Najnowsza płyta Katy, sądzę, że nie każdemu może przypaść do gustu z tego względu, że jest to coś całkiem nowego niż wcześniejsze krążki. Tutaj Katy poszła w stronę mocno elektronicznych dźwięków w większości piosenek. Płyta zawiera ciekawą okładkę, która to właśnie przykuła moją uwagę. W środku znajdziemy książeczkę, w której znajdziemy teksty wszystkich piosenek oraz kilka zdjęć Katy. Teksty piosenek są również ciekawe jak sama oprawa wizualna płyty. Wracając do samej muzyki, najlepszymi kawałkami są tu według mnie: Hey Hey Hey, Roulette, Deja Vu, Pendulum oraz trzy single, które raczej już każdy świetnie zna. Specjalna edycja zawiera dodatkowo dwa utwory, które również nie są najsłabszymi pozycjami na albumie. Ja osobiście polecam zakup tej płyty i przesłuchanie każdemu kto ma okazję, a na pewno jest to obowiązkowa pozycja dla fanów Katy Perry.
Blisko cztery lata czekania na nową płytę nie poszły na marne. Album jest bardzo spójny i dojrzały. Po pierwszym przesłuchaniu wydaje się być elektroniczny. Na szczęście Katy zdecydowała się postawić wokal na pierwszym miejscu i podkład nie zagłusza głosu. Na płycie znajdziemy piosenki od tanecznych, energicznych po smutne i melancholijne ballady. Serdecznie polecam!
4 długie lata na nowy album kazała fanom czekać Katy Perry. Czy "Witness" jest godnym zastępcą płyty "Prism", która wylansowała takie przeboje jak "Roar" i "Dark Horse"? Otóż okazuje się, że tak! Katy nigdy nie bała się muzycznych eksperymentów co udowadniały takie piosenki jak "E.T.". Tym razem jednak wokalistka postanowiła przesunąć granicę jeszcze dalej i choć pierwszy singiel "Chained To The Rhythm" ma już prawie 300 milionów wyświetleń to jego wybór był całkiem oczywisty. O wiele większa niespodzianką okazała się piosenka "Bon Appétit". Ale na tym się nie kończy. Najnowszy singiel "Swish Swish" jest zdecydowanie jednym z najlepszym momentów albumu. Nagłośniony przez media jako odpowiedź na "Bad Blood" Taylor Swift, utwór jest niezwykłą mieszanką muzyki house i pop z mocną wstawką rapowaną przez Nicki Minaj. Tytułowe "Witness" wraz z kolejnym "Hey Hey Hey" od samego początku nastawiają pozytywnie na resztę albumu. Wyprodukowane przez Maxa Martina "Roulette" to jeden z pewniaków na singla, a zarazem kolejny mocny punkt powrotu Katy na scenę. Oczywiście znajdą się też kawałki, których fanem nie jestem (trochę przekombinowane "Power") ale szala zdecydowanie przelewa się na stronę pozytywów. Choć ostatni wizerunek Katy trochę przeszkadza fanom to muzycznie wokalistka ciągle pozostaje w czołówce. I ciągle poszerza swoje horyzonty.
Płyta jest naprawdę super, ale niestety też ma w sobie dużo typowych "zapychaczy" jednak uważam, że płyta w jej przypadku jest krokiem do przodu jeśli chodzi o brzmienia. Prism to to nie jest, ale płyta nie jest zła :) Roulette powinno zostać singlem!
Fajnie podpieprzyła sampel od Fatboy Slima w Swish Swish ;) *they know what is what but they don't know what is what they just strut What the F*ck* Źródło : Star 69 Fatboy Slima
ŻENADA I KIT! Płyta miała zostać wysłana w ciągu 48h a nie została przez tydzień! Oszustwo i notoryczna zmiana terminu! Miał być prezent, a płyta nawet nie została wysłana.