5/5
22-05-2017 o godz 14:45 przez: Miasto Książek
Historia legendarnego i uwielbianego króla Artura opowiedziana na nowo. Kiedy umiera król Uther, dziedzic tronu jest zbyt młody, by objąć władzę. Zbliża się wojna i jedyną nadzieją na ocalenie królestwa jest właśnie Artur ze swoim niezastąpionym Excaliburem. Zanurzcie się ponownie w nowej wersji legendy o królu Arturze, Merlinie, Ginewrze i Lancelocie i dowiedzcie się prawy, która Wam kompletnie zaszokuje! "Nadchodzą ciężkie czasy. Wszystko co dobre, stanie się złe, a co złe jeszcze gorsze. (...) Czasem myślę, że bogowie z nas kpią. Rzucają naraz wszystkie kości, żeby sprawdzić jak skończy się ta gra." Jakiś rok temu recenzowałam właśnie legendę o królu Arturze, którym poszukiwał świętego Graala. Od tamtego czasu sama postać Artura bardzo mnie fascynowała i dlatego gdy przeczytałam opis tejże książki, wiedziałam, że nie mogę przejść obok niej obojętnie. Historia jest opowiedziana przez jednego z byłych wojowników, wtedy jeszcze lorda Artura. Spisuje on swoją wersję przygód wielkiego wojownika, bo nie chce by prawda została zmieniona. Poznajemy losy całej Brytanii od momentu, gdy wszystko zaczęło się walić i palić. Powiem Wam, że naprawdę ta książka fascynuje od samego początku. Może zapytać mnie, dlaczego, ale już wam śpieszę z odpowiedzią :) Otóż po pierwsze w zupełnie innym świetle jest przedstawiona ta historia. Możemy tutaj lepiej poznać samego Artura i zobaczyć, jaki on jest naprawdę świetny i jak stara się wyjść z sytuacji jak najlepiej. Uwielbiany Lancelot, którego uwielbiałam z legendy, tutaj jest bucem, tchórzem i manipulantem. Nawet nie wiecie jak mnie on tutaj denerwował. No i Merlin, który był tak pokręconym czarnoksiężnikiem, że trudno go było nie lubić, choć były ku temu powody! Jednak postacią, którą najbardziej polubiłam i kibicowałam był Delfer. Jego postać była naprawdę interesująca i taka fascynująca? (brakuje mi aż określenia). W powieści, z każdą historią, czuć było jak zmienia się jego charakter, sposób myślenia i poglądy. Czuć było jak każda walka i wyjazdy uczyły go czegoś nowego. Dorastał wraz z rozwojem akcji. Autor odwalił kawał dobrej roboty przy tworzeniu tej, jak i innych postaci. "Spotkało mnie najwyższe wyróżnienie, jakiego może dostąpić wojownik: otrzymałem propozycję przejścia na stronę przeciwnika." Oprócz świetnie wykreowanych postaci bardzo lubię jak w książkach legendy, mity czy fakty historyczne przeplatają się z fikcją literacką. Tutaj tego nie brakuje! Jeżeli kojarzycie historie Artura, Excalibura, wielkiego Merlina to będziecie zachwyceni tą książką. Byłam zauroczona tym, co autor stworzył i jak to wszystko ze sobą zgrabnie połączył. Cóż mogę jeszcze powiedzieć? Nie brakuje w powieści postaci, bo jest ich serio mnóstwo, jest pełno akcji, potyczek politycznych i walk na otwartym terenie. Dodatkowo autor w ciekawy sposób opisał ludność tamtego okresu, jak chrześcijaństwo dopiero się rozwijało. Tamtejsi mieszkańcy wierzyli w wielu bogów i wierzyli w magiczne zdolności druidów i polegali na ich "zdolnościach". Dobrze zostały nakreślone sprzeczki pomiędzy poganami,a chrześcijanami. To było interesujące, zwłaszcza rytuały przed walkami, były czasami śmieszne i dziwne miałam uczucie, że ktoś polegał na "znakach", np. w zależności w którą stronę odleci ptak, to ci wojownicy odniosą zwycięstwo, itp. Podsumowując Zimowy monarcha rozpoczyna ciekawie zapowiadającą się trylogię, która może zmienić nasze myślenie o legendarnym Arturze i Camelocie. To powieść, przy której nie będziecie się nudzić, bo tam, ciągle coś się dzieje. Jeżeli lubicie takie klimaty i nie przeszkadza Wam troszkę starszy język, ponieważ muszę wspomnieć, że akcja rozgrywa się w VI wieku, to koniecznie sięgnijcie po książkę. W przepięknym wydaniu znajdziecie niesamowitą historię, a po zakończeniu będziecie chcieli tylko więcej, ponieważ końcówka pozostawia Wam z milionem pytań :D
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
29-05-2017 o godz 16:29 przez: Desari
„Zimowy monarcha” Bernarda Cornwella mistrzowsko łączy klasyczną legendę i opowieść o nieustraszonym Arturze z emocjonującą historią walk o władzę rozgrywających się w tajemniczych, mrocznych czasach. Gdy król Brytanii Uther żegna się z życiem, państwo ogarnia anarchia i nastaje niebezpieczny czas wewnętrznych podziałów. Armie saskie szykują się do najazdu na pogrążającą się w chaosie Brytanię. Tylko Artur może powstrzymać saksońską furię i zapobiec upadkowi kraju. Jego dłoń dzierży wyjątkowy miecz – Excalibur, dar od czarownika Merlina, ale jego waleczne serce przepełnia miłość do Ginewry piękniejszej od wszystkich kwiatów. Czy przeznaczeniem Artura będzie zwycięstwo? Jak zapewne wielu z was zauważyło, na naszym rynku coraz częściej pojawiają się książki, które w jakiś sposób nawiązują do baśni lub legend. Można wręcz powiedzieć, że zalały one nasz rynek. Część czytelników jest z tego powodu bardzo zadowolona, a część uważa, że są to odgrzewane kotlety. Jak by tego nie nazwać, trzeba przyznać, że autorzy i tak znajdują swój sposób na oryginalność. Potrafią połączyć coś starego, z czymś nowym. Sprawia to, że nie czytamy tego samego, tylko coś innego, ze starym znanym wątkiem. Można powiedzieć, że jest to bezpieczna wersja napisania książki, ale ja uważam, że jest to swego rodzaju odwaga. Autorzy, którzy się tego podejmują, mogą w każdej chwili zostać zmieszani z błotem, jeżeli zniszczą uwielbianą przez wszystkich legendę czy baśń. A mimo to, wielu pisarzy się tego podejmuje i przedstawiają nam swoją wersję znanej historii. Tego właśnie podjął się Bernard Cornwell, znany i uwielbiany angielski pisarz. Klasyczną legendę o nieustraszonym Arturze zna praktycznie każdy. Nawet jeżeli nic o niej nie czytał, to na pewno chociaż raz słyszał. Autor podjął się ciężkiego wyznania, ponieważ czasy Artura nigdy nie były łatwe. Ciągłe wojny i wszechobecni wrogowie - o tym po prostu trzeba umieć pisać. I muszę przyznać, że autor jest niesamowity. Jest to moje pierwsze spotkanie z nim, ale na pewno nie ostatnie. Lubię czytać różnego rodzaju książki, które dzieją się w czasach wojennych (tych prawdziwych i tych zmyślonych) i na tym polu autor mnie nie zawiódł. Wszystko jest dynamiczne i takie żywe. Jak już człowiek tylko zacznie czytać, to nie może skończyć. Oczywiście nie ma książki bez bohaterów, a tutaj mamy ich na prawdę wielu. Zazwyczaj lubię, gdy ich liczba jest zredukowana do minimum. Potrafię się wtedy bardziej skupić na powieści i o każdym z nich wystawić jakąś opinię. Gdy ich liczba jest wysoka, często się gubię i już w końcu nie do końca wiem kto jest kim. Tutaj jednak czegoś takiego nie ma. Każdy jest opisywany w mniejszym lub większym stopniu, ale o wszystkich można wyrazić opinię. Artur oczywiście jest waleczny, przyjacielski i przez wszystkich podziwiany. Lord Derfel, dzięki któremu poznajemy historię, jest nieustraszonym rycerzem i najwierniejszym przyjacielem Artura. Nie możemy oczywiście zapomnieć o Merlinie, który jest wielkim czarnoksiężnikiem. Wszyscy bohaterowie mają w sobie "to coś". Każdy z nich jest wyjątkowy i ma swoje indywidualne cechy. To sprawia, że historia nas nie nudzi i nie możemy oderwać się od czytania. Nie jest to oczywiście książka łatwa do czytania. Jeżeli tylko chcecie się za nią zabrać, to nie mogą was odrzucać wojny, krew i przedmiotowe traktowanie kobiet. W dodatku język, którym posługuje się autor, nie jest prosty. Trzeba się na prawdę skupić na czytaniu. Na pewno nie jest to historia na jeden wieczór, ale jak najbardziej warto po nią sięgnąć. Uważam, że mimo wszystko jest to książka dla starszego, jak i młodszego czytelnika. Jestem pewna, że czasy Artura porwą was do swojej krainy i nie będą chciały z niej wypuścić.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
31-05-2017 o godz 00:16 przez: Linda
Po śmierci króla Uthera Brytowie walczą między sobą o władzę, podczas gdy obcy najeźdźcy, Saksonii, łupią i plądrują ich ziemie. Nad tym chaosem próbuje zapanować Artur, syn Uthera z nieprawego łoża, którego marzeniem jest stworzyć zjednoczone królestwo, gdzie panowałoby prawo i miłosierdzie dla tych, których należy otoczyć opieką. Za swe marzenia dzielnemu wojownikowi przyjdzie zapłacić wysoką cenę. Legenda o Królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu, pięknej Ginewrze i potężnym czarowniku, Merlinie, to jeden z najpopularniejszych mitów kultury europejskiej, od wczesnego średniowiecza aż po współczesne czasy stanowi niewyczerpane źródło inspiracji dla wielu różnorodnych twórców. Niekiedy historia o wybitnym władcy Brytów jest mocno przekształcana, ubarwiana i modyfikowana. Czasami jest spójna z powieścią, którą tak dobrze znamy. Bernard Cornwell w swym cyklu arturiańskim, który rozpoczyna książka „Zimowy monarcha”, również sięga po tę legendę. I tom, dzięki wydawnictwu Otwarte, zyskał nową oprawę i kusi tych, którzy prozy angielskiego pisarza jeszcze nie poznali. Zaliczam się właśnie do tego grona, chociaż uwielbiam książki historyczne. To, co urzekło mnie w tej publikacji to znakomite wyważenie. Jakby autor z niezwykłą dbałością odmierzył wszystkie, niezbędne składniki, starannie je połączył i zaserwował czytelnikowi lekką, przyjemną lekturę. To mieszanka rzetelnej historii, magii i celtyckich wierzeń oraz znakomitej fabuły. Głównym narratorem powieści jest Derfel, wychowanek Merlina, który później staje się uznanym wojownikiem Artura. Poznajemy jego wspomnienia, gdy jako stary, bogobojny mnich spisuje dzieje swojego życia i w znacznej części przybliża także koleje losu władcy Dumnoni. Jego bliskie relacje zarówno z Merlinem, Nimue oraz innymi bohaterami legendy bądź historii Anglii ułatwiają nam bezpośredni wgląd w wydarzenia. Cornwell w imponujący sposób bawi się samym mitem arturiańskim, po części nieco go przekształca, nadaje mu nowy ton, odświeża i ubarwia, by jednocześnie zachować pewną wierność względem dobrze znanej fabuły. Taki zabieg intryguje czytelnika i nie pozwala mu się nudzić. Okazuje się bowiem, że starym, przewidywalnym bohaterom można nadać świeżości. Artur jest tutaj takim, jakim utrwalił się w ogólnej świadomości – pełen marzeń, wzniosłych ideałów, ale nie pozbawionym ambicji dzielnym wojownikiem, Merlin – wielki nieobecny, który pojawia się w nieprzewidzianych momentach czy piękna, inteligentna i przebiegła Ginewra. Przecież tak dobrze ich znamy, jednak w prozie Corwella nabierają nowego, nieznanego wymiaru. Innych, jak na przykład Lancelota czy Morgan, opisuje odmiennie od tego, do czego przywykliśmy. Autor ukazuje owe mroczne czasy, gdy po śmierci króla Uthera po władzę sięgają inni, panuje chaos, co chwilę wybuchają konflikty, a Saksonii nieustannie zagrażają swoimi najazdami. Stare wierzenia coraz bardziej wypychane są przez chrześcijaństwo, zbliżają się ogromne zmiany, więc w książce dzieje się naprawę sporo, a Cornwell potrafi to wszystko w odpowiedni sposób opowiedzieć i zaintrygować. Jeśli więc interesujecie się legendą o Królu Arturze i kochacie powieści historyczne, to „Zimowy monarcha” na pewno nie sprawi Wam zawodu. Pięknie odmalowany obraz tamtej epoki, celtyckich wierzeń, kultów i zwyczajów przeniesie Was wprost w wir wydarzeń, walk i intryg, sprawi, że dobrze znane postacie zobaczycie w nowym świetle.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-06-2017 o godz 21:26 przez: onlypretender
Każdy z nas słyszał o Merlinie, królu Arturze, Lancelocie, ale czy ktoś z Was potrafiłby powiedzieć, kim naprawdę byli? Jakie były ich historie? Kojarzymy imiona, ale poza związkiem z Wielką Brytanią nic nam nie mówią. Tak było w moim przypadku, zanim przeczytałam Zimowego monarchę Bernarda Cornwella. Na początek warto wspomnieć o tym, kim jest sam Cornwell. Urodził się w 1944 roku w Londynie, pisze powieści historyczne i thrillery. Za sprawą swoich książek jest postacią znaną na całym świecie, a królowa Elżbieta II odznaczyła go Orderem Imperium Brytyjskiego. Niewiele wiemy o czasach, w których dzieje się akcja Zimowego monarchy. Wyspa jest podzielona społecznie, poszczególne grupy wciąż toczą wojny o terytorium. Saksonowie walczą z Brytami, zawiązują się sojusze, niektórzy dopuszczają się zdrady. Do tego dochodzi dopiero pojawiające się na tych ziemiach chrześcijaństwo, powoli wypierające inne wierzenia. "Sława każdego dowódcy zależy od jego ludzi." Po śmierci Uthera, spadkobiercą korony zostaje dopiero co urodzony Mordred, ale większość Brytów nie widzi kalekiego chłopca w roli przywódcy. Tylko Artur chce zachować dla niego tron, próbując odeprzeć napierających Sasów. Bałam się topornego, pełnego archaizmów języka, bo przecież akcja powieści dzieje się bardzo dawno, a w Polsce wydano ją po raz pierwszy już w 1997 roku. Na szczęście pomimo dużej ilości opisów, od samego początku czytało się ją bardzo przyjemnie. Narratorem jest Derfel, który spędzając starość w klasztorze, spisuje opowieść o Arturze. Był jego towarzyszem, dzięki czemu miał czas, żeby go poznać. Ta forma opowiadania sprawia, że książka przypomina kronikę z tamtych lat. W powieści przewija się wiele postaci, żeby się nie pogubić, na początku został dołączony spis bohaterów i miejsc wraz z ich dzisiejszymi nazwami. Nie zabrakło również wątku paranormalnego, fantastycznego, bo w końcu Merlin był druidem. Okazał się on również najciekawszą, chociaż także najbardziej tajemniczą postacią. Mam nadzieję, że pojawi się również w kolejnych częściach Trylogii Arturiańskiej. Pozostali bohaterowie nie byli idealizowani, Derfel opisał ich bardzo wiarygodnie, wskazując zalety i wady. Jedni na tym zyskali, inni stracili. Czytając, zastanawiałam się, czy to nie coś więcej niż fikcja? "Bardowie opiewają miłość i bohaterstwo wojowników, wychwalają królów i schlebiają królowym, ale gdybym ja był poetą, sławiłbym przyjaźń." Miałam przyjemność czytać książkę w trzecim już polskim wydaniu, od Wydawnictwa Otwarte. Całość prezentuje się pięknie, twarda oprawa, uwielbiana przeze mnie wszyta zakładka, mięciutki papier, a złote zdobienia na grzbiecie sprawiają, że będzie wyglądała zachwycająco na moim regale. Jedyne, czego mi zabrakło, to mapka. Mam nadzieję, że pojawi się w kolejnych tomach. Zimowy monarcha to dojrzała fantastyka, pełna krwawych, miejscami odrzucających opisów, ale ukazuje ówczesne realia w wiarygodny sposób. Postaci, które znałam jedynie ze słyszenia, ożyły. To z pewnością męska książka, ale jako kobieta również znalazłam przyjemność z czytania. Nie jest to pozycja do przeczytania w jeden czy dwa wieczory, ale każdy rozdział pozwala cieszyć się lekturą i docenić doświadczenie autora. Myślę, że to pozycja obowiązkowa dla fanów fantastyki, a także miłośników Władcy Pierścieni, Wikingów czy Gry o Tron.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
4/5
31-05-2017 o godz 22:39 przez: Sauron
Kto nie zna legendy o królu Arturze i czarodzieju Merlinie? Bajki, filmy, książki, czy komiksy. Mało która historia doczekała się aż tylu adaptacji. Czy wciąż jest szansa, by ten wykorzystany przez wielu twórców motyw, pokazać z innej strony? Zimowy monarcha stanowi odpowiedź na to pytanie. Akcja powieści rozpoczyna się w V wieku. Królestwo Brytanii przechodzi ciężkie czasy. Zagrożenie czai się z każdej strony, a na domiar złego nie brak problemów wewnętrznych. To jednak nie wszystko. Gdzieś na uboczu czai się uwielbiany, ale niedoceniany Artur, który wcale nie jest rycerzem krystalicznie czystym i Merlin, w niczym nieprzypominający pociesznego maga. Jedni jest jednak stare jak świat, gra o władze, w której na szali stawia się ludzkie życie. Zimowy monarcha to powieść nietypowa. Jeśli oczekujecie po niej może trochę bardziej poważnej wariacji popularnych bajek, będziecie rozczarowani. Ta historia ma w sobie równie dużo baśni, co Gra o tron romantyzmu. Po prostu... to nie to! Żadne tam fajerwerki czy eleganckie walki na miecze. Krwawa magia i mroczne czary, gdzie podobnie jak u Martina, żaden chwyt nie jest zabroniony, a żądza władzy składnia ludzi do najróżniejszych decyzji. Tak więc nie jest to bajka, ale powieść historyczna też nie. Jak zauważa sam autor, brak wiarygodnych źródeł dał mu spore pole do popisu. Chociaż powieść napisana jest w stylu sugerującym sporą dozę prawdy historycznej, należy raczej potraktować je z przymrużeniem oka. Nie zmienia to jednak faktu, że język, klimat i sama opowieść bardzo wciągnęły mnie w atmosferę tamtych czasów. Pomimo dynamicznej akcji w książce nie brak długich, barwnych opisów. Ni to bard, ni to gawędziarz, autor niczym prawdziwym malarzem słowa, zachwyca nas nie tylko pięknymi krajobrazami, ale też scenami... walk. Tak, również potyczki na miecze zasługują na uznanie. Pomimo tego, że z reguły nie przepadam za całą skomplikowaną strategią wojenną ani nawet za opisami poszczególnych pchnięć, cięć czy uderzeń, tym razem przeczytałam je ze sporym zainteresowaniem. Batalie opisane zostały nie tylko z wyjątkowym rozmachem, ale też dokładnością, dzięki czemu możemy się poczuć, jakbyśmy byli świadkami całego zajścia. Tak jak wspomniałam, z pewnością nie możemy oczekiwać po bohaterach, że będą podobni do wzorców kreowanych przez media. I z jednej strony jest to bardzo ciekawe doświadczenie, z drugiej, nie każdemu przypadnie do gustu takie odarcie idolów dzieciństwa z cnót. Zdziwić może również fakt, że zanim pierwszy raz zetkniemy się z Arturem czy Merlinem, chociaż by ze słyszenia, minie sporo stron. Autor spokojnie i niespiesznie wprowadza nas w przygodę, rozpoczynając narracje gdzieś na uboczu wątku głównego. I nie przebiera w eufemizmach. Nie bez powodu mówi się o mrocznych czasach. Całe to okrucieństwo, bez pardonu i bez wstydu pojawia się na w fabule równie od naturalnie, co sceny z dnia codziennego. Zimowy monarcha to powieść z wielu względów godna polecenia. Niesamowity klimat, irygujące podejście do wydawałoby się, zgranego tematu i narracja, która zachwyca swoim rozmachem. I chociaż momentami akcja zwalnia, warto zatrzymać się na chwilę i poczuć grozę minionych czasów.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
01-06-2017 o godz 02:12 przez: Justyna Sikora
Legendy arturiańskie są dość popularnym motywem opowieści historycznych i fantasy. Ba! Na ten temat powstają również liczne filmy i seriale. Bernard Cornwell, jeden z najpoczytniejszych autorów beletrystyki historycznej, również wziął na warsztat Króla Artura. Jak się spisał? Powieść - jako powieść - jest fenomenalna. Od pierwszych stron porywająca, wręcz zniewalająca czytelnika, pełna niespodzianek i zwrotów akcji. Sięgając po tę książkę, czytelnik zapomina o słowie nuda, w tak dynamicznej fabule nie ma dla niej miejsca. Miłośnicy przygód, rycerzy, odrobiny magii i wojaży zakochają się w niej od razu, a osoby znające doskonale legendę o Arturze - pożrą książkę z ciekawości. Nie potrafiłam oderwać się od tej książki, zupełnie jak za sprawą zaklęcia, pochłonęłam ją w zaledwie kilka godzin. Myślę, że to przede wszystkim zasługa zaskakującej pomysłowości Cornwella i jego niebywała łatwość wprowadzania czytelnika w historyczny świat (tutaj - arturiański), narracja Zimowego monarchy jest po prostu rewelacyjna. Bardowie opiewają miłość i bohaterstwo wojowników, wychwalają królów i schlebiają królowym, ale gdybym ja był poetą, sławiłbym przyjaźń. Autor znanym nam z legend postaciom nadał nowe oblicza, przedstawił je na swój własny sposób, gdzie niektóre ujmowały czytelnika niesamowitą interpretacją, a inne - no cóż - wydawały się zaniedbane, potraktowane jak niechciane dzieci. Troszkę zawiodłam się, że narratorem powieści nie jest sam Artur, a lord Derfel i to właśnie na nim Cornwell skupił swoją uwagę. A szkoda, bo inne postaci miały równie ogromny potencjał - m.in. Morgana wypadła nijako, ale już Merlin fantastycznie... Taka dysharmonijność w bohaterach jest dla mnie zastanawiająca, ponieważ w innych powieść Cornwella nie spotkałam się z czymś takim. Może nieco nieudolnie pragnął postawić na swoistą różnorodność? Merlin powtarzał zawsze, że los jest nieubłagany. Życie to igraszka bogów i próżno szukać sprawiedliwości. Trzeba nauczyć się śmiać, powiedział mi kiedyś, bo inaczej można zapłakać się na śmierć. Zimowy monarcha zdecydowanie jest powieścią dla dorosłych czytelników. Mnóstwo tutaj walk i okrucieństwa, motywem przewodnim nie jest miłość do Ginewry, meritum jest przyjaźń. W zasadzie, opis książki jest nieco mylący, ponieważ - jak wspominałam wcześniej - Cornwell skupia się w niej bardziej na nieustraszonym Rycerzu - lordzie Derfelu, nie Arturze. Poza legendą arturiańską w książce pięknie odmalowano przełom V-VI wieku oraz walkę chrześcijaństwa z pogaństwem. Kto, jak kto, ale klimat powieści jest iście dziejowy! – Otóż wiedz, Derfel, że nadchodzą ciężkie czasy. Wszystko, co dobre, stanie się złe, a co złe jeszcze gorsze. (...) Czasem myślę, że bogowie z nas kpią. Rzucają naraz wszystkie kości, żeby zobaczyć, jak skończy się ta gra. Zimowy monarcha jest opowieścią, która dostarcza czytelnikowi mnóstwa wrażeń, budzi w człowieku pełną gamę emocji. Podczas bitew wyraźnie można usłyszeć szczęk oręża, przy bardziej wzruszającym momencie ciężko nie uronić łzy... To kolejna fenomenalna powieść w dorobku Bernarda Cornwella i - w dodatku - teraz tak pięknie wydana! Polecam serdecznie!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
31-05-2017 o godz 23:20 przez: Natalia Patorska
Jest w Zimowym monarsze coś takiego, co sprawia, że jest magnetyczna, że przyciąga uwagę przez całość historii i sprawia, że losy Brytów nie są czytelnikowi obojętne. Możliwe, że wpływ na to ma dość gawędziarski ton Derfla, narratora, który snuje tę opowieść, w której sam brał znaczny udział. Dzięki takiemu zabiegowi i epizodom przedstawiającym sytuację narracyjną — czyli Derflowi w sile wieku spisującemu losy Artura — Bernard Cornwell oczarowuje historią. Ale nie jest to historia o księżniczkach i księciach, o praworządnych władcach i pięknych zamkach. Cornwell postawił na realizm. Dlatego, co wyjaśnia w posłowiu, starał się unikać anachronizmów, dzięki czemu Artur nie ma lśniącej zbroi, a zamki są warownymi budowlami, a nie pięknymi pałacami. Brak tu też heroizmu tak często przypisywanemu czy to Arturowi, czy innym wojownikom i królom. Okres, w którym rozgrywa się akcja, jest nazywany mrocznymi czasami nie bez powodu, a wszystko to zostało dosadnie potwierdzone w Zimowym monarsze. Nie brak tu krwawych potyczek, rzezi wręcz, nie ma wielu aktów miłosierdzia, a trup ściele się gęsto. W dodatku nie zapomniano o walkach na tle religijnych, które są ciekawym wątkiem — to zimna wojna wyznawców starych celtyckich bóstw z chrześcijaństwem. Nieco przeszkadzał fakt, że większość postaci kobiecych autor albo okaleczył, albo zrobił chytrymi i okrutnymi, nie było to jednak nic, co zepsułoby mi lekturę. Ale jeśli lubicie legendarnego Lancelota — zaskoczycie się jego przedstawieniem w powieści. Świetny język (i tłumaczenie) przemawia na korzyść powieści. Jest świetnie napisana, lekko i przyjemnie pomimo dość mrocznych i krwawych wydarzeń. Sceny walk to mały majstersztyk, są dynamiczne i czyta się je w mgnieniu oka. W dodatku zauważyłam przywiązanie do detali, zwłaszcza tych związanych z realizmem tamtego okresu. Cieszę się, że autora nie poniosła wyobraźnia i nie ma na przykład lśniących zbroi, a wojownicy są charakterni i łasi na pieniądze, nie zawsze honorowi. Nigdy nie dowiemy się, czy król Artur i jego rycerze istnieli naprawdę. Źródła historyczne nie dostarczają dostatecznie wielu informacji, by bez sceptyzmu zaakceptować istnienie Artura czy Merlina. Ale wśród wszystkich teorii i ubarwionych legend i przekazów, Bernard Cornwell wyróżnia się swoją wizją, dopasowaną do czasów, w których król Brytów mógłby rzeczywiście żyć. Autor wspaniale wypełnił lukę w historii, tworząc coś, czego co prawda nie nazwałabym powieścią historyczną (z uwagi na brak źródeł), ale czymś kształtem ją przypominającym. Tylko nie przestraszcie się nazwy — język nie jest archaiczny, czyta się przyjemnie i leci przez tekst, zupełnie tak, jakby był opowiadany przez samego Derfla przy ognisku, gdzieś w brytyjskim lesie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
28-05-2017 o godz 01:21 przez: Iza Raszka
Drogi Czytelniku... Kilka godzin temu miałam ogromną przyjemność skończyć czytać pewną powieść pewnego autora, mianowicie „Zimowego monarchę”, którą napisał Bernard Cornwell. Jest to pierwszy tom trylogii arturiańskiej. Wspaniale było przenieść się do świata (i czasów oczywiście) Derfela - właśnie on pełni tu funkcję narratora i to z jego perspektywy poznajemy całą historię, Artura, Merlina, Nimue, Morgany, Mordreda, Norwenny, Uthera, Gwendolyn, Ginewry, Igraine i wielu innych. Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze. Już odpowiadam. Po pierwsze, bohaterowie. Są jak świetnie wykreowani, interesujący, intrygujący i uzupełniają się wzajemnie. Idealnie wpisują się w swoje czasy. Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów (nie trudno się ich mimo wszystko domyślić), jednak powiem, że dla mnie to prawdziwy rollercoaster. Od pierwszej do ostatniej strony książka trzyma w napięciu, jest barwna, bardzo często obfituje w niespodziewane zwroty akcji. Znajdziemy tu wiele intryg, walk, niewiadomych, okrucieństw, zabobonów, problemów, konfliktów, szczere rozmowy, i wiele, wiele innych. Wszystko dodatkowo owiane jest mgłą tajemniczości. Po trzecie, miejsca i klimat. Autor barwnie i szczegółowo opisuje otoczenie naszych bohaterów, praktycznie wciąga nas w klimat czasów arturiańskich i nie pozwala odjeść aż do końca. Wyobraźnia dzięki temu pracuje czytelnikowi na pełnych obrotach przez całą lekturę. Na pewno nie jest to kolejna lekka lektura do poduszki, choć mi najlepiej czytało się ją właśnie późnym wieczorem i nocą. Opowieść pokazuje jak kruche jest zaufanie, do czego człowiek jest w stanie się posunąć by osiągnąć (czy utrzymać) status, majątek i władzę. Nie wiele się to zmieniło od tak odległych nam czasów niestety... Książka praktycznie czyta się sama, bohaterowie płynnie przeprowadzają nas przez swoje pogmatwane życie, rozterki, wewnętrzne (i nie tylko) mniejsze i większe walki, itp. Autorowi dziękuję za tę historię. Zostanie ze mną na dłużej. Ogólna ocena - 4,5/6. :) POLECAM, POLECAM, POLECAM. Warto po nią sięgnąć. Pozdrawiam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-05-2017 o godz 21:07 przez: Izabela Zięba
Do książek historycznych podchodzę z reguły bardzo sceptycznie. Mam wrażenie, że nie są to moje klimaty, zazwyczaj mam problem z wciągnięciem się w fabułę, a w trakcie lektury czuję znużenie. Postanowiłam jednak dać im jeszcze jedną szansę. Ogromnie się cieszę, że się na to zdecydowałam, "Zimowy monarcha" udowodnił, że czasem warto sięgać również po gatunki, które do nas nie przemawiają, dzięki temu możemy znaleźć prawdziwe perełki. "Zimowy monarcha" to pierwszy tom trylogii arturiańskiej, która opowiada historię o nieustraszonym i wspaniałym Arturze. Jego życie jest jednak owiane tajemnicą, a wydarzenia jakie towarzyszyły śmierci króla Uther'a są podstawą do snucia niesamowitych, pełnych emocji, przyjaźni, nienawiści oraz miłości historii. Muszę przyznać, że podchodziłam do tej pozycji dość sceptycznie. Jak wcześniej wspomniałam nie przepadam za książkami historycznymi i najczęściej nie trafiają one w mój gust czytelniczy. Jednak kiedy otrzymałam możliwość zrecenzowania tej pozycji pomyślałam, że jest to idealny moment, aby przełamać swoją niechęć do tego gatunku. Historie o królu Arturze i jego dzielnych rycerzach od zawsze mnie intrygowały dlatego liczyłam na to, że spędzę bardzo miło czas w trakcie lektury, cieszę się że się nie pomyliłam, a czas spędzony na czytaniu tej pozycji nie był czasem straconym. Od pierwszej strony jesteśmy wciągnięci do świata pełnego magii, pięknych dam dworu, mężnych rycerzy, walki o władzę i wpływy oraz prawdziwej miłości oraz przyjaźni. Autor z niesamowitą precyzją wykreował świat, który pochłania czytelnika już od pierwszych stron. Czytając miałam wrażenie jakbym sama uczestniczyła w wydarzeniach, jakby działy się one obok mnie.To było moje pierwsze spotkanie z tym autorem, ale już teraz mogę powiedzieć, że postacie, które tworzy, jak i ich otoczenie, przepełnione jest kunsztem i dbałością o każdy, nawet najmniejszy szczegół. Pełna recenzja książki znajduje się na blogu: http://poczytajmycos.blogspot.com/2017/05/bardowie-opiewaja-miosc-i-bohaterstwo.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-05-2017 o godz 07:15 przez: Kącik z książką
Zimowy monarcha, pierwszy tom Trylogii arturiańskiej, to kolejna wersja historii o Arturze. Bernard Cornwell, jeden z najpoczytniejszych współczesnych angielskich autorów powieści historycznych, urzeczywistnił legendę pozbawiając opowieść fantastycznej otoczki. I zrobił to wspaniale! Jak stwierdził sam Cornwell, Zimowy monarcha to opowieść o „mrocznych wiekach”, w której legendarne przekazy i wyobraźnia muszą rekompensować brak historycznej dokumentacji. Dzięki wiarygodnemu odtworzeniu realiów epoki, łatwo jest jednak uwierzyć, że historia ta naprawdę miała miejsce. Jest to świat brutalny, w którym próżno szukać łagodnych, wykształconych rycerzy śpiewających pieśni miłosne swoim wybrankom w pałacowych komnatach. Umiejętność pisania była rzadka i stanowiła wręcz ujmę dla wojownika – właśnie wojownika, nie rycerza, bo tych tu zwyczajnie nie ma. Gwałty i rzezie całych wiosek są na porządku dziennym, a jeńcy wojenni zasilają rzesze niewolników. Postaci stworzone przez autora straciły swoją mistyczność i stały się żywymi ludźmi. Bohaterowie nie są czarno-biali, jak w tradycyjnej legendzie, każdy pokazuje zarówno dobrą, jak i mroczną stronę swojego ‘ja’. Artur, choć szlachetny i odważny, okazuje się również próżny i samolubny. Lancelot to tchórzliwy, zadufany w sobie narcyz, który pomiata słabszymi od siebie, a Ginewra to z pewnością nie łagodna, cierpliwa niewiasta… Pełen tekst recenzji: http://www.kacikzksiazka.pl/2017/05/zimowy-monarcha-bernard-cornwell.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
31-05-2017 o godz 22:08 przez: barwinka
Po wielu ugładzonych wersjach legendy, niepokonanym Arturze, dobrej i niewinnej Ginewrze, lojalnym Lancelocie, mądrym Merlinie... tych wielkich, godnych naśladowania postaciach, tym razem trafiamy na prawdziwych ludzi, z wszystkimi ich przywarami i zaletami. Postacie, które potrafią kochać i nienawidzić, takie, które myślą najczęściej o własnych planach i korzyściach. Świat, w którym przyszło żyć bohaterom jest okrutny i trudny. Wieczne walki, znój codziennego życia, niemożność wyboru... Autor bardzo wyraźnie pokazał, że nic nie było tak wspaniałe jak w legendach. Narratorem powieści staje się Derfel, wychowany u Merlina, cudem uniknął śmierci w dzieciństwie. Jego opowieść zaczyna się , od narodzin Mordreda, przez kolejne wydarzenia, których był świadkiem. Mężczyzna podziwia Artura i postanawia spisać jego życie i dokonania, aby upamiętnić go dla potomnych. Mroczne czasy, w których rozgrywa się akcja należały do trudnch również pod względem wiary. Rzymianie podbijając Brytanię zapoczątkowali chrześcijaństwo, ale dawni bogowie nie odeszli od razu. Merlin, Morgana, Nimue to wyznawcy starych bogów, a ich magia bardzo często wynika z praktyk, które stosują. Nie znajdziecie tu zaklęć, różdzek i innych atrybutów współcześnie kojarzących nam się z magią. Często te "czary" to odrobinę więcej wiedzy, zaskoczenie, których ówczesny człowiek wierzący w zabobony nie rozumie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-05-2017 o godz 22:06 przez: Anonim
„Zimowy Monarcha ” to opowieść o legendarnych czasach walk Brytów z Saksonami, podziałów wewnętrznych oraz magii, intrygach i lojalności. Podzielona na pięć części historia ma charakter pamiętnika , spisywanego przez świadka i uczestnika wydarzeń, nawróconego na chrześcijaństwo starego wojownika Derfla Cadarna. To dzięki tej postaci poznajemy wczesnośredniowieczne środowisko możnych, ich sojusze, rywalizację oraz barwne opisy bitew. Na szczególną uwagę zasługują kreacje głównych bohaterów - Mordreda syna, Artura, Morgany , Nimue i Merlina, którzy odbiegają od wyobrażeń czytelnika, często zaskakując swoim zachowaniem… Naturalistyczny sposób przedstawienia świata pozwala czytelnikowi przenieść się razem z bohaterami opowieści do ich brutalnej epoki, przeżywać z nimi przygody, miłości, rozterki i być zawsze w centrum wydarzeń. To powieść monument, gdzie akcja toczy się spokojnie, linearnie, przeplatana od czasu do czasu dygresjami narratora dotyczącymi jego prywatnego życia i światopoglądu. Pozycja doskonała na samotne wieczory, pełna uroku i magii. Z pewnością zadowoli nawet najbardziej wytrawnych miłośników fantasy. Magdalena Flis
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-05-2017 o godz 13:11 przez: myfairybookworld.blogspot.co.uk/
''Zimowy monarcha'' to świetna książka, nie tylko dla fanów historii. Autor połączył legendy o Arturze z okrutną walką o tron najbogatszego królestwa Brytanii. Akcja książki rozgrywa się w czasach, gdy kobiety nie miały prawa głosu, jednak to właśnie przez kobiety upadały królestwa i toczyły się najkrwawsze wojny. Plastyczne opisy miejsc i walk, lekki styl i język, choć archaiczny to przystępny dla czytelnika, to wszystko sprawia, że książkę czyta się przyjemnie i szybko. Jeśli lubicie tajemnice połączone z krwawymi walkami i nutką magii to ta książka będzie dla was idealna. Mnie się podobało i z całą pewnością sięgnę po kolejną część Trylogii arturiańskiej. Gorącą polecam!!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-09-2017 o godz 15:42 przez: Sylwia Rapacz
Kupiłam tę książkę intuicyjnie, nie wiedząc nic ani o sadze, ani o autorze. Jest 12 września 2017, zamówiłam już 2 tom, który ma wyjść 25 października. Nie mogę się doczekać. Polecam każdemu, kto lubi szczegółowe (ale nie nudne) bitewne opisy i docenia perfekcyjne poczucie humoru. Bernard Cornwell to autor, który niesamowicie mnie zaskoczył, tłumaczenie również jest świetne. Pisze to osoba, która potrafi odłożyć książkę, jeśli jest napisana "zbyt ubogim językiem". Polecam, całym sercem! :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
28-09-2017 o godz 21:46 przez: Iza Gdaniec
Genialna!!! Super fabuła i akcja. Bardzo ciekawe wątki z Arturem (szczególnie bitwy). Czekam na kolejną część.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-05-2017 o godz 19:23 przez: arex30
Początek wspaniałej przygody. Mistrz gatunku w opowieści utkanej z fragmentów historii.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Mniej recenzji Więcej recenzji