście, np. do tej powiedzmy pustyni z okładki, a tak naprawdę oni po prostu spotykają się między jawą, a snem. Gdy Waverly idzie spać, przenosi się do Marshala i to wszystko dzieje się w prawdziwym życiu. Ale muszę wam przyznać, że pomimo iż wyobraziłam sobie to troszkę inaczej, koniec, końców to rozwiązanie również mi się spodobało, gdyż autorka przedstawiła to bardzo fajnie, a rozmowy naszych bohaterów były moim zdaniem bardzo ciekawe, dzięki czemu nie mogłam się doczekać, aż dojdzie do kolejnego spotkania.

Jeśli chodzi o bohaterów to autorka bardzo ciekawie ich wykreowała. Nie są płascy, a każdy z nich ma własny charakter. Widać, że autorka przyłożyła się do nich, bo nawet postacie drugoplanowe są świetnie wykreowane i tak naprawdę bez nich ta książka nie była by już tym samym.
Muszę, przyznać, że książka jest bardzo przewidywalna, gdyż od początku wiadome było tego co się stanie (jednak nie będę tego mówić, gdyby ktoś się miała, jednak nie domyślić), ale nie stanowiło to jakiegoś większego problemu. Podczas całych tych spotkań we śnie, mamy wiele różnych pobocznych spraw. Np. organizacja balu, czy właśnie problemy z tą dwulicową koleżanką. Książkę czyta się lekko i przyjemnie. czytałam ją bodajże, przez niecałe trzy dni i w każdym wolnym momencie zasiadałam do czytania, gdyż mimo iż wiedziałam co się stanie strasznie mnie ciekawiło, jak to zostanie rozwiązane.
A do tego ta piękna okładka *.* Jest tak cudowna, że moim zdaniem warto ją kupić przynajmniej po to by zdobiła wam półkę <3
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
10-08-2016 o godz 12:25 przez: TheUnforgivingg
http://mieta-z-cytryna.blogspot.com/2016/08/recenzja-wysnione-miejsca-brenna.html

"Wyśnione Miejsca", Brenny Yovanoff to kolejna wakacyjna pozycja Moondrive, której wyczekiwałam od dłuższego czasu. Tym razem jednak trochę się zawiodłam. Definitywnie nie jest to jedna z najlepszych książek, jakie czytałam, ale nie jest też najgorsza.

Waverly to popularna prymuska, ciesząca się najlepszymi ocenami i wynikami sportowymi. W szkole ukrywa swoją prawdziwą twarz pod maską, w nocy zaś biega do utraty tchu, bijąc się z myślami.
Marshall to zagubiony chłopak, przekonany, że nadużywanie alkoholu, rozwiąże jego problemy. Nosi na swoich barkach ogromny ciężar, o którym nie mówi nawet najbliższym.
Dzięki brązowej świeczce, nastolatkowie spotykają się w śnie. Śnie, w którym nie muszą udawać, a wszystko wydaje się być równie prawdziwe, jak w rzeczywistości.

Powieść została napisana w dość specyficznym, niezwykle ciekawym i intrygującym stylu, czyta się ją dość przyjemnie. Jednak jak każda książka, ma ona swoje plusy i minusy.

Zaczynając od tych gorszych stron, strasznie nie spodobało mi się to, że autorka nie wytłumaczyła, dlaczego ta konkretna świeczka miała takie a nie inne działanie. Nie przepadam za pozycjami, w których nie wszystko jest do końca jasne, a Czytelnik musi się zbyt wiele domyślać. Po zakończeniu "Wyśnionych Miejsc" miałam wrażenie, że nie wszystkie wątki zostały doprowadzone do końca.
Kolejną rzeczą, która nie przypadła mi do gustu jest główna bohaterka. Wawerly nigdy nie wiedziała, czego chce, jej skomplikowana osobowość przez większość czasu po prostu mnie denerwowała. Uważam również, że postać dziewczyny została zbyt mocno wyidealizowana. Oprócz kontaktów z rówieśnikami, doskonale radziła sobie ze wszystkim. Nigdy nie odczuwała braku czasu ani przemęczenia.
Ogromnie jednak polubiłam Marshalla. Od początku wydawał się być dość interesujący, z każdym kolejnym rozdziałem, ciekawość dotycząca jego życia i sekretów rosła. Moją sympatię zyskał głównie za swoją opiekuńczość i oczywiście osobowość typowego bad boya.
Jednakże największym plusem tej książki jest doskonale poprowadzony wątek miłosny. Rozwija się powoli, za bardzo nie wysuwa się na pierwszy plan.

Mimo tego, że według mnie, autorka trochę zmarnowała potencjał tej książki, ma ona swój wyjątkowy, bardzo romantyczny klimat.
Moim zdaniem, powieść jest idealna dla wszystkich wielbicielek obyczajówek. Gorąco polecam czytać nocą, przy blasku świeczek!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
29-06-2017 o godz 07:39 przez: Ada9910
Piękna okładka sprawiła, że bardzo chciałam przeczytać tę książkę. Niestety rozczarowałam się trochę, ale sama nie umiem powiedzieć dlaczego. Moje rozczarowanie jest trudne to wytłumaczenia. Nie do końca podobało mi się to co przeczytałam, ale potrzebuję kilku dni, aby dojść do jakiegoś wniosku. Waverly to dziewczyna, którą nie wszyscy lubią. Chłodna, surowa, oczytana, dobrze ubrana i zawsze przygotowana do zajęć. Dodatkowo świetnie biega. Jej największym problemem jest bezsenność. Szuka sposobu, aby móc przespać więcej niż trzy godziny w ciągu dnia. Udaj się jej to, gdy zapala świecę, którą znajduje w kuchennej szufladzie. To co się dzieje nie jest do końca normalne. Waverly przenosi się w inne miejsce, mianowicie tam, gdzie akurat jest Marshall Holt, czyli chłopak, z którym chodzi na lekcję hiszpańskiego i który od jakiegoś czasu ją interesuje, ale sama nie wie dlaczego. W śnie nikt poza Marshallem jej nie widzi. Miałam troszkę inne wyobrażenie tego. Myślałam, że bohaterowie będą śnić wspólny sen. Do bohaterów mam neutralne podejście, ani ich nie lubię, anie nie darzę sympatią. Styl autorki jest bardzo przyjemny. Książkę przeczytałam w dwa dni. Uważam jednak, że nie jest to książka, która "łapie" za serce, której bohaterów kochamy już od pierwszych rozdziałów.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
22-05-2017 o godz 22:11 przez: JRoseGoldX
Z opisu na okładce fabuła książki przyciąga. Ponieważ zainteresowana zaopatrzeniem się w tą powieść przeglądałam tutejsze recenzje podchodziłam z dużą rezerwą. Książka lekka tematycznie. W tym gatunku łatwo jest przewidzieć zakończenia i temu podobne, ale ostatecznie taka pozycja ma być relaksująca, przebaczam to. Przeszkadzała mi trochę zbyt liryczna jak na chłopaka perspektywa Marshalla. Książkę w moich oczach bronią jedynie postać Autumn i ściana wyznań. Jak już wpisałam w tytule, "Wyśnione miejsca" to pozycja dobra, ale nie zachwycająca. Może kiedyś powrócę jeszcze do jej świata, ale szanse na to są nikłe.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
04-09-2016 o godz 00:00 przez: Paulina Zając | Empik recenzuje
Od samego początku zaintrygowała mnie ta historia. Może sprawił to ciekawy opis? A może oczarowała mnie okładka lub zadziałała moja książkowa intuicja, niemniej po Wyśnione miejsca sięgnęłam natychmiast po przyniesieniu książki do domu. Jej lektura to było niezwykłych kilka dni, jest to niewątpliwie opowieść której czytanie trzeba sobie dawkować żeby przedłużyć sobie przyjemność z jej poznawania, czerpania wrażeń z przeżyć i emocji bohaterów. To piękna powieść, niemal porywająca, ocierająca się o metafizykę. Polecam więc koniecznie, jeśli chcecie przeżyć coś niesamowitego i napisanego z pomysłem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
24-02-2018 o godz 11:03 przez: Anonim
Momentami miałam wrażenie, że autorka próbuję wplatać bardziej wyszukane słownictwo, byle by nadać książce charakteru, a wyglądało to na nieudolne wstawianie "mądrych" słów. Tak jakby idąc po lesie co 3 km trafiałabym na grzyba. Forma była całkiem ciekawa, ale momentami fabuła była źle rozwinięta i zasłonięta za przedłużającymi się rozmyśleniami bohaterki. Nie uważam, że była zła, ale nie jest to lektura, którą czytałabym po nocy z latarką w dłoni, byleby dowiedzieć się co dalej.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-04-2021 o godz 21:21 przez: Anonim
Niesamowicie podoba mi się styl pisania autorki. W każdym słowie widać jej intelekt i to, co chce przekazać. Każde zdanie jest idealnie przemyślane tak, że wszystkie razem tworzą piękną całość. Psychologiczne portrety dwójki głównych bohaterów dopracowane na najwyższym poziomie. Właśnie skończyłam czytać tę książkę po raz czwarty i nadal nie mogę wyjść z podziwu!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-08-2018 o godz 21:49 przez: karolina.xx
Czy na pewno? Warto przekonać się o tym przy pomocy tej porywającej książki. Wydawało wam się, że macie bardzo realistyczne sny? Porównajcie je z tymi, które przeżywa Waverly. Świetne love story, do przewidzenia, jednak i tak przez cały czas czuć nieustające napięcie! Z całego serca polecam, szczególnie na ciepłe, wakacyjne wieczory!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-07-2018 o godz 10:40 przez: Emilia
Jest to jedna z tych książek, które na długo zostają w pamięci, skłaniają do refleksji i przemyśleń. Mnie dała możliwość oderwania się na chwilę od rzeczywistości i zaraceniu się w niesamowitej historii. Jednym słowem, cudowna! :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
06-09-2016 o godz 23:08 przez: ania2992
Liczyłam na jakiś większy zwrot akcji albo coś w tym stylu ale niestety książka nie sprostałą moim oczekiwaniom. Szczerze mówiąc była trochę męcząca i nudna. Zakończenie było dość przewidywalne.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-01-2019 o godz 23:18 przez: Maja Brodzik
Jedna z moich ulubionych książek! Forma w jakiej jest napisana czyli pisana z obu puntów widzenia jest super pod względem czytania.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji